Mikołaj wywalczył życie! Wciąż trwa walka o zdrowie!
Dziękuję za okazane wsparcie! Dzięki Wam udało się zebrać pieniądze potrzebne na turnus! Mikuś potrafi teraz ułożyć nóżki, jakby chciał zacząć pełzać! To jednak dopiero początek naszej drogi. Dlatego znów zwracam się z prośbą o pomoc. Nasza historia: Mikołaj w każdej chwili mógł odejść. Tak powiedzieli nam lekarze. Nie tego spodziewałam się jako świeżo upieczona mama. Łzy same ładowały się do oczu, ale mimo to musiałam być silna. W 26. tygodniu ciąży przyjęto mnie na oddział z powodu nadciśnienia. Przez tydzień byłam leczona pod tym kątem. W 31. tygodniu mój organizm nie wytrzymał, był na skraju wytrzymałości – wyniki badań wyszły krytyczne. Lekarz zadecydował o natychmiastowym cesarskim cięciu. Nie dostałam Mikołaja w objęcia. Został przewieziony do innego szpitala, a ja dochodziłam do siebie, walcząc zaciekle o zdrowie po krwotoku wewnętrznym do brzucha. Po 4. tygodniach byłam już w stanie regularnie odwiedzać synka. Niestety nie czekały na mnie dobre wiadomości. Mikuś przeszedł sepsę. Jego główka była w coraz gorszym stanie. Komory mózgu zaczęły się poszerzać do tego stopnia, że dostał wylewu. Wszystko działo się tak szybko… Przeszedł też operację wycięcia części jelit, gdyż były zajęte przez martwicze zapalenie. Dzięki wsparciu, które otrzymaliśmy, mogliśmy już skorzystać z turnusu rehabilitacyjnego i powoli, powoli widzimy efekty. Mikuś dalej nie chodzi, nie siedzi, nie raczkuje, nie łapie rączkami zabawek i sam nie jest w stanie jeść, ale kiedy leży, jest w stanie ułożyć nóżki do pełzania! Ten mały-wielki sukces to początek drogi. Jedynym ratunkiem wciąż jest rehabilitacja – intensywna i regularna. Stąd prośba o pomoc. Tylko z Waszą pomocą będę w stanie opłacić niezbędne godziny zajęć. Z góry dziękuję za Twoje otwarte serce! Patrycja, mama Mikołaja