Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcin Maćkowski
Marcin Maćkowski , 28 years old

Alert❗️Tragiczny wypadek prawie zabrał życie Marcinowi❗️Trwa walka o jego sprawność❗️

Marcin dotychczas pracował w firmie motoryzacyjnej jako logistyk. Był ambitnym, młodym mężczyzną, szczęśliwie zakochanym w swojej narzeczonej. Życie naprawdę dobrze mu się układało, aż do dnia swoich 27 urodzin. Wtedy otrzymał od losu najgorszy prezent, jaki można sobie tylko wyobrazić. Śmierć zajrzała mu prosto w oczy… Wszystko przez tragiczny wypadek!  Brat odbywał podróż służbową do Niemiec. Zatrzymał go wypadek na autostradzie. Samochód, którym podróżował był ostatni w sznurze pojazdów. Stała się tragedia! Kierowca poruszający się z nieprzepisową prędkością, nie zauważył utworzonego korka i uderzył prosto w auto mojego brata.  Walka o życie Marcina rozpoczęła się jeszcze na nieszczęsnej autostradzie. Tego samego dnia, tą samą trasą, przejeżdżała kolumna wojsk amerykańskich i żołnierze udzielili mu pierwszej pomocy. Prawdopodobnie dzięki temu, dziś nadal jest wśród nas. Następnie brat został przetransportowany w stanie krytycznym do szpitala, gdzie zaczęła się walka z czasem.  My – rodzina Marcina, o niczym nie byliśmy poinformowani. Brat trafił do szpitala, jako człowiek bez imienia i nazwiska. Niepokojące wydało mi się, że Marcin nie wysłał wiadomości, że dojechał na miejsce – zawsze to robił. Czułem, że wydarzyło się coś złego. Od razu skontaktowałem się z jego szefem, który również nie dostał informacji z niemieckiego oddziału, że brat dotarł na miejsce.  Zaczęły się poszukiwania. Finalnie skontaktował się z nami polski lekarz i przekazał okropne wieści. Mój świat się zawalił, jedyne co mogłem z siebie wykrztusić to było: „Proszę, ratujcie mojego brata”. Wsiadłem z mamą i narzeczoną Marcina do samochodu i pojechaliśmy do niego.  Obrażenia były dramatyczne. Podczas uderzenia najbardziej ucierpiała głowa Marcina. Konieczne było przeprowadzenie kilku poważnych operacji, ratujących jego życie. Jedną z najpoważniejszych było wykonanie trepanacji czaszki, aby kontrolować ciśnienie w głowie Marcina, które cały czas rosło. Lekarze nie dawali nam nadziei, choć nie mogliśmy tego do siebie dopuścić – przygotowywaliśmy się na najgorsze. Ostatecznie, nasz dzielny wojownik wygrał walkę o życie. Ze względu na krytyczny stan zdrowia, Marcin musiał być wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Z czasem, gdy sytuacja się stabilizowała, lekarze zaczęli zmniejszać dawkę leków, ale brat nadal się nie wybudzał. Trwało to bardzo długo, aż finalnie zaczął otwierać oczy – niestety do dzisiaj, bez świadomości.  Do 29 stycznia 2024 roku, Marcin przebywał w szpitalu w Niemczech. Ze względu na stan zdrowia lekarze nie zgadzali się na przetransportowanie go do Polski. Obecnie brat przebywa w specjalistycznej klinice, gdzie poddawany jest intensywnej rehabilitacji. Specjaliści stosują terapię funkcjonalną, która polega na wprowadzaniu czynności z życia codziennego. Pracują także, aby nie miał napięcia mięśniowego.  Lekarze są bardzo ostrożni w wydaniu finalnej opinii, jak będzie wyglądać przyszłość Marcina. Rokowania nie są najlepsze, rehabilitanci robią co w ich mocy, aby wrócił do sprawności. Jeszcze nie wiadomo czy Marcin będzie w stanie sam funkcjonować, niestety skłaniają się bardziej przy opinii, że będzie zależny od innych.  Mocno wierzę, że brat z tego wyjdzie. Przeszedł już w tak krótkim czasie wiele stanów zagrożenia. Wygrał nie jedną walkę o życie, dlaczego miałby nie wygrać tej o sprawność? Niestety rehabilitacja i leczenie na tym etapie jest niesamowicie kosztowne, a my nie dajemy już sobie sami rady. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Proszę wesprzyjcie Marcina w tym ostatecznym starciu! Bliscy Marcina

32 576 zł
Krzysztof Turowski
Krzysztof Turowski , 57 years old

COVID i udar odebrały ratownikowi WOPR sprawność❗️ Potrzebna pomoc❗️

Krzysztof – Wiceprezes WOPR Woj. Lubuskiego, Instruktor Ratownictwa Wodnego, Instruktor pływania, doświadczony Sędzia zawodów z zakresu sportowego ratownictwa wodnego, trener, pedagog, ale przede wszystkim cudowny człowiek, mąż, ojciec i przyjaciel...   Zawsze uśmiechnięty i pomocny. W swoim życiu ocalił wielu ludzi przed zagrożeniem. Niestety, sam nie miał tyle szczęścia... Wszystko zaczęło się w listopadzie. Krzysztof był coraz słabszy i zaczął mieć intensywne duszności, które z każdą godziną przybierały na sile. Wiedział, że teraz to jemu potrzebna jest pomoc. Trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego COVID-19. Natychmiast zostało wdrożone intensywne leczenie, które z dnia na dzień przynosiło pozytywne efekty.  I kiedy już wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, niespodziewanie pojawiły się problemy z równowagą i mową... Lekarze od razu wykonali szereg badań, które wykazały udar niedokrwienny.  Niestety, udar był na tyle poważny, że zabrał Krzysiowi sprawność, a w zamian dał paraliż prawej strony ciała i afazję. Od tego dnia Krzysztof ma znaczne problemy z mową, poruszaniem się, a w wykonaniu każdej najprostszej czynności potrzebuje pomocy...  Po kilku tygodniach, gdy szok minął, pozostało pytanie, „Co dalej?”. Dla Krzysztofa poddanie się nie wchodziło w grę. Przecież to nie leży w naturze sportowca! Krzysztof ma po co żyć, dlatego wiedział, że musi walczyć. Z tą właśnie myślą rozpoczął długi cykl leczenia...  Obecnie to z czym pozostaje największy problem – to mowa. Konieczna jest kosztowna terapia neurologopedyczna, a także kontynuowanie fizjoterapii...  Korzystamy ze wsparcia rehabilitantów i logopedów, jednak aby marzyć o odzyskaniu pełnej sprawności, konieczna jest regularna i długotrwała rehabilitacja. Takie rozwiązanie, chociaż bardzo potrzebne, jest poza naszym zasięgiem...   Krzysztof całe życie pomagał innym, zawsze służył radą, wsparciem i uśmiechem. Teraz nadszedł czas, abyśmy mogli mu się odwdzięczyć za całe dobro, które uczynił. Każda przekazana kwota pozwoli Krzysiowi walczyć o powrót do dawnego życia. Proszę, pomóż!  Rodzina i Przyjaciele 

32 558 zł
Patrycja Adrych
9 days left
Patrycja Adrych , 34 years old

Marzyłam o zostaniu mamą – Nowotwór odebrał mi nawet to❗️

Nowy rok zapowiadał się obiecująco i pięknie... Przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Rok bez operacji, bez widoku szpitalnych korytarzy, które dotychczas były nieodzowną częścią mojego życia. W 2018 roku zaczęłam swoją walkę z endometriozą, która wykluczyła mnie z normalnego funkcjonowania przez ciągłe omdlenia, wymioty, silne bóle całego ciała, brak energii i migreny. Jednak mimo choroby bardzo chciałam zostać mamą. Ale moje pragnienia zostały szybko ostudzone... "Pani Patrycjo, endometrioza jest bardzo poważna, rozległa. Nie będzie pani mogła mieć dzieci." Mojej reakcji nie da się opisać w jednym zdaniu. Czułam, jak łzy same płyną mi po policzkach, bo nie dość, że sama informacja zwaliła mnie z nóg, to jeszcze czekała mnie bardzo poważna operacja. Dwa lata później kolejna, tym razem usuwanie odnowionych zrostów endometrialnych. Było warto. Po 5 latach walki, 11 grudnia 2022 roku usłyszałam: „Pani Patrycjo, jest bardzo duża szansa, że będzie mogła pani mieć upragnione dziecko". Tym razem serce szalało z radości. Nastały dwa miesiące spokojnego życia, planowania macierzyństwa z ukochanym... I znów wszystko legło w gruzach. 14 lutego w Walentynki, siedząc w fotelu, wyczułam guza na lewej piersi. Mógł to być efekt endometriozy, ale i tak udałam się do lekarza po skierowanie na USG. Potem wszystko działo się szybko. USG, mammografia, biopsja gruboigłowa i w końcu diagnoza – Inwazyjny potrójnie ujemny nowotwór gruczołowy. Tym razem poczułam, jakby całe moje życie stanęło mi przed oczami. Znów milion pytań: „Jak to? Dlaczego mnie to spotkało? Jak powiedzieć o tym bliskim?" Kolejny etap to wizyta w Centrum Onkologii. Usłyszałam, że silna chemia, którą muszę przyjąć, będzie trwała 20 tygodni, a potem jeszcze czeka mnie operacja usunięcia guza. Ale nie to było najgorsze... Usłyszałam, że chemia w pełni wykluczy mnie z bycia mamą. Skrzydła, które zdążyły mi „odrosnąć" złamano po raz kolejny. Poczułam, jakby własne ciało okradało mnie z życia, marzeń i pragnień. By funkcjonować, muszę przyjmować wlewy witaminowe i suplementy. Podanie teraz „czerwonej chemii" może zakończyć się tragicznie, a samo leczenie jest bardzo drogie. Jednak wierzę, że z Waszą pomocą za jakiś czas będę mogła spać spokojnie. Bez strachu o własne życie i pewnego dnia znów zacząć marzyć o rodzinie. Patrycja Kwota zbiórki jest szacunkowa.

32 525,00 zł ( 30.57% )
Still needed: 73 858,00 zł
Ewa Stanek
Ewa Stanek , 31 years old

Konsekwencje wypadku odczuwam od lat – konieczna jest operacja kręgosłupa i ręki!

Nie przypuszczałam, że konsekwencje wydarzenia sprzed lat będą mi doskwierać przez tyle czasu. Był rok 2013. W wypadku samochodowym, w którym uczestniczyłam, doznałam licznych obrażeń. Złe leczenie sprawiło, że dzisiaj jestem niepełnosprawna i potrzebuję kolejnych operacji! Proszę o pomoc... Zaraz po wypadku karetka zabrała mnie do szpitala. Lekarz stwierdził, że kończyny są sprawne i nie wymagają interwencji chirurgicznej. O godzinie 1:00 w nocy wypisano mnie do domu. Do tego czasu nikt się nie interesował ręką, która była cała zasiniona. Lekarze powiedzieli mi, że te urazy z czasem wyleczą się samoistnie. Obrażenia ustępowały, siniaki z też, lecz cały czas niepokoił mnie piąty palec u prawej ręki. Zgłosiłam się do ortopedy, który zlecił RTG. Wykryto złamanie paliczka. Została założona mi szyna, a następnie zlecona rehabilitacja. Niestety palec nadal bolał i nie zginał się. USG wykazało częściowe zerwanie zginacza głębokościowego palca prawej ręki. Otrzymałam skierowanie na operację... Gwarantowano mi 100% sprawność ręki. Operacja odbyła się, a ja po wybudzeniu przeżyłam szok. Czułam ogromny ból. Palce od pierwszego do piątego były w wyproście, nie zginały się. Miałam podawany botoks między wszystkie palce oraz rażenia prądami. Założono mi gips, po którego zdjęciu przeżyłam kolejny szok. Każdy palec wykrzywił się i rozszedł się w inną stronę. Poza tym nie mogłam ruszać nadgarstkiem. Od łokcia do nadgarstka mam zanik mięśni... Od tamtego czasu robimy badania prywatnie i dowiadujemy się z USG, że uszkodzenia są dużo większe niż mi było wiadomo. Jest rok 2021 a ja nadal nie jestem zdrowa. Potrzebuje pieniędzy na operacje, badania i rzeczy codziennego użytku. Całe dotychczasowe leczenie było bardzo kosztowne, wydaliśmy na nie wszystkie oszczędności. Jest również prowadzone postępowanie w sprawie błędy lekarskiego lecz do tej pory sprawa stoi w miejscu. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj: "Wstrząsająca historia pani Ewy. Pilnie potrzebna pomoc". Od dnia wypadku odbyłam wiele prywatnych wizyt i badań, przeszłam kilka operacji ręki, jednak mój stan wciąż jest naprawdę ciężki... Powinnam przejść operacje zarówno ręki, jak i kręgosłupa, lecz ich koszt jest dla mnie naprawdę duży. Proszę, pomóż mi! Ewa  –––––––––––––––––––––– Materiały o Ewie: echodnia.eu: Kielczanka walczy z chirurgami - Lekarze zabetonowali mi rękę Dziennik Bałtycki: Lekarz z Gdańska ratuje niewładną rękę 28-letniej Ewie Stanek, mieszkance Kielc. Nikt inny nie dawał jej cienia nadziei

32 517,00 zł ( 48.67% )
Still needed: 34 292,00 zł
Gabryś Zakrzewski
Gabryś Zakrzewski , 2 years old

Od urodzenia walczy o swoją przyszłość❗️Pomóż Gabrysiowi❗️

Jeszcze w badaniu prenatalnym wyszło, że Gabryś urodzi się z wadą mózgu. Ale to wciąż był dla nas szok, ponieważ pozostała trójka naszych dzieci urodziła się całkowicie zdrowa. Musieliśmy jednak przygotować się na to, że nasze życie drastycznie się zmieni. Synek urodził się w kwietniu 2022 roku ze spastycznym dwukończynowym mózgowym porażeniem dziecięcym. Dlatego już od pierwszych dni życia jest pod opieką wielu specjalistów i systematycznie rehabilitowany.  Nasza codzienność to w gruncie rzeczy jeżdżenie od jednej rehabilitacji do kolejnej. Gabryś jest fizycznie w kiepskim stanie. Ma już półtora roku, a dopiero niedawno zaczął trzymać główkę. Niewielkie dofinansowanie zapewnia nam kilka godzin rehabilitacji tygodniowo, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Gabryś wymaga ćwiczeń codziennie, czasem nawet trzy razy w ciągu dnia. To niestety ogromne koszty. Dlatego postanowiliśmy zwrócić się do Państwa o pomoc. Nasz synek dopiero niedawno przyszedł na świat, a już musi ciężko walczyć o swoją sprawność. Głęboko wierzymy, że dalsza rehabilitacja zapewni mu zdrową i samodzielną przyszłość. Ale bez Waszego wsparcia nasza wiara może pozostać jedynie w sferze marzeń. Natalia, mama licytacje dla Gabrysia Zakrzewskiego

32 434,00 zł ( 49.97% )
Still needed: 32 460,00 zł
Łukasz Walski
Łukasz Walski , 38 years old

Wypadek w ogrodzie odebrał sprawność! Pomagamy Łukaszowi!

Wypadki chodzą po ludziach i pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach  – o prawdziwości tego zdania przekonaliśmy się kilka tygodni temu na własnej skórze. To miały być zwykłe prace w ogrodzie. Skończyły się tragicznie. Dzisiaj – choć nigdy się tego nie spodziewaliśmy – piszemy apel o pomoc... Łukasz jest młodym, wysportowanym mężczyzną. Do tej pory na co dzień uprawiał sport, uczestniczył w wielu zawodach sportowych, w tym biegu na 100 km. Zawsze aktywny, niezależny, silny... Zawsze można na niego liczyć, chętnie pomaga innym. Angażuje się w wiele inicjatyw, które niosą pomoc nie tylko ludziom, ale również zwierzętom.  Wypadek, który wydarzył się 14 maja 2022 roku, zmienił całe dotychczasowe życie. Pomagając znajomym w pracach ogrodowych, Łukasz spadł z 5-metrowej drabiny i doznał złamania kręgosłupa! W szpitalu okazało się, że było to złamanie z przemieszczeniem, dlatego też potrzebna była natychmiastowa operacja. Łukasz pracuje w służbach mundurowych, niedługo miał wyjechać za granicę, aby nieść pomoc mieszkańcom innego państwa. Niestety wszystko zmieniło się w jednej chwili.  Od wypadku minęło niewiele czasu. Łukasz jest na etapie nauki chodzenia... Potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, rehabilitacja, dalsze badania. Wszystko po to, aby Łukasz mógł odzyskać sprawność, dawne marzenia i plany.  Pomóżmy mu wrócić do zdrowia! Bliscy Łukasza

32 423 zł
Mateusz Kalinowski
Mateusz Kalinowski , 18 years old

Przeszedł już tak wiele... Chcemy, by w końcu cieszył się życiem❗️

Dzięki dobrym sercom Darczyńców udało nam się zakupić wózek! Niestety, kolejne badania pokazały, że nasz Mateusz wciąż potrzebuje pomocy! Nasza historia: Wiem, że to zbyt wiele, jak na jednego nastolatka. Czytam kolejny wypis ze szpitala, zastanawiając się, jak to możliwe, że Mateusz jest w stanie udźwignąć tyle chorób. Każda wizyta u specjalisty, każdy pobyt w placówce medycznej skłania mnie do pytań, jak wiele jeszcze przed nami. Czy kiedyś się to skończy, a jeśli tak, to czy ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie... Mateusz cierpi z powodu pogłębiającej się skoliozy. Mimo operacji kręgosłupa w 2016 roku lekarzom udało się wyprostować go tylko na tyle, by nie zagrażał jego życiu. Niestety, wraz z upływem czasu jest coraz gorzej! Widzę, że Mateusz wykrzywia się coraz bardziej. Operacja jest zawsze ostatecznością. W swoim niespełna 17-letnim życiu syn przeszedł już naprawdę wiele, dlatego teraz tak bardzo bym chciała, by mógł się zacząć cieszyć tym, co ma.  Obecnie Mateusz ma duże przykurcze. Po ostatniej wizycie w szpitalu ortopedyczno-rehabilitacyjnym lekarz zalecił intensywną rehabilitację, by choć trochę wzmocnić jego nogi i ręce. Chcielibyśmy, by syn mógł samodzielnie przesiadać się na wózek. By mógł dalej, razem z tatą jeździć na mecze i wydarzenia sportowe, które tak uwielbia. Do tego niezbędna jest rehabilitacja, ale koszty są naprawdę PRZERAŻAJĄCE. Dlatego znów proszę o pomoc, o szansę dla Mateusza, by mógł dalej robić to, co kocha. Joanna, mama Mateusza

32 414,00 zł ( 31.73% )
Still needed: 69 714,00 zł
Antoś i Antosia Koleśnikow
Antoś i Antosia Koleśnikow , 2 years old

By trudny start nie odebrał szans na życie i zdrowie... Pomóż rodzeństwu!

Antoś jest naszym wymarzonym synkiem... Tak bardzo chcieliśmy mieć chłopca. Dwie nasze córeczki z ogromną niecierpliwością czekały na braciszka. Kiedy się udało, kiedy się dowiedzieliśmy, że na świecie pojawi się nasz synek, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Nikt nie spodziewał się, że ta bańka szczęścia niedługo pryśnie i oboje naszych dzieci będą walczyć o swoją przyszłość. W 27. tygodniu ciąży trafiłam do szpitala z ostrym bólem brzucha... Bałam się, że coś jest nie tak - do terminu planowanego porodu zostały jeszcze niemal 3 miesiące... Niestety, okazało się, że nie można dłużej czekać. Lekarze podjęli decyzję o natychmiastowej operacji, żeby ratować naszego maluszka... Antoś urodził się więc w 27. tygodniu przez cesarskie cięcie. Był malutką kruszynką, zbyt słabą, by nawet płakać... Od razu trafił pod respirator i zaczął walkę o oddech, o życie, o każdą godzinę... Synek jest skrajnym wcześniakiem. Tak nazywa się dzieci, urodzone przed 32. tygodniem ciąży... Dzieci, obarczone często wadami, bo ich narządy nie zdążyły się jeszcze wykształcić, nie potrafią samodzielnie pracować... Niestety tak jest w przypadku Antosia. Synek ma wadę serca, nerek i krwiaka w główce... Myśleliśmy, że po narodzinach naszego synka szybko wrócimy z nim do domu, że będziemy mogli cieszyć się sobą... Że codziennie Antoś będzie zdobywać nowe umiejętności. Niestety synek leży w szpitalu, podłączony do respiratora... Jest w bardzo ciężkim stanie, a nasze serce łamią się, gdy widzimy, jak walczy... Z powodu bardzo kiepskich prób nerkowych nie można mu podać leku na serduszko, została operacja. Lekarze podejmą się jej, gdy tylko wyleczą infekcje. Niestety Antoś ma bardzo kiepską odporność i co chwilę choruje, co dodatkowo osłabia jego stan... Jego siostra Antosia to dziewczynka z charakterem, rezolutna 3latka. Uparta i stanowcza. Wszędzie jej pełno, ale przychodzą takie dni, jakby Tosi nie było... początkowo zdarzało się to nocą, po jakimś czasie nawet i w dzień zaczęło ja to bardzo drażnić. Od kilku tygodni borykamy się z krwawieniami z nosa, poszliśmy do lekarza, jedne badania, później kolejne aż w końcu prywatna wizyta u hematologa. Badania ogólne, sprawdzanie skóry i krótka, ale konkretna rozpiska z pilnymi skierowaniami. Terminy są naprawdę szybko, wyznaczone hematologa i kolejne badania mamy 12 marca, laryngologa mamy 19 marca. Kiedy Antosia słyszy o wizycie u lekarza, wpada szał, płacz, bo wie, że to kolejne kłucia w rączkę. Niestety, ostatnie wizyty były dla niej szczególnie stresujące i potrzebowała zdecydowanie więcej uwagi w dzień jak i w nocy. Córka obecnie musi przyjmować już leki.  Czekamy na to, aż będzie lepiej... Aż stan naszego synka się poprawi, aż Antosia będzie mogła cieszyć się zdrowiem. Już dziś wiemy, że dzieci będą musiały być pod opieką wielu specjalistów. Tylko kosztowna rehabilitacja i dalsze leczenie jest szansą na rozwój, na to, aby Antoś mógł w przyszłości dorównać swoim rówieśnikom. Każdy rodzic marzy, aby jego dziecko było piękne, uśmiechnięte, cieszyło się z życia i przede wszystkim było zdrowe... My nie jesteśmy inni, również pragniemy dla naszych maluchów tylko i wyłącznie tego... Dlatego już dziś prosimy Was o choćby złotówkę. Sami zrobiliśmy już, co mogliśmy, mając Was, możemy dać im lepsze jutro... Rodzice

32 376 zł
Piotr Cierpisz-Pustelny
Piotr Cierpisz-Pustelny , 14 years old

Piotrek z wiekiem robi się coraz cięższy, a jego rodzice coraz słabsi... Pomóż być samodzielnym!

Z całego serca dziękujemy za dotychczasowe wsparcie dla Piotrka. To właśnie dzięki niemu możliwe było opłacenie rehabilitacji Piotrka na lokomacie. Niestety, nasza walka o zdrowie nadal trwa i po raz kolejny musimy prosić Was o pomoc... Nasza historia: Dzieci biegają po boiskach, pędzą do szkoły, wspinają się po drzewach, skaczą na trampolinach. A obok nich jedno, które z bólem w oczach patrzy na koleżanki i kolegów, bo los odebrał mu to wszystko i teraz każdy dzień jest walką, a każdy samodzielny krok – zwycięstwem.  Nie ma nic gorszego niż świadomość, że Twoje dziecko może być zdrowe, sprawne, ale zależy to od rzeczy, na które Cię nie stać – operacji, zabiegu, rehabilitacji. Mimo że stajesz na głowie, nie udaje Ci się zebrać środków i każdego dnia patrzysz, jak najbliższa Ci osoba cierpi. Wtedy trzeba przełknąć dumę i prosić o pomoc, bo nie chcesz jej dla siebie, tylko dla kogoś ważniejszego – dla dziecka.                                 Piotruś urodził się jako wcześniak z zespołem wad wrodzonych oraz dużym niedotlenieniem. Po porodzie wystąpił u niego wylew śródczaszkowy. W pierwszym tygodniu życia wykryto u niego martwicze zapalenie jelit, a w trzecim zaś retinopatię wcześniaczą. Zdiagnozowano u niego także dysplazję oskrzelowo-płucną i niedobór masy ciała. W ciągu czterech miesięcy życia przeszedł aż 7 operacji, w tym 4 na niedrożność jelit, 2 na przepuklinę pachwinową oraz zabieg na oczy. W wieku czterech lat wykonano u niego zabieg podwichnięcia stawu biodrowego. Codzienna rehabilitacja i hipoterapia sprawiły, że nasz syn zaczął powoli stawać na nogi i poruszać się przy pomocy balkonika. Są to jednak bardzo krótkie odcinki, ponieważ szybko się męczy i potrzebuje ciągle naszej pomocy... Dzięki Waszej pomocy możliwa była rehabilitacja przy użyciu lokomatu, czyli automatycznej ortezy kończyn dolnych, służąca do nauki chodu i utrwalaniu prawidłowej postawy. Już dzięki kilku godzinom zajęć na lokomacie widoczna była poprawa chodu Piotrusia. Codzienna rehabilitacja sprawia, że w miarę swoich możliwości nasz syn funkcjonuje wśród rówieśników. Prowadzony pod pachy przemieszcza się na krótkich dystansach: z wózka na toaletę, z auta na wózek. Piotrek wymaga pomocy przez cały czas. Niestety, wraz z wiekiem robi się coraz cięższy, a my mamy coraz mniej sił. Mieszkamy w bloku i codziennie muszę nosić Piotrka po schodach, czasami nawet kilka razy dziennie. Niestety, stan mojego zdrowia się pogorszył i jest mi coraz ciężej go nosić. W najbliższym czasie będę musiała sama udać się na operację barku. Wtedy nie będę mogła już dłużej znosić syna ze schodów. Jesteśmy zmuszeni zakupić schodołaz, którego koszt niestety przekracza nasze możliwości finansowe. Nasz syn miał być leżący, bez kontaktu, patrzący w sufit. Dzięki rehabilitacji i opiece specjalistów udało się nam jednak już tak wiele wypracować. Prosimy o pomoc w zakupie schodołazu oraz opłaceniu 6-miesiecznej rehabilitacji dla syna. Pomóżcie nam walczyć dalej o lepszą przyszłość dla Piotrka. Rodzice

32 296,00 zł ( 75.89% )
Still needed: 10 258,00 zł