Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Karolek Łukasik
Karolek Łukasik , 10 years old

Nawet 100 napadów padaczki w ciągu 1 dnia, a leczenie nie działa! Pomóżmy Karolkowi!

Karol przez pierwsze dwa miesiące życia rozwijał się jak każde inne dziecko… Codziennie zachwycaliśmy się jego obecnością w naszym życiu i wydawało się, że nic nie może zburzyć szczęścia naszej rodziny. Niestety, w drugim roku życia Karolka wystąpił pierwszy napad, który zmienił nasze życie raz na zawsze… W drugim miesiącu życia synka zaczęliśmy dostrzegać pierwsze niepokojące objawy, takie jak niekontrolowane podnoszenie oczu do góry. Zdecydowaliśmy się udać do specjalisty, natomiast po przebadaniu naszego synka usłyszeliśmy, że nie dzieje się nic niepokojącego i rozwija się prawidłowo. Gdy uspokojeni, mieliśmy już opuścić gabinet, wydarzyła się rzecz, której nigdy nie zapomnę – pierwszy atak padaczki mojego synka. Do tej pory pamiętamy rozdzierające nasze  serca przerażenie, gdy widzieliśmy jego małe ciało trzęsące się bez kontaktu ze światem… Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że to początek niezliczonej ilości napadów padaczki naszego syna. Najczęściej występują w czasie snu lub niedługo po przebudzeniu. Aktualnie Karolek przeżywa nawet do stu napadów dziennie! Każdy z nich trwa około 3-5 minut. Pomimo tak wielu przeprowadzonych badań, nie udało się znaleźć przyczyny występowania napadów padaczkowych u naszego syna. Także każde wdrożone leczenie okazuje się niestety nieskuteczne – włącznie z wszczepionym stymulatorem nerwu błędnego, który nie przynosi żadnych rezultatów. Próbowaliśmy wszystkich leków, o których wspomniał którykolwiek z lekarzy, a także najróżniejszych rodzajów olejków i diet. Wykonywaliśmy badania chorób metabolicznych i genetycznych, a także rezonans mózgu w poszukiwaniu przyczyny padaczki i jej lekooporności. Poruszaliśmy dla synka niebo i ziemię – niestety, bez rezultatów. U Karola zdiagnozowano także niepełnosprawność ruchową oraz intelektualną. Zdaniem specjalistów wynikają one z codziennych, silnych i niezwykle częstych napadów padaczki. Nasz syn nie mówi, nie rozumie poleceń, nie posiada umiejętności samoobsługowych ani nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych. Patrząc na syna, musimy domyślać się jego każdej potrzeby, nawet najbardziej podstawowej. Nie ma możliwości wprowadzenia alternatywnych metod komunikacji ze względu na poziom funkcjonowania Karolka. Przy wsparciu drugiej osoby, trzymającej go za rękę, jest jednak w stanie chodzić i stawiać małe kroki. Mimo tak dużych obciążeń i trudności Karol jest pogodnym dzieckiem. Okazuje najbliższym swoje uczucia, przytula się. W tym roku poszedł po raz pierwszy do szkoły i bardzo lubi swoich rówieśników, zawsze cieszy się, gdy ich widzi.  Jako rodzice dużo pracujemy, starając się zapewnić naszemu synowi wszystko, co najlepsze. Organizujemy swoje grafiki w pracy tak, żeby nasz syn nigdy nie był sam, ale też, aby nie opuścił żadnej wizyty u specjalisty. Mimo wszelkich starań nasze środki są jednak ograniczone – a koszty leczenia bardzo wysokie. Karol uczęszcza na rehabilitację, zajęcia integracji sensorycznej oraz muzykoterapię. Wymaga także opieki wielu specjalistów, między innymi logopedy czy fizjoterapeuty. Widzimy, jak dzięki temu się rozwija i oswaja ze światem wokół niego.  Nasza walka o zdrowie synka trwa już tak długo… Mamy nadzieję, że kiedyś wraz z rozwojem medycyny uda się znaleźć przyczynę napadów padaczki Karola, a co za tym idzie, zmniejszyć ich częstotliwość. Niestety, w tym momencie lekarze pozostają bezradni, a jedyne co my możemy zrobić, to zadbać o jego rozwój. Prosimy Was o pomoc i wsparcie w walce o sprawność i lepszą przyszłość dla naszego dziecka. Rodzice Karola

52 863 zł
Jan Jagodzinski
Jan Jagodzinski , 5 years old

Jaś mierzy się z tak wieloma problemami i potrzebuje Waszej pomocy!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie. Dzięki Waszej pomocy mogłam zapewnić Jasiowi potrzebną rehabilitację! Jestem niezwykle wdzięczna i jeszcze raz proszę o wpłaty! Koszty są naprawdę ogromne… Nasza historia: Pierwsze 3 miesiące życia mojego synka to tygodnie wypełnione strachem, niepewnością i wielką nadzieją. Jaś przyszedł na świat jako skrajny wcześniak. Zamiast w moich objęciach, pierwsze miesiące spędził w inkubatorze na intensywnej terapii… Niewydolność oddechowa, dysplazja oskrzelowo-płucna, wylew, retinopatia to zaledwie ułamek wszystkich jego dolegliwości. Dziś synek ma już cztery latka. Jest dzieckiem niepełnosprawnym. Musiałam zrezygnować z pracy, by móc odpowiednio się nim zaopiekować. Jaś wymaga regularnej rehabilitacji. Cierpi na głuchotę nerwowo-czuciową, ma wszczepione implanty ślimakowe. Ostatnio potwierdziła się też diagnoza mózgowego porażenia dziecięcego.  Synek miał też ogromne kłopoty z chodzeniem ze względu na wzmożone napięcie mięśniowe oraz skrócone ścięgno Achillesa. Na szczęście dzięki stałej rehabilitacji bardzo dobrze się rozwija i świetnie rokuje. Chodzi już samodzielnie, rozumie mowę, wypowiada pierwsze słowa. Zaczął chodzić do przedszkola terapeutyczno-integracyjnego. Koszty walki o rozwój i zdrowie syna nadal są ogromne. Terapia integracji sensorycznej, fizjoterapia, zakup ortez oraz dojazdy to naprawdę wielkie wydatki. A dochodzą do tego jeszcze akcesoria do procesora mowy. Staram się, jak mogę, żeby zapewnić synowi pomoc. Część wizyt udaje się realizować na NFZ, ale większość kosztów muszę ponosić sama. Bardzo proszę o wsparcie! Hanna, mama ➡️ Facebook - Licytacje Szacunkowa kwota zbiórki

52 799,00 zł ( 82.71% )
Still needed: 11 031,00 zł
Katarzyna Błońska
Katarzyna Błońska , 42 years old

Walczyła o pacjentów – teraz walczy o swoją sprawność... Pomóż Katarzynie!

Nazywam się Katarzyna, mam 39 lat, jestem lekarką. Mam wspaniałą i kochającą rodzinę – 3 córeczki, dla których zrobiłabym wszystko. W październiku 2021 roku usłyszałam, że przyszło mi się zmierzyć ze stwardnieniem rozsianym. Wiedziałam, co to znaczy. Wiedziałam aż zbyt dobrze... Choroba pojawiła się niespodziewanie, w najgorszym z możliwych momentów mojego życia.  Jako lekarz anestezjolog mierzyłam się z wieloma trudnymi przypadkami chorób. Oddział kardiochirurgi, czy oddział covidowy to moja codzienność. Nie sądziłam, że w tak młodym wieku stanę po drugiej stronie barykady, zmagając się z postępującą chorobą. Być może gdyby nie wiedza medyczna, byłoby mi łatwiej… Nie byłabym świadoma tych wszystkich ograniczeń, które mogą się pojawić. Ale przecież nie mogę się poddać – mam dla kogo walczyć! Moja historia z chorobą rozpoczęła się 2 tygodnie po narodzinach najmłodszej córki. Cieszyłam się z jej przyjścia na świat, chciałam otoczyć jak najlepszą opieką. Tak bardzo czekałam na ten moment… Niestety, ten czas został mi brutalnie zabrany, przez objawy choroby zmieniające codzienność. Problemy ze wzrokiem, osłabiona lewa strona ciała… Być może już wcześniej organizm dawał sygnały, nie mam pewności. Wiem jednak, że jako młoda mama z dnia na dzień traciłam siły, które były mi wtedy niezwykle potrzebne.  Stwardnienie rozsiane w zatrważającym tempie odbiera mi codzienność, którą znałam. Odbiera samodzielność i siły, ale ja zrobię wszystko, by chorobę powstrzymać. Muszę walczyć… Na szali leży przyszłość moja i moich najbliższych.  Marzę, by być sprawną mamą. Dawać z siebie wszystko, aktywnie uczestniczyć w życiu dziewczynek. Chodzić na spacery, zwiedzać wspólnie świat. Chciałabym rozwijać się zawodowo. Wybrałam zawód lekarza – zawód z misją. Chcę ratować ludzkie życia… Nie wycofywać się z zawodu na samym początku mojej kariery! Przede mną godziny spędzone na wizytach lekarskich i jeszcze więcej na sali rehabilitacyjnej. Zakwalifikowałam się do innowacyjnego programu lekowego, ale czuję, że to nie wszystko, co mogę zrobić. Pracuje na kontrakcie, jak większość lekarzy mojej profesji. Z tego tytułu mam ograniczone wsparcie socjalne. Dlatego dziś, mimo że jest mi strasznie trudno, opowiadam swoją historię i proszę – pomóż mi! Katarzyna  

52 725 zł
Lilianna Kałkus
Urgent!
Lilianna Kałkus , 9 years old

8-latka walczy z nowotworem❗️Ratuj życie małej Lili ❗️

Złośliwy nowotwór wyrwał Lilkę z bezpiecznego domu. Wypełnił nasze życie strachem, którego do tej pory nie znaliśmy. Zamienił je w KOSZMAR! Błagamy, pomóżcie nam się z niego obudzić! Mięsak kostnopochodny – te dwa słowa, które jeszcze kilka tygodni temu były nam obce, dziś rozszarpują nasze serca na kawałki. Mamy wrażenie, że wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy. Podczas wieczornej kąpieli zauważyliśmy zgrubienie pod pachą córeczki. Nazajutrz trzymaliśmy w dłoni skierowanie do onkologa. Wykonaliśmy podstawowe badania w szpitalu rejonowym i po trzech dniach Lilka została W PILNYM TRYBIE przyjęta do szpitala w Warszawie, aby jak najszybciej rozpocząć chemioterapię i powstrzymać tę okrutną chorobę. Nadal ciężko nam uwierzyć, że Lilka toczy właśnie swoją walkę NA ŚMIERĆ I ŻYCIE. Przecież nasza córeczka ma dopiero 8 lat! Jeszcze niedawno była zdrowa!  Walczymy z okrutnym przeciwnikiem, który uderza z całą mocą i za nic ma, że na ringu stoi bezbronne dziecko! GUZ o wielkości połowy pomarańczy boli! Rak tworzy nacieki na żebra. Odbiera Lilce siły i przykuwa ją do szpitalnego łóżka. Zabiera wszystko, co córka zna i kocha, dając w zamian cztery ściany szpitalnej sali, strzykawki i trudną chemioterapię.  Córeczkę czeka 30 tygodni chemii i OPERACJA wycięcia nowotworu. To oznacza dla nas cotygodniowe podróże do Warszawy, 300 km w jedną stronę, ogromne koszty pobytu w stolicy i wydatki związane z przebywaniem w szpitalu. To znaczy też, że rodzeństwo Lilki zostanie w domu, bez mamy… Lilka ma 18-letniego brata i młodszą siostrzyczkę, która często, gdy tata idzie do pracy, musi nocować u dziadków lub cioci. Choroba brutalnie wkrada się do naszej codzienności. Regularnie odbiera rodzeństwu ukochaną mamę. Siostrzyczka Lilianki ma dopiero 3 lata i nie może tego zrozumieć. Lilka z kolei, w swoim strachu i cierpieniu, tęsknocie za domem i bliskimi bardzo potrzebuje rodzica. To niezwykle trudny czas dla nas wszystkich…  Najcięższe jest jednak patrzenie na cierpienie własnego dziecka. Lilka jest bardzo dzielna i niesamowicie odważna. Choć często podczas zabiegów z kącika oka spływa jej łza, nie skarży się. Gdy czuje się lepiej, wyciąga farby i robi to, co kocha najbardziej: maluje. Podziwiamy tę mądrość naszej Lilki, podczas gdy sami przyglądamy się jej z najgłębszej otchłani rozpaczy… Przed nami długa chemioterapia, regularne dojazdy do szpitala i powroty, nieustanna rozłąka z rodziną i dalsze leczenie, zależnie od stanu zdrowia Lili. Wierzymy, że córka pokona chorobę i wszystko będzie jak dawniej. Jesteśmy skromną rodziną. Nie mieliśmy wiele, ale wiele też nie potrzebowaliśmy. Jednak teraz bez Waszej pomocy nie damy rady… W naszym życiu toczy się niewyobrażalna katastrofa, z której nie wyjdziemy sami. Błagamy, pomóżcie nam ratować dziecko. Nic więcej się teraz nie liczy… Rodzice

52 712 zł
Lilia Majewska
Lilia Majewska , 9 years old

Help Lilia fight diabetes!

Two years ago, Lily was rushed to the hospital with diabetic ketoacidosis and a glucose level over 600 mg/dl. The diagnosis - type 1 diabetes - sounded like a sentence and turned our world upside down! A healthy, clever, and active girl became a child with a disability who needed round-the-clock care.  At that time, I decided Lily would start an insulin pump therapy. Since then, however, the device has become outdated and insufficient for proper diabetes management.  Despite her disease, Lily tries to live a normal life - she goes to school, taekwondo classes, and the swimming pool.  I must say I find it difficult to constantly control Lily's sugar levels, administer insulin, and make adjustments. As a result, I rarely sleep at night. That is why I am raising funds for an advanced, small, tube-free insulin pump, which would help Lily control glucose levels and minimize the risk of diabetes complications. It also provides comfort and freedom!  Lily's dream is swimming without worrying about sudden sugar drops and losing consciousness. On top of that, Lily also suffers from atopic dermatitis and thyroiditis, and she has been undergoing tests for celiac disease.  I am asking you for support. I must do everything to provide Lily with proper treatment and give her a chance for a normal life! After all, my daughter is only nine years old! Instead of fighting for recovery, she should enjoy her childhood and spend time with her peers.  Your donations can save her! Karolina, Lily's mom

52 683,00 zł ( 70.74% )
Still needed: 21 786,00 zł
Maja Krzyżek
Maja Krzyżek , 20 years old

Błagam cię córeczko – wróć do mnie!

Ta historia rozpoczyna się 19 lipca 2019. Środek wakacji, dobra pogoda i podróż samochodem, która kończy się bardzo nieszczęśliwie. Nikt nie chce dostać takiego telefonu, jaki wtedy otrzymałam – z informacją, że najbliższa mi osoba miała wypadek. Straszny wypadek Moja córka, wówczas 15-letnia Majeczka jechała samochodem jako pasażer. Niestety auto wylądowało na drzewie, wypadek był tak poważny, że drugi pasażer pojazdu zmarł, a Maja z bardzo poważnymi obrażeniami została przewieziona do szpitala. Cudem przeżyła. Już po fakcie lekarze twierdzili, że Maja przeżyła cudem, bo po pierwsze została bardzo szybko dowieziona do szpitala dzięki transportowi helikopterem, a po drugie – że dotarła do szpitala żywa. Jej stan był tak poważny, że nie dawano jej wielkich szans. Bardzo groźne urazy Moja córeczka doznała urazu wielomiejscowego, bardzo ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego, licznych złamań kości czaszki, oczodołów, strzaskane były płaty czołowe mózgu, lekarze stwierdzili stłuczenia krwotoczne mózgu i cechy obrzęku mózgu. Maja była konsultowana i leczona przez lekarzy różnych specjalności – neurologa, neurochirurga, chirurga szczękowego, laryngologa. W czasie 2 miesięcy po wypadku przebywała na siedmiu różnych oddziałach szpitala. Miała 3 operacje – w tym plastyki opony twardej. Lekarze robili wszystko co w ich mocy, żeby uratować życie Majeczki i… udało się! Za co jestem im cały czas przeogromnie wdzięczna. Majeczka zaczęła dochodzić do siebie, kiedy we wrześniu doszło do stanu zapalnego i ropnia okolicy zatoki sitowej, co wymagało zabiegu chirurgicznego. Po tym córka już nie była taka sama. Kontakt z nią urwał się – była przytomna, ale przestała reagować. Dopiero 5 miesięcy później, po pracy z logopedą, komunikacja z Majeczką – bardzo powoli – ale zaczęła wracać. Teraz mamy opracowany prosty kod – całus oznacza TAK, kwaśna mina NIE, inne miny oznaczają NIE WIEM itd. Poza tym Maja – jak to nastolatka – jasno pokazuje swoje fochy. 10 miesięcy poza domem Nasza gehenna trwała prawie rok. Majeczka do domu wróciła dopiero pod koniec maja 2020 roku – po 10 miesiącach! Do grudnia 2019 przebywała w szpitalach, w grudniu rozpoczęła rehabilitację w klinikach rehabilitacyjnych. Jednak przez większość tego czasu z moją córką nie było kontaktu albo był on bardzo ograniczony. Dopiero w ostatnich miesiącach rehabilitacja, a także pionizator przynoszą efekty. Postępy następują bardzo powoli, ale są widoczne. Razem z całą rodziną robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Maja wróciła do siebie i była taka jak kiedyś. Wszystko jest możliwe! Poza tym widać, że dotychczasowa zabiegi fizjoterapeutyczne działają. Mam nadzieję, że wszystko wróci jeszcze do normalności. Czego potrzebuje Maja? Dwie sprawy są obecnie dla nas najważniejsze. Po pierwsze rehabilitacja. Zabiegi, których potrzebuje moja córeczka trzeba wykonywać codziennie. Miesiąc w miesiąc. W związku z tym koszty rehabilitacji są ogromne i wynoszą od kilku do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Tak wyglądają nasze dotychczasowe doświadczenia, ponieważ od grudnia do maja za pobyt w klinikach rehabilitacyjnych musieliśmy płacić właśnie tak duże kwoty. A po drugie chcemy poprawić komunikację i wykorzystać inny sposób do uruchomienia i ćwiczenia umysłu mojej córki. Majeczka jest po próbnych konsultacjach mających na celu przetestowanie tzw. cyber oka. Bardzo ładnie pracowała przez 2 godziny z tym urządzeniem. Cyber oko to nie jest tylko narzędzie do komunikacji (ekran bezdotykowy), ale także można na nim wykonywać mnóstwo ćwiczeń neurologopedycznych. Rozpoznawanie dźwięków, ćwiczenia z kolorami itp. Takich funkcji i różnych zadań jest mnóstwo. Dlatego chcemy zakupić cyber oko dla mojej córeczki. Koszt też ogromny – 26 000 zł. Poza tym, Maja będzie miała jeszcze dodatkowy rodzaj stymulacji neurologopedycznej tzw. biofeedback oraz zajęcia z hipoterapii, które podobno przynoszą znakomite efekty. Tak jak mówiłam – robimy wszystko, co możliwe. Proszę o pomoc dla mojej córeczki Dlatego prosimy Ciebie o pomoc. Pomóż nam w walce o zdrowie mojej córeczki. Majeczka ma dopiero 16 lat. Całe życie przed nią. Jestem pewna, że jest stanie normalnie funkcjonować i wrócić do pełnego zdrowia. Każda złotówka jest dla nas bezcenna. A ja nie poddam się nigdy, tak jak nie poddaje się moja córka. Zresztą córka jest urodzoną wojowniczką. Przed wypadkiem spełniła swoje wielkie marzenie i dostała się do liceum wojskowego, do którego miała uczęszczać od września. Wierzę także, że Maja zagra nam jeszcze i zaśpiewa. Moje dziecko jest uzdolnione muzycznie – Majeczka ukończyła I stopień szkoły muzycznej w klasie skrzypiec, gra także na gitarze. Dzięki Twojej pomocy Majeczka będzie miała szansę na normalne życie… za co już teraz dziękuję. Ola Krzyżek, mama Mai

52 621,00 zł ( 46.88% )
Still needed: 59 613,00 zł
Weronika Gotowalska
Weronika Gotowalska , 14 years old

A transplant is not the answer! Please help and save Veronica’s heart!

Veronica was born with a congenital heart defect. After three open-heart surgeries and multiple cardiac catheterizations, we thought that only a heart transplant will save our daughter’s life. However, to be honest, it is a last resort.  To avoid it, a different procedure should be performed, offered by Swiss cardiac surgeons. That life-saving solution costs over 800,000 Polish zlotys, though… During the two previous surgeries, some complications occurred. Veronica suffers from their consequences even now. Furthermore, in December 2021, the doctors diagnosed a sternalis muscle in our daughter, a strap-like muscle that is located parallel to the sternum, above the epicardial artery, causing narrowing of the arteries mainly during a cardiac muscle contraction. It causes disturbing chest pains, hand numbness, headaches, and asthma.  Veronica takes on her limitations and burdens very bravely. Unlike her peers, she cannot enjoy her life to the fullest—she must remain cautious. She regularly takes thirteen different medications and supplements. Despite being aware of her disease, she’s also very sensitive. Family gatherings and socializing with her friends give her a boost of energy, as she’s friendly and open-minded.   However, rising health complications take away from her even the joy of having these amazing relationships…  As parents, we refused to give up, and it paid off. We found the doctors from Geneva in Switzerland, who agreed to remove a sternalis muscle from Veronica’s body. It caused her numerous troubles and a lot of tears in the past couple of months. The costs of treatment are enormous. We know that without your support, we won’t be able to deal with that challenge…  We ask you for help from the bottom of our hearts! Any donation will make a difference and bring Veronica closer to the upcoming surgery! We know that there is a long, difficult journey ahead of us, and after the surgery, our daughter will require a long-time physical therapy. However, from a long-term perspective, we know that we made the right decision, and it will pay off with a secured future for our daughter. We will finally stop worrying that her transplanted heart might stop beating. Instead, it will be stronger and healthier for many, many years to come.  The parents

52 538,00 zł ( 49.38% )
Still needed: 53 845,00 zł
Dawid Masiejczyk
Dawid Masiejczyk , 21 years old

Trwa walka o zdrowie Dawida! Pomóż!

Dawid miał plany, marzenia, wierzył i dążył do tego, by osiągnąć zamierzony cel. Chciał studiować na AWF, ponieważ sport jest jego pasją. Od dziecka grał w piłkę nożną. Jako nastolatek uczył się w szkole sportowej. Zdobywał puchary i nagrody.  Patrzyliśmy  na niego i byliśmy  dumni z jego sukcesów  i spokojni o jego przyszłość. Dziś to wszystko stanęło pod znakiem zapytania, zakryte paraliżującym strachem. Wszystko zmieniło się nie do poznania, runęło w jednej sekundzie. Lekarze walczą o życie naszego syna, ale co z jego przyszłością? Dawid zachorował na nowotwór (Chłoniak Hodgkina). To było bardzo niespodziewane, nikt nie myślał, że w jednej chwili Dawid ze sportowca zmieni się w ciężko chorego człowieka. Obecnie Dawid jest poddawany intensywnej chemioterapii, po której stracił włosy i jest bardzo osłabiony. Czeka go jeszcze radioterapia.  Strach i niepewność zawładnęły naszą codziennością, a w naszej  głowie zrodziło się jedno pytanie… Dlaczego to właśnie nasz  syn, u progu dorosłego życia, musi brać udział w najtrudniejszej walce  – o  swoje życie i swoją przyszłość? Widzimy, jak walczy, jak bardzo jest silny. Ma charakter sportowca. Dawid jest w trakcie leczenia. W szpitalu jest co dwa tygodnie, a szpital jest oddalony od miejsca zamieszkania o 260 km. By zaopiekować się chorym dzieckiem, ojciec musiał zrezygnować z pracy.  Niestety, problemów przybywa, a  osłabiony organizm Dawida  potrzebuje wzmocnienia i rehabilitacji, by wrócić do formy. W tym momencie Dawid  przebywa w szpitalu. Źle znosi chemioterapię... Chcielibyśmy  pomóc naszemu  synkowi, lecz czasami nie wiemy jak…  Dla całej  naszej rodziny sytuacja jest nowa i zmienia się w błyskawicznym tempie. Dlatego musimy zrobić wszystko, by pomóc Dawidowi  jak najszybciej. Kluczem do sukcesu jest  wyleczenie i rehabilitacja, po której Dawid będzie mógł wrócić do formy  i zrealizować swoje marzenia.  Bardzo prosimy o wsparcie dla Dawida. Będziemy wdzięczni za każdy odruch serca.  Aneta i Leszek, rodzice Dawida

52 528 zł
Adela Wysocka
Adela Wysocka , 4 years old

W każdej chwili Adelka może przestać oddychać! Trwa walka z rzadką chorobą!

Silne emocje dziecka bywają kłopotliwe dla każdego rodzica. Dla nas są czymś więcej. To zwiastun tego, że nasza córka za moment przestanie oddychać… Adelka miała urodzić się zdrowa, jednak po porodzie lekarze stwierdzili u niej niepokojące, zdrowotne nieprawidłowości, wymagające dokładniejszego rozpoznania. Musieliśmy czekać kilka tygodni na przerażającą diagnozę. U naszej córeczki wykryto rzadką mutację genetyczną! Po tej wiadomości nasz świat rozpadł się na małe kawałki, które próbujemy sklejać do dziś… Objawami bezdusznej choroby, która prześladuje nasze maleństwo, są m.in. opóźnienie w rozwoju psychoruchowym, dysmorfia, artrogrypoza. Nasza córka nie chodzi, nie mówi, nie wykonuje poleceń. Wymaga intensywnej, całodobowej opieki. Największym koszmarem są jednak momenty, kiedy Adelka przeżywa intensywne emocje, lub gdy jej organizm zaczyna atakować infekcja. Wtedy pojawiają się bezdechy, a nasza córka przestaje oddychać i wymaga natychmiastowej resuscytacji! Liczy się wówczas każda sekunda, aby nie doszło do niedotlenienia mózgu. To wielkie obciążenie, na które nie sposób być przygotowanym. Jako rodzice jesteśmy strażnikami jej bezpieczeństwa, o które musimy dbać 24 godziny na dobę! Naszym codziennym obowiązkiem jest walka o lepszą przyszłość Adelki, dlatego nasze maleństwo musiało przejść operacje nóżki i dłoni. Efekty pojawiły się niemal od razu, jednak córcia nadal wymaga intensywnej rehabilitacji. Praca nad uzyskaniem jej sprawności to codzienne, ciężkie próby przezwyciężania skutków choroby, niezliczone wizyty u lekarzy, poszukiwania specjalistów w całej Polsce i za granicą. Chcielibyśmy widzieć, jak nasza córka beztrosko cieszy się dzieciństwem – bawi się na placu zabaw, biega po łące... Rzeczywistość jest jednak inna. Za nami setki godzin zajęć, dających Adelce szansę na sprawność. Niedawno lekarze podjęli decyzję o operacji drugiej dłoni. Przekazali nam, że nasze dziecko będzie potrzebowało dalszej, trwającej latami, rehabilitacji. Bywają momenty, w których czujemy się bezsilni… Trudne chwile wynagradzają nam małe rzeczy. Uśmiech Adelki, jej radość z usłyszanej piosenki, czy z przeczytanej przez nas książki, a także wspólna zabawa z braciszkiem. Wierzymy, że nasze starania przyniosą oczekiwane rezultaty. Nie poddajemy się. Walczymy. Każdego dnia szukamy nowych form pomocy, które mogłyby poprawić jej stan zdrowia. Zdajemy sobie jednak sprawę, że bez dodatkowego wsparcia nie damy sobie rady... Czasami czujemy się, jakbyśmy utknęli w pułapce. Tak bardzo chcemy się z niej uwolnić, jednak ograniczają nas ogromne koszty leczenia i rehabilitacji. Błagamy o pomoc dla naszego dziecka! Rodzice Adelki

52 465,00 zł ( 49.31% )
Still needed: 53 918,00 zł