Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja Ziętek
Maja Ziętek , 17 years old

By zakończyć pasmo nieszczęść!

Mijają kolejne lata, a wraz z nimi pojawiają się coraz to nowsze diagnozy. Czasem zastanawiam się, dlaczego moja córeczka musi znosić tak wiele chorób? Kiedy nadejdzie koniec smutnych wieści? Chciałabym skupić się już tylko na rozwoju Mai i na tym, by jej przyszłość była piękna.  Kiedy córka miała dwa miesiące, przeszła swoją pierwszą, bardzo poważną operację. Wykonano jej zabieg związany z ubytkiem międzykomorowym w serduszku. Moment, w którym dowiedziałam się, że podczas osłuchiwania lekarze słyszeli szmery, przeraził mnie. Bardzo martwiłam się o Maję, była taka malutka. Pamiętam, jak w tych chwilach marzyłam, by chwycić ją w swoje ramiona i mocno przytulić. Tak, by wszystko zniknęło - każdy najmniejszy problem.  Z powodu operacji Majka jest pod stałą opieką kardiologa. W związku z niedoczynnością tarczycy, niedoborem wzrostu i nadwagą, uczęszczamy do poradni endokrynologicznej. Stan jej zdrowia jest też pod kontrolą nefrologa z uwagi na dysfunkcje układu moczowego i dysharmonijny rozwój nerek. Immunolog również wpisuje się na naszą długą listę specjalistów, do których uczęszczamy. Podobnie jak alergolog i genetyk... Kilka lat temu u córki stwierdzono niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym. Aktualnie uczęszcza do szkoły specjalnej, jednak mimo że niedługo skończy 14 lat, nie potrafi płynnie czytać. Rysowanie i pisanie również jest u niej na niskim poziomie. Poświęcam Majeczce dużo czasu, aby ze spokojem mogła wypracować wszystkie umiejętności. Córka potrzebuje stałej kontroli i pomocy osoby dorosłej, tym bardziej że z powodów niskiej odporności często jest nieobecna na lekcjach. Starsze rodzeństwo bardzo wspiera Maję. Razem się bawią, uczą, spędzają czas. Mam w nich ogromne wsparcie i wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. To cenne, ponieważ kiedy córka miała 8 miesięcy, jej tata odszedł, zostawiając nas samych bez jakiejkolwiek pomocy. Zebrane środki pieniężne chciałabym przeznaczyć na wykonanie badań genetycznych WES, potrzebnych do dalszej wnikliwej diagnozy Mai. Ich koszt jest wysoki, a ze względu na bieżące, piętrzące się wydatki, obecnie nie stać mnie na pokrycie całej kwoty. Jestem pełna nadziei, że mimo wielu trudności, moja córeczka będzie mogła samodzielnie funkcjonować i spełniać swoje marzenia. Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam się zakończyć tę ciężką drogę pełną badań i diagnoz. Mama Mai, Elżbieta

1 375,00 zł ( 21.9% )
Still needed: 4 902,00 zł
Agnieszka Augustyn
Agnieszka Augustyn , 47 years old

Walczę o sprawność od urodzenia... Proszę, pomóż mi normalnie żyć!

Dziękuję wszystkim, którzy mimo tak wielu zbiórek, zdecydowali się wesprzeć właśnie mnie!  Moja ostatnia operacja w Klinice Paley European odbyła we wtorek 4 lipca. Zamiast 4 godzin, trwała aż 6,5. Choć była długa i skomplikowana – udała się! Niestety w jej trakcie straciłam dużo krwi, więc kolejne dni były walką z toczeniem, wymiotami, bardzo niskim ciśnieniem i bólem… Od 32 lat nie zginałam nogi w biodrze przez brak stawu właściwego, nie miałam też odpowiednich mięśni i ścięgien. Dlatego poza wstawieniem endoprotezy biodra, nie obyło się bez przeszczepu mięśni, uzupełniania kości miednicy i kolana. W ciągu ostatnich 15 miesięcy działo się tak dużo. Przeszłam trzy poważne operacje, co ogromnie obciążyło mój organizm. Doprowadziło to między innymi do anemii. Mój mózg nie potrafi ruszać biodrem, musi się dopiero tego nauczyć. Patrzyłam, jak rehabilitantka zgina moją nogę, a ja nie czułam, że należy ona do mnie. To bardzo dziwne uczucie! To moje najbliższe zadanie – pracować nad tym, aby mózg stworzył drogę dla impulsu. Po prostu, żeby wiedział, że może już zginać nogę w biodrze. To długie i trudne zadanie, ale wiem, że możliwe! Wymaga jednak dużo pracy… rehabilitacji. W tym względzie będę potrzebowała nadal pomocy i wsparcia… Od urodzenia zmagam się z problemami ortopedycznymi, przez które nie mogę żyć tak, jakbym chciała. To ciągła walka w nadziei, że leczenie przyniesie oczekiwane efekty. Od 10 roku życia leczyłam się w klinice w Kurganie z powodu wrodzonej wady i problemów z układem kostnym. Stwierdzono u mnie całkowity brak stawu biodrowego i skróconą kość udową. W Polsce nie było wtedy dostępne tak zaawansowane leczenie. Musiałam poddać się zabiegowi wydłużenia nogi o 43 centymetry, przeszłam cztery operacje zakładania aparatu Ilizarowa. Każdy zabieg łączył się z ogromnym bólem i wielomiesięczną rehabilitacją, ale przynosił dobre efekty. Przez wiele lat mój organizm w miarę dobrze funkcjonował, a ja mogłam skupić się na realizacji swoich życiowych planów. Ukończyłam studia, założyłam rodzinę, zostałam mamą. Z zawodu jestem psychologiem i na co dzień pracuję w szpitalu klinicznym, wspierając pacjentów chorych onkologicznie. Wiem, jak trudno jest czasem mierzyć się z przeciwnościami, na które nie byliśmy gotowi… Kilka lat temu okazało się, że staw kolanowy w mojej leczonej nodze uległ całkowitemu zniszczeniu. Moja noga dosłownie zesztywniała, skrzywiła się i skróciła o 5,5 cm. Uszkodzenie stawu spowodowało jeszcze większe problemy z chodzeniem i nasiliło ból, który uniemożliwiał mi normalne funkcjonowanie. Na początku nikt nie chciał się podjąć się przeprowadzenia skomplikowanej i wieloetapowej operacji. Dopiero lekarze w Europejskim Instytucie prof. Paleya w Warszawie przedstawili mi konkretne rozwiązania, podjęli się trzech skomplikowanych operacji. Ten etap już za mną... ale żebym mogła wrócić do normalnego funkcjonowania, potrzebuje wielomiesięcznej rehabilitacji. Wierzę, że ostatecznie znów wrócę do pracy, wspierania moich pacjentów oraz codzienności, której tak bardzo mi brakuje. Proszę o pomoc! Agnieszka

11 650,00 zł ( 21.9% )
Still needed: 41 542,00 zł
Tadeusz Stawarz
4 days left
Tadeusz Stawarz , 72 years old

Proteza nogi to dla taty nadzieja na sprawność. Prosimy, pomóż nam...

Zawsze patrzyłam na tatę z podziwem. Jest dla mnie wzorem pracowitości i sumienności, a bijące od niego ciepło potrafi ogrzać najbardziej ponury dzień. Kiedy trzy lata temu przechodził na emeryturę, cieszyliśmy się, że wreszcie będziemy mieli jego czas na wyłączność. Niestety – życie brutalnie zweryfikowało nasze plany... Od niemal 20 lat tata leczy się na miażdżycę zarostową tętnic, w związku z tym przeszedł szereg operacji. Choruje także na cukrzycę typu 2. i nadciśnienie tętnicze… Długo wierzyliśmy, że wszystko jest pod kontrolą. Do czasu... Kiedy w styczniu tego roku okazało się, że tata musi przejść poważną operację serca, byliśmy przerażeni, ale wiedzieliśmy, że wszystko musi się udać. Przecież zawsze był silny. Nie wyobrażaliśmy sobie innego scenariusza. Niestety trzy tygodnie po operacji wdało się krytyczne niedokrwienie lewej nogi oraz martwica lewej stopy. Konieczna była amputacja nogi… Po tej operacji tata się załamał. Zawsze był aktywny – z zawodu jest górnikiem. Zrobił też kurs na operatora ciężkiego sprzętu budowlanego i w tym zawodzie pracował 16 lat. Poświęcał się pracy, żebyśmy mieli jak najlepsze życie i żeby niczego nam nie brakowało... Interesował się mechaniką samochodową, stolarstwem oraz lubił pracować na wysokościach jako dekarz. Amputacja, którą przeszedł, uwięziła go w domu... Wspieramy go ze wszystkich sił, jednak sami z lękiem patrzymy w przyszłość. Nawet łącząc siły nie jesteśmy w stanie sfinansować zakupu protezy, która jest dla taty jedyną szansą na odzyskanie niezależności. Twoja pomoc to nasza ostatnia deska ratunku. Proszę, pomóż... Córka Tadeusza, Agnieszka.

10 484,00 zł ( 21.89% )
Still needed: 37 389,00 zł
Gabrysia Chociej
Gabrysia Chociej , 10 years old

Gabrysia tak długo walczy o sprawność! Pomocy!

Z całego serca dziękuję Wam za dotychczasowe wsparcie. To właśnie dzięki niemu Gabrysia mogła przejść operację ortopedyczną. Niestety, nasza walka o sprawność nadal trwa i po raz kolejny musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc... Nasza historia: Moja córka Gabriela jest ekstremalnie skrajnym wcześniakiem. Ma dziecięce porażenie mózgowe, wodogłowie, a z czasem do listy diagnoz dołączyła padaczka. Dzięki pomocy ludzi z wielkim sercem Gabrysia przeszła zabieg fibrotomii. Gdyby nie on, nie byłaby w stanie chodzić. Niestety, zabieg ten miał ograniczone działanie, pomógł, ale nie na zawsze. Mózgowe porażenie dziecięce niesie ze sobą dużo konsekwencji odwleczonych w czasie, różne jego skutki widoczne są na różnych etapach rozwoju. Z czasem pogłębiał się nieprawidłowy wzorzec chodu. Utrwalając się prowadził do przeciążenia stawów kończyn dolnych oraz problemów z biodrami. Gabrysia na spacerach musiała korzystać z wózka spacerowego, ponieważ nie była w stanie sama przejść dłuższego dystansu. Po wielu konsultacjach lekarskich trafiłyśmy do Instytutu Paleya w Warszawie. Tam dano nam nadzieję na poprawę chodu Gabryni a tym samym uratowanie jej przed wózkiem inwalidzkim. Ratunkiem była operacja. Niestety, ze względu na koszty – operacja była dla nas nieosiągalna. To właśnie dzięki Waszej pomocy i zebranym środkom mogła się odbyć i dać nadzieję na sprawność Gabrysi.  Gabrysia jest bardzo mądrą i inteligentną dziewczynką. Ma wiele zainteresowań,  mnóstwo energii, zawsze chętnie bawi się ze swoimi 4-letnimi siostrami. Pomimo swoich ograniczeń stara się nadążać za rówieśnikami. Mimo swoich ograniczeń ruchowych uwielbia wszelką aktywność fizyczną. Na lekcji WF zawsze jest pierwsza do wszelkich ćwiczeń, nawet wtedy, gdy zrobienie ich jest dla niej prawie niemożliwe. Jest bardzo pogodną osóbką, szybko nawiązuje nowe znajomości, denerwuje się tylko, gdy inne dzieci mówią jej, że ma chorą nóżkę. Przecież ja nie mam chorej nogi, mamo – mówi wtedy rozżalona. Dzięki przebytej operacji Gabrysia ma szansę na bycie samodzielną. Aby było to możliwe, niezbędna jest regularna i nieprzerwana rehabilitacja. Niestety, jest ona związana z bardzo dużymi kosztami, których ciężar jest bardzo ciężko udźwignąć samodzielnie. Proszę, wspierajcie nas dalej. Dajcie Gabrysi szansę na sprawność i rozwój! Izabela, mama Gabrysi  

6 977,00 zł ( 21.86% )
Still needed: 24 938,00 zł
Tatiana Mykytyn
Tatiana Mykytyn , 24 years old

Wypadek zabrał mi samodzielność! Pomóż mi ją odzyskać!

Gdy dwa lata temu zdecydowałam się na przyjazd do Polski, czułam, że świat stoi przede mną otworem. Zawsze byłam ambitna i pełna energii. Nigdy nie bałam się wyzwań, a takim niewątpliwie była przeprowadzka do obcego kraju, w którym jednak szybko poczułam się jak w domu. Ciężko pracowałam, aby poprawić sytuację finansową - moją i mojej rodziny. Nowy pracodawca zaufał mi oraz docenił moje zaangażowanie i znajomość języka polskiego. To była moja szansa na nowe, lepsze życie. Wszystko, co starałam się z mozołem budować, rozsypało się jak domek z kart tego pamiętnego, sierpniowego dnia. Udałam się wówczas na przejażdżkę motocyklową z przyjacielem. Jechałam jako pasażer. Takich przejażdżek było wcześniej wiele i zawsze były bezpieczne. Tym razem było jednak inaczej. Pomimo szoku zapamiętałam wiele szczegółów wypadku. Najpierw samochód, który wymusił pierwszeństwo i rozpaczliwa próba hamowania. Potworna siła uderzenia, która zrzuciła mnie na ziemię. Niewyraźna twarz osoby, która udzielała mi pierwszej pomocy, tamując krew. Wszystko działo się bardzo szybko. Nie wierzyłam, że to może być prawda. Kierowca motocykla zginął na miejscu – tę gorzką prawdę poznałam zaraz po przebudzeniu w szpitalnym łóżku. Kolejnym ciosem była świadomość, że ceną uratowania mojego życia była utrata prawej nogi. W jednej chwili mój świat się zawalił. Byłam sama w obcym kraju, bez kontaktu z bliskimi, bez nadziei i całkowicie niesamodzielna. W tych trudnych chwilach wspominałam moje dawne życie, gdy jako nastolatka uwielbiałam grać w piłkę i tańczyć. Kiedyś było to dla mnie normalne, a teraz stało się całkowicie niemożliwe.  Nadzieja na powrót do normalnego życia pojawiła się po konsultacji, w wyniku której zostałam zakwalifikowana do protezowania i rehabilitacji. Jedyną przeszkodą jest koszt leczenia, bo motywacji mi nie brakuje. Codziennie marzę o chwili, gdy w końcu przystąpię do ćwiczeń z fizjoterapeutą i gdy postawię pierwsze kroki dzięki nowej protezie. Moje życie się zawaliło, ale wiem, że nie mogę się poddać. Wypadek i wszystkie jego konsekwencje były dla mnie ogromnym ciosem, ale pomimo tego co się stało, muszę wierzyć, że wszystko, co najlepsze jest jeszcze przede mną. Wiem, że nigdy nie wrócę do pełnej sprawności, ale dzięki rehabilitacji i protezie będę mogła odzyskać swoją samodzielność. Nigdy nie bałam się wyzwań, więc i teraz nie dam się zatrzymać niepełnosprawności. Proszę Was o pomoc w odzyskaniu mojego życia! Z Waszą pomocą moje marzenia się spełnią! Tatiana

40 626,00 zł ( 21.83% )
Still needed: 145 470,00 zł
Katarzyna Uliasz Moczulska
7 days left
Katarzyna Uliasz Moczulska , 48 years old

Złamana kość nie pozwala mi żyć – pomocy!

Trudno uwierzyć w to, jak boleśnie los mnie doświadczył. Wciąż nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak się stało... Przez wypadek nie tylko nie mogę funkcjonować, ale też nie mogę zajmować się schorowaną mamą... Jestem załamana, dlatego zdecydowałam się poprosić Was o pomoc... Los nigdy mnie nie rozpieszczał. Mimo wszystko starałam się z uśmiechem przekraczać kolejne granice. Opiekowałam się  mamą i to była moja życiowa misja. W grudniu 2019 złamałam nogę. I tak zaczął się najtrudniejszy etap mojego życia... Z początku nie przejęłam się tym złamaniem. Nie przeszło mi przez myśl, że może mnie ono ograniczyć na więcej niż na kilka tygodni. Gips, kilka tygodni ćwiczeń i powrót do normalności – nawet nie pomyślałabym, że to może być coś poważniejszego... Jednak moje złamanie okazało się bardzo poważne. Złamałam kość piszczelową i strzałkową z przemieszczeniem wieloodłamowym. Mimo usztywnienia kości się nie zrastały. Trzykrotnie przeprowadzano operację spajania. Rany pooperacyjne wolno się goiły, a ból uniemożliwiał mi funkcjonowanie... niedługo od wypadku minie rok, a ja nie dość, że nie jestem w stanie się poruszać, to jeszcze zmagam się z bardzo silnym bólem... Mam 44 lata i chorą mamę, która mnie potrzebuje. Mam 44 lata i chcę żyć! A ból zabiera mi to życie... Ostatnią szansą jest dla mnie nierefundowana operacja. Sprzedałam wszystko, co miałam cennego, jednak to wciąż za mało. Proszę, pomóż mi! Kasia

3 885,00 zł ( 21.8% )
Still needed: 13 934,00 zł
Igor Chojnacki
7 days left
Igor Chojnacki , 11 years old

Wesprzyjmy Igora w walce o jak najlepszą przyszłość!

Igor urodził się w 28. tygodniu ciąży. Konsekwencją zbyt wczesnego przyjścia na świat okazało się mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe, spastyczny niedowład kończyn dolnych i stopy końsko-szpotawe.  W 2017 roku Igor przeszedł operację – selektywną rizotomię, polegającą na przecięciu włókien nerwowych odpowiadających za spastyczność mięśni. Swoje pierwsze samodzielne kroki synek zaczął stawiać w wieku 6 lat. Obecnie jest już 10-latkiem i zrobił ogromne postępy w walce o sprawność. Igor chodzi samodzielnie na krótkie dystanse, ale nie potrafi jeszcze zatrzymać się w miejscu. Wtedy zawsze potrzebuje wsparcia drugiej osoby.  Igor jest obecnie uczniem szkoły podstawowej, w klasie integracyjnej. Nie ma problemów w nauce, wręcz przeciwnie, jest jednym z uczniów, osiągających najlepsze wyniki. Najważniejszym celem Igora jest teraz nauka samodzielnego zatrzymywania się, bez utraty równowagi. Syn uwielbia piłkę nożną i chciałby trenować z rówieśnikami bez żadnych przeszkód i ograniczeń.  Szansę na to daje intensywna i systematyczna rehabilitacja, dzięki której Igor może walczyć o dalsze postępy. Każdy gest wsparcia z Waszej strony ma wielkie znaczenie i będziemy za niego bardzo wdzięczni!  Anna, mama

3 475,00 zł ( 21.77% )
Still needed: 12 483,00 zł
Michał Czarnecki
Michał Czarnecki , 13 years old

Wyniszcza go jego własny organizm! Pomóż zakończyć dramat Michała!

Problemy ze zdrowiem naszego syna sprawiły, że długo baliśmy się myśli o posiadaniu drugiego dziecka. Niewyobrażalne cierpienie Michałka, bezsilność, chwiejna nadzieja, że w końcu odkryjemy, co mu dolega, i za każdym razem brutalne zderzenie z twardą ścianą – to fundamenty naszego rodzicielstwa. Dziś jedna, jedyna przeszkoda stoi na drodze do uratowania naszego syna – pieniądze! Z całego serca błagamy Was o pomoc! Michał nadzwyczajnie dużo chorował. Prawie każda infekcja szybko przeradzała się w zapalenie oskrzeli lub płuc. Później przychodziła kolejna choroba. I tak bez końca… Mimo tego synek przez pierwszy rok życia rozwijał się dobrze – padły pierwsze słowa i kroki, z których tak bardzo się cieszyliśmy. B.ył kontaktowy i dużo rozumiał. W listopadzie 2012 roku drugi raz w swoim krótkim życiu musiał być hospitalizowany ze względu na poważną infekcję. Wtedy nasz świat zaczął się rozsypywać. Synek zapominał i tracił umiejętności. Nie potrafił już wskazać paluszkiem, gdzie jest mama albo tata. Przestał naśladować dźwięki, mówić i jeść. Przeszedł ogromny regres! Stał się bardzo pobudzony i agresywny! Życie naszej rodziny zmieniło się w horror! Rozpoczęliśmy poszukiwania chytrego, podstępnego potwora, który przez wiele lat ukrywał się przed nami, przyjmując różne maski i oszukując najlepszych specjalistów! Który porwał naszego synka… Odwiedziliśmy wiele gabinetów lekarskich. Wykonaliśmy szereg różnorakich badań, w tym kompleksowe badania genetyczne i metaboliczne. Usłyszeliśmy kilka diagnoz, a każda z nich rozrywała nasze serca na strzępy. Najpierw u Michała stwierdzono encefalopatię, a następnie autyzm atypowy. Choć za każdym razem wkładaliśmy całe swoje siły, by pomóc synowi, żadna terapia i leczenie nie przynosiły efektów… Martwiliśmy się, tym bardziej że po każdym najmniejszym przeziębieniu funkcjonowanie synka bardzo się pogarszało. Nie poddawaliśmy się jednak, aż wreszcie, po pełnym panelu badań, stanęliśmy twarzą w twarz z niezwykle brutalnym przeciwnikiem.  Dzisiaj wiemy, że Michał ma zespół PANS – autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego. Naszemu dziecku wypowiedział wojnę jego własny organizm! Leczenie immunoglobulinami to ogromna i jedyna szansa, by wreszcie mógł żyć jak rówieśnicy. Niestety, w jego wypadku nie zostanie ono zrefundowane… Zdrowie naszego syna wyceniono na pół miliona złotych. Błagamy Was o pomoc! Jesteśmy normalną rodziną, nie mamy takich pieniędzy! Przez lata szukaliśmy właściwej diagnozy. Może gdyby udało się to wcześniej, Michał mógłby dziś chodzić do szkoły z innymi zdrowymi dziećmi! Prosimy, pomóżcie nam ułożyć ten ostatni element układanki… Monika i Darek, rodzice 👉🏼 Licytacje dla Michałka

117 467,00 zł ( 21.73% )
Still needed: 423 012,00 zł
Julek Figger
1 day left
Julek Figger , 4 years old

Cukrzyca przejęła kontrolę nad życiem Julusia! Pomocy❗️

Wszystko zaczęło się od dnia, w którym pani w przedszkolu zauważyła, że Julek pije bardzo dużo wody. Wcześniej bywało tak, gdy zaczynały się u niego infekcje, dlatego jeszcze tego samego dnia pojechałam z synkiem do lekarza. Tam wszystko działo się już bardzo szybko… Okazało się, że problem tkwił gdzie indziej! Poziom cukru Julka był zatrważająco wysoki! Niedługo później, lekarz oznajmił, że moje dziecko choruje na cukrzycę! Od razu trafiliśmy do szpitala, niezbędne było ustabilizowanie stanu synka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że spędzimy tam prawie dwa tygodnie!  To wszystko stało się tak niespodziewanie… Ciężko było odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wiedziałam, że całe nasze dotychczasowe życie drastycznie się zmieni. Musiałam nauczyć się obsługiwać pompę insulinową, a także nakłuwać paluszek synka, by sprawdzać poziom cukru. Jak miałam wytłumaczyć dziecku, że muszę sprawiać mu ból, by wiedzieć, że jest bezpieczne? Obecnie Juluś większość czasu musi spędzać w domu. Żyjemy z minuty na minutę, a wszystko zależne jest od poziomu cukru synka. Nie mogę wyjść z nim na spacer, dopóki nie sprawdzę, czy wynik jest dobry. Julek jest jeszcze mały i ciężko mu to wytłumaczyć.  Mój synek nie rozumie, dlaczego może jeść tylko w określonym czasie i tylko niektóre rzeczy. To bolesne zarówno dla niego, jak i dla mnie – tak bardzo chciałabym zapewnić mu beztroskie dzieciństwo! Nie jest to jednak możliwe, gdy każdy posiłek musi być dokładnie wyliczony… Moje serce za każdym razem rozdziera widok smutnego synka, któremu nawet nie mogę dać nic do zjedzenia przez nieprawidłowy poziom cukru! Nadzieją na lepszą codzienność Julusia jest leczenie i specjalistyczne terapie. Niezbędny jest też kosztowny sprzęt do pompy insulinowej. To dla niego jedyna szansa na powrót do zdrowia!  Niestety, teraz największą przeszkodą są pieniądze. Przez chorobę syna, musiałam zrezygnować z pracy, by móc opiekować się Julkiem na co dzień. Nie jestem w stanie sama zapewnić mu drogiego leczenia, którego potrzebuje… Każda wpłata będzie ogromnym wsparciem!  Edyta, mama

10 396,00 zł ( 21.71% )
Still needed: 37 477,00 zł