Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sandra Skręta
Sandra Skręta , 13 years old

Śmiertelny wirus zniszczył małe życie❗️Sandra potrzebuje Twojej pomocy!

Sandra była zdrową, cudowną dziewczynką. Była... Zachwycała wszystkim swoimi postępami. Siedziała, raczkowała, chodziła. Kiedyś... W ciągu jednego dnia wszystko się zmieniło. Poszliśmy na sanki. Podczas zabawy zaatakował ją wirus, który zajął cały mózg. Prawie ją zabił. Sandra cudem przeżyła… Nie jest już jednak sobą. Mieliśmy córeczkę, która chodziła, która biegała, która mówiła… Dziś to tylko wspomnienie, sama myśl o nim boli. Chcemy tylko jednego – by to odzyskać… Potrzebujemy szansy, którą tylko Ty możesz nam dać. Szansy, by nasza córeczka była choć w małej mierze taka jak przedtem… Przyszła na świat 9 sierpnia 2011 roku. Okaz zdrowia, 10 punktów w skali Apgar. Rozwijała się książkowo, miała pół roczku, gdy zaczęła raczkować i siadać, roczek, gdy zaczęła chodzić, mówiła pojedyncze słowa… „Mama, „tata” – najpiękniejsze z nich. Okaz zdrowia, żadnych problemów. Nic nie zapowiadało tragedii. Nic. Przeziębienie, zapalenie oskrzeli, antybiotyk… Sandra była słaba, miała obniżoną odporność. Miało być lepiej, było coraz gorzej… Nie chciała wstawać z łóżka. Była nieprzytomna, markotna. Cały czas spała. Lekarz stwierdził zapalenie gardła, odesłał nas z kwitkiem. Sandra spała cały dzień, całą noc… Rano była tak senna, że nie chciała nawet wziąć leków. Leciała nam przez ręce. Wezwałam karetkę. W szpitalu stwierdzili zapalenie opon mózgowych, wsadzili nas z powrotem do karetki, mieliśmy jechać do Łodzi. Tam na naszych oczach Sandra zaczęła umierać. Nasza córeczka zapadła w śpiączkę. Przestała oddychać. Została zaintubowana.  Dziś wiemy, że  nasza córeczka uciekła wtedy grabarzowi spod łopaty. Kilka godzin później i nie byłoby jej już z nami. Bylibyśmy rodzicami, których dziecko umarło na ich rękach. Sama myśl o tym sprawia dziś, że jest nam słabo, zapiera nam dech. Sandra miała ostre, rozsiane wirusowe zapalenie mózgu. Gdyby nie nadszedł ratunek, to byłby koniec. Lekarze podejrzewają, że wirus przyszedł po prostu z powietrza, tak się zdarza arcyrzadko, trzeba mieć wyjątkowego pecha… Była gdzieś na zewnątrz, miała obniżoną odporność, wirus zaatakował ją… I chciał zabić. Sandra miała zajęty cały mózg. Pień, rdzeń, móżdżek… 24 dni była w śpiączce, walczyła. Dzień zlewał się z nocą, nic nie miało znaczenia, tylko ona, czy jeszcze oddycha, czy ma szansę. Sandra przeżyła, wybudzono ją ze śpiączki… Myśleliśmy, że będziemy czuć radość, ale przygniotła nas rozpacz. Nasz córeczka nie umiała podnieść główki, nie ruszała rączkami, nóżkami, nie mówiła… Patrzyła na nas i nie poznawała nas, swoich rodziców… Leżała nieruchomo jak lalka. Lekarze pocieszali nas, że mózg małego dziecka się regeneruje. Nikt nie umiał jednak powiedzieć, kiedy i czy w ogóle Sandra wróci do siebie. Od 2013 – 9 lat – codziennie walczymy o to, by pomóc naszemu dziecku. Sandra ma uszkodzony mózg, padaczkę, wadę wzroku, porażenie czterokończynowe… Gdy wyszliśmy ze szpitala, jej ręce i nóżki były niesprawne, nie umiała nawet jeść. Od razu zaczęliśmy rehabilitację. Po pół roku zaczęła trzymać głowę, coraz lepiej posługiwać się rączkami, niestety do dziś nie chodzi. Córeczka jest przykuta do wózka inwalidzkiego. Jest też spastyczna, trzeba bardzo uważać, gdy się jej dotyka, nosi… Przez nieuwagę można jej coś złamać. Pojawiła się skolioza - jest tak duża, że kwalifikuje się do operacji. Podwichnięte są też bioderka... Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy Sandra kiedykolwiek wstanie z wózka inwalidzkiego. Robimy jednak, co możemy, walczymy. Jesteśmy pod opieką neurologa, ortopedy, okulisty, stomatologa, pedagoga, psychologa, logopedy rehabilitanta. Sandra ma orzeczenie o lekkim stopniu niepełnosprawności intelektualnej... Wciąż potrzebuje leczenia i rehabilitacji. Aby wyjść z domu, musimy nosić córkę na rękach, a Sandra robi się coraz większa i cięższa... Tak samo z wejściem. Osobno znosimy też wózek. Niestety, 9 stopni schodów stają się coraz trudniejszą przeszkodą do pokonania... Noszenie córki to ogromne obciążenie dla kręgosłupa i rąk. Chcielibyśmy zamontować windę, która rozwiązałaby ten problem... Musimy też przystosować łazienkę do potrzeb Sandry - niestety drzwi są tak małe, że wózek się w niej nie mieści. Prosimy o pomoc, z góry dziękując za każdą złotówkę, która da szansę Sandrze i pomoże wymazać tamten koszmarny dzień. Tylko to nam zostało. Innej szansy nie mamy. Tak bardzo chcemy znów zobaczyć, jak ona chodzi…

6 213,00 zł ( 9.71% )
Still needed: 57 747,00 zł
Adam Pawlik
Adam Pawlik , 9 years old

Trwa trudna walka o zdrowie i lepszą przyszłość Adasia!

Mój syn Adaś jest wspaniałym, 8-letnim, zawsze uśmiechniętym, radosnym chłopcem. Każda mama pragnie, by jej skarb jak najlepiej sobie radził w życiu. By nie cierpiał, nie doświadczał bólu, choroby. Niestety miłość nie jest w stanie uchronić przed wszystkim, przed całym złem… Mój synek cierpi na chorobę genetyczną – duplikację chromosomu 17, obniżone napięcie mięśniowe i autyzm. Codziennie zadaję sobie pytanie: „Czy da sobie radę w życiu?” Wiem, że zrobię wszystko, żeby tak się stało. Staram się zapewnić mu jak najlepszy rozwój i szczęśliwe dzieciństwo. Nie jest łatwo. Synek jest pod stałą kontrolą wielu lekarzy specjalistów. Chodzimy na badania do poradni endokrynologicznej, psychologicznej, psychiatrycznej, neurologicznej, na zajęcia rehabilitacyjne, do neurologopedy, genetyka, nefrologa. Adaś wymaga stałej opieki i rehabilitacji. Jego choroby nie da się wyleczyć, tylko intensywne ćwiczenia dają szansę na poprawę. Adaś ma problemy z koncentracją i skupieniem – lekarze podejrzewają u niego ADHD. Nie potrafi czytać i nadal ma trudności z pisaniem. Uczęszcza do szkoły integracyjnej, gdzie ma możliwość obcować z rówieśnikami. Niestety nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak rozwinie się jego choroba. Intensywna rehabilitacja jest bardzo istotna, ponieważ pomoże zniwelować ryzyko wystąpienia w przyszłości innych schorzeń, takich jak padaczka, choroba Alzheimera. Niestety terminy na NFZ są tak odległe, że wszystkie wizyty musimy realizować prywatnie. Przysparza to nam ogromnych kosztów i mocno burzy domowy budżet. Ostatnio usłyszałam od neurologa, że gdyby nie my, gdyby nie nasz upór, to dziś, w tej chwili Adaś byłby w dużo gorszym stanie, bez kontaktu z otoczeniem, z towarzyszącą epilepsją. Dalsze wsparcie, kontynuowanie rehabilitacji jest niezwykle ważne i daje Adasiowi szansę na szczęśliwe życie! Proszę, pomóżcie nam w tej trudnej walce! Liczę, że otworzysz dla Adasia swoje ogromne serce! Mama Adasia

1 548,00 zł ( 9.7% )
Still needed: 14 410,00 zł
Jan Wojcieszak
Jan Wojcieszak , 2 years old

Zbieramy na rehabilitację dla Jasia! Ten piękny uśmiech nie może zniknąć!

Jasiu nie skończył jeszcze roczku. Teraz jest jednak najlepszy moment, aby zadbać o jego sprawność. Bez Waszej pomocy będzie to jednak zbyt trudne... Jan urodził się o czasie poprzez cesarskie cięcie. Nic nie wskazywało na to, że będzie miał problemy ze zdrowiem. Szybko jednak zauważyliśmy u niego asymetrię, a z czasem było coraz więcej niepoprawnych oznak w jego codziennym zachowaniu... Aktualnie nasz synek potrzebuje pomocy fizjoterapeuty, neurologa i okulisty. Zdiagnozowano u niego wzmożone napięcie mięśniowe, zaburzenia rozwoju fizjologicznego, wadę wzroku. Kilka razy w tygodniu jeździmy z nim do fizjoterapeuty. Tygodniowo przejeżdżamy kilkadziesiąt kilometrów! W najbliższym czasie musimy zakupić ortezy, aby mógł prawidłowo stawiać nogi.  Niestety, dla nas jest to bardzo duży koszt, na który nie jesteśmy w stanie odłożyć. Postanowiliśmy poprosić o pomoc, choć nie jest to łatwe… Jesteśmy jednak pełni nadziei, że z Waszą pomocą sprawność naszego synka będzie w zasięgu ręki! Rodzice Jasia Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 362,00 zł ( 9.69% )
Still needed: 12 681,00 zł
Cyrylek Sorokin
Urgent!
Cyrylek Sorokin , 6 years old

SMA1 zabija synka na naszych oczach.... Błagamy, RATUJ❗️

SMA typu 1. Wydaje się, że to tylko trzy litery, ale dla nas zawalił się świat. Ta choroba to cichy morderca, który każdego dnia po trochu odbiera nam naszego jedynego, ukochanego synka…  Cyrylek to nasze pierwsze, długo wyczekiwane dziecko. Przyszedł na świat w czerwcu 2018 roku. Wraz z jego narodzinami nasze życie nabrało barw. Synek jest naszym słoneczkiem, które rozjaśnia każdy dzień. Z początku nic nie zapowiadało kłopotów zdrowotnych. Niestety, przyszedł czas na zatrważającą diagnozę... Kiedy Cyrylek miał trzy miesiące, zaczęto podejrzewać u niego rdzeniowy zanik mięśni — ciężką chorobę genetyczną. Długo czekaliśmy na ostateczny wynik badań. Liczyliśmy na to, że diagnoza okaże się błędna. Dziś jednak wiemy już, że czekaliśmy na cud, który nie nadszedł. Zamiast tego potwierdziła się okrutna informacja. SMA typu 1.  Choroba każdego dnia zabija neurony w organizmie mojego synka. Robimy wszystko, co możemy, by go uratować, jednak nasze wszystko – to wciąż za mało. Stan Cyrylka stale się pogarsza. Mimo intensywnej rehabilitacji i stałej opieki specjalistów dzisiaj oddycha dzięki rurce tracheostomijnej. Boję się nawet myśleć, co będzie dalej. Wiem jedno, nie możemy się poddać!  Przy rdzeniowym zaniku mięśni rehabilitacja, fizjoterapia i aktywność fizyczna mają bardzo istotne znaczenie. Ćwiczenia zapobiegają sztywnieniu i utracie ruchomości stawów, a także powstawaniu bolesnych przykurczów mięśni. Dziękujemy Wam z całego serca za całą dotychczasową pomoc. Jesteśmy wdzięczni z całego serca! Niestety, walka o naszego synka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia… Cyrylek ma bardzo mocne silne przykurcze… Choć nie widać – każdy dzień sprawia mu ból... Stan synka jest ciężki, jednak program terapeutyczny, który wdrożyli u niego rehabilitanci, zapobiega sztywnieniu stawów i przykurczom mięśni – w tym mięśni przykręgosłupowych. Mimo że do dużych postępów widocznych gołym okiem jeszcze daleka droga, to mocno wierzymy w to, że dzięki codziennej rehabilitacji, którą ma Cyrylek, będzie już tylko lepiej. Ze względu na brak środku transportu, rehabilitacja odbywa się w domu, miesięczny koszt to aż 4 tysiące złotych! Bez Waszej pomocy, bez pomocy ludzi o dobrym sercu, rodzice nie są w stanie płacić tak ogromnej kwoty co miesiąc. Prosimy, pomóżcie Cyrylkowi wyjść naprzeciw SMA 1... I nie dopuścić by w przyszłości zabrakło środków na rehabilitacje... Proszę, pomóżcie nam uratować życie naszego jednego synka… Rodzice Cyrylka

12 366,00 zł ( 9.68% )
Still needed: 115 294,00 zł
Katarzyna Głuch
Katarzyna Głuch , 41 years old

Tragedia kilka kroków od domu!

To był zwyczajny dzień, który skończył się moją życiową tragedią! Wracałam ze spaceru z psem i przechodziłam przez jezdnię. Do mojego domu zostało mi dosłownie tylko kilka kroków, gdy przechodziłam przez jezdnię i zostałam potrącona przez samochód... Pamiętam tylko, że odruchowo puściłam smycz mojego psa, a potem tylko ciemność…  Gdy obudziłam się w szpitalu, nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Rozmawiałam z lekarzami, którzy opowiedzieli mi, co się ze mną stało. Doznałam złamania kręgów szyjnych, urazu głowy i nóg. Na początku czułam ogromny strach i rodziło się we mnie tylko jedno pytanie: “Co teraz ze mną będzie?”. Oczywiście byłam wdzięczna losowi za to, że żyje, mimo że czułam ogromny ból. Okazało się jednak, że moja przyszłość zależy od rehabilitacji, która dla mnie jest niezbędna. Jest też niestety kosztowna, a moim jedynym marzeniem na chwilę obecną jest powrót do domu, do mojego dawnego życia. Chciałabym znów być pomocą dla moich najbliższych, szczególnie dla mojego taty, który z powodu choroby jest na wózku inwalidzkim i jestem dla niego ogromnym wsparciem, nie tylko fizycznym, ale też psychicznym. Chciałabym znów wyjść na spacer z moim ukochanym psem na naszą działkę, która jest całym moim życiem… Bardzo proszę o pomoc w zebraniu pieniędzy na rehabilitację, która pomoże mi znów stanąć na nogi! Bez Was to się nie uda!  Kasia

7 480,00 zł ( 9.68% )
Still needed: 69 755,00 zł
Artur Ciesielski
2 days left
Artur Ciesielski , 47 years old

Możesz pomóc mu odzyskać dawne życie – Potrzebne wsparcie dla Artura❗️

Artur był zawsze wesołym i ambitnym człowiekiem. Jest tatą dwójki dzieci, od niedawna instruktorem nauki jazdy. Praca stała się jego pasją, bezpieczne poruszanie po drodze nawykiem. Ale nawet to nie wystarczyło, by zapobiec tragedii… W połowie kwietnia zdarzył się wypadek komunikacyjny, w wyniku którego doszło do uszkodzenia płata czołowego, a potem amputacji nogi powyżej kolana! Lekarze przez dwa miesiące walczyli o życie Artura… Teraz my walczymy o jego zdrowie i samodzielność. Artur cudem odzyskał świadomość. To pomogło i perspektywa powrotu do rodziny dała mu motywację do ćwiczeń. Ale ponieważ poważna infekcja w amputowanej nodze spowodowała, że do tej pory miał tylko rehabilitację przyłóżkową – wciąż jest całkowicie zależny od innych. Wśród nieszczęść i niepewności pojawiła się jednak nadzieja – noga w końcu zaczęła się goić! Teraz kolejnym krokiem jest kompleksowa rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Usprawnienia wymaga całe ciało: odzyskanie sprawności w lewej ręce z niedowładem, ćwiczenia wzroku, by zwiększyć pole widzenia… Niedługo będziemy też na etapie, na którym trzeba przygotować kikuta pod protezę, a końcowym etapem będzie nauka chodzenia, która pozwoli Arturowi ostatecznie wrócić do normalnego funkcjonowania. W całej tej tragedii zaświeciło dla nas Słońce, dając nadzieję, że Artur wróci do nas sprawny i zdrowy. Tego chcemy teraz najbardziej na świecie i wiemy, że turnus rehabilitacyjny może bardzo pomóc. Tym, co nie pomaga, jest rachunek za turnus. Potrzebujemy pomocy, by Artur mógł walczyć o powrót do rodziny, do swoich dzieci już całkowicie. Nasze życie jednego dnia zmieniło się o 180 stopni, ale Wasza pomoc może przywrócić je choć w części na właściwe tory. Każda pomoc jest dla nas nieoceniona. Natalia, narzeczona Artura

18 479,00 zł ( 9.67% )
Still needed: 172 436,00 zł
Piotr Bartoszewicz
7 days left
Piotr Bartoszewicz , 46 years old

Tragiczny wypadek, a potem amputacja - pomóż Piotrowi znów iść na spacer z dziećmi!

Przed wypadkiem życie było takie łatwe... Szliśmy przez życie razem, ramię w ramię. Zawsze pomagał mi Piotr, mój kochający mąż. Głowa naszej rodziny, cudowny tata dwójki dzieci, zawsze uśmiechnięty i pełen pozytywnych myśli, aktywny fizycznie. Dla Piotra od zawsze najważniejsza była i jest rodzina. Pracował ciężko, ale nawet po pracy zawsze znalazł dla nas czas, aby porozmawiać, pomóc innym i pobawić się z naszymi dziećmi. Wszystko zmieniło się pewnego feralnego dnia.... 9 maja zaczął się jak każdy inny dzień. Nic nie wskazywało na to, że zakończy się tragicznie, że życie, jakie mieliśmy dotąd, zniknie bezpowrotnie... Mąż wybrał się na przejażdżkę motocyklem. Jeździł od wielu lat, motory były jego pasją od dziecka. To była motocyklowa przejażdżka, jakich odbył już setki. Mąż jak zawsze jechał zgodnie z przepisami. Kiedy zbliżał się do skrzyżowania, kierowca samochodu osobowego wymusił pierwszeństwo... Mąż nie zdążył zahamować, doszło do wypadku. Sekundy zniszczyły wszystko... Jeszcze wtedy nie sądziliśmy, jak poważne okażą się skutki wypadku. Piotr stracił stopę... Szpital na wiele dni stał się naszym domem. Lekarze dzielnie walczyli o jego stopę. Niestety po paru dniach wdała się martwica. Ziścił się najgorszy scenariusz - amputacja nogi... Nawet przy dramacie, jaki przeżył, mąż nie stracił optymizmu i uśmiechu na twarzy. Po amputacji zaczęła się walka o powrót Piotra do sprawności. Z powodu leżenia przez wiele dni na łóżku szpitalnym mięśnie Piotra zaczęły wiotczeć... Ból w nodze był nie do wytrzymania, ale nawet on nie przeszkodził mężowi w walce o powrót do sprawności. Rozpoczął intensywną rehabilitację. Walczy, bo wie, jak duża jest stawka. Zajęcia są bardzo męczące i bolesne... Rehabilitacji Piotra podporządkowaliśmy całe życie. Jeździmy do ośrodków, rehabilitantów, a po skończonych zajęciach ćwiczymy razem w domu. Robimy wszystko, aby Piotr wrócił choć do częściowej sprawności. Koszty leczenia, rehabilitacji, diety są dla nas ogromne... Znaleźliśmy się w sytuacji, w której jesteśmy pod ścianą. Musimy prosić o pomoc... Jeśli czytasz to i poruszyła Cię nasza sytuacja, będę niesamowicie wdzięczna. Nasze dzieci marzą o tym, aby wyjść na spacer z tatą... Pomóż nam odzyskać sprawność, która została Piotrowi brutalnie odebrana. Jeżeli nie możecie wpłacić, proszę o udostępnienie, wierzę, ze razem damy radę. Dziękuję za wszystko. Żona Piotra - Ania z rodziną ➡️Piotrkowi możesz pomóc też przez LICYTACJE - klik!

5 507,00 zł ( 9.67% )
Still needed: 51 430,00 zł
Filip Krezymon
Filip Krezymon , 18 years old

Wózek inwalidzki syna wymaga pilnej wymiany – potrzebna pomoc dla Filipa!

Filip choruje na Mózgowe Porażenie Dziecięce od urodzenia. Jest pogodnym chłopcem, niestety całkowicie zależnym od osób trzecich. Porusza się wyłącznie na specjalistycznym wózku inwalidzkim, który wymaga wymiany! Obecnie korzystamy z używanego wózeczka, który Filip dostał po chłopcu, który już z niego wyrósł. Posłużył nam długo, ale syn też już z niego wyrasta.  Filip jest wiotki a obecny wózek nie jest w stanie utrzymać go w prawidłowej pozycji. Ciało syna wisi, co powoduje obtarcia pod pachami i ogromny dyskomfort. Cierpi na tym też jego postawa, ponieważ moje dziecko jest wykrzywione, co może doprowadzić nawet do skoliozy!  Wózek inwalidzki, który chciałabym móc zakupić dla Filipa jest wyposażony w system specjalistycznych poduszek, które utrzymują ciało w prawidłowej pozycji i zapobiegają deformacjom kręgosłupa. Niestety taki sprzęt jest bardzo kosztowny, przy codziennych wydatkach związanych z opłaceniem leczenia i rehabilitacji syna nie jestem w stanie na niego odłożyć! Dlatego z całego serca znów proszę o pomoc. Już raz, dzięki również Waszemu wsparciu udało się doprowadzić do operacji bioderek Filipka, przez co syn dziś już nie cierpi! Może uczęszczać na zajęcia w szkole, spędzać czas z rówieśnikami i cieszyć się życiem. Czy tym razem Filip znów może liczyć na Wasze wsparcie?  Magdalena, mama

4 115,00 zł ( 9.67% )
Still needed: 38 439,00 zł
Victor Jurczyński
Victor Jurczyński , 8 years old

„Chciałabym dać dziecku zdrowie...” Proszę, pomóż nam walczyć!

Victor nie zna pojęcia beztroski czy spokojnego dzieciństwa. Za to wie dobrze, co to szpitale, lekarze, leki. Ja jednak wierzę, że kiedyś wyjdzie dla nas słońce! Tylko, proszę! Nie zostawiaj nas...  Synek zmaga się z niepełnosprawnością w stopniu lekkim, afazją motoryczną, wadą wzroku oraz serca. Na co dzień nie jest mu lekko... Urodził się jako wcześniak, ale nic nie wskazywało takiej lawiny diagnoz i trudności...  Niestety, szczęście omija nas szerokim łukiem, a na naszej drodze bardzo często pojawiają się przeszkody. Mamy czwórkę dzieci i każde z nich otrzymało stos dokumentacji medycznej ze złymi wieściami!  ‚‚Radzimy sobie" - tak mogliśmy powiedzieć do niedawna... Do czasu byliśmy samodzielni, teraz codzienność nas przytłoczyła. Victor wymaga stałej opieki. Chodzi do szkoły, w której ma dedykowanego nauczyciela, ale to niestety nie wszystko. Do pełni sprawności potrzebowałby terapii, rehabilitacji, specjalistów. To niestety wiąże się z kosztami, które przekraczają nasze możliwości.  Koszty utrzymania to w naszym przypadku 1/2 wydatków. Nasza codzienność to również leczenie. Nie ma dnia bez wizyty, bez podróży do szpitala. Nie ma dnia spokoju... Bardzo potrzebujemy wsparcia, które pozwoli nam się nie martwić o codzienność. Victorka zdrowie jest w naszych rękach i chcemy o nie walczyć. Proszę, nie zostawiajcie nas!  Z góry dziękuję za wszelkie wsparcie... Mama

1 026,00 zł ( 9.64% )
Still needed: 9 613,00 zł