Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Agnieszka i Maria Gibczyńskie
Agnieszka i Maria Gibczyńskie , 39 years old

38 lat cierpienia Agnieszki! Proszę, dajmy jej choć trochę wytchnienia!

Już 38 lat jesteśmy razem. Ja i moja córka Agnieszka. Każdy dzień to mnóstwo wyzwań, z którymi zazwyczaj radzimy sobie same. Moje dorosłe dziecko jest osobą niepełnosprawną i cierpi na padaczkę. Nie potrzebujemy wiele od życia, tylko trochę wytchnienia – a to zapewnić mógłby nam wyjazd na turnus rehabilitacyjny! Agnieszka choruje praktycznie od urodzenia. Nie do końca wiadomo, co było u niej przyczyną uszkodzenia w mózgu. Być może nierozpoznane zapalenie w pierwszych tygodniach życia, a może stało się coś już podczas samego porodu. Gdy córka miała 11 lat, podjęto się operacyjnej próby poprawy jej stanu. Niestety, podczas zakładania zastawki dokomorowej przebito się do mózgu... Po późniejszej konsultacji z innym specjalistą, dowiedziałam się, że tego rodzaju zabieg nie był konieczny. Było już za późno, nastąpiły nieodwracalne zmiany… Agnieszka z dziewczynki siedzącej, stała się leżąca. Do dzisiaj nie mogę pozbyć się pytania „co by było gdyby nie przeprowadzono operacji?”. Córka całe życie walczy z padaczką. Obecnie napady męczą ją kilka razy w tygodniu i to pomimo tego, że ma założony stymulator nerwu błędnego. Na szczęście po ostatniej zmianie leków jest trochę lepiej. Jesteśmy w stanie gdzieś wyjść, wcześniej bywało z tym różnie… Niestety, sama mierze się z problemami zdrowotnymi. W 2015 przeszłam udar niedokrwienny. Długo dochodziłam do siebie, intensywnie rehabilitowałam, na szczęście jest już lepiej. Chociaż bywają trudne dni. A mam jeszcze chore stawy i kręgosłup. Cierpię też na hipercholesterolemię.  Pomimo tych trudności, chcę zrobić wszystko dla mojej córki! Turnus rehabilitacyjny byłby dla niej niesamowitą szansą. W jego trakcie Agnieszka mogłaby korzystać ze świetnego sprzętu o nazwie Innowalk. Córka miała już okazje z niego korzystać. Po sesjach, w których użyto tego urządzenia, potrafiła sprawnie chodzić! Oprócz tego, turnus rehabilitacyjny jest wspaniałą okazją do integracji, pobycia z ludźmi. A ma to dla nas niebagatelne znaczenie i pozytywnie wpływa na stan psychofizyczny. Ostatnio udało nam się z córką pojechać nad morze i od razu odżyłyśmy. Zazwyczaj nasz świat zamyka się w czterech ścianach domu… Bardzo proszę Was o wsparcie! Leczenie i rehabilitacja pochłaniają ogromne środki. Jest nam niezwykle trudno. Wierzę, że razem możemy zdziałać wiele! Maria, mama

2 068,00 zł ( 4.62% )
Still needed: 42 613,00 zł
Dariusz Stępień
Dariusz Stępień , 42 years old

Pomóż mi przejść drogę od zależności do samodzielności...

Mam na imię Darek, niedawno skończyłem 39 lat. Zeszłoroczna Wigilia miała być spokojnym dniem spędzonym w rodzinnym gronie, jednak dla mnie los napisał inny scenariusz… Taki, którego nie chciałby przeżyć nikt. Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich...  I tak właśnie zapowiadały się Święta Bożego Narodzenia. Niestety świat się na chwilę zatrzymał, kiedy uległem poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Przechodząc przez przejście dla pieszych, zostałem potrącony przez samochód osobowy. Sprawca jechał na tyle „beztrosko” i z taką prędkością, jakby na pasach nikogo nie było. Niewiele pamiętam z przejazdu karetką, jedynie ból i strach co będzie dalej.  Trafiłem do szpitala, gdzie zdiagnozowano u mnie rozległe obrażenia. Miałem złamane siedem żeber, obojczyk, kości podudzia prawego i lewego. Urazy te spowodowały, że od 24 grudnia moje ciało jest w stanie przyjąć jedynie pozycję leżącą i w ograniczonym stopniu, siedzącą. Utrata sprawności uzależniła mnie od pomocy innych osób i zredukowała mój świat do czterech ścian - najpierw szpitala, a obecnie - pokoju w moim mieszkaniu.  Nie jestem w stanie samodzielnie się poruszać. Muszę wzmocnić mięśnie tułowia i nóg, uelastycznić blizny i walczyć, by spionizować ciało. Szansą na poprawę sprawności jest dla mnie kilkumiesięczny turnus rehabilitacyjny, który umożliwia stały pobyt w ośrodku z fizjoterapeutami i opieką ortopedyczną na miejscu. To niezbędny, ale kosztowny etap mojej rekonwalescencji, dlatego zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie w zebraniu potrzebnych środków. Chciałbym kolejne święta spędzić normalnie, w gronie najbliższych. Spraw, by nie były one rocznicą fatalnych zdarzeń. Razem musi się udać!  Darek

3 936,00 zł ( 4.62% )
Still needed: 81 171,00 zł
Henryk Trun
Henryk Trun , 4 years old

Synku! Zrobię wszystko, żebyś zaczął mówić!

Henryk to mój ukochany, jedyny synek. Tak bardzo na niego czekałam… Pierwsze chwile rodzicielstwa przebiegały bez problemów. Niestety, gdy synek poszedł do przedszkola, nasza rzeczywistość się zmieniła. Już wcześniej niepokoiło mnie, że Henryk nie mówi. Jednak dopiero w przedszkolu zauważyłam, jak bardzo różni się od swoich rówieśników. Bardzo mnie to zaniepokoiło. Synek w wieku 3 lat wypowiada jedynie kilka słów. Każdego dnia czuje się odizolowany od kolegów, bo nie potrafi się z nimi skomunikować. Za namową logopedy postanowiłam udać się do psychiatry. Czas oczekiwania na wizytę, to rok…  Rozpoczęłam działanie na własną rękę. Synek potrzebuje specjalistycznych terapii i dodatkowych zajęć. Obecnie uczęszcza na zajęcia z integracji sensorycznej, logopedyczne, basen oraz do przedszkola terapeutycznego. Bardzo mi zależy, żeby Henryk mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny, gdzie wspiera się zaburzenia mowy i stosuje specjalistyczne terapie. Niestety, koszty wszystkich zajęć zaczynają mnie przerastać. Przed nami jeszcze długa droga. Nie mogę jednak czekać, muszę działać. Tylko intensywna rehabilitacja da mojemu synkowi szansę, żeby w przyszłości mógł pójść do normalnej szkoły. Wiem, że pewnego dnia usłyszę od Henryczka: „kocham cię”. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękuję. Mama

570,00 zł ( 4.61% )
Still needed: 11 771,00 zł
Iwan Lytwynenko
Iwan Lytwynenko , 4 years old

Potrzebny ratunek w walce z SMA❗️

Iwan to nasz wesoły, mądry, najukochańszy syn. Syn, którego wyniszcza SMA. Postępuje, zabierając mu samodzielność i jeśli nie będziemy walczyć z tą paskudną chorobą, nasze dziecko stanie się wspomnieniem. Synek nie może samodzielnie siedzieć, stać ani chodzić. Skolioza nie pozwala mu siedzieć w zwykłym krzesełku do karmienia ani w wózku. Jego ruchom towarzyszy ból i dlatego musimy dwa razy w roku zapewniać mu dostosowany sprzęt. Gorset, ortezy, specjalne krzesło i inne zamiast zabawek i gry w piłkę. Tak wygląda codzienność, a jest coraz gorzej, bo skolioza postępuje. Iwan jest dość wysoki jak na dziecko z SMA i przez szybki wzrost równie szybko wyrasta z gorsetów. Po podaniu zastrzyku synek zaczął lepiej mówić i rozumieć, co się do niego mówi, ale fizycznie stoimy w miejscu. Dlatego bardzo potrzebne jest nam wsparcie, by kontynuować rehabilitację i zapewnić synkowi wszystkie niezbędne sprzęty. Udało nam się zebrać część kwoty, ale to nie wystarczy. Każde wsparcie, jakie otrzymamy, będzie nieocenione, by ratować nasze dziecko. Rodzice

540,00 zł ( 4.61% )
Still needed: 11 163,00 zł
Grzegorz Wojciechowski
Grzegorz Wojciechowski , 63 years old

Tykająca bomba w moim ciele mogła nagle pozbawić mnie życia! Niestety problemy nie minęły...

Jak zapewne większość ludzi, nigdy nie zakładałem, że będę zwracał się o pomoc do tych, których nie znam. Słysząc niekiedy o ogromie nieszczęść, jakie spotykają niektórych z nas, zwłaszcza małe dzieci, mogłem tylko głęboko współczuć i wspierać różnego rodzaju zbiórki.  Nie sądziłem, że sam mogę znaleźć się w takim położeniu, które spowoduje, iż zwrócę się do innych o taką pomoc. A jednak… Zwykłe badanie USG, zrobione profilaktycznie, miało tylko potwierdzić, że wszystko jest w porządku. Jednak los chciał inaczej, gdyż okazało się, że chodzę z tykającą bombą zegarową w środku! Olbrzymi tętniak aorty mógł pęknąć niemal w każdej chwili i zakończyć moje życie w kilka sekund! Wszystko skomplikowała specyfika i umiejscowienie tętniaka, bowiem wymagał zastosowania podczas operacji nietypowego urządzenia, które zapobiegnie jego pęknięciu, tzw. stentgraftu.  Jednak na tym etapie rozpoczął się problem – szpital nie dysponował takim sprzętem i musiał go zamówić. Najgorsze, że nikt nie wiedział, kiedy urządzenie będzie dostępne. Dlatego pilna operacja nie mogła się odbyć od razu!  Stentgraft dotarł do szpitala po dwóch miesiącach, a ja i moja rodzina po nieprzespanych nocach i życiu w niebywałym napięciu, odzyskaliśmy nadzieję na pomyślność operacji i powrót do zdrowia. Niestety rzeczywistość ponownie brutalnie mnie doświadczyła! Po operacji trafiłem na OIOM, gdzie walczono o moje życie! Zachorowałem na sepsę, która w jednej chwili mogła wszystko przekreślić. Lekarze walczyli z kolejnymi przeszkodami, które na szczęście udało się opanować. Jednak oprócz pokłosia, które pozostawiła sepsa, wystąpiło coś znacznie gorszego!  Podczas operacji doszło do wytworzenia się krwiaka w kanale kręgowym i porażenia nerwów kręgowych! Spowodowało to niedowład kończyn dolnych! Kolejne złe wiadomości spadały na mnie niczym bolesny grad: doszło także do porażenia nerwów ręki, w związku z czym mam niedowład prawej dłoni! W szpitalu spędziłem 7 miesięcy. Na skutek zaników mięśniowych, spowodowanych długim leżeniem, bardzo osłabłem i schudłem aż 27 kg. Na nowo musiałem nauczyć się poruszać własnym ciałem! Dzięki rehabilitacji poczyniłem już znaczące postępy. Dziś poruszam się na wózku inwalidzkim, ale nadal jestem uzależniony od pomocy innych osób! Codzienne, proste czynności, nadal są poza moim zasięgiem.  Rehabilitacja jest dla mnie teraz najważniejsza, jednak pokrycie jej dotychczasowych kosztów, pochłonęło już moje całe oszczędności. Tak specjalistyczna pomoc w ramach NFZ wiąże się z wielomiesięcznym czekaniem, a każda przerwa przenosi mnie do punktu wyjścia i  zaprzepaszcza cały wielomiesięczny wysiłek! Dlatego gorąco proszę Was o wsparcie w tych trudnych dla mnie chwilach. Marzę, abym znowu mógł aktywnie spędzać czas z moją rodziną, a zwłaszcza moim jedynym, ukochanym wnukiem. Bez Waszej pomocy nie będzie to jednak możliwe… Grzegorz

1 963,00 zł ( 4.61% )
Still needed: 40 591,00 zł
Julka Jamróz
Julka Jamróz , 9 years old

Pomóż Julce powrócić do pełnej sprawności

Od kilku lat walczymy o pełną sprawność naszej córki. Julka urodziła się z wadą kości udowej. Skrót w momencie przyjścia Julii na świat wynosił 1,5 cm. W trakcie licznych konsultacji medycznych obliczono, że wada bez leczenia doprowadzi do skrócenia prawej nóżki o 11 cm. Niestety obliczenia lekarzy się potwierdziły.  W ciągu kilku lat skrót powiększył się do 4,5 cm. Tak duża różnica wpływała negatywnie na kręgosłup, powodowała nieprawidłowe chodzenie oraz uszkadzała biodro i staw skokowy. Julka dzieciństwo zamiast na placu zabaw spędzała na badaniach, wizytach u lekarzy i w szpitalach.  dodatkowo coraz większe podklejenie bucika nie gwarantowało stabilności podczas chodzenia czy zabawy w przedszkolu z dziećmi.  Julka pierwszą operację przeszła w wieku 6 lat. Operacja była bolesna i długa, czas pooperacyjny trudny i wypełniony bólem oraz cierpieniem. Julce zostały wszczepione nowe więzadła w kolanie, wcześniej jako ścięgna pobrane z jej własnego uda. W dodatku w kolanie pojawiły się śruby.  Julia, a także i my, poznaliśmy trudy poruszania się na wózku inwalidzkim, Julia doświadczała bólu nogi uwięzionej w gipsie a w dodatku pociętej w każdym możliwym miejscu. Rekonwalescencja była trudna i długa. To niestety był dopiero początek. Wada wciąż postępowała, a Julia zamiast nacieszyć się szkołą, zbliżającym się Mikołajem wylądowała w szpitalu i przygotowywała się do kolejnej operacji.  Święta, zamiast na sankach spędziła w łóżku, z 9 śrubami wkręconymi w nogę, mającymi wspomóc chorą kość w wyrównaniu nogi. Czy potrafimy sobie wyobrazić funkcjonowanie w 9 śrubami wystającymi z nogi od biodra do piszczela?  Czy 7-letnie dziecko jest na to gotowe?  My jako rodzice też nie jesteśmy. Trudno patrzy się na ból swojego dziecka, pojawiające się co rusz infekcje wynikające z otwartych ran, które nie zamkną się póki Julka nie zdejmie aparatu… A zdejmie go za pół roku.  Niestety nie będzie to koniec jej przygody, gdyż kość rośnie wolniej i skrót znów będzie się powiększał… Nie chcemy by znów musiała przez to przechodzić…  Operacja w USA pozwala uniknąć tego wszystkiego, niestety przewyższa nasze możliwości finansowe, a nie chcemy by Julia znów musiała przechodzić przez ból i cierpienie, jakiego doświadcza teraz.  Dlatego prosimy Was, w jej i własnym imieniu o drobne wpłaty, które zbiorą się na kwotę potrzebną do przeprowadzenia operacji w USA. Prosimy, wesprzyjcie nas w tym zadaniu, by Julka wróciła do pełni zdrowia.  Rodzice

13 069,00 zł ( 4.6% )
Still needed: 270 437,00 zł
Agnieszka Buchert
Urgent!
Agnieszka Buchert , 39 years old

Pomóż wyrwać Agnieszkę ze szponów złośliwego NOWOTWORU❗️

Mam na imię Agnieszka. Jestem szczęśliwą żoną, mamą i córką. Dotychczas samodzielnie radziłam sobie ze wszelkimi wyzwaniami, jednak to z czym przyszło mi mierzyć się teraz, zwaliło mnie z nóg… Nie poradzę sobie sama, a stawką tej walki jest moje życie! Pewnego letniego wieczora wyczułam w swojej piersi małego guzka. Z myślą, że to pewnie nic groźnego udałam się na kontrolne badanie. Gdy skierowano mnie na dalszą diagnostykę, zaczęłam się bać… Przeszłam tomosyntezę, liczne USG, biopsję gruboigłową guza i węzłów chłonnych. Czas oczekiwania na wyniki był okropny! Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Otrzymałam telefon ze szpitala, że mam stawić się na rozmowę do pani doktor. Byłam załamana, wiedziałam, że nie jadę tam po dobre wieści… Diagnoza była miażdżąca – złośliwy rak piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. W dniu, kiedy zaczyna się ta zbiórka, w moje żyły wpływa pierwsza, czerwona chemia… Przede mną wieloetapowe leczenie – najpierw chemioterapia, która ma na celu zmniejszenie guza. Następnie lekarze planują przeprowadzenie operacji i następującą po niej radioterapii. Wiem też, że będę potrzebowała intensywnej rehabilitacji, by wzmocnić ciało, które już pustoszy rak i jednoczesna walka z nim. Droga po zdrowie i życie będzie długa i niestety bardzo kosztowna… Choć mój wspaniały mąż wspiera mnie jak może, nasz rodzinny budżet nie udźwignie kosztów leczenia. Pęka mi serce, gdy widzę, jak moje kochane dzieci przeżywają moją chorobę. Powinnam być dla nich wsparciem, a nie zmartwieniem! Abym mogła spokojnie przejść przez ten najtrudniejszy czas, potrzebuję wsparcia w pokryciu kosztów leczenia – dojazdów do szpitala, zakupie suplementów i kosmetyków dedykowanych dla pacjentów onkologicznych. Po operacji niezbędna będzie rehabilitacja osłabionej ręki.  Bez Was nie dam sobie rady! Z serca proszę o pomoc, bym wygrała walkę o życie! Dla siebie, męża i dzieci, które są dla mnie wszystkim… Już teraz dziękuję za każdą złotówkę, udostępnienie zbiórki i ciepłe myśli… Agnieszka

489,00 zł ( 4.59% )
Still needed: 10 150,00 zł
Klaudia i Monika Głowacz
Urgent!
Klaudia i Monika Głowacz , 17 years old

DRAMAT❗️Klaudia straciła refundację na lek, który ratował jej życie!

Jestem mamą Klaudii, która odziedziczyła straszną chorobę po mnie! Obie chorujemy na dystrofię mięśniową Duchenne'a. Straszną chorobę mięśni, która zabiera sprawność i odbiera wszystko to, czego dziecko się nauczyło. Przez pierwsze lata myślałam, że będziemy szybsi niż postępująca choroba, ale u mojej córeczki zmiany zaczęły postępować o wiele szybciej niż u mnie. Nie chciałam takiego losu dla mojego dziecka, a teraz patrze na ten koszmar i nie mogę nic zrobić Na świecie jest lek, który może zatrzymać tę straszną chorobę. Dostaliśmy tę szansę, ale równie szybko ją straciliśmy. Kiedy przyszedł straszny dzień komisji lekarskiej, Klaudia od rana była zdenerwowana. Podczas orzekania nie była w stanie samodzielnie przejść 3 kroków. Podjęto decyzję, która zaważyła na całym życiu mojej córeczki! Zabrano nam refundację na lek, który był jedyną nadzieją. Rehabilitanci, którzy zajmowali się moją córeczką, stwierdzili,  że podczas stosowania leku napięcie mięśni jest o wiele lepsze. W tej chwili choroba przejęła władzę nad moim dzieckiem. Klaudia ma 16 lat – nie jest już w stanie się samodzielnie poruszać. Choroba poczyniła ogromne postępy i zniszczyła to wszystko, co udało nam się do tej pory osiągnąć! Przy tak szybko postępującej dystrofii, w najbliższym czasie Klaudia stanie się dzieckiem leżącym!  Dystrofia mięśniowa typu Duchenna (DMD) jest chorobą uwarunkowaną podłożem genetycznym. Bardzo sporadycznie spotyka się przypadki zachorowania wśród dziewczynek. Degeneracja mięśni w przebiegu choroby jest stała i co najgorsze nieodwracalna!  Najpierw osłabieniu ulegają mięśnie nóg, potem rąk, a następnie rusza cała lawina. Uszkadzają się mięśnie oddechowe, głowy, szyi. Człowiek przestaje sie poruszać. Dla dziecka jest to dramat!  Nasi lekarze nie przekreślają szans Klaudii na realną walkę z chorobą. Zmobilizowało nas to do utworzenia zbiórki, na podanie leku komercyjnie za pieniądze! W tej chwili nie mamy innego wyjścia. Każdego dnia widzę cierpienie mojej córeczki, która nie może się poruszyć, wykonać najdrobniejszej czynności. Klaudia każdego dnia staje się więźniem w swoim ciele. Bez leku nigdy nie uda się wydostać z tego koszmaru! Ja od szóstego roku życia zmagam się z chorobą, której nie uda mi się pokonać. Z sukcesem walczyłam do 26. roku życia. Później moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa i wylądowałam na wózku inwalidzkim.  Obecnie poruszam się tylko i wyłącznie na wózku. Często potrzebuję pomocy drugiej osoby. Na ten moment nie ma dla mnie żadnego leku, który byłby w stanie mi pomóc. Jedyne widoczne i skuteczne efekty przynosi rehabilitacja, ale koszt godziny to około 160 zł! Nie stać mnie na to, by samodzielnie opłacić swoją rehabilitację, tym bardziej że moja młodsza córka walczy z takim samym przeciwnikiem.  Jako matka, która cierpi na tę samą chorobę, ze wszystkich sił błagam Was o ratunek dla mojej córeczki. Wiem, jak straszna jest ta choroba i widzę, że u mojej córeczki przebiega ona wyjątkowo szybko. Kwota za szansę mojego dziecka jest ogromna dlatego błagam Was ze łazami w oczach – pomóżcie jej – uratujcie moją córeczkę przed tą straszną chorobą! Mama  

27 290,00 zł ( 4.6% )
Still needed: 565 902,00 zł
Carmen Walesiak-Szyposińska
3 days left
Carmen Walesiak-Szyposińska , 2 years old

Zniekształcone rączki i nóżki – Operacja szansą dla małej Carmen❗️

Oto Carmen, nasza mała wojowniczka! Chciałabym dla niej wszystkiego, co najlepsze, żeby jej dzieciństwo było takie, jak ja chciałabym mieć – wymarzone i beztroskie. Niestety, Carmen urodziła się z wadami wrodzonymi rączek i nóżek. Ale pomimo trudności, jest to dla naszej rodziny źródło wielkiej miłości i radości. Zrośnięte paluszki u jednej ręki, więcej palców u drugiej i zniekształcenie stóp przypominające szczypce homara. Jest dwuletnią, wesołą dziewczynką, która zasługuje na pełnię życia, bez ograniczeń wynikających z jej stanu zdrowia. A ja pragnę zobaczyć ją i jej nowe rączki.  Wiemy już, że czekają nas co najmniej trzy operacje. Jedna na każdą rączkę i jedna na nóżki. To wszystko ma poprawić jakość życia naszej Carmen, ale szacowany koszt samej operacji wynosi około 100 tysięcy złotych, a do tego dochodzą koszty rehabilitacji i dojazdu. Zawierzam Wam moje serce i proszę o pomoc. Każda złotówka przyniesie nam nie tylko finansowe wsparcie, ale także niewątpliwą dawkę nadziei. Razem możemy uczynić cuda i sprawić, by nasza mała Carmen miała szansę na pełniejsze, szczęśliwe życie. Rodzice

5 856,00 zł ( 4.58% )
Still needed: 121 804,00 zł