Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anita Joszko
Anita Joszko , 37 years old

Lekarze dają jej pół roku życia...❗️POMOCY 🚨

Prowadziliśmy normalne, spokojne życie. 2 lata temu kupiliśmy mieszkanie, chcieliśmy dać naszemu synkowi wszystko, co najlepsze i cieszyć się wspólnym, magicznym, rodzinnym czasem. Niestety czar prysł – w ciągu jednego dnia. Zawalił nam się świat… U Anity, mojej żony, po kilku miesiącach badań, zdiagnozowano STWARDNIENIE ZANIKOWE BOCZNE. Choroba tak szybko postępuje,  że dziś żona może tylko leżeć... Nie mówi, nie komunikuje się z nami. Tak bardzo brakuje nam jej głosu… Synek jest pod opieką psychologów, by pomogli radzić sobie z tą sytuacją... Jest bardzo trudno. Potrzebujemy wsparcia – Anita wymaga środków codziennej higieny: pampersów, podkładów, kosmetyków. To wszystko jest bardzo kosztowne! Pracuje sam, jednocześnie wychowuje syna. Nasza sytuacja finansowa jest bardzo zła... Lekarze mówią, że nie ma już szans, nie ma lekarstwa. Chcę, żeby Anita zaznała spokoju, nawet jeśli zbliża się nieuchronne… Dają jej pół roku życia. To dla nas prawdziwy koszmar! Nawet jeśli nie ma już ratunku dla mojej wspaniałej żony i mamy naszego cudownego synka, w głębi duszy nadal liczymy na cud… Błagam, pomóż nam w tej potwornej sytuacji! Sebastian

52 366 zł
Natalia Zielińska
Natalia Zielińska , 27 years old

Zatrzymane życie! Natalia potrzebuje Twojej pomocy!

Bywa, że los narzuca na nasze barki ciężar, którego nie jesteśmy w stanie dłużej nieść samodzielnie, który z każdym kolejnym krokiem jedynie przygniata nas boleśnie do ziemi, odbierając siły do dalszej drogi. Natalia zawsze była osobą o wielkim sercu i zarazem delikatnej duszy. Gdy tylko ktoś prosił ją o wsparcie, od razu wyciągała pomocną dłoń, nie chcąc nic w zamian. Jako nieliczna z osób potrafiła dawać kolejną szansę, niestety jednocześnie przez to cierpiąc do szpiku kości. Córka bardzo długo walczyła z depresją. Wierzyliśmy, że mimo tak wielu przeciwności uda jej się wygrać tę walkę o zdrowie, poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Niestety rzeczywistość nie była w stanie przygotować nas na najgorsze… W jednej chwili rozpoczęła się dramatyczna walka o życie Natalii - niedotlenienie, zatrzymanie akcji serca i długa reanimacja, podczas której powoli traciliśmy nadzieję… Później śpiączka i pobyt na oddziale intensywnej terapii. Usłyszeliśmy informacje, z którymi nie chciałby się skonfrontować żaden rodzic. Stan Natalii był krytyczny i podjęto decyzję o odłączeniu Natalii od aparatur podtrzymujących jej życie, a ja tak bardzo błagałam, by tego nie robiono... I wtedy stał się cud! Córka zaczęła samodzielnie oddychać. Wiedziałam, że mnie słyszy, że czuje i że walczy! Od tamtej pory każdy mały gest był dla mnie kolejnym cudem - łzy spływające po jej policzkach, gdy słyszała, że ja płaczę i wiele innych sygnałów, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę walczyć dalej, walczyć z całych swych sił o ukochaną córkę!  Natalka jest już z nami w domu rodzinnym. Rehabilitacja, ogromna determinacja i wielka miłość, którą ją otaczamy przynosi coraz większe rezultaty. Jedyną przeszkodę na ten moment stanowią ogromne koszty codziennej walki o sprawność. Proszę, bądź z nami! Pomóż nam odzyskać Natalkę! Agnieszka, mama

52 340,00 zł ( 29.98% )
Still needed: 122 235,00 zł
Karol Kosyl
Karol Kosyl , 28 years old

Karol przeżył tragiczny wypadek! Pomóżmy mu odzyskać dawne życie!

8 września 2021 roku - to dzień, w którym w jedną sekundę, wszystkie plany i marzenia Karola, a także jego najbliższych, runęły jak domek z kart. Właśnie wtedy miał miejsce potworny wypadek. Karol podróżował jako pasażer wraz z dwójką znajomych z pracy. Wystarczyła chwila nieuwagi... Ich auto zjechało do rowu i uderzyło w drzewo, niestety tą stroną, po której znajdował się Karol… Stan Karola po wypadku był określany jako ciężki. Syn doznał urazu kręgosłupa, płuc i głowy. Mimo rozległych obrażeń nie został jednak zakwalifikowany do operacji. Organizm Karola nie poddał się jednak i podjął walkę, która po czasie zaczęła przynosić dobre rezultaty. Syn nie potrzebował już pomocy respiratora przy oddychaniu, choć jego stan wciąż był ciężki. Komunikował się z nami za pomocą gestów. Wciąż nie mogę pogodzić się z tym wszystkim. Zaledwie rok temu Karol ukończył studia z bardzo dobrym wynikiem, wkraczał w prawdziwe dorosłe życie. Jak każdy marzył o tym, by spełnić swoje marzenia. Chciał znaleźć pracę, dzięki której będzie miał stabilne wynagrodzenie, która pozwoli mu się rozwijać, a w przyszłości założyć własną firmę. Jego największym pragnieniem było założenie rodziny i stworzenie szczęśliwego domu.  Przez panujące restrykcje w związku z pandemią, nie możemy obecnie odwiedzać syna w ośrodku rehabilitacyjnym. Kontaktujemy się jedynie telefonicznie, ale to nie to samo. Próbuję sobie wyobrazić jak musi się teraz czuć z tym wszystkim, zwłaszcza, gdy nie możemy się z nim zobaczyć, nie możemy być przy nim właśnie w momencie, w którym potrzebuje nas najbardziej. 7-letnia Nikola każdego dnia tęskni za swoim starszym bratem, a syn bardzo tęskni za nią. Nikola była i jest oczkiem w jego głowie.  Po wielu tygodniach bólu, cierpienia i bezsilności nadszedł czas, gdy możemy pomóc Karolowi w powrocie do zdrowia. Każda złotówka to wsparcie nie tylko finansowe, ale także mentalne, nadzieja, że da radę wrócić do normalności i walczyć o swoje marzenia. Mamy świadomość, że najważniejszy jest pierwszy rok, by móc osiągnąć najlepsze efekty rehabilitacji. Dlatego tym bardziej zwracamy się z prośbą o pomoc. Wiemy, że Karol to osoba spokojna, ceniąca wartości rodzinne. Zawsze wiedział, że może na nas liczyć, dlatego nie chcąc zawieść naszego brata, syna, przyjaciela, musimy prosić o wsparcie finansowe na rehabilitację i walkę o jego powrót do zdrowia. Rodzina Karola Wesprzyj Karola poprzez licytacje: Licytacje dla Karola

52 280,00 zł ( 48.75% )
Still needed: 54 955,00 zł
Konstantyn Grebenew
7 days left
Konstantyn Grebenew , 9 years old

Kostek i jego bolesna walka o sprawność – pilnie potrzebna operacja!

Mój wojownik. Mój bohater. Mój kochany synek Kostek. Tak bardzo się śpieszył, aby być z nami, że urodził się o dwa miesiące za wcześnie. Podczas porodu doznał uszkodzenie mózgu, które sprawiło, że codziennie musimy walczyć o jego sprawność. Korzystamy z najlepszych metod rehabilitacji, ale spastyka nie chcę ustąpić, przez co tracę nadzieję na samodzielne poruszanie się Kostka!  Kiedy widzę jak mój synek codziennie z całych sił walczy o swoją sprawność, pęka mi serce! Codziennie walczę razem z nim, ale i to nie wystarcza! Okazuje się, że na tym etapie konieczna jest operacja selektywnej rizotomii grzbietowej. Niestety – jej koszt jest bardzo wysoki, dla nas nieosiągalny, dlatego z całego serca proszę o pomoc! To, co wydarzyło się na samym początku, zaważyło o całym życiu Kostka. Podczas porodu u mojego synka doszło do wylewu. Praktycznie zaraz po urodzeniu umierał, a lekarze robili wszystko, by ratować jego kruche życie. Wierzyłam, że pokona śmierć. Udało się, ale to, co się wydarzyło zostawiło trwały ślad na jego zdrowiu... OIOM dla noworodków i walka o życie. Nie tak powinno zaczynać się życia długo wyczekiwanego dziecka. Pierwsze chwile powinny być przecież spędzone w ramionach mamy, a nie w inkubatorze. U Kostka stwierdzono mózgowe porażenie dziecięce, spastyczny niedowład rąk i nóg. Każdy nowy dzień to walka z chorobą. Niedawno okazało się, że konieczna jest operacja selektywnej rizotomii grzbietowej, która polega na częściowym przecięciu grzbietowych korzeni nerwowych, co pomoże pozbyć się spastyki, czyli wzmożonego napięcia mięśni, które utrudnia Kostkowi poruszanie się! W ubiegłych latach dobrzy ludzie pomogli nam kontynuować rehabilitację oraz kupić specjalistyczne sprzęty. O pomocy, którą otrzymaliśmy, nie zapomnę nigdy. Niestety – chociaż robię wszystko, co mogę, wciąż nie za wszystko jestem w stanie sama zapłacić. Operacja, której potrzebuje Kostek, to ogromny koszt... Nigdy nie zamierzam przestać walczyć o zdrowie mojego synka. Proszę, pomóżcie mi sprawić, by nasza walka nie poszła na marne. Będę wdzięczna za każdą złotówkę, za każdą pomoc dla mojego dziecka... Nadzieja, mama Kostka

51 822,00 zł ( 25.84% )
Still needed: 148 703,00 zł
Zbyszek Grądzki
Urgent!
Zbyszek Grądzki , 44 years old

Trwa walka z GLEJAKIEM❗️Potrzebne pilne wsparcie 🚨

4. lutego to dzień, który zapamiętamy do końca życia. Właśnie wtedy dowiedzieliśmy się, że mój mąż cierpi na śmiertelną chorobę. Rozpoczęliśmy walkę z bezlitosnym przeciwnikiem, który nie zważa na nasze prośby, błagania, modlitwy. Jest potwornie trudno, ale nie poddajemy się, bo chodzi o życie… Podczas badań okazało się, że w mózgu mojego męża gości guz o cechach glejaka. Staraliśmy się wierzyć, że to tylko pomyłka, że szczegółowa diagnostyka wykluczy najgorszą opcję. Niestety… Guz lewego płata ciemieniowego — glejak złośliwy. Nasz świat runął. Już dwa dni później mój mąż przeszedł operację wycięcia guza, jednak to nie wystarczyło. Przed Zbyszkiem wymagająca chemio i radioterapia, które właśnie rozpoczął.                                                                                 Leczenie potrwa jeszcze długo, a koszty z nim związane znacząco przekraczają nasz budżet. Mąż nie doszedł jeszcze do siebie po operacji – nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Muszę być przy nim, jednak leczenie odbywa się 100 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Wiąże się to z koniecznością pokrycia kosztów dojazdu i pobytu na miejscu.  Zbyszek musi również uczęszczać na rehabilitację, przyjmować leki i suplementy, które generują dodatkowe, wysokie opłaty. Jesteśmy nastawieni pozytywnie, wierzymy, że uda nam się wspólnymi siłami pokonać wroga, który nieproszony wtargnął w nasze życie. Aby tak się stało, bardzo potrzebujemy Waszej pomocy. Nie mogę pozwolić, by to finanse zaważyły o zdrowiu i życiu mojego ukochanego męża! Przed diagnozą Zbyszek był radosnym, aktywnym mężczyzną. Cieszyliśmy się każdą wspólną chwilą i staraliśmy się czerpać z życia garściami. Wszystko zrujnowała ta potworna choroba. Nie mogę pozwolić, by odebrała mi męża. Z Waszym wsparciem nadzieja na jej pokonanie nie zgaśnie... Monika

51 805 zł
Lidia Weronika Derkacz
Lidia Weronika Derkacz , 10 years old

Wydostać Lidię z pułapki choroby! Pomóż nam przebić mur

Choroba zastawiła na nas potworną pułapkę. Czasem czuję się jak zamknięta w labiryncie, a zamiast na wyjście - trafialm na kolejne przeszkody, zakręty i komplikacje, które nieustannie stają nam na drodze do leczenia. Lila ma już 7 lat, a choroby będące powikłaniem po zbyt wczesnym przyjściu na świat niestety są wobec niej bezlitosne. Nasza córeczka nie chodzi samodzielnie, nie raczkuje, niedawno nauczyła się pić, jednak wciąż pije za mało. I co jest dla nas największym problemem - nie mówi. Nie może wypowiedzieć słowa, choć widzimy i wiemy, że ma nam bardzo dużo do przekazania. Gdy słyszy zadania albo komunikaty bardzo chce udzielić odpowiedzi - niestety,  w tym momencie, to poza zasięgiem. To powoduje olbrzymią frustrację. Lidia zdaje się być zamknięta w świecie własnych myśli. Dla nas to ogromny stres, bo córeczka nie może powiedzieć nawet o tym, czy coś ją boli… Lidia ma potencjał, którego nie możemy zmarnować! Chcemy walczyć o każdą małą możliwość. Marzymy o tym, że Lidia pójdzie do szkoły, ale by to było możliwe musi nauczyć się komunikować z otoczeniem w sposób alternatywny. Musimy zakupić tablet, musimy wszyscy opanować postawy jeszcze zanim zadzwoni pierwszy dzwonek, bo niebawem nasza córka powinna rozpocząć szkolną przygodę. Nie chcemy, by ograniczenia i bariery związane z komunikacją utrudniły jej rzeczywistość jeszcze bardziej. Koszty zakupu sprzętu są poza naszym zasięgiem, bo walka o Lidię pochłania na co dzień ogromne środki. Potrzebujemy pomocy! Dla nas każdy najmniejszy krok na tej drodze jest na miarę zdobycia najwyższego szczytu. Twoje wsparcie to nasza nadzieja, że Lidię uda się wyrwać z koszmaru choroby.  Lidia to dzielna i odważna dziewczynka, ale liczba przebytych operacji, jej trudne doświadczenia i cierpienie, odcisnęły piętno na całym dzieciństwie. Czasem z przerażeniem patrzymy, jak nasza kochana córka leży, wygina się wydając z siebie potworne, piskliwe dźwięki. W naszym przypadku to zawsze oznacza regres spowodowany brakiem rehabilitacji. Ta niestety jest mocno ograniczona, bo nie zawsze jesteśmy w stanie zapłacić za dodatkowe godziny. Nie zawsze też jestem w stanie znieść ją z kilkudziesięciu schodów i zawieźć na miejsce. Brakuje mi sił, bo ona wciąż rośnie, a to niezwykle trudne dla mnie jako matki. Sama nie mogę zapewnić własnemu dziecku to, co najważniejsze... Proszę, wyciągnij do nas pomocną dłoń! Daj nam szansę na to, by przeniknąć do świata, który w tym momencie pozostaje dla nas zupełnie nieosiągalny.  Wyobrażasz sobie, że nie możesz dowiedzieć się, co myśli i czuje twoje dziecko? Widzisz, że z całej siły chce ci coś przekazać, ale choroba skutecznie blokuje każdy komunikat. Wyobrażasz sobie tę bezradność, strach i rozczarowanie? Tak bardzo chcę zburzyć ten mur… Bariery, które pokonujemy każdego dnia małymi krokami dają nadzieję, ale specjaliści nie pozostawiają wątpliwości, że przed nami jeszcze długa droga. Tylko z waszą pomocą możemy zrobić kolejne postępy - w przypadku Lidii każdy z nich jest na wagę sprawnej przyszłości bez cierpienia.

51 740 zł
Marzena Klicha
Marzena Klicha , 55 years old

Tętniak zabrał wszystko oprócz nadziei! Ratuj Marzenę!

Moja mama właśnie została obdarowana przez los wielką szansą! Szansa na drugie życie! Ale zanim ją dostała, potworny los zabrał jej wszystko. Nasze życie stanęło w miejscu... Był okres, w którym uważaliśmy, że się skończyło... Szczęśliwa, żywiołowa energiczna kobieta, wrażliwa na ludzką krzywdę, niosąca pomoc potrzebującym, osoba, która nie potrafiła wysiedzieć 5 minut w miejscu, która dbała o dom o nas, która tworzyła piękne stroiki, butelki, wianki i torebki nagle się zatrzymała... Zatrzymały ją tętniaki w głowie, o których nie wiedzieliśmy, dowiedzieliśmy się w momencie kiedy pękły i mama leżała podłączona do aparatury podtrzymującej życie... Diagnoza okazała się najgorsza, scenariusz, który naszej rodzinie zawalił świat. Usłyszeliśmy, że już nigdy się nie obudzi, że w pierwszej dobie po prostu odejdzie... Jednak Bóg w tym wszystkim zaplanował coś innego... Po trudnej drodze, która przeżyła, prosto mówiąc, przespała w śpiączce, zaczęła się walka o życie, pojawiały się kolejne problemy... Ale pewnego dnia mama otworzyła oczy... Kolejne dni przyniosły nadzieję, bo zaczęła reagować na polecenia lekarzy... Zaczęła nas rozpoznawać. Lekarze opisali jej stan bardzo ciężkim, miała nigdy nie odzyskać świadomości, miała funkcjonować na zasadzie leżenia w bezruchu, niedowład czterokończynowy... A ona teraz mimo tego, że tętniaki nadal pozostały niezabezpieczone i są ogromnym niebezpieczeństwem, zaczyna funkcjonować, zaczyna lepiej poruszać nogami mimo przykurczy. Niestety jedyną jej pozycją jest leżenie w łóżku i wózek kilka minut dziennie z wielkim towarzyszącym bólem, lecz jest tak zawzięta, by walczyć, że każdego dnia zaskakuje nas czymś nowym... Jest w stanie sama napić się z kubeczka, zjeść posiłek widelcem. Tętniaki w listopadzie mają zostać zabezpieczone i zostanie jej ostania droga do sprawności, którą jest rehabilitacja, jest ona strasznie droga stąd nasz pomysł na założenie zbiórki i wiara w ludzi o dobrym sercu, byście wpłacili, chociaż złotówkę... Są to wielkie koszty, ale mimo wszystko mamy nadzieję i nie chcemy jej zostawić z tym samej... Chcemy, by doszła do takiej sprawności, aby ruch nie sprawiał jej bólu, aby mogła funkcjonować... Świadomość odzyskała. Ma czasami zaniki pamięci, troszkę jej się miesza czas teraźniejszy, ale żyjemy nadzieją, że Bóg ma dla niej plan, a my musimy postarać się, by go zrealizować... Dlatego prosimy was, abyście wsparli nas w tej drodze, która miała wyglądać zupełnie inaczej. To wszystko trwa już ponad 3 miesiące, wiele mogłabym jeszcze opowiedzieć jakie przeszkody dostawała po drodze. Mama w ciągu tych 3 miesięcy oszukała parę razy śmierć, by być i żyć, by móc cieszyć się życiem, doczekać się wnuków, których bardzo chciała i żyć tak jak na to zasługuje, a zasługuje na wiele, ponieważ jest przecudownym człowiekiem... Dziękuję!

51 649,00 zł ( 59.93% )
Still needed: 34 522,00 zł
Ada Gazda
Ada Gazda , 10 years old

Choroba zabrała zbyt wiele! Ratuj Adę z pułapki cierpienia!

Nie możemy powiedzieć Adzie, że przyszłość będzie dla niej dobra, ale możemy obiecać, że zrobimy wszystko, by choroba nie odebrała jej całkowicie radości życia. By nie oznaczała cierpienia już na zawsze. Nasza córeczka skończy w tym roku 7 lat. Jej rówieśnicy niebawem znów spotkają swoich szkolnych przyjaciół, zaczną kolejną przygodę związaną z poznawaniem świata. Dla Ady ten świat pozostaje poza zasięgiem. Rytm naszej codzienności wyznaczany jest przez kolejne turnusy rehabilitacyjne, konsultacje i badania, które mają nam pomóc walczyć z nieuleczalnymi chorobami…  Świadomość tego, że dziecko, na które czekasz będzie się zmagało z poważnymi problemami, jest dla rodziców potwornie trudna. Z jednej strony nie do końca wierzysz w słowa lekarzy, z drugiej zaciskasz kciuki, by dolegliwości nie powodowały cierpienia i ograniczeń nie do pokonania. Codzienna walka o zdrowie dziecka wymaga ogromnego zaangażowania - jeśli chcemy, by nasza córeczka była w dobrej kondycji, musimy działać nie tylko samodzielnie, ale też przy wsparciu specjalistów…  Niestety, na to, z czym zmagamy się na co dzień nie istnieje skuteczne lekarstwo rozwiązujące wszystkie problemy. Każdy z nich wymaga opieki innego specjalisty, dlatego Ada jest pod opieką wielu poradni. Godziny rehabilitacji, turnusy rehabilitacyjne - to wszystko, co może się wydawać nieistotne, dla nas to element decydujący o przyszłości. Niestety, większość zajęć i terapii nie jest refundowana, a środki na walkę z chorobami naszej córeczki musimy zdobyć samodzielnie. Kiedy widzimy te kwoty - ciężko wyobrazić sobie, że mogłyby się zmieścić w naszym domowym budżecie. Każdy rok to dla nas zapowiedź kolejnych wyzwań, bo koszty rehabilitacji i opieki medycznej stale rosną, a my nie jesteśmy w stanie zdobyć niezbędnych kwot inaczej niż prosząc o pomoc.  Czasem mamy wrażenie, że prosimy o wiele, ale nie robimy tego dla siebie. Staramy się dla naszej córeczki, której przyszłość zależy od tego, co zrobimy właśnie tu i teraz! Właśnie dlatego zwracamy się o pomoc i wsparcie! Jesteście naszą nadzieją na lepsze jutro, na przyszłość bez cierpienia, na pokonywanie kolejnych barier… 

51 558,00 zł ( 76.58% )
Still needed: 15 762,00 zł
Izabela Kwiatkowska
Urgent!
Izabela Kwiatkowska , 52 years old

HELP! I was sentenced for cancer!

My name is Iza, and I am 51. I am a mother, and recently, I have also become a grandmother. Fate is unpredictable. Nevertheless, so far, no matter how hard my life was, I never stopped loving it. And finally, one day, I learned I was terminally ill. The diagnosis took away my joy and happiness, leaving me with sadness and terrible sorrow.  My battle with cancer has been going on for over a year. I noticed the first alarming symptoms in 2021, but it wasn't until the end of 2022 that I received the diagnosis. It all started with uterine spotting. Initially, I was told it was due to hormonal imbalance and prescribed medications. Unfortunately, after months of treatment, spotting not only didn't go away but turned into heavy bleeding.  None of the specialists I consulted could find the reason for that abnormality. Thankfully, I came across a clinic in Wrocław where I found the answer to my problem. The truth was harsh, though.  A biopsy confirmed the doctor's assumptions - I had been suffering from cervical cancer for a year.  It was hard for me to come to terms with the diagnosis and even harder to find the strength to fight for recovery. I knew I would not give up, though. I started the treatment that involved 33 cycles of radiation therapy, 5 cycles of chemotherapy, 4 cycles of brachytherapy, and 4 Oncothermia therapies in total. It all seemed like a powerful weapon against cancer. Three months later, I left the hospital.  I hoped for the best. Unfortunately, in August, I underwent a follow-up CT scan that showed metastases to para-aortic lymph nodes. I was given two options - a high-risk surgery or maintenance chemotherapy that would give me an extra couple of months to live.  I refused both, and currently, I am undergoing treatment at the Wrocław clinic, including chemotherapy and supportive therapy. It's been several weeks since the toxic remedy has been flown into my veins to kill the enemy - cancer. The side effects include lack of energy, loss of hair, and appetite. Sometimes, I cannot even get up from bed. It's also hard for me to look in the mirror.  Thankfully, I have an army of good-hearted people around, that includes my family, my beloved daughter, my granddaughter, and my partner. I often visit my psychologist, who helps me get through the tough times. Unfortunately, since the cancer therapy takes place at a private clinic, I must pay for it from my pocket. Its monthly cost is tens of thousands of zlotys.  Although it wasn't easy for me to find the courage to start a fundraiser, I realized that was my last resort. Without your donations, I won't be able to continue the treatment! That would be the end of my journey... I am asking you for support from the bottom of my heart - your every penny, share, and encouragement give me hope for the best!   Iza *The amount to raise is estimated and allows to pay for one year of treatment. ______ DEUTSCH: Ein bösartiger Tumor hat mich verurteilt! Ich heiße Iza, bin 51 Jahre alt, Mutter und seit kurzem auch eine glückliche Großmutter. Das Schicksal schreibt verschiedene Szenarien für uns, aber egal, welches ich zu bewältigen hatte, ich liebte das Leben immer auf dieselbe Weise. Bis schließlich der Tag kam, an dem ich von meiner unheilbaren Krankheit erfuhr. Ein Tag, der mir alles Gute, die Lebensfreude und das Glück nahm und nur Traurigkeit und schreckliche Angst zurückließ.... Mein Krankheitskampf dauert nun schon seit über einem Jahr an - die ersten Besorgnis erregenden Symptome bemerkte ich im Jahr 2021, aber erst Ende 2022 erfuhr ich die endgültige Diagnose. Es hat angefangen mit Schmierblutungen aus dem Intimbereich. Zunächst dachten die Ärzte, es handele sich um Hormonstörungen, ich bekam Medikamente, es sollte besser werden. Leider vergingen weitere Monate und meine gesundheitliche Verfassung verbesserte sich nicht. Mit der Zeit verwandelten sich die Schmierblutungen in Hämorrhagien. Ich wurde hin- und hergeschickt, konsultierte mehrere Spezialisten, und niemand konnte mir sagen, was los mit mir ist. So landete ich in einer Klinik in Breslau (Wrocław). Dort fand ich die Antwort auf diese immer wiederkehrende Frage. Die Wahrheit stellte sich jedoch als brutal heraus. Die Biopsie bestätigte die Vermutung des Arztes: Es handelte sich um Gebärmutterhalskrebs, der seit einem Jahr in meinem Körper wütete. Es war sehr schwer für mich, die Diagnose zu akzeptieren, und noch schwerer, genug Kraft aufzubringen, um mich zu wehren. Aber ich wusste, dass ich nicht aufgeben würde. Ich begann mit der ersten Behandlung. Insgesamt 33 Bestrahlungen, 5 Chemotherapien, 4 Brachytherapien und 4 Onkotherapien. Das schien genug Munition zu sein, um den Feind zu besiegen, und ich hoffte es auch. Nach drei Monaten konnte ich das Krankenhaus verlassen. Ich lebte mit der Hoffnung, dass nun alles gut gehen würde und der Krebs nur noch eine unangenehme Erinnerung sein sollte. Im August hatte ich eine weitere CT-Untersuchung. Leider zeigte die Untersuchung Metastasen in den Lymphknoten an der Aorta. Mir wurde gesagt, ich könne mich entweder für eine Operation entscheiden, die ich vielleicht nicht überleben würde, oder für eine Chemotherapie, mit der ich noch ein paar Monate länger leben könnte. Das konnte ich aber nicht akzeptieren, und so befinde ich mich jetzt in der Behandlung einer Privatklinik in Breslau (Wrocław). Ich habe erneut mit einer Chemotherapie begonnen und zusätzlich eine unterstützende Behandlung erhalten. Seit einigen Wochen fließt die Chemie in meine Adern, wie ein Gift, das den Feind ausschalten soll. Gleichzeitig raubt sie mir alle Energie und Gesundheit. Meine Haare fallen reihenweise aus, ich habe keinen Appetit, manchmal habe ich nicht einmal die Kraft, das Bett zu verlassen. Es fällt mir immer schwerer, in den Spiegel zu schauen.... Zum Glück habe ich ein ganzes Orchester von Menschen hinter mir - meine Familie, meine geliebte Tochter, meine Enkelin, meinen Partner. Außerdem bin ich in der Betreuung durch einen Psychologen, der mir hilft, wieder durch diese Hölle zu kommen. Da die Behandlung in einer Privatklinik stattfindet, muss ich leider alles aus eigener Tasche bezahlen. Die monatlichen Kosten belaufen sich auf ein Dutzend oder Zehntausende Zloty. Obwohl es für mich sehr schwierig war, mich durchzusetzen und eine Sammlung anzulegen, wurde mir klar, dass dies meine einzige Chance ist. Wenn ich sie nicht wahrnehme, wird die Behandlung wegen Geldmangels unterbrochen, und ein solches Szenario lässt nur ein Ende zu. Deshalb ist Ihre Hilfe so wichtig für mich. Ich bitte um Ihre Unterstützung aus tiefstem Herzen - jeder Groschen, das Teilen der Sammlung und aufmunternde Worte werden mir den Glauben geben, dass noch nicht alles vorbei ist. Iza Der geschätzte Sammelbetrag deckt ein Jahr der Behandlung ab.

51 528,00 zł ( 19.73% )
Still needed: 209 536,00 zł