Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kasia Wasiak
Kasia Wasiak , 31 years old

Her smile is infectious, although she wears it with pain! Meet Kasia!

Her nickname - firecracker - was given to her by her friends and family. She faces challenges and overcomes difficulties with a smile on her face. Despite the disease and its many side effects, she tries to live a happy life. Her positive attitude infects people around her! Kasia suffers from cerebral palsy, which has caused mobility issues, arm weakness, and breathing difficulties. However, that doesn’t stop her from staying active - she studies psychology and participates in European Union projects promoting the social inclusion of people with disabilities. She even designs her clothes!  She is involved in charity work and has been setting up her foundation called "Wspieramy, nie wyręczamy" (eng. Support but do not help out). She also needs help, though. Using a wheelchair is inconvenient for her, taking into account her active lifestyle. Although she receives much help from her parents and has an assistant accompanying her during her trips, she could use a specialized shock-absorbing wheelchair that provides comfort, doesn't fall over, and can be propelled with only one hand! She would also require a portable platform lift for wheelchair access that folds down for transportation.  Kasia lives life to the fullest. She spends her free time practicing wall climbing! She's persistent in improving her fitness and muscle strength. She could be a role model - despite her disease, she doesn't give up! Everyone who meets her doesn't have a clue how much she suffers and how challenging she finds being dependent on others. New medical equipment would allow her to continue her activities! Unfortunately, it is expensive, and we cannot afford it.  We are asking you to support Kasia, a good and empathetic person who, despite difficulties, helps others! We believe that your donations can help her, too! Open your hearts - your kind gesture means the world to her.  Friends and family

11 013,00 zł ( 13.8% )
Still needed: 68 775,00 zł
Zuzia Kutrzeba
Zuzia Kutrzeba , 5 years old

Długa droga do sprawności - wesprzyj rozwój Zuzi!

Zuzia jest cudownym i pogodnym dzieckiem, jednak autyzm zamknął ją w swojej kuli i nie pozwala jej ruszyć dalej. Córeczka nie radzi sobie z codziennymi zadaniami jak ubieranie się, czy jedzenie.  Jest karmiona i przewijana, nie reaguje na swoje imię oraz nawet na najprostsze prośby. Dodatkowo jej codzienność utrudnia brak czucia głębokiego. Nie pozwala się uczesać, obciąć paznokci czy umyć zębów...  Zuzia wcześniej chodziła tylko na palcach ze względu na nadmierne napięcie mięśni. Teraz jest już dużo lepiej. Sprzęt, który dotarł do nas dzięki darczyńcom, sprawia, że Zuzia powoli zaczyna kontaktować się z nami poprzez zabawę i układanki. Ja z kolei z książek coraz więcej się dowiaduje o pracy z dzieckiem chorującym na spektrum autyzmu.  Moja córeczka nadal jednak nie mówi i nie kontaktuje się z nami poprzez słowa. Poprzez piktogramy i obrazki, ewentualnie ciągnięciem za rękę, stara się pokazać, co potrzebuje lub chce. Jeździmy daleko do przedszkola, ok. 45 km w jedną stronę, co w ciągu dnia daje nam prawie 180 km. Wszystko niestety na własny koszt. Rehabilitacja i zajęcia z terapeutami Zuzia ma obecnie w przedszkolu, jest to jednak za mało i potrzebuje ich więcej.  Kolejna zbiórka pomoże nam opłacić zajęcia dodatkowe z logopedą, psychologiem czy sensoryczne. Sprzęt kupiony dzięki pieniądzom ze zbiórki również pomoże nam wejść jej na kolejny etap rozwoju. Zuzia niestety nadal jest dzieckiem pampersowym i butelkowym. Bardzo często nie rozumie poleceń, większości rzeczy nie robi samodzielnie. Twoja pomoc jest nieoceniona! Dzięki niej może stać się bardziej samodzielna. Patrycja, mama Zuzi

1 346,00 zł ( 13.79% )
Still needed: 8 410,00 zł
Agnieszka Bojanowicz
3 days left
Agnieszka Bojanowicz , 46 years old

Wypadek na hulajnodze zniszczył życie Agi i jej rodziny❗️Amputacja, reanimacja, sepsa... POMOCY!

Jedna chwila zniszczyła życie moje i całej mojej rodziny! Wyjechaliśmy na kilkudniowe wakacje do Włoch. To był wyczekany wyjazd, miał być cudownym czasem, tymczasem skończył się tragicznie! Zapoczątkował serię dramatycznych zdarzeń... Amputacja, zatrzymanie serca, sepsa i walka o życie! Zaczął się piękny, wakacyjny dzień... Nie wiedziałam wtedy, że będzie najgorszym w moim życiu. Rano udaliśmy się na zakupy do lokalnego sklepu... Mieliśmy do niego kawałek, więc pojechaliśmy tam na hulajnogach elektrycznych. Nie wiem, jak to się stało... Nierówna nawierzchnia, chwila nieuwagi? Spadłam z hulajnogi, czego skutkiem było złamanie nogi w kolanie! Nie mogłam się ruszyć, ból był nie do zniesienia... Natychmiast zostałam przewieziona do szpitala we Włoszech.  Urlop zamienił się w koszmar... Zamiast wypoczynku - operacja. Niestety lekarze popełnili kilka błędów. Doszło do zaniku krążenia w nodze! W tym momencie moja sytuacja stała się naprawdę dramatyczna... Konieczna była ponowna operacja, ratująca nie tylko nogę, ale i życie... Wdała się bakteria, bardzo poważna bakteria, którą się długo i ciężko leczy. Doszło do martwicy nogi! 6 tygodni leżałam z otwartą rana nogi... Czas mijał, a koszty pobytu rosły a każdym dniem. Mój stan się nie poprawiał. Po konsultacji z polskimi lekarzami postanowiliśmy wrócić do kraju. Niestety, lekarze we Włoszech popełnili szereg błędów i nie mieli pomysłu, co robić dalej. 28 sierpnia trafiłam do szpitala MSWiA na dalsze leczenie. Lekarze próbowali uratować nogę, czyścili ranę, leczyli bakterie. Niestety, bezskutecznie... 7 września 2022 roku mój stan bardzo się pogorszył. Okazało się, że to przez zakażenie, które miałam cały czas od momentu pobytu we Włoszech. Dalszą część znam tylko z opowieści... Niewiele brakowało, a straciłabym życie. Doszło do zatrzymania akcji serca, reanimacji, krwotoku. Otarłam się o śmierć, lekarze walczyli o to, bym została. Byłam operowana kilkukrotnie, zostałam wprowadzona w stan śpiączki. Dwukrotnie walczyłam z naprawdę  groźnym przeciwnikiem, jakim jest sepsa... 20 września lekarze musieli podjąć dramatyczną decyzję. Stan się pogarszał... Zdecydowano o amputacji nogi, aby ratować mi życie. To niestety nie koniec tragedii... Przez sepsę doszło do uszkodzenia trzustki, wątroby, serca, nerek. Wyszły mi wszystkie włosy. Byłam zdrowa, w pełni sił, dziś jestem niepełnosprawna, a moje zdrowie po tych tragicznych chwilach jest zrujnowane... Koszty leczenia, pilnych wizyt lekarskich, rehabilitacji są ogromne. Pobyt za granicą też dużo kosztował, ubezpieczenie pokryło tylko część, transport do Polski też był bardzo drogi. Czeka mnie też zakup bardzo kosztownej protezy. Dodatkowo mam zanik mięśni i uszkodzony nerw strzałkowy w drugiej nodze, co też musi być pilnie rehabilitowane. Niestety prywatnie - mimo zalecenia pilnego działania, na najbliższy termin na NFZ muszę czekać około 8 miesięcy! Bardzo proszę o pomoc, chcę znów chodzić, być samodzielna, chcę odzyskać to, co zabrał mi wypadek... Chcę stanąć na nogi - dosłownie i w przenośni. Skończyły nam się wszystkie oszczędności, a ja nie mam wyjścia, jak tylko prosić o pomoc... Bez Ciebie nie mam szans w tej walce. Za każde wsparcie będę bardzo wdzięczna. Agnieszka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

29 354,00 zł ( 13.79% )
Still needed: 183 412,00 zł
Gabryś Wandachowicz-Witowski
Gabryś Wandachowicz-Witowski , 5 years old

Przeszłość Gabrysia była trudna. Podaruj mu nadzieję na lepsze jutro!

Gabryś skradł nasze serca! To cudowny, radosny chłopiec, który potrafi rozświetlić nawet najbardziej pochmurny dzień. Los postawił go na naszej drodze i od tej pory jesteśmy za niego odpowiedzialni. Od lipca 2023 r. Gabryś przebywa w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Ścinawce Dolnej. Mimo że ma już 4 lata, pod względem intelektualnym odpowiada dziecku rocznemu…  W swoim krótkim życiu chłopiec przeszedł już bardzo wiele. Niestety problemy zdrowotne są najpoważniejszym zmartwieniem. Zdiagnozowano u niego Zespół Di George'a, czyli chorobę genetyczną. Ponadto Gabryś zmaga się z niedoczynnością przytarczyc, niedoczynnością tarczycy, wrodzoną wadą serca, zaburzeniami karmienia, niewydolnością podniebienno-gardłową i rozszczepem podśluzówkowym podniebienia.  Gabryś za sobą ma już m.in. allogeniczny przeszczep grasicy, korekcję kardiochirurgiczną oraz leczenie torbieli nerek. Niestety nadal musi być pod opieką wielu specjalistów oraz terapeutów. Zależy nam na poprawieniu jego ogólnego rozwoju psychoruchowego i codziennego funkcjonowania. Jednym z największych problemów jest odruch wymiotny podczas jedzenia. Chłopiec nadal przejawia odruch ssania, co sprawia, że próby przyjmowania posiłku w tradycyjny sposób, kończą się niepowodzeniem. Dlatego potrzebne jest fachowe wsparcie neurologopedy.  Wiele nowych rzeczy i aktywności wywołuje w nim strach. W takich sytuacjach trzeba go oswajać i zapewniać o jego bezpieczeństwie. Wiemy, że bez terapii, ten stan nie minie.  Nasz chłopiec ma w sobie wiele cech, które rozczulają. Uwielbia wszelkie grające zabawki, odgłosy zwierząt, literki i cyferki. Nie zawsze potrafi pokazać swoją mimiką radość, ale my wiemy, że jest z nami związany.  Pragniemy podjąć wszelkie możliwe działania, aby wspomóc jego wszechstronny i harmonijny rozwój. Jednak bez specjalistycznej terapii nie będzie to możliwe. Prosimy pomoc w zapewnieniu Gabrysiowi dobrej przyszłości. Choć to jeszcze mały chłopiec i niewiele rozumie, będzie Wam bardzo wdzięczny za okazane wsparcie! Osoby, którym leży na sercu dobro i przyszłość Gabrysia ➡️  Gabryś - poznaj mnie

9 540,00 zł ( 13.79% )
Still needed: 59 609,00 zł
Wiktoria Spychała
Wiktoria Spychała , 16 years old

Jej brat zmarł, a Wikusia wciąż rozpaczliwie walczy! Pomóż!

Z całego serca dziękujemy za otrzymane wsparcie! Każda cegiełka dołożona do poprzedniej zbiórki umożliwia systematyczną rehabilitację, która pomaga Wiktorii w codziennym funkcjonowaniu. Bardzo doceniamy Wasze dobre serca i jesteśmy ogromnie wdzięczni za okazaną pomoc! Śmiało mogę stwierdzić, że jesteście aniołami! Jednak nasza walka o zdrowie i sprawność Wiktorii cały czas trwa, dlatego niezmiennie potrzebujemy Waszej pomocy. Poznaj naszą historię: Wiktoria to moja 15-letnia córeczka. Urodziła się jako skrajny wcześniak w 26. tygodniu ciąży... O 3,5 miesiąca za wcześnie. Przeżyła. Jej braciszek niestety nie miał tyle szczęścia... Nasza historia jest trudna, jest w niej wiele strachu, bólu i łez... Czy w końcu po latach cierpienia i dla nas wzejdzie słońce? Czy Wiktoria otrzyma szansę na samodzielność? Miałam mieć dwoje dzieci. Bliźnięta. Zamiast podwójnej radości spotkała mnie podwójna rozpacz, podwójna tragedia... Przedwczesny poród i śmierć. Jeszcze zanim poznałam córeczkę, odczułam najgłębszy ból straty dziecka. Brat bliźniak Wiki był w ciężkim stanie. Żył zaledwie 21 dni. Nie zdążyłam przytulić synka, być przy nim podczas chrzcin oraz wtedy, kiedy po raz ostatni złapał oddech.  Nie znam słów, którymi mogłabym wyrazić to, co czuje matka, której los odbiera dziecko. To, że Wiki przeżyła, to cud! W sercu czuję, że to właśnie braciszek ją uratował. Dużo słabszy osłonił drugie życie i pozwolił siostrzyczce przeżyć. Wikusia była lekka jak piórko, ważyła zaledwie 850 gramów – cudem przeżyła. To były naprawdę dramatyczne miesiące... Walczyłam z przeszywającym bólem po stracie synka oraz z nieustającym niepokojem – czy  córka przeżyje oraz jakie będą konsekwencje jej walki o życie... Córeczka do dzisiaj ponosi konsekwencje zbyt wczesnego porodu. Zmaga się z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym, epilepsją i upośledzeniem umysłowym. Od feralnego dnia narodzin każdy dzień to walka pełna strachu o życie i zdrowie Wiktorii. Córeczka jest po kilku poważnych operacjach, przeżyła też reanimację – kolejne najgorsze minuty w moim życiu.  Stale trwa też intensywna rehabilitacja Wiktorii, bo tylko dzięki niej udaje nam się wypracować kolejne umiejętności. Walczymy o to, by Wiktora chodziła. To byłoby ogromne ułatwienie w opiece nad nią, a dla niej ogromny krok w stronę upragnionej sprawności i samodzielności. Osiem lat temu u córeczki został przeprowadzony zabieg rizotomii grzbietowej. Była to bardzo skomplikowana operacja, jednak okazało się, że to dopiero początek wieloetapowego leczenia operacyjnego. Dzięki licznym masażom, rozciąganiu i ćwiczeniom, spastyka nigdy nie wróci. Tuż po zabiegu, jak za dotknięciem magicznej różdżki, przykurcze ustąpiły, a szansa na sprawne, samodzielne poruszanie się i wyprostowane kolanka stała się bardziej realna. Niestety, nie istnieje magiczne zaklęcie, dzięki któremu można byłoby przywrócić siłę w mięśniach, które pozwoliłyby pokonać kolejny ogromny krok do samodzielności. Sukces będziemy możliwy tylko dzięki systematycznej i bardzo intensywnej stymulacji mięśni. Prosimy o wsparcie, dzięki któremu Wikusia może być samodzielna. Bez Waszej pomocy się to nie uda! Monika, mama Wiktorii Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 761,00 zł ( 13.79% )
Still needed: 11 005,00 zł
Iga Molka
Iga Molka , 17 years old

Chwila przyjścia na świat, która zmieniła całe życie... Iga walczy, pomóż!

Po narodzinach bliźniaków chwilową radość przerwały straszne słowa lekarza: “U córeczki doszło do niedotlenienia mózgu, może nie przeżyć. Ta noc będzie decydująca.”. Czy jakikolwiek świeżo upieczony rodzic może wyrazić sobie gorszy koszmar? Igunia walczyła o każdy oddech, jej braciszek był w lepszym stanie. Leżałam i nawet nie czułam bólu - przynajmniej nie tego fizycznego. Za to cierpienie rozrywało mi serce - moja córeczka mogła umrzeć! Kolejne dni były straszne. Przez ponad trzy tygodnie Igunia była poddawana tlenoterapii, żywiona pozajelitowo, podpięta pod niekończące się kable, maszyny podtrzymujące życie. Z powodu niedokrwistości dwa razy przetoczono napromieniowaną erytrocytarną krew. Potem dowiedzieliśmy się, że Iga ma Dziecięce Porażenie Mózgowe… Najważniejsze było jednak to, że każdego dnia widzieliśmy poprawę, a widmo śmierci zniknęło! W 32 tygodniu Igunia w końcu zaczęła jeść z butelki. W 44 dobie po przyjściu na świat zabraliśmy bliźnięta do domu. Było szczęście, ale z drugiej strony przerażenie - jak damy sobie radę z maluszkami, w tym z jednym niepełnosprawnym? Wiedzieliśmy natomiast, że trzeba od razu zacząć walkę o zdrowie Igusi. W przeciwnym razie nigdy nie dogoni braciszka… Ruszyła rehabilitacja, niekończące się wizyty u specjalistów: neurolog, gastrolog, okulista, chirurg, ortopeda… Nasza codzienność bardzo różniła się od tej, którą prowadziły rodziny ze zdrowymi dziećmi. Bolało, gdy widzieliśmy, jak Aleks zdrowo rośnie, a jego siostrzyczka bliźniaczka musi każdego dnia ciężko walczyć o swoje zdrowie. Są bardzo związani, braciszek pomaga Idzie na każdym kroku, i to dosłownie! Pomagał jej w nauce chodzenia i chociaż dziś stawia samodzielne kroki - co jest ogromnym sukcesem - potrzebuje pomocy w wielu codziennych czynnościach. Jedyną drogą do samodzielności Igi jest żmudna, codzienna rehabilitacja. Córeczka tak bardzo by chciała kiedyś “dogonić” braciszka, a my robimy wszystko, by jej się to udało! Już od 11 lat trwają ciężkie zmagania o każdy postęp w życiu Igi. Była rehabilitowana metodą Voity i NDT-Bobath, hipoterapią, zajęciami na basenie, z neurologopedą, pedagogiem, psychologiem. Przez te wszystkie lata odwiedziliśmy wielu lekarzy, szukając ratunku dla córki… Gdy patrzymy wstecz, jesteśmy pełni podziwu dla niej. Dla tego wszystkiego, co musiała wycierpieć, by być tu, gdzie jest teraz. A przecież to dopiero mała dziewczynka…  Przeszła operację oka, 3-krotne gipsowanie nóżek, była ostrzykiwana botuliną. Niedawno miała operację nacięcia ścięgna Achillesa w prawej nóżce. Po tym aż 6 długich tygodni spędziła w gipsie. Mimo tego, że dzieciństwo córeczki wypełnione jest ciężką pracą, ona nigdy nie narzeka - uśmiecha się szeroko, jakby tym uśmiechem miała przegonić swoją chorobę... Dzisiaj Igunia chodzi do 5 klasy razem ze swoim starszym bratem, który bardzo pomaga jej w pokonywaniu codziennych trudności w szkole. Mimo wielu kłód, które choroba rzuca pod jej nogi, córeczka się nie poddaje. Mimo niepełnosprawności udziela się w szkolnych uroczystościach i jak tylko może, chętnie pomaga innym. Niestety, życie z chorobą nie jest bajką… Musiałam zrezygnować z pracy, by móc opiekować się Igą. Pracuje tylko mąż, ale nie jest łatwo leczyć córkę z jednej pensji. Wszystkie zabiegi, operacje, wizyty u specjalistów opłacaliśmy z własnej kieszeni. Jak większość rodziców niepełnosprawnych dzieci na NFZ nie liczyliśmy - terminy wizyt są strasznie odległe, a refundowanej rehabilitacji jest po prostu za mało. Wszystkie oszczędności przeznaczyliśmy na leczenie Igi bo wiedzieliśmy, że liczy się czas - im dziecko jest mniejsze, tym lepsze efekty można uzyskać! Nasz wieloletnia praca opłaciła się: Iga chodzi sama, chociaż potrzebuje pomocy w pokonywaniu krawężników, schodów i innych przeszkód. Nie jest w stanie samodzielnie unieść nawet plecaka, który musi zabierać do szkoły… Znaleźliśmy nowe metody rehabilitacji córki, które mogą jeszcze bardziej usprawnić jej ruchomość, koncentrację, równowagę. Niestety, nie stać nas na pokrycie kosztów rehabilitacji… Wierzę jednak, że znajdziemy osoby o wielkich sercach, które zechcą pomóc Igusi w jej walce o sprawność, o lepszą przyszłość. By w końcu dogoniła swojego braciszka... Bardzo proszę o pomoc, by moja córeczka miała szansę dotrzeć choć do granic sprawności... Kamila, mama Igi

6 409,00 zł ( 13.79% )
Still needed: 40 060,00 zł
Regina Gluba
Regina Gluba , 75 years old

Pani Regina dokonuje niemożliwego! Niestety, leczenie okazuje się za drogie...

Przeszłam odkleszczowe zapalenie mózgu, udar i choruję od kilkunastu lat na stwardnienie rozsiane. Codziennie ćwiczę, mówię, jeszcze jestem samodzielna. Niestety, niedługo brak pieniędzy wszystko to zniszczy!  Na co dzień pomaga mi mój przyjaciel, sama nie jestem w stanie ze wszystkim sobie poradzić. Ale próbuję! Chodzę przy balkoniku i o ile mogę, wykonuję obowiązki w domu.  Moją ogromną nadzieją na pozostanie w dobrej kondycji są terapie. W szczególności wyjazdy na specjalistyczną rehabilitację. Do tej pory odkładałam pieniądze z mojej małej renty, aby chociaż raz w roku móc zawalczyć o swoją sprawność.  Dziś już wiem, że musiałabym wybierać między utrzymaniem się i jedzeniem a możliwością rehabilitacji.  Jestem osobą, która przez większość życia starała się radzić sobie i być samodzielną. Dzisiaj przekraczam tę granicę komfortu i przychodzę tutaj... Chociaż na świecie jest wielu potrzebujących, chorych, starszych ludzi, małe cierpiące dzieci, to może znajdzie się ktoś, kto zechce nawet najmniejszą darowizną wesprzeć moje zdrowie...  Może dla kogoś będzie ono ważne!  Z góry i z całego serca, dziękuję!  Regina

1 465,00 zł ( 13.77% )
Still needed: 9 174,00 zł
Tomasz Kwiatkowski
Tomasz Kwiatkowski , 42 years old

Nie cofnę czasu, nie odzyskam nogi. Walczę o protezę!

Ostra niewydolność krążeniowa. Ciężki wstrząs krwotoczny. To tylko dwa zdania z kartoteki szpitalnej, która najbardziej oddają dramat, z którym przyszło nam się zmierzyć. Nikt nie jest gotowy na takie wieści. Codziennie słyszysz w radiu i w telewizji o tragicznych zdarzeniach drogowych, ale dopóki nie dotyczą kogoś bliskiego, puszczasz je w niepamięć po kilku sekundach. O wypadku męża nie zapomnimy już nigdy, a amputowana noga będzie dożywotnią pamiątką tej bardzo bolesnej dla nas wszystkich chwili. Tego dnia jedyne, co czułam to ogromny strach. Wiadomość o wypadku Tomka na motocyklu sprawiła, że w jednej chwili zatrzymał mi się cały mój świat. Bałam się, że stracę cudownego męża i ojca moich dzieci. Bałam się, że to, co tak kochał, motoryzacja, właśnie zniszczyła nasze życie. Tomek przeżył wypadek, ale stracił lewą nogę, a prawa jest niesprawna i wymaga skomplikowanych operacji. Czeka go ponowna nauka chodzenia, lecz by tak się stało, potrzebujemy bardzo dużo pieniędzy na protezę. Tomek po 2 miesiącach pobytu w szpitalu wrócił wreszcie do domu i próbujemy na nowo posklejać nasze życie. Mąż porusza się na wózku, ale widzę w jego oczach, że chciałby z niego wstać jak najszybciej. Różne bywają dni, niektóre zupełnie pochmurne, a w innych przebijają się promyki nadziei. Staramy się myśleć pozytywnie i patrzeć w przyszłość, bo przecież na przeszłość nie mamy już wpływu. Czasu nie cofniemy, nogi nie odzyskamy. To, co możemy zrobić, to zastąpić ją nową. Niestety, bardzo kosztowną...  Nasze dwie córeczki i synek wciąż czekają na dawnego tatę. Tatę, który będzie się z nimi bawić, pokaże świat i wskaże drogę. Dziś o niczym tak bardzo nie marzę, jak o tym, by nasze życie sprzed wypadku wróciło. Do tego potrzebna jest droga proteza, której nie jesteśmy w stanie zakupić z własnej kieszeni. Dlatego prosimy o pomoc. Wierzymy, że istnieją jeszcze dobrzy ludzie, którzy w jakiś sposób przyczynią się do tego, byśmy mogli podnieść się po tej tragedii. Bożena - żona Tomka

49 029,00 zł ( 13.75% )
Still needed: 307 354,00 zł
Patrycja Homska
Patrycja Homska , 2 years old

Zagrożenie życia i pilne cesarskie cięcie! Patrycja walczy o sprawność

Na naszą Patrycję czekaliśmy tak samo niecierpliwie, jak na dwoje poprzednich dzieci. Ciąża przebiegała spokojnie. Nie było żadnych komplikacji, więc byliśmy spokojni. W 30 tygodniu pojechaliśmy na zbadanie przeciwciał w mojej krwi. Do Poznania przyjechaliśmy dzień wcześniej, by na spokojnie następnego dnia stawić się w szpitalu. Nie dotrwałam. To rana. Krwotok mnie przeraził. Natychmiast pojechaliśmy do szpitala. Kazało się, że tę sytuację spowodował krwiak usytuowany między jelitami a łożyskiem. Życie moje i maleństwa wisiało na włosku. Lekarz zdecydował o niezwłocznym cesarskim cięciu. Nie mogliśmy czekać. Każda minuta, każda sekunda zwłoki mogła okazać się śmiertelna. Patrycja urodziła się jako kruszynka. Ważyła nieco ponad 1600 gramów. Niestety wyniki badań były załamujące. Okazało się, że nasza córeczka ma krwiaki w główce. Przeobraziły się one w wodogłowie, z którym teraz musimy się mierzyć. Jednak oprócz niego odnotowano krwawienie II stopnia, leukomalację okołoporodowa, czyli uszkodzenie mózgu i lekko wzmożone napięcie mięśniowe. Tylko intensywna rehabilitacja i regularne kontrole mogą pomóc Patrycji stać się sprawną dziewczynką. Postępy już są widoczne, ale widzimy, że jeszcze sporo przed nami, zanim córeczka zacznie samodzielnie siadać.Prywatne leczenie dla pięcioosobowej rodziny to ogromny wydatek. By pojawić się na kontrolach w Poznaniu, musimy pokonać 90 kilometrów w jedną stronę. Lista lekarzy, których odwiedzamy, jest bardzo długa: neonatolog, neurochirurg, kardiolog, okulista… Bardzo prosimy Cię o pomoc. Patrycja potrzebuje Twojego wsparcia! Rodzice Patrycji Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 463,00 zł ( 13.75% )
Still needed: 9 176,00 zł