Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Beata Czyżewska
Beata Czyżewska , 49 years old

Mama nas słyszy, reaguje na nasz głos, zaczęła chodzić! Błagamy, pomóż nam w walce o mamę!

Chcieliśmy chronić siebie nawzajem, ale życie brutalnie pokazało nam, że nie można mieć wszystkiego pod kontrolą. Byliśmy za granicą, gdy doszło do dramatycznego zatrucia organizmu naszej mamy Beaty. I chociaż natychmiast udaliśmy do szpitala, by ją ratować, a jej ciało broniło się jak mogło, doszło do rozległego udaru… Do Polski mogliśmy wrócić dopiero po pięciu miesiącach od tej tragedii.  Mama zapadła w śpiączkę, a zgoda lekarza na podróż samolotem była kluczowa. Odżywiana jest za pomocą PEGa, a w gardle ma rurkę tracheotomijną. Od kiedy było to możliwe rozpoczęliśmy rehabilitację i pracę z logopedą. Niestety, z braku środków musieliśmy zaprzestać rehabilitacji i najlepiej jak potrafimy, zajmujemy się mamą w domu.  Razem z braćmi i tatą czuwamy przy niej, by niczego jej nie brakowało oraz by wiedziała, że jesteśmy blisko. Z rodzeństwa jestem najstarsza i zdecydowałam się przerwać studia, by być przy mamie oraz, by tata mógł pracować. Musimy sobie wspólnie pomagać i walczyć o zdrowie mamy – to jest teraz najważniejsze. Regularna fizjoterapia dawała widoczne postępy, mama była w stanie przejść kilka kroków wspierając się o drugą osobę. Dążymy też do tego, by usunąć rurkę tracheomijną z nadzieją, że wkrótce odzyska głos i mowę.  Mama słyszy i rozumie co do niej mówimy. Poprosiłam, by mnie przytuliła a ona wyciągnęła w moją stronę rękę. Choć jest słaba wie, że jest w domu z kochającą ją rodziną. To daje nam siły i wiarę, że małymi kroczkami mama będzie odzyskiwała zdrowie i sprawność.W tym momencie blokuje nas brak środków na pokrycie leczenia i rehabilitacji.  Instytut Neurorehabilitacji w Olsztynie przygotował program specjalistycznego wsparcia dla naszej mamy. Koszt dwunastu tygodni wynosi około 60 tysięcy złotych. Każdy dzień to strata wielu godzin rehabilitacji i terapii pokrewnych. Już teraz widzimy, że dni mijają a jej się nie polepsza. Nie wyobrażam sobie tego, że brak pieniędzy może być wyrokiem skazującym ją na taki stan do końca życia.  Każdego dnia modliłam się, by ten wypadek okazał się tylko złym snem, koszmarem, z którego za chwilę się obudzę. Proszę o cud, który uwolni mamę od cierpienia. Wiem, że dobro ludzkie ma niezwykłą siłę. Potrzebujemy tej siły, by nasza mama odzyskała dawne życie. Rodzina Beaty – dzieci i mąż

19 130,00 zł ( 32.47% )
Still needed: 39 770,00 zł
Kubuś Jasiński
Kubuś Jasiński , 7 years old

Kubuś jest bardzo dzielny, ale potrzebuje Twojej pomocy!

Kubuś urodził się 8 maja 2017 roku. W pierwszej dobie życia zdiagnozowano u niego wrodzone wodogłowie, natomiast w trzeciej dobie życia – wrodzoną toksoplazmozę. Od tamtej pory każdego dnia walczę o synka, chcąc ułatwić mu życie.  Moje dziecko od urodzenia przebywało w kilku szpitalach: w Mielcu, Rzeszowie oraz w Warszawie – tam spędził ponad trzy miesiące! W związku z wodogłowiem w pierwszych dwóch tygodniach życia przeszedł zabieg założenia aż dwóch zbiorników Rickhama. Obecnie synek ma założoną zastawkę komorowo-otrzewnową, co zdaniem neurochirurgów, jest najlepszym rozwiązaniem.  W związku z toksoplazmozą Kubuś zmaga się również z toksoplazmozą oczną, która bardzo niszczy jego wzrok. Aktualnie synek widzi tylko na prawe oko, ale nie wiadomo w jakim stopniu. Lewe oko z kolei jest całkowicie niesprawne! Toksoplazmoza jest o tyle trudna, że niestety może po wyleczeniu powrócić – wtedy atakuje oczy. Modlę się, aby nigdy nie powróciła i, żeby mój synek nie musiał na nowo przechodzić tego koszmaru! Od 2022 r. Kubuś ma założonego PEGa, dzięki czemu ma więcej siły i zwiększyła się jego waga. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ przez długi czas nie chciał jeść i był bardzo chudy…  Na naszej drodze pojawiła się także padaczka oraz niedowład spastyczny 4-kończynowy. Synek niestety nie siedzi i nie chodzi. Ciężko powiedzieć jak będzie w przyszłości. Ma też problemy z kręgosłupem i biodrami, co wiąże się z ryzykiem operacji...  W tym roku przeszedł już jeden zabieg, który miał na celu zmniejszenie napięcia mięśni w nogach, aby na jakiś czas odroczyć operację bioder. Tak bardzo bym chciała, aby Kubuś zrobił kiedyś swój pierwszy krok. To moje marzenie, jako jego matki... Mimo swojej choroby Kuba jest bardzo pogodnym i uśmiechniętym dzieckiem, choć przez pierwszy miesiąc życia było ciężko: nie ruszał się, nie reagował na otoczenie, nie jadł samodzielnie. Dzielnie jednak znosił pobyt w szpitalu. To dzięki leczeniu oraz opiece lekarzy i pielęgniarek moje dziecko jest dzisiaj w dużo lepszym stanie niż na początku, za co już zawsze będę wdzięczna!  Kuba ma także siostrę i dwóch braci w wieku 9, 12 i 16 lat. Pogodzenie wszystkich wydatków dnia codziennego z tymi, które są priorytetowe względem Kuby jest trudne. Dlatego pragnę prosić wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie w zbiórce. Zebrane środki zostaną przeznaczone na leczenie mojego synka, rehabilitację, ale także na badania, wizyty u lekarzy, leki, które Kuba bierze na stałe oraz na niezbędny w rehabilitacji sprzęt.  Dziękuję za każdą okazaną pomoc, mama Kubusia ➡️  Kubusiowy Świat - moje życie z wrodzona toksoplazmoza

24 186,00 zł ( 32.47% )
Still needed: 50 283,00 zł
Paweł Nikiel
Urgent!
Paweł Nikiel , 45 years old

Nowotwór próbuje odebrać Pawłowi życie❗️POMÓŻ❗️

Końcem września 2023 roku na głowie mojego męża pojawiła się niewielka zmiana. Nawet w najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że będzie ona przyczyną najcięższej walki, z jaką przyjdzie się mierzyć Pawłowi. Niestety wróg wytoczył ogromne działa i dziś atakuje bez opamiętania. Mąż gaśnie w moich oczach, a ja mogę tylko wołać z wszystkich sił o pomoc! Ale zacznijmy od początku… Paweł dostał się na wizytę do lekarza końcem listopada 2023 roku. Dostał termin na usunięcie zmiany w kwietniu 2024 roku. Niestety, początkowa mała narośl zaczęła rosnąć, boleć i szczypać. Paweł nie mógł dłużej czekać. Udało się przesunąć wizytę na luty. Po 2 tygodniach otrzymaliśmy wyniki badania histopatologicznego. Nie wierzyliśmy w to co się dzieje! Okazało się, że to CZERNIAK ZŁOŚLIWY!  W ciągu kolejnych trzech miesięcy mąż był diagnozowany. Złe wieści spadały na nas jak lawina… Lekarze wykryli guza na nerce i uznali go za przerzut. Paweł został zakwalifikowany do leczenia systemowego. A 5 czerwca przed podaniem pierwszej dawki leku przeprowadzono u niego kolejne badanie TK, na których ujawniły się przerzuty do kości… Byliśmy przerażeni! Po pierwszym podaniu dawki leku było tylko gorzej… Mąż trafił do szpitala ze wstrząsem bólowym. Podczas tomografii komputerowej okazało się, że nowotwór zaatakował już znaczną część kręgosłupa, mostek i żebra. Bez silnych leków przeciwbólowych Paweł nie jest w stanie wykonywać najprostszych czynności domowych. Bardzo cierpi, co rozrywa moje serce. Widzę jednak jak bardzo chce walczyć o życie! Obecnie mąż czeka na trzecie podanie dawki leku, jednak nie wiemy, czy dzięki niemu pokona wroga. Choroba rozwija się bardzo dynamicznie, dlatego chcemy szukać każdej możliwości wsparcia organizmu Pawła. To będzie trudna walka, dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie! Każda złotówka jest dla nas niezwykle cenna. Anna, żona Pawła ➡️ Licytacje 

102 267,00 zł ( 32.47% )
Still needed: 212 654,00 zł
Szymon Sukiennik
Szymon Sukiennik , 9 years old

To choroba sprawia, że Szymon krzywdzi siebie – POMOCY❗️

Jestem mamą 8-letniego Szymona. Jego narodziny miały być najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Niestety, podczas porodu okazało się, że Szymon jest dwukrotnie owinięty i uciśnięty pępowiną wokół szyi. Po porodzie nawet nie płakał. W drugiej dobie życia przeprowadzono USG przezciemiączkowe, które nie wykazało żadnych niepokojących zmian w mózgu, natomiast zostałam poinformowana, że skutki niedotlenienia okołoporodowego mogą ujawnić się w przyszłości. I tak w wieku 2,5 lat okazało się, że Szymuś ma autyzm. Jego rozwój bardzo różnił się od innych dzieci. Ma również wrodzoną wadę serca: ubytek w przegrodzie międzyprzedsionkowej, nadwzroczność obuoczną, koślawość stóp i kolan, Ale największe trudności, z którymi boryka się Szymon, są właśnie skutkiem autyzmu i niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym. Szymuś w wieku 8 lat rozwojowo jest na poziomie mniej więcej dwuletniego dziecka.  Synek od wielu miesięcy staje się coraz bardziej agresywny i autoagresywny. Bije się po buzi, gryzie, drapie do krwi, wszystkich wokół również. W maju zabrało go pogotowie ze szkoły specjalnej, do której uczęszcza. Ciężko było nad nim zapanować. Przez zaburzenia Szymon nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń i na spacerach trzeba trzymać go cały czas za rękę, żeby nie odbiegał zbyt daleko. Przy atakach autoagresji sytuacja również jest bardzo ciężka i mimo ciągłej rehabilitacji i leczenia, nie zawsze jesteśmy w stanie nad nią zapanować… Za każdym razem moje serce pęka, kiedy widzę, jak Szymon cierpi nie z własnej winy. Szymon ma bardzo dużą potrzebę w zakresie integracji sensorycznej, Niestety, mnie nie stać na pokrycie kosztów terapii, ponieważ na co dzień wychowuję go sama. Chciałabym zapewnić mu więcej tak niezbędnego i kosztownego leczenia, ale nie wiem już do kogo zwrócić się o pomoc... Dlatego podjęłam decyzję o zbiórce. Wciąż wierzę w dobro ludzkich serc i wierzę, że z Waszą pomocą uda nam się zebrać potrzebną kwotę na leczenie i badania genetyczne Szymonka. To nasza jedyna szansa, by choć trochę ulżyć mu w ciężkiej codzienności i dać szansę na szczęśliwą przyszłość. Z całego serca proszę o pomoc... Monika, mama Szymona Kwota zbiórki jest szacunkowa.

6 904,00 zł ( 32.44% )
Still needed: 14 373,00 zł
Igor Kakuszyn
Igor Kakuszyn , 11 years old

Czy ta walka nie ma końca? Igor potrzebuje Twojej pomocy!

„Czas pokaże." - tak mówią lekarze. Ale my nie chcemy czekać. Już teraz znów proszę o pomoc! Igor przeszedł pierwszy etap operacji. Pojawiły się nowe pragnienia i marzenia, ale też nowe wyzwania, z którymi nie poradzimy sobie sami... Nasza historia: Najgorsze jest uczucie bezsilności. Świadomość, że możesz tak niewiele. Że nie jesteś w stanie zapewnić swojemu dziecku tego, co najważniejsze – zdrowia i sprawności. Za każdym razem, gdy widzę ból w oczach syna, moje serce pęka. Robię co w mojej mocy, by mógł normalnie żyć, jednak to wszystko, to wciąż za mało... Igor od pierwszych swoich chwil zmaga się z niezwykle rzadką chorobą – wierzchniactwem. To schorzenie, które wiąże się z nieprawidłowo wykształconym układem moczowym oraz kostnym... W wyniku choroby syn bardzo cierpi i zmaga się z uciążliwym problemem nietrzymania moczu.  I choć w sierpniu ubiegłego roku Igor świętował dopiero 9. urodziny – w swoim krótkim życiu wycierpiał już więcej, niż niejeden dorosły... Nasz syn przeszedł wiele skomplikowanych operacji, mnóstwo zabiegów i niezliczoną ilość wyczerpujących badań... Do dziś jesteśmy częstymi gośćmi w szpitalach i regularnie spotykamy się z różnymi specjalistami.  Synek naprawdę chce żyć życiem zwykłego chłopca, nie czując żadnej zależności ani dyskomfortu. Chce się rozwijać, dojrzewać i być wesołym dzieckiem. Ale do tego potrzebuje drugiego etapu operacji, który pokaże, czy potrzebne będą jeszcze kolejne... Niestety, aby doszło do operacji i leczenia, musimy znów zebrać potwornie wysoką sumę! Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc. To jedyna szansa, by Igor żył bez bólu i cierpienia, które obecnie zamienia jego życie w koszmar. Prosimy, spraw, aby tak się stało... Rodzice ➡️ Igor zamiast być w szpitalu, żyje w schronie... Ratunku!

102 355,00 zł ( 32.43% )
Still needed: 213 218,00 zł
Mateusz Kalinowski
Mateusz Kalinowski , 19 years old

Przeszedł już tak wiele... Chcemy, by w końcu cieszył się życiem❗️

Dzięki dobrym sercom Darczyńców udało nam się zakupić wózek! Niestety, kolejne badania pokazały, że nasz Mateusz wciąż potrzebuje pomocy! Nasza historia: Wiem, że to zbyt wiele, jak na jednego nastolatka. Czytam kolejny wypis ze szpitala, zastanawiając się, jak to możliwe, że Mateusz jest w stanie udźwignąć tyle chorób. Każda wizyta u specjalisty, każdy pobyt w placówce medycznej skłania mnie do pytań, jak wiele jeszcze przed nami. Czy kiedyś się to skończy, a jeśli tak, to czy ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie... Mateusz cierpi z powodu pogłębiającej się skoliozy. Mimo operacji kręgosłupa w 2016 roku lekarzom udało się wyprostować go tylko na tyle, by nie zagrażał jego życiu. Niestety, wraz z upływem czasu jest coraz gorzej! Widzę, że Mateusz wykrzywia się coraz bardziej. Operacja jest zawsze ostatecznością. W swoim niespełna 17-letnim życiu syn przeszedł już naprawdę wiele, dlatego teraz tak bardzo bym chciała, by mógł się zacząć cieszyć tym, co ma.  Obecnie Mateusz ma duże przykurcze. Po ostatniej wizycie w szpitalu ortopedyczno-rehabilitacyjnym lekarz zalecił intensywną rehabilitację, by choć trochę wzmocnić jego nogi i ręce. Chcielibyśmy, by syn mógł samodzielnie przesiadać się na wózek. By mógł dalej, razem z tatą jeździć na mecze i wydarzenia sportowe, które tak uwielbia. Do tego niezbędna jest rehabilitacja, ale koszty są naprawdę PRZERAŻAJĄCE. Dlatego znów proszę o pomoc, o szansę dla Mateusza, by mógł dalej robić to, co kocha. Joanna, mama Mateusza

33 114,00 zł ( 32.42% )
Still needed: 69 014,00 zł
Nikola Gościniak
Nikola Gościniak , 21 years old

PILNE❗️Znikają mięśnie, a wraz z nimi gaśnie moje życie

Czasem nie potrafię udźwignąć cierpienia, jakie znosi moja córka. To najgorsze z możliwych uczuć, kiedy widzę, jak łapczywie chwyta resztki powietrza, jej oczy błagają o pomoc. A ja płaczę, bo nic nie mogę zrobić… SMA wyłącza organy odpowiedzialne za wszystkie, nawet te najważniejsze, funkcje życiowe! To zabójcza choroba, a wraz z zanikiem mięśni, znika też Nikola...   Nie potrafię opisać, co czuje matka, kiedy dowiaduje się, że ratunek dla jej dziecka nie istnieje. Nie wiem, jakimi słowami mogłabym opowiedzieć o 14 latach strachu, o nieprzespanych nocach, o miłości, która jest tak silna, że rzuca wyzwanie samej śmierci. To, że wciąż dajemy radę, to zasługa Nikoli, jej uśmiechu i chwil szczęścia, które wielbi tak bardzo, że są potężniejsze niż śmiertelna choroba. Rdzeniowy zanik mięśni wyniszcza cały organizm, atakuje narządy, bez których człowiek nie może żyć - sprawne przestają być kolejno wszystkie mięśnie, coraz słabiej bije serduszko, zanika oddech… W nocy Nikola już nie oddycha samodzielnie - robi to za nią respirator. Jej płuca są tak bardzo niewydolne…   Lekarze położyli Niki w szpitalnym łóżku, uważnie ją obserwowali. Zlecili badania genetyczne, a ja pierwszy raz w życiu poczułam ten przeraźliwy strach. Wynik - SMA2, stan ciężki. Objawy pojawiły się już w pierwszych miesiącach życia Nikoli, co sugerowało, że będzie słabsza niż inne dzieci z tą odmianą choroby. Maluszki cierpiące na SMA1 często umierają zaraz po narodzinach; SMA2 to wróg równie śmiertelny i bezwzględny, można jednak zyskać trochę czasu. Nie wiemy ile, kochamy każdy dzień. Pamiętam, jak jeden z lekarzy poradził nam, abyśmy zdecydowali się na drugie dziecko, mówił, że z Niki nic nie będzie… Ciekawe czy dziś, po latach, widząc jej uśmiech, piękne, jasne włosy i bystre oczka, powiedziałby to samo. W płucach Nikoli zalega ogromna ilość wydzieliny. Wtedy z pomocą przychodzi koflator - asystor kaszlu, sprzęt, bez którego mogłaby się udusić. Bez oddechu nie ma życia. Pamiętam, jak kiedyś, podczas zajęć rehabilitacyjnych, akumulator przestał działać, po prostu się rozładował. W tym samym czasie była awaria prądu, a ja nie mogłam ulżyć mojej córce w bólu! Potrzebowała asystora kaszlu, dusiła się, pogłębiała się niedrożność. Nigdy nie pogodzę się z tym, że od czegoś tak absurdalnego jak baterie może zależeć życie mojego dziecka. Czasem panicznym lękiem napawają mnie chwile, kiedy wychodzimy z domu na dłużej. Boję się puścić moją Nikusię gdziekolwiek samą, beze mnie… Moje serce pękało, kiedy widziałam, jak Niki garnie się do życia. Marzyłam o tym, by spokojnie zasnęła, by w nocy nie dręczyły ją ból i koszmary. Zrezygnowaliśmy z nauczania indywidualnego, Niki poszła do szkoły, bardzo tego chciała. Tam poznała koleżankę, z którą czasem chciałaby wyjść - na spacer czy zakupy. Przekonuje mnie, że przecież nic jej nie będzie, że ma już 14 lat, że da sobie radę. A ja wiem, że wystarczy chwila nieuwagi… Nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdyby Niki coś się stało, a przecież niczego nie da się przewidzieć, nigdy nie wiem, kiedy pojawi się atak ani jak bardzo będzie gwałtowny. Zawsze jestem w pobliżu, podążam za nią, trzymając dystans kilkunastu kroków. Wózek, na jakim jeździ Niki, ma już 14 lat. Do tej pory jakby rósł z Nikolką, był jej drugimi nogami. Teraz nie daje już rady, w tym roku musimy kupić nowy. Chcemy zrobić wszystko, aby uniknąć deformacji ciała. Moja córka cierpi, całe dnie spędza na wózku. Potrzebny jest taki, który powstrzymanie krzywienie się kręgosłupa i nie będzie uciskał na narządy wewnętrzne. Bez specjalistycznego sprzętu, Niki będzie skazana na przegraną w starciu z SMA. Niedopasowany wózek spowoduje lawinę bólu, przykurcze, odleżyny, rany… 14 lat temu, kiedy dowiedzieliśmy się o chorobie Nikoli, o rdzeniowym zaniku mięśni było wiadomo naprawdę mało. Otrzymaliśmy diagnozę, wypis i nie mieliśmy pojęcia, gdzie szukać pomocy. Dziś takie sytuacje nie mają miejsca - dzieci od razu są kierowane do najlepszych specjalistów, rodzice wpisują hasło w internet i wyskakuje cała dotychczasowa wiedza. My wszystkiego musieliśmy nauczyć się sami, dosłownie na skórze-życiu Niki. Pragnę dla Niki samych pięknych chwil, takich bez bólu, kiedy nie  Marzę o wytchnieniu, takim, kiedy człowiek nie musi drżeć ze strachu, a zwyczajnie cieszy się spokojnym dniem. SMA każdego dnia kradnie kawałek mojej córki! Od lat patrzę, jak jej nóżki, stają się coraz bardziej wklęsłe, jak kręgosłup nienaturalnie się wygina. Jest bardzo krzywy, a przez zmiażdżone płuca nie można go zoperować. Lekarze powiedzieli, że istnieje ogromne ryzyko - aż 70% tragicznych szans na to, że moje dziecko nie przeżyje operacji! Kiedyś Nikola nie była taka chudziutka, teraz waży tylko 18 kilogramów, to wszystko zrobił ten okropny potwór, który żywi się jej ciałem...  SMA postępuje, straciliśmy tak wiele… Jesteśmy w stanie z tym żyć, pogodzić się, nie mogę jednak pozwolić, by choroba uczyniła jeszcze większe spustoszenia w organizmie Niki! *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

64 772,00 zł ( 32.38% )
Still needed: 135 228,00 zł
Agnieszka Chaber-Towarek
Agnieszka Chaber-Towarek , 41 years old

Stwardnienie rozsiane zawładnęło życiem Agnieszki i jej rodziny! POMÓŻ❗️

Ja i moja żona wiedliśmy spokojne, szczęśliwe życie. Mamy cudowną, dorastającą córkę. Wszystko tak dobrze się układało! Agnieszka w końcu znalazła swoją wymarzoną pracę, która dawała jej wiele radości i satysfakcji. Tak długo na to czekała… Niestety, nagle wszystko skreśliła choroba!  Nasze życie drastycznie zmieniło się w 2020 roku. U Agnieszki pojawiły się komplikacje po zabiegu usunięcia żylaków. Bardzo bolała ją noga, przez co trafiła do lekarza. Nie dostała jednak jednoznacznej diagnozy. Trudno też było o przyjęcie do szpitala, ze względu na pandemię COVID-19.  Nie mogłem bezczynnie patrzeć na cierpienie żony, musiałem znaleźć przyczynę jej bólu! W końcu udało mi się umówić Agnieszkę do neurologa, który zdiagnozował u niej stwardnienie rozsiane! W tamtym momencie czułem, jak nasz idealny świat się zawala… Tak bardzo martwiłem się o przyszłość! Od tamtego czasu stale walczymy o sprawność Agnieszki. Choroba niestety postępuje bardzo mocno i szybko. Trudno jest mi patrzeć na ukochaną żonę, która niegdyś była pełna siły i energii, a dziś ciało odmawia jej posłuszeństwa… Agnieszce też ta niemoc sprawia wiele bólu i cierpienia.  Żona potrzebuje leków oraz regularnej rehabilitacji. Nie może trafić na wózek, to byłby dla niej zbyt wielki cios! Agnieszka już właściwie nie wychodzi z domu – jej światem stały się cztery ściany, co jest dla niej bardzo przytłaczające… Zrobiłbym wszystko, by choć trochę ulżyć jej w cierpieniu! Na szczęście, pojawiła się ogromna nadzieja na poprawę stanu mojej żony!  Agnieszka trafiła do ośrodka, w którym miała okazję wypróbować specjalistyczny kombinezon. Rozluźnia on napięte mięśnie za pomocą impulsów elektrycznych i aktywuje te słabsze. Jednocześnie zmniejsza też odczuwanie bólu. Wierzymy, że regularne używanie kombinezonu, połączone z rehabilitacją w końcu uwolni Agnieszkę od cierpienia i znacząco polepszy jej funkcjonowanie! Niestety, ogromną przeszkodą w powrocie do dawnego życia i sprawności żony są pieniądze – koszt kombinezonu to blisko 30 TYSIĘCY złotych! Do tego, Agnieszka potrzebuje regularnej rehabilitacji. Refundowane terapie nie są wystarczające, a te nierefundowane bardzo kosztowne. Z całego serca proszę więc o wsparcie mojej żony w walce o sprawność! Każda wpłacona złotówka jest na wagę złota! Łukasz, mąż Agnieszki

9 647,00 zł ( 32.38% )
Still needed: 20 141,00 zł
Nikodem Kornobis
Nikodem Kornobis , 8 years old

Miał 5 miesięcy, gdy zaczął walkę o swoje życie! Dziś ma 7 lat, a ta walka nadal trwa...

Dziękuję z całego serca za Państwa pomoc! Poprzednia zbiórka zebrała się w ekspresowym tempie, o czym nawet nie marzyłam! Nasza walka się nie kończy, cały czas potrzebujemy wsparcia... Jeśli masz w sobie jeszcze pokłady dobra, którym chciałabyś/łbyś się podzielić — będziemy ogromnie wdzięczni!  Nasza historia:  Miałam pozornie zdrowego synka przez niecałe pół roku. Po około 5 wspólnych miesiącach zaczęła się nasza tragedia, która trwa do dziś... Chcę wierzyć, że wydarzy się cud!  Nikoś urodził się pozornie zdrowy. Na jego policzku była niepokojąca narośl, którą lekarze zaraz zaczęli skrupulatnie badać i sprawdzać.  Naczyniak zaczął rosnąć, jednak sytuacja wydawała się być opanowana. Spędziliśmy dużo czas na oddziale. Do domku Nikoś zdążył przyjechać na niedługi czas... Mając 5 miesięcy, rozpoczął heroiczną walkę o życie...  Mój synek podczas zabiegu, który miał być niegroźny, nagle przestał oddychać. Jego małe ciałko przeszło reanimację. Przywrócono mu funkcje życiowe, ale już nigdy nie przywrócono zdrowia... Niedotlenienie mózgu i wiele innych komplikacji pozostawiło ogromny ślad i bagaż, który dziś usiłujemy udźwignąć. Jestem samotną matką wychowującą 2 dzieci, oboje chorzy. Nikodem jest zdiagnozowany jako niepełnosprawny. Jest dzieckiem leżącym, mający dziecięce porażenie mózgowe 4 kończynowe, padaczkę, astmę oskrzelową, refluks żołądkowo-jelitowy i AZS. Do tego dochodzą zwichnięte biodra i łokcie. Prawdopodobnie nigdy nie będzie samodzielny, nie będzie mógł zostać sam, nie pozbędzie się cierpienia...  Jestem jego mamą i pragnę dla niego jak najlepiej. POMIMO WSZYSTKO! Piszę z prośbą o pomoc finansową, ponieważ nie stać mnie, aby zakupić dla niego, chociażby specjalistyczny wózek... By zapewnić mu leczenie, by zadbać o jego zdrowie!   Chcę wierzyć, że wydarzy się kolejny cud. Proszę, wesprzyj naszą codzienną walkę. Zatrzymaj ze mną jego cierpienie, błagam!  Mama

8 612,00 zł ( 32.38% )
Still needed: 17 984,00 zł