Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marta Grubka
Marta Grubka , 46 years old

Marta została więźniem własnego ciała... Proszę, uwolnij ją!

Nikt ani przez chwilę nie pomyślał, że Martę może spotkać taki los. Młoda kobieta, pełna pasji i zainteresowań, lubiąca swoją pracę. Przecież niedawno kupiła sobie nawet motocykl, uwielbiała jazdę autem, kochała motoryzację. Lubiła czuć, że żyje. Chciała zwiedzać świat, którego była tak ciekawa... Kiedyś zawsze aktywna, nieustannie uśmiechnięta. Teraz przykuta do łóżka, z grymasem na twarzy i gasnącym w oczach blaskiem – stała się więźniem własnego ciała...  Wszystko zaczęło się w lipcu 2019. To właśnie wtedy Marta niespodziewanie straciła przytomność i trafiła do szpitala. Niestety, na miejscu okazało się, że jej stan jest ciężki. Została poddana ogromnej liczbie badań, wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną oraz podłączono do respiratora... W kolejnych tygodniach Marta dzielnie walczyła, a lekarze robili wszystko, aby ustabilizować jej stan i postawić odpowiednią diagnozę. I w końcu przyszedł ten dzień, kiedy usłyszeliśmy rozpoznanie choroby: "To prawdopodobnie to autoimmunologiczne zapalenie mózgu." Od razu zostało wdrożone specjalistyczne leczenie, dzięki któremu Marta odzyskała świadomość. Niestety, nie udało jej się odzyskać sprawności i samodzielności... Marta doznała paraliżu całego ciała. Do dziś leży w łóżku, nie jest w stanie wykonywać nawet najprostszych czynności i wymaga całodobowej opieki. Jest świadomym więźniem swojego ciała.... Komunikuje się z otoczeniem jedynie za pomocą stopy. Marta może poruszać palcami stóp, mówiłam jej więc alfabet, a ona poruszała palcem, gdy zgadzała się literka. Tak powstawały zdania, dzięki którym Marta komunikowała mi to, co czuje. Chciałabym, by moja przyjaciółka miała szansę na profesjonalną długoterminową rehabilitację. Wierzę, że to jedyna szansa, by Marta mogła powrócić do dawnego życia.  Wiem, że Marta bardzo chce walczyć. Powiedziała mi to. A ja nie chcę jej zawieść!  Niestety, koszty turnusów, które są potrzebne są gigantyczne... Nie mam takich pieniędzy, dlatego proszę o wsparcie. Nie mogę latami bezczynnie patrzeć, jak Marta jest więziona we własnym ciele. Zrobię wszystko, aby ją uwolnić, dlatego błagam o pomoc...  Bożena - przyjaciółka

10 943,00 zł ( 12.96% )
Still needed: 73 472,00 zł
Danuta Łasecka
Danuta Łasecka , 63 years old

Nie pozwolę, by choroba odebrała mi najważniejszą osobę w moim życiu! Moja żona walczy z ciężką chorobą!

Miłość małżeńska to najpiękniejszy dar od losu. Przysięga przy ołtarzu spaja dwa ciała, które ślubują sobie dozgonną wierność oraz posłuszeństwo. Kiedy wiele lat temu poślubiłem moją ukochaną Danutę, obiecałem jej, że będę przy niej na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Niestety teraz nastał czas choroby... Moja ukochana Danka od 40 lat choruje na poważne choroby neurologiczne, które codziennie  powoli wszystko jej odbierają. Najbardziej przeraża nas postępująca utrata kontroli nad własnym ciałem. Obecnie Danusia nie jest w stanie poruszać się samodzielnie. Żona potrzebuje mojej stałej pomocy przy karmieniu, myciu się oraz prostych czynnościach. Wszystko zaczęło się wiele lat temu, gdy pojechaliśmy do Zielonej Góry. Wtedy nie spodziewaliśmy się, że usłyszymy taką diagnozę. Małżonka zaczynała się wcześniej potykać, tracić kontrolę nad lewą stroną, doznając stopniowo jej paraliżu. Pojawiło się drżenie lewej ręki, zawroty głowy, drętwienie kończyn oraz skurcze mięśni. Były to dla nas jasne sygnały, że z Danusią dzieje się coś nie tak.  Bardzo mnie martwiło, gdy widziałem, że moja energiczna i zawsze wesoła Danka męczy się, by zrobić krok. Każdy dzień od tamtego czasu był dla małżonki walką, ponieważ choroba postępowała. Na przestrzeni tych wszystkich lat każda jej część ciała zaczęła odmawiać posłuszeństwa. Praktycznie nie ma już czucia w rękach oraz w nogach. Codziennie na to patrzyłem i pękało mi serce. Pęka do dzisiaj, gdyż rzeczywistość okazała się dla kochanej żony brutalna. Wyleczyć się jej nie da, ale można próbować zatrzymać postęp tej choroby. Obiecałem sobie zawsze przy niej być.  Od chwili diagnozy minęło wiele lat, lecz cały czas wpieram Danusię przy najdrobniejszych czynnościach, których sama nie jest w stanie już wykonać. Pomagam jej wstać, karmię oraz zawożę do lekarzy…  Jedyną szansą na poprawę fizycznego stanu zdrowia jest zakup kombinezonu Mollii. Jego przeznaczeniem jest aktywacja mięśni oraz łagodzenia przewlekłego bólu.  Koszty związane z zakupem sprzętu są dla nas nieosiągalne. Dlatego proszę o wsparcie, które pomoże pokryć koszty jego zakupu. Z całego serca dziękuję za każdą najmniejszą wpłatę. To dla nas szansa na zahamowanie postępu choroby. Nie pozwolę, by odebrała mi ona cały mój świat i osobę, dla której jestem w stanie zrobić wszystko – moją żonę. Mąż, Ryszard

4 135,00 zł ( 12.95% )
Still needed: 27 780,00 zł
Dominik Listosz
Dominik Listosz , 13 years old

By nie bać się o to, czy nadejdzie jutro

Świadomość, że choroba odbiera najpiękniejsze chwile dzieciństwa jest przerażająca. Dominik niczym sobie nie zasłużył na takie cierpienie. Tymczasem każdy jego dzień wiąże się z coraz większą ilością przeszkód, przeciwności i ciągle rosnących barier.  Od kilku lat chłopiec zmaga się z dystrofią mięśniową Duchenne’a - rzadką chorobą genetyczną prowadzącą do postępującego i nieodwracalnego zaniku mięśni. Z początku choroba nie daje żadnych objawów. Wydaje się, że na świat przyszło całkowicie zdrowie dziecko. Później jednak pojawia się osłabienie mięśni, trudności we wstawaniu i wchodzeniu po schodach oraz charakterystyczny chód z kołysaniem bioder. Z czasem choroba zaczyna gwałtownie postępować odbierając niemalże wszystkie wypracowane wcześniej umiejętności. Każdego dnia mięśnie ulegają coraz większej degradacji, co uniemożliwia normalne funkcjonowanie.  Obecnie Dominik nie jest już nawet w stanie chodzić. Mimo starań fizjoterapeutów chłopiec całkowicie stracił czucie w lewej nodze i trzeba go przenosić do toalety i do łóżka. Samodzielnie może poruszać się jedynie na łokciach, co powoduje bolesne otarcia i rany.  Dominik jest pod stałą opieką wielu specjalistów: neurologa, kardiologa, logopedy, psychologa, rehabilitantów, fizjoterapeutów. Potrzebna jest coraz bardziej angażująca i wymagająca rehabilitacja w walce o lepsze jutro. Niestety w wyniku choroby i osłabienia mięśni Dominik nie może już nawet swobodnie oddychać, dlatego prosimy Państwa o wsparcie w zebraniu środków zarówno na rehabilitację Dominika, jak i zakup asystora kaszlu. Za wszelką pomoc z góry dziękujemy!

4 973,00 zł ( 12.94% )
Still needed: 33 432,00 zł
Jaś Niszczenko
Jaś Niszczenko , 7 years old

Nowotwór zdiagnozowano, gdy miał niecałe 2 latka❗️Trwa walka o zdrowie Jasia❗️

Kiedy urodził się nasz Jaś, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Synek rozwijał się prawidłowo, był radosnym, pełnym energii chłopcem. Niestety nie mogliśmy się tym zbyt długo nacieszyć... Nasz świat runął, gdy Jaś skończył roczek i 10 miesięcy. Właśnie wtedy w jego oczku zdiagnozowano nowotwór. Nie wierzyliśmy, nie chcieliśmy w to wierzyć... Mieliśmy nadzieję, że to tylko zły, potworny sen. Niestety... Od tamtej pory trwa nasza wojna z tym potworem, który w momencie zdiagnozowania był już w IV, najgorszym stopniu zaawansowania!  Jak pogodzić się z faktem, że twoje małe dziecko stanęło oko w oko z nowotworem? Nie wiem. Nigdy się z tym nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę... Żeby pokonać raka, trzeba było wytoczyć najcięższe działa. W trakcie swojego krótkiego życia Jaś był w narkozie już 43 razy… 9 razy miał robiony rezonans. Po pierwszej, bardzo ciężkiej chemii synek przestał chodzić... Potem niestety Jaś przestał też mówić. W końcu zdiagnozowano u niego również autyzm... Przeszliśmy bardzo długą drogę! Obecnie synek jest pod opieką szpitala w Szwajcarii, gdzie regularnie latamy na kontrolę oczka i dalszą diagnostykę. Nowotwór może przecież wrócić w każdej chwili! Niestety długotrwała chemioterapia i leczenie spowodowały, że Jaś rozwija się znacznie wolniej niż rówieśnicy. Jest pod opieką rzeszy specjalistów. Potrzebuje intensywnej terapii i rehabilitacji, na które nas nie stać! W tym roku synek poszedł do pierwszej klasy do specjalnej szkoły dla dzieci z autyzmem. Tam uczęszcza na część terapii. Jest to szkoła prywatna, ale tych zajęć jest i tak za mało... Jasiu, by funkcjonować coraz lepiej, potrzebuje dużo więcej zajęć rehabilitacyjnych i ćwiczeń! W tym roku nareszcie powiedział długo wyczekiwane słowo: "mama"... Ostatni raz usłyszałam je od niego ponad 4 lata temu! Na szczęście widzę, że Jasiu coraz więcej powtarza, chce mnie naśladować i idzie mu to coraz lepiej! To tylko potwierdza, że intensywne działania rehabilitacyjne mają ogromną moc... Musimy je kontynuować! Synek potrzebuje hipoterapii minimum 4 razy w miesiącu, zajęć na basenie 8 razy w miesiącu, zajęć z logopedą i wieloma innymi specjalistami. To wszystko generuje ogromne koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć sami! Ta walka jest niezwykle trudna, ale wiem jedno – nigdy się nie poddamy, bo chodzi o życie i zdrowie naszego ukochanego dziecka! Bardzo Was proszę, wspierajcie nas dalej! Dzięki Wam jest szansa na spokojne dzieciństwo i zdrowie naszego synka... Julia, mama Jasia

5 091,00 zł ( 12.93% )
Still needed: 34 271,00 zł
Oliwierek Barva
Oliwierek Barva , 7 years old

Walka o zdrowie, walka o piękną przyszłość!

Ten mały chłopczyk, którego widzicie na zdjęciu, jest wspaniałym, mądrym i wytrwałym w boju dzieckiem. Zmaga się z nieuleczalną chorobą przysadki mózgowej. W życiu codziennym w pocie czoła walczy o samodzielność i mimo wielopłaszczyznowych trudności, nigdy się nie poddaje. Naszym zadaniem jest zrobienie wszystkiego, by miał szansę na dalszy rozwój i piękne, spełnione życie! To jednak nie jest łatwe zadanie. Aby Olivierek miał szansę na dobrą przyszłość, potrzebujemy Twojego wsparcia... Musimy nabyć nowe ortezy i kontynuować prywatne terapie. Długo radziliśmy sobie sami, jednak od niedawna koszty leczenia synka zaczęły przerastać nasz domowy budżet. Stąd nasz apel o pomoc... Wiemy, jak ważny jest czas. Póki syn jest jeszcze mały, nadzieja na poprawę i rozwój jest największa. Prosimy, wywalczmy wspólnie lepszą przyszłość dla Olivierka! Rodzice Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

1 376,00 zł ( 12.93% )
Still needed: 9 263,00 zł
Milena Podruchna
3 days left
Milena Podruchna , 7 years old

Walczymy z SMA... Pomoc dla Milenki!

Gdy Milenka przyszła na świat, czuliśmy, że jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Jeszcze wtedy nie przypuszczaliśmy, że nasza mała córeczka zostanie tak bardzo skrzywdzona przez los… Każdego dnia, dawaliśmy z siebie wszystko, by być dla niej jak najlepszymi rodzicami, by dzieciństwo pamiętała, jako te najlepsze chwile. Niestety wraz z diagnozą zawalił się nasz cały świat - świat, który tak starannie budowaliśmy od lat… Rdzeniowy zanik mięśni typu 2. Te słowa zabrzmiały jak wyrok… Choroba spowodowała, że bezpieczny dom zastąpiły szpitalne ściany, a zabawki specjalistyczny sprzęt, który pomaga córeczce właściwie funkcjonować. Nie jesteśmy już w stanie sami sprostać wydatkom, które każdego dnia wydają się być coraz większe.  Sprzęt i rehabilitacja są jej tak bardzo potrzebne, dlatego prosimy, pomóż nam zawalczyć o naszą córeczkę! Aby zatrzymać rozwój skoliozy, nasza dziewczynka musi korzystać ze specjalnego krzesła. Milenka podrosła więc konieczny jest też zakup nowego wózka i ortez.  Rodzice

1 010,00 zł ( 12.91% )
Still needed: 6 810,00 zł
Wiktoria Skrok
Wiktoria Skrok , 23 years old

Wiktoria lost so much weight! Her large wheelchair became dangerous!

This time, our fundraising goal is to purchase a new wheelchair and walker and pay for the rehabilitation camp and physical therapy.  Due to Wiktoria's significant weight loss, her old wheelchair has become unstable and tilts on one side... Also, the walker she's been using for ten years does not provide enough support... Wiktoria requires new equipment and rehabilitation!  Read our story: My daughter was born prematurely, at 26 weeks of gestation. She weighed less than two pounds! My motherhood started off with a fear that my baby would not survive! Would I ever hold her, be by her side, or watch her grow up?...  Her chances of survival were small, but she bravely fought for every breath. Thankfully, fate decided to save her! During my labor, however, Wiktoria suffered birth-related asphyxia resulting in spastic quadriplegia cerebral palsy. Today, my daughter is a person with a disability… When she turned one month old, she was diagnosed with brain damage.  She also had health issues typical for preterm babies, like retinopathy of prematurity that lead to vision defect, breathing problems, and neurodevelopmental and psychomotor impairment. Wiktoria cannot stand or walk and uses a wheelchair and a walker to move. We struggle with the effects of cerebral palsy every day. Her upper and lower limbs require constant rehabilitation due to joint and muscle pain caused by contractures.  Wiktoria also suffers from right-sided trigeminal neuralgia, a condition that causes painful sensations on one side of the face and tension in the skull and face. It is triggered by speaking, chewing, and brushing teeth. Only specialized therapy and rehabilitation can help soothe the pain!  Although we feel exhausted after years of struggle, we are not giving up! My daughter's health and independence are at stake!  She is passionate about travel, art, and music and wants to try them all. Due to her disease, she cannot, though.  Thanks to the effort she has put into her physical therapy, she made progress, and that motivates us to continue the rehabilitation. However, the treatment is too expensive, and soon, I won't be able to afford it...  I am a single mom struggling to provide my daughter with the best life possible. The truth is, Wiktoria and I are on our own. Against all odds, we support each other to make our lives easier. Wiktoria has already undergone six surgeries, and the next step for her is rehabilitation and getting new equipment, which I cannot afford. I must ask you for support! Please help me fight for my daughter's life! Agnieszka, Wiktoria's mom

4 121,00 zł ( 12.91% )
Still needed: 27 794,00 zł
Maximilian Żaczek
Maximilian Żaczek , 8 years old

O lepsze jutro trzeba zawalczyć już dziś! Pomóż!

Jestem samotnie wychowującą mamą cudownego, choć nie zawsze łatwego w kontakcie AS-a. Tak właśnie nazywa się dzieci z zespołem Aspergera. Mamy za sobą długą, pełną łez i niepewności drogę od afazji, głębokich zaburzeń integracji sensorycznej do chwili obecnej, w której mój syn na swój specyficzny sposób odkrywa świat.  Pierwsze niepokojące objawy u Maksia zaczęłam zauważać już w pierwszych tygodniach jego życia. Synek nie lubił dotyku, nie dawał się przytulać. Wtedy jednak sądzono, że to moja matczyna nadgorliwość pozwalała mi tak sądzić.  Dziś wiem już, co dolega mojemu synkowi. Wiem, czego najbardziej potrzebuje, by w przyszłości stał się niezależnym, cudownym i odpowiedzialnym mężczyzną. To moje największe marzenie. By pomimo wszelkich przeciwności i diagnozy, z którą musi mierzyć się każdego dnia, odnalazł w tym świecie swoje miejsce. By tak się stało, Maksiu powinien uczęszczać na specjalistyczne terapie wspierające jego rozwój oraz szereg innych zajęć dedykowanych dla dzieci z tego typu zaburzeniami. Niestety świadczenie pielęgnacyjne jest tak niskie, że nie stwarza możliwości pokrycia kosztów dalszej diagnostyki i rehabilitacji, a w najbliższym czasie możliwości wyjazdu na pierwszy w życiu turnus rehabilitacyjny.  Mój synek pilnie potrzebuje pomocy! Największe szanse dają nam turnusy rehabilitacyjne. Niestety, koszty są ogromne! Zależy mi, aby Max wziął udział w turnusie 9. lipca i potem we wrześniu. Koszt pierwszego wynosi 10 900 zł, natomiast drugiego 8 900 zł! To duża kwota, której sama nie uzbieram... Na co dzień Max jest bardzo ciekawym świata dzieckiem. Wyróżnia się niesamowitą wiedzą w tematach, które go interesują. Choć ma dopiero 7 lat, a przed nim jeszcze pierwsza klasa szkoły podstawowej, zna na pamięć układ słoneczny i cały alfabet. W dodatku Max bardzo kocha zwierzęta. Mamy pod swoją opieką kilka kurek, przygarniętego kota i pieska. Jest bardzo świadomy w kwestii ekologii – niedawno sam zadecydował, że nie chce jeść mięsa. W tych trudnych czasach zwracam się do Was z pełną pokorą, prosząc o wsparcie. Wierzę, że każda złotówka to krok do lepszej przyszłości mojego dziecka. Dzisiaj jak nigdy dotąd pomocna dłoń jest dla nas na wagę złota, bo nasze zasoby finansowe dawno się skończyły.  Gdyby ktoś zapytał mnie, czy mam marzenia, bez zastanowienia odpowiedziałabym, że tylko jedno – by Max w przyszłości stał się szczęśliwym i samodzielnym mężczyzną. By znalazł swoją miłość, z którą bez obaw będzie dalej poznawał świat. Bez Waszej pomocy, to marzenie może się nie spełnić. Dlatego pełna nadziei, proszę o wsparcie! Taka mała cegiełka może stać się solidnym fundamentem przyszłości mojego syna. Aby turnus w lipcu był możliwy, do 6. lipca powinny zostać uzbierane na niego środki... Proszę, bez Was nie będzie to możliwe! Dorota, mama Maxa Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

4 805,00 zł ( 12.9% )
Still needed: 32 430,00 zł
Magdalena Andruszkiewicz
9 days left
Magdalena Andruszkiewicz , 35 years old

Kiedy udar mózgu próbuje zniszczyć życie na samym starcie...

Konie, taniec, rysunek, pasja, gwałtowne hamowanie i nagły zwrot akcji. Kilka miesięcy temu wydawało się, że nikt nie zatrzyma pędu życia tej dziewczyny. Młoda, piękna, utalentowana, nie pasowała do oddziału ratunkowego… Życie wymknęło jej się z rąk, ale każdy, kto znał Magdę, wie, że tylko na chwilę, że da radę wrócić do dawnego życia. Dzisiaj stoi przed wyzwaniem – najtrudniejszym treningiem w życiu, od którego będzie zależało wszystko. Potrzebna jest Wasza pomoc, w odbudowaniu życia. Magda pomogłaby każdemu bez wahania... Jeszcze 5 miesięcy temu uśmiechała się do świata i brała z życia pełnymi garściami. Tańczyła i uczyła tańca, prowadziła własną firmę, malowała koszulki, spotykała się z gwiazdami, jeździła konno, kręciła teledyski i realizowała milion pomysłów jednocześnie. Udar zatrzymał najszybszy bieg, radość i zmazał ten piękny uśmiech ze zdjęcia. Pod koniec listopada przyszedł niespodziewany cios – bardzo poważny, rozległy udar mózgu…W kilka godzin pasja i radość z życia zmieniły się wolę przetrwania. Lekarze robili wszystko, by Magda z tego wyszła. Młoda, piękna dziewczyna, niczym motyl złapana w siatkę choroby, nad którą nawet się nie zastanawiała. Kiedy ma się 30 lat, człowiek nie boi się chorób, nie myśli o nich. Po kilku dniach nadludzkich wysiłków całego personelu szpitala stał się pierwszy cud – Magda się wybudziła. Niestety konsekwencje wydarzeń z listopada są bardzo poważne. Dzisiaj Magda to cień dawnej siebie. Choroba odebrała jej wszystko nagle – nie mogła się przygotować, a co dopiero pogodzić. Piękne sukienki, kosmetyki, wszystko zostało na stole. Pozostała sala treningowa, która dla Magdy jest teraz być, albo nie być. Młody organizm regeneruje się szybciej, potrafi poradzić sobie z wieloma przeciwnościami, ale nie można leżeć i czekać, aż w cudowny sposób zdrowie powróci. To wszystko trzeba teraz wypracować... Konieczna jest długa i bardzo droga rehabilitacja. Życie nie powinno się kończyć, kiedy ma się niespełna 30 lat. Magda swą energią zarażała wszystkich wokół. Tańczyła, prowadziła własną firmę, malowała. Wszystko przekreślił udar mózgu. Najgorsze już za nią – wygrała własne życie i jest gotowa, by walczyć o więcej. Konieczna jest długotrwała i kosztowna rehabilitacja, by odzyskać dane życie, a przede wszystkim pasję i piękny uśmiech, które są Magdy wizytówką. By mogła jeszcze chodzić, mówić i cieszyć się życiem, potrzebna jest bardzo duża kwota, ale dla takich ludzi jak Magda, warto robić cudowne rzeczy. Tacy ludzie jak ona zmieniają świat. Teraz my zmieńmy świat dla niej. ––––––––––––– *Szacunkowa kwota zbiórki

13 727,00 zł ( 12.9% )
Still needed: 92 656,00 zł