Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paulina Jabłońska
Paulina Jabłońska , 6 years old

Mała dziewczynka z ogromem chorób❗️Walczymy o warunki do leczenia❗️

Jestem mamą niespełna sześcioletniej Paulinki, która od urodzenia jest bardzo mocno obciążona. Podstawowym schorzeniem jest uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego i mózgowe porażenie dziecięce postać kinetyczna. Obecnie córeczka jest na wentylacji mechanicznej i postaraliśmy się o mieszkanie z Urzędu Miasta, ale nasze możliwości finansowe są zbyt mocno ograniczone, żeby wykonać kapitalny remont tego mieszkania. Dlatego znów potrzebujemy pomocy. Paulinka to dziewczynka, która nigdy nie dostała szansy na normalne życie. Nigdy nie będzie chodzić, mówić i się bawić. Nigdy nie pójdzie z nami za rączkę na spacer. Nigdy nie przyjdzie usiąść nam na kolana i nie podzieli się wydarzeniami ze szkoły… Ale za to dostanie życie z ogromną miłością. Mamy nadzieję, że z Państwa pomocą dostanie również życie bez cierpienia, bólu i łez. Codziennie patrzymy na Paulinkę i robimy wszystko, by żyło jej się odrobinę lżej. Pęka nam serce, gdy pada pytanie: Na co choruje Państwa córka? Bo wyciągamy wtedy stos papierów i dokumentacji medycznej. Każda kartka zapełniona jest małym druczkiem… A to wszystko, okropne choroby i wady siedzą w ciele tak malutkiej, niewinnej dziewczynki.  Paulinka urodziła się z zespołem wad mnogich — hipoplazja przedniej części ciała modzelowatego i sierpa mózgu, zwężenie przewodów nosowych, hipoplazja zatok szczękowych, wrodzone wady rozwojowe, nieokreślone — cechy dysmorfii, inne zaburzenia napięcia mięśniowego. Z czasem doszły kolejne rozpoznania — małogłowie, hipernatremia, hipotonia, dyskinetyczne mózgowe porażenie dziecięce z niedowładem 4 kończynowym, zespół hipotoniczno-hiperkinetyczny, afazją, kacheksja. Córeczka jest dzieckiem leżącym, wymaga całodobowej opieki we wszystkich czynnościach. Karmiona jest przez PEG-a. W stanie, w którym jest nasza mała dziewczynka, rehabilitacja jest koniecznością.  Sprzęt medyczny wypełnia większość przestrzeni naszego domu… Są to między innymi ssak, czujnik oddechu — ze względu na zdarzające się bezdechy, pulsoksymetr przenośny do pomiarów SpO2 w czasie wyjazdów do różnych poradni. W trakcie infekcji koncentratora tlenu i nawilżacz powietrza. Jakby nadal wszystkiego było mało… Nasza Paulinka wymaga doraźnych, ale niezbędnych leków oraz zaopatrzenia około medycznego (cewniki, dreny do ssaka, gaziki, opatrunki, maść przeciwodleżynowa, podkłady itd). Paulinka będzie z każdym rokiem coraz większa, coraz cięższa. Będziemy potrzebować coraz większej pomocy, większego sprzętu, dostosowania pokoju do jej potrzeb, dojścia z każdej strony do niej, żebyśmy mogli sobie ułatwić troszkę pracę, współpracą, rehabilitację. Do wymiany są: podłogi, instalacja elektryczna i generalnie wszystko. Kochani, gdybyście mogli nam pomóc, to bardzo Was o to prosimy. Żebyśmy mogli zrealizować ten cel, aby Paulinka miała lepsze warunki i dostosowanie takie, jakie powinna mieć. Patrycja, mama

3 385,00 zł ( 9.09% )
Still needed: 33 850,00 zł
Ksawery Ludwiczak
Ksawery Ludwiczak , 5 years old

Padaczka, autyzm i wiele innych chorób! Zbieramy na 2 turnusy dla Ksawerego!

Ksawery urodził się jako zdrowy chłopiec. Byliśmy tacy szczęśliwi! W końcu na świecie pojawił się wyczekiwany synek. Na początku nic nie wskazywało na to, że ten piękny sen się skończy... Pierwsze problemy zaczęły się w 8 miesiącu życia. Ksawek zaczął uderzać o szczebelki łóżeczka głową w dość rytmiczny sposób. Następnie nasilało się to także w dzień. Zaczęliśmy się niepokoić. Noce były nieprzespane, Ksawek krzyczał i strasznie płakał. Szybko zaczęliśmy szukać pomocy. Trafialiśmy na lekarzy, którzy różnie diagnozowali naszego syna. Bezsilność ogarniała nas coraz mocniej. W nocy zaczęły występować dodatkowe objawy w postaci braku kontaktu z Ksawerym, otwartych, zamglonych oczu, spinania się, krzyku, a także ślinotoku. Od tamtej pory nasze życie się zawaliło. W końcu zapadła diagnoza – padaczka nocna ogniskowa oraz choroba współistniejąca stereotypie ruchowe. Sparaliżowani strachem zaczęliśmy leczenie. Synek był już kilkukrotnie hospitalizowany. Ma zaburzenia integracji sensorycznej, opóźnienie mowy, hipermobilność stawową i wybiórczość pokarmową. Jest bardzo wesołym i ruchliwym chłopcem, ale niestety leki, które dostaje na padaczkę, opóźniają jego rozwój. Ma problemy z mówieniem i koncentracją, często bywa rozdrażniony i nadmiernie pobudzony. Synek jest również osobą autystyczną. Każdy dzień, dla nas rodziców, jest niezwykle ciężki, ale żyjemy nadzieją na lepsze jutro dla naszego synka. Ksawery jest nadal diagnozowany genetycznie. Musimy też wykonać badanie mikro macierzy. Jego koszt to około 2 tysiące złotych. Oprócz badań synek musi mieć zapewnioną stałą rehabilitację, zajęcia ze specjalistami, logopedą, neurologopedą. W jego rozwoju niezwykle pomogłyby turnusy rehabilitacyjne, jednak ich koszt jest dla nas nieosiągalny. Jeden wyjazd to około 8 tysięcy złotych!  Nie jesteśmy w stanie zapewnić synkowi odpowiedniej ilości terapii, co bardzo nas rani. Zrobimy wszystko, by zapewnić Ksaweremu odpowiednie warunki do rozwoju, dlatego prosimy o pomoc. Każda złotówka pozwoli naszemu synkowi lepiej się rozwijać. Rodzice

1 546,00 zł ( 9.08% )
Still needed: 15 476,00 zł
Beata Mrozowska
Urgent!
Beata Mrozowska , 52 years old

Guzy uciskają mózg❗️Leczenie wstrzymał nieszczęśliwy upadek❗️Pomóż Beacie❗️

Guzy w mojej głowie nieustannie się rozrastają. Nie pamiętam już czasów, w których byłam zdrowa i beztrosko patrzyłam w przyszłość. Nie mogę zrozumieć, dlaczego los jest dla mnie tak okrutny… Potrzebuję pilnej pomocy, której tylko Wy możecie mi udzielić… Moja choroba zaczęła się od silnego bólu głowy, który towarzyszył mi niemal każdego dnia. Pamiętam, że czułam się wtedy tragicznie. Był bardzo uporczywy, wręcz nie do wytrzymania. To on sprawił, że udałam się do lekarza. Diagnoza, jaką usłyszałam, wypełniła moje życie rozpaczą. Neurolog poinformował mnie o istniejących w moim mózgu guzach. Byłam przerażona. Gdyby nie wsparcie rodziny, nie dałabym sobie rady… Wtedy, w 2000 roku, odbyła się pierwsza z wielu skomplikowanych operacji. Lekarze usunęli mi zmiany, jednak po ośmiu latach guzy odrosły i znów musiałam przejść podobny zabieg. Choć miałam nadzieję, że choroba się uspokoiła, kolejne rezonanse magnetyczne wykazały, że w moim organizmie wciąż toczy się walka. Guzy stale rosły. Jeden z nich spowodował, że zachorowałam na padaczkę. Jej ataki były wycieńczające. Towarzyszył im ostry ból. Napięcie wszystkich mięśni sprawiało, że nie potrafiłam otworzyć oczu czy rozluźnić zaciśniętych pięści. Wielokrotnie trafiałam do szpitala. Niestety, borykam się z nią do teraz... Ostatnia operacja neurologiczna sprawiła, że przez cztery miesiące walczyłam z niedowładem spastycznym kończyn. Każdy dzień wypełniony był walką o mój powrót do sprawności na specjalistycznych ćwiczeniach. Dziś nadal nie jestem w pełni mobilna, a rehabilitację przerwał straszny wypadek! Niedawno złamałam nogę. Uraz jest na tyle niefortunny, że potrzebna mi endoproteza. Inaczej nie mam szans na sprawność… Dodatkowo lekarz poinformował mnie, że bez wyleczenia kończyny nie mam szans na terapię onkologiczną, która może powstrzymać guzy przed wzrostem… Boję się, że znów uszkodzą mój mózg, a stan kolejny raz się pogorszy… Jestem zrozpaczona. Mój stan jest bardzo zły, a leczenie długie i wieloetapowe. Bardzo potrzebuję Waszej pomocy. Na walkę z chorobą przeznaczyłam wszystkie moje oszczędności. Powrót do zdrowia trwa już tyle lat… Nie chcę, by poszły na marne. Będę wdzięczna za wszelkie wsparcie w leczeniu, rehabilitacji i zdobyciu endoprotezy. Błagam o pomoc! Beata ➡️ Licytacje Allegro

4 824,00 zł ( 9.06% )
Still needed: 48 368,00 zł
Waldemar Jakubik
Waldemar Jakubik , 46 years old

Tragiczny wypadek, jedna chwila... Błagam, pomóż nam ratować Waldka❗️

Nasz brat Waldek w dniu 16.03.2023 r. uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Chociaż było to niedawno, nasze życie zmieniło się diametralnie. Nie cofniemy czasu, ale spróbujemy odmienić przyszłość... Dla niego!  W wyniku upadku Waldek rozbił sobie głowę. W trybie pilnym w szpitalu miał operowanego krwiaka, który zagrażał jego życiu. Od dnia wypadku codziennie i nieustannie walczy — a my razem z nim.  Aby pomóc bratu, w jak najszybszym powrocie do zdrowia, zbieramy pieniądze na intensywną rehabilitację. Nasz brat przed wypadkiem był bardzo spokojną i pogodną osobą. Bardzo lubił uprawiać różne sporty: jazdę na rowerze, na rolkach, lubił pływać i spacerować. Wyjeżdżał do pracy za granicę, w wolnym czasie lubił pielęgnować ogród, uprawiał warzywa. Kochał zwierzęta, ma psa oraz trzy koty. Zawsze znalazł czas, aby zadzwonić do najbliższych, pojechać w odwiedziny. Ma wielu przyjaciół i znajomych. Troszczył się o najbliższych, o swoje zwierzęta. Zawsze był gotowy chętny do pomocy, życzliwy, uśmiechnięty, zawsze dla każdego miał dobre słowo i uśmiech. Interesował się muzyką, informatyką i elektroniką. Był bardzo uzdolniony w tych dziedzinach... Waldek to człowiek o gołębim sercu, skory do pomocy i kochany przez ludzi. Dziś potrzebuje wielu ludzi wokół siebie, by pokonać skutki wypadku. By wrócić silniejszym.  Bardzo boimy się, że przez brak środków nasz brat nie dostanie szansy na zdrowie i szczęśliwe życie, na jakie zasługuje. Chcielibyśmy dla niego najlepiej, ale koszty, są tematem, który nas pokonuje... Pomóż nam, proszę w walce o Waldka! Siostra Izabela wraz z bliskimi

13 118,00 zł ( 9.06% )
Still needed: 131 553,00 zł
Daria Bajer
Daria Bajer , 23 years old

Wypadek odebrał ciężko wypracowaną sprawność! Daria chce znów być samodzielna!

Mimo mojej choroby przez tyle lat wszystko było na dobrej drodze. Dzięki ogromnemu wysiłkowi, poświęceniu się codziennej, intensywnej rehabilitacji, udało mi się wypracować naprawdę spore postępy. W wielu aspektach byłam samodzielna, co dawało mi nadzieję na to, że ten wysiłek w przyszłości przyniesie jeszcze lepsze efekty. Życie jednak napisało inny scenariusz. Znów wystawiło mnie na bolesną próbę.  Z mózgowym porażeniem dziecięcym zmagam się już od dziecka. To jednak nie jedyne diagnozy, którym muszę stawiać czoła. Do wszystkiego dochodzi jeszcze dyzartria spastyczna i padaczka lekooporna. Dzięki wieloletniej rehabilitacji byłam jednak sprawna na tyle, że mogłam sama chodzić, ubierać się, wykonywać wiele codziennych czynności. Potrzebowałam pomocy jedynie przy myciu się, czesaniu włosów czy zawiązywaniu butów. To, że do tej pory byłam w stanie tak dobrze funkcjonować, zawdzięczam przede wszystkim moim rodzicom, którzy od najmłodszych lat dbali o to, bym miała dostęp do ćwiczeń i specjalistycznych terapii. Jeździłam także na turnusy rehabilitacyjne, dzięki którym po dwóch tygodniach intensywnych zajęć zmniejszała się spastyka. Przy moim schorzeniu nie można przestać ćwiczyć, trzeba cały czas pobudzać mięśnie do pracy, żeby nie nastąpił regres. W maju tego roku wszystko jednak przepadło. Wszystkie wypracowane postępy poszły na marne wskutek strasznego wypadku. Stałam na chodniku z mamą, gdy kierująca jednym z samochodów, wyjeżdżając z miejsca parkowania, zamiast skręcić na drogę, wjechała prosto w nas samochodem. Najpierw zostałam potrącona, a następnie pojazd jeszcze przejechał po mojej prawej nodze. Po przetransportowaniu do szpitala wykonano mi wszystkie niezbędne badania. Okazało się, że doszło do rozległego złamania prawego podudzia. W dodatku z przemieszczeniem. Nie obeszło się bez skomplikowanej operacji. Wstawiono mi tytanową płytkę i śruby. Leczenie samego złamania trwało sześć tygodni. Miałam wtedy unieruchomioną nogę w specjalnej ortezie. Po jej zdjęciu konieczna stała się systematyczna i intensywna rehabilitacja.  Wszystko, co przez 21 lat wypracowałam przy pomocy rodziców, w jednej chwili legło w gruzach. Teraz muszę jeździć na wózku. Jestem zależna od drugiej osoby. Cały czas ktoś musi przy mnie być, pomagać mi w codziennych czynnościach. Powoli stawiam pierwsze kroki po zdjęciu ortezy. Jednak jest to trudniejsze niż myślałam. Sprawia mi to ból, a moje kroki są malutkie i nieporadne. Teraz czeka mnie długotrwała rehabilitacja, a z tym wiążą się ogromne koszty. Chciałabym wrócić do stanu sprzed wypadku, gdzie dawałam sobie radę z codziennymi czynnościami. Chciałabym móc poruszać się jak dawniej, dlatego bardzo Cię proszę o pomoc!  Daria

2 401,00 zł ( 9.06% )
Still needed: 24 089,00 zł
Mariusz Maławski
10 days left
Mariusz Maławski , 22 years old

Wypadek zrujnował moje życie! Marzę o tym, by je odbudować!

Dzięki Waszemu wsparciu udało mi się wyjechać na blisko miesięczny turnus rehabilitacyjny. Efekty po nim są widoczne, ale przede mną wciąż mnóstwo pracy, żeby nie poszły na marne... Dlatego ośmielam się przy kolejnej zbiórce ponownie zwrócić w kierunku Waszych szczodrych serc. Oto moja historia: Byłem pełnym życia 18-latkiem patrzącym z wieloma perspektywami na świat. Uczę się, by zostać mechanikiem, kocham samochody i motocykle, które są moją pasją - uwielbiam je naprawiać, poprawiać i tuningować. Niestety 28 października 2020 roku razem z kolegą mieliśmy wypadek. Mój przyjaciel zginął na miejscu, a mnie przetransportowano śmigłowcem do szpitala, gdzie zaczęła się walka o moje życie. Nie dawano mi żadnych szans, miałem uszkodzenia prawie wszystkiego, a jak by tego było mało, w szpitalu doznałem jeszcze udaru, który dodatkowo wszystko skomplikował. To, że żyję to Cud... Teraz potrzebuję bardzo kosztownej rehabilitacji, dzięki której stanę na nogi i pomału wrócę do zdrowia i sprawności. Znów stanę na nogi i będę mógł się poruszać. Tak bardzo za tym tęsknię... Dlatego bardzo potrzebuje Waszej pomocy. Mam nadzieję, że znajdą się dobrzy ludzie o wielkim sercu, którzy zechcą mi pomóc i wpłaca, choć drobną kwotę. Wierzę w Waszą dobroć i z góry bardzo dziękuję za każdą pomoc. Mariusz

5 218,00 zł ( 9.05% )
Still needed: 52 389,00 zł
Wiktoria Wiśniewska
Wiktoria Wiśniewska , 13 years old

Wiktoria zmaga się z wieloma różnymi diagnozami... Pomóżmy wygrać walkę o zdrowie!

W dniu przyjścia na świat Wiktorii byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Mogłam wpatrywać się w nią godzinami i zachwycać każdym wspólnym momentem. Niestety, już parę miesięcy później przyszło nam zmierzyć się z pierwszymi objawami choroby… Kiedy Wiktoria skończyła 4 miesiące, pojawił się pierwszy napad padaczki. Do tej pory pamiętam przerażenie, gdy moja córeczka nagle dostała niezwykle silnych drgawek i straciła panowanie nad swoim własnym ciałem… Ku mojej rozpaczy, z czasem okazało się, że u Wiktorii występuje zespół Dravet, który objawia się właśnie padaczką lekooporną. Aby łagodzić jej objawy, stosujemy poleconą nam w szpitalu dietę ketogenną, która jest bardzo kosztowna.  Niestety, w wieku 3 lat na Wiktorię spadła kolejna diagnoza. Córeczka od małego miała trudności z poruszaniem się i bardzo mocno włóczyła nóżką. Ostatecznie stwierdzono u niej mózgowe porażenie dziecięce.  Wiktoria zmaga się również z wieloma innymi problemami, takimi jak zniekształcona mowa, brak sprawności czy trudności w nauce. Wymaga całościowej opieki drugiej osoby. Jest objęta nauczaniem indywidualnym. Na co dzień w opiece nad Wiktorią pomaga jej babcia – jest to ogromne wsparcie w czasie, gdy ja jestem w pracy. Moja córka przyjmuje jednocześnie kilka leków przeciwpadaczkowych, ma wczepiony stymulator nerwu błędnego oraz wymaga nieprzerwanej terapii. Niestety, ze względu na brak refundacji musi odbywać się ona prywatnie. Codzienna rehabilitacja, regularna hipoterapia oraz opieka logopedy są ogromnym kosztem, który jest mi bardzo ciężko udźwignąć samodzielnie. Wiem jednak, że to jedyny sposób na rozwój Wiktorii – tylko dzięki pracy ze specjalistami jest w stanie dzisiaj chodzić czy mówić.  Wiele udało się nam już osiągnąć, jednak przed nami jeszcze długa i trudna walka o sprawność i zdrowie. Prosimy o pomoc oraz wsparcie. Razem możemy zdziałać naprawdę dużo i podarować Wiktorii szansę na lepszą przyszłość.  Mama Wiktorii

2 886,00 zł ( 9.04% )
Still needed: 29 029,00 zł
Aruuke Manasova
Urgent!
Aruuke Manasova , 5 months old

Komplikacje po przeszczepie! Pomocy! 🚨

Nasza córeczka przeszła przeszczep wątroby. Myśleliśmy, że najgorsze już za nami, ale los ponownie wystawił nas na próbę… Aruuke nagle zrobiła się żółta! Okazało się, że doszło do zablokowania przewodu żółciowego i konieczna była kolejna operacja! Nasza córeczka leży w szpitalu, a my nie mamy pieniędzy, by zapłacić! Błagamy o pomoc! To już trzecia operacja naszej maleńkiej córeczki w ciągu miesiąca… Ciężko nam wyobrazić sobie, jak bardzo ona cierpi. Oddalibyśmy wszystko, by była zdrowa i żeby w końcu mogła wrócić do domu… W szpitalu musimy zostać kolejny miesiąc. A cena za pobyt przerasta nasze możliwości… Nie byliśmy na to przygotowani... Bez Was nie damy rady... W maju tego roku urodziłam bliźniaki – syna i córkę. Byliśmy zachwyceni, że trafiła nam się parka. Jednak radość nie trwała długo… U naszej córeczki pojawiła się żółtaczka. Lekarze uspokajali nas, że to się zdarza u noworodków… Mijały tygodnie, a stan naszego dziecka się nie poprawiał… Córeczka była coraz bardziej żółta! W szpitalu wykonano badanie USG. Stwierdzono oznaki zapalenia wątroby i niedorozwój układu żółciowego. Dalsza diagnostyka wskazała na atrezję dróg żółciowych. Czuliśmy, jak ziemia osuwa nam się spod nóg… Natychmiast wdrożono leczenie, lecz nie przyniosło ono żadnych rezultatów.  Życie naszego dziecka było zagrożone! Lekarze podjęli decyzję – KONIECZNY BYŁ PRZESZCZEP WĄTROBY. Córeczka była w trakcie terapii podtrzymującej życie, a my mieliśmy bardzo mało czasu, by zebrać potrzebne pieniądze na leczenie w Turcji! Wiedzieliśmy, że jeśli nie zdążymy, nasze maleństwo umrze… Córeczka dzień i noc krzyczała z bólu na moich rękach, a ja nie mogłam nic zrobić, żeby jej pomóc… Wciąż zamartwiałam się, jak będzie dalej wyglądać nasze życie, jeśli ona nie przeżyje? Wiedziałam, że już zawsze będziemy patrzeć na synka – jej brata bliźniaka i myśleć, jak teraz wygadałaby nasza ukochana dziewczynka…  Na szczęście z Waszą pomocą zdążyliśmy… To dzięki Wam Aruuke żyje. Nie sądziliśmy, że będziemy zmuszeni, by prosić Was ponownie o wsparcie, ale jesteśmy w sytuacji bez wyjścia… Mamy nadzieję, że otworzycie swoje serca ponownie, bo nasza córeczka naprawdę tego potrzebuje… Rodzice

8 115,00 zł ( 9.03% )
Still needed: 81 672,00 zł
Marek Kuziorowicz
Marek Kuziorowicz , 16 years old

My husband died from brain cancer… Now I have to fight for my son’s life on my own!

The death of my husband was tragic news for our family. Until then, we fought for our son Marek’s health, celebrated progress in treatment, supported each other, and worked together. Now I am all alone, and I’m struggling. Please, help me! Bad luck came upon us from every possible direction. First, we faced the tragic death of my beloved husband and a great father. After our loss, I received much support from my father, who also passed away soon after. And then my mom was hit by a car. The accident left her in critical condition. Meanwhile, Marek was admitted to the hospital with a suspicion of hereditary tumor syndrome! I still cannot wrap my head around it.  When Marek went to the hospital, wounds that slowly started to heal reopened. It turned out that his disability was associated with perinatal brain injuries. The doctors administered him a drug that was supposed to cure him but destroyed our previous efforts instead!  Unfortunately, his condition will get worse in the following months. He started to lose previously acquired developmental milestones. Marek’s cheerfulness was replaced by indifference. I desperately searched for a doctor who would offer Marek the correct diagnosis. I found out that the previous treatment was wrong from the beginning, causing a regression in my son’s development by several years! Now we need to restore what he lost. Sometimes I think I’m having a nightmare, and everything will go back to normal when I wake up. It never does. So I do my best to help my son. If you only knew how smart he is!  A mentally healthy boy is a prisoner of his own body that doesn’t listen to him doing the opposite of what he wants. However, we can see some minor progress! A change for the better!  One month of physical therapy with medical equipment has already restored movement in his hand! He achieved that in only one month! When everyone lost faith, I kept mine, and the impossible became possible! The doctor said that the best therapeutic effects can be achieved with medical devices. They impose a correct pattern of movement on a body. That, in turn, will be remembered by the brain. Thanks to that approach, Marek can open and close his hand now.  Thanks to a neurosurgeon Marek visited in September, we finally saw the light at the end of the tunnel. He recommended a new solution for Marek. It is a treatment called deep brain stimulation (DBS) that involves implanting electrodes within the brain that regulate abnormal impulses from nerve cells. It is available in Poland at the 10th Military Research Hospital and Polyclinic in Bydgoszcz.  The cost of treatment is ca. 200 000 Polish zlotys. It’s free for patients with Parkinson’s disease. Not for my child, though… Marek also requires an expensive walker that promotes correct movement. He needs rehabilitation and medical devices.  Time is running out! Marek is almost 15 years old. We must act fast until his brain is plastic enough to assimilate new skills. Soon it will be too late…  Marek suffers every day. He is devastated when his body doesn’t listen to him. When he knocks down an object, he starts screaming that it’s not his fault!  I know, it’s not. It’s his body’s… I need to help my son, and I won’t make it without you…  Until recently, I have struggled on my own. Unfortunately, it’s hard for a single mother. I believe that good deeds and open hearts will be rewarded.  Please help my only son! Justyna, the mom

22 715,00 zł ( 9.02% )
Still needed: 228 934,00 zł