Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Władysław Hrytsai
Władysław Hrytsai , 8 years old

By przyszłość była odrobinę łatwiejsza! Władek znów prosi o pomoc!

Nasz synek Władysław urodził się w zamartwicy z zaledwie 3 punktami w skali Apgar. W pierwszych dniach jego życia lekarze zdiagnozowali wadę serca, niedotlenienie oraz zespół Downa. Swój pierwszy miesiąc spędził pod kroplówkami na oddziale intensywnej terapii. To był najdłuższy miesiąc naszym życiu! Strach i niepewność o kolejny dzień nie pozwalały nam zmrużyć oka.  Na szczęście wszystko dobrze się skończyło! Synek potrzebuje teraz intensywnej rehabilitacji. Zdecydowaliśmy się na przyjazd do Polski, by szukać pomocy dla naszego dziecka. Specjalistyczne leczenie jest tu na wyższym poziomie, niż na rodzimej Ukrainie. Pragniemy zrobić wszystko, by zapewnić Władkowi jak najlepszą przyszłość. Naszym największym marzeniem jest, by osiągnął w przyszłości samodzielność.  Niestety, koszty leczenia i rehabilitacji są ogromne. Wykorzystaliśmy już cały domowy budżet, nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów kolejnych rehabilitacji. Już raz prosiliśmy o pomoc w uzbieraniu środków na leczenie synka. Dziś nadszedł jednak dzień, kiedy znów musimy zwrócić się do Ciebie o wsparcie. Pragniemy pojechać z synem na kolejny turnus rehabilitacyjny, którego z własnej kieszeni nie uda nam się opłacić. Błagamy o pomoc! Podaruj naszemu dziecku szansę na dobre życie! Rodzice Władka

902,00 zł ( 9.85% )
Still needed: 8 247,00 zł
Angelina Saladiak
Angelina Saladiak , 13 years old

Angelina od urodzenia walczy z niepełnosprawnością... Pomocy❗️

Angelinka była naszym pierwszym, wyczekanym dzieckiem. Tak bardzo czekaliśmy, aż będziemy mogli ją zobaczyć, wziąć w ramiona i przytulić… Niestety, jej narodziny były momentem, w którym wielka radość mieszała się z wielkim lękiem i dramatem… Ze względu na złe ułożenie w brzuszku poród był niezwykle trudny. Powinno zostać wykonane cesarskie cięcie, jednak przez brak specjalistów mogących wykonać zabieg w szpitalu – musiałam rodzić naturalnie. Po urodzeniu okazało się, że Angelina nie oddycha. Byliśmy przerażeni, ze strachu o życie dziecka odchodziliśmy od zmysłów… W szpitalu, gdzie nasza córeczka przyszła na świat nie działał respirator. Rozpoczęto resuscytację i w ten sposób reanimowano ją przez 30 minut aż do przyjazdu karetki ze specjalistycznym sprzętem.  Jej życie wisiało na włosku. Lekarze powiedzieli nam, że pierwsze 3 dni są kluczowe, ponieważ w mózgu zachodzą całkowicie nieodwracalne zmiany. Na szczęście Angelina miała w sobie ogromną wolę walki… Przeżyła. Nasza rodzina od razu zaangażowała się w pomoc, otoczyliśmy ją najlepszą opieką. Każdy pomagał, jak tylko mógł. Od początku było nam jednak bardzo ciężko, córeczka cały czas płakała z bólu, spała jedynie 2 godziny na dobę… Niestety, pomimo upływu czasu i opieki specjalistów nie udało się nam zwrócić jej zdrowia. Do dzisiaj nie siada sama ani nie mówi. Wymaga całościowej i całodobowej pomocy.  Z wiekiem Angelina robi się coraz większa i cięższa. Jej kręgosłup zaczął się deformować i wykrzywiać. Niezbędny jest specjalisty wózek inwalidzki, który zapewni jej choć trochę komfortu i utrzyma we właściwej pozycji.  Angelina umie nawiązać kontakt wzrokowy, na co dzień chodzi do szkoły specjalnej i z czasem robi małe postępy. Wierzymy, że dzięki regularnej rehabilitacji i zakupie wózka uda się nam zapewnić jej lepsze życie oraz przyszłość. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami… Nie jesteśmy w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego samodzielnie, dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc.  Żadne dziecko nie zasługuje na życie w bólu i unieruchomieniu. Nie liczymy na cud… Wiemy, że całe życie Angeliny będzie walką o zdrowie i sprawność. Wierzymy jednak, że przy wsparciu i pomocy dobrych ludzi możemy dać jej szansę na lepszą przyszłość. Prosimy o pomoc, nasza córeczka wycierpiała już tak wiele… Rodzice Angeliny

2 360,00 zł ( 9.85% )
Still needed: 21 577,00 zł
Radosław Walczyński
Radosław Walczyński , 9 years old

Samotna, niewidoma matka walczy o zdrowie syna! Pomoc ponownie potrzebna!!

Raduś wciąż potrzebuje leczenia - o wsparcie prosi niepełnosprawna mama. Patrząc na swojego synka, chciałabym dać mu to, co najważniejsze zdrowie i możliwość nieustannego rozwoju, co w przypadku Radusia jest zmaganiem się z wieloma niepełnosprawnościami i chorobami. Tak niemal dwa lata temu o zdrowie Radusia prosiła jego mama: Radek urodził się z małogłowiem, cytomegalią, zaćmą, niedokrwistością i arytmią. W wieku 2,5 roku został u synka zdiagnozowany autyzm. W czasie swojego krótkiego życia przeszedł 2 operacje zaćmy, był wielokrotnie hospitalizowany i rehabilitowany, dzięki czemu siedzi i chodzi, Raduś przeszedł także terapię immunoglobulinami ludzkimi na Ukrainie, co w jego przypadku okazało się strzałem w jego ciężki autyzm. Z dziecka, które nie reagowało na imię, nie rozumiało mowy ludzkiej, nie wykonywało żadnych poleceń, tylko kręciło się wokół własnej osi i lizało szyby, zmieniło się nie do poznania. Tych zachowań już nie ma. Raduś reaguje na imię, na wszelkie polecenia, na tyle jest dzieckiem myślącym, że jak czegoś nie chce wykonać, to robi to dokładnie odwrotnie, w przedszkolu dobrze współpracuje na terapiach, interesuje się otoczeniem, zaczepia ludzi na ulicy, już nie jest zamknięty w swoim świecie, ale domaga się przytulania i łaskotek. Dokonał się ogromny postęp w rozwoju, ogromny cud i wszystko dzięki ogromnej rzeszy Darczyńców.  Jednak żeby umożliwić Radkowi dalszy rozwój lekarze z Ukrainy zalecili mu kolejne 4-6 wlewów z immunoglobulin ludzkich, ponieważ w jego przypadku dają rewelacyjne efekty poprawiające funkcje poznawcze, tym samym regenerują uszkodzony mózg. Jest to możliwe do przeprowadzenia w Polsce (jednak nie refundowane) ze względu na obecną sytuację na Ukrainie. Pomimo rozwoju i poprawy funkcji poznawczych Radka, nadal patrzę w przyszłość z ogromnym niepokojem, ponieważ synek potrzebuje mojej opieki i pomocy we wszystkich czynnościach samoobsługowych. Jedynym, już sprawdzonym i skutecznym ratunkiem dla Radka są immunoglobuliny ludzkie, na które zareagował rewelacyjnie. Przed podjęciem terapii z immunoglobulin w poradni psychologiczno-pedagogicznej był oceniony na 6-7 miesięcznego niemowlaka natomiast po terapii panie z przedszkola oceniły go na 2,5 letnie dziecko. I to stało się zaledwie w przeciągu pół roku. Niestety, koszt terapii to kwota, którą trudno mi sobie nawet wyobrazić. Jestem osobą niepełnosprawną w znacznym stopniu i sama wychowuję syna. Bardzo chciałabym pracować, ale o pracę zdalną, (bo tylko taka wchodzi w grę, przy tak niepełnosprawnym dziecku) pomimo wyższego wykształcenia jest trudno. Utrzymujemy się głównie z niewielkiej renty. Proszę, pomóż mi w tej trudnej walce o zdrowie jedynego dziecka. --- Możesz pomóc Radkowi, biorąc udział w LICYTACJACH1 i LICYTACJACH2 Informacje o Radku w mediach: Super Express Polonia 24 TVP TVP BIAŁYSTOK Gazeta.pl ZDROWIE –> KLIK

20 179,00 zł ( 9.85% )
Still needed: 184 589,00 zł
Michał Kubas
Michał Kubas , 38 years old

Michał nie może poddać się chorobie – Walczymy z cukrzycą❗️

Hej, jestem żoną Michała i to właśnie będzie o nim. Michał jest zdrowym i młodym człowiekiem, który prowadzi aktywny i zdrowy tryb życia. No właśnie, do tej pory był zdrowy. Kilka miesięcy temu zaczął chudnąć, dało się to zauważyć gołym okiem.  Był okres wakacyjny, różne aktywności, trochę inny tryb życia. Zaczął się wrzesień, daliśmy sobie ten miesiąc na „nabranie ciała". Michał bardzo się starał, ale po tym miesiącu waga nadal spadała. Poszedł do lekarza, zrobił podstawowe badania. Dwa dni później okazało się, że ma bardzo wysoki poziom cukru, przy przyjęciu do szpitala było to około 450mg/dL! Lekarze pytali, czy Michał ma cukrzycę… Odpowiadał, że nie. Ale tak. Okazało się, że Michał ma cukrzycę typu 1. Kilkudniowy pobyt w suwalskim szpitalu nie odpowiedział nam na żadne pytanie, więc pojechaliśmy dalej. Bardzo dobra pani doktor w Białymstoku w ekspresowym tempie położyła Michała na oddział.  Michał jest trenerem dziecięcej piłki nożnej, do tego sam aktywnie gra w piłkę i bardzo dużo się rusza. Przy aktywnym trybie życia najlepszym rozwiązaniem będzie pompa insulinowa.  Miesięczne utrzymanie cukrzycy w dobrych ryzach za pomocą pompy będzie nas kosztowało około 520 zł, nie wliczając kosztu samej pompy. A ta kosztuje prawie 30 000 złotych! Ale dodatkowe wydatki na leczenie cukrzyka często związane są ze znacznym wpływem choroby na organizm. Oprócz refundowanych wizyt u diabetologa musimy również pokrywać koszty prywatnych wizyt u endokrynologa, okulisty, dentysty czy psychologa. Michał nie może zrezygnować ze swoich aktywności, bo wtedy zrezygnuje z siebie. Chce żyć zdrowo i długo, ale koszt zakupu takiej pompy przekracza nasze możliwości finansowe. Dlatego liczymy na pomoc dobrych ludzi, którym nie jest obojętny los Michała. Agata, żona

3 141,00 zł ( 9.84% )
Still needed: 28 774,00 zł
Patrycja Lauda
Patrycja Lauda , 29 years old

Ogromne rany pokrywają moje ciało, a ja nadal nie znam diagnozy... Pomóż!

Błagam! Uwolnij mnie z tego PIEKŁA! Moje ciało pokrywają ropiejące rany... Mam na imię Patrycja, a moja historia zaczęła się już 1,5 roku temu. Dokładnie w listopadzie 2021 roku stwierdzono u mnie padaczkę samoistną z zespołami napadowymi. Jak się szybko okazało, to nie jest mój jedyny przeciwnik. Krótko po otrzymaniu diagnozy na mojej ręce pojawił się pierwszy ropień.  Początkowo pojawiające się zmiany były nacinane i leczone antybiotykami. To nie przynosiło jednak rezultatów. W grudniu pierwszy raz trafiłam do szpitala, ponieważ powtarzające się ropnie ręki, pojawiły się również w powłoce brzusznej! Miałam wrażenie, że tego nie da się zatrzymać… Zostałam przyjęta na oddział ze stanem zapalnym. Lekarze zdecydowali się na drenaż ropnia na bloku operacyjnym. Wtedy myśleliśmy, że to jednorazowe. Po ustabilizowaniu infekcji wróciłam do domu.  Niestety zaledwie po kilku dniach na moim ciele pojawiły się nowe ropnie. Podano mi antybiotyk i ponownie przyjęto na oddział. Tak naprawdę cały 2022 rok spędziłam w szpitalu z pojedynczymi dniami w domu. Ropnie cały czas nawracały, aż w końcu wywoływały silny stan zapalny.  Przez miesiąc przebywałam w poznańskim szpitalu, ponieważ na moim brzuchu pojawiła się ropowica rozlewowa i martwica. Żyły obwodowe przestały dawać radę, dlatego konieczne okazało się założenie wkłucia centralnego. Kiedy myślałam, że już nic gorszego mnie nie spotka, dostałam sepsy odcewnikowej.  W dodatku zaczęła doskwierać mi rwa kulszowa od zwyrodnienia kręgosłupa, zakrzepica płuc, pojawiło się zapalenie płuc, liczne grzybice pochwy i problemy z żywieniem. Byłam wykończona…  Pół roku spędziłam na żywieniu pozajelitowym. W międzyczasie zakaziłam się bakterią szpitalną – pałeczką ropy błękitnej. Jak się okazało to bardzo oporna bakteria i, pomimo że przeszłam szczepienie, do dzisiaj znajduje się ona w posiewie. Nikt z lekarzy niestety nie wie, co mi dolega. Współpracuję z kliniką immunologi w Bydgoszczy, gdzie podnoszona jest moja odporność. Przyjmuję nierefundowane szczepionki, które mają wspomóc moje życie.  Lekarze ze szpitala w Śremie od 1,5 roku walczą o moje życie i nie dają za wygraną! To dzięki ich determinacji, zaangażowaniu i szybkiej reakcji dzisiaj nadal żyję! Oni, jak i lekarze z Bydgoszczy wszędzie szukają dla mnie pomocy! Jestem im bardzo wdzięczna!  Niestety częste ropnie i infekcje zagrażają mojemu życiu! Jeśli chcę żyć, muszą być nacinane i drenowane. Obecnie wciąż walczę z ropniami na biodrze, które wciąż wywołują zakażenie i stan zapalny. Lekarze robią wszystko, by poznać prawdę. Przeszłam badania genetyczne i immunologiczne, które niestety nic nie wykazały. Jestem także pod opieką wrocławskiej kliniki,  gdzie specjaliści niedługo rozpoczną poszukiwania przyczyny moich dolegliwości. Podejrzewają dwie ciężkie i niezwykle rzadkie choroby.  Ze względu na bardzo ciężki stan zdrowia musiałam zrezygnować z pracy, a koszty dalszego leczenia rosną w zatrważającym tempie i bardzo mnie przerażają… Potrzebuję Waszego wsparcia finansowego na kolejne wizyty, specjalistyczne badania oraz następne dawki szczepień. Z całego serca proszę o pomoc! Patrycja

3 141,00 zł ( 9.84% )
Still needed: 28 774,00 zł
Tomasz Kozłowski
Tomasz Kozłowski , 53 years old

Paradoksalnie - leczenie rozpoczęło lawinę trudności... Musimy to naprawić, pomóż Tomkowi!

Operacja, która miała mi pomóc i ułatwić życie oraz pozbawić bólu — zapoczątkowała moją trudną drogę do pokonania. Miałem nowe i sprawne życie przez pierwsze dwa tygodnie od operacji, a później... Przeszedłem operację stawu skokowego, najprawdopodobniej już wtedy było coś nie tak. Po prawie dwóch tygodniach od zabiegu wstałem z łóżka i usłyszałem, że coś przeskoczyło w mojej nodze. Jeszcze wtedy nie pomyślałem, że już nigdy nie będę sprawny.  Mój staw został całkowicie i nieodwracalnie zniszczony, a operacja okazała się już nie do powtórzenia... Jeden ruch i do dziś niewyjaśniony powód — tak stałem się osobą z ogromną trudnością w poruszaniu.  Chodzę o kulach, a przecież moja sprawność miała być lepsza. Niestety, znacznie się pogorszyła. Na moje nieszczęście doszły problemy z sercem... Mam stwierdzoną niewydolność krążeniowo-oddechową. Trudno porównać do czegokolwiek towarzyszący mi ból. Tarcie kości o kość, palący, rwący, przeszywający... Boję się, że za chwilę ból nie pozwoli mi się poruszać.  Praca w moim stanie zdrowia jest już niemożliwa, pełna samodzielność również. ZUS odmawia renty, mimo niezdolności do samodzielnej egzystencji, a MOPR daje grosze, które ledwo starczają na leki i jedzenie...  Ponadto właśnie wracam od lekarza, który stwierdził, że potrzebuję mocniejszych medykamentów — wiele droższych! Miejsce na rehabilitację w moim budżecie mogłoby jedynie znaleźć się wtedy, gdybym zrezygnował z utrzymania domu, chleba czy leków na serce... Jednocześnie brak rehabilitacji i leczenia przykuje mnie do wózka i zamknie w domu...  Co robić? Proszę, jeśli masz możliwość podzielenia się ze mną swoim dobrym serce, będę Ci niezmiernie wdzięczny. Odmienisz moje życie!  Tomek  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 047,00 zł ( 9.84% )
Still needed: 9 592,00 zł
Natalia Przybyłek
Natalia Przybyłek , 20 years old

Błagam, pomóż mi w walce o moją córkę! Razem dla Natalii!

Gdy moja córka Natalia miała 9 lat, wydarzyło się coś, co na zawsze zostawiło wielką dziurę w jej sercu. Zmarła jej ukochana mama, a jej serce, serce małej dziewczynki praktycznie na moich oczach zupełnie się rozpadło. Mimo naszego wsparcia pozostał w niej ogromny ból, tęsknota i niezgoda na brak mamy.  Pustka, która w niej pozostała wywoływała tak wielkie cierpienie, że zdecydowaliśmy się zasięgnąć pomocy psychiatrów i psychologów. Sam przeżywałem żałobę, ale nie mogłem pozwolić, by coś stało się jeszcze mojemu dziecku. W 2016 roku u Natalii zdiagnozowano zaburzenia odżywiania – anoreksję. Dużo czytałem na temat tej choroby, dowiadywałem się. Tak bardzo chciałem, by Natalka była zdrowa. To młoda, mądra dziewczyna, iskierka, która mimo tego wszystkiego, co ją spotkało, walczyła o siebie jak lew. Po niepowodzeniach zawsze wstawała i szła do przodu. W tym roku rozpoczęła studia medyczne w Katowicach i kurs prawa jazdy. Jestem z niej dumny i na każdym kroku wspieram. Marzyłem, żeby dzielnie dążyła do spełniania swoich marzeń. Niestety, wydarzyła się tragedia. Doszło do tragicznego wypadku, upadku z wysokości, który poskutkował wieloma poważnymi obrażeniami. Moje dziecko bez świadomości, bez ruchu leżało w szpitalu. Podłączone do aparatury, zależne od innych… Pomyślałem sobie wtedy, że to właśnie czas, gdy muszę walczyć za nią. Za moją piękną, mądrą dziewczynkę. Muszę dać jej teraz dodatkową siłę, bo wiem, że ją wykorzysta. Całe jej życie obserwowałem, jak dzielnie się podnosi, jak umie walczyć. Wiem, że znów tak będzie. Przed Natalią wiele miesięcy rehabilitacji, której koszty są ogromne. Córka potrzebuje wielu miesięcy ćwiczeń podczas pobytu w specjalistycznym ośrodku. Ja nie mogę się poddać, muszę walczyć, muszę błagać o pomoc. Jestem jej tatą, jestem jej to winien. Mariusz

18 712,00 zł ( 9.82% )
Still needed: 171 757,00 zł
Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk , 6 years old

POMOCY❗️Ten uśmiech kryje OGROMNE CIERPIENIE❗️

Maciek ma 5 lat. Ma zdiagnozowany autyzm. Jest bardzo pogodnym dzieckiem, ciekawym świata. Swoją niesamowitą wyobraźnią zabiera nas – rodziców – w swój świat podczas spacerów, wędrówek po lesie oraz codziennych, zwykłych zabaw w domu.  Niecały rok temu u Maćka pojawiły się pierwszy raz tiki nerwowe, które bardzo przeszkadzały mu w jego codziennym funkcjonowaniu. Z czasem doszły do tego zachowania kompulsywne, wzmocniły się obsesje, które powodowały, że Maciek sam nie mógł ich znieść. Wiele razy rozdrażniony, skrajnie bezradny prosił mnie: "Mamo, pomóż mi, zrób, żeby tego nie było!". Obiecałam Maćkowi, że mu pomogę. Tak bardzo tego chciałam, choć w głębi duszy czułam się tak samo bezradna jak mój syn. W marcu tego roku natknęłam się na nazwę "Zespół PANDAS i PANS". Z ciekawości zaczęłam poszukiwania, aby dowiedzieć się, co to jest. Czytałam i czułam coś, co powodowało, że muszę dowiedzieć się więcej. Wiele rzeczy bardzo pasowało mi do opisu problemów, z którymi zmaga się mój syn, ale wiele też nie pasowało zupełnie. Czułam, że muszę za tym pójść, sprawdzić, czy to dotyczy naszego syna. Zrobiliśmy badania, wyniki spływały powoli, ale nie wiedziałam, o czym świadczą. W końcu odbyliśmy konsultację z lekarzem, który nie miał wątpliwości: Maciek ma autoimmunologiczne zapalenie mózgu – taką usłyszeliśmy diagnozę.  Jeszcze nie wiemy, co jest przyczyną stanu zapalnego w mózgu naszego syna. Badania, które planujemy zrobić w najbliższym czasie, pomogą nam znaleźć odpowiedź. Potem czeka nas leczenie. Lekarz zaleca najpierw podawanie antybiotyku, a po nim wlewy z immunoglobulin, które niestety są potwornie drogie. W naszej sytuacji nierefundowane, ale na szczęście, skuteczne! Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wsparcie nas w dalszym leczeniu. Wydatki z nim związane znacząco przekraczają nasze możliwości finansowe. Pragniemy, aby nasz synek mógł w końcu cieszyć się z beztroskiej zabawy. Aby dzieciństwo było dla niego radosnym wspomnieniem, a nie złym koszmarem, z którego nie może się wybudzić... Po kilku miesiącach nasza obietnica złożona Maćkowi stała się realna. Bezradność odeszła i niech nigdy już nie wraca. Pozostaje nam uzbierać kwotę, która umożliwi leczenie naszego syna. Wierzymy, że z Waszą pomocą na pewno damy radę! Wierzymy, że dobro powraca! "Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat", ale kiedy dziecko cierpi, serce rodzica pęka na pół... Rodzice 

15 520,00 zł ( 9.82% )
Still needed: 142 459,00 zł
Elżbieta Waśkowiak
Urgent!
Elżbieta Waśkowiak , 44 years old

Mamy mało czasu❗️Zaledwie kilka dni, by dokonać małego cudu❗️

Od 12. roku życia zastanawiałam się, czy kiedykolwiek jeszcze będę dobrze słyszeć. Teraz, mając 43 lata, płakałam jak dziecko, gdy założyli mi w końcu aparat słuchowy i mogłam usłyszeć więcej niż przytłumione dźwięki. Lata temu dostałam wylewu zewnętrznego z lewego ucha. Dziś mam w nim 60% ubytku, a w drugim 40%. Za czasów mojego dzieciństwa nie było tylu sposobów leczenia, więc obecnie niemal w ogóle nie słyszę. Ale niedawno w końcu wybrałam się do specjalistów, by przymierzyć aparat słuchowy. Wtedy poczułam przełom. Nagle, po tylu latach mogłam usłyszeć wyraźniej szum miasta, wszystkie dźwięki, czyjś śmiech… Z tego wszystkiego płakałam jak dziecko. Od natłoku bodźców bolała mnie głowa, ale byłam przeszczęśliwa, że pojawiło się to małe światełko nadziei. Niestety, nie będzie błyszczało długo, ponieważ aparat wypożyczono mi tylko na tydzień. Jeśli nie uda mi się zebrać kwoty, do momentu dofinansowania znów będę niedosłyszeć. Tak bardzo chciałabym znów po prostu dobrze słyszeć. Niestety kwota, jaką muszę uzbierać do końca tygodnia to prawie 9 000 złotych! Sama nie dam rady, ale wierzę, że z pomocą Darczyńców może się udać. Z Twoją pomocą będę mogła głośno podziękować i usłyszeć wyraźnie, jak radośnie brzmi wtedy mój własny głos. Elżbieta

911,00 zł ( 9.81% )
Still needed: 8 366,00 zł