Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Grzegorz Sieczko
Grzegorz Sieczko , 41 years old

Nowy wózek to szansa na aktywne życie - pomóż!

Kiedy byłem dzieckiem, przeżyłem ciężki wypadek samochodowy. Razem z rodzicami długo walczyłem o poprawę sprawności, spędziłem godziny na rehabilitacji, ale w końcu musiałem pogodzić się z losem. Skoro mam spędzić resztę życia na wózku, chcę korzystać z możliwości, jakie daje świat! Jeszcze kilka lat temu mogłem zawsze liczyć na pomoc rodziców. Niestety, nasze szczęście nie trwało wiecznie. Rodzice zmarli na nowotwór – w 2019 roku tata, a rok później mama, którą zaatakował rak płuc i odeszła na moich oczach. Zanim podniosłem się po śmierci rodziców minęło trochę czasu, a los już szykował dla mnie kolejne wyzwanie: musiałem opuścić rodzinny dom i przenieść się do wynajmowanego mieszkania. Na przekór swoim ograniczeniom chcę być stale aktywny – zatrudniłem się w gastronomii, ale większość moich zarobków pochłania czynsz. Mimo renty nie jestem w stanie sobie pozwolić na większy wydatek, jakim jest wózek. Wynajmowane mieszkanie nie jest niestety dostosowane do moich potrzeb – przy każdym wyjściu z domu muszę pokonywać schody. Dla zdrowego człowieka to tylko kilka kroków, żaden problem. Dla mnie to ogromna przeszkoda – codzienne zjeżdżanie niszczy mój wózek. Już wiele razy musiałem go naprawiać, ale nie mogę się dalej oszukiwać – potrzebuję nowego! Udało mi się uzyskać dofinansowanie na wózek inwalidzki aktywny z NFZ i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie na część kwoty, ale nadal brakuje mi kilkunastu tysięcy.  Proszę, pomóżcie mi uzbierać na nowy wózek. Świat stoi przede mną otworem – z Waszym wsparciem będę mógł wyjść mu naprzeciw!  Grzegorz

926,00 zł ( 5.7% )
Still needed: 15 298,00 zł
Teresa Sieracka
12 days left
Teresa Sieracka , 66 years old

Tętniak zniszczył życie naszej mamy❗️POMOCY 🚨

Moja mama Teresa to niezwykle ciepła i pomocna osoba. Wspierająca żona i kochająca babcia 4. wnucząt.  Od 8 lat poświęcała cały swój czas, opiekując się naszym ojcem, który jest po udarze. Często pomagała innym, oddawała całe swoje serce! Lubiła wolny czas spędzać przy pracach ogrodowych, to ją odprężało... Niestety wszystko miało się niebawem zmienić… Rok 2021 był punktem zwrotnym w życiu naszej rodziny. Mama dowiedziała się, że ma tętniaka. Wspieraliśmy ją bardzo w tym trudnym czasie, chcieliśmy, by walczyła o swoje zdrowie i życie. Miała przecież przed sobą jeszcze mnóstwo czasu… Po wielu konsultacjach lekarze zaproponowali operację. Ta niestety, niosła za sobą ogromne ryzyko wystąpienia wielu skutków ubocznych –  niedowład, utrata pamięci, stan wegetatywny. Z drugiej strony bez operacji, życie mamy było w ogromnym niebezpieczeństwie… Żadna z możliwych rozwiązań nie była dobra. Mama bardzo obawiała się powikłań i nie chciała stać się dla nas ciężarem – zrezygnowała więc z operacji. Wszystko było dobrze do 18 grudnia. Jedząc śniadanie, niespodziewanie zasłabła. Tato wezwał pogotowie, które natychmiast przewiozło ją do szpitala w Chojnicach. Tam po wstępnym przebadaniu przetransportowano ją helikopterem do Gdańska, gdzie podjęto decyzje o natychmiastowej operacji. Na szczęście przebiegła pomyślnie, jednak jej następstwa są tragiczne. U naszej mamy utrzymuje się prawostronny paraliż, problemy neurologiczne, trudności w mówieniu i komunikowaniu się. 3 tygodnie przebywała w śpiączce farmakologicznej.  Gdy udało się ustabilizować jej stan zdrowia, lekarze zalecili intensywną rehabilitację. Mama niestety nie kwalifikuje się na rehabilitację w ramach NFZ. Konieczne jest odbycie turnusu w prywatnej klinice, co generuje miesięcznie ogromne koszty. Mimo wsparcia najbliższych są to kwoty, które przekraczają nasze możliwości finansowe. To jedyna szansa, by nasza mama odzyskała zdrowie, sprawność i radość życia. Wszyscy bardzo za nią tęsknimy, dlatego musimy zrobić wszystko, by miała szansę na powrót do swojej dawnej, spokojnej i szczęśliwej codzienności. Prosimy o pomoc. Każda złotówka jest na wagę złota! Syn i najbliżsi Teresy

11 541,00 zł ( 5.68% )
Still needed: 191 374,00 zł
Leon Gaca
Leon Gaca , 8 years old

Chcemy zrobić wszystko, by choroba nie zamknęła go w swoim świecie!

Po wielu konsultacjach ze specjalistami, trudnych momentach, silnych emocjach, nasze dziecko otrzymało diagnozę: zaburzenia ze spektrum zespołu Aspergera. Nieproszony gość, który zostanie na zawsze...  Jako rodzice dokładamy wszelkich starań, aby umożliwiać mu harmonijny rozwój i uczestniczymy w różnych terapiach takich jak trening umiejętności społecznych, zajęcia z psychologiem i logopedą. Chcielibyśmy skorzystać także z turnusu rehabilitacyjnego, dedykowanego dzieciom z zespołem Aspergera, ale jego koszty są bardzo wysokie. W związku z tym, po sugestiach znajomych, postanowiliśmy zgłosić się do fundacji i ludzi o dobrych sercach! Koszt takiego turnusu jest kolosalny, to 10900 zł. Natomiast jego działanie również wiele zmienia, jest niesamowicie skuteczny. Chcielibyśmy zacząć stymulować rozwój naszego dziecka jak najszybciej, by efekty były lepsze. Im szybciej zaczniemy, tym większe mamy szansę na jego lepszą przyszłość. Bardzo prosimy o wsparcie, to dla nas ogromnie ważne — to kwestia lepszej przyszłości, zdrowia i samodzielności naszego dziecka! Rodzice

702,00 zł ( 5.67% )
Still needed: 11 661,00 zł
Elżbieta Buczny
Elżbieta Buczny , 67 years old

Pomóż mojej mamie wrócić do sprawności po udarze!

Mama od ponad 20 lat jest wdową, mieszka sama. Ma tylko mnie – córkę. Rok temu przeprowadziłam się do Sosnowca z mężem i dziećmi, aby być bliżej mamy. Nie sądziłam, że zamiast odwiedzać ją w domu, będę czuwać przy szpitalnym łóżku… Mama jest bardzo lubiana przez wszystkich bliskich i od zawsze stara się każdemu pomóc! Niestety, teraz to ona sama potrzebuje pomocy! Kilka tygodni temu mama nagle zasłabła i wylądowała w szpitalu. Okazało się, że doświadczyła udaru niedokrwiennego mózgu!  Lewa strona ciała jest niestety sparaliżowana, a mama wymaga cewnikowania. Na szczęście jest świadoma i komunikuje się z nami. Powiedziała ostatnio, że się nie podda, bo ja mam się rozwijać w zawodzie, a ona musi być zdrowa, żeby być z wnukami. Mama prawdopodobnie niedługo zostanie wypisana ze szpitala, jednak powrót do dawnej sprawności może zająć wiele czasu… Potrzebne będzie dalsze leczenie i rehabilitacja! Z całego serca proszę o pomoc dla mamy, aby mogła dalej być silna dla bliskich i przetrwać trudne chwile i straszne skutki udaru. Wierzę, że będzie wytrwała i dzięki Waszemu wsparciu szybciej dojdzie do siebie! Będę ogromnie wdzieczna za każdą pomoc! Julita, córka

1 389,00 zł ( 5.67% )
Still needed: 23 080,00 zł
Zosia Sochacka
Zosia Sochacka , 9 years old

Skóra, która pali żywym ogniem... Pomóż Zosi❗️

Zosia od urodzenia choruje na rzadką chorobę genetyczną erytrodermię ichtiotyczną, czyli rybią łuskę odmiana pęcherzowa. Nie zna innego życia niż codziennie towarzyszący jej ból związany z pojawiającymi się pęcherzami, które pękając, powodują paskudne rany. Ponadto jej skóra nieustannie się złuszcza i nawarstwia, gdyż sam organizm nie potrafi się jej pozbyć.  Codzienna pielęgnacja przy tej chorobie polega na używaniu dużej ilości maści recepturowych, które złuszczają martwy naskórek, codzienne, długie kąpiele w sodzie, która rozpulchnia nawarstwioną skórę, nawilżanie i natłuszczanie. A kiedy pojawiają się bolesne pęcherze i rany – opatrzenie i zabezpieczenie specjalistycznymi opatrunkami, które nie uszkodzą już i tak delikatnej i wrażliwej skóry Zosi. Rany i pęcherze pojawiają się rzutami i czasem walka z nimi trwa kilka tygodni. W gorszych dniach Zosia nie jest w stanie nawet sama pójść do łazienki. Mimo to córeczka jest dzielną i silną dziewczynką. Zna swoją chorobę i nawet jeśli spotykają ją przykrości, sama jest w stanie wytłumaczyć swoje schorzenie. Dlatego jako rodzice Zosi zwracamy się o pomoc w dołożeniu swojej cegiełki do ciągle rosnących kosztów związanych z maściami, opatrunkami i emolientami, których z roku na rok używamy coraz większe ilości. Nie jest nam łatwo prosić obcych ludzi o pomoc, ale kiedy otrzymujemy odmowę refundacji, jesteśmy niejako do tego zmuszeni.  Wiemy, że jest setki innych dzieci, które potrzebują pieniędzy na operacje czy leczenie, ale jeżeli ktoś będzie chciał pomóc również naszej Zosi, będziemy bardzo wdzięczni. Pamiętajmy, że dobro wraca ze zdwojoną siłą. Rodzice Zosi

4 225,00 zł ( 5.67% )
Still needed: 70 244,00 zł
Maksymilian Kowalski
Maksymilian Kowalski , 15 years old

Ile cierpienia może znieść dziecko? Ile lat walki o życie?

Mój synek walczy o życie od 14 lat. Ma za sobą 27 operacji, z czego 19 na mózgu. Nie dawano mu żadnych szans, ale on okazał się silniejszy, niż myśleli lekarze. Iskra życia, która miała zgasnąć jak świeczka na wietrze, wciąż płonie. Jest największym wojownikiem, najsilniejszym chłopcem, jakiego znam.  Gdy się urodził, ważył 900 gramów i mieścił się w dłoni. Przyszedł na świat w 25. tygodniu ciąży. Nikt nie chciał go ratować. Mój dzielny chłopiec pokazał jednak, jak bardzo chce żyć! Na początku nawet nie oddychał samodzielnie… Tak wyglądały początki życia Maksia – zamiast moich ramion, zimny inkubator, zamiast kołysanek buczenie aparatury, zamiast spokojnego snu ciągła walka ze śmiercią.  Zespół zaburzeń oddychania, dokomorowy krwotok III i IV stopnia, dysplazja oskrzelowo-płucna, niedokrwistość, drgawki i wodogłowie… Kolejne diagnozy, kolejne słowa spadały na mnie jak ciosy. Co zmienia się, gdy zostaje się mamą chorego dziecka? Wszystko. Odkrywa się w sobie nadzieję, która nie znika, wolę walki, tak wielką, że można by przenosić góry.  Gdy Maks był na tyle stabilny, że pozwolono mi zabrać go do domu, rozpoczęła się walka. Setki odwiedzin u specjalistów, dziesiątki wizyt w szpitalu, tysiące godzin rehabilitacji… Odkryłam wtedy, że pojęcie szczęścia, stało się proste – każdy uśmiech Maksa, każdy jego gest, każdy ruch paluszkiem. Sukcesem było to, że Maks nauczył się przełykać, nawiązywać kontakt wzrokowy, trzymać sztywno główkę. Nauczył się wypowiadać pierwsze słowa, a potem mówić pełnymi zdaniami! Mając 4 latka zaczął poruszać się na wózku inwalidzkim, potem uczył się już stawiać pierwsze kroki! Choroba Maksa trwa 14 lat. Kiedy on umierał, ja umierałam razem z nim. Reanimowano go pięć razy. Za każdym razem wszyscy myśleli, że to już koniec. Za każdym razem okazało się, że się mylą. Zawsze były trudne chwile i dobre chwile, smutki i sukcesy przeplatały się jak w łańcuchu. Ale rok 2017 najchętniej wymazałabym z pamięci. Zaczęło się od gorączki. Lekarze długo szukali przyczyny… W główce odkryto torbiele. Uciskały na mózg, powodując niewyobrażalny ból, odbierając mu mowę, powodując sztywnienie ciała… Znikąd nadziei, tylko słowa o tym, że to koniec, że Maks umiera, że nic się nie da zrobić.  Przeżył. Spędził jednak wiele miesięcy w szpitalu. Straciliśmy wszystko, co wypracowaliśmy w ciągu 7 lat. Musieliśmy zaczynać wszystko od początku. Podczas nauki chodu na lokomacie Maks zwichnął biodro. Długie unieruchomienie w gipsie spowodowało odwapnienie kości i przy przenoszeniu z łóżka na wózek pękła mu kość udowa.  Potrzebna teraz jest intensywna rehabilitacja ruchowa, terapie, specjalna dieta i leki. To jednak kosztuje fortunę, a nam ledwo starcza na życie. Pracuje tylko tata Maksia, ja wychowuję i opiekuję się dziećmi. Maks ma 14 lat i jest coraz cięższy. Posadzenie syna w aucie i zapakowanie wózka do bagażnika sprawia mi już dużo bólu. Mój kręgosłup odmawia mi już posłuszeństwa. Wózek też jest bardzo ciężki i duży, nie mieści się już do samochodu osobowego. Bardzo potrzebny jest nam samochód z rampą na dojazdy na rehabilitację, by można było wjechać z dzieckiem na wózku bezpośrednio do auta. Byłoby to wielką ulgą dla mojego schorowanego kręgosłupa. W chwili obecnej rząd częściowo dofinansowuje takie auta, ale pozostałą kwotę musimy dopłacić we własnym zakresie. To koszty przewyższające nasze możliwości.  Maks miał odejść, a żyje, wykazał ogromną siłę i wolę walki… Teraz ja muszę walczyć! Muszę zdobyć środki na jego rehabilitację i transport, bo inaczej całe jego cierpienie pójdzie na marne! Nie mogę na to pozwolić… Dlatego proszę o pomoc. Powróciła mu mowa, energia, siła, radość. Wiem, że nie możemy się zatrzymać, by nie stracić tego, co osiągnęliśmy. Proszę, pomóż nam, by tak się nie stało… Anna, mama

4 825,00 zł ( 5.66% )
Still needed: 80 282,00 zł
Piotr Wodziński
Piotr Wodziński , 32 years old

Jedna chwila przekreśliła tak wiele... Wypadek mógł odebrać mu życie! Pomóż!

Przed wypadkiem mój syn Piotr był bardzo aktywną osobą. Uwielbiał uprawiać karate, chodził na siłownie i często korzystał ze ścianek wspinaczkowych. Czynnie udzielał się w klubie sportowym – GKS Stromiec, gdzie grał w piłkę nożną. Bardzo dobrze się uczył, miał mnóstwo znajomych, z którymi lubił spędzać czas po szkole. Był członkiem samorządu szkolnego, na którego został wybrany w liceum. I nagle, zupełnie niespodziewanie przyszedł dzień, w którym wszystko bezpowrotnie uleciało. Jedna chwila wystarczyła, by życie mojego syna zawisło na włosku.  Piotrek jechał wtedy do pracy, gdy zderzył się z ciężarówką. Jechał z pasażerką, swoją cioteczną siostrą, która nie odniosła dużych obrażeń w wyniku wypadku. Byłam bardzo wstrząśnięta tą wiadomością. Lekarze reanimowali go, choć jego stan był naprawdę krytyczny. Szanse na to, że przeżyje, były niewielkie. Syn został przewieziony do szpitala i przyjęty z licznymi obrażeniami wewnętrznymi: pęknięciem śledziony i lewej nerki, klatki piersiowej i głowy. Piotr miał rozległe problemy neurologiczne, które były związane ze stłuczeniem mózgu i niewydolnością krążeniowo-oddechową.  Minęło już wiele lat. Niestety, do tej pory utrzymują się problemy z koncentracją oraz zaburzenia pamięci krótkotrwałej. Syn jest osobą świadomą i kontaktową, która nie radzi sobie bez pomocy osób trzecich ze względu na zaburzenia koordynacji ruchowej. Ma spastyczność kończyn lewostronnych, a także utrzymującą się apatię. Po wypadku Piotrek bardzo zamknął się w sobie. Przestał zajmować się nawet psami, z którymi lubił spędzać wolny czas. Mimo to skorzystał z usług Zakładu Aktywizacji Zawodowej i jako osoba niepełnosprawna pracuje jako serwis porządkowy.  Jestem szczęśliwa, że wychodzi i próbuje się aktywizować. Nie brakuje mu chęci do podejmowania działań i to jest według mnie najważniejsze. Prawie codziennie zawożę go i przywożę z pracy. Cieszę się, widząc jak radzi sobie mimo niepełnosprawności w stopniu znacznym. Mam nadzieję, że będzie mógł któregoś dnia funkcjonować samodzielnie. Mój syn skorzystał z rehabilitacji na NFZ, jednakże ta trwała zbyt krótko a osiągnięte rezultaty zaczęły się stopniowo cofać. Aby utrzymać swoją sprawność, Piotrek potrzebuje stałej rehabilitacji, która przyczyni się do usprawnienia kończyn lewostronnych i zapewni mu opiekę neurologopedyczną.  Najszybszą formą pomocy jest skierowanie się do prywatnych ośrodków rehabilitacyjnych, które zdołają przyjąć Piotrka pod swoje skrzydła. To jednak dla nas zbyt wielki koszt. Pełni nadziei prosimy Was o wsparcie! Każda złotówka znaczy dla nas naprawdę wiele! Małgorzata, mama Piotrka

10 664,00 zł ( 5.64% )
Still needed: 178 273,00 zł
Julia Majak
Julia Majak , 22 years old

Pomóż Julce wrócić do życia❗️ Wesprzyj walkę o zdrowie i przyszłość bez kalectwa❗️

Mam na imię Julia. Mam 22 lata, a jeszcze niedawno moje życie było pełne pasji i działania. Studiowałam psychologię, pomagałam rodzinom z dziećmi z niepełnosprawnościami, byłam żołnierzem i sportowcem. Nikt by nie pomyślał, że to wszystko może się skończyć z dnia na dzień. A jednak – jeden dzień zmienił wszystko. Obudziłam się, czując paraliżujący ból w karku. Tak silny, że nie mogłam poruszyć głową! Każdy ruch przynosił cierpienie, którego nigdy wcześniej nie znałam. Pojechałam na SOR, nieświadoma, że już następnego dnia znajdę się na stole operacyjnym... Diagnoza była brutalna – ostry stan zapalny, przepuklina z cechami niestabilności na poziomie kręgosłupa szyjnego oraz wybrzuszenia we wszystkich pozostałych dyskach kręgosłupa szyjnego, liczne uciski, uszkodzenia nerwów, korzeni nerwów rdzeniowych i przyparcie rdzenia kręgowego!  Czas naglił, stan był krytyczny, a operacja była jedyną szansą na uniknięcie trwałego kalectwa! Niestety, razem z nią koszmar się nie skończył... Po operacji przyszła ulga, ale nie na długo. Zamiast poprawy, zaczęły się nowe problemy – ból nie zniknął, a wręcz stał się codziennym towarzyszem. Kręgosłup nie regeneruje się, jak powinien. Sytuacja się pogarsza, a lekarze mówią o konieczności kolejnej operacji. Każdy dzień to walka o normalne funkcjonowanie, o każdy krok bez bólu, o przyszłość, która teraz wydaje mi się tak odległa... Wszystko, co kocham, musiałam zostawić... Musiałam przerwać studia psychologiczne, na które tak ciężko pracowałam. Musiałam zrezygnować z pracy, którą kochałam, pomagając dzieciom z autyzmem jako asystentka rodziny. Miałam przed sobą całe życie pełne pasji i celów, a teraz moje dni wypełnia jedynie ból i niepewność. Nie mogę wrócić do pracy, nie mogę ćwiczyć, a nawet najprostsze czynności stają się wyzwaniem... Do tego przerastają mnie koszty leczenia! Wizyty lekarskie, operacja, rehabilitacja i specjalistyczna opieka generują ogromne koszty, a moje oszczędności się wyczerpują. Nie mogę liczyć na wsparcie rodziny – rodzice nie są w stanie mi pomóc... Każdego dnia walczę nie tylko z bólem, ale i z rosnącymi kosztami – na leki, na wizyty u osteopaty i na rehabilitację, bez której moja przyszłość będzie jeszcze bardziej niepewna... Chcę znowu studiować, pracować, pomagać innym i żyć bez bólu. Proszę, pomóżcie mi walczyć o moją przyszłość. Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża mnie do szansy na życie, w którym ból nie kontroluje każdego mojego dnia... Dziękuję za każdą pomoc, wsparcie i nadzieję, które pozwolą mi stanąć na nogi. Julka

2 999,00 zł ( 5.63% )
Still needed: 50 193,00 zł
Sofiia Prymak
Sofiia Prymak , 7 years old

Z uśmiechem przez życie... Z chodzikiem - niekoniecznie! Pomóż Sofii się go pozbyć!

Sofia jest niesamowitą dziewczynką. Uśmiechnięta, miła, bystra. Pogodą ducha mogłaby zarazić niejednego człowieka. To nadzwyczajne zwłaszcza w kontekście tego co przeszła w swoim zaledwie sześcioletnim życiu… Sofia walczy od momentu kiedy przyszła na świat. Przewrotny los sprawił, że urodziła się przedwcześnie, bo w 32. tygodniu ciąży. Ta chwila zadecydowała o całym jej dotychczasowym życiu. O przyszłości możesz zdecydować Ty! Przez pierwsze dwa lata ta urocza dziewczynka rozwijała się z opóźnieniem, by ostatecznie otrzymać jakże przerażające diagnozy – porażenie mózgowe i spastyczna diplegia. Ta ostatnia objawia się zwiększonym napięciem mięśniowym i niedowładem wyłącznie w kończynach dolnych. W górnych kończynach brak jest objawów bądź objawy są nasilone w niewielkim stopniu. Lekarze zasugerowali konieczność przeprowadzenia operacji i to… aż w Stanach Zjednoczonych! To nie była łatwa decyzja jednak niezbędna, aby ją usprawnić. W wieku trzech lat Sofia przeszła operację SDR – selektywnej rizotomii korzeni grzbietowych. Polega ona na przecięciu niektórych nerwów czuciowych w dolnej części rdzenia kręgowego. Ma to na celu skuteczne i trwałe zmniejszenie spastyczności kończyn dolnych. Radość była ogromna, ponieważ operacja zakończyła się sukcesem! Jednak sama interwencja chirurgiczna nie zapewnia zupełnego sukcesu. Teraz musi na niego bardzo intensywnie sama pracować. Aby mieć jak najlepsze wyniki i móc w przyszłości samodzielnie chodzić, Sofia musi stale i intensywnie ćwiczyć. Zwłaszcza teraz gdy rośnie i rozwija się, terapia jest niezbędna, by nie tylko utrzymać ten stan, który ma, ale również zdobywać kolejne kroki milowe ku zdrowej – samodzielnej przyszłości. Pokażmy naszej niesamowicie pozytywnej i inteligentnej Sofii, że świat stoi przed nią otworem… I to dosłownie! Bez barier i ograniczeń – może być, kim chce i osiągać co zechce! Wspomożesz ją w tym? Bliscy

1 070,00 zł ( 5.63% )
Still needed: 17 920,00 zł