Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Łuczak
Urgent!
Michał Łuczak , 38 years old

Oko w oko ze śmiercią❗️Bez Was Michał nie ma żadnych szans!

Grudzień 2019, wszyscy szykują się do Świąt, a w rodzinie Michała kolejny dramat... Po śmierci Taty, Profesora Jacka Łuczaka, Michał sam był bliski śmierci. Zaatakowały go duszności, a saturacje gwałtownie spadły. Wciąż żyje, dzięki szybkiej reakcji pielęgniarki i lekarki z hospicjum...  Michałowi wykonano tracheotomię i podłączono respirator – to uratowało mu życie! Teraz najbardziej potrzebna jest pomoc, bo z dnia na dzień Michał jest słabszy... Powrót do domu i kolejny etap w życiu naznaczonym cierpieniem. Dzięki Wam ten dzielny chłopak wciąż z uporem walczy o życie! Teraz, żyć, by zostać ze swoją córeczką, Michał musi zacząć nową terapię - Bio-immunologiczną, terapię, która opiera się na badaniach naukowych, sprawdza się w przypadku chorób auto immunologicznych, i przyniosła poprawę u kilku innych pacjentów.  „Proszę Cię, żeby w opisie było: wiem, że choroba pojawiła się po to, żeby pokazać, że będę pierwszym człowiekiem na świecie, który zostanie wyleczony. I jak będę zdrowy mam założyć fundację, która będzie leczyć pozostałych pacjentów z tą chorobą. Wiem, że to jest mój cel. Potrzebuję tylko Waszej pomocy, aby go zrealizować. Dobro zawsze wraca z nawiązką. Obiecałem córce, że zabiorę ją na koncert Metallica. Basiu popraw tylko gramatykę. I jakbyś mogła, to daj to na początku, lub na końcu.” – poprawiłam. I daję na początku. Bo dopóki Michał może dzielić się swoimi myślami chcę, by apel zaczynał się nim, jego emocjami, marzeniem, celem.   Prof. Jacek Łuczak część życia poświęcił, by wraz z garstką cudownych ludzi stworzyć niesamowite miejsce - Hospicjum Palium, gdzie ból „złych rokowań” łagodzony jest przy pomocy troskliwej opieki i odpowiedniej wiedzy medycznej. Mówimy, że karma wraca. Dobre uczynki, jak tarcza ochronna osłaniają to, co najcenniejsze. Ale los nie bywa sprawiedliwy. Zdarza się, że doświadcza nagle, niespodziewanie, okrutnie. Michał Łuczak, syn profesora, niedługo skończy 30 lat. Dwa lata temu zdiagnozowano u niego stwardnienie zanikowe boczne. Choroba postępuje szybko. Michał jednak nie poddaje się, walczy. Postanowił zostać pierwszym człowiekiem, który wygra z tą okrutną chorobą. Michał został uwięziony we własnym ciele, które odmawia wszystkiego. A przecież kiedyś było zupełnie inaczej. Zawsze uśmiechnięty, otoczony przyjaciółmi współzałożyciel zespołu muzycznego. Po studiach na poznańskiej politechnice rozwijał firmę i jednocześnie sprawował rolę troskliwego ojca dla swojej ukochanej córeczki. W maju „coś” zaczęło się dziać. Lekki niedowład prawej nogi. Potem niemoc sięgnęła po rękę. Z jednej strony ciała osłabienie przeszło na drugą. Październik był miesiącem ostatecznej diagnozy. SLA – stwardnienie zanikowe boczne. Choroba postępuje nadzwyczaj szybko, ma postać bardzo agresywną.   Michał daje z siebie wszystko mimo, że cierpi z powodu skurczy wszystkich mięśni. Doprowadzając do porażenia nerwów odbiera władzę nad ciałem, ale nie hamuje bólu.  Niezdolny do samodzielnego funkcjonowania Michał walczy z całych sił.  Michał oddycha już przez rurę od respiratora – standardowy scenariusz dalszych wydarzeń zwaliłby z nóg każdego bohatera. Kiedy choroba obejmuje mięśnie międzyżebrowe i przeponę, doprowadza do niewydolności oddechowej, a w konsekwencji do śmierci przez uduszenie. Była już wielotygodniowa antybiotykoterapia w celu wykluczenia boreliozy. Była nadzieja włożona w zabieg komórkami macierzystymi. Pozostała ostatnia szansa. Bardzo gorąco prosimy Was o pomoc -zgodnie z wolą Ś.P. profesora Jacka Łuczaka, lekarza o wielkim sercu, założyciela Hospicjum Palium, ojca Michała, w imieniu jego córeczki, mamy, rodzeństwa Heleny i Bartosza, ukochanej Cristine i wszystkich oddanych bez reszty Michałowi. Nadzieja umiera ostatnia! Michał przed śmiercią taty napisał – Myślałem, że wyzdrowiejesz, życie jest okrutne. A ja, jego brat Bartek, odpowiedziałem mu – Życie potrafi być okrutne, ale miłość zawsze wygrywa... Taka była wola taty... Ta zbiórka to ostatnie, co może zrobić dla swojego syna... ––––––––––– *Szacunkowa kwota zbiórki  

14 981,00 zł ( 11.73% )
Still needed: 112 679,00 zł
Ludmiła Szumowska
Urgent!
Ludmiła Szumowska , 39 years old

I cannot surrender! I must fight to stay alive for my son, but CANCER is not letting go of me!

Again, I must ask you, good-hearted people, for help. Thanks to your previous support and qualified doctors, I could get through the strenuous chemotherapy. I am still fighting for recovery, though. Please stay with me! Your help means the world to me! Here's my story: War and cancer have one thing in common - a cruel enemy that takes away the lives of innocent people and happiness. I used to have a peaceful life and a satisfying job. Unfortunately, everything changed in March 2019. That's when I heard the diagnosis that seemed like a sentence - stage 3 breast cancer.  Today, I must deal with both wars - my private, against cancer, and Ukraine, which affects my closest friends and family. I am so scared! Every day I pray for rescue and ask God to end my misery. I have already gone through so much - the loss of hope, cancer recurrence, and the poor prognosis from my doctors who tried to prepare me for a long, tedious battle. There was a time when I was about to give up and say: "THAT'S IT. I am done." My life turned into a nightmare. I underwent surgery and intravenous therapies, had numerous injections, and took handfuls of pills. I felt pain every day. My body felt different. However, when I wake up and look at my happy son, who says: "Good morning, Mommy", I feel better. I have no right to give up and let the cancer win! I am moving forward, leaving all the negative things behind.  After the chemo, I started expensive cancer therapy that gave me strength and energy. I appreciated every day spent with my son again. The disease was cruel, though. The MRI scan results caused another distress - the cancer has spread to my liver and bones.  One of the best hepatologists recommended a liver transplant. It's impossible due to the cancer metastasis to other organs, though... The only option is keeping the disease at bay with chemotherapy and targeted therapy. Lately, the battle with cancer has become more challenging and expensive, but I cannot let it take over! I am ready to continue my struggle. I am strong enough to dedicate my son as much time as possible. He is my everything, my biggest weakness and strength. He is my motivation to fight for life!  I need your help! Your good hearts worked miracles with my previous fundraiser - please do not close them yet! You are my only hope...  Ludmiła

14 669,00 zł ( 11.72% )
Still needed: 110 438,00 zł
Dawid Mrówczyński
Dawid Mrówczyński , 7 years old

Walka Dawida będzie trwać przez całe życie! Pomóż!

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym okazało się, że zostanę mamą. Szczęście, łzy, radość, strach, czy sobie na pewno poradzę, to emocje, które nieustannie mieszały się w moim sercu. Jeszcze w tamtym momencie nie myślałam o tym, że moje dziecko może urodzić się chore. Gdy po raz pierwszy mogła go przytulić, kiedy był już na świecie, wiedziałam, że mam przy sobie to, co najważniejsze - mojego synka.  Gdy Dawid nie miał jeszcze trzech lat, zauważyłam, że z synkiem dzieje się coś niepokojącego. Czułam, że coś jest nie tak i jak najszybciej zaczęłam odwiedzać licznych specjalistów. Z czasem otrzymałam diagnozę, której nie chciałby usłyszeć żaden rodzic. Wiem bowiem, że zaburzeń Dawida nie da się wyleczyć, a można jedynie starać się je przechytrzyć dzięki specjalistycznym terapiom. Mój synek zmaga się z afazją i autyzmem... Dawid, by móc stawić czoło przeciwnościom, powinien być rehabilitowany. To jednak wiąże się ze sporymi wydatkami, które coraz trudniej mi udźwignąć. Wiem, że mój synek zasługuje na wszystko, co najlepsze, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Choć nie jest mi łatwo, proszę, wesprzyj nas...  Patrycja, mama Dawida   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 496,00 zł ( 11.71% )
Still needed: 11 270,00 zł
Oluś Kubera
Urgent!
Oluś Kubera , 3 years old

Pomóż Olusiowi wyzdrowieć❗️

Olek walczy od pierwszych sekund życia. Ten malutki chłopczyk urodził się z ogromną siłą do walki. Skąd ona się wzięła? Nie wiem, ale jestem przeszczęśliwa, że mogę być jego mamą. Jednak ta rola niesie za sobą poważne zobowiązanie – walkę o jego życie. Nasz wcześniaczek urodził się w 29 tygodniu ciąży. Niemalże od razu został umieszczony w inkubatorze. Byliśmy tacy zmartwieni... Ta niewiedza, niepewność co do przyszłości przytłaczała. Czułam ogarniający nas smutek, mimo tak radosnej chwili. Przecież w końcu doczekaliśmy się synka. Podczas ciąży podejrzewano u Oleczka Zespół Downa. Na szczęście nie został potwierdzony. Mimo wszystko genetycy byli zdania, że urodzi się z jakąś wadą wrodzoną. Niestety mieli rację. Już w trakcie ciąży widać było wadę serduszka. Po narodzinach usłyszeliśmy dokładną diagnozę – wada zastawki trójdzielnej i przewodu Bottala.  Po urodzeniu przeprowadzono u Oleczka pierwszą operację, aby uratować wzrok. To był początek problemów zdrowotnych naszego dziecka. Naszym i lekarzy zmartwieniem był też odmienny wygląd twarzy Olka. W konsekwencji okazało się, że powodem jest uszkodzony gen 15q11. Już widzimy problemy z jego rozwojem psychoruchowym, w przyszłości może się pojawić też padaczka, otyłość i komplikacje związane z organami wewnętrznymi. Niestety to nie koniec długiej listy chorób. W związku z wcześniactwem Oluś choruje na dysplazję oskrzelowo-płucną. To z tego powodu tak często jesteśmy na szpitalnym oddziale. Choruje także na niedoczynność tarczycy. W nieodległej perspektywie jest przyjęcie na oddział neurochirurgii z powodu torbieli, które powstały w jego główce. Przeszedł już operację usunięcia przepukliny mosznowej, zostało jeszcze zoperowanie przepukliny pępkowej i kresy białej. Jakby tego było mało, w sierpniu wykryto u Olka nowotwór złośliwy wątroby (Hepatoblastoma), co zmieniło nasze życie na zawsze. Dla pewności zrobiono mu dwie biopsję (otwartą i igłową) z każdej niestety wyszło to samo! Oleczek ma niecałe 2 latka, a już przyjmuje chemię, która wyniszcza organizm. Teraz czekamy, aż chemia zacznie niszczyć komórki raka, by następnie przeszczepić Olkowi wątrobę w całości! Dawcą będzie któreś z nas. Po przeszczepie Olek będzie musiał przyjmować leki przez całe życie i być pod kontrolą przychodni w Warszawie.  Wszystkie wyjazdy do specjalistów, leki, specjalne przedmioty terapeutyczne do leczenia zaburzeń psychoruchowych kosztują nas bardzo dużo. Z tego względu, że pobyt w Warszawie wiąże się z wysokimi kosztami, a utrzymujemy także mieszkanie, które jest 500 km dalej, nie jesteśmy w stanie pokryć wszystkich kosztów. Kiedyś Oluś będzie wszystkiego świadomy. Na razie, cieszy się życiem, a my próbujemy być silni razem z nim. W imieniu Olka i naszym bardzo prosimy o wsparcie. Zmieniło się nasze życie, ale z Twoją pomocą zdołamy je przywrócić do normalności. Chcemy dla naszego dziecka dobrego życia. Prosimy, pomóż! Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa.

11 222,00 zł ( 11.72% )
Still needed: 84 523,00 zł
Mieszko Chojnacki
Mieszko Chojnacki , 18 years old

To była TRAGEDIA❗️Błagamy, aby dobro wróciło do naszego syna!

7 czerwca 2023 r. nasz syn, Mieszko Chojnacki,  miał nieszczęśliwy wypadek. Przez 8 długich dni lekarze walczyli o jego życie, które wtedy było tak bardzo zagrożone. Tamten czas był straszny i do dziś myślimy o nim ze łzami w oczach. Wtedy, mogliśmy zrobić tylko jedno: czekać w szpitalnych murach i błagać, aby Mieszko przeżył. Zegar wyznaczał kolejne godziny i dni. Niepewność, strach i bezsilność codziennie coraz bardziej rosły. Żaden rodzic nie powinien przechodzić tego, co my w tamtym czasie! Żaden… Mieszko miał rozległe rany wewnątrznarządowe. Sytuacja była na tyle krytyczna, że wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. My dalej mogliśmy tylko czekać… I wtedy nadeszła ta upragniona chwila! Mieszko podjął samodzielne funkcje życiowe! Z OIOMu został przewieziony na neurochirurgię, gdzie przebywał przez 7 tygodni.  Najważniejsze jest to, że nasz syn żyje. Tamta tragedia odcisnęła na nas ogromne piętno. W tym wszystkim zdarzyło sie jednak coś, co sprawiało, że zaczęliśmy odzyskiwać nadzieję – doświadczyliśmy, że dobro wraca! Przyjaciele, koledzy, koleżanki, a nawet nieznajomi chcieli pomóc Mieszkowi! Dzwonili do nas i pisali smsy z pytaniem, czy mogą oddać krew dla naszego syna! Mnóstwo osób zgłosiło się do krwiodawstwa! Wszystkim Wam, ze łzami wzruszenia  dziękujemy!  Nasza historia nadal jednak trwa, a do szczęśliwego zakończenia jeszcze długa droga. Mieszko ma paraplegię, co oznacza, że jest sparaliżowany od pasa w dół i nie ma tam czucia! Uraz kręgosłupa okazał się zbyt poważny… Rdzeń był zmiażdżony, ale jednak nie został przerwany – to daje szansę, że syn odzyska utraconą sprawność! Rokowania są dobre, ale tylko, jeżeli Mieszko zostanie objęty kilkuletnią rehabilitacją. Dziś w wielu aspektach stał się osobą niesamodzielną. Nie może samodzielnie się przemieszczać, zmienić pozycji ciała, umyć się, ubrać. Dla nastolatka, który miał za kilka miesięcy zdawać maturę i wejść w dorosłe życie, jest to niezwykle trudne.  Mieszko jest cudownym i wrażliwym człowiekiem. Jest uzdolniony matematycznie i muzycznie, a oprócz do liceum uczęszcza także do szkoły muzycznej, gdzie jako jedyny ma dwa główne instrumenty – fortepian i klarnet. Przed wypadkiem całe dnie spędzał na grze na fortepianie, książkach i opiece nad zwierzętami. Teraz już trzeci miesiąc leży i patrzy w sufit... Dziś priorytetem jest rehabilitacja w specjalistycznych ośrodkach. Mieszko potrzebuje bardzo intensywnej pomocy wykwalifikowanych profesjonalistów!  Rehabilitacji z użyciem robotyki. Jesteśmy we wszystkim pogubieni, a rzeczywistość nas przerosła. Syn jest całym naszym światem, ale sami nie jesteśmy w stanie całkowicie mu pomóc. Kosztorys 2-letniej rehabilitacji to ponad 500 tysięcy! Nie mamy takiej kwoty… Robimy co w naszej mocy, wiele środków na leczenie przekazaliśmy już z własnych oszczędności czy wyprzedanych rzeczy, ale to niestety nadal kropla w morzu potrzeb...  Otaczamy go swoją miłością i oddaniem, ale przeszkody finansowej nie zdołamy sami pokonać. Błagamy o pomoc, błagamy, aby dobro wróciło do naszego syna.  Z wdzięcznością za okazane dobro – Rodzice Mieszka. Bo tylko serce matki i ojca jest w stanie tyle udźwignąć. 🎥 Zobacz, jak The Voice of Poland wspiera Mieszka!

67 300,00 zł ( 11.71% )
Still needed: 507 169,00 zł
Diana Fedchuk
Diana Fedchuk , 8 years old

Zawalczmy wspólnie o sprawność Diany. Dajmy jej szansę na udział w specjalistycznej rehabilitacji.

Diana urodziła się w 2016 roku w Ukrainie. Krótko po urodzeniu okazało się, że u córki zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe oraz dolny niedowład spastyczny. Diana ma ograniczone ruchy w nogach. Podjęliśmy walkę o jej zdrowie jeszcze na Ukrainie. Wraz z wybuchem wojny rehabilitacja została jednak wstrzymana. Ze względu na trudną i niebezpieczną sytuację zostaliśmy zmuszeni do wyjazdu i opuszczenia naszego domu. Schronienie znaleźliśmy w Warszawie. To tutaj przy pomocy rodziców innych niepełnosprawnych dzieci udało nam się znaleźć odpowiedni ośrodek, w którym Diana będzie mogła podjąć specjalistyczną rehabilitację. Plan leczenia córki jest bardzo kosztowny, niestety nie jesteśmy wstanie opłacić go samodzielnie. Aby rehabilitacja przyniosła efekt potrzebna jest specjalistyczna pomoc minimum 5 razy w roku. Bardzo prosimy o wparcie. Chcielibyśmy, aby Diana miała szansę na lepsze życie. Rodzina

1 080,00 zł ( 11.69% )
Still needed: 8 155,00 zł
Aneta Gronowicz
Aneta Gronowicz , 46 years old

120 centymetrów cierpienia... Ratuj resztki sprawności Anety❗️

Kiedyś, mimo mojej okrutnej choroby, czułam, że mogę wszystko... Podnosiłam ciężary, byłam aktywna zawodowo, wiodłam życie szczęśliwej osoby. Dziś, pozbawiona niemal wszelkiej niezależności, zapadam się w otchłań. Boję się... Ile jeszcze można stracić?! Mam 46 lat i tylko 120 cm wzrostu. Od dzieciństwa choruję na achondroplazję. Cierpię również na wrodzoną karłowatość przysadkową, która tylko przykłada się do mojego nieszczęścia. To nieszczęście to niedowład nóg, który 5 lat temu zrzucił mnie na wózek inwalidzki... W 2006 r. poznałam męża, rok później się pobraliśmy. Znaleźć faceta, który pokocha cię taką, jaką jesteś — bezcenne. Jednak gdy widzę, że opieka nade mną wyniszcza najukochańszą osobę w moim świecie, pęka mi serce… Paweł się nie skarży, ale w jego oczach widać ból i zmęczenie… Jego kręgosłup nie daje już rady dźwigać mojego coraz cięższego ciała. Cierpię, bo on cierpi… Wszelkie próby ratowania mojego zdrowia okazały się katastrofą… Dzisiaj moim jedynym ratunkiem jest niezwykle kosztowna, intensywna rehabilitacja. Powinna być też regularna, jednak przez nawracające, niezwykle bolesne infekcje układu moczowego, nie zawsze jestem w stanie ćwiczyć. Cewnik ciągle się zatyka, pojawia się krew, muszę nosić pampersy… Myślałam, że to niemożliwe, ale moje życie znów się pogorszyło…  Wiem, że już nigdy nie wstanę na nogi, jednak jeśli przestanę ćwiczyć, będę mogła jedynie leżeć w łóżku. Tak bardzo tego nie chcę! Jestem załamana! Każdy centymetr mojego ciała, który kiedyś pozwalał mi walczyć o marzenia, teraz stał się więzieniem. Nie chcę tak żyć! Znów zdecydowałam się prosić o pomoc. Chowam do kieszeni wstyd, bo jakie ma on znaczenie, gdy czujesz, że znikasz…? Coraz ciężej mi żyć w zgodzie z losem, jaki mnie spotkał… Jednak póki nadal mam nadzieję na zachowanie choć odrobiny sprawności, będę walczyć! W końcu jestem małym, wielkim człowiekiem! Bardzo proszę o Waszą pomoc w opłaceniu dalszego leczenia i rehabilitacji. Aneta

6 217,00 zł ( 11.68% )
Still needed: 46 975,00 zł
Leonard Pawelec
13 days left
Leonard Pawelec , 20 years old

Tragedia, która zabrała już zbyt wiele... Pomóż, Leonard może wrócić do zdrowia!

Leonard w grudniu skończył 19 lat, miał przed sobą całe życie. Kończył szkołę, w maju miał zdawać maturę, rozpoczął kurs na prawo jazdy. Wkraczał w dorosłe życie z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Jednak nieszczęśliwy wypadek wszystko przekreślił… Podczas letniego wypoczynku z przyjaciółmi nad wodą doszło do tragedii. Na pływającego Leonarda przypadkowo skoczyła inna osoba. Te sytuacja okazała się tragiczna w skutkach. Doznał on porażenia czterokończynowego (Tetraplegia). Podtopienie, przerwany oddech, złamanie, zapalenie płuc, gorączka... Leon wiele dni walczył, by zostać na tym świecie... Od tamtego feralnego dnia trwa walka o przywrócenie mu, choć w małym stopniu dawnego życia. Aktualnie Leonard przebywa na turnusie rehabilitacyjnym, gdzie pod okiem najlepszych specjalistów prowadzone są codzienne terapie i rehabilitacje, mające na celu poprawę jego sprawności. On i jego najbliżsi walczą z całych sił i wierzą, że jeszcze będzie dobrze. Miesięcznie turnus rehabilitacyjny to ogromny wydatek, który znacznie przewyższa możliwości finansowe rodziny. Leonardem od kiedy skończył 2 lata był wychowywany przez babcie. To ona przez te wszystkie lata wychowywała go, dbała by niczego mu w życiu nie brakowało. Teraz kiedy w końcu wkroczył w dorosłość i mógł odciążyć babcie z wielu obowiązków życia codziennego, przydarzył się wypadek… Skromna emerytura i niewielki zasiłek wystarczają zaledwie na podstawowe opłaty. Bez Waszej pomocy Leonard nie ma szans na powrót do sprawności. Zwracamy się do ludzi dobrego serca o wsparcie nawet minimalną kwotą, która może być nadzieją na lepsze jutro dla Leonarda. Dziękujemy bardzo za Wasze wsparcie. To młody chłopak zasługuje na szansę!  Najbliżsi 

13 724,00 zł ( 11.68% )
Still needed: 103 755,00 zł
Hubert Pieczyrak
Hubert Pieczyrak , 49 years old

Mój mąż wypadł przez balkon! Robimy wszystko, by wrócił do pełni sił

27 stycznia zdarzył się wypadek, który całkowicie zabrał codzienny spokój naszej rodziny. Hubert na chwilę wyszedł na balkon. Najprawdopodobniej przechylił się zbyt mocno, by zawołać psa i upadł z wysokości pierwszego piętra na twarde, betonowe podłoże! Na miejscu jako pierwszy pojawił się sąsiad, który skutecznie zastosował pierwszą pomoc. Bardzo szybko przyjechała karetka pogotowia, która zabrała Huberta do szpitala. Na miejscu okazał się, że w trakcie transportu znów potrzebna była reanimacja... W szpitalu dowiedzieliśmy się, że obrażenia głowy są tak ciężkie, że lekarze nie dawali nam nadziei. Hubert przeszedł pilnie bardzo skomplikowaną operację. Później powoli zaczął odzyskiwać siły, co stało się dla nas ogromną nadzieją i radością.  Kolejnym krokiem, by Hubert miał szansę wrócić do zdrowia, jest intensywna rehabilitacja. Trafił do jednego z najlepszych w kraju ośrodków, a jego postępy są tak zaskakujące, że wielu trudno uwierzyć, że jeszcze tak niedawno walczono o jego życie. Okazało się, że Hubert to niezwykle silny i uparty człowiek. Ciężka praca, którą wykonuje wraz z fizjoterapeutami, przynosi wspaniałe efekty. Aby jednak całkowicie odzyskał sprawność, potrzebuje wielu miesięcy kosztownych ćwiczeń. Odkąd pamiętam, to Hubert zawsze był w ruchu. Niezwykle pomocny, chętny do działania, pełen planów, nieumiejący usiedzieć w miejscu. Zawodowo zajmował się zaopatrzeniem i bardzo się w tej pracy spełniał. Mój mąż to typowa złota rączka, która potrafi wszystko naprawić, dba o każdy szczegół.   Bardzo proszę Cię o pomoc w opłaceniu turnusów rehabilitacyjnych dla Huberta. On każdego dnia udowadnia, że nie zaprzepaści szansy, którą dostał! Żona z rodziną

13 425,00 zł ( 11.65% )
Still needed: 101 724,00 zł