Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bogusław Bondos
Bogusław Bondos , 68 years old

Nie chcę być więźniem własnego domu! POMOCY!

W 2022 roku uległem strasznemu wypadkowi… Upadłem z balkonu, co spowodowało zmiażdżenie rdzenia kręgowego. Od tego momentu mam porażenie połowiczne i nie czuję nic od pasa w dół. Mogę poruszać się jedynie na wózku inwalidzkim. Mieszkam w bloku na drugim piętrze. Niestety, moje warunki mieszkaniowe sprawiają, że nie mogę samodzielnie opuszczać mieszkania, co bardzo utrudnia mi codzienne życie. Mam trudności z komunikacją i nie mogę zejść na dół, ani przemieścić się w inne miejsce poza domem. Poza brakiem samodzielności zmagam się również z okropnymi bólami neuropatycznymi, które znacząco obniżają jakość mojego życia. Cierpienie utrudnia mi funkcjonowanie i sprawia, że każdy dzień jest wyzwaniem.  Z tego powodu zdecydowałem się na uruchomienie zbiórki na zakup schodołazu, który pozwoli mi wreszcie na niezależność. Da możliwość wyjścia z domu, zrobienia podstawowych zakupów, odbycia wizyty lekarskiej, czy po prostu zobaczenia miasta. Zakup schodołazu nie tylko pomoże mi odzyskać mobilność, ale także wpłynie na poprawę mojego samopoczucia, umożliwiając częstszy kontakt ze światem zewnętrznym i lekarzami, co jest dla mnie niezwykle ważne. Niestety sam nie jestem w stanie uzbierać tak ogromnej kwoty, dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Każda wpłata, nawet najmniejszej kwoty, przybliża mnie do odzyskania częściowej samodzielności a także daje nadzieję, na lepszą przyszłość. Z góry dziękuję za wsparcie! Bogusław

1 394,00 zł ( 12.59% )
Still needed: 9 670,00 zł
Bogdan Tadeusiak
6 days left
Bogdan Tadeusiak , 68 years old

Krok po kroku do odzyskania sprawności! Proszę, pomóż!

Mój ukochany tata całe swoje życie poświęcił pracy i rodzinie. Robił wszystko, aby zapewnić nam godne życie. Przez 40 lat wraz z mamą prowadził gospodarstwo rolne. Rodzice byli zawsze razem – zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. 1 grudnia 2018 – ten nieszczęsny dzień zmienił wszystko...  To był zwyczajny dzień. Tata pracował, później poszedł na zebranie z radnym gminy. Długo nie wracał. Mama zaczęła go szukać. Znalazła go leżącego 400 metrów od domu z rozbitą głową, udała się do najbliższego domu o pomoc – nie miała przy sobie komórki – ale nikt nie odpowiedział. Udało jej się zatrzymać przejeżdżające auto. Kierowca zadzwonił po pogotowie. Okazało się, że stan taty jest bardzo poważny i musi być operowany w trybie nagłym. Wtedy czas się dla nas zatrzymał...  Dopiero po trzeciej w nocy lekarz prowadzący poinformował, że stan taty jest krytyczny i zostało mu tylko kilka godzin życia. Mama przeżyła szok. Lekarz powiedział, że to załamanie nerwowe. Nic dziwnego, tata to jej całe życie...  Do dziś nie wiemy, co wydarzyło się tamtego dnia. Najważniejsze jednak, że tata przeżył. Udowodnił, że jest silny i walczy. Nie potrafił samodzielnie oddychać, wykonano zabieg tracheotomii. Przez dwa miesiące leżał na OIOMIE, następnie dwa na chirurgii, po czym udało się zakwalifikować tatę do centrum wybudzeń VOTUM na leczenie refundowane przez NFZ. Mama nie wyobrażała sobie, aby zostawić tatę samego, więc pojechała z nim – 350 km od domu. Mimo skromnej emerytury, wynajęła pokój i mogła być przy nim każdego dnia. Rok szybko minął i przez ten czas udało się usunąć rurkę tracheostomijną, wypracować połykanie, tata każdego dnia staje coraz bardziej świadomy.  Od czasu wypadku taty, coś w nas umarło. To powoduje, że nie potrafimy cieszyć się życiem. Od 2,5 miesięcy tata jest już w domu, opiekuje się nim mama, choć nie jest jej łatwo, ponieważ sama jest schorowana. W styczniu złożyliśmy wnioski o sprzęt do PFRON-u, aby ułatwić mamie opiekę. Jeszcze nie ma decyzji, ale już wiemy, że otrzyma dofinansowanie tylko na jedną rzecz. Mamy też problem z zorganizowaniem opieki długoterminowej pielęgniarskiej oraz rehabilitacyjnej. Koszt fizjoterapii musimy pokryć z własnych środków. Niestety, środki pielęgnacyjne, lekarstwa, zajęcia z neurologopedą i rehabilitacja to wydatki niemożliwe do udźwignięcia ze skromnej emerytury i świadczeń. Boimy się, że to, co zostało wypracowane, zostanie zaprzepaszczone ze względu na brak pieniędzy.  Błagam o pomoc – mój tata zawsze był przy mnie, a teraz on potrzebuje pomocy. Tak bardzo pragnę, by nie czuł bólu, by jeszcze kiedyś z nami porozmawiał, by do naszego życia wróciła radość. Proszę, wesprzyj zbiórkę, pomóż mojemu tacie w walce o zdrowie.  Córka Edyta 

4 420,00 zł ( 12.58% )
Still needed: 30 704,00 zł
Bruno Grześkowiak
Bruno Grześkowiak , 7 years old

Walka o przyszłość wciąż trwa❗️Bruno potrzebuje pomocy❗️

Otrzymane wsparcie było nieocenione w walce o zdrowie Bruna. Ale dzisiaj sytuacja nie pozwala nam zwolnić. Synek wciąż nie mówi i wciąż potrzebujemy pomocy. Nasza historia: Nie tak wyobrażałam sobie życie mojego synka. Gdy dowidziałam się o ciąży, byłam pewna, że urodzę zdrowe i silne dziecko. Wyobrażałam sobie naszą wspólną przyszłość, pierwszy krok, pierwsze słowo „mama”. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że los napisał dla Bruna inny scenariusz. Teraz gdy każdego dnia mierzę się z niepełnosprawnością synka, nie mam wyboru – muszę prosić o wsparcie! Życie przygotowało dla mnie niespodziankę, na którą nie byłam gotowa. Bruno urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, a także brakiem czucia w niektórych częściach ciała. Nie do końca wiedziałam, co to może oznaczać i z czym przyjdzie mi walczyć. Wiedziałam jednak, że bezgraniczna miłość pozwoli mi pokonać każdą przeszkodę. W tym momencie Bruno ma już sześć lat i oprócz ogromnej miłości do synka, czuję bezsilność…  Mój synek do tej pory nie mówi, a żaden specjalista nie umie poprawnie go zdiagnozować. Ciężko patrzy się na cierpienie własnego dziecka, na jego niemoc i trudności w codziennym funkcjonowaniu. Czekamy na wyniki badania genetycznego, które może w końcu dadzą nam odpowiedź jak leczyć Bruna.  Jako mama wciąż czuję się już bezradna. Boję się, że przyjdzie taki moment, w którym będę musiała wybierać, za które zajęcia dla Brunia zapłacić, a które odwołać. A wtedy moje serce rozpadnie się na milion kawałków. Ale Bruno jest bardzo pogodnym i uśmiechniętym dzieckiem. W najbliższym czasie czeka go też poważna operacja kolan i stóp, a później rehabilitacja i walka o nowe kroki i cały czas walka o jego mowę. Dlatego też zdecydowałam się prosić o pomoc, o wsparcie, które pomoże mojemu dziecku zawalczyć o lepsze jutro! Wiem, że muszę być silna. Wiem, że muszę dać radę. Jestem dla Bruna całym światem tak jak on dla mnie. Jednak bez Was nie dam sobie rady…  Marzena, mama

2 675,00 zł ( 12.57% )
Still needed: 18 602,00 zł
Wojtek Jackiewicz
Wojtek Jackiewicz , 7 years old

Stan Wojtusia pogarsza się z każdym dniem - potrzebna OPERACJA❗️Pomocy!

Wojtek is a sweet always smiling boy, even though he was born without a bone in the leg. As a newborn he was not conscious of his illness, now he should be doing his first steps, but he can’t. When I watch him trying to stand up on one leg and the second one is hanging in the air, my heart is crushing into pieces every time. Without an operation overseas, he will loose the possibility of walking on his own legs. You can become the person who will save him and let him walk. Donate. Please.

60 406,00 zł ( 12.56% )
Still needed: 420 416,00 zł
Grażyna Wieczorek
8 days left
Grażyna Wieczorek , 61 years old

Nagle straciła przytomność i upadła... To był początek dramatycznej walki❗️

5 grudnia 2023 miał być zwyczajnym dniem. Siostra jak co dzień  szykowała się do pracy – ze względu na niską emeryturę cały czas była aktywna zawodowo. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie straciła przytomność i upadła na podłogę. Siostra trafiła do szpitala, gdzie ze względu na silne krwawienie niezbędne było odbarczenie mózgu. To był dla nas niezwykle trudny czas pełen strachu, ale i nadziei, że Grażynka poradzi sobie i wróci do nas. Na szczęście dzięki wysiłkom lekarzy i dużej woli życia moja siostra powoli odzyskuje sprawność. Niestety okazało się, że paraliż objął prawą stronę ciała Grażynki. Może poruszać lewą ręką, nawet podnieść łyżkę i samodzielnie jeść, ale do poruszania się będzie potrzebowała wózka. Siostra będzie potrzebowała wielu tygodni rehabilitacji, która umożliwi jej odzyskanie sprawności. Ale koszty są ogromne i czeka nas naprawdę trudna przeprawa, z którą nie poradzimy sobie sami. Dzięki wsparciu rodziny, przyjaciół, znajomych i ludzi wrażliwych możliwe będzie udzielenie jej pomocy w jak największym zakresie. Przed tym wypadkiem Grażynka  prowadziła aktywne życie. Uwielbiała wypady nad morze, długie spacery, dużo czytała… Marzymy, by nadal mogła wykonywać to, co sprawiało jej radość. Proszę, pomóżcie jej w tym... Rodzina i bliscy

3 400,00 zł ( 12.53% )
Still needed: 23 728,00 zł
Maciej Ciosek
Maciej Ciosek , 26 years old

Spraw, aby niepełnosprawność Maćka nie wpływała na komfort jego życia!

Maciek ma 24 lata i powinien być na studiach, planować przyszłość, może zakładać rodzinę... Niestety nigdy tego nie zrealizuje. Jego życie jest w pełni uzależnione od choroby...  Syn choruje na mózgowe porażenie dziecięce. Nie potrafi chodzić przez postępujące porażenie spastyczne, czterokończynowe. Właściwie nie jest w ogóle samodzielny. Od chwili, gdy się urodził jestem przy jego boku. Od 24 lat robię wokół niego absolutnie wszystko. Od rana do wieczora każda czynność przy Maćku jest wykonywana przeze mnie.  Gdy syn był mniejszy i lżejszy dużo łatwiej było nam wozić go na rehabilitację czy do lekarzy. Wtedy żył jeszcze mój mąż, który zawsze pomagał mi przy Maćku. Od kiedy zostałam sama dużo bardziej odczuwam zmęczenie...  Wiem jednak, że nie mogę pozwolić na to, aby syn został uwięziony w czterech ścianach domu, a ograniczeniem był zakup fotela samochodowego dla osoby niepełnosprawnej.  Niestety, taki fotel, który jest obrotowy, który się wysuwa i jest regulowany nie jest w zasięgu naszego budżetu. To naprawdę niezbędna rzecz dla nas, aby Maciek mógł nadal korzystać z pomocy i mógł podróżować samochodem. Taki fotel jest również bezpieczny przy przenoszeniu Macieja na wózek inwalidzki. Utrzymujemy się z renty rodzinnej po zmarłym mężu, renty socjalnej oraz świadczenia pielęgnacyjnego.  Fotel, który chciałabym zakupić dla Maćka kosztuje blisko 40 tysięcy złotych. Nie jest to kwota, którą mogłabym zebrać sama...  Bardzo proszę o pomoc. Edyta

6 995,00 zł ( 12.52% )
Still needed: 48 857,00 zł
Izabela Spilska
Izabela Spilska , 59 years old

"Teraz to ja jestem pacjentem"... Położna walczy z SMA❗️Pomóż Izie!

Umiejętność życia polega na znalezieniu złotego środka i równowagi pomiędzy naszymi planami życiowymi a tym, co nas spotyka w rzeczywistości. Na właściwym reagowaniu na fakty, wydarzenia, podejmowanie właściwych wyborów, decyzji i optymalnym wykorzystaniu każdej danej nam chwili. Naturalnym pragnieniem każdego człowieka jest życie w zdrowiu i dobrym samopoczuciu. Moje życie to nieustanna wędrówka od szpitala do szpitala, walka z chorobą i nadzieja, że tym razem ją pokonam. To wiara w cud… Czy dokona się tutaj?  Mam na imię Izabela, jestem osobą niepełnosprawną ruchowo, mam orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności. Choruję na SMA - rdzeniowy zanik mięśni. Choroba, która powoduje niszczenie komórek nerwowych, odpowiedzialnych za ruch. Mięśnie słabną, potem umierają. Bezwzględna choroba nie zna litości, każdy nowy dzień przynosi ból i cierpienie. Kiedyś byłam okazem zdrowia, szczęśliwą żoną, mamą, pracownicą. Wiele lat niosłam pomoc innym, wykonując sumiennie zawód położnej. Codziennie przeżywałam cud narodzin, pierwszego spotkania świeżo upieczonej mamy z jej maluszkiem. Kochałam swoją pracę. Była moją pasją i życiowym powołaniem. A potem moje życie zamieniło się w koszmar. Najpierw zmarł mój ukochany mąż. Miałam 34 lata i zostałam wdową. Podupadłam na zdrowiu. Myślałam, że to przez stres, czułam się jednak coraz gorzej. Czasem nie byłam w stanie wstać z łóżka. Drętwiało mi całe ciało. Po wielomiesięcznej tułaczce po szpitalach w poszukiwaniu diagnozy trafiłam w końcu do Kliniki Chorób Rzadkich. Tam po wykonaniu badań dowiedziałam się w końcu, co mi dolega... SMA – rdzeniowy zanik mięśni. Próbę leczenia podejmuje się tylko w przypadku dzieci... Ja jestem skazana na powolne umieranie. Mięśnie to nie tylko ruch, nie tylko ręce i nogi. Są także w układzie pokarmowym, oddechowym... W SMA powoli słabną wszystkie. Dzisiaj to ja jestem w potrzebie, to ja stałam się pacjentem, doceniając każdy, nawet najmniejszy gest tych, którzy się mną opiekują. Występujące u mnie schorzenie postępuje z upływem wieku, czasu chorowania, jego przebieg nasila się. To choroba nieuleczalna, ale regularna i dostosowana do moich potrzeb rehabilitacja może złagodzić jej przebieg. Poprawia też mój komfort życia oraz spowolnia rozwój choroby. Ćwiczenia zapobiegają sztywnieniu i utracie ruchomości stawów, a także powstawaniu bolesnych przykurczów mięśni. Brak rehabilitacji znacząco odbija się na moim stanie zdrowia.  Choroba nie chce odpuścić mojego ciała mimo zawziętej walki o sprawność. Niestety skromna renta starcza jedynie na potrzeby bieżące, bez szans na tak ogromny wydatek, jakim jest udział w turnusach rehabilitacyjnych. Jestem osobą samotną i bardzo liczę na Twoją pomoc. Mam świadomość, jak dużą rolę odgrywa nawet drobne wsparcie. Dlatego apeluję do wszystkich ludzi dobrej woli i wielkiego serca z prośbą o pomoc. Bym mogła kontynuować rehabilitację, ćwiczyć mięśnie i jak najdłużej żyć! Bo ja chcę żyć! Rehabilitacja jest często długa drogą, drogą na szczyt, z którego widoki są naprawdę piękne! Iza   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.   

2 664,00 zł ( 12.52% )
Still needed: 18 613,00 zł
Kasia Skowrońska
10 days left
Kasia Skowrońska , 38 years old

Potrzebuję Twojej pomocy, by pozbyć się ran i uratować moją nogę!

Walczyłam o sprawność zbyt długo, by teraz się poddać. Nie chcę trafić znów na wózek, mam 36 lat i chcę być samodzielna! Pomożesz mi?  Od lutego 2022 roku zmagam się z otwartą raną na nodze (dziura wielkości ok. 15 cm). Jest to rana wciąż ropiejąca, dlatego niezwykle ciężko jest mi ją wyleczyć. Kolejną przeszkodą jest to, że noga jest po ciężkim wypadku samochodowym. Byłam potrącona na pasach, została mi praktycznie zmiażdżona kostka. Leczenie po wypadku zajęło około 2 lata. Ponadto ponad rok jeździłam na wózku inwalidzkim, a lekarze nie dawali praktycznie szans, że będę jeszcze chodzić.   Dałam radę i po 16 miesiącach wstałam! Niestety noga w połączeniu z raną nie dają mi odpocząć. Ciągłe opuchlizny, na nowo niszczą gojącą się ranę i tak w kółko...  Staram się nie narzekać, ale jestem już tym bólem zmęczona. Kupowanie wszystkich opatrunków, plastrów żelowych i na srebrze, bandaży i płynów do przemywania to koszt nawet 150 zł tygodniowo. Do tego wszelkie inne leki, utrzymanie. Nie stać mnie na moje zdrowie...  Nie chcę, by brak środków doprowadził moje zdrowie do ostateczności. Nie chcę stracić nogi i znów trafić na wózek... Tak długo walczyłam, by teraz się poddać?  Proszę, wesprzyj moją codzienność. Z góry bardzo dziękuję za pomoc! Kasia

1 329,00 zł ( 12.49% )
Still needed: 9 310,00 zł
Barbara Sowa
Barbara Sowa , 70 years old

W drodze na szczyt sprawności. Pomoc ponownie potrzebna!

Już raz dzięki Wam zbiórka dla Basi zakończyła się sukcesem. Niestety choroba, z którą się zmaga, nie odpuszcza, a jedynie kontynuowanie leczenia i rehabilitacji może zatrzymać jej postępy!  Reumatoidalne zapalenie stawów, na które choruje – postępuje. Basia, choć naprawdę cierpi, dzielnie walczy i stara się cieszyć każdym danym jej dniem. Marzy, by jeszcze kiedyś wrócić na swoje ukochane górskie szlaki… W 2018 roku po podaniu pierwszych leków pojawiły się u niej choroby autoimmunologiczne. Zaczęła jej boleśnie schodzić skóra i wystąpiła opuchlizna na całym ciele. Od tego momentu większość czasu spędziła w szpitalach. Musiała zmagać się z wrzodziejącą kością biodrową, która utrudniała jej chodzenie. Z trudem stawiała każdy krok. W wyniku leżenia doszło u niej do zaniku mięśni. Dziś potrzebuje nie tylko leków, na które już nie starcza emerytury, ale również na leki, które nie są refundowane i kosztują naprawdę dużo. Ta pomoc jest jej potrzebna właśnie teraz – kiedy cierpi najbardziej!  Dlatego ponownie zwracamy się z prośbą o pomoc, by nigdy nie zabrakło nadziei na to, że jeszcze może być dobrze.  Przyjaciele Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

3 981,00 zł ( 12.47% )
Still needed: 27 934,00 zł