Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Leszek Zaremba
Leszek Zaremba , 87 years old

Więzienie własnych ograniczeń – proszę, pomóż mi się z niego uwolnić!

Na cukrzycę choruję właściwie od zawsze. Nauczyłem się z nią żyć i z tego życia korzystać. Mimo swojego wieku dalej miałem dużo planów i marzeń... Całe moje dotychczasowe życie zostało mi brutalnie zabrane 3 lata temu, kiedy w wyniku choroby amputowano mi nogę.  Z aktywnego emeryta zmieniłem się w więźnia własnych ograniczeń. Po mieszkaniu chodzę tylko dzięki chodzikowi, ale wyjść z domu nie dam rady... Zejście po schodach jest dla mnie zbyt trudną przeprawą. A tak bardzo chciałbym jeszcze czuć się potrzebny! Z Waszą Pomocą niedawno udało się zebrać środki na schodołaz, który pozwoli mi i mojej żonie wydostać się z mieszkania. Chcielibyśmy mieć nadal możliwość być samodzielnymi. Niestety, prowadzenie samochodu już nie wchodzi w grę, dlatego chciałbym, aby udało się zebrać na dwuosobowy skuter inwalidzki. Wówczas moglibyśmy razem pojechać na zakupy, czy nawet wybrać się na spacer.  Udało nam się również otrzymać dofinansowanie likwidacji barier architektonicznych. To dla nas ogromna pomoc i ułatwienie, bo będziemy mogli czuć się bezpiecznie w naszym mieszkaniu. Niestety część musimy zapłacić z własnych środków, a na to nas nie stać. Dlatego z całego serca prosimy o pomoc, o możliwość pozostania samodzielnymi. Leszek i Krysia

4 204,00 zł ( 21.71% )
Still needed: 15 158,00 zł
Szymon Leske
Szymon Leske , 21 years old

O krok od tragedii... Szymon wciąż ma szansę na sprawność

Mnóstwo planów, marzeń i zamierzeń - wszystko nagle stanęło w miejscu zatrzymane przez tragedię, która dotknęła całą naszą rodzinę. Kiedy widzisz kartkę zadrukowaną niejasnymi sformułowaniami, które właściwie nic ci nie mówią, a lekarze przejmująco milczą, do głowy zawsze przychodzą najgorsze scenariusze…  Mówi się, że wypadki chodzą po ludziach, nikt jednak nie spodziewa się, że to jego może dosięgnąć największa tragedia. Bo to, co się stało - to dla nas i naszych najbliższych prawdziwy dramat. Mimo, że od wypadku mijają kolejne miesiące to strach wciąż jest ogromny… nadzieja wciąż jednak nie zniknęła, bo to, co utracone wciąż można odzyskać! Szymon zawsze był pełen energii, zawsze aktywny, ciągle w biegu. Często śmialiśmy się, że trudno nadążyć za osobą o takim temperamencie. Na progu dorosłości Szymon planował przyszłość, którą początkowo wiązał ze sportem. Chciał tak jak jego idole zdobywać gole w barwach Arki Gdynia i dążyć do kolejnych sukcesów. W takich momentach w życiu wszystko wydaje się być w zasięgu, ten wiek rządzi się własnymi prawami. Bardzo wspieraliśmy naszego syna w jego dążeniach, wierząc, że sam jest w stanie wybrać dla siebie najlepszą drogę.  Niestety, jego podróż w kierunku spełniania planów została brutalnie przerwana. Kiedy usłyszeliśmy wypadek, na początku wygrał mechanizm obronny - mieliśmy ogromną nadzieję, że to nic groźnego. Kiedy dowiedzieliśmy się, w jakim stanie jest Szymon, byliśmy przerażeni! Dokumentacja medyczna zapełniona rzędem liter, które właściwie nic nam nie mówiły… Jedno było pewne - było bardzo źle.  Szymon doznał urazu śródczaszkowego, licznych złamań i urazów. Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej, by organizm w spokoju mógł dojść do siebie. Niestety, po wybudzeniu okazało się, że skutki wypadku są znacznie poważniejsze niż byliśmy w stanie przewidzieć… Szymon wciąż pozostaje w stanie nieświadomości. Widok własnego dziecka leżącego bez ruchu łamie serce. Bezradność bywa dosłownie porażająca. Słowa "proszę czekać" słyszałam już zbyt wiele razy... Mój syn znalazł się na życiowym zakręcie… Boję się myśleć, co będzie dalej, ale wiem, że musimy zrobić wszystko, by zawalczyć o nadzieję! Szymon potrzebuje rehabilitacji, która przeprowadzona pod okiem specjalistów daje nadzieję na nowy początek i odzyskanie, chociaż części tego, co odebrał wypadek. Walczymy o to, by syn mógł samodzielnie oddychać, siedzieć, miał możliwość komunikowania swoich potrzeb. Podstawowe czynności, które na razie pozostają poza zasięgiem… ale mogą wrócić wypracowane pod czujnym okiem specjalistów. Turnus rehabilitacyjny to kwoty, które zwalają z nóg, a jednak w tym momencie to nasza jedyna szansa na wyciągnięcie Szymona z otchłani całkowicie zdominowanej przez chorobę. Dla naszego syna jest nadzieja na namiastkę sprawności! Proszę, pomóż nam o nią zawalczyć! Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Wciąż mam nadzieję, że Szymon odzyska świadomość i porozmawia ze mną tak jak dawniej. Bardzo się boję, że wypadek przekreśli wszystko, co mieliśmy… 

20 406,00 zł ( 21.67% )
Still needed: 73 743,00 zł
Małgorzata Kubat
Małgorzata Kubat , 65 years old

Tragiczny upadek❗️Walka o sprawność trwa❗️

Tylko dalsza profesjonalna rehabilitacja jest w stanie przystosować mamę z powrotem do samodzielnego życia. Niestety jest bardzo kosztowna, dlatego pragniemy przedłużyć zbiórkę.  Nasza historia: Ułamki sekund zadecydowały o tym, że nasza mama walczy dzisiaj o sprawność i powrót do normalności. Była w złym miejscu, w złym czasie... Nie cofniemy tego. Teraz jej przyszłość jest w naszych rękach! Pomożesz nam?  4 czerwca około godziny 11.30 nasza mama potknęła się i spadła ze schodów prowadzących na stację metra w Warszawie. Upadek z kilku metrów w dół na twarz skutkował kompresyjnym złamaniem kręgosłupa w odcinku szyjnym (3 kręgi ucisnęły rdzeń). Po 12 godzinach od zdarzenia odbyła się operacja ratująca jej życie! Kolejny tydzień to pobyt na intensywnej terapii. Po 6 tygodniach od tego feralnego wydarzenia mama dalej przebywała w szpitalu. Mama jest cudownym człowiekiem. Całe życie poświęciła pracy dla ośrodka szkolno-wychowawczego. Za swoją działalność na rzecz dzieci z niepełnosprawnością intelektualną została odznaczona m.in. Brązowym Krzyżem Zasługi nadanym z rąk Prezydenta RP, Srebrnym Krzyżem Zasługi ZHP oraz odznaką „Przyjaciel Dzieci”. Wiele lat była instruktorem w ZHP i komendantem szczepu 111 WDHiZ należącego do Hufca Nieprzetarty Szlak. Ostatnie 7 lat poświęciła opiece nad schorowaną matką, naszą babcią. Nie rozumiemy, dlaczego osobie, która nigdy nic nikomu nie zrobiła złego, przydarzył się taki wypadek, ale to już przeszłość. Trudno nam się z tym pogodzić... Od wyjścia ze szpitala 18 października mama przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym w Górze Kalwarii. Ciężko ćwiczy, widać postępy, choć nie są takie, na jakie całym sercem liczyliśmy. Po 6 miesiącach od wypadku nadal ma porażenie 4 kończynowe.  Wstaje, i jest w stanie utrzymać się chwilę na nogach, ale nie chodzi. Ręce funkcjonują, ale ma przykurcz w dłoniach (nie prostuje palców), więc nie jest w stanie wykonywać codziennych czynności. Nadal we wszystkim jest zdana na nas, rodzinę i personel ośrodka Mama straciła możliwość wykonywania zawodu i dalszego pełnienia swojej misji na rzecz dzieci. I przede wszystkim prowadzenia normalnego, spokojnego życia... Po raz kolejny błagamy, pomóż nam odzyskać nadzieję. Tylko pilna, regularna i specjalistyczna rehabilitacja pomoże jej WRÓCIĆ!  Synowie

6 915,00 zł ( 21.66% )
Still needed: 25 000,00 zł
Katarzyna Kłusek
10:07:54  left
Katarzyna Kłusek , 37 years old

Kasia walczy o zdrowie i sprawność już prawie 40 lat! Pomóżmy wykorzystać wyjątkową szansę!

Jestem Kasia i mam 36 lat. Przez całe swoje dotychczasowe życie zmagałam się z trudnościami obcymi dla większości ludzi. Chciałabym, żeby istniał jakiś sposób na uwolnienie się od nich, niczym za dotknięciem magicznej różdżki – raz na zawsze. Niestety, nie jest to możliwe. Nie oznacza to jednak, że muszę się załamać i poddać! Od urodzenia zmagam się chorobami neurologicznymi oraz niepełnosprawnością ruchową. Na co dzień poruszam się na wózku i potrzebuję pomocy rodziców przy wielu podstawowych czynnościach. Nie stanę nigdy o własnych siłach, nie wsiądę sama do samochodu, nie zamieszkam sama.  Ze względu na słaby stan zdrowia muszę znajdować się pod opieką wielu różnych specjalistów. Wymagam pomocy neurologa, kardiologa, pulmonologa czy też okulisty. Tylko dzięki regularnym wizytom, zaleceniom lekarzy i leczeniu mogę walczyć o swoje zdrowie.  Niestety, koszty opieki lekarskiej nie są jedynym problemem, który spędza mi sen z powiek. Na co dzień potrzebuję pomocy moich rodziców. Do tej pory przez lata to właśnie oni siłą swoim mięśni umożliwiali mi pokonanie schodów czy wejście do samochodu. Niestety, robią się coraz starsi i ze względu na swój wiek mają coraz mniej siły. Coraz trudniej jest im mnie unieść czy gdzieś posadzić. Samo wsadzenie mnie do samochodu staje się przeszkodą nie do pokonania bez specjalistycznego sprzętu.  Na szczęście udało się nam otrzymać częściowe dofinansowanie na zakup samochodu dostosowanego do wózka inwalidzkiego. Dzięki takiemu zakupowi nadal będę mogła dostać się do lekarzy lub na rehabilitację. Nie będę zamknięta w małym świecie swojego domu i najbliższej okolicy. Niestety, refundacja jest jedynie częściowa, a nas nie stać na pokrycie pozostałej części kosztów.  Z tego powodu zwracam się z prośbą do Was. Wiem, że dzięki pomocy ludzi o wielkich sercach niejednokrotnie udaje się przenosić góry. Może tym razem dzięki takiemu wsparciu będzie możliwy zakup samochodu z platformą, która umożliwi przeniesienie wózka? Będę wdzięczna za każdą wpłatę czy udostępnienie mojej zbiórki. Bez Waszej pomocy moja szansa przepadnie.  Kasia

12 675,00 zł ( 21.66% )
Still needed: 45 836,00 zł
Justyna Szczypińska
Justyna Szczypińska , 42 years old

Obrażenia Madzi nie były poważne... Jej mama nie miała tyle szczęścia❗️Pomocy❗️

18 sierpnia 2024 roku. Data, która odcisnęła na naszym życiu wciąż krwawiące piętno. Wtedy wydarzył się wypadek. Justyna wraz z 11-letnią córką Madzią wracały od swojej mamy i babci. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn zderzyły się czołowo z nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem. Trwało to kilka sekund, ale te sekundy wystarczyły, by zmienić życie naszej rodziny w koszmar. Madzia pamięta całość zdarzenia. Po obserwacji w szpitalu okazało się, że na szczęście nie doszło do większych obrażeń. Ale Justyna nie miała tyle szczęścia. Śmigłowiec zabrał ją do szpitala w Bydgoszczy. Tam otrzymaliśmy diagnozę, która sprawiła, że z naszego i tak chwiejnego świata zostały już zgliszcza – liczne złamania kończyn i żeber i obrzęk mózgu, który uwięził Justynę w stanie śpiączki, w której przebywa do dzisiaj… Wiemy już, że Justyna będzie musiała trafić do specjalistycznego ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie czeka ją intensywna i bardzo kosztowna terapia. Niezwykle trudno nam wszystkim pogodzić się z takim stanem rzeczy... A najbardziej ze wszystkich odczuwa to Madzia, która codziennie tęskni za mamą. Razem z nią realizowała swoje pasje, były nierozłączne, zawsze razem w każdym aspekcie. Teraz każde ich spotkanie jest jednostronne. Umysł Justyny jest gdzieś daleko, ale wierzymy, że walczy z całych sił, by powrócić do swojej Madzi. Justyna była bardzo aktywna. Brała udział w wielu zawodach strzeleckich, zwiedzaniach fortyfikacji, wolontariatach i życiu zawodowym w OWC… Teraz to wszystko legło w gruzach. Ale mamy nadzieję, że do nas wróci. Trzymamy się tej nadziei desperacko i ze wszystkich sił. Ale każdego dnia boimy się, że po prostu zabraknie nam pieniędzy na dalszą walkę o sprawność. Dlatego bardzo, z całego serca prosimy o Wasze wsparcie. Bliscy Justyny

38 823,00 zł ( 21.64% )
Still needed: 140 514,00 zł
Paulina Kucińska
Paulina Kucińska , 4 years old

Bez rehabilitacji wszystko pójdzie na marne! Pomóż Paulince!

Paulinka nie może być samodzielna jak inne dzieci w jej wieku. Żyje jak marionetka. Nie umie chodzić, mówić, jeść samodzielnie ani sygnalizować potrzeb. Choroba zbyt mocno spustoszyła jej organizm. Przyszła na świat w lutym 2020 roku, najpiękniejszym dniu w naszym życiu, bez żadnych komplikacji. Początek wspólnego życia z kolejną małą istotką w naszej rodzinie wyglądał bajecznie. Cieszyliśmy się z narodzin, każdej chwili razem, już po raz trzeci oszaleliśmy z miłości do dziecka! Nasza radość nie trwała jednak długo. Śmiech zamienił się w płacz, a radość w smutek i strach. Kolejne badania, rozszerzyły już i tak trudną diagnozę. Po wykryciu wiotkości krtani, mięśni i obniżonego napięcia, rezonans magnetyczny głowy wykazał zmiany niedotenieniowo-niedokrwienne. A przeprowadzone badania genetyczne, na które było nas stać dzięki Waszemu wsparciu, przyniosły kolejną okrutną diagnozę. Okazało się, że Paulinka cierpi na Zespół Angelmana. Byliśmy przerażeni! Córeczka nie jest samodzielna. Choroba spowodowała opóźnienie psychoruchowe i ujawnienie się padaczki. Na szczęście przyjmuje leki i napadów już dawno nie było.  Dzięki wsparciu z poprzednich zbiórek mogliśmy też kontynuować terapię i rehabilitację i Paulinka postawiła nawet pierwsze kroczki! To ogromne, ogromne postępy, ale jeśli zabraknie nam środków, będziemy musieli przerwać rehabilitację. To jedyny ratunek! Bez tego Paulinka bezpowrotnie straci szansę na samodzielność i wszystko, co wyprowadziliśmy, przepadnie. Niestety, leczenie i rehabilitacja kosztują majątek! Toniemy w morzu potrzeb, dlatego znów musimy prosić Was o pomoc! Już raz pokazaliście, że możemy na Was liczyć. Czy tym razem również wyciągniecie do naszej Paulinki pomocną dłoń? Rodzice

3 310,00 zł ( 21.6% )
Still needed: 12 010,00 zł
Mateusz Gołąbek
Urgent!
Mateusz Gołąbek , 19 years old

Jedyne czego pragnę to ŻYĆ❗️Pomóż mi pokonać GUZA MÓZGU❗️

Mam na imię Mateusz i mam 18 lat. Uczę się średnio, mam trochę kolegów. Lubię historię, politykę, filozofię i militaria. Mam plany i marzenia, jak każdy nastolatek. Niestety, niecały rok temu moje całe życie zmieniło tor. Stało się walką na śmierć i życie.  We wrześniu 2023 roku zdiagnozowano u mnie guza mózgu. Zaczęło się od niewinnych bólów głowy. Mniej więcej w tym czasie byłem umówiony na konsultację okulistyczną. Podczas badania dna oka okulista zauważył, że moja gałka nerwu wzrokowego jest bardzo obrzęknięta. Usłyszałem, że muszę jak najszybciej skonsultować to z neurologiem i wykonać rezonans. Z gabinetu wyszedłem trzymając w ręku skierowanie.  Kilka dni później przeszedłem szczegółowe badania. To wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że mam guza mózgu – bardzo dużego guza 8x6 cm – glejaka IV stopnia. Nie mogłem w to uwierzyć. Jestem przecież jeszcze bardzo młody! Chciałem iść na studia, rozwijać się, a właśnie usłyszałem, że muszę walczyć o życie… Na szczęście guz był operacyjny. Operację przeszedłem w warszawskim szpitalu. Wszystko przebiegło pomyślnie, dlatego w następnym kroku rozpocząłem chemio i radioterapię. Rokowania były dobre, żyłem więc nadzieją, że w końcu wszystko zmierza w odpowiednim kierunku.  Niestety, kilka tygodni temu podczas kontrolnego rezonansu usłyszałem słowo, którego najbardziej się bałem – WZNOWA.  Wiem już, że czeka mnie kolejna resekcja guza – operacja została zaplanowana na 8 maja. Następnie ponownie przystąpię, tym razem do silniejszej chemii. Jednak do całkowitego powrotu do zdrowia potrzebuję leczenia za pomocą urządzenia TTF. Ta metoda wraz z chemią czynią cuda.  Jest jednak pewien szkopuł – koszt miesięcznego leczenia wynosi około 120 tysięcy złotych. Im dłużej stosuje się leczenie, tym większa szansa, że guz nie odrośnie. Minimalny okres terapii w moim przypadku wynosi minimum 8 miesięcy, a najskuteczniejsza terapia to 24-miesiące, co daje kuriozalną kwotę. Dlatego, jeśli czytasz to teraz i możesz jakkolwiek mi pomóc, wesprzeć wpłatą, udostępnić zbiórkę w internecie lub opowiedzieć komuś bliskiemu o mojej historii będę Ci ogromnie wdzięczny.  Jedyne, o czym teraz najbardziej marzę to żyć. Być zdrowy i cieszyć się z życia. Móc z niego korzystać pełnymi garściami. Jestem jeszcze bardzo młody, dlatego z całego serca proszę Cię, pomóż mi spełnić to marzenie.  Dziękuję z całego serca za ten wielki uczynek miłosierdzia wobec mnie. Mateusz ➡️ Wspieraj Mateusza poprzez LICYTACJE na Facebooku!  ➡️ Allegro charytatywnie dla Mateusza

573 893,00 zł ( 21.57% )
Still needed: 2 085 682,00 zł
Damian Herman
Urgent!
9 days left
Damian Herman , 29 years old

Złośliwy guz mózgu próbuje odebrać mu życie❗️PILNIE potrzebna pomoc❗️

Jestem Damian, mam 28 lat. Mam glejaka IV stopnia. Tak właśnie mogę się Wam przedstawić, bo od kilku miesięcy wisi nade mną widmo wyroku śmierci. To jeden z najbardziej złośliwych i agresywnych nowotworów. Wciąż nie mogę się z tym pogodzić, wciąż trudno mi zrozumieć, dlaczego w tak młodym wieku muszę walczyć o życie.  Choć odpowiedzi nie znalazłem do teraz, musiałem podjąć walkę. Dzięki otrzymanemu wsparciu udało się zebrać środki na pierwszą serię leczenia NanoTherm oraz TTFields, za co jestem Wam niesamowicie wdzięczny! Wiem już jednak, że konieczna będzie kolejna seria. By nie tracić czasu (jak się domyślacie, w moim przypadku każdy dzień ma znaczenie) podjąłem decyzję, by już teraz rozpocząć zbiórkę na dalsze leczenie. Poznaj moją historię:  Do momentu choroby prowadziłem bardzo aktywny tryb życia. Dwa lata temu wszystko się zmieniło. Pamiętam ten dzień. Spotkałem się ze znajomymi, gdy nagle poczułem się słabo. Zemdlałem. Karetka pogotowia zabrała mnie do szpitala, w którym zostałem jeszcze przez dobę. Zrobiono mi podstawowe badania i kiedy poczułem się lepiej, opuściłem oddział, trzymając w ręku skierowanie do neurologa.  Wszystkich bardzo niepokoił fakt, że wciąż nie wiedzieliśmy, co było przyczyną omdlenia. Konsultacja z neurologiem i kontrolny rezonans w końcu dały jasną odpowiedź. Zdiagnozowano u mnie nowotwór mózgu – wtedy gwiaździaka I/II stopnia. Chyba nie muszę mówić, w jak wielkim byłem szoku.  Pozostałem pod opieką neurologa. Niestety po kilkunastu miesiącach obserwacji nastąpił rozrost guza do postaci gwiaździaka anaplastycznego III stopnia. Mój stan się pogarszał. Lekarze podjęli decyzję o jego całkowitej resekcji, do której ostatecznie doszło w lutym 2023 roku. Leczenie miały wzmocnić chemio i radioterapia (cykl 30 dawek podawanych codziennie), a później chemioterapia uzupełniająca w 6 dawkach raz w miesiącu przez 5 dni.  Od tamtego momentu żyłem nadzieją, że będzie już tylko lepiej. Powoli wracałem do zdrowia. W lipcu, tak jak zalecał lekarz, stawiłem się na rezonans kontrolny. Jednak słowa, które usłyszałem w gabinecie, kompletnie powaliły mnie na kolana – "wznowa i progres zmiany nowotworowej do postaci glejaka wielopostaciowego IV stopnia". Byłem kompletnie zdruzgotany… Niestety, diagnoza została potwierdzona biopsją wykonaną we wrześniu. ​Ze względu na to, że dotychczasowe sposoby leczenia nie zatrzymały rozwoju choroby, zdecydowałem się wdrożyć innowacyjne leczenie metodami NanoTherm oraz TTFields. Obie dają mi naprawdę dużą szansę na wyzdrowienie.  Są jednak bardzo kosztowne – jedna terapia to koszt 40 tys. euro, czyli około 190 tys. złotych! Dzięki dobroci Waszych serc udało nam się uzbierać środki na pierwszą serię. Trudno opisać słowami, jak bardzo jestem Wam wdzięczny za okazane wsparcie. Daliście mi ogromną nadzieję i siłę do dalszej walki. Kwota dalszego leczenia wciąż przewyższa możliwości finansowe, zarówno moje, jak i moich najbliższych, dlatego ponownie muszę prosić Was o pomoc. Proszę, pomóżcie mi wrócić do zdrowia i znów cieszyć się pełnią życia, które tak kocham! Damian Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

45 908,00 zł ( 21.57% )
Still needed: 166 858,00 zł
Franciszek Furowicz
Franciszek Furowicz , 6 years old

Jedynie drogie leczenie da Frankowi szansę na pierwszy krok

Nasz syn urodził się w lipcu 2018 r. Ma Mózgowe Porażenie Dziecięce wynikające z poważnego uszkodzenia mózgu, do którego doszło podczas porodu. Chodzi samodzielnie, ale zawsze potrzebuje ortez wspierających jego nóżki oraz asysty osoby dorosłej. Niestety Franio nie mówi, chociaż z pewnością ma wiele do powiedzenia… Jego dłonie, pomimo ćwiczeń, nie są w stanie ugniatać plasteliny czy układać klocków. Wszystko to niszczy piękne dzieciństwo, którego tak bardzo chcielibyśmy mu zapewnić...  Pomimo ograniczeń, jest szczęśliwym chłopcem, który lubi poznawać świat. Marzymy o jego samodzielności – żeby potrafił się sam ubrać, utrzymać coś w dłoni, może nawet samodzielnie wejść po schodach. No i by w końcu zaczął mówić… Każdego dnia syn potrzebuje wsparcia rehabilitantów, masażystów, logopedów, specjalistycznych sprzętów i terapii, a na to potrzeba bardzo dużo pieniędzy. W ubiegłym roku Franio przeszedł terapię komórkami macierzystymi. W sumie dostał 5 podań po 10 mln komórek każde, za łączną kwotę 45 tys. zł. Po każdym kolejnym podaniu był na turnusie rehabilitacyjnym. Dzięki terapii widzieliśmy ogromny postęp, nasz syn w końcu zaczął się rozwijać! Teraz niezbędna jest druga część terapii, która niestety znów kosztuje krocie.   Jedno podanie to aż 30 mln komórek, jednak jego koszt to 28 500 zł. Podań może być maksymalnie 5, ale na ten moment niestety nie mamy niezbędnej kwoty. Pierwsze podanie już w lutym. Dlatego prosimy o Wasze wsparcie finansowe na dwa podania, czyli 57 tys. zł. Każda złotówka może sprawić, że Franio będzie samodzielnym i sprawnym chłopcem! Dziękujemy! Rodzice   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

13 077,00 zł ( 21.56% )
Still needed: 47 562,00 zł