Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julian Drzymała
Julian Drzymała , 2 years old

Wesprzyj Julianka w drodze po sprawność...

Ciąża przebiegała bez żadnych zarzutów. Nasz synek Julek urodził się zdrowy, dostał 10 punktów w skali Apgar. Pierwsze trzy miesiące jego życia przebiegały bezproblemowo. Niestety później pojawiły się problemy. Synek zaczął słabnąć, bardzo często chorował. Zaniepokoiło nas, że znikomo porusza nóżkami i rączkami, nie bawi się nimi. Nie był w stanie podnieść i chociaż przed chwilę utrzymać główki. Stopniowo coraz gorzej skupiał uwagę na mojej twarzy. Razem z mężem zmartwieni udaliśmy się z synkiem do fizjoterapeuty. Lekarz powiedział, że rozwój psychoruchowy Julianka jest znacząco opóźniony. Kolejne badania wykazały również zaburzenia układu nerwowego. U synka objawia się to w ten sposób, że jest bardzo słaby, nie może utrzymać samodzielnie główki. Kontakt z nim jest znikomy. Niestety, aby uzyskać sprawność, Julianek musi być intensywnie rehabilitowany. Cały czas trwają badania, chłopiec jest w trakcie diagnozy. Próbujemy znaleźć źródło tych nieprawidłowości, jak najszybciej je eliminować i zapobiegać dalszemu rozwojowi zaburzeń. Obecnie Julian dojeżdża na ćwiczenia dwa razy w tygodniu, ale lekarze zalecają codzienną rehabilitację. Niestety jest ona bardzo wymagająca i kosztowna. Ze względu na niską odporność i częste przeziębienia naszego synka, co jakiś czas musimy odwołać zajęcia i skupić się na wyleczeniu infekcji. Ale nie poddajemy się, robimy wszystko, aby pomóc naszemu Juliankowi! Rehabilitacja na szczęście przynosi efekty. Zauważamy, że nasz synek pomału zaczyna ruszać kończynami i chwytać przedmioty.  Jesteśmy z niego dumni i wierzymy, że częstsza rehabilitacja jest w stanie zdziałać cuda. Niestety poza ćwiczeniami, które mamy możliwość przeprowadzać w rodzinnej miejscowości, musimy również dojeżdżać do szpitala. Julek musi być pod stałą opieką neurologa, a dojazd 170 kilometrów do stolicy przysparza nam niemałych wydatków. Julianek ma starsze rodzeństwo, które z przyjemnością pomaga nam w opiece nad nim. Jego starsza siostra nie może się doczekać, aż synek zacznie stawiać swoje pierwsze kroki. Wiemy, że ciężka praca Juliana popłaci i już niedługo zobaczymy efekty. Aby do tego doszło, potrzebne jest Wasze wsparcie… Prosimy o pomoc! Rodzice

4 220 zł
Jan Gacek
Jan Gacek , 23 years old

Wypadek odebrał sprawność, ale nie zapał do walki! Pomóż Jankowi odzyskać sprawność!

Kochani, na wstępie bardzo Wam dziękujemy za okazane serca i wpłaty. To właśnie dzięki Waszej pomocy nasz Janek mógł wziąć udział w dwóch turnusach rehabilitacyjnych. Widzimy już pierwsze postępy. Wasza pomoc każdego dnia dodaje nam siły i nadziei na to, że warto!  Niestety w trakcie leczenia pojawiły się komplikacje – głęboka odleżyna mocno doskwiera Jankowi. Nie zamierzamy się jednak poddać. Walczymy dalej o jego powrót do samodzielności i dawnego życia. Głęboko wierzymy w to, że z Waszą pomocą będziemy mogli zapewnić kolejne turnusy i zajęcia z rehabilitantem, których tak bardzo dziś potrzebuje nasz Janek. Poznaj historię Janka: Cześć, mam na imię Janek, mam 21 lat. Lubię aktywny tryb życia, jestem ratownikiem wodnym i instruktorem pływania. Lubię pływać w morzu, jeziorach, ale też nie pogardzę górami, w które wybieram się już w sierpniu. Lubię się po nich wspinać i szusować na nartach. Jeżdżę też regularnie na rowerze. Ale muszę Wam zdradzić, że najbardziej kocham piłkę nożną, dlatego chcę zostać trenerem piłkarskim. No uwielbiam podróże, które dają mi później inspiracje do kulinarnych eksperymentów z różnych części świata" - tak Janek powiedziałby o sobie jeszcze na początku lipca 2021 roku. Ale wtedy wydarzył się wypadek. 8 lipca w idących chodnikiem Janka i jego partnerkę Anię uderzył z ogromną siłą samochód. Efekt? Zmiażdżony kręg w odcinku C5 i silne uszkodzenie rdzenia, a dalej porażenie czterokończynowe z niepewnym rokowaniem co do oddechu, otwarte złamanie obu kości podudzia. Ania na szczęście odniosła mniejsze obrażenia i mogła udzielić Jankowi pierwszej pomocy, zanim jeszcze pogotowie przyjechało na miejsce zdarzenia. O samym wypadku możecie przeczytać: Wypadek w miejscowości Stegna. 21-latek potrącił pieszych Jak się możecie domyślać, ten wypadek zmienił prawie wszystko: Janek nie może wrócić do pracy, jest sparaliżowany czterokończynowo, potrzebuje pomocy w codziennym funkcjonowaniu. Ale nie zmienił jego hartu ducha. Janek jest waleczny, nie poddaje się, codziennie ćwiczy każdy najmniejszy ruch, który przybliża go do normalności. Do odzyskania samodzielności niezbędna jest profesjonalna i niezwykle kosztowna rehabilitacja. I w tym momencie wchodzimy my – rodzina, przyjaciele i wszyscy ludzie dobrej woli, którzy stawiają na Janka! Pomóżmy mu odzyskać sprawność i spełnić marzenia. Jak to zrobić? Zaczynamy od wsparcia finansowego. Wyłącznie własnymi siłami nie zdołamy zgromadzić  kwoty, która zapewni Jankowi możliwość udziału w turnusach i dalszej rehabilitacji. Jego chęć życia na własnych warunkach jest w tej chwili najważniejsza i jest też dla nas paliwem do działania. Nie możemy się poddać, dlatego właśnie zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, które przyjmiemy z ogromną wdzięcznością.  My stawiamy Janka do pionu, a Ty? #PostawnaJanka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

57 655,00 zł ( 45.16% )
Still needed: 70 005,00 zł
Siarhei Pahlazau
5 days left
Siarhei Pahlazau , 51 years old

Pomóżcie mi odzyskać możliwość pracy – chcę przynosić korzyść ludziom!

Jestem chory na ciężką chorobę genetyczną – SMA (rdzeniowy zanik mięśni), która uszkadza system mięśniowy człowieka. Mimo że mam taką chorobę, przez wiele lat pracowałem jako programista, zajmowałem się projektowaniem, obrabiałem zdjęcia i robiłem wiele innych rzeczy. W taki sposób zarabiałem na życie... Niestety, choroba na tyle mnie osłabiła, że brakuje mi siły w rękach, żeby sterować komputerem. Przez to nie mogę więcej pracować.   Na szczęście wyjście istnieje – komputer z urządzeniem do sterowania wzrokiem! Posiadając taki komputer, otrzymam szansę na to, by znaleźć zatrudnienie. A możliwość podjęcia pracy i ponownego przynoszenia korzyści ludziom jest jedną z moich największych motywacji, żeby się nie poddać.   Z całego serca dziękuję za całą dotychczasową pomoc i proszę – wspierajcie mnie dalej! Pomóżcie mi zebrać środki na zakup takiego urządzenia, ofiarując, chociażby 1 zł i dzieląc się informacją o zbiórce ze swoimi znajomymi. Proszę, nie przechodźcie obok! Siarhei

19 624,00 zł ( 102.48% )
Kornelia Smoluchowska
Kornelia Smoluchowska , 5 years old

Proszę, pomóż nam walczyć o naszą córeczkę Kornelkę❗️

Dziękujemy Wam, że jesteście z Kornelką! To niesamowite jak bardzo jej pomogliście! Dzięki środkom z ostatniej zbiórki uda się kupić specjalny sprzęt, który daje możliwość normalnego chodzenia! Prosimy, bądźcie dalej z nami! Córeczka potrzebuje regularnej rehabilitacji, która sporo kosztuje… Nasza historia: Jestem mamą wspaniałej 4-letniej dziewczynki. Kornelka urodziła się 20 maja 2019 roku. Dwa miesiące za szybko. To sprawiło, że już do końca swoich dni będzie walczyć – o siebie, o lepszy kolejny dzień. Po porodzie nie usłyszałam płaczu mojego dziecka. Nie zobaczyłam jej różowego, ciepłego ciała... Kornelia była cała czarna, nie oddychała! Była taka maleńka... Mignęła mi tylko przed oczami na rękach personelu i zniknęła w sali obok. Tam walczyli o nią, o jej malutkie życie i pierwszy oddech. To był koszmar! Gdy rano poszłam do mojej córeczki, zobaczyłam ją w worku, podłączoną pod milion kabli. Wokół było pełno aparatury: respirator, pulsoksymetr, pompy infuzyjne... Pod tym wszystkim ujrzałam ją – malutką, nieoddychającą samodzielnie. Do dziś mam ten widok przed oczami. W pierwszej dobie życia Kornelka doznała wylewów 4. stopnia. Najgorszych, jakie mogły wystąpić. Dawano jej 5% szans na przeżycie! Nie rozumiałam, dlaczego moja córeczka, taka kruchutka, musi żegnać się z życiem, skoro dopiero je powitała! Kornelka wygrała tę najważniejszą walkę. Ale to nie koniec wojny o jej sprawność. Wylewy zostawiły po sobie spustoszenie i lekarze musieli wykonać operację wszczepienia zastawki komorowo-otrzewnowej w główce. Inaczej malutka by zmarła. Córeczka zmaga się też z padaczką lekooporną – zespołem Westa. Lista chorób jest długa... Porażenie mózgowe, korowe uszkodzenie wzroku, niedosłuch... Po wykonaniu badań genetycznych, we wrześniu 2023 postawiono też diagnozę wady metabolicznej. Okazuje się jednak, że da się ją leczyć i to z rewelacyjnymi efektami! Centrum Zdrowia Dziecka zajmuje się dziećmi z wadą metaboliczną. Dzieci po leczeniu idą z rozwojem cudownie do przodu, a my mocno wierzymy, że tak będzie również w przypadku naszej córki.  Jednak problemy nie znikną z dnia na dzień. Musimy systematycznie pracować na rehabilitacji. Kornelka robi takie wspaniałe postępy, nie możemy tego zmarnować... Nie możemy zabrać naszej córeczce szansy na samodzielność. Pomóż nam. Błagamy... Rodzice Kornelki   ➡️  Licytacje dla Kornelki na Facebooku ➡️ Codzienność Kornelki można śledzić na Instagramie ➡️ onet.pl - Dramat w dniu narodzin ➡️ se.pl/warszawa – Koszmar w dniu narodzin 

237 175,00 zł ( 93.75% )
Still needed: 15 804,00 zł
Adam Jastrzębski
Adam Jastrzębski , 24 years old

Upadek z wysokości odebrał mi sprawność❗️POMÓŻ MI wrócić do dawnego życia❗️

Jeszcze do niedawna wiodłem bardzo aktywne życie zarówno zawodowe jak i prywatne. Wiele lat trenowałem akrobatykę. Moją pasją było robienie salt, wspinaczka i sporty dynamiczne. Jeden nieszczęśliwy dzień przekreślił prawie wszystko… Podczas jednego z wyjazdów ze znajomymi uległem wypadkowi. Spadłem na ziemię z wysokości 6 metrów łamiąc sobie przy tym kręgosłup i przerywając rdzeń kręgowy. Obudziłem się w szpitalu i usłyszałem, że jestem od pasa w dół sparaliżowany. To była jak dotąd najtrudniejsza chwila w moim życiu… Jestem młody, mam wiele marzeń i planów. Nie chcę, by nieszczęśliwe zdarzenie przekreśliło to wszystko. Obiecałem sobie, że będę walczył o powrót do sprawności, do życia sprzed wypadku.  Chcę prosić Was o wsparcie w opłaceniu rehabilitacji i sprzętu, bo wiem, że idą za tym ogromne koszty, niestety poza zasięgiem moim i moich najbliższych. Mimo skali urazu i faktu, że najprawdopodobniej nie stanę już na własne nogi jest cień szansy, że przy fachowej pomocy i ciężkiej pracy będę mógł na nowo wrócić do aktywnego życia. Ukończyłem studia na Politechnice Poznańskiej pracując przy tym zawodowo. Od października miałem rozpocząć studia magisterskie, ale wypadek utrudnia mi kontynuację edukacji. Bardzo chcę walczyć o swoją samodzielność i niezależność od innych. Chociaż wciąż trudno odnaleźć mi się w nowej sytuacji, nie poddam się. Za każde wsparcie będę Wam bardzo wdzięczny!  Adam 

93 415,00 zł ( 21.95% )
Still needed: 332 117,00 zł
Nikodem Wiśniewski
Nikodem Wiśniewski , 6 years old

7-letni Nikodem wpadł pod samochód❗️ Razem pomóżmy mu stanąć na nogi!

Ostatnie lato przed pójściem do szkoły miało być dla Nikosia i jego brata bliźniaka czasem, kiedy mogli się jeszcze cieszyć dzieciństwem bez trosk i obowiązków. W ich głowach kłębiły się pytania, które nurtują każdego siedmiolatka: Jakie plecaki dostaną od mamy? Czy znajdą przyjaciół? Jak to będzie, kiedy po raz pierwszy przekroczą szkolny próg? Jednak marzenia Nikosia o pierwszym dzwonku i radość oczekiwania na nowe przygody przerwała tragedia… Dokładnie 20 lipca 2024 roku, wyjeżdżając rowerem z rodzinnej posesji, Nikodem wpadł pod samochód. Świat stanął w miejscu. Wszystkie jego plany i niewinne, dziecięce marzenia rozsypały się jak domek z kart…  Nikodem doznał licznych obrażeń ZAGRAŻAJĄCYCH ŻYCIU – pęknięta czaszka i żuchwa, obrzęk mózgu, krwiaki podczaszkowe i złamane obie kości udowe. U bezbronnego 7-latka! By ułatwić mu tę najważniejszą walkę, lekarze umieścili go na oddziale intensywnej terapii i na ponad dwa tygodnie wprowadzili w stan śpiączki farmakologicznej. Dla Nikosia oraz jego najbliższych był to czas największej próby… Lekarze robili, co w ich mocy, by uratować zniszczone przez zderzenie z samochodem ciało Nikodema. Nikoś przeszedł cztery bardzo poważne operacje – trepanację czaszki, wszczepienie tytanowych prętów w uda, rekonstrukcję szczęki oraz reoperację połamanych ud. Przed nim jeszcze co najmniej dwie, by wyjąć obce ciała z jego nóg i twarzy. Kolejne dawki cierpienia, którego nie powinno doświadczać żadne dziecko… Jeszcze przez długi czas Nikoś będzie walczył o odzyskanie zdrowia. Wypadek pozostawił go z niedowładem w prawej ręce i nodze, z trudnościami w najprostszych czynnościach, jak poruszanie się czy mówienie. Pozostawił go w domu, z dala od rówieśników… Rodzice podejmują próby pionizacji swojego synka, lecz Nikoś chwieje się na nogach. Nie ma siły, by wstać… Bez intensywnej rehabilitacji, którą powinien zacząć jak najszybciej, szanse na powrót do sprawności maleją w zastraszającym tempie! Dlatego nie mamy czasu do stracenia. Z głębi wstrząśniętych tą tragedią serc prosimy o Wasze wsparcie w zapewnieniu Nikosiowi opieki lekarskiej, lekarstw, rehabilitacji, terapii neurologopedycznej i dojazdów na wizyty. Wierzymy, że Nikoś szybko wybudzi się z tego koszmaru i zapomni, że kiedykolwiek się wydarzył… Sąsiedzi, Przyjaciele, Rodzina

10 577,00 zł ( 19.88% )
Still needed: 42 615,00 zł
Patrycja Buchalik
Patrycja Buchalik , 37 years old

Serce Patrycji zatrzymało się 12 razy❗️Pomóż mi odzyskać żonę, a Zosi ukochaną mamę...

PILNE❗️Moja żona Patrycja Buchalik leży na OIOM-ie w klinice w Zabrzu, w stanie czuwania... Nie wybudziła się ze śpiączki. Od 11 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i mamy 4-letnią córeczkę Zosię, która jest dla nas całym światem, staraliśmy się o nią 7 lat. Nic nie spodziewało tragedii, która miała nastąpić, a która wydarzyła się kilkanaście dni temu i zrujnowała całe nasze życie... Dziś muszę prosić o pomoc, żeby odzyskać ukochaną żonę, a nasza córeczka swoją mamusię! Patrycja jest aniołem w ciele człowieka. Zawsze wszystkim pomaga i nigdy nie traktowała nikogo jak obcego. Zawsze uśmiechnięta, pełna życia, mająca mnóstwo planów i marzeń, które realizowała krok po kroku. Te marzenia i plany przerwała nagła choroba, która spadła na nią i naszą rodzinę jak grom z jasnego nieba. Pod koniec września wyjechałem służbowo na kilka dni do Holandii. Patrycja i nasza córeczka spędzały noc u teściów. Rano dowiedziałem się, że w nocy żona miała atak padaczki... Nigdy wcześniej nie chorowała. Odwołałem wszystkie spotkania, wsiadłem w samochód i przyjechałem do szpitala. Na oddziale byłem o 1.30 w nocy, rozmawiałem jeszcze z Patrycją... "Wrócę jutro, kochanie" - powiedziałem. Nie wiedziałem, że następnego dnia Patrycja nie będzie już przytomna... Rano jeszcze pisaliśmy. W drodze do szpitala wszedłem do sklepu, zadzwoniłem do Patrycji, by zapytać, czy czegoś potrzebuje... Odebrała pielęgniarka. Wiedziałem już, że stało się coś bardzo, bardzo złego... Okazało się, że serce Patrycji zatrzymało się 4 razy. Szok, morze wylanych łez... Patrycja została przetransportowana do specjalistycznej kliniki w Zabrzu. Nie wiedziano, co jej dolega... Choć wiedziałem, że jest w najlepszych rękach, umierałem ze strachu. Pani doktor powiedziała, że mam wrócić następnego dnia; jeśli nie zadzwoni, to znaczy, że wszystko jest dobrze. Telefon zadzwonił o 6.30 rano. Całe życie przeleciało przed oczami. Okazało się, że w nocy Patrycję reanimowano 8 razy... Serce Patrycji zatrzymało się łącznie 12 razy. Tyle razy lekarze ją reanimowali... Po badaniach okazało się, że żona zachorowała na zapalenie mięśnia sercowego. 36 lat... Zbyt młoda... Doszło do niedotlenienia narządów, w tym uszkodzenia mózgu... Żona jest częściowo sparaliżowana, do tej pory nie odzyskała świadomości. Oddycha za nią respirator. Po 12 reanimacjach stan kardiologiczny jest ustabilizowany, ale nadal nie wybudziła się ze śpiączki. Choć otwiera oczy, ściska rękę, wciąż nie ma z nią kontaktu... Jesteśmy zrozpaczeni...  Potrzebne jest leczenie w klinice Votum w Krakowie, które kosztuje około 31 tysięcy miesięcznie. Klinika Votum jest niebem dla osób w stanie wegetatywnym i wiele osób udało się tam wybudzić, powoli wracają do normalnego życia. Wierzę, że Patrycja będzie wśród nich. Mamy wspaniałych przyjaciół, którzy nas wspierają oraz pomagają nie tracić nadziei. Jestem im ogromnie wdzięczny. Strach o życie ukochanej osoby jest niewyobrażalny... Boję się też o Zosię, córeczka jest naszym spełnionym marzeniem, ona i Patrycja są bardzo zżyte. Wie, że mamusia pojechała do szpitala, że jest chora i bardzo za nią tęskni... Błagam o wsparcie na półroczne leczenie tak, aby od grudnia mogło się rozpocząć. Walczymy o moją Żonę, Patrycję, o to, by Zosia nie straciła mamy. Nie tracimy też nadziei. Zrobię dla Patrycji wszystko, rodzina jest dla mnie najważniejsza. Proszę, pomóż mi... Arek, mąż Patrycji i tata Zosi

269 902,00 zł ( 63.42% )
Still needed: 155 630,00 zł
Eryk Mystek
Eryk Mystek , 12 years old

Eryk walczy o samodzielność i niezależność – POMÓŻ!

Eryk ma dopiero 11 lat, a już musi toczyć ciężkie zmagania z chorobą. Pomimo niepełnosprawności jest zawsze wesołym, energicznym dzieckiem. Na jego twarzy gości uśmiech, ale jak długo jeszcze będzie miał siłę do walki?  Eryk urodził się jako wcześniak w 37 tygodniu ciąży. W bardzo wczesnym dzieciństwie stwierdzono u niego przykurcze ścięgien Achillesa, przez co w 2019 roku przeszedł operację. Przez rok po zabiegu Eryk chodził prawidłowo na całych stopach. To był czas ogromnej radości. Synek cieszył się nowo uzyskaną sprawnością – w końcu mógł korzystać z dzieciństwa! Niestety, taki stan nie trwał długo. Eryk zaczął znowu chodzić na palcach i skarżył się na nocne bóle nóg. Pojawiły się też mocne bóle głowy, kilka razy w tygodniu. Co więcej, niepokoił nas niewielki wzrost i waga synka – mimo swojego wieku waży dopiero 23 kg i ma 128 cm wzrostu.  Długo szukaliśmy lekarza, który postawi odpowiednią diagnozę – jeździliśmy od szpitala do szpitala, wykonaliśmy mnóstwo specjalistycznych badań. W końcu znaleziono jedną z przyczyn problemów Eryka. Stwierdzono u niego wrodzoną, dość ciężką polineuropatię ruchowo-czuciową z przewagą zmian w kończynach dolnych. Nim udało nam się oswoić z nową rzeczywistością, pojawiły się kolejne przeszkody. Obecnie synek jest diagnozowany pod kątem choroby Charcota-Mariego-Tootha oraz zespołu Noonan w poradni genetycznej. Dni Eryka wypełniają badania i zajęcia wzmacniające sprawność. Syn wymaga stałej i długotrwałej rehabilitacji – tylko to może poprawić jakość jego życia. Specjaliści zalecili zakupienie maty medycznej, która pozwoli przywrócić prawidłowy przepływ krwi w organizmie. Niestety, jej cena jest bardzo wysoka – to ponad 25 tysięcy złotych. Koszty leczenia i rehabilitacji przekraczają nasze możliwości finansowe. Potrzeby synka rosną z roku na rok, a nas nie stać na pokrycie tak ogromnych wydatków. Dzięki ludziom dobrej woli życie Eryka może stać się lepsze. Bardzo prosimy o pomoc dla naszego syna. Każda wpłata, nawet najmniejsza, daje nam nadzieję, że choroba Eryka nie będzie postępować aż tak szybko. Rodzice

46 015,00 zł ( 86.5% )
Still needed: 7 177,00 zł
Artur Własow
Urgent!
Artur Własow , 7 years old

Pomoc potrzebna na wczoraj! Uratuj Artura!

„Mamo, boli!” – od tych słów zaczęła się walka, w której przegrywamy. Leczenie jedynie zwalnia chorobę, a powinno zwalczać! Arturek zostanie przyjęty do Turcji pod jednym warunkiem – musimy mieć środki, by pokryć leczenie. Tragedią jest finansowy mur w ratowaniu mojego pięcioletniego synka! Zaczęło się od bólu brzucha, potem nogi… Badanie USG wykazało powiększoną śledzionę, wątrobę i węzły chłonne. Następne badania krwi były tak słabe, że pogłębiono ich analizę na hematologii. Ostra białaczka limfoblastyczna – trzy słowa, które w tym zestawieniu brzmią jak wyrok cierpienia, bólu… również śmierci. Mojemu synkowi podawana jest chemioterapia. Każdy cykl wyniszcza jego maleńkie ciałko, a nowotwór wciąż grasuje. Zdjęcia nawet w połowie nie pokazują tego, jak źle się ma Arturek. Jest dzieckiem, małym dzieckiem, które próbuje dzielnie znosić każde wkłucie, każdą biegunkę, brak apetytu, bóle i mdłości. Te leki to trucizna, które pozostawiają nam złudną nadzieję, że synek zostanie nimi wyleczony.  Arturek mówi, że jak dorośnie też zostanie lekarzem i będzie ratował ludzi. Jest tak niewinny, tak dobry i szczery. Jest naszą małą radością i dumą, ale myśli o przyszłości są dla nas zbyt bolesne, gdy widzę, w jakim jest stanie dzisiaj...  Białaczka nie musi być wyrokiem! Zewsząd dochodzą nas informacje o sukcesach w leczeniu tego nowotworu za granicą, w Turcji. Nasze serca rozrywają się z bólu, gdy wiemy, że możemy go uratować, a ta pomoc jest zwyczajnie niedostępna… Prawie pół miliona złotych! Nie mamy takich pieniędzy! Wszelkie oszczędności wyczerpują się na bieżące wydatki związane z badaniami, dojazdami, zakupem leków.  Tylko zbiórka jest naszą nadzieją, na to, że tysiące dobrych i wrażliwych ludzi zechce podzielić się swoją złotówką i pomóc ratować nasze dziecko! Błagam, nie mamy innego wyboru! Mama Arturka

84 155,00 zł ( 17.16% )
Still needed: 406 165,00 zł