Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Ziomek
Adam Ziomek , 4 years old

Adasiowi grozi przyszłość na wózku inwalidzkim! Pomóż mu postawić pierwszy krok!

Adaś jeszcze nie nauczył się chodzić… Potrafi już za to walczyć. Zmusiła go do tego okrutna choroba, która zostanie z nim do końca życia. Istnieje szansa, że uratujemy naszego ukochanego chłopczyka przed wózkiem inwalidzkim. Czas nie jest jednak naszym sprzymierzeńcem… Nie spodziewaliśmy się, że nasz syn urodzi się z jakimkolwiek problemem zdrowotnym, ponieważ ciąża przebiegała wzorowo. Badania nie wskazywały na żaden problem. Diagnoza nas zszokowała! Po porodzie u naszego synka wykryto artogrypozę! Już w piątej dobie swojego życia został zagipsowany od pasa w dół na długie miesiące. Niestety to nie wystarczyło. Adaś musiał przejść pięć poważnych operacji!  Nigdy nie mieliśmy czasu na płacz. Naszą codzienność wypełnia kontakt z lekarzami i fizjoterapeutami, którzy na co dzień towarzyszą nam w dążeniu do celu, jakim jest samodzielne chodzenie. Ich wiedza i nasza nadzieja pozwalają wierzyć w to, że Adaś będzie sprawny, ale aby tak było, potrzebna jest intensywna rehabilitacja. Lekarze alarmują, że najważniejsze w walce z artogrypozą jest pierwsze siedem lat dziecka. Dopóki Adaś nie chodzi do szkoły, moglibyśmy pozwolić sobie na codzienne ćwiczenia synka. Niestety, koszt rehabilitacji oraz leczenia przewyższają nasze finansowe możliwości. Synek potrzebuje regularnych ćwiczeń. Jeśli ich nie uzyska, usiądzie na wózku inwalidzkim, a jego cierpienie po pięciu operacjach pójdzie na marne… Kolejne naglące potrzeby to przystosowanie mieszkania do choroby synka oraz zakup wanny wirowej, znacznie poprawiającej kondycję jego nóżek. To niezbędny sprzęt, dzięki któremu Adaś będzie miał szansę rozwijać się prawidłowo. Chcemy uratować synka przed wózkiem inwalidzkim. Już raz podarowaliście nam wsparcie. Jesteśmy za to niesamowicie wdzięczni! Jest w nas ogromna determinacja i siła walki. Wierzymy, że nasze dziecko będzie sprawne. Potrzebne nam Wasze wsparcie. Każdy Darczyńca jest dla nas bohaterem, który dołącza do misji ratunkowej o przyszłość naszego małego synka. Proszę, pomóżcie nam! Monika i Tomasz, rodzice Adasia

15 687,00 zł ( 5.89% )
Still needed: 250 271,00 zł
Zuzia Mosiej
13 days left
Zuzia Mosiej , 13 years old

"Tatusiu, czy ja też będę kiedyś chodzić?". Walczę o przyszłość mojej córeczki!

Wiele lat ciężkiej pracy przepadnie, jeśli Zuzia nie zostanie poddana operacji! Na tym etapie nie możemy się poddać, córeczka wycierpiała już tak wiele... _____ Kiedy przyszła na świat w 2011 roku nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Wyglądała jak calineczka, ważyła tylko nieco ponad kilogram... Baliśmy się, maluszki pojawiające się na świecie tak wcześnie, czyli w 28 tygodniu ciąży często zmagają się z dużymi problemami. Nie myliliśmy się, Zuzia przyszła na świat skrajnie niedotleniona, a pierwsze dni zamiast w ramionach kochających rodziców spędziła w otoczeniu rurek i kabli w szpitalnym inkubatorze. Jedno z karmień niemalże zakończyło się tragedią… zachłystowe zapalenie płuc i ponowne niedotlenienie doprowadziło do konsekwencji, z którymi będziemy musieli borykać się już zawsze…  Przez pewien czas lekarze powtarzali, że Zuzia będzie rozwijać się nieco wolniej, że wcześniactwo odciśnie na niej swoje piętno. Żyliśmy nadzieją, że to minie, że z czasem wróci do normy… Nadzieja, której się trzymaliśmy okazała się złudna. Pogarszająca się sytuacja naszej córeczki powodowała, że znów poczuliśmy strach. Poszukiwanie pomocy zdawało się przedłużać w nieskończoność. W końcu trafiliśmy na specjalistów, którzy zaproponowali pomoc, to oni zdiagnozowali u Zuzi mózgowe porażenie dziecięce.  Właśnie wtedy, w momencie przekazania diagnozy rozpoczęła się nasza walka o przyszłość Zuzi. Córeczka niebawem skończy 9 lat, a my wciąż prowadzimy nierówną walkę, rehabilitacja trwa nieprzerwanie od lat, a jednak wciąż bardzo jej potrzebujemy. Najtrudniejsza jest świadomość, że bez operacji większość ćwiczeń przynosi mniejszy efekt niż oczekiwaliśmy.  Zuzia mimo intensywnej pracy wciąż może jedynie pełzać albo przemieszczać się na czworaka. Na pytania "Tatusiu, czy ja też będę kiedyś chodzić?" zaczyna brakować mi odpowiedzi... Nie wiem, co mówić, by Zuzia nie poczuła się oszukana. Jej sprawność zależy od tego, czy zbierzemy ogromną kwotę na leczenie w Paley European Institute. To tam lekarze zauważyli i wyjaśnili nam, że kości Zuzi rosną, ale mięśnie i ścięgna za nimi nie nadążają, stąd komplikacje. Co mówić dziecku, jak zapewniać, że jeszcze wszystko może się zmienić, skoro nie mamy pewności? Potrzebujemy całej armii dobrych ludzi! Osób, którym cierpienie dziecka nie jest obojętne… Zuzia tak bardzo czeka na możliwość spojrzenia na świat z innej perspektywy, a ja choć zrobiłbym wszystko, nie jestem w stanie uzbierać tej kwoty. Proszę, stańcie z nami do tej walki! Czasem mam przed oczami pierwszy krok Zuzi, czasem wyobrażam sobie, że po prostu staje na własnych nogach i się uśmiecha… Te myśli niekiedy wywołują łzy. Boję się, że to się nie uda, że zawiodę! Nie mogę jej tego zrobić! Proszę, pomóż mi spełnić największe marzenie mojej córeczki. Bez Was to się nie uda!

21 701,00 zł ( 5.88% )
Still needed: 347 271,00 zł
Sebastian Posmyk
5 days left
Sebastian Posmyk , 39 years old

35 years and one dream - independence!

“My name is Sebastian Posmyk. I am 35 years old and I have lived in Ostrołęka since I was born. At the end of August 2016. I had an accident which resulted in a fracture of the spine and damage to the spinal cord. My condition was critical, but despite the doctors' diagnosis, I'm alive. Since then, I have been completely paralyzed. I can only move my head.               Like every young man, I had my own plans and dreams. From a young, strong man, I became a person completely dependent on others. I need round-the-clock care (I'm after a tracheotomy, I need suction every day, I have bedsores). I am fed enterally, catheterized, in a diaper. My only entertainment is watching TV, but I am not able to take the remote control in my hand. For 4 years I have been only once in rehabilitation reimbursed by the National Health Fund. As a result of rehabilitation, I was able to ride in a wheelchair and push myself off with my wrists. Unfortunately, after returning home, there was a regress, because I needed further rehabilitation. When I qualified for another rehabilitation, bedsores appeared. My condition prevented further treatment and I was sent home. The situation in which I found myself is extremely difficult. I live with parents and two brothers on 45m2. The apartment is completely unsuitable for a physically disabled person. Our only source of income is my disability pension. Moreover, there is an alcohol problem in the family. Both the father and the brothers are heavy alcoholics. I am forced to witness: alcohol, fights, frequent police interventions. The only person I can count on is my mother. Unfortunately, she is an elderly, sick person (diabetic and after major spine surgery). I have a dream ... I want to be independent, albeit to a small extent. I dream to look at the sky, feel the wind on my cheeks again, listen to people's laughter. These are ordinary things, but out of reach for me at the moment. I remember being a strong, healthy and independent man. I know that this is the greatest gift of life, the most beautiful feeling a person can have. I am aware that I have a long way to go, but I will take up the gauntlet! The only chance to make my dream come true is a rehabilitation stay in a private, specialized centre. Unfortunately, its cost far exceeds my financial capabilities. I have no family support. It is very difficult for me and I often get deeply depressed. I am asking you for help in obtaining funds so that I can fight for a second, although slightly better life.”   Please help me. Sebastian Posmyk

18 006,00 zł ( 5.87% )
Still needed: 288 377,00 zł
Grzegorz Sieradzki
Urgent!
11 days left
Grzegorz Sieradzki , 41 years old

ŚMIERTELNY wyrok i komplikacje w leczeniu... – Proszę Cię, POMÓŻ!

Był to zwykły dzień. Taki jak poprzednie. Wróciłem do domu po nocce i położyłem się spać. Nic nie wskazywało na to, że zaraz świat runie mi na głowę, że otrzymam śmiertelną diagnozę, że teraz moje życie będzie się toczyć między domem a szpitalem. Nic nie wskazywało na tragedię. Żyłem i pracowałem wtedy na co dzień w Niemczech. Po odespaniu nocki obudziłem się z ogromnym bólem klatki piersiowej. Nie mogłem wstać z łóżka, czułem się jak przygnieciony kilkutonowym autem. Moja ówczesna partnerka zadzwoniła na pogotowie i karetka zawiozła mnie do szpitala. Po licznych badaniach i prześwietleniach przyszedł do mnie niemiecki lekarz wraz z pielęgniarką Polką w roli tłumacza. Bałem się, co powiedzą, jak bardzo zagrożone jest moje życie… Usłyszałem: Ma pan guza w klatce piersiowej. Usuniemy go operacyjnie i szybko wróci pan do zdrowia. Niestety wyniki badań w drugiej klinice zmieniły cały plan leczenia. Okazało się, że nie mam guza, a chłoniaka limfoblastycznego – BIAŁACZKĘ. Przeszedłem już 7 cykli chemii. Jest lepiej, komórek rakowych nie widać, ale doszło do wielu komplikacji. Mam poważny problem z nawracającym obrzękiem stawu kolanowego, w którym zbiera się woda. Miałem już z 10 operacji, a noga stale puchnie, boli i utrudnia przemieszczanie się. Wróciłem do Polski do rodziców, którzy teraz mi pomagają, gdyż sam nie jestem już w stanie funkcjonować. Jednak nasze środki na życie i leczenie już się kończą. Same dojazdy do kliniki pochłaniają olbrzymie kwoty.  Zwracam się z prośbą o pomoc, ponieważ już nie mam pieniędzy na kontynuowanie leczenia. Od tego zależy moje życie… Proszę, wesprzyj mnie, choć drobną wpłatą. Grzegorz Kwota zbiórki jest szacunkowa.

1 249,00 zł ( 5.87% )
Still needed: 20 028,00 zł
Agnieszka Leszczuk
Agnieszka Leszczuk , 24 years old

Czas do końca roku❗️Inaczej przepadnie nam 100 tys. złotych dofinansowania na samochód❗️

Agnieszka nie chodzi, nie siedzi samodzielnie, za to mówi i rozumie, co się wokół niej dzieje. Nie musi potrafić czytać czy pisać, by wyrażać, że kocha i że chce być kochana.  Gdy byłam w 6. miesiącu ciąży, dostałam krwotoku. Lekarze zadecydowali o natychmiastowym cesarskim cięciu. Wtedy na świat przyszła moja upragniona córeczka. Po policzkach popłynęły mi łzy szczęścia. Nie wiedziałam, że czeka mnie jeszcze wiele łez smutku i niemocy. W 3. miesiącu życia Agnieszki pojechałam z nią do szpitala. Cały czas leżała bez ruchu, nie reagowała na to, co działo się dookoła. Bałam się, że stało się coś strasznego. Matczyna intuicja mnie nie zawiodła. Po wielu badaniach usłyszałam straszne słowa – Około pierwszego tygodnia życia pani córeczka miała wylew. Jest już za późno… Nic nie możemy zrobić. To mózgowe porażenie dziecięce. Osoby z niepełnosprawnością tylko do 24. roku życia mogą uczyć się w ośrodku szkolno-wychowawczym. Tyle lat Agnieszka skończy w przyszłym roku. Nie mogę dopuścić, by była uwięziona w domu. Tak się niestety stanie jeśli nie kupię samochodu do przewozu osoby z niepełnosprawnością. Wózek Agnieszki jest duży, ciężki i nieporęczny. Nie mam siły, by jeździć nim przez całe miasto komunikacją miejską. Mam czas do końca roku, by zebrać pieniądze, w przeciwnym razie PFRON cofnie nam dofinansowanie na 100 tysięcy zł. Sprzedałam już wszystko, co mogłam – nie mam skąd wziąć tych pieniędzy. Z całego serca proszę o pomoc! Monika, mama Agnieszki

935,00 zł ( 5.85% )
Still needed: 15 023,00 zł
Magdalena Słowińska
Magdalena Słowińska , 43 years old

By po udarze wrócić do dzieci! Pomagamy Magdzie!

Magdalena to cudowna Mama sześcioletniej Lilianki i siedemnastoletniego Mikołaja, Moja wspaniała Żona, kobieta kochająca ludzi, życie i świat. Każdego starała się wspierać dobrym słowem, dla każdego miała otwartą dłoń i otwarte serce. Dzisiaj sama potrzebuje pomocy. Trzynastego lipca świętowaliśmy razem w gronie rodzinnym trzydzieste dziewiąte urodziny mojej żony, a dwa tygodnie później lekarze rozpoczęli batalię o jej życie. Jedna chwila zmieniła wszystko – Magda doznała rozległego udaru mózgu i zapalenia mięśnia sercowego. Szczęśliwe do tej pory życie całej naszej rodziny rozpadło się na kawałki, a każdy dzień teraz stał się walką o życie, powrót do zdrowia i do normalności. Obecnie Magda przebywa na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Przez wiele tygodni lekarze utrzymywali ją w śpiączce farmakologicznej. Czas oczekiwania na wybudzenie był dla nas szczególnie ciężki. Przeżywaliśmy najtrudniejsze momenty naszego życia, najgorszy był strach, że ją utracimy. Magda obudziła się, ale jej stan w dalszym ciągu jest określany jako ciężki. Czekają ją jeszcze dwie operacje, jednak dała nam nadzieję, że wróci do nas. Jest świadoma, ale bez odruchów motorycznych z wyjątkiem lewej ręki. Czeka na przeszczep zastawki w serduszku oraz odwrócenie zabiegu stomii. Magda potrzebuje kosztownego leczenia i rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku, aby wrócić do zdrowia. Kiedyś każdy dzień witała z uśmiechem na ustach. Nie tracimy nadziei, że jeszcze zobaczymy ten uśmiech na Jej twarzy. Bez Waszej pomocy będzie to bardzo trudne. Mała Lilianka marzy, aby Mama mogła się z Nią znów pobawić, zapleść warkocze - a nikt inny nie potrafi zrobić takich jak Mamusia. Czeka, aż któregoś ranka Mama chwyci ją za rękę i zaprowadzi do szkoły, tak jak robią to inne mamy. Tęsknimy bardzo i z każdym upływającym dniem ta tęsknota staje się nie do wytrzymania. Jana Paweł II powiedział, że "człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi".

4 476,00 zł ( 5.84% )
Still needed: 72 120,00 zł
Edyta Dudzińska
Edyta Dudzińska , 46 years old

Please help me recover! I dream of becoming a mother!

My name is Edyta. On December 7, 2022, an ultrasound showed a tumor in my abdomen.  After performing a CT scan, the doctor made a diagnosis - cancer of unknown primary! He immediately referred me to an oncologist. I was terrified! After undergoing more tests, I was diagnosed with uterine fibroids - non-cancerous growths of the uterus. Unfortunately, to me, it's a life-threatening condition!  An 18 cm large tumor that weighs ca. 10 kilos resulted in organ shifting and caused pressure on them. Since my biggest dream is to become a mother, the only solution for me is to undergo a minimally invasive treatment that doesn't involve hysterectomy or oophorectomy.  I have been offered one by a surgical oncologist from a private clinic in Wroclaw. However, it lasts several months and is very expensive… The first stage is the thermal ablative treatment of fibroids that destroys the cancerous tissue through heating. Next, EchoLaser therapy is used, which involves delivering laser energy through fine needles to heat the targeted tissue.  Due to the large size of one of the tumors and the small size of other tumors, there is a high chance the treatments mentioned above will have to be repeated. Meanwhile, I learned I had ovarian endometrioma, which can be removed through sclerotherapy.  Although those treatments are non-refundable and expensive, they will prevent me from losing my uterus and ovaries. I keep asking myself - why did it happen to me? I will never learn the truth, though. I need your support more than ever! I would appreciate any donation. Please, stay with me!  Edyta

3 102,00 zł ( 5.83% )
Still needed: 50 090,00 zł
Olga Stasiuk
Urgent!
Olga Stasiuk , 54 years old

Nierefundowane leczenie może ocalić mi życie❗️Ratunku❗️

Nazywam się Olga i chcę opowiedzieć Wam moją historię. Mam 54 lata, córkę i dwóch wspaniałych wnuków 6 i 8 lat. Wszystko było w porządku, dopóki nie przydarzyło mi się to nieszczęście. W czerwcu 2023 roku poczułam ból w lewej piersi i zwróciłam się do ginekologa. Tam kazali mi pilnie zgłosić się do mammologa i onkologa w celu dalszych badań. Po tym, jak przeszłam wszystkie badania, zdiagnozowano u mnie raka trzeciego stopnia. Po usłyszeniu tego byłam oszołomiona. Od razu pomyślałam: Jak to możliwe? Dlaczego? Co powinnam zrobić? Dlaczego mnie to spotkało? Następnego dnia zadzwoniłam do córki i wszystko jej opowiedziałam. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że będę się leczyć w Warszawie, ale niestety ten proces trochę trwa. Dwa dni później przyjechała moja siostrzenica i zaproponowała klinikę i lekarza w Żytomierzu. Zgodziłam się i już następnego dnia pojechałam na Ukrainę. Moja siostra, mieszkająca niedaleko, pomogła mi przejść wszystkie niezbędne badania w szpitalu i po tygodniu rozpoczęłam leczenie. Najpierw przepisano mi 4 kursy chemioterapii raz na dwa tygodnie, potem kolejne 12 kursów raz w tygodniu. Mój onkolog powiedziała, że ten typ nowotworu jest bardzo agresywny i bardzo szybko postępuje, dlatego otrzymałam to leczenie. Po dwóch miesiącach zaproponowano mi płatne leczenie. Lek ten usuwa komórki nowotworowe i zapobiega ich wzrostowi. Oczywiście zgodziłam się, bo muszę robić wszystko, żeby przeżyć. Ale lek ten jest bardzo drogi i starczyło nam pieniędzy na pierwszy zastrzyk, ale potrzebne są dwa kolejne. 17 000 jest dla nas nieosiągalne, dlatego prosimy Was o pomoc. Już teraz dziękuję bardzo za serce i pomoc, które zechcecie mi okazać! Olga

992,00 zł ( 5.82% )
Still needed: 16 030,00 zł
Barbara Żuk
Barbara Żuk , 30 years old

Wspólnymi siłam możemy pomóc Basi. Potrzeba tak niewiele...

Od około 14. lat choruję na cukrzycę typu 1. To niemal połowa mojego życia. Na początku świat przewrócił mi się do góry nogami. Z czasem jednak nauczyłam się żyć z dodatkowymi trudnościami, chociaż łatwo nie było … Choroba sprawia, że przeciwciała niszczą komórki trzustki, które odpowiadają za wytwarzanie insuliny. To tak, jakby mój organizm sam siebie zwalczał! Medycyna ciągle się rozwija i to daje mi nadzieję. Obecnie istnieje możliwość skorzystania z systemów, które monitorują poziom glukozy w krwi. Pompa insulinowa może być najlepszym rozwiązaniem, które ułatwiłoby mi codzienne życie i funkcjonowanie.  Sprzęt ten niestety przekracza moje możliwości finansowe, ponieważ jej koszt to ponad 20 tys. zł. Dla mnie to astronomiczna kwota. Dlatego znalazłam się tutaj, prosząc o wsparcie. Wierzę, że z Waszą pomocą jej zakup będzie możliwy. Jestem młodą i aktywną osobą. Potrzebuję tylko trochę pomocy, aby okiełznać moją chorobę.  Barbara

1 235,00 zł ( 5.8% )
Still needed: 20 042,00 zł