Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcin Grzeszkowiak
Urgent!
Marcin Grzeszkowiak , 13 years old

Marcin walczy o zdrowie, Proszę Pomóż!

Marcin urodził się z wadą genetyczną (achondroplazją), objawiającą się dużym obwodem głowy z towarzyszącymi wodniakami podtwardówkowymi, dysmorfią twarzy, zwężeniem klatki piersiowej, przykurczami i zwyrodnieniami stawów i ich zwiększoną ruchomością, bardzo krótkie palce (tzw. „trójząb”), skrzywieniem kręgosłupa, koślawością nóg, zwężeniem otworu wielkiego czaszki, który wciąż grozi u Marcina paraliżem, a także bardzo niski wzrost do około 130cm. Achondroplazja powoduje stale odczuwalny ból (stawów łokciowych, kolanowych, międzypaliczkowych, kręgosłupa), ból w odcinku szyjnym z powodu zwiększonej objętości główki. Dużym problemem jest funkcjonowanie w życiu codziennym. Ze względu na niski wzrost pojawiają się problemy z poruszaniem się komunikacją publiczną, dosięgnięciem do zamka od drzwi, domofonu, sięgnięciem artykułów spożywczych w sklepie, korzystaniem samodzielnie z toalety, wanny, szafek z ubraniami w domu, otwarciem okna czy zapaleniem światła. Codzienne i nie zauważalne dla nas zwyczajne czynności u synka są ogromnym wyzwaniem. OGRANICZA GO JEGO WŁASNE CIAŁO… Ze względu na ciągłe problemy zdrowotne, Marcin jest pod stałą opieką poradni neurochirurgicznej, neurologicznej, okulistycznej, laryngologicznej, kardiologicznej, ortopedycznej, ortodontycznej. Nie dawno na rynek leczniczy wprowadzono lek, który minimalizuje skutki achondroplazji i jej powikłania. Niestety lek ten jest nierefundowany. Roczny koszt leczenia to milion pięćset trzydzieści trzy tysiące złotych. Nie wyobrażalne dla nas pieniądze. Bez ludzi dobrej woli nigdy nie pomożemy naszemu synkowi. Terapia przynosi efekt tylko do czasu zamknięcia płytek wzrostowych kości, czyli do ok. 16 tego roku życia. Zostało bardzo mało czasu, zaledwie 2-3 lata podawani leku. Później dla Marcina nie będzie już dostępne żadne leczenie ! Każdy dzień bez terapii pogarsza jego stan zdrowia... DLATEGO OŚMIELAMY SIĘ PROSIĆ A WRĘCZ BŁAGAĆ WSZYSTKICH PAŃSTWA O POMOC DLA NASZEGO SYNKA… Jesteście jedyną nadzieją dla Marcina Rodzice Licytacje dla Marcinka –> KLIK Licytacje allegro dla Marcina –> KLIK Ratajska Telewizja Kablowa –> KLIK TELEKURIER –> KLIK DNI SZAMOTUŁ –> KLIK

76 316,00 zł ( 9.35% )
Still needed: 739 110,00 zł
Michalina Chudy
Michalina Chudy , 13 years old

Skolioza wynosi aż 95 stopni! Potrzebna niezwykle kosztowna operacja... POMOCY!

Nasza córka jest wesołą nastolatką, która od urodzenia boryka się z licznymi problemami zdrowotnymi. Na ten moment największym zmartwieniem jest skolioza wtórna kręgosłupa piersiowo-lędźwiowego, która rośnie razem z Michaliną. Aktualnie wynosi ok. 95 stopni! Ratunkiem dla Michaliny jest operacja zaplanowana na styczeń 2025 roku, jednak jej koszt, wraz z dalszym leczeniem, wynosi aż 250 000 zł! Wszystko zaczęło się, gdy córka była jeszcze maleńkim dzieckiem. Miała zaledwie roczek, gdy przeszła poważną operację usunięcia torbieli enterogennej okolicy pnia mózgu. Wspaniali lekarze z Krakowa uratowali jej życie. Torbiel spowodowała jednak dużą wadę kręgosłupa szyjnego, wadę rdzenia kręgowego i niedowład lewej ręki. Później pojawiła się także skolioza wtórna kręgosłupa piersiowo-lędźwiowego. Niektórzy lekarze nie dawali Michalinie szans na to, że w ogóle zacznie chodzić. Jednak dzięki regularnej i intensywnej rehabilitacji – w wieku 3 lat postawiła pierwsze kroki.  Obecnie córka jest w trakcie leczenia ortopedycznego w Paryżu. Na początku było bardzo trudno, ponieważ pierwsze gorsety były wykonane z ciężkiego gipsu, które nosiła bez przerwy przez 7 długich miesięcy. Dziś na szczęście może korzystać z gorsetu innego rodzaju – takiego, w którym jest bardziej wyprostowana i mniej bolą ją plecy. W czerwcu i lipcu 2019 roku Michalina przeszła operacje obejmujące stabilizację kręgosłupa szyjnego. Obydwa zabiegi się powiodły, dzięki czemu nie musiała już nosić gorsetów. Niestety, dwa lata później okazało się, że skolioza znowu zaczyna się dynamicznie pogłębiać i gorsety powróciły do życia córki. Na ostatniej wizycie okazało się, że pomimo, iż nosi gorset 24 godziny na dobę skolioza wynosi aż 95 stopni i konieczna jest kolejna operacja. Została zaplanowana na styczeń 2025 roku. Całkowite leczenie i pobyt w Paryżu będą trwały około dwóch miesięcy, a ich koszt to wyniesie około 250 000 złotych. Po operacji córka będzie wymagała dodatkowo kosztownej i intensywnej rehabilitacji. Przez 13 lat pokrywaliśmy większość kosztów leczenia córki samodzielnie. Niestety, tym razem jesteśmy zmuszeni zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie… Prosimy, pomóżcie Michalinie wygrać wyścig o życie i sprawność, który toczy od urodzenia! Wiemy, że koszty są zawrotne, jednak wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam wywalczyć dla córki szansę na lepsze jutro! Każda wpłata i każde udostępnienie są dla nas absolutnie bezcenne! Rodzice

24 865,00 zł ( 9.34% )
Still needed: 241 093,00 zł
Amelia Petryszyn
Amelia Petryszyn , 3 years old

"Nie stać mnie na lek, który uratuje moją córeczkę"❗️Amelka w szponach zespołu Retta – POMOCY❗️

Po raz pierwszy o pomoc w ratowaniu naszej córeczki poprosiliśmy w maju 2023 roku. To wtedy krótko po otrzymaniu diagnozy zespołu Retta z przerażeniem pisaliśmy pierwsze słowa apelu. Nie wiedzieliśmy, jak bardzo choroba zmieni nasze życie. Dziś wiemy, że zmieniła w nim wszystko i podporządkowała sobie niemal każdy kolejny dzień...  Ramię w ramię, wspólnymi siłami zebraliśmy kwotę, która miała wystarczyć na pokrycie 2 lat leczenia. Miała – bo krótko po zakończeniu zbiórki cena leku wzrosła, a my dowiedzieliśmy się, że Amelka będzie musiała przyjmować większą dawkę niż zakładaliśmy!  Mamy zabezpieczone środki na pewien czas, jednak koszty leczenia stale rosną i boimy się, że w pewnym momencie zabraknie nam pieniędzy. Nagłe przerwanie leczenia będzie miało bardzo negatywne skutki – może dojść do silnego regresu, z którego nie wyprowadzimy już Amelki. Oznaczałoby to utratę wszystkiego, o co tak dzielnie walczyliśmy od wielu miesięcy. Dlatego po długich rozmowach postanowiliśmy założyć zbiórkę na dalsze leczenie Amelki, aby nie bać się o jej przyszłość. Teraz pieniędzy nie starczy nawet na 2 lata... Amelka przyjmuje lek od kwietnia. Od tego momentu zauważyliśmy naprawdę duże zmiany. Córeczka nie wentyluje się tak bardzo, jest mocniej zainteresowana wszystkim, co się dzieje wokół niej, nie ma tych okropnych ataków drgawek, które ją tak męczyły, Z jednej strony cieszymy się, że Amelka lepiej je i przybiera na wadze, a z drugiej martwimy się,  bo wraz z większą wagą zwiększa się dawka, co generuje jeszcze większe koszty. A przecież nie możemy głodzić naszego dziecka... Nie możemy również dopuścić do przerwania leczenia. Nawet nie chcemy sobie wyobrażać, co będzie jeśli zabraknie nam pieniędzy i Amelka znów zniknie w świecie zespołu Retta? Jeśli przerwiemy leczenie znów mamy patrzeć bezradnie na to co choroba robi z ukochaną córeczką? Ten koszmar wciąż mamy w pamięci.  Pierwsze objawy zespołu Retta zaczęliśmy zauważać, gdy Amelka miała 8 miesięcy. Oczywiście nie mieliśmy wtedy pojęcia, że to wszystko jest efektem straszliwej choroby. Córeczka nie siadała ani nie raczkowała. Konsultowaliśmy się z wieloma neurologami, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, gdzie leży źródło jej problemów. Do końca mieliśmy nadzieję, że jej życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo... Pogłębione badania wykonano, gdy nastąpił ogromny REGRES! Amelka miała wtedy około roku. Przestała mówić, a jej rączki nie mogły już utrzymać zabawki czy nawet jedzenia. Już tak pięknie mówiła „mama” i „tata”, tak bardzo się cieszyliśmy z jej rozwoju. Teraz funkcjonuje, jakby zapomniała jak to mówić! Otrzymana diagnoza wydawała się być bezlitosna – zespół Retta. To genetyczna, rzadka i niestety nieuleczalna choroba. W większości przypadków choroba ta dotyka dziewczynki. Gdy zaczęliśmy czytać informacje o schorzeniu, jakie komplikacje rozwojowe i niebezpieczeństwa mogą czyhać na naszą córeczkę – załamaliśmy się... Potem dowiedzieliśmy się o leku ze Stanów Zjednoczonych, który wstrzymuje rozwój choroby i wspiera dziewczynki w pracy nad utraconymi umiejętnościami. Oczywiście przyjęcie leku nie oznaczało końca walki o Amelkę. Nasza córeczka musi być pod stałą opieką wielu specjalistów. Regularne konsultacje kontrolne, walka podczas rehabilitacji o odzyskanie tego, co już utraciliśmy to walka na drugim froncie, która wciąż trwa. Z ogromną nadzieją spoglądamy w przyszłość oczekując na jakiekolwiek informacje na temat terapii genowej, nad którą wciąż trwają badania. Do tego czasu musimy utrzymać Amelkę w jak najlepszym stanie, a do tego potrzebujemy Waszego dalszego wsparcia.  Dlatego jesteśmy tu po raz kolejny i zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Wasze dobre serca działają cuda. Nasza maleńka Amelka takiego cudu właśnie potrzebuje! Jesteśmy wdzięczni za każdą wpłatę i udostępnienie naszej zbiórki! Nie możemy dopuścić do przerwania leczenia, dlatego prosimy o każde wsparcie...  Angelika Kozubek-Petryszyn i Rafał Petryszyn, rodzice Amelki ➡️ Amelka Petryszyn kontra zespół Retta ➡️  Licytacje na Facebooku ➡️ Kurier Opolski ➡️ Radio Doxa ➡️ Radio Park

699 709,00 zł ( 9.34% )
Still needed: 6 785 369,00 zł
Michał Klama
Urgent!
Michał Klama , 43 years old

Mecz o wszystko – nadal trwa❗️

Za mną już 3 operacje oraz 4 szczepienia komórkami dendrytycznymi, przede mną kolejne 3 dawki immunoterapii. Jestem też w trakcie standardowego leczenia w Polsce – chemioterapii. Walka trwa, lecz to ja wygrywam. Wierzę, że z Twoją pomocą pokonam Glejaka doszczętnie! Czas pędzi jak oszalały. Pod koniec lipca dostałem śmiertelną diagnozę – Glejak IV stopnia. W sierpniu przeszedłem operację i cykl chemii. Zaraz potem wykryto wznowę. Znów operacja. W międzyczasie zakwalifikowanie do leczenia immunoglobinami w Niemczech. W październiku start terapii. Na początku roku badanie kontrolne przed radioterapią – wykryta zmiana przeoczona wcześniej w badaniu MR... Przeszedłem kolejną operację, po której dostałem najlepszą wiadomość – czysto! Marzę o tym, by to był koniec, bym już ani ja, ani moja rodzina nie żyła strachu. Proszę, pomóż mi to osiągnąć. Aby utrzymać obecny stan, muszę kontynuować leczenie, którego koszty są niewyobrażalne. Wiem, że z Twoją pomocą wszystko jest możliwe! Poznaj moją historię: Zaczęło się od bólu głowy. Bólu, który nie chciał minąć, a którego przyczyna leżała w rosnącym guzie mózgu. Wyniki tomografu były druzgoczące, a cały nasz dotychczas znany i bezpieczny świat runął... Dalsze badania potwierdziły najgorsze obawy – guz okazał się glejakiem wielopostaciowym, IV stopnia. Przez rok walczyłem – najpierw operacja wycięcia guza, a potem realizacja wszystkich zaleceń lekarskich, chemioterapia, radioterapia, leki, suplementy, nastawienie i wiara w to, że po prostu się uda. Do dnia kontrolnego rezonansu byłem przekonany, że to koniec, że już po wszystkim. Badanie było profilaktyczne – miało przygotować mnie do operacji uzupełniającej ubytek w kości czaszki. Lecz rezonans wykazał wznowę. Jedną opcją jest operacja. Druga opcja zawiera nie tylko usunięcie guza, ale włączenie metody  NanoTherm, która dosłownie „wypala" miejsca, w których był guz. Ten rodzaj leczenia istotnie minimalizuje ryzyko wznowy. Koszty leczenia opiewają prawie na 200 tysięcy złotych, a termin wyznaczono na połowę sierpnia. Wiem, że nie mam czasu. Choć kwalifikacja do tej terapii przeszła pomyślnie, jestem świadomy swojego stanu i nie wiem, czy mój organizm wytrzyma aż miesiąc. Jeśli moje życie uratuje kolejna operacja – nie zawaham się zaufać profesorowi, która już raz je uratował. Moim celem jest nie tylko uratowanie życia, ale zachowanie go na jak najdłużej. Mam wspaniałą rodzinę – cudowną żonę i dwóch synów. Właśnie dla swojej rodziny chcę i będę robił wszystko, by pokonać nowotwór. Po dogłębnej analizie metody nanotherm okazuje się, że ma ona jedną wadę – nie można po niej wykonywać badań Rezonansem Magnetycznym, co jest niezbędne w mojej walce. Rezygnujemy z terapii natrafiamy na inną równie kosztowną metode walki z tym trudnym przeciwnikiem - IMMUNOLOGIA czyli szczepienia i nauka swojego systemu odpornościowego by walczył z guzem swoimi siłami. Decyzja może byc tylk jedna ryzykujemy i walczymy. Za każde wsparcie, wpłatę, udostępnienie dziękuję i proszę. Właśnie wasza pomoc, może realnie wpłynąć na to, że za rok o tej porze będę mógł grać dalej z synami w piłkę, zabiorę żonę na randkę, spotkam się z przyjaciółmi... Po prostu będę żył! Jestem sportowcem – lecz walka z nowotworem nie jest rywalizacją, w której na koniec podamy sobie rękę z przeciwnikiem, tym bardziej nie wymienimy się koszulkami. To jest walka o życie, a w grę wchodzi tylko wygrana, której zwieńczeniem będzie gest uniesionej, mojej zwycięskiej ręki! A w tle będzie sobie grał utwór Ultra Nate - Free. Michał z rodziną

11 926,00 zł ( 9.34% )
Still needed: 115 734,00 zł
Filip Lenart
Filip Lenart , 7 years old

Filip wciąż walczy z chorobą – Prosimy o wsparcie❗️

Filip miał 7 miesięcy, kiedy nagle nasz świat legł w gruzach… Już wcześniej widzieliśmy, że z synkiem dzieje się coś złego, że rozwija się inaczej niż niewiele starsza siostra. Często przez jego ciało przechodził dziwny i nagły skurcz — wyglądał tak, jakby się czegoś wystraszył. Lekarze jednak odprawiali nas, mówiąc, że jest tylko troszkę wiotki i rehabilitacja pomoże. Nie pomogła. Zabraliśmy synka na prywatną wizytę do neurologa, a potem trafiliśmy do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Przyjęli nas jako przypadek nagły.  Dwa tygodnie spędziliśmy na podłodze przy łóżku synka, bojąc się jak nigdy wcześniej. Napady przychodziły coraz częściej, szarpiąc nim, jakby ten był bezwolną kukiełką. Podstawowe badanie genetycznie nie dało odpowiedzi skąd ta padaczka, ale już kolejne badanie WES pokazało, z czym mamy do czynienia – Rzadka, przypadkowa mutacja w genie powoduje ciężką padaczkę i zatrzymuje rozwój. Lekarze dopiero dowiadują się o podobnych chorobach i to znaczy, że nie ma lekarstwa...  Obecnie Filip ma już 7 lat i jesteśmy po ponad 30 pobytach na oddziale neurologii, przeszliśmy już praktycznie wszystkie możliwe terapie lekowe łącznie z podaniem komórek macierzystych i sterydoterapii, która niestety nie przyniosła żadnych rezultatów.   Syn w 2023 roku miał założonego PEG-a. Kiedy Fifi się odwadnia, zwyczajnie nie je i nie pije. Wcześniej mieliśmy z tym duży kłopot, bo napady wykańczały go fizycznie i nie przyjmował pokarmów ani wody z butelki.   Z powodu obniżonego napięcia mięśniowego Fifi ma też problemy z odkrztuszaniem i odkasływaniem wydzieliny gromadzącej się w gardle. Oczywiście staramy się go jak najwięcej pionizować i sadzać, ale to z kolei powoduje zwiększenie częstotliwości napadów uogólnionych mocnych szarpnięć całego ciała.  Każdy napad coraz mocniej degeneruje mózg. Filip traci powoli wszystko to, co z mozołem i trudem wywalcza na rehabilitacji. Dlatego rehabilitacja jest tak istotna. Fifi uczęszcza systematycznie na rehabilitację ruchową z fizjoterapeutą, terapię ręki, integrację sensoryczną oraz specjalistyczne zajęcia z neurologopedą i psychologiem. Nasz maluch ćwiczy dzielnie, mimo że często jest słabiutki i niektóre ćwiczenia sprawiają mu także ból czysto fizyczny. Niestety jest to konieczność. Synek nie chodzi, nie siedzi, nie wie, do czego służą jego rączki, nie trzyma samodzielnie głowy, ma obniżone napięcie mięśniowe, nie mówi. Aby najlepiej zobrazować sobie jego sytuację, proszę sobie wyobrazić marionetkę, której odetnie się sznurki – jak upadnie, tak zostanie.  Filip potrzebuje asystora kaszlu oraz ssaka medycznego, aby pomóc mu w pozbyciu się wydzieliny. Do tego dochodzą chociażby dojazdy na zajęcia czy badania. Wymaga także ciągłej i różnorodnej rehabilitacji, której koszty pochłaniają lwią część budżetu domowego. Rocznie to grubo ponad 60.000 zł. Jedna godzina terapii kosztuje 230 zł! Stąd nasza gorąca prośba o pomoc dla tego Małego Wojownika, który mimo ciągle nawarstwiających się przeciwności losu walczy i nie poddaje się. Z góry dziękujemy za wszelkie udzielone nam i Filipowi wsparcie Alicja i Arek – rodzice małego Wojownika

14 898,00 zł ( 9.33% )
Still needed: 144 677,00 zł
Adrian Kornienko
Adrian Kornienko , 33 years old

Tragiczny wypadek pozbawił Adriana nóg, ale nie zabrał wiary i nadziei. Na pomoc!

Adrian od zawsze ma niesamowitą zdolność zjednywania sobie ludzi. Po prostu nie da się go nie lubić. Kiedy spotkasz go na swojej drodze, z pewnością obdarzysz go sympatią i na pewno zapamiętasz. A gdy porozmawiasz z nim, chociaż krótką chwilę, będziesz mieć wrażenie, że znacie się od lat. Taki właśnie jest Adrian… Dlatego wciąż nie możemy uwierzyć, że takie ogromne nieszczęście spotkało tak wspaniałą osobę. I dlatego właśnie chcemy zrobić wszystko, by mu pomóc… Wiemy, że gdyby spotkało to kogoś z jego przyjaciół czy znajomych, stanąłby na głowie, by dać wsparcie. 26 września 2020 roku los sprawił, że świat Adriana zatrzymał się. Jadąc na zakupy uległ wypadkowi, w wyniku którego stracił obie nogi. Miał połamane kości uda, połamaną miednicę, uraz płata czołowego - jego życie wisiało na włosku. Lekarze przez kilka dobrych godzin o nie walczyli.  Sekunda wywróciła cały świat do góry nogami. Tragedia, która dotknęła Adriana i jego bliskich jest nie do opisania. Na szczęście Adriana udało się uratować. Niestety, jego nóg nie…  Adrian leżał 2 tygodnie pod respiratorem, sztuczną nerką oraz przeszedł transfuzję krwi. Nie poddał się, mimo tego, że każdy dzień mógł przynieść najgorsze. Na to przygotowywali wszystkich lekarze… Jednak po skomplikowanej operacji, amputacji nóg na poziomie ud Adrian wybudził się ze śpiączki!  Po 10 dniach na OIOMie został przeniesiony na oddział chirurgii i zaczął się powoli poruszać. Postanowił, że najszybciej jak to jest możliwe, dojdzie do sprawności, by móc samodzielnie chodzić i nadal być wsparciem dla najbliższych. Jego dusza wojownika i wrodzony optymizm, nawet w najczarniejszych chwilach życia, nie pozwoliły mu się poddać. Powrót do sprawności po wypadku nie będzie jednak możliwy bez wsparcia finansowego. Potrzebne są ogromne środki na zakup protez obu nóg i długą kosztowną rehabilitację. Środki finansowe, które są potrzebne, przewyższają możliwości, szczególnie że Adrian nie jest w stanie tej chwili pracować. Dlatego on i jego bliscy potrzebują naszej pomocy, która da wiarę w to, że jeszcze będzie dobrze.  Adrian potrafi poprawić humor nawet w najgorszy dzień. Ma też niebywałą siłę charakteru oraz wrodzony upór i dążenie do celu. Jest dobrym i lojalnym przyjacielem, mężem, ojcem, na którego zawsze można liczyć. Nie zostawiajmy go teraz samego… Przyjaciele   * Decyzją Pawła, środki z jego zbiórki zasiliły subkonto Adriana! Dziękujemy! Dzięki temu możemy zmniejszyć kwotę do zebrania o 33 000 złotych. 

27 330,00 zł ( 9.33% )
Still needed: 265 478,00 zł
Alicja Szczepankiewicz
9 days left
Alicja Szczepankiewicz , 6 years old

Let's save Alicja's legs.

I am the father of this little princess from the photo and I must do everything in my power to save her disabled legs. Alicja, our long-awaited baby, needs help from the world class specialists – they are the only people who are able to make her walk like healthy people do. We found them in Paley’s Institute and we are waiting for surgery. However, for this to happen we have to collect an enormous amount of money. We beg for your help... We love Alicja more than anything. Pregnancy was a dream come true for us and it was a capstone of our marriage. Parents never think that something might go wrong… But in our case our plans and hopes were crushed quickly – at some point the doctor informed us that our daughter’s femurs just stopped growing… Our joy was replaced with a huge anxiety. We had to cope with it ourselves, we didn’t tell it to anyone. We lacked courage but also we were deceiving ourselves, we hoped it wouldn’t be that bad… Neither grandparents nor our friends were aware of the situation. Until Alicja’s birth we didn’t know what to expect and what our baby girl is going to look like. All that remained was to put our faith in God. Alicja was born in the 32nd week of pregnancy, she weighted only 2,815 pounds. Not only were her legs disabled but also she suffered prematurity complications and the so-called Pierre Robin syndrome. So much adversity for someone so little… She had blood transfusion three times, we had to learn how to use a feeding probe. Our baby was suffering, our hearts were broken and our eyes were full of tears...Out of her many health issues and problems the biggest one is the condition of Alicja’s legs. She has twisted hip-joints and not fully grown femurs which are disproportionately short and deformed. Additionally, she was diagnosed with an unknown genetic defect which makes diagnosing and the recovery even more difficult. No one knows what influence it is going to have on her life for years to come so the only choice we have is to fight the visible enemy – Alicja’s problems with legs. While looking for help, we found Dr Paley’s Institute. They gave us hope and we are certain it is the right place for our daughter. During consultations they provided us with the treatment plan and guarateed that Alicja will be able to walk as if her legs were never disabled – it would be impossible to notice she had any problems at all! This is good news but there is more to the story – the surgery is extremely expensive and we can’t afford it...Alicja’s femurs have to be reshaped, her bones must be straightened and extended. The road to our daughter’s mobility is long and difficult but the most important thing is that we know where to go and what our goal is. Each day me and my wife are going to help our baby girl walk through her life – but our support won’t be enough. The costs of the surgery are too much for us to handle… This is why we ask you for your help. Adrian – Alicja’s proud dad

26 612,00 zł ( 9.32% )
Still needed: 258 647,00 zł
Krysia Kieszkowska
Krysia Kieszkowska , 29 years old

Codziennie walczy o zdrowie i sprawność – Pomóż Krysi!

Dzięki Waszej pomocy córka może kontynuować rehabilitację i leczenie! Tam stał się cud! Cud, do którego każdy dołożył swoją cegiełkę, ponieważ to dzięki zbiórce udało się pojechać na turnus i kontynuować rehabilitację.  Dziękujemy z całego serca i prosimy, byście dalej wspierali Krysię. Nasza historia: Moja córka od dziecka zmaga się z licznymi chorobami, dlatego jej codzienność to nieustanna walka o zdrowie i sprawność. Każdego dnia Krysia stara się robić dalsze postępy, ale jest to droga okupiona wymagającą pracą.  Krysia choruje na dziecięce porażenie mózgowe i wodogłowie. Zdiagnozowano u niej również padaczkę, dysplazję oskrzelowo-płucną oraz wadę wzroku. Córka wymaga stałej rehabilitacji i leczenia, by pomóc jej w codziennym życiu. Obecnie najbardziej potrzebny jest nam nowy ssak. Poprzedni służył nam przez 15 lat. Kiedy Krysia była chora, ledwo już działał i wiemy, że nie da się go naprawić, ani wypożyczyć nowego. Taki sprzęt nie jest też refundowany. Nowy ssak, turnusy rehabilitacyjne oraz dalsze leczenie to szansa na walkę o sprawność mojej córki.  Potrzeby związane z leczeniem Krysi nieustannie rosną, a ja nie jestem w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów, dlatego tak ważne jest dla nas Państwa wsparcie. Już nie raz udowodniliście nam, że nie jesteśmy w tej walce sami. Dlatego kolejny raz zwracamy się z prośbą o pomoc dla Krysi. Mama Krysi Kwota zbiórki jest szacunkowa.

2 976,00 zł ( 9.32% )
Still needed: 28 939,00 zł
Ewelina Idźkowska
Urgent!
Ewelina Idźkowska , 33 years old

Mama dwójki dzieci i żona walczy o życie❗️POMÓŻ❗️

Mam na imię Ewelina. Mam 32 lata. Jestem żoną i mamą dwójki małych dzieci. W grudniu 2022 roku wyczułam guza w lewej piersi. Od tego momentu moje życie stało się walką. Dla dzieci, męża, najbliższych, dla siebie… Szereg badań i konsultacji lekarskich wykazały, że nowotwór jest złośliwy a wyczuwalne zgrubienie to przerzut do węzłów chłonnych. Niemal natychmiast rozpoczęłam leczenie. Przez pierwsze kilka miesięcy była to silna chemioterapia, która choć stopniowo zabijała wroga, skutecznie osłabiała także cały mój organizm. To były bardzo trudne chwile. Byłam mamą zaledwie 1.5 rocznej Dominiki i niespełna 4-letniego Bartusia. Całą sobą chciałam być przy nich i spędzać każdą wolną chwilę razem. Niestety czasem nie miałam siły, by podnieść się z łóżka.  W lipcu przeszłam operację. Następnie przez kolejne 5 tygodni zostałam poddana radioterapii. Po kolejnych miesiącach walki w końcu usłyszałam upragnione słowa – “leczenie zadziałało”. Chwilę później zderzyłam się jednak z brutalną rzeczywistością. W moim przypadku to nie oznacza końca.  Ze względu na wysoki stopień złośliwości i zaawansowania choroby jestem narażona na wznowę. Od stycznia tego roku wdrożyłam leczenie uzupełniające, które ma temu zapobiec. Przyjmuję dodatkowy lek poza refundacją, który zapobiega nawrotowi choroby. Przez pierwsze miesiące aż do tej pory leczenie opłacałam z własnych środków. Niestety, moje oszczędności się kurczą, a terapia, by była skuteczna musi trwać jeszcze przez co najmniej 2 lata. Całkowity koszt leczenia wyniesie więc około 200 tys. złotych.  Wspiera mnie rodzina i moi bliscy.  Mam dwójkę wspaniałych dzieci, z którymi chce być jak najdłużej, dlatego proszę, pomóż mi zawalczyć o życie! Zrobię wszystko, by pokonać raka. Jednak bez Twojej pomocy, to się nie uda! Proszę o wsparcie. Ewelina

19 836,00 zł ( 9.32% )
Still needed: 192 930,00 zł