Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bruno Widzisz-Kubasiewicz
Bruno Widzisz-Kubasiewicz , 3 years old

Ile cierpienia może znieść małe, niewinne dziecko? Bruno Cię potrzebuje!

Bruno tak dużo już wycierpiał. Od sierpnia 2023 roku przebywa w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci prowadzonym przez siostry zakonne. Jest to chłopiec bardzo radosny i cieszący się życiem mimo swojej choroby, która każdego dnia mu cząstkę jego samego. Bruno ma rozpoznaną chorobę genetyczną: deficyt dehydrogenazy 2-metylo 3-hydroksybutyrylo CoA. Jest również obserwowany pod kątem niedosłuchu i niedowidzenia. Gdy u dziecka z tą chorobą pojawia się gorączka, wymioty lub brak apetytu – wchłanianie glukozy zostaje upośledzone, a jej poziom spada. Dochodzi wtedy do nieodwracalnego uszkodzenia komórek nerwowych i mózgu, a czasami nawet zgonu! Ile cierpienia może znieść małe, niewinne dziecko? Każdemu z nas zależny, by dla Bruna był to wyjątkowy czas, by mógł cieszyć się każdą chwilą. Dziękujemy za każdy gest dobra i życzliwości już otrzymany i każdy przyszły. Intensywna rehabilitacja, dodatkowe zajęcia i odpowiedni tryb życia mogą przyhamować rozwój choroby! Obecnie Bruno potrzebuje intensywnej rehabilitacji i stymulacji. Byliśmy już na pierwszych zajęciach rehabilitacji metodą Wojty! Wymaga to dużo wysiłku, ale Bruno się nie poddaję. Jeśli możesz udostępnić, bardzo proszę. Koszt trzech spotkań w tygodniu to 600 złotych, na miesiąc wychodzi około 2400 złotych. Rocznie cena takiej rehabilitacji to prawie 30 tysięcy! A chcielibyśmy skorzystać z dodatkowej rehabilitacji wzmacniającej, usprawniającej, zajęć na basenie, turnusów... Czeka nas też badanie słuchu i wzroku, by mieć pewność diagnostyczną. Prosimy o pomoc i wsparcie dla Bruna. Wspólnie jeszcze raz możemy podarować mu szansę na lepsze jutro. Sprawmy, by rósł, wiedząc, że na świecie jest jeszcze wielu ludzi, dla których jego los nie jest obojętny… Dziękujemy za każdy gest dobra i życzliwości. Siostra zakonna, Mariola ➡️ Facebook – Bruno i jego świat 

5 987,00 zł ( 5.62% )
Still needed: 100 396,00 zł
Dawid Herbut
Dawid Herbut , 24 years old

Piekło strasznej choroby niszczy życie matki i syna! Możesz pomóc!

Choroba Niemanna-Picka to nasze piekło, nasze przekleństwo. Im bardziej próbujemy się od niej uwolnić, tym bardziej ona atakuje... Zabrała Dawidowi samodzielność i sprawność. Co będzie następne? Po co sięgnie tym razem? Kiedy wszystko się zaczęło, Dawid miał 11 lat. Wcześniej był zdrowym, wesołym chłopcem. Któregoś dnia w szkole zauważono jednak, że syn się potyka na prostej drodze. Przeraziliśmy się, a niedługo później życie nasze i Dawida zamieniło się w koszmar... Przez pięć lat jeździliśmy od lekarza do lekarza, szukając diagnozy i ratunku dla syna, podczas gdy stan syna cały czas się pogarszał! Dopiero po pięciu latach usłyszeliśmy prawdę... Choroba Niemanna-Picka, inaczej dziecięcy Alzheimier, to śmiertelna, genetyczna choroba, która powoduje regres w rozwoju zarówno fizycznym, jak i umysłowym. Kiedy usłyszałam diagnozę, nie miałam pojęcia, z czym kazał nam zmierzyć się okrutny los. Nie miałam pojęcia jak teraz wyglądać będzie nasze życie... Dziś o chorobie syna wiem wszystko, ale to nie znaczy, że mogę podjąć z nią skuteczną walkę. Mam wrażenie, że wciąż błądzimy szukając ratunku. Dawid nie chodzi już samodzielnie, porusza się na wózku, jeszcze potrafi sam jeść, ale choroba postępuje i może odebrać także to... Nadzieję daje lek. Skuteczny i nierefundowany lek, który pozwala na powstrzymanie potwornej choroby i zahamowanie jej postępów. Jednak mimo że jest on nam tak bardzo potrzebny, jest całkowicie poza naszym zasięgiem finansowym. Proszę, pomóż mi uratować syna! Gabriela, mama

5 960,00 zł ( 5.62% )
Still needed: 99 998,00 zł
Wacław Wojciechowski
Wacław Wojciechowski , 73 years old

Pomóż spełnić marzenie Wacława o sprawności!

Do listopada 2022 roku moje życie toczyło się zwykłym trybem. Wszystko zmieniło się w dniu, gdy w mojej głowie pękł tętniak! Byłem w bardzo ciężkim stanie… Moi bliscy bali się, że nigdy nie odzyskam przytomności! Po udarze natychmiast trafiłem do szpitala, gdzie przeszedłem ciężką operację. Lekarze uratowali mi wówczas życie, ale wylew pozostawił po sobie okrutną pamiątkę: paraliż lewej strony ciała. Po operacji zostałem wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, z której nie mogłem się wybudzić. Z tego powodu została mi założona rurka tracheostomijna, cewnik i PEG. Po dwóch tygodniach zdarzył się cud – udało mi się wybudzić i zachowałem sprawność umysłową. Pozostał jednak niedowład lewej strony ciała: nie mogę ruszać ręką ani nogą. W tej chwili najważniejsza jest dla mnie rehabilitacja. Niestety, do momentu usunięcia wszystkich rurek nie mogę trafić do specjalistycznego szpitala rehabilitacyjnego. Posiadam znaczny stopień niepełnosprawności i z tego względu przysługuje mi darmowa rehabilitacja domowa. Czas oczekiwania na refundowane zabiegi jest jednak bardzo długi, więc żeby mój stan się nie pogarszał, jestem rehabilitowany prywatnie. Mimo że niedowład lewych kończyn nie ustąpił, to dzięki ćwiczeniom mój stan fizyczny zaczyna się poprawiać. Zarówno w ręce, jak i w nodze pojawiło się lekkie napięcie mięśniowe. Niestety, prywatna rehabilitacja wiąże się z dużymi kosztami, które przekraczają moje możliwości finansowe. Stąd moja prośba i apel do Was o wsparcie! Niczego więcej nie pragnę, jak przestać być „niewolnikiem” swojego ciała i ponownie móc poruszać się o własnych siłach. Nie chciałbym cofnąć się do stanu po operacji i zaprzepaścić tego, co udało się już osiągnąć. Dzięki kontynuowaniu rehabilitacji będę mógł stanąć na własne nogi. Będę wdzięczny za każdą okazaną pomoc. Z góry dziękuję i życzę Wam wszystkim dużo zdrowia! Wacław

1 675,00 zł ( 5.62% )
Still needed: 28 113,00 zł
Krystyna Sołtysik
Krystyna Sołtysik , 72 years old

Mieszkanie, które stało się więzieniem. Pomóż Krystynie znów poczuć się wolną!

Pani Krystyna od lat zmaga się z licznymi chorobami. Miażdżyca i cukrzyca sprawiły, że konieczna okazała się amputacja dwóch nóg. Dziś porusza się na wózku inwalidzkim. Mimo że stała się więźniem własnego domu, z optymizmem patrzy w przyszłość. Pani Krystyna mieszka na piątym piętrze. Niestety przeszkodą w opuszczeniu budynku stały się schody. Blok, w którym mieszka nie posiada podjazdu.  Zatroskana sąsiadka postanowiła pomóc pani Krysi. Znalazła firmę, która mogłaby wykonać windę podjazdową, jednak koszt jej wykonania jest ogromny. To około 40 tysięcy złotych! Wierząc, że ludzi dobrej woli jest więcej, zdecydowała się poprosić o pomoc w zebraniu tej wielkiej kwoty. Każda wpłata sprawi, że pani Krysia będzie coraz bliżej wyjścia z domu! Dziękujemy.  Przyjaciele Krysi

2 406,00 zł ( 5.61% )
Still needed: 40 450,00 zł
Dariusz Zdziebłowski
5 days left
Dariusz Zdziebłowski , 47 years old

Wypadek zniszczył życie Darka. Pomóż mu odzyskać sprawność!

Życie mojego brata zniszczył dwa lata temu wypadek. On jechał na motocyklu, a w niego uderzyło auto. Darek miał połamany w kilku miejscach kręgosłup, uraz wielonarządowy, złamaną prawą rękę, potrzaskane żebra, stłuczone płuca i mózg. Lewą rękę trzeba było od razu amputować. Lekarze kazali mi się z nim pożegnać. On jednak jakimś cudem przetrwał i dziś potrzebuje niewyobrażalnie kosztownej pomocy…  Wszyscy na niego czekamy. Ja, moi synowie, jego 15-letni syn. Zwyczajne życie zastąpiły niekończące się tygodnie na szpitalnych łóżkach. Darek przez trzy miesiące był w śpiączce… Serce pękało mi z rozpaczy, oczy nie miały czasu, żeby wyschnąć. I wtedy stał się cud... Pochylona nad bratem, szarpiąc go, prosiłam, by się obudził, że nie może mnie samej zostawić, że dopiero co pochowałam tatę. Wtedy właśnie Darkowi popłynęły łzy… Słyszał, co do niego mówię, obudził się! Od tego czasu Darek zaczął wodzić wzrokiem, ruszać głową, rozpoznawać znajomych, reagować na światło, dotykać, kiwać ręką na pożegnanie. Próbuje też coś mówić, ale wciąż są to pojedyncze, oderwane od siebie słowa. Przez długi czas walczyłam o możliwość opieki nad nim i do czasu sądowego orzeczenia, nie miałam wglądu w dokumentację medyczną. Nikt nie chciał (i nie mógł przez RODO) mi powiedzieć, jaki jest jego faktyczny stan zdrowia. Nasi rodzice już nie żyją. Poza bratem nie został mi już nikt z rodziny. Mamy tylko siebie… Moi synowie uwielbiają wujka Darka i czekają z niecierpliwością, aż znowu zagra z nimi w piłkę. Bardzo bym chciała, żeby wyzdrowiał, ale bez rehabilitacji nie ma na to szans. Tylko w ten sposób możemy próbować posklejać to wszystko, co rozpadło się na miliony kawałków podczas wypadku. Specjalistyczne ćwiczenia kosztują krocie, a Darek musi ich mieć bardzo wiele. Poza tym potrzebny jest wózek elektryczny z pionizatorem i specjalny rower, który pomoże rozruszać mocno już zastygłe nogi brata. Od roku Darek przebywa w Domu Pomocy Społecznej, jednak to nie jest miejsce dla osoby w jego stanie. To jedynie “ostateczna ostateczność”. Jeśli teraz się nie zmobilizujemy, jeśli ze wszystkich sił nie spróbujemy postawić Darka na nogi, on już do końca życia będzie potrzebował pomocy ze strony innych osób. Dlatego ja, siostra wołam o wsparcie finansowe, bez którego nic się nie uda... Wierzę, że Darek ma jeszcze szansę na normalne, albo chociaż trochę łatwiejsze życie. Wierzę, że jest dla niego nadzieja. Wierzę, bo co mi innego pozostało? On ma, po co i dla kogo żyć. Proszę, bądźcie naszym światełkiem w tunelu. Tak bardzo Was potrzebujemy!  Katarzyna, siostra

10 888,00 zł ( 5.6% )
Still needed: 183 261,00 zł
Kamil Płotka
Kamil Płotka , 21 years old

Zróbmy co tylko możliwe, żeby odzyskać Kamila❗️

7 maja miał być dla Kamila kolejnym dobrym dniem. Pracował jako kurier, wyjechał więc pełnić codzienne obowiązki. Tego dnia jednak nie wrócił do domu jak zwykle — auto, które prowadził Kamil, zderzyło się czołowo z ciężarówką na drodze ekspresowej S10, zwanej również „drogą śmierci". W wyniku wypadku złamał siedem żeber i miednicę. Miał mocno obite płuca i pękniętą wątrobę, jednak najmocniej oberwał mózg. Obszerny obrzęk i krwiaki rozlane po wielu ośrodkach dawały ostrożne rokowania...  To wręcz niewiarygodne, że przeżył. To właśnie tego dnia świat mojego brata i całej naszej rodziny rozbił się na miliard kawałeczków.  Stan Kamila po wypadku był na tyle poważny, że lekarze natychmiast wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Przez kilka pierwszych dni walczył o życie wraz z fantastycznym zespołem medycznym w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu, został podłączony do respiratora, kardiomonitora, skorzystał również z pomocy wielu innych, doskonałych sprzętów oraz leków. Stopniowo regenerował się, a obraz mózgu w tomografii komputerowej wyglądał coraz lepiej. Lekarze podjęli próbę wybudzenia, jednakże organizm Kamila nie współpracował tak, jak wszyscy by sobie tego życzyli… Mówi się, że człowiek nie odejdzie, jeśli ma jeszcze coś ważnego do załatwienia na tym świecie. Kamil nie tylko ma tego wiele, jest też potrzebny jako syn, wnuk, brat i szwagier. Zawsze był bardzo towarzyski i otwarty w stosunku do innych ludzi. Dostrzega w innych to, co najbardziej wartościowe. W relacjach przyjacielskich zwraca uwagę na samopoczucie otaczających go osób, jest także dobrym słuchaczem, za co cenią go przyjaciele. Jego dwie największe pasje to motoryzacja oraz komputery. Kamil cenił swoje samochody, przy których lubił majsterkować. Jeden planował wykończyć według autorskiego pomysłu. Niesamowite jak intuicyjne działał, zawsze wiedział, jak rozwiązać problemy elektroniczne... Z pomocą swojego taty zaprojektował, zaprogramował i złożył kokpit imitujący kabinę auta z ręczną skrzynią biegów!  Zróbmy wszystko, żeby odzyskać sprawność naszego Kamila. Niestety ten długi i żmudny proces będzie wymagał dużego nakładu finansowego, ciężkiej pracy oraz ogromnego wysiłku. Każda złotówka się liczy. I Ty możesz przyczynić się do powrotu jego zdrowia.  Najbliższa rodzina Kamila

21 060,00 zł ( 5.59% )
Still needed: 355 026,00 zł
Justyna Żyła
Justyna Żyła , 43 years old

Nowotwór nie może wszystkiego zabrać! Pomóż mi ratować moją żonę!

Od sierpnia 2022 moja żona Justynka toczy walkę z nierównym wrogiem... Została zdiagnozowana i właściwie natychmiast podjęła leczenie onkologiczne. Okazało się, że w jej organizmie wykryto nowotwór złośliwy piersi z przerzutami... Jest miłą i dobrą osobą, zawsze bezinteresownie pomagającą innym. Żona jest w trakcie 16 cykli chemioterapii i hormonoterapii, później czeka ją operacja wycięcia guza, radioterapia i dalsze leczenie. Jest już po 4 chemioterapiach. Ciężko je znosi, wypadają jej włosy i to kwestia czasu, gdy potrzebna będzie peruka... Przed nią jeszcze 12 chemii w tym 4 czerwone, mocne... Bardzo się o nią martwię. Ze względu na słaby stan emocjonalny i fizyczny nie jest w stanie pracować i samodzielnie funkcjonować. Bardzo potrzebuje tego, aby przez leczenie przejść możliwie szybko i z czasem wrócić do normalnego życia...  Niestety, dalekie wyjazdy do Kliniki UCK w Gdańsku, specjalna dieta onkologiczna, pomoc prywatna lekarska, peruka i wiele innych to duże koszty. Są to wydatki, które w tej chwili są jednocześnie konieczne, ale też pomału nieosiągalne na naszą kieszeń.  Jeśli jest taka możliwość, to bardzo prosimy o wsparcie. To trudny dla nas czas, w którym bardzo potrzebujemy pomocy.  Z góry dziękujemy za każda wyciągniętą do nas dłoń... Mąż Justyny   

3 118,00 zł ( 5.59% )
Still needed: 52 575,00 zł
Gabriel Kowalski
10 days left
Gabriel Kowalski , 11 years old

Gabryś ma tylko mamę... I świat, który innym czasem ciężko zrozumieć

Zespół Aspergera to nie wyrok. Wierzę, że to tylko trudność, którą można oswoić i nauczyć się z nią żyć. Samemu jest jednak trudno, czasem aż za bardzo… Pierwsze lata życia Gabrysia były spokojne i co najważniejsze, zdrowe. Byliśmy przed rozpoczęciem przygody z przedszkolem. Tak bardzo się cieszyłam! W końcu codziennie mógłby bawić się z innymi dziećmi! Dla malucha, to bardzo rozwojowe.  Zaczęło się właśnie od moich obserwacji jego rozwoju, który wtedy wydawał mi się jednak opóźniony…  W wieku 3 lat jeszcze nie mówił. Zaczął się też dziwnie, nietypowo zachowywać… Postanowiłam skonsultować się z psychologiem dziecięcym. Diagnoza była jednoznaczna – zespół Aspergera oraz niepełnosprawność sprzężona! Podjęłam decyzję o rezygnacji z nauki syna w przedszkolu publicznym i cały rok przeznaczyliśmy na terapię z psychologiem i logopedą. Był to dla mnie i najbliższej rodziny trudny czas. Musieliśmy oswoić się też z nową sytuacją oraz, co najważniejsze, zaakceptować ją.  Przy wyborze nowego przedszkola kierowałam się możliwością umieszczenia mojego dziecka w placówce posiadającej grupę integracyjną, w której Gabriel miałby specjalistyczną opiekę oraz szereg dodatkowych terapii (tj. dogoterapię, zajęcia rewalidacyjne, terapię SI oraz zajęcia z logopedą). Dzięki temu jego rozwój nabrał rozpędu, przede wszystkim zaczął mówić oraz poprawiła się jego koncentracja podczas wykonywanych zadań. W 2016 roku, poradnia psychologiczno-pedagogiczna wydała kolejny dokument. Tym razem była to opinia o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju i potrzebie kształcenia specjalnego. Potem otrzymał orzeczenie o niepełnosprawności... Gabriel uczy się w zespole szkół specjalnych w klasie trzeciej. Jest w niej po raz drugi. Ze względu na brak emocjonalnej gotowości do podjęcia nauki w klasie czwartej, wspólnie z gronem pedagogicznym, postanowiliśmy w zeszłym roku, że lepiej dla niego, aby ją powtórzył.  Syn wymaga dużo uwagi, nie potrafi radzić sobie z emocjami, przez co czuje się niezrozumiały przez otoczenie, a przede wszystkim przez rówieśników. Co gorsze, faktycznie wiele osób nie potrafi zrozumieć ani jego, ani jego trudności, ani odczuć. Jego udział w terapii jest niezbędny, niestety sam pobyt w szkole z oddziałami integracyjnymi nie wystarcza. W czasie gdy w Polsce trwał stan epidemii COVID-19, a szkoły prowadziły zajęcia zdalne, rozwój syna wyhamował.  Gabrysia wychowuję sama. Chciałabym zapewnić mu dostęp do dodatkowych zajęć rozwojowych oraz terapii, na które obecnie mnie nie stać. W moim miejscu zamieszkania nie ma poradni ani ośrodków finansowanych w ramach NFZ, a wizyty u prywatnego psychiatry dziecięcego wiążą się z dużymi kosztami. Przez tyle lat sama walczyłam o mojego syna. Stoi jednak przede mną przeszkoda, której bez Waszej pomocy nie pokonam. Z zespołem Aspergera można dobrze funkcjonować, trzeba jednak się tego nauczyć.  Ewa, mama

1 785,00 zł ( 5.59% )
Still needed: 30 130,00 zł
Jakub Kuzian
Jakub Kuzian , 5 years old

Płacz, ból i cierpienie naszego dziecka łamie nam serca❗️POMÓŻ❗️

Od urodzenia wiedzieliśmy o hipoplazji prawej kości piszczelowej Kubusia. Robiliśmy i nadal robimy wszystko, aby uratować jego nóżkę. Niestety okrutny los nie chce odpuścić naszemu synkowi i ciągle dostarcza mu kolejnych pokładów cierpienia... Zaraz po urodzeniu dowiedzieliśmy się, że kość piszczelowa w prawej nóżce naszego dziecka jest krótsza od lewej. Lekarze nie dawali żadnych szans. Mówili, że jedyną drogą jest amputacja, ale dla nas tak drastyczna ingerencja to była ostatecznością. Szukaliśmy innego wyjścia. Znaleźliśmy szpital oddalony od  nas o 700 kilometrów... Nie wiemy, ile jeszcze operacji będzie musiał przejść nasz syn. Nikt nie potrafi przewidzieć, kiedy w pełni uleczymy Kubusia. Ta walka jest jednak bardzo ważna. To wszystko dla niego i jego lepszej przyszłości. Leczymy synka w Poznaniu, ponieważ specjaliści tylko z tej kliniki dali nam nadzieję, że Kubuś będzie chodzić.  Tylko jedno z nas może pracować, ponieważ synek potrzebuje stałej opieki. Otrzymał orzeczenie o niepełnosprawności, a dodatkowo musimy jeździć do wielu specjalistów, którzy wspierają jego rozwój. Wszystko to pochłania ogrom czasu i pieniędzy.  Diagnoza o autyzmie dodatkowo nas przygniotła. Nie wiemy, czy jego podłoże jest genetyczne, czy neurologiczne. Musimy zrobić badania, ponieważ jest możliwość, że to liczba operacji spowodowała takie spustoszenie w jego malutkiej główce.  Kubuś nadal nie mówi, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego, nie potrzebuje towarzystwa do zabawy. Kiedy mamy pojechać na zajęcia ze wczesnego wspomagania, wpada w stany lękowe, krzyczy i rzuca przedmiotami. Serca nam pękają, gdy widzimy cierpienie naszego synka.  Kolejna operacja czeka naszego malucha już na początku kwietnia 2024 roku. Po raz kolejny na jego nóżkę zostanie założony aparat ilizarowa w celu wydłużenia kończyny i korekcji pogłębiającej się wady. Chcielibyśmy móc mu obiecać, że to już ostatni raz… Ale Kubuś pewnie nawet by nam w to już nie uwierzył... Nasz synek już tyle przeszedł. Mamy wrażenie, że jego wczesne dzieciństwo to tylko operacje i szpitale. Nigdy nie wymażemy z pamięci jego załzawionych oczu, patrzących na nas z bólem i przeszywającym cierpieniem. Możemy zadbać o jego przyszłość, by w końcu była lepsza. Tak bardzo chcielibyśmy zobaczyć trójkę naszych dzieci, bawiących się beztrosko. To się jednak nie wydarzy – na pewno nie bez Twojej pomocy! Mamy wiarę, nadzieję i motywację. Niestety na naszej drodze jedyną przeszkodą są pieniądze, których ciągle nam brakuje. Są one nieodłącznym elementem naszej walki, potrzebnym do dalszego leczenia. Dlatego z całych sił wołamy o pomoc. Nieraz Darczyńcy udowodnili nam, że razem mamy wielką moc. Błagamy, nie zostawiajcie nas w tym wyczerpującym maratonie… Rodzice Kubusia

4 163,00 zł ( 5.59% )
Still needed: 70 306,00 zł