Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Matysek
Dariusz Matysek , 40 years old

Tragiczny wypadek mógł zabić Darka❗️Trwa walka o jego sprawność – POMÓŻ❗️

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym dostałam tę tragiczną wiadomość… Mój brat Dariusz dokładnie 1.04.2024 roku, jadąc na motocyklu uległ poważnemu wypadkowi! Po dotarciu do szpitala okazało się, że ma złamany kręgosłup i to aż w dwóch miejscach! Konieczna była pilna operacja. Niestety złamaniu uległy również żebra, które przebiły płuca, przez co stworzyła się odma! Brat był w bardzo ciężkim stanie. Kolejne dwa tygodnie spędził na w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Bardzo bałam się, że go stracę!  Na szczęście Bóg pozwolił Darkowi żyć! Dzięki wspaniałym lekarzom i swojej heroicznej walce – wciąż jest wśród nas!  Niestety Darek nadal musi walczyć o odzyskanie upragnionej sprawności. Przez częściowo uszkodzony rdzeń kręgowy ma niedowład lewej nogi i pęcherz neurogenny, który objawia się brakiem kontroli oddawania potrzeb fizjologicznych. To niesamowicie utrudnia jego codzienne życie. Obecnie brat musi być stale rehabilitowany, jednak to generuje ogromne koszty, a potrzeb jest o wiele więcej… Z całego serca proszę o wsparcie! Pieniążki ze zbiórki przekażemy na dalszą rehabilitację Darka oraz artykuły pielęgnacyjne i wizyty u wielu specjalistów. Błagam, pomóżcie mojego bratu stanąć na nogi! Każda nawet najmniejsza wpłata jest naprawdę cenna!  Marta, siostra Darka ➡️ Licytacje dla Darka Matyska

9 560,00 zł ( 12.83% )
Still needed: 64 909,00 zł
Ola Słotwińska
8 days left
Ola Słotwińska , 17 years old

Wypadek zabrał Oli sprawność i zdrowie. Prosimy o pomoc!

To miał być taki zwyczajny dzień. 10-letnia Ola wraz z mamą odprowadzała swojego brata na autobus, by później wrócić do domu. Chłopak usiadł z tyłu, więc Ola z mamą pokonały kilka dodatkowych kroków, by widzieć tył pojazdu i pomachać na pożegnanie. Kobieta odruchowo wyciągnęła dłoń, by jak zawsze złapać córkę za rękę i bezpiecznie poprowadzić do domu. Niestety, nie poczuła dotyku dłoni dziecka, usłyszała za to huk, by po chwili zobaczyć dziewczynkę leżąca bezwładnie na jezdni. Pamięta tylko krzyk rozpacz, szok i ogromny strach. W szpitalu okazało się, że obrażenia Oli są bardzo poważne. Doszło do urazu wielonarządowego, w tym złamania miednicy i poważnego urazu głowy. Wystąpiły objawy uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego i niedowładu czterokończynowego. W ciągu jednej sekundy z naszej Oleńki, której wszędzie było pełno, pozostała zupełnie bezbronna, zależna od lekarzy i skomplikowanej aparatury medycznej, istota. Każdego dnia umieraliśmy z przerażenia o życie naszego dziecka, każdego dnia przysięgaliśmy sobie, że zrobimy wszystko, by Ola wyszła z tego okropnego stanu i wróciła do nas. Rehabilitacja, której poddawana była Ola, zaczęła przynosić efekty. Dziś Ola jest w stanie poruszać kończynami, reaguje na to, co się do niej mówi, wyraża swoje emocje. Jednak droga, która jest przed nami, jest jeszcze bardzo długa. Wszyscy doskonalę pamiętamy Oleńkę sprzed wypadku – rozbieganą, uwielbiającą grać w piłkę, pływać na basenie, chodzić na długie spacery, kochającą malować. Czy coś z jej zainteresowań zostało do dziś? Tak, to matematyka. Ona bardzo lubi liczyć i nadal ma do tego niezaprzeczalny talent. Staramy się ćwiczyć z nią tabliczkę mnożenia i bardzo dobrze jej to idzie. Jestem z niej tak bardzo dumna… Cieszę się jej każdym, najmniejszym postępem. Czasem śnię, że Ola wstaje, podbiega do nas i coś opowiada. Oddałabym wszystko, by ten sen kiedyś się spełnił. Wiem, że tylko intensywna rehabilitacja jest w stanie pomóc córce w powrocie do zdrowia, a to jest mój priorytet i największe marzenie. Koszty leczenia Oli są tak wysokie, że nasza rodzina nie jest w stanie uzbierać tej kwoty. Wierzę, że są ludzie, dzięki którym nasza córka będzie miała szansę chociaż trochę cieszyć się dzieciństwem.

12 335,00 zł ( 12.82% )
Still needed: 83 812,00 zł
Damian Bies
Damian Bies , 26 years old

Było za późno, by uniknąć wypadku... Ale nie jest za późno, by walczyć o sprawność❗️

Dwa miesiące temu urodziła mi się córeczka. Jestem bardzo szczęśliwy i chciałbym być dla niej tatą z prawdziwego zdarzenia. Spacerować, biegać, pokazywać świat.  Ale boję się, że to, co wydarzyło się kilka lat temu, uniemożliwi mi zrealizowanie tego marzenia... To były zaledwie sekundy, gdy zobaczyłem oślepiające światła, a później usłyszałem straszliwy huk. Było za późno, by cokolwiek zrobić, by wyjść cało z tego wypadku. Tej pechowej nocy, gdy byłem tak naprawdę 200 metrów od swojego domu, moje wszystkie marzenia odeszły w zapomnienie. Obudziłem się dwa dni później w szpitalu i poczułem straszliwy ból. Dowiedziałem się od lekarzy, że moja prawa stopa była w tak tragicznym stanie, że nie nie dało się jej uratować. Konieczna była amputacja. W jednej chwili dotarło do mnie to, co się stało. Zrozumiałem, że odtąd moje życie będzie wyglądało zupełnie inaczej niż dotychczas, że beztroski czas młodości zmienił się w walkę o sprawność, która nie będzie łatwa. Nie mogłem się z tym pogodzić. Przecież całe życie przede mną, a ja, zamiast walczyć o swoje marzenia, walczę o to, by móc normalnie chodzić! Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest intensywna i regularna rehabilitacja oraz zakup protezy nogi, aby w przyszłości móc funkcjonować tak, jak dawniej. Rozmowa z protetykiem dodała mi siły i woli walki. Wiem, że sam zakup protezy jest tylko początkiem i że to, co mnie jeszcze czeka, to długa i wykańczająca droga. Marzenia każdego dnia dają mi ogromną siłę do działania, ale koszty protezy wciąż mnie przerażają. Bardzo proszę, pomóż mi! Damian

4 841,00 zł ( 12.81% )
Still needed: 32 925,00 zł
Borys Kamiński
Borys Kamiński , 8 years old

To za dużo cierpienia dla jednego dziecka! Borys potrzebuje armii dobrych serc!

Dziękuję! Moja wdzięczność względem Waszej pomocy zawsze będzie ogromna! Moje dziecko do końca życia będzie jednak potrzebowało specjalistycznych terapii… Nasza historia:  Borys urodził się 3 miesiące za wcześnie. Ważył tyle, co paczka cukru… Od pierwszego oddechu walczył o życie. Zbyt wczesny poród rozwiązał worek chorób, z którymi zmagamy się do dziś… Gdy synek przyszedł na świat, nie było łez szczęścia. Były też łzy rozpaczy, czy moje maleństwo przeżyje. Nie mogłam go dotknąć, przytulić, pocałować tak jak robi to każda matka, która wita swój cud na świecie. Przez pierwszy miesiąc był pod respiratorem. Byłam u niego każdego dnia. Codziennie przekraczając próg szpitala, umierałam ze strachu, czy jeszcze zobaczę synka żywego. To był bardzo trudny czas. Nie tak wyobrażałam sobie pierwsze dni życia mojego synka... Po dwóch miesiącach opuściliśmy szpital w nadziei, że wszystko od tej pory będzie już dobrze. Niestety, tak się nie stało. Z dnia na dzień synek był coraz bardziej marudny, potrafił płakać przez wiele godzin. Czułam, że dzieje się coś złego. Kolejni lekarze odsyłali mnie z kwitkiem. Borys zaczął siadać, mając dopiero 1,5 roku. Jego rówieśnicy już jeździli na rowerkach. Wtedy dostał jedną z pierwszych wielu diagnoz: mózgowe porażenie dziecięce. Potem synek zaczął dziwnie się zachowywać. Jego ciało zginało się w nienaturalny sposób, jakby robił skłon do przodu. Atak powtórzył się w szpitalu. Kolejna diagnoza – zespół Westa. Dziś wiadomo, że Borys ma też wadę układu nerwowego – szerokozakrętowość, polegającą na zaburzeniu rozwoju kory mózgowej. W sierpniu 2023 otrzymaliśmy kolejne potwierdzenie – niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim. Jest to już kolejna diagnoza! Borys wciąż nie gryzie pokarmów i nadal je tylko trzy rzeczy: mleko modyfikowane, serek truskawkowy i obiadek ze słoiczka w tym samym smaku. Innych pokarmów nie chce przyjmować. Terapia, którą prowadzimy, działa na każdej płaszczyźnie, jedynie nie w tym aspekcie... Nie poddaję się jednak i zapewniam mu masaże na zewnątrz twarzy i wewnątrz.  Stworzyłam mu także pokój sensoryczny, dzięki któremu ma możliwość na bieżąco rozładowywać swoje emocje i stymulować własne ciało. Dzięki zebranym środkom byliśmy na wielu turnusach rehabilitacyjnych, prowadzimy stałą terapię sensoryczną, rehabilitacyjną, logopedyczną i pedagogiczną. Borys w tym roku powinien rozpocząć pierwszą klas, ale został odroczony. Synek jest niesamodzielny – nie ubierze sie sam, nie założy butów.  Dlatego konieczna jest wzmożona terapia. Pragnę, aby syn co miesiąc brał udział w turnusach w Warszawie. Wiąże się to z bardzo częstymi wyjazdami lub nawet zamieszkaniem w stolicy...  Potrzebujemy Was! Potrzebujemy armii dobrych serc, które wstawią się za moim synkiem i podarują mu nadzieję na lepszą przyszłość! Marta, mama Boryska ➡️ Reportaż w FAKCIE

34 082,00 zł ( 12.81% )
Still needed: 231 876,00 zł
Sandra Adamiec
Sandra Adamiec , 14 years old

Operacja ratująca życie, pozbawiła zdrowia - powalcz z nami o Sandry przyszłość!

Sandra do pewnego okresu rozwijała się bez zastrzeżeń. Przyszła na świat jako zdrowa, pełna energii dziewczynka — byliśmy przeszczęśliwi. Zupełnie nieświadomi, co się za chwilę wydarzy... Dopiero w okresie przedszkolnym i szkolnym zaczęły pojawiać się dysfunkcje w zakresie zdolności zapamiętywania, szybkiej męczliwości — rzutując na wynikach w nauce. Dlatego Sandra pozostała pod opieką Poradni Psychologiczno — Pedagogicznej. W konsekwencji została skierowana do Poradni Neurologicznej (maj 2020 r.), gdzie na podstawie wykonanego rezonansu magnetycznego postawiono diagnozę — nowotwór móżdżku. To była informacja, której w najgorszych snach nie przewidzieliśmy... Usłyszeć taką diagnozę, to jak usłyszeć wyrok!  Po konsultacji z neurochirurgiem 02.09.2020 r. została przeprowadzona u Sandry operacja usunięcia guza w tylnej jamie móżdżku. Po operacji pojawiły się zaburzenia neurologiczne, które mieliśmy nadzieję, ominą naszą córeczkę. Niestety, były to: zaburzenie mowy, podwójne widzenie, lewostronne porażenie, zez oka lewego, zaburzona równowaga, niepewny chód wymagający asekuracji... Jednym słowem pokonanie wroga i usunięcie go z jej małej główki, przyniosło kolejną długą, trudną i żmudną drogę walki o zdrowie.  Korygowanie stwierdzonych zaburzeń możliwe jest dzięki pomocy rehabilitacyjno — terapeutycznej. Na chwilę obecną Sandra jeździ na rehabilitację do stowarzyszenia,  jest podopieczną hospicjum oraz dwa razy do roku staramy się zapewnić jej turnusy rehabilitacyjne. Na tym jednak nie kończy się nasza walka!  Przychodzimy tutaj prosić o wsparcie. Lista potrzeb córki zdaje się nie mieć końca. Nie są to najnowsze zabawki, najmodniejsze ubrania... Są to czynności, które pomogą nam zawalczyć o jej przyszłość! Sandra potrzebuje terapii neurologopedy, psychologa i zajęć ruchowych. Dziewczynka jest pod kontrolą wielu specjalistów. Zdajemy sobie sprawę, że Sandrze potrzebne są różnorodne formy rehabilitacji, specjalistyczne turnusy rehabilitacyjne, terapeutyczne, konsultacje medyczne. Znajdujemy się w trudnej sytuacji materialnej. Nie jesteśmy w stanie w dalszym ciągu samodzielnie finansować wszystkich wydatków związanych z leczeniem Sandry. Od jej leczenia zależy jej przyszłość. To zbyt wiele do stracenia!  Dlatego zwracamy się do was o wsparcie. Choć nie jest to dla nas łatwe...  Prosimy, pomóż! Rodzice

6 813,00 zł ( 12.8% )
Still needed: 46 379,00 zł
Natalia Jagielak
8 days left
Natalia Jagielak , 32 years old

Ból nie pozwala Natalii normalnie żyć! Pomocy!

Urodziłam się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym, ale mimo to nigdy się nie poddałam. Przecież innego życia mieć nie będę, a chcę korzystać z tego wszystkiego, co oferuje mi świat! Niepełnosprawni wcale nie są gorszymi ludźmi, także chcą żyć szczęśliwie! Czasami jednak nie jest to takie łatwe... Przeszkodą, która stoi na mojej drodze, jest kosztowna i długotrwała rehabilitacja, na którą mnie nie stać… Dzięki wsparciu, jakie otrzymałam od Was w poprzednich zbiórkach, mogłam uczestniczyć w intensywnym turnusie rehabilitacyjnym, który przyniósł bardzo dobre efekty.  Jednak aby nie zaprzepaść ciężkiej pracy, konieczna jest długoletnia rehabilitacja i wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne co najmniej kilka razy do roku. Nie mam na to wystarczających środków. Wiem jednak, że tak łatwo się nie poddam i będę walczyć do końca! Pełna nadziei ponownie proszę Was o pomoc w zebraniu środków na dalszą rehabilitację. Poznaj moją historię: Mimo ograniczeń fizycznych, które niesie choroba, staram się być aktywna. Poruszam się na wózku elektrycznym. Nie cierpię siedzieć w domu i użalać się nad sobą.  Ukończyłam szkołę policealną, udzielam się społecznie. Najbardziej na świecie kocham podróżować, cały czas przebywać między ludźmi. Z całych sił, pragnę żyć na "pełnej petardzie" i cieszyć się życiem. Jestem wdzięczna Bogu za każdy dzień na tym świecie! Chociaż staram się być zawsze pogodna i pozytywnie podchodzić do życia, moja choroba jest ciężka. Mam już za sobą aż osiem operacji, w tym dwóch kręgosłupa, które uratowały mi życie. Są jednak dni, kiedy bardzo bym chciała się uśmiechać, lecz dolegliwości mi na to nie pozwalają. Moje wzmożone napięcie mięśniowe powoduje, że ból jest przenikliwy i nie do zniesienia. Zaciskam wtedy mocno zęby i staram się nie poddawać. Póki oddycham, nie tracę nadziei na życie bez bólu. Wiem, że jedyną szansą na uśmierzenie mojego cierpienia jest rehabilitacja.  Najbardziej boję się, że kiedyś zostanę więźniem własnego domu – uwięziona w czterech ścianach, obolała, zapomniana, bezradna… Boję się, że całkowicie utracę sprawność… W swoim życiu byłam na wielu turnusach rehabilitacyjnych. Dawały mi one większą sprawność i łagodziły ból. Teraz kiedy tak bardzo potrzebuje kolejnej rehabilitacji – nie mam na to środków.  Ani mnie, ani moich rodziców nie stać na tak duży wydatek. Jestem na rencie socjalnej, tata jest po wypadku, mama musi się nim opiekować. Żyjemy skromnie, ale szczęśliwie, starając się czerpać radość z najmniejszych pociech. Czasami bywa trudno, ale nie poddaję się. Mimo mojej chęci do walki i radzenia sobie samodzielnie ze wszystkimi przeciwnościami losu nie przeskoczę muru, którym są ogromne dla mnie środki. Dlatego z całego serca proszę o pomoc w zebraniu kwoty potrzebnej na pokrycie kosztów rehabilitacji – to moje największe marzenie... Z góry dziękuję za każdą pomoc! Natalia Kwota zbiórki jest szacunkowa Zobacz reportaż o Natalii

3 488,00 zł ( 12.8% )
Still needed: 23 747,00 zł
Robert Parapura
Robert Parapura , 59 years old

Jedna chwila mogła zadecydować o życiu Roberta... Pomóż mu dalej walczyć ❗️

Tamtego dnia świat dla całej naszej rodziny stanął w miejscu. Przestraszeni wstrzymaliśmy oddech, gdy dowiedzieliśmy się, co się wydarzyło… Nikt z nas zupełnie się tego nie spodziewał. Mój mąż, Robert po kolizji samochodowej nagle stracił przytomność. Nie byliśmy jeszcze przygotowani na to, że prawdziwy koszmar miał dopiero nadejść… Robert przed wypadkiem był kierowcą tira. Tamtego dnia wyruszył do pracy po godzinie 22. Był zdrowy i pełen energii. Niestety, w czasie tej drogi doszło do kolizji na obwodnicy Gdańska. Wysiadł z samochodu, by udokumentować zdarzenie telefonem. Nagle, niespodziewanie stracił przytomność i osunął się na ziemię. Przechodnie natychmiast przystąpili do reanimacji oraz wezwali pogotowie. Akcja ratunkowa trwała najdłuższe 30 minut, jakie można sobie wyobrazić…  Robert został przewieziony do szpitala w Gdańsku, gdzie dalej zaciekle walczono o jego życie. Został zaintubowany i wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Było to konieczne, aby utrzymać go przy życiu... O zdarzeniu dowiedziałam się, gdy dzieliło mnie od męża 400 km. Codzienność naszej rodziny zmieniło się wtedy w jednej chwili, a emocji, które stale nam towarzyszą, nie da się opisać. Kilkukrotnie lekarze próbowali wybudzić Roberta ze śpiączki. Niestety, wszystkie próby zakończyły się niepowodzeniem, a zmiany w mózgu okazały się bardziej rozległe, niż przypuszczano. Mój świat ponownie wywrócił się do góry nogami. Nie ma słów, które opisałyby to, co czuję. Zostaje tylko jedno – nadzieja.  Robert spędził kilka tygodni w szpitalu, walcząc z licznymi infekcjami, przechodząc zabiegi tracheotomii oraz przyjmując żywienie dojelitowe. Po tym czasie został przeniesiony do ośrodka wybudzeniowego, gdzie nadal przebywa w śpiączce. Pomimo trudności, wiem i widzę, że mąż się nie poddaje. Głęboko wierzę, że pewnego dnia wróci do naszej rodziny zdrowy. Mój ukochany mąż przez ponad 20 lat oddawał się swojej pracy z pasją. Była jego drugim domem, a jazda samochodami ciężarowymi – wielką miłością. Robert miał wiele planów na przyszłość, niestety śpiączka je okrutnie pokrzyżowała. Mam ogromną nadzieję, że mimo iż mnie nie widzi i nie słyszy, śni każdego dnia o powrocie do nas, swojej kochającej rodziny. Nie znam teraz jego myśli, ale jestem pewna jednego – marzy, aby otrzymać szansę na powrót do zdrowia.  Wiem jednak, że to długi i kosztowny proces. Robert będzie potrzebował intensywnej rehabilitacji, specjalistycznego sprzętu oraz leków. Chciałabym się na to wszystko przygotować, by wspierać go w powrocie do zdrowia. Bardzo proszę ludzi dobrej woli o pomoc. Wierzę, że wspólnymi siłami jesteśmy w stanie zdziałać cuda. Wiele razy razem z przyjaciółmi organizowaliśmy akcje dla potrzebujących, wpłacaliśmy środki na zbiórki. Nie sądziłam, że pewnego dnia znajdę się po drugiej stronie… Z serca dziękuję za każdą złotówkę, za okazane wsparcie i zrozumienie. żona Roberta

26 987,00 zł ( 12.79% )
Still needed: 183 865,00 zł
Amelia Dobosz
Amelia Dobosz , 8 years old

Mama z córeczką każdego dnia walczą o zdrowie! Z Twoją pomocą będzie im łatwiej!

Mam na imię Anna. Razem z moją córeczką Amelką doświadczyłyśmy już nieocenionej dobroci Waszych serc. Teraz, w momencie największej próby, zwracam się do Was z jeszcze jedną prośbą: otwórzcie je dla ponownie! Piszę te słowa z ciężkim sercem, trzymając w dłoni wyniki badań genetycznych. Diagnoza – Zespół Delecji 2q13 u Amelki – przewróciła nasze życie do góry nogami. Jest nam niewyobrażalnie ciężko, ale choćby cały świat się walił, nie przestanę walczyć o przyszłość mojej córeczki! Wyniki badań WES pomogły mi zrozumieć, dlaczego Amelka przejawia zachowania autystyczne i ma poważne trudności rozwojowe. Ta wiedza przyniosła ze sobą ogromny ból – jestem zrozpaczona... Amelka nadal często choruje. Każda infekcja i każde kolejne antybiotyki wzmagają napady padaczki. Córka często zaraża także mnie, co jeszcze bardziej utrudnia mi normalne funkcjonowanie. Niemoc czuję zwłaszcza rano – nie jestem w stanie wstać z łóżka... Przeraża mnie myśl, że pewnego dnia nie będę mogła już opiekować się moją córeczką!  W ostatnich miesiącach musiałam podejmować trudne decyzje, wybierając między własnym zdrowiem a zdrowiem Amelki. Niestety, nie mam środków na własne leczenie... Nie mogę dalej wybierać między moim zdrowiem a zdrowiem mojego dziecka. Bez zdrowego rodzica Amelka nie będzie miała szansy na dalszy rozwój! Dla córeczki potrzebujemy opieki genetyków, neurologa, psychiatry, psychologa, a także specjalistycznej diety, lekarstw, nutridrinków – lista wydatków stale rośnie. Do tego dochodzi konieczność mojej rehabilitacji. Niestety, nie jestem w stanie tego wszystkiego opłacić sama. Nie mam wyjścia – proszę Was o pomoc! Każda złotówka będzie dla nas iskrą nadziei. Wasze wsparcie może odmienić nasz los! Z całego serca dziękuję, że jesteście z nami i pamiętacie o nas. Mama Amelki, Ania

2 040,00 zł ( 12.78% )
Still needed: 13 918,00 zł
Zuzanna Mikuśkiewicz
Zuzanna Mikuśkiewicz , 26 years old

Młoda mama kontra ciężka choroba! Ciało Zuzanny codziennie przeszywa WIELKI BÓL!

Nie mogę znieść myśli, że może przyjść taki moment, że nie będę w stanie przytulić, wziąć na ręce, ani pocałować mojej córeczki. Boję się, że któregoś dnia choroba wszystko mi zabierze! Kocham Elę nad życie, jest moim całym światem. Nie mogę stać się dla niej w przyszłości ciężarem! Ta myśl boli bardziej niż ból, który przeszywa całe moje ciało każdego dnia. Czas upływa, a ja czuję jak choroba mnie niszczy i postępuje. A w głowie cały czas myśl: „Jestem mamą. Muszę żyć”. To daje mi siłę do walki i do wstania z łóżka każdego dnia.   Jeszcze mogę wstać, ale istnieje wysokie ryzyko, że kiedyś nie będzie to możliwe… Cierpię na bardzo rzadką, nieuleczalną i okrutną chorobę, jaką jest jamistość rdzenia kręgowego i zespół Arnolnda Chiariego. Schorzenie to powoduje stopniowe zanikanie mięśni, drętwienie i paraliż nóg, rąk oraz postępujący zanik czucia.   Choroba postępuje bardzo szybko, powodując nieodwracalne zmiany i cierpienie. Finalnie może doprowadzić do całkowitego zniszczenia całego mojego ciała!  Bez pomocy stanę się osobą niepełnosprawną, całkowicie skazaną na pomoc innych. A przede mną przecież jeszcze całe życie i życie mojej malutkiej córeczki, której pragnę towarzyszyć na każdym jej etapie.  Muszę być pod opieką wielu specjalistów i wykonać mnóstwo badań. Wiem, że czeka mnie jeszcze długa droga, ale pragnę ją przejść, bo mam dla kogo walczyć! Leczenia i ratunku szukam wszędzie, nawet za granicą, gdyby zaszła taka potrzeba. Nie ukrywam, że się boję. Każdego dnia zastanawiam się, czy dzisiaj także będę mogła wziąć moją córkę w ramiona. Ciężko żyje się z perspektywą, że któregoś dnia nie będę mogła się nią zaopiekować. Proszę, pomóż mi to zmienić… Zuzanna

15 006,00 zł ( 12.74% )
Still needed: 102 743,00 zł