Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krystian Kucięba
Krystian Kucięba , 18 years old

Wypadek odebrał zdrowie i sprawność Krystiana❗️POMOCY❗️

Krystian zawsze był radosnym, pełnym energii chłopakiem. Jak każdy nastolatek, miał swoje plany i marzenia. Niestety, wszystkie pokrzyżował okropny wypadek! Ten koszmarny dzień chciałabym na zawsze wymazać z pamięci. W jednej chwili Krystian doznał poważnych obrażeń i musiał rozpocząć walkę o życie! W tamtym momencie wszystkie priorytety naszej rodziny zamieniły się w jeden – by Krystian do nas wrócił! Wypadek spowodował u syna wiele ciężkich urazów. Najbardziej jednak ucierpiała jego głowa. Z przerażeniem i niecierpliwością czekałam na jakiekolwiek informacje od lekarza, ale nic nie było w stanie przygotować mnie na tak druzgocącą diagnozę. Lekarz stwierdził uraz czaszkowo – mózgowy i krwotok nadtwardówkowy! To wszystko brzmiało jak wyrok! Krystian to silny chłopak, ale strach, jaki towarzyszył całej naszej rodzinie w tamtych chwilach, był nie do opisania. Na szczęście moje dziecko przetrwało te najgorsze momenty i ma w sobie wolę walki, by żyć i znów być sprawnym! Wiem jednak, że Krystiana czeka długa droga… Jedyną szansą na to, by mój syn odzyskał sprawność, jest intensywna, indywidualnie dobrana rehabilitacja. Dużą przeszkodą są jednak pieniądze – wyjazd na turnus rehabilitacyjny wiąże się z ogromnymi kosztami. Nie mogę pozwolić, by to zatrzymało Krystiana w walce o powrót do zdrowia! Mój syn ma serce i chęć do walki, ale bez Was nie uda mu się wrócić do sprawności. Tylko Wasza pomoc może dać Krystianowi szansę na lepsze jutro! Będę wdzięczna za każde wsparcie okazane mojemu synowi! Jadwiga, mama

8 432,00 zł ( 4.41% )
Still needed: 182 613,00 zł
Maria Półrolniczak
Maria Półrolniczak , 46 years old

Choroba od dwóch lat zabiera mi wzrok i sprawność - pomóż mi ją zatrzymać❗️

2 lata temu otrzymałam od lekarza brak zdolności do pracy… Doznałam urazu kręgosłupa w wypadku. Z czasem miałam również ogromny problem z tzw. opadniętą stopą. Jednak bardzo nietypowe objawy, które zaczęły pojawiać się niedawno, zaniepokoiły mnie!  Bywały momenty, w których nagle zaczynałam tracić zdolność do jakieś czynności. Już dzisiaj wiem, że były to rzuty choroby…  Po kilku wizytach i wykonanych badaniach wykryto w moim mózgu zmiany demielinizacyjne. Lekarze też podejrzewają chorobę o skrócie NMOSD. Jest to zapalenie rdzenia kręgowego oraz nerwów wzrokowych.  Obecne zmiany demielinizacyjne mózgu utrudniają przewodzeniu sygnałów w zajętych nerwach, co prowadzi do pogorszenia w zakresie czucia, ruchu, postrzegania i innych funkcji. Bywały dni, w których traciłam wzrok. Nagle nie widziałam na jedno oko. Dziś wiem, że było to zapalenie nerwu wzrokowego. Bywały też takie, w które połowa mojego ciała ulegała paraliżowi. Stało się tak w grudniu 2022 roku i skutki pozostały do dzisiaj.  Często potrzebuję wsparcia balkonika, a nawet wózka. Opieka nad wnuczką staje się niemożliwa. Pola widzenia w moich oczach się zawężają. W jednym widzę już tylko środkowe pole, w drugim jeszcze nieco więcej.  Wszelkie zmiany dają mi do zrozumienia, że choroba nie czeka aż się na nią przygotuję. Nie daje mi czasu na odłożenie środków na leczenie. Choroba postępuje i zabiera mi zdrowie, już, TERAZ...  Czekając nadal na wyniki badań, chcę zawalczyć o swoje zdrowie. Zaczynam walkę o lepsze jutro. Moją szansą jest codzienna rehabilitacja, która w dużej mierze odbywa się prywatnie lub samodzielnie. Mam też nadzieję, że w przyszłości dostanę się do programu lekowego, niestety to również będzie wiązało się z ogromnymi kosztami.  Jeśli możesz, wesprzyj moją walkę o zdrowie. Tylko z Twoją pomocą, będę mogła się leczyć…  Maria 

938,00 zł ( 4.4% )
Still needed: 20 339,00 zł
Paulina Koralewska
Paulina Koralewska , 31 years old

Rehabilitacja drogą do sprawnego życia❗️ Pomóż mi stanąć na nogi❗️

W poprzedniej zbiórce pisałam, że każdego dnia walczę, by dojść do jak najlepszej sprawności. Pisałam też, że u mojego taty stwierdzono nowotwór złośliwy. Toczyliśmy dwie walki, ale rok temu jedną przegraliśmy. Tata zmarł, a moja droga wciąż jest długa… Moja historia: Opowieść mamy o pierwszych dniach mojego życia, słyszałam już wiele razy.  Komplikacje przy porodzie spowodowały, że byłam o krok od śmierci. Choć od tych traumatycznych przeżyć minęły już ponad trzy dekady, mama wciąż ma łzy w oczach, gdy o nich opowiada. Te wydarzenia zostawiły w pamięci moich bliskich bolesne wspomnienia, a na moim życiu odcisnęły się piętnem niepełnosprawności – zmagam się z Dziecięcym Porażeniem Mózgowym. Życie z niepełnosprawnością nie oznacza tylko walki z ograniczeniami fizycznymi. Największe bitwy toczy się w głowie. Wraz z upływem lat, gdy przestałam być dzieckiem, które nie rozumie otaczającego go świata, zaczęłam zadawać trudne pytania. Dlaczego los skazał mnie na niepełnosprawność? Dlaczego akurat na mnie? Czy jeszcze będę zdrowa? Te pytania brzmiały w mojej głowie i nikt nie potrafił na nie odpowiedzieć. Ani rodzice, ani lekarze, ani ja sama... Nie była to zazdrość pochodząca ze złośliwości, ani żalu do świata czy kogokolwiek. Nikomu też źle nie życzyłam. Miałam tylko poczucie, że zostałam pozbawiona beztroskiej młodości… Wszystko, to co dla zdrowych dzieci było codziennością, dla mnie pozostawało w sferze marzeń – zabawa w chowanego, wspinanie się na drzewa, jazda na rowerze… Ktoś odebrał mi prawo do szczęścia i nie chciał mi go oddać… Czy musiało tak być? Dziś wciąż nie mam pewności, czy już zaakceptowałam swój los. Raczej zrozumiałam, że na pewne pytania nie znajdę już odpowiedzi. Nie oznacza to jednak, że się poddałam. Porzuciłam rozmyślania, a postanowiłam działać i zawalczyć o szczęście. Wiem, że niepełnosprawność nie może pozbawić mnie marzeń. Od najmłodszych lat życia funkcjonuję dzięki rehabilitacji – ciężkiej i nierzadko bolesnej, a przede wszystkim niewyobrażalnie drogiej. Potrzebowałam jej kiedyś, potrzebuję teraz i będę jej potrzebowała w przyszłości. Mój tata przegrał walkę. Ja wciąż walczę, jestem poddawana rehabilitacji domowej i przynajmniej raz w roku uczestniczę w turnusach rehabilitacyjnych. Niestety wszystko to wiąże się z ogromnymi kosztami, ale moja dzielna mama tak samo jak ja, nie poddaję się i walczymy każdego dnia o moją sprawność i niezależność.  Wasza pomoc i dobre serce były i będą niezbędne i nieocenione. Pomóżcie, żebym mogła nadal pracować nad sobą. Mój tata, który patrzy na mnie z góry, byłby ze mnie dumny, że daję radę. Na zdjęciach możecie zobaczyć, jak każdego dnia pracuje, aby być jak najbardziej samodzielna i niezależna. Paulina

1 499,00 zł ( 4.4% )
Still needed: 32 544,00 zł
Maria Węgrzyn
Maria Węgrzyn , 61 years old

Ta okrutna choroba zabiera wszystko❗️ Pomóż mi walczyć...

Mam na imię Maria. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy żyłam normalnie. Pracowałam, dużo pływałam i spotykałam innych ludzi. Dokładnie 10 lat temu otrzymałam potworną diagnozę, która to wszystko mi odebrała. Nie mam już siły walczyć sama. Błagam o pomoc! W 2014 roku rozpoznano u mnie ciężką postać rzadkiej choroby autoimmunologicznej – miastenii gravis. Miastenia upośledza pracę mięśni szkieletowych. Atakuje mięśnie oczu, krtani i kończyn, co sprawia, że nie mogę się poruszać, jeść, oddychać…  Gdy długo stoję, mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa i potrzebuję pomocy w najprostszych czynnościach. Głowa opada bezwładnie, bo kark nie ma siły jej dźwigać. Mogę jeść tylko zblendowane posiłki. Dłużej niż zazwyczaj muszę być wtedy podłączona pod respirator. Niemal całą dobę. Mimo dobrej saturacji nie mogę oddychać, bo zapadają się mięśnie krtani i klatki piersiowej! Niewydolność oddechową potęgują powikłania po leczeniu złośliwego nowotworu – grasiczaka. Przez większość dnia jestem przykuta do łóżka i maszyn wspomagających oddychanie. Moja szansa na lepsze funkcjonowanie rozpadła się w pył – leczenie biologiczne, które mi pomagało, zostało wycofane.  Jestem więźniem własnego ciała. Mimo że z powodu bólu pleców i nóg pilnie potrzebuję rehabilitacji, nikt mnie na nią nie przyjmie, przez dużą niewydolność płuc. Nadzieją dla mnie jest fizjoterapia w wodzie, jednak powinnam na nią dojeżdżać transportem medycznym. To wszystko niestety kosztuje… Mieszkam z córką, która troszczy się o mnie, jak gdybym to ja była jej dzieckiem… Każdego miesiąca wydaję mnóstwo pieniędzy na lekarstwa. Cierpię też z powodu choroby zwyrodnieniowej stawów, astmy oskrzelowej i artropatii. Nasze mieszkanie, zwłaszcza łazienka, wymaga gruntownego remontu, bym mogła w choć części być samodzielna. Mam nadzieję, że usłyszycie mój krzyk, który kieruję do Was z najgłębszej otchłani rozpaczy. Przez wiele lat próbowałam radzić sobie sama. Prawda jest jednak okrutna – dłużej nie dam rady. Proszę, pomóżcie… Maria

1 637,00 zł ( 4.39% )
Still needed: 35 598,00 zł
Szymon Robel
Szymon Robel , 8 years old

Oswoić inność, by codzienność była lepsza!

„Szymonku tak bardzo Cię kocham. Zrobię dla Ciebie wszystko!” - powtarzam zawsze przed zaśnięciem mojemu synkowi. Czasem przytuli, czasem odpowie, czasami nie zrobi nic. Autyzm ma wiele twarzy, a każda z nich wygląda inaczej i zaskakuje na każdym kroku.  Wierzę w dobrych ludzi. Wierzę w cuda. Byłam w pierwszym miesiącu ciąży, gdy dowiedziałam się, że pod moim serce rozwija się nowe życie, a jednocześnie złośliwy nowotwór piersi, który powoli niszczy mnie od środka. Lekarze sugerowali mi usunięcie ciąży i walkę o siebie - ja jednak czułam, że razem damy radę. Było warto!  Szymonek urodził się zdrowym chłopcem. Szczęście sięgało zenitu! Gdy już otrząsnęłam się z trudnego dla mnie czasu, wierzyłam, że wszystko się jakoś ułoży. Zachowanie Szymona zaczęło mi jednak spędzać mi sen z powiek. Był nieobecny, nie interesował się zabawami z rodzeństwem i rówieśnikami. Jednak najtrudniejszy do zaakceptowania był brak kontaktu wzrokowego z synkiem. Jego błędne spojrzenie potrafiło łamać mi serce na drobne kawałki. Fascynowało go wszystko, co miało kształt koła. Godzinami wpatrywał się w kręcący się wiatrak czy bęben pralki. Wyglądało to tak, jakby oglądał najbardziej interesującą bajkę na świecie. Do tego brak mowy, czyli brak możliwości komunikacji… Zaufałam swojej intuicji i zaczęłam działać. Szukałam pomocy u najlepszych specjalistów, by poznać diagnozę. I teraz już wiem. Szymon zmaga się z autyzmem wysokofunkcjonującym i ADHD.  Mój syn jest aspołeczny - już się z tym pogodziłam i daję radę mówić o tym głośno, przy czym jego iloraz inteligencji wykracza poza normy. Fascynują go planety, układ słoneczny, cyfry, zegary. Ma słuch absolutny, kocha instrumenty i wszystko, co związane z muzyką. Jest niesamowicie uzdolniony. Dzięki intensywnej pracy z logopedą zaczął mówić. Nie są to rozbudowane zdania, ale gdy po prawie 5 latach usłyszałam upragnione słowo mama, czułam się, jakbym otrzymała prezent najlepszy w swoim życiu.  Potrzebuje wsparcia w terapii integracji sensorycznej, pedagogicznej, behawioralnej, treningi umiejętności społecznych, terapii zabawy i Tomatis. Ja wygrałam z rakiem, ale skutki choroby odczuwam do dziś. Przez towarzyszący mi ból nie jestem w stanie zarobić na potrzeby naszej rodziny. Nie chciałabym, by brak pieniędzy spowodował, że Szymon straci wszystko to, co w ostatnim czasie wypracowaliśmy. Nie ukrywam, że terapie generują bardzo wysokie koszty i jest mi bardzo ciężko temu sprostać. Dlatego każdy gest wsparcia jest dla mnie bardzo ważny. Proszę - pomóż nam! Mama Elwira

2 041,00 zł ( 4.39% )
Still needed: 44 428,00 zł
Staś Długosz
6 days left
Staś Długosz , 6 years old

Staś już dwa razy walczył o życie❗️Teraz walczy o sprawność❗️

Staś, nasze czwarte szczęście, od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Odkąd pojawił się na świecie, już dwa razy walczył o życie! Początki były naprawdę dramatyczne. Przez problemy okołoporodowe i refluks żołądka u Stasia doszło do zalania płuc kwasem żołądkowym. Potrzebna była natychmiastowa operacja, by nie dopuścić do najgorszego… Drugi zabieg polegał na założeniu PEG-a, ponieważ przez wiotką krtań wciąż dochodziło u niego do zachłystowego zapalenia płuc. Wtedy lekarze twierdzili, że jeśli przeżyje, to w przyszłości nie będzie widział, ani słyszał. Groził mu stan całkowicie wegetatywny. Czas walki o życie naszego synka wciąż przypomina okrutny koszmar, który wraca nawet po latach... Obecnie Staś ma 5 lat. Jest dzieckiem leżącym i potrzebuje stałej opieki. Ma niedowład czterokończynowy spastyczny. Nie mówi, nie zgłasza potrzeb fizjologicznych i nie jest w stanie jeść sam. Cierpi też z powodu ataków padaczki lekoodpornej i astygmatyzmu... Przez podłoże neurologiczne wciąż obecny jest u niego odruch moro, który powinien zanikać już u noworodków. Jednak dzięki systematycznej rehabilitacji i terapii, nie sprawdziły się te najgorsze prognozy. Staś jest świadomy otoczenia. Widzi, słyszy, odczuwa emocje, nie ma przykurczy, ma wypracowanie mięśnie nóżek... To wszystko daje nam głęboką nadzieję, że w przyszłości Staś będzie choć trochę samodzielny. Ale to dopiero początek. Obecnie jest pod opieką gastrologa, fizjoterapeuty, okulisty, ortopedy, neurologa i audiologa. Oprócz tego codziennie poddajemy go rehabilitacji, by za wszelką cenę utrzymać jego rozwój. Bez niej w przyszłości może nastąpić regres i utracimy wszystkie wypracowane do tej pory postępy…  Ze wszystkich sił staramy się zapewnić mu jak najlepsze warunki do życia i leczenia. Niestety, nasze starania ciągną za sobą ogromne koszty, które przewyższają nasze możliwości. Chcemy, by w przyszłości był choć trochę samodzielny, ale bez intensywnej rehabilitacji tego nie osiągniemy… Dlatego prosimy Was o pomoc dla naszego małego wojownika! Wierzymy, że dobro wraca ze zdwojoną siłą. Rodzice Stasia

2 102,00 zł ( 4.39% )
Still needed: 45 771,00 zł
Michał Kwiatkowski
Michał Kwiatkowski , 12 years old

"Mamo, czy zdążą uratować moją nóżkę?" Razem dla Michała!

Naszemu synkowi nie dawano szans na normalne życie. Diagnoza brzmiała jak wyrok, od którego nie mogliśmy się odwołać. Dzięki rozwojowi medycyny cuda zaczynają być jednak możliwe. Niestety, dzisiaj największą przeszkodą, jaka stoi na naszej drodze, stały się pieniądze... Nasz synek mógłby dzisiaj nie mieć nóżki, gdybyśmy posłuchali lekarzy. Wciąż pokutuje przekonanie, ze jeśli nie można czegoś naprawić, a nie jest to niezbędne do życia, to należy to usunąć. Tibal hemimelia – ta łacińska nazwa pokrzyżowała nasze życie. Michałek przyszedł na świat bez kości piszczelowej, stawu kolanowego i skokowego. Michaś urodził się bez szans na normalne życie, a my podjęliśmy wyzwanie, żeby znaleźć dla niego najlepsze rozwiązanie. Na szczęście nadzieja umiera jako ostatnia i dzięki temu znaleźliśmy ratunek dla naszego synka. Po wielu staraniach i poszukiwaniach udało nam się dotrzeć do człowieka, który był w stanie przeprowadzić szereg skomplikowanych operacji polegających na rekonstrukcji nóżki naszego synka. Na Florydzie dzieci takie jak Michał operuje wybitny chirurg ortopeda, który czyni cuda… Dzięki wsparciu życzliwych ludzi oraz refundacji części kosztów przez NFZ w 2013 roku wyjechaliśmy na pierwszą operację do USA. Dr Paley dokonał rekonstrukcji kości oraz stawów Michała. Kolejny Pobyt w USA rozpoczęliśmy 18 lipca 2017 roku od wizyty przedoperacyjnej w klinice St. Mary's Medical Center w West Palm Beach, gdzie dr Paley zdecydował, że wydłuży nóżkę Michała o 5cm i poprawi kolano, tak aby w przyszłości Michał mógł w pełni wyprostować nogę. W kwietniu 2018 r. mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wizycie kontrolnej u dr Paley'a w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie, gdzie właśnie przebywał z wizytą. Dr Paley jest zachwycony wynikami oraz postępami, jakie robi Michał. Niestety dowiedzieliśmy się także, że potrzebny będzie dodatkowy zabieg, w którym zostanie zabezpieczone biodro przed wypadaniem oraz kolano przed koślawieniem się. Michał mimo zaledwie kilku lat zrozumiał, że cierpienie jest potrzebne, by kiedyś żyć jak normalny chłopiec. Udało się zrobić coś z niczego – nóżka działa! Kiedy miesiącami Michałem leżał z nóżką zakutą w specjalne rusztowania, opowiadaliśmy mu o tym, jak badzie biegał, kiedy ból ustąpi. Dzisiaj nóżka wymaga pilnej naprawy. Problem dysfunkcyjnego stawu biodrowego narastał i wiązał się z ogromnym bólem w trakcie coraz liczniejszych kontuzji wynikających ze zwykłych dziecięcych zabaw. Operacja wstawienia płytki hamującej wyskakiwanie kości ze stawu biodrowego i korekcji stawu kolanowego była niezbędna do dalszej prawidłowej rehabilitacji i przygotowania nogi do normalnej pracy. Całe szczęście w nieszczęściu, to fakt, że dr Paley w ramach rozszerzenia działalności na terenie Polski, wyraził zgodę na operację Michałka w Szpitalu Ortopedycznym w Warszawie. Niestety, mimo tego, że nasza walka o zdrowie syna trwa już od wiele lat – wiele jeszcze przed nami. Michał musi przejść korektę po ostatniej operacji. Wiąże się to z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie. Dodatkowo po powrocie do domu będzie nas czekała długa i intensywna kontynuacja rehabilitacji. Dzięki Waszemu wsparciu udało się nam osiągnąć już tak wiele. Prosimy, nie opuszczajcie nas. Każda wpłata to dla Michała krok w stronę sprawności i szansa na normalne życie – takie, jakie wiodą wszyscy jego rówieśnicy.  Rodzice

1 414,00 zł ( 4.37% )
Still needed: 30 923,00 zł
Adrian Śmierzchalski
Adrian Śmierzchalski , 31 years old

Tragiczne skutki wypadku – walczymy o rehabilitację i protezę dla Adriana!

Jeszcze niedawno wiedliśmy całkowicie normalne życie – Adrian planował założyć rodzinę, i własną firmę. Byliśmy szczęśliwi. Wszystkie plany i marzenia przerwał jednak tragiczny wypadek! Od tamtej pory trwa walka o to, by Adrian odzyskał sprawność! 28 stycznia 2021 roku Adrian uległ bardzo poważnemu wypadkowi drogowemu. Doznał poważnych obrażeń wielonarządowych! Natychmiast został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala w Szczecinie. Jego stan był krytyczny, przebywał w śpiączce farmakologicznej! Zdawaliśmy sobie sprawę, że może stać się najgorsze…  W wyniku wypadku u Adriana doszło do obrzęku mózgu, amputowano mu lewą rękę, doznał uszkodzenia płuc, znacznej utraty krwi. W pierwszych dniach zorganizowaliśmy zbiórkę krwi, aby zabezpieczyć stan i zapasy w banku krwi. Trwała dramatyczna walka o życie. Adrian ją wygrał – to jest najważniejsze. Przed nim jednak dalsza walka o sprawność! Adrian jest cudownym wujkiem, bratem, synem i ukochanym chłopakiem swojej dziewczyny. Zawsze lubił bawić się ze swoimi bratankami i bratanicami. Chcielibyśmy, aby znów wróciły piękne, rodzinne chwile... Prosimy o pomoc, aby umożliwić Adrianowi pełne dojście do zdrowia i sprawności. By tak było, konieczny będzie zakup protezy lewej ręki oraz intensywna i specjalistyczna rehabilitacja.  Pragniemy wszystkiego, co najlepsze dla Adriana, wiemy, że proces leczenia i rehabilitacji będzie długi i kosztowny. Cała rodzina czeka na Adriana i zrobimy wszystko, aby wrócił do sprawności! Rodzina Adriana

16 368,00 zł ( 4.37% )
Still needed: 358 101,00 zł
Emilia Majchrzak
Emilia Majchrzak , 2 years old

Z Tobą chcę oglądać świat... Pomóż Emilce!

Gdy urodziła się moja córeczka – byłam najszczęśliwsza na świecie. Trzymając swój skarb w ramionach, wiedziałam, że będę robić wszystko, aby zapewnić jej jak najlepsze życie i prawidłowy rozwój. Niestety, już w pierwszych miesiącach po jej przyjściu na świat okazało się, że będzie trzeba walczyć o zdrowie Emilki. I że ta walka rozpocznie się bardzo szybko. Lekarze stwierdzili u naszej córeczki obustronnego zeza zbieżnego i ogólne problemy ze wzrokiem. Nieprawidłowości trzeba zacząć leczyć i eliminować jak najszybciej, aby Emilia miała szansę w pełni podziwiać otaczający ją świat. Nasza córka musi nosić okulary, które niestety są bardzo drogie. Wymaga również stałej opieki okulisty, co przysparza kolejnych kosztów. Uczęszczamy na wizyty prywatne, ponieważ są najszybsze terminy. Nie chcemy odwlekać leczenia naszej córeczki w czasie. Lekarze uważają, że im szybciej Emilka zacznie nosić okulary, tym większą ma szansę na poprawę wzroku. Niestety nie dają nam 100% pewności. Dlatego nie możemy czekać, musimy zacząć działać teraz! Jesteśmy bardzo dumni z Emilki, bo pomimo problemów, z którymi przychodzi jej się mierzyć w tak młodym wieku, jest bardzo pogodna, dzielna i uśmiechnięta… Jeśli jej wzrok się nie poprawi, to potrzebna będzie operacja, która przysporzy nam kolejnych, niemałych kosztów. Niestety to nie nasz jedyny problem. Emilka jest taka mała, bezbronna, a już w pierwszych miesiącach życia przebyła ostre zakażenie górnych dróg oddechowych. Bardzo baliśmy się o jej zdrowie... Nie poddajemy się, cały czas walczymy o lepszą przyszłość dla naszego dziecka. Niestety nie jesteśmy w stanie opłacić wszystkich badań i leczenia dla Emilki sami, dlatego zwracamy się o pomoc. Każdy grosz jest na wagę złota, wierzymy, że nie przejdziecie obok nas obojętnie! Rodzice Emilki

547,00 zł ( 4.35% )
Still needed: 12 007,00 zł