Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiktor Kamiński
Wiktor Kamiński , 10 years old

By po latach walki przez grymas bólu przebił się uśmiech!

Za każdym razem, kiedy lekarze brali mnie na rozmowę, zamierałam. Czułam, że stajemy oko w oko z coraz większymi problemami. Wiedziałam, że mój synek na swoich barkach dźwiga ogromny ciężar i że ja – jego mama muszę mu w tym pomóc! Autyzm, zespół Arnolda – Chiariego, liczne torbiele i ciągłe podejrzenia innych chorób. Czy to nie za dużo, jak na tak małe dziecko? Wszystko zaczęło się, kiedy Wiktor skończył 4 lata. Właśnie wtedy zauważyliśmy pierwsze  niepokojące objawy. Nasz synek stronił od kontaktów z rówieśnikami, bawił się sam i miewał częste napady agresji. Zaczęliśmy się niepokoić... Bez zastanowienia rozpoczęliśmy nasz maraton. Biegaliśmy od lekarza do lekarza i szukaliśmy pomocy. Był to dla nas bardzo wyczerpujący czas, pełen narastającego lęku i permanentnego stresu.  Wiktor przeszedł szereg badań, które wykazały długą i przerażającą listę diagnoz – spektrum autyzmu, zespołu Arnolda Chiariego, torbiel szyszynki, torbiel oponowo – nerwowy kręgosłupa, elastopatię, a także podejrzenie poważnej choroby tkanki łącznej...  Trudno mi opisać słowami to, co czuje matka, kiedy dowiaduje się, że jej dziecko jest tak poważnie chore... Serce rodzica po prostu pęka na pół. Mój syn ma już 7 lat,  a ja z każdym rokiem coraz bardziej martwię się o jego przyszłość. Czy liczne choroby i zaburzenia pozwolą mu normalnie żyć?  Już teraz zaburzenia znacznie obniżyły jego jakość życia. Dzieciństwo naszego syna niczym nie przypomina tego, które wiodą jego rówieśnicy. Nasz harmonogram wypełniają po brzegi konsultacje i wizyty u specjalistów.  Wiktor wymaga całodobowej opieki, a także codziennej, intensywnej i kosztownej rehabilitacji, która jest dla niego ostatnią szansą na samodzielne życie. Rehabilitacja pomaga naszemu synkowi nie tylko walczyć o sprawność, ale także rozwijać umiejętności poznawcze, społeczne, komunikacyjne...  Pragniemy, dać Wiktorowi szansę na dalszy rozwój, większą sprawność i lepszą przyszłość. Intensywne leczenie oraz rehabilitacja, mogą przynieść naszemu dziecku trwałą poprawę jego funkcjonowania. Niestety koszty są ogromne... Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc!  Mama 

5 527,00 zł ( 10.39% )
Still needed: 47 665,00 zł
Helena Więckowska
Helena Więckowska , 75 years old

UDAR zmienił całe życie – Mama nie może liczyć na rehabilitację NFZ!

Moja mama pod koniec listopada 2022 roku dostała udaru lewej półkuli mózgu. Był na tyle rozległy, że jest sparaliżowana prawostronnie i nie mówi. Rehabilitację musimy załatwić prywatnie! Ku naszej ogromnej radości mama reaguje, współpracuje z nami i z pielęgniarkami. Gdy mówimy do niej „Mamo, zamknij oczy” – zamyka, „Daj lewą rękę” – podaje. Kiedy mówimy jej, że jest źle i będzie ciężko, ale damy sobie radę – płacze. Czuje, jest świadoma, co się z nią dzieje. Jednak sama nie jest w stanie nic wokół siebie zrobić. Miksujemy jedzenie i karmimy ją. Jedynie wodę pije sama z butelki, trzymając lewą ręką... Niestety wedle lekarzy mama nie kwalifikuje się do szpitala na rehabilitację. Boimy się, co będzie dalej. Prywatnie nas nie stać. Tata ma małą emeryturę, jest schorowany i mieszka sam z mamą. Dodatkowo to nieszczęście… Widzę, jak bardzo podłamał się tą sytuacją.  Moi rodzice mieszkają na wsi, nie mają samochodu. Ja jestem córką, ale mieszkam w Warszawie i samotnie wychowuję dziecko. Pracuję, ale wynajmuję mieszkanie. Nie mam z czego wziąć i dać, by im pomóc. Jest jeszcze opcja rehabilitacji domowej poszpitalnej, ale aktualnie nie ma wolnych rehabilitantów. Pierwsze terminy są na marzec 2024 roku. Mama potrzebuje rehabilitacji na już, bo pierwsze chwile po udarze są najważniejsze. Sprawdzałam prywatne ośrodki. Tam przyjęliby mamę od razu, ale brak pieniędzy nam to uniemożliwia. 30 dni w takim ośrodku postawiłoby mamę na nogi i byłaby na tyle świadoma, że mogłaby przynajmniej nam zasygnalizować, co chce, czego potrzebuje. Tato mieszkający sam z mamą nie da rady przy tak ważnej opiece, nie poradzi sobie, a ja nie mam możliwości zwolnienia się z pracy, powrotu do domu rodzinnego i zajęcia się mamą, bo nie będę miała za co żyć z córką. Bardzo potrzebujemy Twojego wsparcia i pomocy! Iwona, córka Heleny

3 303,00 zł ( 10.34% )
Still needed: 28 612,00 zł
Kubuś Rydzio
Kubuś Rydzio , 5 years old

Choroba skazuje Kubusia na cierpienie❗️Pomóż, nim szansa na ratunek przepadnie!

Ponoć każda przygoda zaczyna się od pierwszego kroku... My od kilku lat walczymy, by Kubuś, nasz synek, zrobił ten krok na zdrowych, sprawnych nóżkach. Niestety, uniemożliwia mu to niedorozwój kości! Za nami trudna walka, przed nami niestety kolejna... Chora nóżka Kubusia bardzo wolno rośnie, różnica między nią a zdrową pogłębia się! Pomoże tylko operacja... Bardzo prosimy o pomoc! Za nami dramatyczne chwile... Tyle stresu, strachu, czekania pod drzwiami operacyjnej sali, widoku jego łez, od których pękają serce, bólu, cierpienia... Kiedy Kubuś przyszedł na świat, tylko przez 4 dni cieszyliśmy się zdrowym maleństwem. Nie wiedzieliśmy, jak trudny los go czeka.... Pamiętamy chwile po porodzie, kiedy patrzyliśmy na naszego Kubusia, zachwycając się tym, jak wielkim jest cudem. W 4. dobie życia lekarz stwierdził u Kubusia złamanie trzonu kości udowej! Byliśmy przerażeni... Synek całe cztery tygodnie był w gipsie, taka kruszynka... Już wtedy tak bardzo się o niego martwiliśmy. Po tym czasie poszliśmy do innego lekarza. Stwierdził dysplazję stawu biodrowego, niestety próba nastawienia nie powiodła się. Tylko inny rodzic jest w stanie zrozumieć, co wtedy przeżywaliśmy, jak wiele już wtedy pojawiało się łez w naszych oczach... Wtedy trafiliśmy do naszego obecnego lekarza prowadzącego. Potwierdził wcześniejsze diagnozy i dodał chyba tą najgorszą - wrodzony niedorozwój kości udowej... Chora nóżka Kubusia rośnie dużo wolniej niż zdrowa. Bez leczenia różnica wyniesie aż 21 centymetrów! To nie tylko umożliwia Kubusiowi normalne chodzenie - spowoduje również deformację ciała, sylwetki, wady postawy, problemy z poruszaniem i ogromny ból... Ratunkiem dla Kubusia są operacje, które mogą sprawić, że będzie sprawnym chłopcem! Tak trafiliśmy do doktora Paleya, światowej sławy ortopedy, który jest specjalistą od leczenia ciężko chorych rączek i nóżek. Doktor Paley daje nam 99% szans na całkowitą sprawność Kubusia - tej szansy nie możemy zmarnować! Synek jest już po kilku operacjach... Ma za sobą już jedno wydłużanie nóżki, dzięki czemu dzisiaj skrót wynosi tylko 2,8 centymetra. Kubuś jednak rośnie, więc w przyszłym roku ta różnica wzrośnie do 5 centymetrów... Niestety trzeba działać, konieczna jest kolejna operacja! Ta walka jest bardzo trudna. Momentami ból był dosłownie nie do zniesienia, a przerażenie nie pozwalało mu spać, nie pomagały nawet leki. Gipsy, specjalistyczny sprzęt zabezpieczający kolano i udo, metal przebijający skórę, mięśnie i kości... Świadomość, że to jedyny ratunek dla naszego synka dała nam energię, by przetrwać to, co najtrudniejsze.  Leczenie refundowane w tym momencie nie jest możliwe - otrzymaliśmy informację, że zabieg mógłby zostać przeprowadzony za kilka lat, a wtedy różnica w długości nóżek Kubusia może wynosić nawet 15 centymetrów! To ogromne niebezpieczeństwo dla kręgosłupa, bioder i ryzyko kolejnych operacji, których bardzo chcemy uniknąć.  Cena kolejnej operacji jest niestety bardzo wysoka... Wydłużanie kości to trudny zabieg, ale konieczny. Nie uda nam się pomóc Kubusiowi bez Was i Waszego wsparcia. Kubuś jest dzielny i walczy z ogromną determinacją. Ma szansę chodzić, skakać i biegać za innymi, zdrowymi dziećmi... Wierzymy, że uda mu się spełnić swojego marzenia. Nie chcemy, by czuł się gorszy i słabszy... Już i tak ciężko nam z myślą, że musi przechodzić przez ten koszmar. Już raz dostaliśmy od was płomień nadziei, już raz podarowaliście Kubusiowi szansę. Znów musimy prosić o pomoc!  Twój niewielki gest może zmienić życie. Nie czekaj na lepszą okazję. Prosimy... Rodzice

21 962,00 zł ( 10.34% )
Still needed: 190 336,00 zł
Dawid Czerniak
Dawid Czerniak , 27 years old

Śmierć synka i choroba drugiego... Błagam, nie pozwól mi stracić kolejnego dziecka❗️

Patryk miałby dziś 26 lat... Miałby tyle, gdyby tylko żył. Zmarł w 2002 roku. Niestety, nie doczekał swoich ósmych urodzin, nigdy nie dorósł... Zabrała mi go śmierć. Przeżyłam najgorszą tragedię, jaka może spotkać matkę. Śmierć dziecka... 19 lat temu medycyna nie potrafiła mi odpowiedzieć na pytanie, na co zachorował mój synek. Dziś już wiem, bo choroba zaatakowała moje drugie dziecko. Rozpaczliwie proszę o pomoc dla Dawida! Nie mogę stracić drugiego dziecka... Wydawało się, że wyczerpałam limit dramatów, jakie mogą przypaść w udziale jednemu człowiekowi. Nie ma dnia, żebym nie myślała o Patryku - o tym, jak by wyglądał, co by robił, kim był, gdyby tylko żył... Dawid miał trzy latka, gdy stracił brata. To, że go miałam, dawało mi siłę, żeby się budzić, wstać z łóżka, przeżyć następny dzień. Mijał czas i wydawało się, że z Dawidem nic się nie dzieje, że jest zdrowy. Wyrósł na wrażliwego na cudzą krzywdę, pomocnego i bardzo pracowitego chłopca. Interesował się wędkarstwem, motoryzacją, muzyką, majsterkowaniem. Byłam z niego dumna. Choroba zaatakowała brutalnie i nagle. Dawid miał wtedy 15 lat i 4 miesiące... Dawid zasłabł, zabrało go pogotowie. To był upalny czas i na początku wydawało się, że to udar słoneczny. Jednak wywiad rodzinny i wiadomość o śmierci Patryka skłoniły lekarzy, żeby przyjrzeć się jego przypadkowi... Po odszukaniu starej dokumentacji medycznej zaczęto diagnozować Dawida pod kątem padaczki lekoopornej. Okazało się, że to, co wzięto za udar, było w rzeczywistości napadem choroby... W nasze życie na stałe wpisał się szpital, wizyty u neurologów, kolejne badania EEG. Skierowano nas do poragni genetycznej, gdzie polecono przebadać syna... Czekaliśmy długo na wynik, który w końcu przyniósł odpowiedź, straszną diagnozę... Dawid cierpi na zespół MERF - chorobę, spowodowaną mutacją genu 8344A7G, której jednym z objawów jest właśnie postępująca padaczka miokloniczna, tj. z ruchami mimowolnymi. To bardzo rzadka choroba, w Europie choruje na nią 1 na 400 000 osób... Byliśmy w szoku. Prawdopodobnie chory był też Patryk, a choroba doprowadziła do jego śmierci. Nasza walka jest trudna... Leki, mające zmniejszyć częstotliwość napadów, spowodowały u syna zaburzenia widzenia. Trzy lata temu choroba zaatakowała wyjątkowo mocno... Dawid miał takie drgawki, że lekarze zdecydowali o wprowadzeniu go w stan śpiączki farmakologicznej... Trafił na OIOM, był pod respiratorem. Powtórka z najgorszych chwil w życiu... Tak bałam się, że stracę również jego. Wszystko przez jeden przeklęty gen... Tamta walka zostawiła na synku ogromne piętno... Dawid nie mógł oddychać, odzwyczajenie organizmu od respiratora trwało bardzo długo. Miał kłopoty z poruszaniem, mową... Dziś jest lepiej dzięki rehabilitacji - wróciła mowa, walczymy o to, by syn znów chodził normalnie. Niestety na tą chorobę nie ma lekarstwa, można jedynie niwelować ilość napadów. Być może, gdyby udało się szybciej ustalić przyczynę, Patryk nadal by żył... Niestety tak się nie stało, medycyna nie zdązyła mu pomóc. Wierzę, że z Dawidem będzie inaczej. Teraz walczę o niego i nie poddam się. Chcę, aby syn otrzymał serię podań komórek macierzystych, które mogą poprawić jego stan. Mają zniwelować licznę napadów, dać oręż do walki z chorobą. Niestety, są bardzo kosztowne... Nie stać mnie na leczenie i ratunek dla własnego dziecka! Nie pozostało mi nic innego jak prosić  Straciłam jednego syna, o drugiego będę walczyć do utraty tchu, a jeśli będzie trzeba sama oddam życie, żeby tylko go uratować... Magdalena, mama Dawida ➡️ Dawidowi możesz pomóc też przez LICYTACJE - klik!

22 341,00 zł ( 10.34% )
Still needed: 193 619,00 zł
Hania Gawlik
Hania Gawlik , 11 years old

Dalej walczymy o zdrowie Hani! Mała Cię potrzebuje!

Nasza Hania przyszła na świat z wyrokiem, którego nie spodziewaliśmy się usłyszeć w najgorszych snach. Przeszła już tak wiele, a teraz znów walczy o swoje życie i zdrowie! Córeczka urodziła się w 36. tygodniu ciąży, czekaliśmy na nią z utęsknieniem. Jednak 10 listopada 2013 r. nie był dniem radosnym, takim, o jakim marzą przyszli rodzice… Kilka godzin po porodzie okazało się, że Hania ma problemy z oddychaniem, a po konsultacji kardiologicznej, że ma złożoną wadę serca (dwuujściową komorę prawą-Q-20.1, ubytek przegrody międzykomorowej, ubytek przegrody międzyprzedsionkowej typu ostium secundum, zwężenie zastawki tętnicy płucnej). Te skomplikowane terminy medyczne były przerażające! Już w pierwszej dobie życia nasze maleństwo przetransportowano karetką do innego, bardziej odpowiedniego szpitala.  Tam też spadł na nas kolejny cios. Po wykonanych dodatkowo badaniach genetycznych okazało się, że Hanusia cierpi na Zespół Downa (trisomię 21. chromosomu). Niestety nie była to ostatnia diagnoza, która nas rodziców doprowadziła do rozpaczy. Wkrótce zauważyliśmy u córeczki powtarzające się pulsacyjne ruchy prawej rączki i charakterystyczne ruchy gałek ocznych. Zgłosiliśmy się do neurologa, który zlecił wykonanie EEG głowy. Okazało się, że Hania choruje także na epilepsję. W 2015 roku córeczka, dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi przeszła skomplikowaną operację serca w Universitätsklinikum Münster w Niemczech, która uratowała jej życie! Teraz jednak znów drżymy o naszą dziewczynkę. Ataki epilepsji, na które cierpi, nie dają za wygraną. Hania kilka razy dziennie dostaje napadów. Mają one różną postać i nasilenie. Padaczka spowodowała upośledzenie w stopniu znacznym. Córeczka nie mówi, nie chodzi, wymaga całodobowej opieki i pomocy we wszystkich czynnościach życiowych… Rodzice kochają swoje dzieci bezgranicznie, jednak miłość do dziecka chorego jest jeszcze silniejsza, dodaje sił do walki. Tak właśnie wygląda nasze życie – jest walką o Hanię, o jej zdrowie, sprawność i przyszłość! Jeśli chodzi o epilepsję, wielokrotnie zmieniane leki oraz wprowadzenie diety ketogennej, nie przyniosły pożądanej poprawy. Aktualnie jesteśmy w trakcie diagnostyki przyczynowej lekoopornej padaczki, w poradni genetycznej. Hania po każdym napadzie jest wyczerpana, słaba, natychmiast zasypia. Boimy się o jej serduszko. Za wszelką cenę musimy jej pomóc!  Terapia refundowana przez NFZ jest niewystarczająca. Szansę na poprawę zdrowia dają na ten moment: intensywna rehabilitacja, turnusy rehabilitacyjne, zajęcia z neurologopedą, fizjoterapeutą oraz specjalistyczny sprzęt. Koszty przekraczają jednak nasze możliwości. Potrzebujemy zebrać 50 tys. zł, by Hania była bezpieczna! Zrobiliście już dla naszej córki tak wiele. Prosimy, nie pozostawiajcie jej samej i tym razem! Katarzyna, Łukasz, rodzice

5 392,00 zł ( 10.33% )
Still needed: 46 800,00 zł
Angelika Nowak
Angelika Nowak , 34 years old

Mamusiu, wróć do domu! Czekamy na Ciebie...

Nasze wnuki zadają coraz trudniejsze pytania: "Co się dzieje z mamą?", "Kiedy wróci do domu?". Angelika tymczasem leży w szpitalu, podłączona do wszelkiej możliwej aparatury wspomagającej jej oddychanie. A my nie wiemy, jak to wszystko wytłumaczyć jej dzieciom... Ciężko myśleć o przyszłości, gdy nie jest się pewnym teraźniejszości. Angelika wychowywała 9-letnią córkę i 6-letniego syna, a wszelkie ich potrzeby potrafiła realizować nawet kosztem samej siebie. Chciała zagwarantować im bezpieczny dom, w którym zawsze będą czuć się kochane. Dziś wszystko stoi pod jednym, przerażającym znakiem zapytania… Wszelki spokój i poczucie bezpieczeństwa zostały zrównane z ziemią 27 czerwca. To wtedy wydarzył się wypadek samochodowy. Auto wielokrotnie dachowało, aż w końcu uderzyło w barierki.  Angelika jest naszą córką. Świadomość, że własne dziecko otarło się o śmierć jest jednym z najgorszych doświadczeń! Nasza córka doznała licznych złamań kręgosłupa. Jej rdzeń kręgowy uszkodzony jest niemal w 90%, co doprowadziło do czterokończynowego paraliżu! Przez zapalenie płuc i problemy z oddychaniem została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną i podłączona do respiratora.  Obecnie córka przebywa na OIOMie. Lekarze wybudzają ją co kilka dni, aby sprawdzić, czy wróciło jej czucie w ciele. Jej stan określany jest jako ciężki i nikt nie wie, co będzie dalej. W szpitalu mówią, że musimy cierpliwie czekać… Ale my nie możemy bezczynnie siedzieć i odliczać kolejne godziny! Musimy zapewnić Angelice jak najlepsze warunki i możliwości, aby odzyskała swoją sprawność! Nie znamy przyszłości i boimy się o każdy kolejny dzień. W tej całej ciemnej chmurze widać jednak słońce – w jednej ręce wróciło już czucie. Liczymy, że przy ciężkiej pracy Angelika odzyska chociaż częściową sprawność. Dlatego pobyt w specjalistycznym ośrodku, gdzie zostanie poddana intensywnej rehabilitacji, jest wręcz konieczny! Wierzymy, że córka wróci do nas, bo ma dla kogo walczyć – szczególnie dla dzieci, które z niecierpliwością na nią czekają. Nie wiemy tylko, jak wytłumaczyć jej córeczce i synkowi, że jeszcze długo nie zobaczą mamy. Dzieci są małe, więc nie zostaną wpuszczone na OIOM. Pozostaje im tylko oglądanie zdjęć uśmiechniętej mamy… Teraz my, dziadkowie, opiekujemy się nimi. Nie wypełnimy pustki, która tworzy się w ich maleńkich główkach, ale staramy się z całych sił. Jesteśmy rodziną i siła tkwi w nas. Ta tragedia wstrząsnęła nami i wywróciła nasze życie do góry nogami. Mimo ogromu miłości, siły i wytrwałości boimy się, że nie zdołamy pokryć wszystkich wydatków związanych z leczeniem naszej córki. Dlatego zdecydowaliśmy się opowiedzieć naszą historię i poprosić o pomoc. Wszyscy, a zwłaszcza córeczka i synek Angeliki, czekają na jej powrót do domu. Za każde okazane wsparcie z całego serca dziękujemy. Rodzice

19 909,00 zł ( 10.32% )
Still needed: 172 857,00 zł
Alicja Gudala
Alicja Gudala , 6 years old

Komplikacje w tracie operacji❗️Kolejna walka o sprawną przyszłość Alicji❗️

Jak długo będziemy musieli patrzeć na cierpienie naszej córeczki? Ile jeszcze zostanie wylanych łez, nim Alicja swobodnie stanie na własnych nogach? To pytania, które codziennie od kilku lat kłębią się w naszych głowach, a my nadal nie znamy na nie odpowiedzi… Jesteśmy zmuszeni być tu kolejny raz i błagać Was o pomoc. Bez intensywnej rehabilitacji i bardzo drogiego sprzętu Alicja nie ma szans na sprawne życie.  Operacja przeprowadzona w lutym, na którą czekaliśmy i w którą bardzo mocno wierzyliśmy, była bardziej skomplikowana i trwała o wiele dłużej niż zakładali lekarze. Biodro, do którego zostały wstawione metalowe elementy, potrzebowało lepszej rekonstrukcji, ponieważ zwichnięcie było znaczne. Alicja spędziła 10 dni w klinice, wróciła karetka do Polski, a potem 7 tygodni spędziła w specjalnym bloku, cały czas leżąc, aby elementu zespoliły się z ciałem.  Niestety – okres leżenia i 3 ostatnie operacje zabrały Alicji praktycznie wszystko, co wypracowała przez lata ćwiczeń. Wszystko musimy zaczynać od nowa. Jesteśmy załamani… Byliśmy zmuszeni zakupić wózek dla Ali, bo teraz choćby krótki dystans do przejścia jest dla niej maratonem. Tłumaczymy jej, że to tylko na chwilę i że na pewno dzięki ciężkiej pracy na turnusach będzie mogła samodzielnie się poruszać… Nie możemy skazać jej na siedzenie na wózku i nadal zawalczymy o jej samodzielność. Jest to jednak niezmiernie trudne, bo koszty terapii znacznie wzrosły, podobnie sprzętu ortopedycznego. Ala bez ortez nie stanie samodzielnie na nóżkach, jej nerwy są porażone. A z tyłu głowy wiemy, że czekają nas dwie kolejne operacje wyjęcia elementów metalowych, jedna za rok, a po ukończeniu 7 roku życia naprawa wiotkiej stopy końsko szpotawej. Nie możemy skazać jej na inwalidztwo!  Tak wiele osiągnęliśmy, a ona w swoim 5-letnim życiu wycierpiała zdecydowanie za dużo. Zniosła ciężkie, zagrażające życiu operacje odkotwiczenia stożka rdzenia. Każdy dzień zaczyna na sali o 7:30 i kończy ćwiczeniami po przedszkolu. Jej życie to walka o sprawność, niepoddawanie się kalectwu. Potrzebujemy po raz kolejny Twojej pomocy… Rodzice 

42 066,00 zł ( 10.32% )
Still needed: 365 233,00 zł
Laura Kosiorek
6 days left
Laura Kosiorek , 5 years old

Mała dziewczynka, wiele chorób i schorzeń... Pomożesz jej lepiej żyć?

Laura urodziła się z ogromem wad rozwojowych, schorzeń i przeszkód, które każdego, kolejnego dnia staramy się pokonywać. Niektóre bywają dla nas za wysokie, wtedy musimy prosić o pomoc… Teraz przyszedł ten czas!  Laurka ma wadę wrodzoną z rozszczepem kręgosłupa, przepuklinę oponowo — rdzeniową, skoliozę, a także stopę końsko-szpotawą w lekkim stopniu. Ponadto lewa kończyna dolna jest krótsza, a stopa mniejsza.  Pomimo wielu godzin na rehabilitacji, nadal walczymy z występującym niedowładem po całej lewej stronie, który zdaje się pogarszać. Pomimo wielu trudów i bólu, Laurka jest dzieckiem aktywnym, uśmiechającym się codziennie! Moja córeczka przeszła już wiele poważnych operacji, które były dla niej cierpieniem i ogromnym strachem. Do tej pory i pewnie jeszcze wiele lat będzie pod stałą kontrolą neurochirurga, pediatry i innych specjalistów.  Jeździmy na rehabilitacje raz na 2 tygodnie, lecz NFZ obejmuję jedynie 40 min, jest to ewidentnie za mało… Jesteśmy pod ścianą, bo nie chcemy musieć wybierać między jednym a drugim koniecznym wydatkiem dającym zdrowie i lepszą przyszłość Laurce. Zakup sprzętów ortopedycznych, leki na astmę, wózek ortopedyczny… Ponadto prywatne konsultacje (okulistyczne, neurologiczne, ortopedyczne, neurochirurgiczne, w tym momencie jeszcze alergologiczne, pulmonologiczne i kardiologiczne).  Czas oczekiwania na wizytę refundowaną przez NFZ jest zbyt długi, mimo orzeczeń i wielu posiadanych przez nas dokumentów…  Laurka rośnie, jej potrzeby również. Częstsze wizyty i zabiegi związane z tym, że jej ciało rośnie, że wady się pogłębiają, chcemy jej tego oszczędzić na tyle, w jakim stopniu jest to możliwe.  Proszę, pomóż nam!  Mama

5 473,00 zł ( 10.28% )
Still needed: 47 719,00 zł
Ewelina Jankowska
Ewelina Jankowska , 5 years old

Walka o przyszłość Ewelinki trwa! Proszę o pomoc!

Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży z Ewelinką byłam przeszczęśliwa. Nosiłam ją z miłością pod sercem i nie mogłam się doczekać, aż w końcu wezmę ją w ramiona. Wszystko było dobrze, gdy nagle, podczas kontrolnego badania USG lekarz powiedział, że widzi pewne nieprawidłowości… Poczułam jak grunt pod moimi nogami gwałtownie osuwa się w dół! Dodatkowe badania wskazywały, że przypuszczenia lekarza mogą być zasadne. Ale od razu po narodzinach Ewelinki specjaliści dodatkowo zlecili badania krwi, które dały ostateczną diagnozę. U córki stwierdzono achondroplazję! Byłam przerażona i nie mogłam zrozumieć, dlaczego to spotkało akurat moją córeczkę… Pomimo trudności, które nieustannie życie rzuca mojemu dziecku pod nogi, Ewelinka każdego dnia dzielnie walczy. Od maleńkości pozostaje pod opieką wielu specjalistów. Rehabilitacja i fizjoterapia jest jej potrzebna do życia jak powietrze. Niestety wszelkie podjęte działania, które są w stanie zagwarantować córeczce lepszą przyszłość są niezwykle kosztowne… Nie daję już sama rady!  Moim największym marzeniem jest, aby któregoś dnia Ewelinka przeszła więcej niż 100 metrów o własnych siłach. Aby nie płakała w nocy, że tak strasznie bolą ją nóżki. I żeby powiedziała, że mimo swojej choroby jest po prostu szczęśliwa…  Kosztów przybywa, problemów nie brakuje, a niestety środków magicznie nie przybywa. Wierzę jednak, że na tym świecie jest wiele ludzi dobrych serc, którzy będą gotowi zawalczyć razem ze mną o przyszłość Ewelinki! Za każdą złotówkę, z całego serca dziękuję!  Magda, mama 

547,00 zł ( 10.28% )
Still needed: 4 773,00 zł