Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Szymon Musiał
Szymon Musiał , 3 years old

Los od urodzenia go nie oszczędza... Potrzebne dalsze wsparcie dla Szymka❗️

Za Szymkiem trudny czas pełen bólu i cierpienia. Kolejna narkoza, kolejna operacja, kolejny stres. Synek przeszedł już tak wiele, a los dalej go nie oszczędza. Mimo to Szymuś wciąż udowadnia, jak silną ma wolę walki! Zapomnieliśmy, co znaczy spokój, jak wspaniały może być odpoczynek i sen. W tym czasie Szymuś przeszedł wiele skomplikowanych operacji, z których każda pogłębiała dziurę w naszych sercach! Odkąd się urodził, nie znamy innego świata niż ten w otoczeniu szpitalnego personelu na salach oddziałów... Ile Szymek jeszcze wytrzyma? Tak dużo przeszedł... ponad 20 operacji główki, prawie całe życie spędził w szpitalu na walce o zdrowie i życie! Pomóżcie Szymusiowi, on ma dopiero 2 latka! Organizm jest wykończony walką z neuroinfekcjami i nie ma siły już walczyć. Jedyną szansą jest immunoterapia, którą wciąż kontynuujemy dzięki wsparciu. Szymek miał też robione badania genetyczne, jednak te wyszły niejasne, dlatego musimy je powtórzyć. Teraz jesteśmy też na antybiotyku przez co najmniej 6 miesięcy, by zacząć podanie immunoglobulin. A w międzyczasie musimy kontynuować bardzo kosztowną rehabilitację, opłacić sprzęt terapię i leki. Te wydatki to dla nas zdecydowanie za dużo. Pomóżcie mi. Błagamy wszystkich ludzi o pomoc! Każda wplata, każda złotówka jest na wagę złota! Codziennie walczymy o zdrowie i sprawność Szymka. Koszty stoją na naszej drodze grubym, zimnym murem. By go rozbić, potrzebujemy Was. Dziękujemy rodzice Natalia i Rafał 🎦 Zobacz wzruszające filmiki: ➡️ Szymonek -Mały wielki Wojownik ➡️ Aniołek Różyczka pomaga Szymusiowi ➡️ Szymonek - mały wielki Wojownik (blog)

4 898,00 zł ( 9.2% )
Still needed: 48 294,00 zł
Łucja Kaczmarek
Łucja Kaczmarek , 8 years old

By odwrócić okrutną kartę, którą dał Łucji los!

Łucja przyszła na świat w marcu 2016 roku jako zdrowa, świetnie rozwijającą się dziewczynka. Zaczęła chodzić mając 10 miesięcy, jednak nie było jej dane cieszyć się tym zbyt długo… W lutym 2019 roku zawalił nam się cały świat. Nasza córeczka zachorowała na grypę typu B. Na skutek jej powikłań, zostały uszkodzone nerwy obwodowe… Mówiąc prościej – Łucja została sparaliżowana od stóp do głowy, a lekarze postawili jej diagnozę zespołu Guillana Barrego. Wiele tygodni spędzonych w szpitalu, miesiące rehabilitacji, nauki mówienia i jedzenia, zaowocowały i pozwoliły Łucji znowu postawić „pierwsze” kroki. Niestety niedowład kończyn dolnych pozostał i nie pozwala naszej córeczce normalnie funkcjonować. Jej chód jest bardzo daleki od prawidłowego wzorca, na skutek czego stopy mocno się pokrzywiły do końsko-szpotawości. W związku z tym u Łucji występują bóle bioder, kolan oraz kręgosłupa. Nie możemy pozwolić na to, aby kolejny raz wylądowała na wózku, naszym ratunkiem jest operacja nóg w Paley European Institute we Warszawie. Do tej pory finansowaliśmy wszystko z własnej kieszeni, niestety nasze rodzinne oszczędności się skończyły, a operacja jest bardzo kosztowna! W związku z tym jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli, liczy się dla nas naprawdę każda złotówka. Naprawdę, każda! Za każdy gest, nawet ten najmniejszy, z całego serca dziękujemy. Wierzę, że z Państwa pomocą uda nam się uzbierać tak ogromną dla nas kwotę. Wdzięczni za okazane wsparcie rodzice Łucji

6 853,00 zł ( 9.2% )
Still needed: 67 616,00 zł
Tamara Rastihajewa
Urgent!
Tamara Rastihajewa , 9 years old

🚨 Guz w głowie Tamary! Nie mamy chwili do stracenia – ratujmy życie!

U Tamarki wykryto złośliwego guza mózgu! Podczas operacji guz został usunięty w 55%... Aby powstrzymać nowotwór, konieczna jest dalsza chemio- i radioterapia. Mama dziewczynki błaga o ratunek: Pierwsze objawy choroby u Tamary pojawiły się na początku września tego roku. Wtedy jednak przez myśl nie przeszło mi, że to początek dramatu... Córeczka potrzebowała bardzo dużo snu – znacznie więcej niż zwykle. Myślałam, że jest zmęczona po szkole, w końcu tyle tam się działo... Niestety któregoś dnia Tamarka nie była w stanie się obudzić... Wtedy natychmiast wezwaliśmy pomoc! Trafiliśmy do szpitala. Trzy dni później, po kilku badaniach wszystko było już jasne. Spadła na nas lawina koszmarnych wiadomości... Usłyszałam, że moja córka ma nowotwór – w jej główce wykryto guza mózgu! Rozpoczęła się dramatyczna walka... Trafiliśmy do innego szpitala na Ukrainie, skąd pochodzimy. Powiedziano nam, że Tamarkę można leczyć tylko radioterapią, której kilka dni później nam odmówiono. Zaproponowano nam powrót do domu, poddanie się, bezradne czekanie na śmierć własnego dziecka... Ale ja nie mogę się poddać! Tamarka to moje jedyne dziecko, o które będę walczyć ze wszystkich sił! Ona nie może odejść! Szukając ratunku, trafiliśmy do Turcji. Tam zdecydowano się nam pomóc. 15 października Tamarka przeszła operację usunięcia guza mózgu w szpitalu w Stambule. Guz, który na Ukrainie nazwano nieoperacyjnym, został usunięty w 55%! Niestety chirurg nie był w stanie dostać się do drugiej połowy guza bez ryzyka uszkodzenia nerwu wzrokowego lub dotknięcia istotnych części mózgu. Aby ratować Tamarę i powstrzymać rozrost guza konieczna jest chemio- i radioterapia.  Chociaż lekarze w naszym kraju nie dawali Tamarce szans, my walczymy dalej! Jako matka zrobię wszystko, by ratować córeczkę. Nie oddam jej śmierci! Muszę walczyć, o życie, o nadzieję, o przyszłość. Niestety cena leczenia, cena za życie, zwala z nóg. Nie mam takich pieniędzy i sama nie zdobędę ich w tak krótkim czasie. Nowotwór przecież nie będzie czekał. Dlatego z całego serca proszę, pomóż nam – pomóż ocalić życie Tamarki! Natalia, mama Tamary

10 123,00 zł ( 9.19% )
Still needed: 99 984,00 zł
Przemysław Kałużny
Urgent!
5 days left
Przemysław Kałużny , 44 years old

Choroba zniszczyła mój związek, odebrała pracę i dom... Bez operacji stracę też życie❗️

Miałem wszystko, to, co ma większość z nas, a w ogóle tego nie docenia. Zdrowie, miłość, pracę, dom. Potem zachorowałem. Wystarczyła chwila, bym stracił to wszystko… Bez operacji mogę stracić jeszcze więcej – życie, dlatego bardzo proszę, pomóż mi! Chciałabym zatrzymać cierpienie i odzyskać dawne życie… Choruję na Chorobę Hantingtona, która objawia się zaburzeniami ruchowymi i psychicznymi. Mam coraz bardziej nasilone mimowolne ruchy ciała, nieporadność ruchową, a do tego dochodzi depresja, drażliwość...  To genetyczna choroba, którą odziedziczyłem po mamie, która zmarła na nią mając zaledwie 47 lat… Ja dzisiaj mam zaledwie 40, a o tym, że również choruję, dowiedziałem się 3 lata temu. Od dnia diagnozy moje życie zaczęło się sypać… Po diagnozie rozpadł się mój związek. Po 18 latach wspólnego życia moja partnerka, gdy dowiedziała się o chorobie, zostawiła mnie. Straciłem też pracę – byłem kierowcą samochodów ciężarowych, ale choroba uniemożliwiła mi wykonywanie obowiązków. Załamanie, depresja… Tak znalazłem się w ośrodku dla bezdomnych.  Gdy traciłem nadzieję i czekałem już właściwie na koniec, pojawiła się szansa! Jest to operacja, która uratuje mi życie – wszczepienie elektrostymulatora do mózgu. Zabieg powstrzyma chorobę, a ja będę w końcu mógł odbudowywać powoli wszystko, co choroba mi zabrała!  Niestety, koszt operacji jest ogromny. Nigdy nie będzie mnie nie nią stać… Jestem osobą bezdomną, mam rentę w wysokości 500 zł miesięcznie, za którą muszę się utrzymać, kupić lekarstwa… To kwota dla mnie niebotyczna. Dlatego z całego serca zwracam się z prośbą o pomoc.  W ciemnym tunelu pojawiło się dla mnie światło. Jeszcze wierzę, że coś dobrego mnie czeka. Bardzo proszę, pomóż mi…  Jest mi naprawdę ciężko, jednak mimo to nie chcę się poddać. Każda złotówka przekazana na moje leczenie może być tą, która mnie uratuje... Przemysław   Media: epoznan.pl – Przez chorobę stracił miłość, pracę i dom. "Bez operacji mogę stracić jeszcze więcej - życie"

11 235,00 zł ( 9.18% )
Still needed: 111 106,00 zł
Diana Ślusarczyk
Diana Ślusarczyk , 3 years old

Diana, nie odchodź tam... Koszmarny Zespół Retta zabiera moje dziecko! Ratunku

Znamy diagnozę: to koszmarny Zespół Retta!!! Jako młodzi rodzice: Kamila i Kamil nie poddamy się w walce o życie naszej bardzo chorej córeczki. Świat nam przygasł, ale nie zamierzamy odpuszczać! Chcemy walczyć, aby nasza mała Księżniczka nie odeszła tam, skąd już nie wróci. Na początku roku otrzymaliśmy diagnozę. Diana cierpi na ciężką, genetyczną chorobę – Zespół Retta. Nasza Gwiazdka utraciła nabyte umiejętności. Nie może nic powiedzieć, chociaż widać, że nas rozumie. Nie usłyszymy już nigdy słów: "mama" i "tata".  Diana nie układa klocków, nie bawi się lalkami, ruchy jej rączek są nerwowe i coraz częściej nieskoordynowane. Nie chodzi, tylko czasami chwyta się mebli, bądź słabo raczkuje, a z czasem będzie coraz gorzej... Codzienność polega na domyślaniu się, co córeczka potrzebuje, co myśli, co Ją boli, a także na licznych rehabilitacjach zarówno w domu, jak i w szpitalu. Wyzwaniem staną się działania związane z opanowaniem stanów padaczkowych. Tak bardzo chcielibyśmy wiedzieć, co nasza cudowna dziewczynka myśli, czuje, na co ma ochotę, co ją boli... Na ten moment wiemy, że uspokaja naszego Aniołka smoczek i metka z ulubionego kocyka.  Nam rodzicom trudno patrzy się na to wszystko, ale wiemy, że możemy bardziej przystosować córeczkę do walki z tą chorobą, tak aby było jej trochę lżej. Stale jesteśmy pod kontrolą licznych lekarzy specjalistów. Jest nam ciężko, gdyż wychowujemy również drugą, młodszą córeczkę Sofię, która bardzo kocha swoją siostrę, a zarazem widzi jej cierpienie. Ogromny ból i rozpacz musiały szybko odejść na dalszy plan. W krótkim czasie staliśmy się właściwie specjalistami tej okropnej choroby. Zaczęliśmy poznawać wszystkie dostępne na świecie metody leczenia. Choroba jest bezlitosna, zabiera nam Księżniczkę na naszych oczach. Wszystko, co niezbędne dla Diany jest przerażająco kosztowne. Zbieramy na kosztowne, zagraniczne leczenie w klinice Chicago RUSH University Medical Center, gdzie Diana przyjmując specjalny syrop będzie przechodziła tę chorobę łagodniej, codzienne czynności staną się łatwiejsze do wykonania, a choroba spowolni swoje degeneracyjne moce. Dzienny koszt to ponad 5 tysięcy złotych, a dwuletnia terapia to juz 4 miliony złotych. Do tego należy doliczyć koszty comiesięcznych lotów do USA. Naukowcy dają nam nadzieję! Lek, na który zbieramy środki pozwala doczekać do terapii genowej – ogromnej nadziei dla dzieci z Zespołem Retta na odwrócenie skutków choroby. Terapia genowa jest już w zaawansowanym stadium badań. Lek podawany jest testowo dziewczynkom w USA, a efekty są obiecujące. Wyodrębniony gen dostarczany do płynu mózgowo-rdzeniowego za pośrednictwem odpowiedniego wirusa zastępuje gen wadliwy, co całkowicie zatrzymuje postęp choroby. Szacunkowy koszt terapii genowej będzie wynosić ok. 3 mln dolarów.  Nie mamy tak ogromnych środków! Wszystkie oszczędności odłożyliśmy na leczenie naszego Skarba, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. W imieniu całej naszej rodziny błagamy o każde możliwe wsparcie dla naszej małej Księżniczki! Nie możemy pozbawić Diany nadziei na normalne życie!  FACEBOOK DLA DIANY –> KLIK LICYTACJE DLA DIANY –> KLIK SPRAWA DLA REPORTERA –> KLIK TVP WROCŁAW –> KLIK ARTYKUŁ O RODZINIE DIANY –> KLIK

394 125,00 zł ( 9.18% )
Still needed: 3 897 735,00 zł
Wiktor Sosna
Wiktor Sosna , 12 years old

By zdążyć nim choroba całkowicie go pochłonie... Ratujemy Wiktora!

Wiktor ma 12 lat. Jest dzieckiem autystycznym z wieloma zaburzeniami. Nie mówi. W wieku 7 lat pojawiły się u niego zachowania agresywne i autoagresywne. Długo szukaliśmy ich przyczyn. Po wielu badaniach okazało się, że Wiktor ma też zespół PANDAS. Prosimy o pomoc! To rzadkie schorzenie neuropsychiatryczne jest skutkiem nieprawidłowej odpowiedzi immunologicznej na zakażenie paciorkowcem. Ponad rok walki z paciorkowcami nie zakończyło jeszcze zmagań z tym trudnym przeciwnikiem. Często korzystamy z konsultacji lekarskich, by zabezpieczyć Wiktora przed jego agresywnym zachowaniem. Wszystkie nasze działania zmierzają do tego, by syn mógł poczuć się lepiej w swoim ciele, znalazł spokój i przestał robić sobie i innym krzywdę. Jesteśmy również objęci terapią mitochondrialną. Wiktor dostaje suplementy, które mają mu pomóc w wyciszeniu i w walce z PANDAS. Oprócz wielu leków i preparatów nasz syn ma wskazanie do korzystania ze stymulatora nerwu błędnego. U wielu autystów występuje problem z prawidłową funkcją autonomicznego układu nerwowego, dlatego metoda przezskórnej stymulacji jest obiecująca w leczeniu zaburzeń ze spektrum autyzmu. W przypadku Wiktora zaburzenia nie pozwalają mu w codziennym życiu na spokojnie i bezpieczne funkcjonowanie. Niszczą jego zdrowie, Wiktor często się uderza, powodując wiele ran. Do tego zagraża otoczeniu, atakując i uderzając innych. Specjaliści podkreślają, że nerw błędny jest kluczowym elementem regulacji autonomicznego układu nerwowego, funkcji społeczno-emocjonalnych, funkcji mózgowych i zachowań adaptacyjnych. Ponadto stymulacja nerwu błędnego może leczyć choroby współistniejące w autyzmie, takie jak epilepsja i depresja. Stymulacje można włączyć do sesji logopedycznych, terapii zajęciowej, fizjoterapii lub terapii autyzmu. Przeznaczyliśmy już wiele środków, by zdiagnozować Wiktora. Każde leczenie m.in. dysbiozy jelit, PANDAS, wymaga od nas wielu nakładów finansowych. Samo leczenie jelit to wielotysięczne kwoty, które oprócz kosztów konsultacji lekarskich wymagają kupowania leków, preparatów i powtarzania badań. Do tego dochodzi opieka psychiatryczna i neurologiczna, która na NFZ jest praktycznie niedostępna. W ramach NFZ udało się nam tylko skorzystać z rezonansu magnetycznego. Badanie EEG musieliśmy wykonać, płacąc z własnych środków, gdyż szpitale nie są w stanie wykonać badań u tak zaburzonych i agresywnych pacjentów jak Wiktor. Bardzo często mamy też problem by wykonano Wiktorowi pobranie krwi, które pozwala na diagnostykę. Większość placówek odmawia nam tej usługi. Syn nie mówi i nie może powiedzieć, co go boli, dlatego badania są tak istotne.  Wiktor już dwa razy trafił na oddział psychiatryczny, na którym dopasowywano leki, gdyż jego stan był zagrażający życiu. Wszystkie nasze starania zmierzają do tego, by Wiktor mógł bezpiecznie funkcjonować w otoczeniu, by nie cierpiał i nie zagrażał innym. To dzięki wsparciu ludzi, którzy nie są obojętni na cierpienie Wiktora, możemy walczyć o jego lepsze jutro. Często jest to walka na wszystkich frontach. Bardzo prosimy o wsparcie! Juliusz i Agnieszka, rodzice Wiktora

1 689,00 zł ( 9.17% )
Still needed: 16 716,00 zł
Martin Kukulski
Martin Kukulski , 43 years old

Wystarczy tak niewiele, by zmienić wszystko – Pomożesz?

Dziękuję za wsparcie poprzedniej zbiórki. Wasza pomoc pozwoliła mi zakupić rower trójkołowy! Niestety po ostatniej konsultacji neurologicznej okazało się, że to nie wystarczy... Moja historia: Mam na imię Martynian. Moja codzienność nie jest prosta, ale się nie poddaję. Każdego dnia staram się być coraz bardziej sprawny. Choruję na wiotkie porażenie czterokończynowe oraz zwyrodnienie układu nerwowego. W dalszej walce potrzebuję Waszej pomocy! Jestem osobą niezdolną do samodzielnej egzystencji. Rehabilituję się jednak sam i przynosi to wymierne efekty. Jeszcze kilka miesięcy temu nie mogłem nawet wstać z łóżka bez pomocy drugiej osoby. Dziś nie tylko wstaje, ale też wychodzę na zewnątrz przy pomocy balkonika. Bardzo cieszą mnie te postępy i wiem, że mogę osiągnąć kolejne! Specjalny rower na trzech kołach pozwala mi łatwiej się przemieszczać i być bardziej samodzielnym. Oprócz tego pomaga ćwiczyć nogi. Niestety, ostatnia konsultacja z neurologiem nie przyniosła dobrych wieści. Moja choroba jest nieuleczalna. Przez to problemy z równowagą nie ulegną poprawie i rower nie wystarczy, by mi pomóc. Znacznie bezpieczniejszą dla mnie opcją jest skuter elektryczny. To wydaje się niewiele, ale dla mnie znaczy wszystko. Wiem, że swoją determinacją jestem w stanie osiągnąć dużo, ale na drodze znów stoją pieniądze. Wydatek jest większy niż poprzednio i wciąż dla mnie nieosiągalny… Ale wierzę, że znów mi pomożecie radzić sobie z codziennością! Z góry dziękuję za każdą wpłatę! Martynian Kwota zbiórki jest szacunkowa.

683,00 zł ( 9.17% )
Still needed: 6 764,00 zł
Michalina Chudy
Michalina Chudy , 13 years old

Skolioza wynosi aż 95 stopni! Potrzebna niezwykle kosztowna operacja... POMOCY!

Nasza córka jest wesołą nastolatką, która od urodzenia boryka się z licznymi problemami zdrowotnymi. Na ten moment największym zmartwieniem jest skolioza wtórna kręgosłupa piersiowo-lędźwiowego, która rośnie razem z Michaliną. Aktualnie wynosi ok. 95 stopni! Ratunkiem dla Michaliny jest operacja zaplanowana na styczeń 2025 roku, jednak jej koszt, wraz z dalszym leczeniem, wynosi aż 250 000 zł! Wszystko zaczęło się, gdy córka była jeszcze maleńkim dzieckiem. Miała zaledwie roczek, gdy przeszła poważną operację usunięcia torbieli enterogennej okolicy pnia mózgu. Wspaniali lekarze z Krakowa uratowali jej życie. Torbiel spowodowała jednak dużą wadę kręgosłupa szyjnego, wadę rdzenia kręgowego i niedowład lewej ręki. Później pojawiła się także skolioza wtórna kręgosłupa piersiowo-lędźwiowego. Niektórzy lekarze nie dawali Michalinie szans na to, że w ogóle zacznie chodzić. Jednak dzięki regularnej i intensywnej rehabilitacji – w wieku 3 lat postawiła pierwsze kroki.  Obecnie córka jest w trakcie leczenia ortopedycznego w Paryżu. Na początku było bardzo trudno, ponieważ pierwsze gorsety były wykonane z ciężkiego gipsu, które nosiła bez przerwy przez 7 długich miesięcy. Dziś na szczęście może korzystać z gorsetu innego rodzaju – takiego, w którym jest bardziej wyprostowana i mniej bolą ją plecy. W czerwcu i lipcu 2019 roku Michalina przeszła operacje obejmujące stabilizację kręgosłupa szyjnego. Obydwa zabiegi się powiodły, dzięki czemu nie musiała już nosić gorsetów. Niestety, dwa lata później okazało się, że skolioza znowu zaczyna się dynamicznie pogłębiać i gorsety powróciły do życia córki. Na ostatniej wizycie okazało się, że pomimo, iż nosi gorset 24 godziny na dobę skolioza wynosi aż 95 stopni i konieczna jest kolejna operacja. Została zaplanowana na styczeń 2025 roku. Całkowite leczenie i pobyt w Paryżu będą trwały około dwóch miesięcy, a ich koszt to wyniesie około 250 000 złotych. Po operacji córka będzie wymagała dodatkowo kosztownej i intensywnej rehabilitacji. Przez 13 lat pokrywaliśmy większość kosztów leczenia córki samodzielnie. Niestety, tym razem jesteśmy zmuszeni zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie… Prosimy, pomóżcie Michalinie wygrać wyścig o życie i sprawność, który toczy od urodzenia! Wiemy, że koszty są zawrotne, jednak wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam wywalczyć dla córki szansę na lepsze jutro! Każda wpłata i każde udostępnienie są dla nas absolutnie bezcenne! Rodzice

24 365,00 zł ( 9.16% )
Still needed: 241 593,00 zł
Lenka Hyla
Lenka Hyla , 14 years old

Chcemy uniknąć operacji! Kręgosłup Leny potrzebuje leczenia!

Lenka od zawsze dziwnie biegała. Nie zastanawiało nas to. Nigdy nie lubiła ćwiczyć. Z całą rodziną myśleliśmy, że to śmieszne stawianie stóp, to po prostu konsekwencja lenistwa. Myliliśmy się. W zeszłym roku podczas szkolnego bilansu pielęgniarkę zaniepokoił kręgosłup Leny. Zaczęła przypuszczać skoliozę. Oczywiście poszłyśmy do lekarza. Wykluczył on jednak skoliozę, zdiagnozował postępującą kifozę i przypisał regularne zajęcia na basenie.  Myślałam, że sprawa jest rozwiązana, jednak w tym roku pielęgniarka szkolna nie dała za wygraną i zasugerowała konsultacje u ortopedy. Najbliższy termin był możliwy za 2 lata, dlatego zdecydowaliśmy się na wizytę prywatną. Specjalista rzeczywiście wykrył skoliozę. Skrzywienie wynosi aż 20 stopni! Oprócz tego po specjalistycznych kosztownych badaniach dodatkowo potwierdzono lordozę boczną, kifozę, krzywiznę szyi oraz przykurcze w kolanie i udzie. Byliśmy zdumieni. Nie widzieliśmy, jak to się stało… Zszokowani czekaliśmy na gorset, mający poprawić stan kręgosłupa naszej córki. Jednak, zamiast pomóc – ZASZKODZIŁ! Okazało się, że owszem, prostował skoliozę, ale równocześnie doprowadzał do krzywienia bocznego, a to wszystko przez niską gęstość kości. Nowy gorset już nie pogarsza sytuacji, ładnie prostuje szyję, jednak w żaden sposób nie wpływa na skoliozę. By to zmienić, musimy najpierw zaradzić przykurczom, a to ciężka praca, zważywszy na fakt, że utrzymują się one od lat. Gdyby Lenka została zdiagnozowana wcześniej, gdyby, tak jak kiedyś, w przedszkolach wykonywano podstawowe badania monitorujące postawę ciała, dziś nie byłoby problemu. Jednak jest i musimy się z nim zmierzyć. Miesięczny koszt wizyt u ortopedy i rehabilitantki, która pomaga nam wyprostować dziecko to ok. 1000 zł. Do tego dochodzą koszty dojazdu m.in. do specjalistów w  Poznaniu, który od naszego domu oddalony jest aż 150 km. Badania to też spore wydatki. Choć pracujemy, finansowo nas to rujnuje. Bardzo prosimy o pomoc. Jeśli teraz kompleksowo nie zadziałamy, skomplikowana, bolesna i kosztowna operacja może okazać się jedyną drogą. Tego byśmy nie chcieli… Dzięki zebranym pieniądzom będziemy mogli kontynuować leczenie córeczki, prywatne wizyty u ortopedy, zajęcia z rehabilitantką, zapewnimy jej odpowiedni sprzęt medyczny, leki zwiększające gęstość kości. Z Twoją pomocą jest to możliwe. Z całego serca już teraz dziękujemy Ci za okazane wsparcie! Rodzice Leny

974,00 zł ( 9.15% )
Still needed: 9 665,00 zł