Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paulina Migda
12 days left
Paulina Migda , 37 years old

Moja córka dorasta, potrzebuje mnie... Pomóż mi wygrać walkę z chorobą❗️

Zawsze byłam odważną, pełną energii i życia kobietą. Najważniejszą rolą, jaką pełnię, jest bycie mamą dla mojej 9-letniej córeczki. Czy choroba odbierze mi możliwość jej wychowywania? Nie pozwól na to… Zmagam się ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Chorobą, która zmusiła mnie do wzięcia udziału w najcięższej bitwie w moim życiu. Tej, o zdrowie… Ta nieuleczalna choroba dotknęła mnie w najpiękniejszym okresie mojego życia, stopniowo odbierając mi zdolności motoryczne. Obawiam się, że niedługo nie będę mogła samodzielnie się poruszać, mówić, oddychać… Mimo tych niewyobrażalnych trudności staram się nie tracić nadziei. Walczę dla mojej córki! Mieszkam w Anglii, gdzie zaoferowano mi jedynie opiekę paliatywną. Na szczęście pojawiła się nadzieja w Polsce! To może być szansa na spowolnienie choroby. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje bardzo wysokie koszty… Środki, które muszę zdobyć na pokrycie konsultacji medycznych, leczenia, leków i niezbędnej opieki, stale rosną!  Dziś staję przed koniecznością poddania się szeregowi zaawansowanych badań dostępnych jedynie w prywatnych klinikach. Badania te są kluczowe dla dalszej diagnostyki i zaplanowania leczenia, jednak wiążą się z ogromnymi kosztami, na które nie mogę sobie pozwolić. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że na konsultacje, badania i leczenie muszę za każdym razem dojeżdżać do Polski. Bilety lotnicze to kolejny, ogromny wydatek... Dopóki jestem jeszcze w stanie pracować, chcę zostać w Anglii, by móc, choć w jakimś stopniu pokryć wszystkie niezbędne potrzeby... To walka o życie pełne miłości, troski i radości, którym chce nadal dzielić się ze swoją córką. Bardzo proszę o pomoc…  Każda darowizna – choćby najmniejsza jest dla mnie i Poli promykiem nadziei, krokiem w kierunku powrotu do normalności… Wierzę, że otworzycie dla mnie swoje serca! Paulina

31 537,00 zł ( 9.88% )
Still needed: 287 612,00 zł
Robert Kubiak
Robert Kubiak , 48 years old

Odzyskać siły i dawne życie

Jest mężem, ojcem, a od miesiąca również dziadkiem. Jest człowiekiem, który jeszcze niedawno miał plany i mnóstwo sił do ich realizacji. Teraz wszystko jednak wygląda zupełnie inaczej... 23 marca 2020 r. Tego dnia Robert, jak zwykle, wyszedł z domu do pracy. Nic nie wskazywało na to, że coś ma się wydarzyć. Jednak po kilku godzinach pracy coś niepokojącego zaczęło się dziać z jego ciałem. Czuł mrowienie w dłoniach i stopach. Pomyślał, że to chwilowe, starał się pracować dalej. Po powrocie do domu niestety było coraz gorzej. Jego ręce i nogi stały się bezwładne. Przerażeni natychmiast wezwaliśmy pogotowie. Ratownicy podejrzewali udar mózgu. Już w szpitalu wykonano badania, wstępna diagnoza się jednak nie potwierdziła. Wyrok zapadł dopiero po kolejnej serii badań - zespół Guillaina-Barrégo. 25 marca Robert został przetransportowany do szpitala w Gdańsku. Jego stan zdrowia z dnia na dzień drastycznie się pogarszał. Choroba sprawiła, że jego ciało stało się całkowicie bezwładne. Nie mógł samodzielnie się poruszać, jeść, oddychać… Lekarze zdecydowali o wprowadzeniu Roberta w stan śpiączki farmakologicznej i podłączeniu do respiratora. Choroba zaskoczyła nas z dnia na dzień. Nasze życie wywróciło się do góry nogami. W całym tym dramacie znalazł się jednak promyk nadziei. Szansa na polepszenie się stanu zdrowia Roberta. Nawet 80% osób chorych na Zespół Guillaina-Barrégo wraca do pełni sił! Aby tak się stało, należało jak najszybciej rozpocząć kosztowną rehabilitację, która może potrwać nawet kilka lat... W chwili obecnej wykorzystaliśmy już cały okres rehabilitacji na NFZ i od 30 września mój mąż przebywa w prywatnym ośrodku. Rehabilitacja, chociaż tak bardzo potrzebna, to całkowicie poza naszym zasięgiem. Pomóż, proszę!  

31 517,00 zł ( 19.63% )
Still needed: 129 015,00 zł
Dawid Trykoszko
Dawid Trykoszko , 3 years old

Dawidek przeżył udar jako 9-miesięczne dziecko❗️Proszę, pomóż mojemu synkowi!

Dawid nie ma jeszcze roczku, a już spotkała go ogromna tragedia, której konsekwencją jest dramatyczna walka o jego zdrowie. Znów jestem z synkiem w szpitalu i staram się robić, co mogę, by przywrócić mu szansę na dobre życie... Do tego potrzebuję jednak Twojej pomocy. Jestem tatą tego małego szkraba, nie zostawię go nawet na chwilę. Z całych sił proszę Cię o wsparcie... 15 listopada 2021 roku pozostanie datą, której nie zapomnę nigdy... Tego dnia mój ukochany synek trafił do szpitala. Miał wtedy 9 miesięcy... Do tego dnia rozwijał się wspaniale, wszędzie było go pełno, próbował już nawet sam chodzić - stał, trzymając się mebli... W jednym momencie nasza szczęśliwa codzienność została brutalnie przerwana.  Dawid niedawno śmiał się, gaworzył, radośnie bawił się zabawkami... W jednym momencie po takim dziecku nie było śladu. Synek leżał z rączką wyciągniętą przed siebie... Nie było z nim kontaktu, całe ciało drżało, jego oczy były rozbiegane na wszystkie strony... Studiowałem kiedyś ratownictwo medyczne. Wiedziałem, co się dzieje i że trzeba natychmiast działać... Dawid przeszedł udar niedokrwienny mózgu. Zdiagnozowano u niego także zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego oraz padaczkę. W szpitalu spędził 2,5 miesiąca - najpierw na pediatrii, potem na OIOM-ie... Każdą możliwą chwilę spędzałem przy jego łóżeczku, licząc na to, że kolejny dzień przyniesie poprawę.  W lutym Dawidek skończy roczek. Walka o życie odcisnęła na nim ogromne piętno... W zasadzie jest tak, jakby znowu był noworodkiem...  Wszystkiego musi uczyć się od początku. Gdy opuszczał szpital, stracił nawet zdolność przełykania... Był karmiony przez PEG-a. Wstawałem co 2 godziny, robiąc mu specjalne kaszki, aby z powrotem nauczył się połykać jedzenie. Połowa jego małego ciała jest sparaliżowana. Synek nie siedzi samodzielnie, nie chodzi, nie raczkuje. Gdy leży, próbuje podnosić główkę, ale na tym się kończy... Nie przewróci się na bok. Słabo porusza nóżką, rączką, nie podniesie nią zabawki... Synek potrzebuje długiej rehabilitacji, która jak wiadomo jest bardzo kosztowna. Niezwykle istotną rolę gra czas, im wcześniej ją rozpocznie, tym będzie miał większe szanse na zwalczenie paraliżu. Sam ćwiczę z nim 5-6 godzin dziennie, stabilizuję sylwetkę, stymuluję ruchowo. Walczę o jego sprawność. Myślę, że by dogonić rówieśników, będzie potrzebował jeszcze minimum 2 lat intensywnych ćwiczeń. Chciałbym, aby mój synek wrócił do sprawności. Wiem, że przede mną ogrom pracy, poświęcam mu mój cały czas. Twoja pomoc pozwoli nam pojechać na turnusy rehabilitacyjne, które są dla niego największą szansą na rozwój. Dziękuję za każdą podarowaną złotówkę, która jest dla synka nadzieją na lepsze jutro. Marcin, tata Dawida   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

31 451,00 zł ( 67.53% )
Still needed: 15 117,00 zł
Iga Konkol
Iga Konkol , 12 months old

Pragniemy, aby nasza córeczka była po prostu zdrowa!

Iga urodziła się w 31. tygodniu ciąży. Czekaliśmy na córeczkę z utęsknieniem i nie spodziewaliśmy się problemów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć.  Lekarze stwierdzili, że nasze dziecko ma hipotrofię, co oznacza, że jeszcze w życiu płodowym jej wzrost był znacznie ograniczony. Niestety doszło także do niedotlenienia! W konsekwencji jej móżdżek, który odpowiada za ruch i koordynację,  jest mniejszy od pozostałej części mózgu…  Igunia ma także wzmożone napięcie mięśniowe. Doprowadziło to do tego, że nie potrafi samodzielnie jeść. Karmiona jest więc przez sondę…  Nasza córeczka potrzebuje stałej rehabilitacji, która powinna odbywać się każdego dnia! Tylko dzięki niej jest szansa, że w przyszłości będzie mogła samodzielnie jeść i poruszać się o własnych siłach.  Jeżeli możesz wspomóc tę zbiórka, nasze serca będą bardzo wdzięczna. Choć Igunia jest jeszcze malutka i niewiele rozumie, w przyszłości także i ona będzie Ci bardzo wdzięczna.  Rodzice

31 360 zł
Agnieszka Dąbkowska
Urgent!
18:19:28  left
Agnieszka Dąbkowska , 38 years old

Miałam nie dożyć porodu... Dziś jestem tu i walczę dalej❗️

"Nie wiemy, czy pani przeżyje. Proszę, być gotowym na najgorsze". Takie właśnie słowa usłyszałam, gdy pod sercem nosiłam jeszcze mojego maleńkiego synka. Radość i szczęście uleciało bezpowrotnie. Pojawił się strach, lęk ogarniał całe ciało, a śmiertelny przeciwnik z każdym dniem osłabiał mnie coraz bardziej.  W mojej piersi wykryto guza – diagnoza: nowotwór piersi. Mniej więcej pod koniec piątego miesiąca ciąży rozpoczęłam chemioterapię. Choć był to bardzo ryzykowny krok, nie miałam innego wyboru. Mój stan był na tyle poważny, że brak odpowiedniego leczenia był po prostu skazaniem mnie na śmierć.  Wycieńczona, pozbawiona siły rozpoczęłam walkę o siebie, ale także o mojego malutkiego synka. I choć bardzo się bałam, każdego dnia powtarzałam sobie, że warto – walczę przecież o dwa życia. Pomimo bardzo złych rokowań ciążę donosiłam niemal do samego końca. Mój mały synek przyszedł na świat w 37. tygodniu ciąży. Niestety urodził się z anemią oraz silnymi niedoborami. To na szczęście “jedyne” skutki silnej chemii, którą synek przyjmował razem ze mną. W trakcie leczenia przeszłam operacyjne usunięcie guza w piersi. Niestety, gdy myślałam, że wszystko zmierza już w dobrym kierunku, dowiedziałam się o przerzutach do płuc i zaatakowaniu węzłów chłonnych. Tych nie dało się już uratować, dlatego lekarze podjęli decyzję o ich wycięciu.  Na szczęście ponownie wdrożona chemioterapia przyniosła oczekiwane rezultaty. Zmiany na płucach zniknęły. Walka, którą podjęłam, okupiona była niezwykłym cierpieniem. Chemioterapia nie tylko pozbawiła mnie włosów, paznokci, zniszczyła wątrobę, ale dotkliwie uszkodziła moje i tak już wyniszczone stawy. Oprócz nowotworu piersi od 6 lat walczę z chorobą, której nikt nie potrafi nazwać i zdiagnozować – przychodzą dni, gdy nagle tracę władzę w ręce i nodze.  Lekarze pozostawali i nadal pozostają bezradni. Nie ma dla mnie lekarstwa, a chemioterapia tylko pogorszyła stan moich stawów. Zachorowałam na neutropenię, która niesamowicie mi dokucza. W październiku nie dużo brakowało, a wysłałaby mnie do grobu.  Cały czas walczę z nowotworem i jego wszystkimi skutkami. Wczoraj zakończyłam radioterapię. Jestem w trakcie hormonoterapii, która ma trwać jeszcze przez kolejne 10 lat. Jakie będą tego konsekwencje, nie chcę nawet myśleć. Mój organizm jest wycieńczony i wszystko przyjmuje z trudem. Koszty związane z opieką, dojazdami, niezbędnymi lekami oraz dodatkowym leczeniem syna sprawiły, że przestaliśmy z mężem w jakikolwiek sposób się bilansować. Skończyły się wszystkie nasze oszczędności, pozostajemy bezradni.  Dziś przychodzę tu, by prosić Was o pomoc! Tak wiele przeszłam, tak wiele wywalczyłam. Nie mogę pozwolić na to, by to pieniądze stały się teraz przeszkodą nie do pokonania! Mam wspaniałego synka i kochanego męża, z którymi chcę dzielić jeszcze wiele szczęśliwych dni.  Proszę, pomóż mi! Agnieszka

31 356 zł
Judyta Czeluśniak
Urgent!
Judyta Czeluśniak , 50 years old

Czerniak wrócił ze zdwojoną siłą! Judyta potrzebuje pomocy, aby wygrać walkę o swoje życie❗️

Moja historia zaczęła się w marcu 2017 r., gdy obraz w lewym oku zaczął się zamazywać. W głowie miałam wtedy tysiące straszliwych myśli. Jedna z nich okazała się prawdziwa…  Stwierdzono czerniaka naczyniówki! Wdrożono leczenie, które na szczęście przyniosło upragniony skutek. Niestety, gdy guz był w remisji, pękła żyłka w nowotworze, zalewając moje oko krwią! Groziła mi utrata wzroku w drugim oku!  Stanęłam przed ogromnie trudnym wyborem, jednak decyzja była jasna – lekarze usunęli moje chore oko… Mijały dni, miesiące, lata. Doczekałam się wnuków i bardzo liczyłam, że już nigdy nie będę musiała wracać do tamtych zdarzeń. A jeżeli już, to tylko w pamięci… W marcu br., po 6. latach, mój KOSZMAR POWRÓCIŁ! Czerniak spowodował przerzuty do wątroby i kręgosłupa! To wszystko wydaje się tak nierealistyczne, a jednak wydarzyło się naprawdę. Ratunku musiałam szukać za granicą. Obecnie razem z mężem przebywam w Hiszpanii w szpitalu, który specjalizuje się w leczeniu czerniaka… Czeka mnie bardzo ciężkie leczenie. Najpierw muszę jednak przejść specjalistyczne badania molekularne, które pozwolą zdecydować, w jaki sposób raz na zawsze zniszczyć tego okropnego czerniaka! Muszę i chce podjąć największą walkę życia, w której stawką jest właśnie moje życie! Mam dla kogo się starać – dla mojego męża, dzieci, wnuków. Oni dają mi siłę i motywację! Muszę wygrać ten pojedynek. Błagam Was o pomoc! Żadna kwota nie jest za mała. Jeśli nie możesz, proszę udostępnij chociaż moją zbiórkę. Dziękuję z głębi mojego serca! Judyta ➡️ Licytuj i pomóż Judycie!

31 288 zł
Agata Kowalska
Agata Kowalska , 3 years old

Agatka ma szansę na rozwój, my nie mamy szans jej tego zapewnić… Proszę, pomóż!

Czekaliśmy z niecierpliwością na narodziny drugiej córeczki. Wiedzieliśmy już, że dziecko to duże wyzwanie. To wielkie szczęście i bezgraniczna miłość, ale również konieczność wzięcia odpowiedzialności za czyjeś życie. Myśleliśmy, że jesteśmy gotowi, ale… Na chorobę dziecka nie da się przygotować. To nauka życia od początku, na nowo.  Niestety nasza księżniczka urodziła się z zespołem Pradera-Williego, który uniemożliwia jej prawidłowy rozwój. Objawia się obniżeniem napięcia mięśniowego, niskim wzrostem, niepełnosprawnością umysłową, niedorozwojem narządów płciowych. Występuje również ryzyko otyłości. Powodem jest mniejsze niż u zdrowych ludzi zapotrzebowanie energetyczne przy jednoczesnym ciągłym i niepohamowanym uczuciu głodu. Moment narodzin okazał się szczęściem przeplatanym z bólem i smutkiem. Wiele stresu i zupełnie nowych informacji, które musieliśmy szybko zrozumieć i przyswoić. Uczyliśmy się życia na nowo! Teraz Agatka ma już roczek. Jest prześliczną dziewczynką o wielkich i przeszywających oczach. Jest naszym promykiem! Pomimo swojej choroby, często się uśmiecha. Wystarczy jej spojrzenie, żeby przypomnieć sobie, po co są wszystkie nasze starania.  Nie ma metody leczenia przyczynowego tej okrutnej choroby. Korzystne efekty daje terapia hormonem wzrostu, ograniczanie dostępu do jedzenia i intensywna rehabilitacja. Na tym etapie choroby i w wieku Agatki, najważniejsza jest specjalistyczna dla tego schorzenia rehabilitacja.  U naszej córki stwierdzono II typ delecji. Oznacza on większą nadzieję i szansę na to, że będzie się lepiej rozwijała psychoruchowo. Agata ma nawet szansę mówić!  Niestety nie wszystkie zabiegi są refundowane. Większa część z nich to koszty, które musimy wyłożyć z własnej kieszeni. Do tego dochodzą ceny paliwa, dojazdy do specjalistów, niekiedy nawet kilka razy w tygodniu. Nasze odłożone kiedyś pieniądze dawno już zniknęły z budżetu rodzinnego, a trudna sytuacja zmusiła nas do rezygnacji z pasji.  W całej tej ciężkiej zarówno finansowo, jak i psychicznie sytuacji dokładamy wszelkich starań, aby nasze życie wyglądało w miarę normalnie. Dzielimy swój czas między rehabilitację, opiekę, leczenie Agatki, a zapewnienie drugiej, starszej córce normalnego rozwoju zainteresowań, spotkań z rówieśnikami, zabaw. Agata już zawsze będzie wymagała stałego leczenia u wielu specjalistów: fizjoterapeuty, dietetyka, okulisty, laryngologa, neurologa, a najprawdopodobniej jeszcze wielu innych... Potrzebujemy pomocy i nie jest nam łatwo o nią prosić.  Tutaj chodzi o lepsze życie Agatki, więc odkładamy na bok nasz komfort i dumę, i prosimy nawet o najmniejszy gest wsparcia.  Rodzice

31 169 zł
Edyta Suchonos
9 days left
Edyta Suchonos , 45 years old

Proteza to moja jedyna szansa na powrót do normalności!

Do tej pory miałam życie, o jakim zawsze marzyłam. Opiekowałam się moimi trzema wspaniałymi córkami, nie miałam też większych kłopotów ze swoim zdrowiem. Mogłam normalnie funkcjonować. Wszystko zmieniło się w marcu tego roku… Niespodziewanie dostałam silnej reakcji alergicznej, a zaledwie półtora tygodnia później wylądowałam na oddziale chirurgii naczyniowej z nieznaną mi chorobą. W ciągu dwóch tygodni przeszłam dwie operacje, które nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. W wyniku silnego ogólnego zakażenia organizmu musiałam podjąć trudną decyzję i zgodzić się na amputację lewej nogi powyżej kolana. To było dla mnie prawdziwym koszmarem… W pewnym sensie świat się dla mnie zawalił. W jednej chwili z osoby całkowicie sprawnej straciłam szansę na normalne funkcjonowanie i potrzebuję wsparcia w wielu codziennych czynnościach.  Nie poddaję się jednak i wierzę, że uda mi się zawalczyć o sprawność. Szansę na to daje specjalistyczna proteza. Jej zakup wiąże się z ogromnymi kosztami, ale to moja jedyna nadzieja na to, by chociaż w pewnym stopniu żyć tak, jak kiedyś, dlatego całym sercem proszę Cię o wsparcie! Edyta Kwota zbiórki jest szacunkowa.

31 148,00 zł ( 29.33% )
Still needed: 75 023,00 zł
Laura Plech
Laura Plech , 7 years old

Heroiczna walka Laury z nieuleczalną chorobą❗️

To dzięki Waszej pomocy Laura odbyła aż 3 turnusy wielospecjalistyczne, które przyniosły ogromne postępy. Nadal czeka ją ogrom pracy, ale to dzięki Wam Drodzy Pomagacze zrobiła wielki krok w przód. Niestety na tym koniec dobrych wieści. Laura traci wzrok – to nieuniknione, choroba genetyczna, w dodatku nieuleczalna, każdego dnia odbiera jej sprawność! Czasu jest coraz mniej... W dodatku Laury mowa jest na poziomie 2-letniego dziecka – nadal nie ma swobodnej komunikacji dialogu, tylko pojedyncze słowa lub proste dwuwyrazowe zdania.  Turnusy przynoszą wspaniałe efekty. Dzięki nim pojawiają się nowe słowa, nowe rozumienie, nauczyła się wchodzić i schodzić po schodach. Zajęcia grupowe dodały jej odwagi, lecz przed nami nadal wiele pracy. Cały czas córeczka ma kłopoty z równowagą, co wiąże się z problemami z samodzielnym poruszaniem się na trudnym terenie (trawa, piasek, kamienie) a po zmroku nawet i po prostym chodniku. Laurka nie widzi po zmroku. Córeczka bardzo potrzebuje turnusów wielospecjalistycznych, gdzie zajęcia dobierane są indywidualnie. Bez nich nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej… Dlatego pełni nadziei, ponownie prosimy Was o pomoc! Poznaj naszą historię: Problemy u Laurki zaczęły się w 2 dobie życia. Praktycznie do zera spadło jej napięcie mięśniowe. W czasie kolejnych badań lekarze zdiagnozowali u niej obniżone napięcie w osi głowa-tułów, a wzmożone w rękach i nogach, co spowodowało asymetrię ciała. Praktycznie od razu zaczęliśmy wozić Laurkę na rehabilitację i tak jest do dziś. Niezmiennie w naszym dniu zawsze jest czas na ćwiczenia naszej córeczki. Laura od urodzenia zmaga się z przeciwnościami losu. Jej życie to ciągła walka nad sprawnością. Jest nieuleczalnie chora, a choroba postępuje każdego dnia. Zespół Ushera typ 1F zabrał jej słuch, a teraz zabiera wzrok, zostało jej niewielkie pole widzenia. W wyniku choroby córka ma poważne problemy z równowagą  oraz chodem. Ma wiotki niedowład czterokończynowy w wyniku przebytej cytomegalii, zaczęła stawiać swoje pierwsze kroczki, mając ponad 3 lata. Niestety nadal nie jest w stanie poruszać się bez wsparcia oraz pomocy, poza domem. Laura widzi tak jak by przez dziurkę od klucza, nie widzi, co ma pod nóżkami, co jest po bokach, choroba odbiera każdego dnia wzrok, nie da się tego zatrzymać, nie ma na to lekarstwa. Moja córeczka przeszła dwie operacje, podczas których wszczepiono jej implanty ślimakowe, dzięki którym słyszy, ale mowa nie rozwija się tak jak u innych dzieci. Córka mówi proste słowa oraz dwuwyrazowe zdania na poziomie 2-letniego dziecka... Dalszy jej rozwój zależy od intensywnej rehabilitacji oraz od kosztownych turnusów. Nie mamy już czasu, Laura uczy się mowy na podstawie obrazów, jeśli straci wzrok całkiem, nie nauczymy jej już niczego. Nie mamy już czasu –  proszę, pomóż nam.  Mama Laury

31 129,00 zł ( 77.82% )
Still needed: 8 871,00 zł