Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oskar Grzesiak
Oskar Grzesiak , 5 years old

Jesteśmy już tak blisko - potrzebujemy Twojej pomocy, by stał się kolejny cud!

Dziękujemy za każdą, dotychczasową pomoc! Oskar zrobił duże postępy dzięki rehabilitacji podczas turnusów rehabilitacyjnych. To wszystko zawdzięczamy darczyńcom z poprzednich zbiórek. Uzbierana kwota pozwoliła nam na wyjazdy, podczas których nasz syn zaczął stawiać pierwsze kroki przy pomocy balkonika, a następnie używając trójnogów! Stał się długo wyczekiwany CUD! Obecnie Oskar potrafi przejść z trójnogami krótki dystans. Przed nami dalsza praca! Dlatego po raz kolejny zwracamy się z prośbą o pomoc. Środki ze zbiórki chcielibyśmy przeznaczyć na turnusy rehabilitacyjne, aby móc dalej walczyć o sprawność i zdrowie naszego dziecka. Nasza historia: Oskar urodził się 19 września 2019 roku. W sali porodowej widziałam go jedynie przez 2 sekundy. Nie było nam dane cieszyć się sobą od pierwszych chwil.  Nasz synek urodził się z rozszczepem kręgosłupa z otwartą przepukliną oponowo- rdzeniową. Chorobie tej towarzyszą też inne schorzenia: wodogłowie, malformacja Chiariego, obniżone napięcie mięśniowe, zakotwiczenie rdzenia kręgowego, częściowy niedowład kończyn dolnych, pęcherz neurogenny oraz ziejący odbyt. Oskarek wymaga cewnikowania co 3 godziny. Nasze dziecko rusza nóżkami, ale nie może ruszać stópkami, ani paluszkami. Jego nóżki są wiotkie, jakby były pozbawione mięśni... Wierzymy, że dzięki intensywnej rehabilitacji wszystko się zmieni.  Chcielibyśmy, aby tak jak zdrowe dzieci, mógł cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Marzymy o tym, aby mógł pójść na spacer o własnych siłach, biegać, grać w piłkę, jeździć na hulajnodze i na rowerku. Tak mało, a jednak tak wiele... Pomóż nam w walce o jego zdrowie i samodzielne kroki. Dziękujemy za każdą wpłatę i udostępnienie linku do zbiórki. ______________ Więcej o Oskarze możesz dowiedzieć się TUTAJ.

7 774,00 zł ( 9.95% )
Still needed: 70 312,00 zł
Tadeusz Zakrzewski
Tadeusz Zakrzewski , 69 years old

It was unpredictable and unstoppable! We believe it can be REVERSIBLE! 

One day you talk to the beloved person, you can call him, ask for advice, and you know he is present. The next day, something unpredictable happens, and you feel out of your depth.  Fortunately, this person - my dad - is still ALIVE. He's not the same, though... That day he felt sick and vomited. Shortly after, the left side of his body became numb. My mom quickly called 911.  My dad Tadeusz was immediately taken to the hospital, where he was diagnosed with an ischemic stroke...  When I learned that my dad was in critical, life-threatening condition - it was the worst news in my life. I live abroad, so I had to leave my family and rushed to see him.  Today, I am asking you - although I have never thought I would have to  - to support my dad!  His therapy has failed. My father still suffers from dysphagia, right-sided hemiplegia, and left-sided hemiparesis. He is bedridden. Since he understands a lot and wants to "come back" to us, we MUST fight for his recovery!   Tadeusz has a tracheostomy tube that helps him breathe and a G-tube that allows feeding. After he leaves the hospital, he will be transferred to the rehabilitation center and stay there for four weeks. Next, he will be placed in a nursing and rehabilitation center. My family and I have funds for a monthly treatment only... What next? We have no idea... We need your support to help our dad, husband, and beloved Tadeusz recover!  Would you donate, please?  Son

18 993,00 zł ( 9.94% )
Still needed: 171 922,00 zł
Hania Szcześnik
Hania Szcześnik , 7 years old

Okrutny los utrudnia Hani walkę o sprawność❗️

Czasem nie mamy wpływu na to, jaki scenariusz napisze dla nas los. Jedyne czego pragnęliśmy, to by nasza córeczka urodziła się zdrowa. Tymczasem musieliśmy szybko przygotować się na walkę, która zaczęła się już w chwili jej narodzin.   Hania przyszła na świat jako skrajny wcześniak w 26. tygodniu ciąży. W jej maleńkiej główce doszło do wylewów krwi do mózgu IV stopnia, lekarze stwierdzili również wodogłowie pokrwotoczne, które wymagało wszczepienia zastawki komorowo-otrzewnowej oraz epilepsję.  Wszystkie problemy zdrowotne przełożyły się na nieustającą walkę o sprawność Hani. Córka od samego początku jest intensywnie rehabilitowana. Robimy co w naszej mocy, aby miała szansę na jak najlepszy rozwój i spokojną przyszłość. Nie jest to jednak łatwe. Systematyczna rehabilitacja wiąże się z ogromnymi kosztami, które przerastają nasze możliwości finansowe, a ponieważ na szali leży przyszłość naszego dziecka, nie możemy się poddać.  A to niestety nie wszystko… Jesienią 2023 roku, doszło u Hani do zakażenia układu zastawkowego, w związku z tym córeczka musiała przejść długie i intensywne leczenie. Córeczka miała usunięty cały układ zastawkowy i podłączony drenaż zewnętrzny. Przez blisko miesiąc musiała leżeć na płasko, bez ruchu, w szpitalnym łóżku. Była pozbawiona możliwości wstania nawet na chwilę… Ta sytuacja miała bardzo negatywny wpływ na rozwój ruchowy Hani. Wszystkie umiejętności, które nabyła już wcześniej, cofnęły się. Córka przestała chodzić! Po powrocie ze szpitala natychmiast wdrożyliśmy intensywną rehabilitację, aby Hania wróciła do sprawności. Częściowo udało nam się to uzyskać, ale nasza dzielna wojowniczka w dalszym ciągu wymaga bardzo intensywnej terapii ruchowej.  Do końca 2024 roku mamy zaplanowanych jeszcze 5 turnusów rehabilitacyjnych. Każdy z nich jest niestety bardzo drogi. Ponadto Hania ma zapewnioną stałą, codzienną regularną rehabilitację, zajęcia z psychologiem i pedagogiem. To wszystko generuje olbrzymie koszty. Zależy nam na tym, by Hania miała zapewnioną jak najlepszą opiekę wielu specjalistów. Niestety sami nie dajemy już rady. Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie i z całego serca prosimy o dalszą pomoc! Będziemy wdzięczni za nawet najdrobniejsze wpłaty. Umożliwią one Hani dalszą walkę o sprawność i samodzielność!  Rodzice Hani Odwiedź również stronę na Facebooku:  ➡️ Hania - Nasz Wojownik

2 111,00 zł ( 9.92% )
Still needed: 19 166,00 zł
Paulina Migda
Paulina Migda , 37 years old

Moja córka dorasta, potrzebuje mnie... Pomóż mi wygrać walkę z chorobą❗️

Zawsze byłam odważną, pełną energii i życia kobietą. Najważniejszą rolą, jaką pełnię, jest bycie mamą dla mojej 9-letniej córeczki. Czy choroba odbierze mi możliwość jej wychowywania? Nie pozwól na to… Zmagam się ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Chorobą, która zmusiła mnie do wzięcia udziału w najcięższej bitwie w moim życiu. Tej, o zdrowie… Ta nieuleczalna choroba dotknęła mnie w najpiękniejszym okresie mojego życia, stopniowo odbierając mi zdolności motoryczne. Obawiam się, że niedługo nie będę mogła samodzielnie się poruszać, mówić, oddychać… Mimo tych niewyobrażalnych trudności staram się nie tracić nadziei. Walczę dla mojej córki! Mieszkam w Anglii, gdzie zaoferowano mi jedynie opiekę paliatywną. Na szczęście pojawiła się nadzieja w Polsce! To może być szansa na spowolnienie choroby. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje bardzo wysokie koszty… Środki, które muszę zdobyć na pokrycie konsultacji medycznych, leczenia, leków i niezbędnej opieki, stale rosną!  Dziś staję przed koniecznością poddania się szeregowi zaawansowanych badań dostępnych jedynie w prywatnych klinikach. Badania te są kluczowe dla dalszej diagnostyki i zaplanowania leczenia, jednak wiążą się z ogromnymi kosztami, na które nie mogę sobie pozwolić. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że na konsultacje, badania i leczenie muszę za każdym razem dojeżdżać do Polski. Bilety lotnicze to kolejny, ogromny wydatek... Dopóki jestem jeszcze w stanie pracować, chcę zostać w Anglii, by móc, choć w jakimś stopniu pokryć wszystkie niezbędne potrzeby... To walka o życie pełne miłości, troski i radości, którym chce nadal dzielić się ze swoją córką. Bardzo proszę o pomoc…  Każda darowizna – choćby najmniejsza jest dla mnie i Poli promykiem nadziei, krokiem w kierunku powrotu do normalności… Wierzę, że otworzycie dla mnie swoje serca! Paulina

31 622,00 zł ( 9.9% )
Still needed: 287 527,00 zł
Sebastian Rot
Sebastian Rot , 22 years old

Ta terapia to jedyna szansa na walkę ze śmiertelną chorobą!

Nie mam wątpliwości, że Sebastian żyje dzięki pomocy wielu cudownych darczyńców, którzy kilkanaście miesięcy temu wsparli naszą pierwszą zbiórkę na terapię komórkami macierzystymi. Już po pierwszym podaniu efekty były zadziwiające i gołym okiem widzieliśmy rezultaty. Syn może m.in. samodzielnie trzymać głowę! To tak mało dla zwykłego człowieka, a tak wiele dla kogoś ze śmiertelną chorobą, jaką jest Dystrofia Duchenne'a. Dlatego też moim marzeniem jest podarować mu taką terapię raz jeszcze, ale bez Was i Waszej pomocy mi się to nie uda... Ponownie proszę o wsparcie, oto nasza historia: Kiedy adoptowałem Sebastiana, czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Sielanka trwała jednak bardzo krótko. Po dwóch latach okazało się, że moje dziecko jest chore na najcięższy zanik mięśni - Dystrofię Duchenne’a. Choroba powoli odbiera sprawność ciała i prowadzi nieuchronnie do śmierci. Nie ma na nią lekarstwa.  Trwa wyścig z czasem o każdy dzień mojego syna... Najokropniejszym uczuciem jakiego może zaznać ojciec, patrząc na cierpienie swojego dziecka, jest bezradność. Wiem, że mój syn umiera i nic nie mogę z tym zrobić. Przerzucałbym dwie tony węgla dziennie, wszedłbym boso na Mount Everest, gdyby mogło go to uratować... Przy pierwszej diagnozie lekarze powiedzieli, że chłopcy z tą chorobą nie dożywają 16. roku życia. Sebastian w lipcu skończył 19 lat… Nie wie, co to beztroskie dzieciństwo. Od samego początku słyszy słowo “rehabilitacja” częściej niż własne imię. A choroba bardzo boleśnie niszczy jego ciało powoli i systematycznie. Z każdym mijającym dniem zabiera mu siły i nadzieję, że uda się ją zatrzymać. Przestał chodzić w 8. wiośnie życia. Od tego momentu wózek stał się jego najbliższym przyjacielem. Nie rozstaje się z nim na krok… Wtedy miał jeszcze siły, żeby się nim samodzielnie poruszać. Dzisiaj nie jest nawet w stanie podnieść pełnej szklanki z wodą. Wózek też pozostał już tylko elektryczny... Sebuś, którego od 10 lat wychowuję sam, jest wzorowym uczniem. Dzielnie znosi wszelkie niedogodności związane ze swoją chorobą. Jego kręgosłup wygiął się w literę S, żebra ocierają się o biodro, a stopy uległy zniekształceniu. Czasami wydaje mi się, że ma więcej siły niż ja. W nocy płaczę, zagryzam zębami prześcieradło z rozpaczy, ale w ciągu dnia nie mogę mu tego pokazać - muszę być silny. Widzę jednak, że coraz bardziej dociera do niego, w jak bardzo tragicznej sytuacji się znajduje. Widzę mieszankę złości, frustracji i bezradności, kiedy nie może podnieść “głupiej” szklanki. A będzie jeszcze gorzej... Jedynym światełkiem w tym ciemnym tunelu jest przeszczep komórek macierzystych. Znamy kilku chłopaków, którzy po tej terapii dożyli nawet dwudziestu kilku lat. Wiem jak to brzmi: 24 lata życia - sukces, ale sami widzimy jak wiele dobrego zrobiła pierwsza terapia, którą przeszliśmy w zeszłym roku. Dlatego też tak bardzo wierzę w szybko rozwijającą się medycynę, która osiągnie w najbliższym czasie przełom w walce z tą dystrofią. Że zdążymy z pomocą dla Sebastiana... Pieniądze, które musimy uzbierać, podobnie jak za pierwszym razem, są dla mnie totalnie kosmicznym wydatkiem. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić takiej kwoty. Dlatego raz jeszcze z całego serca proszę o wsparcie dla mojego syna. To wszystko, co mogę zrobić. Wierzę, że wspólnymi siłami damy radę go uratować. On tak bardzo chce żyć. Tomasz - tata Sebastiana

22 331,00 zł ( 9.9% )
Still needed: 203 201,00 zł
Andrzej Mielewski
Andrzej Mielewski , 3 years old

Twoje wsparcie da Andrzejkowi szansę na sprawność i samodzielną przyszłość❗️ Pomożesz❓

Nasz synek Andrzej przyszedł na świat 19 maja 2021 roku. To był najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by zapewnić mu odpowiednią opiekę, rozwój i dom pełen miłości. Niestety to nie zdołało go uchronić przed problemami zdrowotnymi… Nasz synek cierpi na autyzm dziecięcy. Rozwija się inaczej niż jego rówieśnicy – nie rozumie otaczającego go świata, choć widzimy, że bardzo by chciał. Jest pogodnym chłopcem, ale te trudności skutecznie uniemożliwiają mu normalne funkcjonowanie. Andrzejek wymaga wsparcia wielu specjalistów, rehabilitacji i terapii. Musi być pod stałą kontrolą. Ma zapewnione wczesne wspomaganie rozwoju i liczne zajęcia, dzięki którym ma szansę na lepszą przyszłość i samodzielność. Chcielibyśmy zapewnić mu pobyt w placówce terapeutycznej, ale to generuje dodatkowe, ogromne koszty! Wszystko, co niezbędne do rozwoju Andrzejka, mocno obciąża nasz budżet. Chcielibyśmy zapewniać mu wszystko, czego potrzebuje, ale bez Waszej pomocy nie damy rady. Czy możemy liczyć na wsparcie? Prosimy, otwórzcie dla Andrzejka swoje serca. Rodzice

631,00 zł ( 9.88% )
Still needed: 5 752,00 zł
Konrad Berowski
Konrad Berowski , 23 years old

Gdy wypadek odbiera młodość i niszczy życie

Trudno pogodzić się z utratą sprawności, jeszcze trudniej zrobić to, gdy nie było się sprawcą wypadku, który ją zabrał... Konrad ma tylko 19 lat. Powinien mieć przed sobą całe życie. Niestety, jedna chwila sprawiła, że wszystko się zmieniło, a ten młody chłopak musiał walczyć o to, by przeżyć. To miał być zwyczajny początek dnia. Nic nie zapowiadało tragedii. Konrad wraz z bratem i kolegami wracali z pracy, gdy auto wpadło w poślizg, spowodowany zbyt dużą prędkością. Uderzyło bokiem w słup trakcji kolejowej. To właśnie Konrad siedział z tej strony. W tragicznym stanie trafił do szpitala, gdzie przeszedł szereg skomplikowanych operacji, a jego życie było zagrożone. Miał pękniętą czaszkę, szczękę, kości oczodołowe, policzkowe, kość żuchwową, a także uszkodzone płuca, zapadniętą klatkę piersiową i liczne krwiaki. Dziś stan Konrada jest niezwykle ciężki, ale stabilny. Doszło do rozległych urazów wielonarządowych. Jego rodzina i znajomi nadal nie wierzą w to, co się stało – pamiętają Konrada jako pełnego życia, zawsze chętnego do pomocy, energicznego człowieka. Chcieliby, żeby to był tylko zły sen, koszmar, z którego się obudzą, ale niestety – tak wygląda ich nowa rzeczywistość. Lekarze nie wiedzą, jakich efektów można się spodziewać. Póki co, Konrad musi nauczyć się korzystać z wózka inwalidzkiego i walczyć o utraconą sprawność fizyczną. To ogromne wyzwanie, jednak jest nadzieja – trzymiesięczny, intensywny turnus rehabilitacyjny w specjalistycznym ośrodku to szansa na to, by naprawić to, co zniszczył tragiczny wypadek. Podobno wiara czyni cuda, dlatego w nic tak bardzo nie wierzymy, jak w powrót Konrada do sprawności. Długa i kosztowna rehabilitacja to jedyne, co może sprawić, że Konrad wróci do zdrowia i samodzielnego życia. Prosimy o pomoc!

8 387,00 zł ( 9.87% )
Still needed: 76 507,00 zł
Jakub Tomczak
Jakub Tomczak , 18 years old

Kuba niknie w oczach… Proszę, POMÓŻ!

Mówi się, że kobieta w ciąży czuje, kiedy coś jest nie tak z jej dzieckiem. Podobnie było w moim przypadku – słyszałam od lekarzy, że jestem młodą, zdrową kobietą, a maleństwo rozwija się prawidłowo. Jednak ja nie byłam tego taka pewna… Wszystkie badania prenatalne przebiegały pomyślnie, jedynie pod koniec ciąży pojawiło się podejrzenie wady serduszka. Lekarze nawet nie zdążyli przeprowadzić badania – Kubuś przyszedł na świat w 35. tygodniu ciąży. Moje najgorsze przeczucia niestety się sprawdziły! Synek urodził się z wieloma wadami wrodzonymi. Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało właśnie moje dziecko! Przecież wszystko miało być w porządku! Zamiast zabrać moje maleństwo do domu, spędziliśmy blisko trzy miesiące na oddziale patologii noworodka. Kuba urodził się z zarośnięciem jelita cienkiego, zapaleniem otrzewnej, zespołem zaburzeń oddychania oraz zaburzeniami neurorozwojowymi. Nie wykształcił się też u niego fragment przełyku. Wymagał również tlenoterapii… To stanowczo zbyt wiele na tak maleńką istotę, która dopiero co przyszła na świat! Tak ciężko było mi patrzeć, jak cierpi… Przez pierwszy rok życia Kuby, regularnie wracałam z nim do szpitala. Zamiast bawić się i poznawać świat, mój synek musiał spędzić wiele godzin w przeróżnych poradniach. Na szczęście jego stan w końcu zaczął się polepszać. Ulga nie trwała jednak długo! Kubuś rósł, ale czułam, że jego rozwój nie przebiega prawidłowo. Nie reagował na swoje imię, unikał kontaktu wzrokowego i nie patrzył prosto w twarz. Szukałam powodów tego zachowania, aż w końcu, gdy synek miał 3 latka stwierdzono u niego autyzm! To był kolejny cios! Wiedziałam, że czeka nas dużo pracy… Od tamtego czasu, Kuba pozostaje pod stałą opieką specjalistów. Na ten moment, rehabilitacja podtrzymuje już tylko wypracowane efekty, by nie dopuścić do regresu. Syn porusza się sam, ale trzeba go jednak pilnować, bo czasem traci równowagę.  Duży problem u Kuby stanowi też brak apetytu – do tej pory jadł sam, teraz muszę go karmić. Jego niechęć do jedzenia poskutkowała również pogorszeniem stanu zdrowia oraz ogromnym spadkiem wagi! W krytycznym momencie, pod koniec zeszłego roku, syn ważył zaledwie 34 kilogramy! Każdy kolejny dzień to dla Kuby walka o przetrwanie. Jak każdy chłopak w tym wieku, on też marzy o tym, by poznawać świat i rozwijać swoje pasje. Przez to wszystko co przeszedł, te marzenia trudno spełnić. Wierzę jednak, że dalsze leczenie i rehabilitacja pozwolą mu na lepszą przyszłość. Terapie i wizyty u specjalistów są bardzo kosztowne, dlatego każde wsparcie będzie na wagę złota. Proszę, pomóżcie mojemu synowi w tej walce! Marlena, mama Kuby

2 521,00 zł ( 9.87% )
Still needed: 23 011,00 zł
Mateusz Pachulski
Mateusz Pachulski , 22 years old

Najważniejszy mecz Mateusza – ten o życie❗️Dołącz do nas i pomóż❗️

Przedstawiam Wam mojego brata, który dziś jest dorosłym mężczyzną. Od 21 lat każdego dnia toczy walkę o sprawność i samodzielność. Urodził się jako zdrowy i sprawny chłopiec (dostał same 10 w skali Apgara). Wszyscy od razu pokochaliśmy Mateusza bezgranicznie. Jest najmłodszy z naszej piątki i wypełnił po brzegi nasz dom radością. Wszędzie go było pełno. Był zdrowym, energicznym chłopcem. Pewnego dnia jednak nasz świat się zatrzymał... Mateusz jak zwykle biegał radośnie po domu, gdy w pewnym momencie upadł na podłogę i stracił przytomność. Na naszych oczach zaczął sinieć i rozpoczęła się walka o jego życie. Reanimacja trwała około 40 minut. Udało się przywrócić Mateuszowi bicie serca, jednak tak długie niedotlenienie mózgu spowodowało nieodwracalne zmiany. Od tamtej pory życie naszej rodziny przeniosło się do szpitala. Nasz malutki brat przez 5 tygodni przebywał w śpiączce farmakologicznej. Widok przykutego do łóżka Mateusza miażdżył nasze serca każdego dnia. Okazało się, że przeszedł zapalenie mięśnia sercowego, które doprowadziło do tej tragedii. Z dziecka, które znaliśmy, nie zostało praktycznie nic. Nieodwracalne zmiany w mózgu, niedowład wszystkich kończyn… wybrzmiało wtedy jak wyrok. Nasz świat rozpadł się na kawałki, jednak wspólnymi siłami pozbieraliśmy się i zaczęliśmy walkę o brata. Po latach walki i wsparcia Mateusz wyrósł na wspaniałego chłopca, pogodnego, pełnego energii, a mówili, że będzie w stanie wegetatywnym. Co prawda już nigdy nic nie było takie samo, bo życie naszej rodziny zmieniło się diametralnie. Cała nasza uwaga, energia i środki skierowane były na Mateusza i jego rehabilitację. Nigdy nie zaprzestaliśmy walki. Ale największym bohaterem tej bitwy jest Mateusz. Od wielu, wielu lat dzielnie ćwiczy i rehabilituje się. Wielu rzeczy się nauczył, dla niektórych są to błahe umiejętności, jednak my wiemy, że doszedł do tego ciężką pracą. To, co dla zdrowego człowieka jest normalnością; wstanie z łóżka, umycie zębów czy samodzielne jedzenie – wszystko to zawdzięcza ciągłej rehabilitacji. Jednak niesie ona za sobą ogromne nakłady finansowe. Kwoty, jakie  potrzebne są na to, aby nasz brat osiągał kolejne sukcesy, po prostu nas przerastają. Mati dwa razy w tygodniu ma rehabilitację ruchową, do tego dochodzą masaże, wyjazdy dwa razy do roku do Ośrodka Neuron w Bydgoszczy... Wszystko musi być procesem ciągłym, ponieważ inaczej Mateusz wraca do miejsca, z którego zaczynał swoją walkę.  Dzięki Waszemu wsparciu zakupiliśmy choćby wózek elektryczny. Dla nas codzienne przemieszczanie się jest czymś naturalnym, a dla naszego wojownika jest jak wejście na Mount Blanc. Do codziennej egzystencji niezbędny okazał się też zakup przenośnej toalety, specjalnego materaca zapobiegającego odleżynom... Wszystko to pomaga nie tylko jemu, ale także naszej mamie, która codziennie dźwiga ciężar opieki nad Matim. Kobieta o wielkim sercu i chłopak, który nigdy się nie poddaje. Taki tytuł mogłaby nosić książka o nich. Każdy z Was może dołożyć swoją cegiełkę, aby ułatwić Mateuszowi codziennie funkcjonowanie. Jak każdy nasz brat również ma swoje marzenia. Jednym z nim jest gra w piłkę nożną na prawdziwym boisku. Pokażmy Mateuszowi, że może na nas liczyć, że razem możemy wszystko. Nie raz już pokazaliście, że dajecie radę i wiem, że i tym razem nie zawiedziecie. Rodzina

4 200,00 zł ( 9.86% )
Still needed: 38 354,00 zł