Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Daniel Werbowski
Daniel Werbowski , 4 years old

Mały Danielek walczy z genetyczna wadą mózgu. Pomocy!

Dzień, w którym na świat przyszedł mój synek, był jednym z najszczęśliwszych dni mojego życia. Mogłam wpatrywać się w niego godzinami, zachwycając się każdą chwilą… Niestety, niedługo później przyszło nam zmierzyć się z diagnozą, której się nie spodziewaliśmy… U Danielka stwierdzono nieznaną nam wcześniej wadę mózgu –holoprozencefalię. Jest to wada genetyczna, która powoduje głębokie zaburzenia rozwoju. Dodatkowo, pomimo swojego wieku mój synek nie zaczął jeszcze chodzić. Ze względu na potrzeby Daniela od razu po usłyszeniu diagnozy rozpoczęliśmy rehabilitację.  Dzięki zajęciom z rehabilitantami syn zaczął robić bardzo duże postępy, każdego dnia dzielnie walczy o sprawność. Niestety, pomoc specjalistów jest bardzo kosztowna i nie jesteśmy w stanie udźwignąć jej samodzielnie.  Danielek ma piątkę rodzeństwa, z którymi bardzo lubi spędzać czas. Tworzymy ciepłą, kochającą rodzinę. Jedyne czego brakuje nam do pełni szczęścia to odzyskanie zdrowia przez synka. Marzymy o momencie, w którym będzie mógł chodzić, biegać i bawić się w chowanego tak, jak jego rówieśnicy.  Daniel jest kochanym chłopcem, który nie zasługuje na tak ciężki los. To radosne, pełne dobroci dziecko, które zaraża swoim optymizmem wszystkich wokół. Każdego dnia uczy nas kochać na nowo. Prosimy, pomóżcie mu w walce o lepszą przyszłość. To, co wypracujemy we wczesnym dzieciństwie – może zaowocować sprawnością w przyszłości. Będę wdzięczna za każdą pomoc i wsparcie. Mama Daniela

2 806,00 zł ( 21.98% )
Still needed: 9 960,00 zł
Anastazja Viniarska
Anastazja Viniarska , 15 years old

By strach o każdy kolejny oddech córki zniknął na zawsze!

Wiele razy zadawałam sobie pytania, dlaczego tak rzadką chorobę ma akurat moja córka? Co zrobić, by bardziej jej pomóc? Niedługo minie rok, odkąd mieszkamy z Anastazją w Polsce. Jesteśmy bardzo zadowolone z opieki medycznej, z której korzystamy. Widzę i wiem, że mimo leczenia mukowiscydoza nie odpuszcza, a Nastka z dnia na dzień oddycha coraz gorzej... Każdy dzień Anastazji, jest nieustanną walką z podstępną i nieuleczalną chorobą. Od urodzenia córka 12 lat zmaga się mukowiscydozą, która objawia się gęstym i lepkim śluzem, zalegającym w oskrzelach. Oprócz tego cały czas utrzymuje się uciążliwy kaszel, który bywa zwykle początkiem zapaleniem płuc.  Największy strach przeżywam w momencie, kiedy córka ma duszności. Za każdym razem bardzo boję się o jej zdrowie i życie. Marzę, by nie musiała się męczyć, aby ani jeden oddech nie sprawiał jej już więcej problemu. Córka zaczyna i kończy dzień od nebulizacji. Jest to sposób podawania leków za pomocą inhalacji. Anastazja czuje wtedy znaczną ulgę. Ze względu na jej stan zdrowia, konieczne jest wykonywanie ćwiczeń oddechowych, tak by mogła odkrztusić jak najwięcej wydzieliny, która zbiera się na płucach. Ćwiczenia fizyczne również przynoszą pozytywne efekty. Spacery, biegi, taniec, basen - wszystkie aktywności korzystnie wpływają na organizm córeczki.  Stan zdrowia Anastazji w ostatnim czasie nie jest najlepszy. Problemami są częste infekcje bakteryjne i grzybicze. Anastazja często jeździ do szpitala z powodu infekcji płuc. Aby poprawić komfort jej życia, niezbędny jest zakup urządzenia do drenażu płuc. Jego działanie polega na rozrzedzeniu śluzu za pomocą wibracji powietrza. Niestety, nie dam rady zapłacić za niego sama, dlatego zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie.  Mama Anastazji, Olena

5 680,00 zł ( 21.97% )
Still needed: 20 172,00 zł
Grzegorz Zaucha
Grzegorz Zaucha , 46 years old

Tragedia rodziny❗️Pomóż tacie i mężowi wrócić do zdrowia!

Nic nie zapowiadało, że moje życie tak bardzo się zmieni... W ciągu jednej chwili z w pełni sprawnego, pracującego człowieka, męża i taty stałem się osobą całkowicie zależną od innych... Przestałem się ruszać, chodzić, siadać, jeść, zostałem całkowicie zdany na łaskę innych. Wymagam opieki jak mój mały synek, który chwilę po mojej tragedii przyszedł na świat... Mam na imię Grzegorz, mieszkam w małej miejscowości wraz ze swoją ukochaną rodziną - żoną, moimi córkami i malutkim synkiem. Interesuję się samochodami i mechaniką. Kiedyś byłem zdrowym i sprawnym człowiekiem, takim samym jak Ty... Chodziłem do pracy, a wolnym czasie lubiłem reperować i majsterkować w swoim małym przydomowym warsztacie. Codzienność wypełniały mi obowiązki i zabawy z moimi dziećmi. Ulubionym naszym zajęciem były spacery na plac zabaw. Snułem plany, marzenia… I wtedy rozpoczął się tragiczny dla mnie rok 2019. Styczeń powitałem z uśmiechem na ustach. Nic nie zapowiadało dramatu, jaki miał nastąpić - feralny rok zapowiadał się fantastycznie. Znalazłem i zacząłem nową wspaniałą pracę. Okazało się, że moja żona jest w ciąży i spodziewamy się synka. Wszystko układało się bardzo pomyślnie. Do czasu... Tamten marcowy wieczór nie wyróżniał się niczym od innych. To była niedziela. Nic mi nie dolegało, czułem się bardzo dobrze. Jak co dzień wykąpaliśmy i położyliśmy do łóżka nasze dzieci. Przygotowałem ubrania do pracy na następny dzień. Położyłem się spać, nie wiedząc, że za chwilę życie, jakie znałem, się skończy... W środku nocy obudził mnie straszliwy ból kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Czułem się, jakby ktoś łamał mi kości... Żadne maści ani tabletki przeciwbólowe nie pomagały. Ból w szybkim tempie się nasilił i objął pozostałe partie ciała. Żona wezwała karetkę, a kiedy przyjechał lekarz, nie byłem już w stanie poruszać się o własnych siłach. Zostałem przewieziony do szpitala i natychmiast poddany operacji. Kiedy się obudziłem, nie poruszałem ani rękoma, ani nogami... Wtedy jeszcze nie rozumiałem, co się stało. Dopiero później przyszedł do mnie lekarz. Diagnoza była wstrząsająca. Miałem w sobie krwiaka, który nagle pękł, przez co zostałem sparaliżowany. Nie byłem w stanie poruszyć ręką, nogą, czy nawet usiąść. Nie mogłem samodzielnie jeść, musiałem być karmiony.  Byłem dorosłym mężczyzną, ojcem, głową rodziny, a w jednej chwili wymagałem opieki jak malutkie dziecko... Moje życie legło w gruzach. Zawsze byłem sprawny, zdrowy i nigdy nie przypuszczałem, że może mnie coś takiego spotkać. Straciłem dopiero co pozyskaną pracę, a o spacerach z moimi dziećmi mogłem tylko pomarzyć. Stanąłem w obliczu strasznej prawdy - takiej, że nie jestem w stanie sam egzystować, nie mogę się ubrać, umyć i jestem zdany na łaskę bliskich. Przebyłem 16-tygodniową rehabilitację w szpitalu w Tarnowie, potem spędziłem 6 tygodni w ośrodku w Limanowej. Rehabilitacja jest jedyną moją nadzieją, której kurczowo się trzymałem. Dzięki niej odzyskałem czucie w rękach, mogę w jakimś stopniu z nich korzystać, a także jestem w stanie siedzieć. Z trudem poruszam się na wózku inwalidzkim. Tylko kontynuacja rehabilitacji może sprawić, że z powrotem stanę się samodzielnym człowiekiem i odzyskam sprawność rąk i nóg. To jedyna moja szansa, innej nie mam. Niestety, rehabilitacja jest finansowana przez NFZ tylko przez 16 tygodni. Cztery miesiące to nic - aby marzyć o powrocie do zdrowia, potrzebuję ciągłych ćwiczeń przez lata. Nie jestem w stanie pokryć takich kosztów leczenia. Ceny rehabilitacji są bardzo duże, ale nie mogę zawieść moich dzieci, mojej żony. Oni muszą mieć we mnie wsparcie! Proszę, pomóż mi...

29 187,00 zł ( 21.96% )
Still needed: 103 685,00 zł
Florian i Maksymilian Siembida
Florian i Maksymilian Siembida , 7 years old

Bliźniacy walczą o zdrowie! Drogie leczenie musimy mnożyć razy dwa...

Chore dziecko to tragedia dla rodziców. Dwójka chorych dzieci łamie serce i odbiera nadzieje. Nasza walka będzie trwała jeszcze długie lata, a rachunki za nią będą zawsze podwójne... Pomożesz nam?  Czekaliśmy na ich przyjście na świat. Bliźniaki, ciąża wysokiego ryzyka, ale wszelkie badania nie wskazywały, że dzieje się coś niedobrego. Ostatecznie, urodzili się Florek i Maksiu. Względnie zdrowi, z charakterystycznymi dla bliźniaków różnicami. Niska waga urodzeniowa, delikatnie osłabieni. Dziś po 5 latach już wszystko wiemy. Mamy dwójkę  niepełnosprawnych dzieci. Maksymilian ma zdiagnozowany autyzm dziecięcy oraz niepełnosprawność ruchową, natomiast Florian ma mózgowe porażenie dziecięce, wodogłowie wewnętrzne, torbiel blaszki czworaczej, opóźniony rozwój ruchowy, zez zbieżny. Oboje już od pierwszych dni mierzyli się z ogromnymi trudnościami, bólem, chorobami, słabościami. Wiecznie u specjalistów, których lista każdego miesiąca się wydłuża. Cały czas w szpitalach, ośrodkach, na badaniach, leczeniu, rehabilitacji, terapii.  Każdy dzień to walka! W naszym wypadku podwójna...  Maksymilian wymaga stałej opieki neurologa, psychologa, psychiatry, neurologopedy, Florian wymaga stałej rehabilitacji ruchowej metoda: Vojty, Bobath, terapii SI, neurologopedy, gastrologa, endokrynologa i hipoterapii. Wyżej wymienione rehabilitacje, terapie i opieka specjalistów jest bardzo kosztowna, mało która dostępna od ręki... Większość z nich – prywatnie, bo potrzebne na już... I tak nasze rachunki mnożą się każdego dnia.  Robimy, co możemy, a środków i tak brakuje. I chociaż nie jest to dla nas łatwe – przychodzimy tu, prosić o wsparcie. Sami nie damy sobie rady, a chłopcy, niczemu winni muszą WALCZYĆ!  W przeciwnym razie ich rozwój się cofnie, być może trafią na wózek, będą już zawsze zależni od kogoś...  Rodzice

8 747,00 zł ( 21.96% )
Still needed: 31 083,00 zł
Franek Paradziej
12 days left
Franek Paradziej , 5 years old

Franek potrzebuje wsparcia, aby mieć szansę na dalszy rozwój!

Zrobiłabym wszystko, aby tylko mój synek nie urodził się przedwcześnie… Gdyby udało mi się temu zapobiec, być może Franek byłby zdrowym chłopcem. Wiem, że zastanawianie się nad tym dziś, już nic nie zmieni. Jednak wciąż wierzę, że jeszcze będzie dobrze… Potrzebujemy tylko Waszej pomocy! Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Poród był zaplanowany na lipiec – mój ulubiony, letni miesiąc. Całymi dniami zastanawiałam się, jaka będzie wtedy pogoda i obmyślałam, gdzie będziemy chodzić na pierwsze spacery... Byłam przepełniona radością i poczuciem spełnienia. Wraz z mężem nie mogliśmy się już doczekać, kiedy w końcu zobaczymy nasze maleństwo.... Niestety, jak się za chwilę okazało, Franio również nie mógł się doczekać przyjścia na świat. Znacznie się pospieszył i urodził się jako wcześniak – 2 miesiące za szybko... Czuliśmy się nieprzygotowani i całkowicie zaskoczeni. Do stresu związanego z brakiem wyprawki i wózka dołączyła poważniejsza kwestia, jaką jest lęk o życie dziecka...  Franio urodził się w 32 tygodniu ciąży – był kruchy, delikatny i malutki... Pierwszy miesiąc życia, musiał spędzić w szpitalu, gdzie pod czujnym okiem wielu specjalistów walczył o zdrowie. Wcześniactwo zawsze jest obarczone ogromnym ryzykiem powikłań. Dziecko urodzone przed 34. tygodniem ciąży nie ma wykształconego odruchu ssania, dlatego musi pozostać w inkubatorze i być karmiony przez sondę. Przedwcześnie urodzone dzieci wymagają specjalistycznej opieki medycznej oraz specjalnych warunków dla kształtowania umiejętności samodzielnego funkcjonowania. Życie naszego maleństwa pozostawało w rękach lekarzy i aparatury. My byliśmy bezradni...  Obecnie od tych dramatycznych chwil dzielą nas trzy lata. Wcześniactwo odcisnęło ogromne piętno na życiu naszego synka. Dlatego od narodzin naszą codziennością stały się regularne wizyty u specjalistów. W jego głowie są liczne zwapnienia i torbiele, a jego rozwój jest całościowo zaburzony. U Frania zostało zdiagnozowane spektrum autyzmu, zaburzenia integracji sensorycznej, nieprawidłowe napięcie mięśniowe oraz zaburzenia rozwoju mowy...  Problemy zdrowotne już teraz zabrały naszemu synkowi beztroskie dzieciństwo. Zamiast bawić się z rówieśnikami, Franek spędza wolny czas na ciężkiej rehabilitacji i terapii... Mimo to jest bardzo silnym i dzielnym chłopcem. Nigdy się nie poddaje, zaraża siłą, determinacją. Chcielibyśmy dać mu to, co najlepsze...  Pragniemy, dać Frankowi szansę na dalszy rozwój, większą sprawność i lepszą przyszłość. Jedyną szansą jest wieloprofilowa terapia, rehabilitacja oraz leczenie komórkami macierzystymi, które zmniejszy nasilenie choroby oraz przyniesie trwałą poprawę funkcjonowania naszego synka. Niestety koszty są ogromne... Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc!  Rodzice Dowiedz się więcej:  ➡️ Pomóż Frankowi zrozumieć nasz świat! Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Licytacja dla Frania 💚

37 474,00 zł ( 21.96% )
Still needed: 133 162,00 zł
Adam Majek
Adam Majek , 12 years old

Adam – fighter fighting cystic fibrosis

Adam’s days are very different from those of other children his age – several times a day either his mum or dad gives him a hypertonic saline inhalation, followed by chest physiotherapy, and on top of that there are plenty of medicines for him to take, including antibiotics or digestion enzymes, which he needs to take with my meals to be able to digest food. All this is because Adam has CYSTIC FIBROSIS. Cystic fibrosis (CF) is a life-shortening inherited chronic disease that most critically affects the liver, lungs, sinuses, pancreas, and intestines. It disrupts the body’s salt balance, leaving too little salt and water on the outside of cells and causing the thin layer of mucus that usually keeps the lungs free of germs to become thick and sticky. This mucus is difficult to cough out, and it clogs the lungs and airways, leading to infections and damaged lungs. The disease eventually leads to disability and multisystem failure. In addition to breathing difficulties and serious lung infections, CF mucus affects digestion by obstructing the pancreas and stopping natural enzymes from helping the body to break down and absorb food. We have made it our mission to make sure that Adam lives a wonderful, fulfilled existence. Perhaps he’s not destined to live the longest of lives, but we strongly believe that we can offer him plenty of love, laughter and experience, at least as far as his health and our financial resources permit. ADAM – karting driver – fighter on the track In addition to everyday health activities, treatment and rehabilitation, we also try to support and develop Adam's interests and passions. The biggest one being karting. Karting passion turns into sport, competition, but also rehabilitation related to the disease. Sports activities with a personal trainer as part of preparation for competition, effort while racing karting is a form of physical therapy and builds Adam's immunity. The incredible joy of driving, Adam's commitment and discipline is a kind of mental therapy. In addition to the incredible joy that the classes bring to Adam, he has made incredible progress in terms of sports. In the 2022 season, he was placed many times on the podium (or just behind) in both individual races and entire competitions. In the general classification of Rok Cup Poland in the Baby Rok category, Adam took 4th place in Poland among 33 classified competitors. Request for financial support for rehabilitation through sport and the realization of Adam's passion Adam's daily fight against the disease, but also his sporting successes, made us want to enable him to continue participating in karting training and competitions. Your financial support will enable Adam to start in karting competitions in Poland in the 2023 season. If we managed to collect a little more money, it would be possible for Adam to start in the Rotax Cup of Central and Eastern Europe. Thank you very much for your support. Waldemar, Adam's dad

28 510,00 zł ( 21.94% )
Still needed: 101 393,00 zł
Maja Dudała
13 days left
Maja Dudała , 4 years old

Maja cierpi na rzadką chorobę genetyczną! Pomóż!

Gdy patrzę w oczy mojej małej córeczki widzę ogromną radość i ciekawość świata. Niestety, za uśmiechniętą buzią skrywa się także choroba… Maja cierpi na rzadkie zaburzenie genetyczne – zespół O'Donnell Luria-Rodan! Od początku rozwój Mai przebiegał z opóźnieniem. Lekarze zalecali jednak tylko obserwację i zajęcia logopedyczne. To właśnie neurologopeda zasugerował mi diagnozę w kierunku spektrum autyzmu. Wiedziałem, że nie ma czasu do stracenia, więc zrobiłem diagnostykę prywatnie. Podejrzenia się potwierdziły – Maja otrzymała rozpoznanie autyzmu atypowego. Zdecydowałem się także wykupić badanie genetyczne WES… Wyniki wprawiły mnie w osłupienie. Okazało się, że Maja cierpi na zespół O'Donnell Luria-Rodan. To bardzo rzadkie schorzenie, z którym powiązany jest autyzm, zaburzenia rozwojowe, niskie napięcie mięśniowe i często niepełnosprawność intelektualna. Diagnoza w końcu pozwoliła mi zrozumieć przyczyny opóźnionego rozwoju córeczki. Boję się o jej przyszłość – wiadomo, że w przypadku tego zespołu może pojawić się kifoza, problemy z mową, z układem pokarmowym. Cały czas zadaję sobie pytanie: co czeka nas za kilka lat? Oddałbym wszystko, by córeczka była zdrowa! Najważniejsza jest szybka reakcja – Maja jest pod stałą opieką wielu specjalistów, m.in. neurologopedy i psychologa. Córeczka wymaga intensywnych terapii ukierunkowanych na rozwijanie deficytowych obszarów. Korzystamy z zajęć z integracji sensorycznej oraz terapii neurologopedycznej wspomagającej rozwijanie mowy z wykorzystaniem metod komunikacji zastępczej. Maja we wrześniu będzie musiała też zmienić przedszkole na terapeutyczne, którego koszty są dwukrotnie wyższe niż zwykłego. Odpowiedniego przedszkola publicznego w naszej miejscowości niestety nie ma. Do czasu uzyskania orzeczenia o niepełnosprawności i wczesnego wspomagania rozwoju minie kilka miesięcy… Maja nie może mieć tak długiej przerwy w terapiach, bo to zniszczy wszystkie postępy. Przez 3 lata udawało mi się opłacić wszystko samodzielnie, jednak teraz koszty przekraczają moje możliwości finansowe. Maja to wesoła i współpracująca dziewczynka – muszę zrobić wszystko, by uśmiech nigdy nie zniknął z jej twarzy!  Bardzo proszę o pomoc, która pozwoli mi opłacić terapie córeczki. Walczę o poprawę funkcjonowania i rozwoju Mai oraz jej samodzielność. Z Twoją pomocą dostanie szansę na lepszą przyszłość! Marcin, tata

7 000,00 zł ( 21.93% )
Still needed: 24 915,00 zł
Tymon Stempniakowski
Tymon Stempniakowski , 7 years old

Pojawia się szansa na pomoc Tymonowi! Pozwól rozpalić iskierkę nadziei!

Za każdym razem, gdy ma atak, tak bardzo się o niego boję… Po wszystkim, czego doświadczył, marzę o każdym, nawet najmniejszym postępie. Dziś pojawia się iskierka nadziei, ale żeby móc ją rozpalić, potrzebne są duże środki na zagraniczne leczenie. Proszę o pomoc! Tymcio to mój dzielny 6-latek, który cierpi na zespół Sturge-Webera. To inaczej naczyniakowatość twarzowo-mózgowa. To naczyniaki na oponach mózgowych blokują rozwój mojego chłopca, powodując okrutne napady padaczkowe. W ciąży nie miałam żadnych problemów. Gdy w dniu porodu powiedziano mi, że synek może nie przeżyć, byłam w szoku! Chwilę po przyjściu Tymcia na świat, myślałam, że wszystko będzie jednak w porządku. Wydawało mi się, że urodziłam zdrowe dziecko. Dwie minuty później zaczął się koszmar! Brakowało funkcji oddechowych! Szybko go ode mnie zabrano, a ja nie wiedziałam, co się dzieje… Podjęto decyzję o przetransportowaniu Tymona do innego szpitala, oddalonego tylko o kilka kilometrów. Mimo że odległość nie była duża, poinformowano nas, że dziecko może nie przeżyć tej drogi! Mój mąż szybko ochrzcił syna… Na szczęście to przetrwał. Ale nie był to koniec problemów. Lekarze nie wiedzieli, jak mu pomóc. Jego wątroba była przerośnięta, pojawiały się krwotoki! Zdecydowano o przeniesieniu syna do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Marzyłam tylko o tym, żeby jak najszybciej wyjść ze szpitala i pędzić prosto do mojego maluszka. Gdy znaleźliśmy się z mężem w Warszawie, poinformowano nas, że syn ma poważną wadę genetyczną. Trzy miesiące spędził w szpitalu, a każdego dnia byliśmy w napięciu i strachu, czy nic mu się nie stanie. Gdy wyszliśmy w końcu do domu, sytuacja się ustabilizowała. Tymcio zaczął się pomalutku rozwijać, naczyniaku zanikały, wdrożyliśmy rehabilitację.  Po cichu liczyliśmy, że sytuacja zdrowotna synka będzie się tylko poprawiać. Niestety gdy miał 9 miesięcy nasz kochany chłopiec wydał z siebie potężny, okropny pisk, który nie mógł zwiastować niczego dobrego… Tymon przestał oddychać, cały siniał, resuscytowaliśmy go do czasu przyjazdu karetki! W szpitalu stwierdzono napad padaczkowy i sepsę! Leżał w dużym inkubatorze i wprowadzono go w stan śpiączki. Niestety w kolejnych dniach i tygodniach napady powracały. Znowu miał drgawki i siniał. Zdecydowaliśmy się ponownie przenieść go do Warszawy, szpitala i specjalistów, którzy już raz nam pomogli.  Gdy sytuacja się ustabilizowała, zaproponowano nam udział w turnusie rehabilitacyjnym. Cieszyliśmy się, bo akurat zwolniło się miejsce. Niestety po trzech dniach synek załapał infekcję i wróciliśmy do szpitala. Z powodu występowania kolejnych ataków zostaliśmy wyposażeni w aparat tlenowy i butlę z tlenem. Korzystamy z nich do dziś. W wieku 2,5 roczku Tymon funkcjonował jak kilkumiesięczne dziecko. Przekręcał się tylko na boki. Gdy wtedy dopasowano mu odpowiednie leki, po miejscu zaczął siadać, rozglądać się, chwytać. To była duża zmiana. Zaczęliśmy intensywną pracę. Rehabilitacja, fizjoterapia, WWR, integracja sensoryczna. Dało to naprawdę świetne efekty!  Synek już drugi rok chodzi do przedszkola, gdzie objęty jest pomocą wspaniałych osób i korzysta z wielu zajęć. Z każdym miesiącem osiąga nowy, mały postęp, który bardzo nas cieszy! Obecnie potrafi przejść kilkanaście metrów z pomocą rehabilitanta. Staramy się zapewniać mu wszystko, czego potrzebuje. Ma pionizator, gorset, wózek specjalistyczny. Ataki zdarzają się rzadziej niż kiedyś, ale dalej występują. Pomimo że pojawiły już tyle razy, za każdym razem moje serce zatrzymuje się i ogarnia mnie strach, czy i tym razem synek to przetrwa…  Ostatnio dowiedziałam się, że w Monachium istnieje klinika, która pomaga dzieciom takim jak Tymon. Koleżanka zna przypadek dziewczynki, której udało się pomóc na tyle, że w wieku 14 lat potrafi się porozumiewać i jest sprawna! Nie wiem, czy taki postęp jest możliwy w przypadku mojego dziecka, ale muszę spróbować mu pomóc! Koszty konsultacji i badań, które trzeba przeprowadzić, są bardzo wysokie. Dopiero gdy tamtejsi specjaliści poznają wszystkie wyniki, będą mogli powiedzieć, czy są w stanie pomóc Tymonowi! Jeśli istnieje choćby cień nadziei, że tak, to nie możemy z niego zrezygnować. Zawsze radziliśmy sobie samemu, ale tym razem liczy się czas. Z całego serca ja i mój mąż prosimy Państwa o wsparcie dla naszego dzielnego synka. Marzymy, żeby zapewnić mu szansę na lepszą przyszłość.  Monika, mama

25 655,00 zł ( 21.92% )
Still needed: 91 367,00 zł
Melania Frątczak
Melania Frątczak , 19 years old

Melania musi przejść kolejną operację nadgarstka! Każda pomoc jest ważna!

Pragnę podzielić się z Wami historią mojej niesamowitej córki, która mimo swojej siły i determinacji, musi stawić czoła dziecięcemu porażeniu mózgowemu. Jednym z pokłosi powyższego jest okrutny przykurcz prawej dłoni. Sprawia on, że codzienne czynności stają się wyzwaniem, a każdy uścisk czy trzymanie przedmiotu jest bolesnym wysiłkiem. Wcześniej udało mi się zorganizować operację, która miała usunąć ten przykurcz. Niestety los postawił przed nami kolejną niełatwą próbę. Melania potrzebuje drugiej operacji – tym razem stabilizującej nadgarstek. To nie tylko kosztowny zabieg, ale również kluczowy krok w jej walce o pełniejsze życie. Operacja wymaga zamontowania blaszki tytanowej, która unieruchomi nadgarstek na stałe. Koszt tej procedury to niemal 10 tysięcy złotych, a czas nie jest naszym sojusznikiem. Termin operacji zbliża się wielkimi krokami, a my zmagamy się z koniecznością zebrania niezbędnych środków w możliwie najszybszym tempie... Proszę Was o wsparcie. W takich zbiórkach każdy grosz ma nieocenione znaczenie. To nie tylko finansowa pomoc, ale również gest solidarności, który daje nam siłę i nadzieję. Czekamy na termin operacji, wstępnie zaplanowany na przełom lutego i marca. Dajcie nam szansę na lepsze jutro dla Melanii. Wasza dobroć może uczynić cuda i wpisać się w historię jej walki. Z głębi serca dziękuję za każdą okazaną pomoc. Magda, mama

2 330,00 zł ( 21.9% )
Still needed: 8 309,00 zł