Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcela Górecka
15:23:01  do końca
Marcela Górecka , 20 miesięcy

Nieuleczalna choroba odbiera jej dzieciństwo❗️

Świat drugi raz nam się zawalił... Pierwszy cios otrzymaliśmy po śmierci naszego 4-miesięcznego synka, który cierpiał na poważną wadę serca, a kolejny dowiadując się, że nasza córeczka, która miała niebawem przyjść na świat, urodzi się z bardzo rzadkim i ciężkim zespołem genetycznym Wolfa-Hirschhorna (WHS), który wiąże się z wielopłaszczyznowym opóźnieniem rozwoju. Z zespołem WHS rodzi się 1 na 50 000 urodzonych dzieci, z czego 30% umiera przed ukończeniem 2. roku życia. Ze względu na rzadkość schorzenia, niewielu lekarzy wie, czym WHS w ogóle jest i jak należy prawidłowo zadbać o chorego… Długo nie docierało do nas, że przyjdzie na świat nasze dziecko, które w każdej chwili może umrzeć. Nigdy nie zapomnimy słów lekarza, który zalecił, aby jak najszybciej zabrać dziecko, bo to wada letalna. Marcelka urodziła się w 38. tygodniu ciąży w sposób naturalny. Ważyła 2240 g i mierzyła 49 cm. Po dwóch intensywnych tygodniach spędzonych na oddziale neonatologicznym rozpoczęliśmy niekończącą się podróż między wieloma specjalistycznymi gabinetami, u których szukamy ratunku. Córeczka boryka się z problemami rozwojowymi, które wynikają przede wszystkim z ich opóźnienia. Ponadto Marcelka ma głuchotę obustronną czuciową mieszaną, torbiele w główce, które należy obserwować, gdyż mogą przeobrazić się w guza mózgu, agenezję ciała mozaikowego, niedojrzałość bioder, przez co wymagała kilkumiesięcznego zaopatrywania w specjalistyczne ortezy oraz padaczkę, której najbardziej się obawialiśmy… Padaczka jest naszym największym wrogiem, gdyż sieje największe spustoszenie w ciele naszego dziecka i odbiera wszelkie nabyte wcześniej umiejętności, które następnie musimy od nowa wypracowywać. Cały czas uczymy się żyć z tym okrutnym przeciwnikiem, który sprawia, że nigdy nie śpimy spokojnie. Każdy napad wymaga interwencji medycznej, pomimo regularnego przyjmowania leków, które jak się okazało, niewiele są w stanie Marcelce pomóc. Rekonwalescencja po każdym ataku sięga kilku dni, w trakcie których córeczka jest apatyczna. Są to dni, kiedy Marcela wiele śpi, na nic nie reaguje i wydaje się nieobecna. Są to dla nas bardzo trudne doświadczenia… Świadomość, że każdy napad odbiera nam cząstkę naszego dziecka, rozrywa nam serca. Obecnie Marcelka ma niespełna rok, jednak wygląda jak niemowlę. Jest taką naszą małą Calineczką… Przez osłabienie mięśni nie jest w stanie przez dłuższy czas utrzymać główki, jest bardzo chwiejna, nie interesuje się zabawkami – to wszystko sprawia, że wymaga nieustannej, intensywnej i wielokierunkowej rehabilitacji, aby mieć szansę na dalszy rozwój. Niestety wiemy, że jej samodzielność na zawsze pozostanie w sferze naszych nierealnych do spełnienia marzeń, a obecność drugiego człowieka będzie niezbędna do jej prawidłowego funkcjonowania. Jako rodzic, pragnę zrobić dla naszej córeczki wszystko, co tylko możliwe, aby uczynić jej życie piękniejszym. Chcielibyśmy mieć szansę wypróbować wszelkie możliwe metody leczenia, aby mieć pewność, że zrobiliśmy naprawdę wszystko, aby jej pomóc… I tutaj pojawia się nasza serdeczna prośba do Państwa. Nawet najmniejszy Państwa gest ma dla nas ogromne znaczenie na drodze po lepsze jutro. Już teraz dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą pomoc! Mama Marceli Paulina, mama ➡️ Facebook – Marcelka dzielna calineczka ➡️ Licytacje dla Marcelki Kwota zbiórki jest szacunkowa.

25 411,00 zł ( 95,54% )
Brakuje: 1 185,00 zł
Edyta Woźniak
Edyta Woźniak , 38 lat

Los zbyt dużo kłód rzuca mi pod nogi. Ty możesz mi jednak pomóc. Proszę!

Od urodzenia zmagam się z niepełnosprawnością. Przez całe życie było mi bardzo ciężko. Wy podarowaliście mi nadzieję! Nie tylko uwierzyłam, ale i doświadczyłam, że ludzka dobroć potrafi zdziałać cuda. I za to jestem Wam wdzięczna.  Udało się. Najlepsi z najlepszych przeprowadzili operację zespolenia miednicy. Otrzymałam w  końcu możliwość, aby żyć bez bólu. Teraz muszę dokończyć, to co zaczęłam. Rehabilitacja jest kolejnym etapem, który muszę przejść, aby wzmocnić własną sprawność.  Moja historia:  Urodziłam się jako osoba niepełnosprawna, bez szans na przeżycie. Stało się jednak inaczej i mimo dużego upośledzenia ruchowego rozwijałam się jak rówieśnicy. W wieku 19 lat poddałam się zabiegowi wydłużenia nogi, później operacji kręgosłupa. Niestety, coś poszło nie tak i tak zaczął się mój koszmar... Uciski na nerwy, bóle, kolejne zabiegi. Do tego doszły problemy z oddychaniem, po czym okazało się, że to przepuklina oponowa (nawrotowa), przez co byłam już dwukrotnie operowana. W roku 2015 byłam poddana próbie założenia endoprotezy. Operacja się nie udała, zostałam z połamaną miednicą i kością łonową! Ostatnią szansą była operacja miednicy. Lekarze byli w szoku, że byłam w ogóle w stanie funkcjonować. Ponaglali mnie, tłumacząc, że nie mogę dłużej czekać! Zabieg został przeprowadzony, ale było to możliwe tylko i wyłącznie dzięki Waszej pomocy! Nie wyobrażam sobie, co stałoby się z moim ciałem, gdyby nie Wy! Komplikacje jednak mnie nie opuszczały… Po zabiegu na mojej nodze pojawił się KRWIAK, który pękł! W ciężkim stanie przewieziono mnie do szpitala, gdzie znowu przeprowadzono operację! Nie chciałam w to uwierzyć!  Jeszcze większy szok nastąpił później. Okazało się, że układ ruchu nie jest moim jedynym zmartwieniem. Nagle w trybie pilnym musiałam mieć także wycięty woreczek żółciowy oraz wyrostek robaczkowy. Leżałam wtedy w szpitalu i sama nie wierzyłam w to, co się dzieje… Mam nadzieję, że to już koniec kłód, które los zrzuca mi pod nogi. Teraz muszę skupić się na rehabilitacji – to kolejny krok w kierunku mojej sprawności i samodzielności. Dopiero gdy całkowicie przestanę korzystać z kul, możliwa będzie kolejna operacja – tym razem wydłużenia nogi o 3 cm! Na razie mogę obciążać nogę tylko w połowie jej możliwości. Poruszam się na wózku inwalidzkim, a przy balkoniku potrafię wykonać tylko kilka małych kroków. Muszę przejść przez każdy kolejny etap rehabilitacji. Wiem, że będzie to czasochłonne i niestety kosztowne… Dlatego ponownie zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc! Sama nie zdziałam nic. Tylko Wy dajecie mi nadzieję i szansę! Edyta BY ZNÓW STANĄĆ NA NOGI LICYTACJĘ NA RZECZ EDYTY

101 066,00 zł ( 95% )
Brakuje: 5 317,00 zł
Michał Koston
Pilne!
10 dni do końca
Michał Koston , 18 lat

Potrzebna PILNA OPERACJA❗️Michałowi brakuje tchu i grozi niepełnosprawność❗️

To nie jest skolioza, którą powstrzyma czy zniweluje regularna rehabilitacja… Odpowiednie noszenie plecaka, czy właściwa postawa. Michał nieziemsko cierpi! Jego kręgosłup zwija się w literę „S”. Michał rośnie, a wraz z tym krzywi się jego kręgosłup… Musimy jak najszybciej zebrać środki na operacje! Michał ma 16 lat i niestety bardzo zaawansowaną skoliozę, którą da się powstrzymać tylko operacyjnie. Pierwsze oznaki skoliozy pojawiły się w wieku 10 lat. Pomimo podjęcia rehabilitacji oraz intensywnych, codziennych ćwiczeń skrzywienie się pogłębiało… Byliśmy bezradni.  Najszybszy przyrost nastąpił w okresie dojrzewania, podczas znacznego wzrostu Michała. W związku z tym nasz syn został sklasyfikowany do operacji. Niestety… Metoda dostępna w Polsce jest ryzykowna i niezupełnie funkcjonalna… Polega na całkowitym usztywnieniu kręgosłupa. Ta poważna ingerencja w kręgosłup wiąże się z dużym ryzykiem oraz bardzo skomplikowaną i długotrwałą procedurą.  Oprócz trwałego i nieodwracalnego usztywnienia wyjmuje się dyski międzykręgowe i doprowadza do spojenia kręgów! Powrót do aktywności trwa długo, jeśli w ogóle jest możliwy...   Michał bardzo lubi spacery, ale po dłuższym czasie odczuwa dolegliwości bólowe. Ćwiczenia są dla niego bolesne, ale konieczne, ponieważ bez nich dochodzi do różnych deformacji stawów i innych dysfunkcji.  Skolioza z każdym dniem zmniejsza pojemność płuc Michała! Kręgosłup naciska na narządy wewnętrzne! Jego choroba staje się śmiertelnie poważna…  Udało nam się nawiązać kontakt z lekarzem z Włoch, który chce podjąć się zoperowania Michała nowatorską metodą zwaną ASC - Anterior Scoliosis Correction. Jest to alternatywa dla operacji usztywniającej kręgosłup. Dzięki niej można zachować pełną elastyczność kręgosłupa. Przeprowadzana jest metodą mało inwazyjną (dwa małe otwarcia z boku pleców). Nie uszkadzają mięśni, nie wymagają transfuzji krwi!  Michał jest młodym chłopakiem — zależy nam na jego bezpieczeństwie i jak najszybszym powrocie do normalnego życia, do szkoły, do codzienności.  Niestety pozostają dwie ważne kwestie! W przypadku tak zaawansowanej skoliozy operację trzeba będzie przeprowadzić dwuetapowo. Najpierw redukcja skoliozy o około połowę, a po kilku miesiącach dalsza korekcja. Ponadto operacja nie jest refundowana przez NFZ, a koszty są ogromne.  Nie zbieramy na jedną, a na dwie operacje… Dlatego zwracamy się do Państwa o pomoc. W naszej sytuacji prosimy o jakąkolwiek formę wsparcia! Każda jest dla nas ważna, w tym  udostępnianie naszego apelu.  Sami nie zbierzemy tak ogromnej kwoty ratującej zdrowie naszego dziecka.  Nie chcemy czekać na najgorsze, widzieć jeszcze tragiczniejsze skutki skoliozy… Nie mamy już czasu!Rodzice Allegro charytatywni Licytacje Facebook O Michale media o Michale

786 688,00 zł ( 94,94% )
Brakuje: 41 905,00 zł
Dorota Dąbrowska
Dorota Dąbrowska , 12 lat

Choroba nie odpuszcza! Nie pozwól dłużej cierpieć Dorotce!

  Nerwiakowłókniakowatość typu 1 (neurofibromatoza typu 1) uczyniła rzeczywistość naszej córeczki walką o normalne życie. Dorotka to bezbronne dziecko, które walczy z genetyczną chorobą NF1, która zniszczy i chce zabrać nam naszą córeczkę... "Mamusiu, czy ja jestem brzydka, kiedy będę normalnie wyglądać? Dzieci śmieją się ze mnie, nie mam koleżanek." - te słowa pokazują dramat naszej córki. Dorotka przeszła cztery ciężkie neurochirurgiczne skomplikowane operacje usunięcia guza oczodołu, który zniszczył czaszkę i oczodołu. Czaszka i oczodół są tak zniszczone, że potrzebna jest rekonstrukcja, a takie operacje zagrażają życiu naszej córeczki. Guzy mnogie wplatają się w układ nerwowy, uszkadzając narządy wewnętrzne. Gdy guz będzie dalej odrastał, zaatakuje mózg, powodując nieodwracalne skutki uboczne, które mogą doprowadzić do śmierci. Guzy przekształcają się często w nowotwory złośliwe. Niestety po ostatnim rezonansie okazało się, że jest bardzo duże ryzyko wystąpienia guza złośliwego, są nowe zmiany w mózgu i okolicach twarzoczaszki. Dorotka we wrześniu znów przeszła skomplikowaną operację ogromnego guza. Podczas operacji doszło do pęknięcia łuku brwiowego, gdyż skóra jest zbyt zwiotczała. Guz ciągle odrasta, przez co konieczne są kolejne operacje. Częściowo jest nieoperacyjny, oplata narządy wewnętrzne, a próby usunięcia spowodują paraliż twarzy, przez co córka przestanie normalnie funkcjonować, mówić i ruszać twarzą. Kolejnych operacji nie unikniemy. Każda rozmowa z lekarzem powoduje strach  i płacz. Progresja choroby powoduje nowe guzy, których z czasem będzie jeszcze więcej. Dorotka bardzo cierpi, wygląda coraz gorzej, nowe powikłania doprowadzają do kolejnych operacji. Błagamy o pomoc dla naszej Dorotki! Dorotka tryska radością, lecz choroba zabiera jej coraz więcej. Jedyną szansą na ratunek jest prawdopodobnie terapia nierefundowanym lekiem. Lek ten potrafi nawet o 60% zmniejszyć nieoperacyjne guzy. Jeśli tylko dostaniemy zielone światło od naszego lekarza prowadzącego, będziemy chcieli spróbować takiej formy leczenia. Każda złotówka może być tą, która sprawi, że życie naszej córki będzie lepsze! Rodzice ––––––––––– LICYTACJE –> KLIK Reportaż o Dorotce –> KLIK

1 514 745,00 zł ( 94,92% )
Brakuje: 80 999,00 zł
Olga Stępień
Olga Stępień , 11 lat

Wznowa nowotworu u Olgi❗️

Dziękujemy za wsparcie poprzedniej zbiórki! To dzięki Wam miała zapewnioną najlepszą rehabilitację po operacji ręki! Niestety, we wrześniu dowiedzieliśmy się, że nastąpiła wznowa nowotworu! Ponownie prosimy o pomoc! Nasza historia Miesiąc przed 10. urodzinami, w listopadzie 2022, u Olgi zdiagnozowano guza kości ramiennej prawej. Dokładnie to nowotwór złośliwy kości – osteosarcoma wariant osteoblastyczny high-grade. Nasz świat runął, a wszystko inne przestało się liczyć w ciągu jednej minuty… Płacz, niedowierzanie, bezsilność, bezradność. Olga trafiła do szpitala w Szczecinie. Lekarze bardzo szybko zajęli się dokładnym diagnozowaniem. Olga przeszła wiele badań m.in. rezonans, tomografię, scyntygrafię kości, badanie PET. Została również wykonana biopsja na otwartej kości.  Zdecydowano się na wdrożenie chemii. Miała ona na celu zmniejszenie guza oraz ognisk przerzutowych. Wlewy były wielogodzinne i bardzo osłabiały córkę. Potem przyszedł czas na  operację wycięcia guza oraz wszczepienia endoprotezy. Zakończyła się ona sukcesem, a córka kontynuowała chemioterapię! Konieczna była też intensywna rehabilitacja ręki. W trakcie operacji okazało się, że trzeba usunąć część mięśni wraz z guzem. Mimo tego ręka jest coraz bardziej sprawna! We wrześniu myśleliśmy już, że wygraliśmy z tym strasznym przeciwnikiem! Olga biła w dzwon zwycięstwa! Jednak nasza radość nie trwała długo. Niestety w badaniach został wykryty guz w udzie… Badanie histopatologiczne potwierdziło osteosarcomę... Wznowa! Tego słowa boją się pacjenci i rodzice na onkologii… Od diagnozy w listopadzie 2022 roku do września 2023 roku przebiegliśmy maraton, jednak musimy biec dalej... Szukamy dla Olgi jak najlepszego leczenia. Przenosimy leczenie do Warszawy do Instytutu Matki i Dziecka. Niezależnie materiał z biopsji będzie wysłany do USA oraz Niemiec na badania molekularne w celu poszukania leku celowanego.  Serca nam pękają, że nasza córka musi wrócić na salę szpitalną, a nie do szkoły, do koleżanek... Leczenie Olgi będzie teraz generowało duże koszty oraz wymagało częstych dojazdów do Warszawy lub być może zamieszkania tam, w zależności od częstotliwości pobytów w szpitalu.  Nadal będzie też potrzebna rehabilitacja, zwłaszcza po kolejnej operacji... Musimy zrobić wszystko, aby nasza ukochana córka była zdrowa i mogła cieszyć się życiem. Tak jak powinna cieszyć się dziewczynka w jej wieku… Błagamy, pomóżcie nam! Rodzice

151 378,00 zł ( 94,86% )
Brakuje: 8 197,00 zł
Lilka Melnyk
Lilka Melnyk , 3 latka

Bezlitosna choroba, która łamie kości niemowlęcia! Pomagamy małej Lili!

Byłam załamana. Całe nasze życie runęło jak domek z kart. Jak wziąć noworodka na ręce, by nie zrobić mu krzywdy? Jak ją przytulać, kąpać, ubierać czy zmieniać pieluszki? Lila jest tak krucha i delikatna, niczym porcelana. Moje serce jest rozdarte pomiędzy panicznym lękiem o jej bezpieczeństwo a nieodpartym pragnieniem bycia blisko niej...  To była kolejna, rutynowa wizyta u lekarza podczas ciąży. Wiedziałam, że wkrótce powitam na świecie swoją córeczkę Lilę. Jednak w trakcie badań lekarz wykrył nieprawidłowości, których nie potrafił wtedy dokładnie nazwać. To był dwudziesty drugi tydzień ciąży i od tej wizyty całe moje życie zmieniło się w pasmo niekończącego się strachu. Już od momentu narodzin, życie Lili było zagrożone. Każdy jej oddech mógł być ostatnim. Ledwo powitałam swoją kruszynkę, a musiałam liczyć się z tym, że mogę ją żegnać. W końcu, po wielu badaniach lekarze zdiagnozowali wrodzoną łamliwość kości. Jest to choroba genetyczna, na której przebieg nie mamy żadnego wpływu. Gdy jeszcze nosiłam ją pod sercem już doszło do połamania żeber i rączek. Organizm Lili nie produkuje wystarczającej ilości kolagenu, który jest niezbędnym składnikiem nadającym kościom wytrzymałość i prawidłowy wzrost.   Okrutna choroba sprawiła, że Lila na zawsze pozostanie zależna od innych osób. Nie będzie mogła chodzić ani samodzielnie się poruszać. Każdy ruch to ryzyko kolejnych złamań i nieustannego bólu. Zaburzony rozwój kośćca wiąże się z uszkodzeniem słuchu i wpływa na nieprawidłowości w uzębieniu, zwichnięcia stawów, skrócone kończyny oraz trudność w gojeniu ran. Aby pomóc naszej córeczce i zapobiegać skutkom wrodzonej łamliwości potrzebujemy specjalistycznych sprzętów, leków i regularnych wizyt u lekarzy różnych specjalizacji. Jest to niezbędne, aby nie dopuścić do większych uszkodzeń jej maleńkiego ciała. Dzisiejsza medycyna może wspomóc jej rozwój oszczędzając bólu, zapobiegając licznym złamaniom i zniekształceniom. Największym bólem rodziców jest niemoc i bezradność w obliczu choroby dziecka. Dlatego z ogromnym błaganiem zwracamy się do państwa o pomoc w uzbieraniu środków na leczenie naszej Lili. Bez pieniędzy nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Bardzo prosimy o wsparcie - każda wpłata to nadzieja na życie bez bólu naszej maleńkiej córeczki. Natalia - mama Lili ➡️ Licytacje na Facebook'u

351 287,00 zł ( 94,84% )
Brakuje: 19 103,00 zł
Piotr Michalski
Piotr Michalski , 47 lat

Nie pozwól, by złośliwy nowotwór zabrał go rodzinie❗️Uratuj życie Piotra!

PILNE! W tej zbiórce nie liczą się dni, ale godziny! Pod koniec zeszłego miesiąca życie Piotra i jego rodziny rozsypało się jak domek z kart... Guz mózgu, glejak IV stopnia - jeden z najgorszych nowotworów mózgu! Piotr, zdrowy, aktywny czterdziestolatek - mąż, tata, dziadek - w jednym momencie stał się śmiertelnie chory... Bez leczenia zostało mu kilka miesięcy życia, została ostatnia szansa - natychmiastowa operacja! Już w niedzielę przyjęcie do szpitala - prosimy o pomoc! "Mam na imię Piotr, mam 46 lat i potrzebuję Waszej pomocy... Jestem kochającym mężem, ojcem dwójki dzieci - Kamili i Kacpra i dziadkiem dwóch maluszków, które uwielbiam nad życie. Niestety to właśnie o życie przyszło mi walczyć... Dzisiaj chciałbym opowiedzieć Wam moją historię. Poniedziałek, 21 sierpnia, zaczął się jak każdy inny normalny dzień. Poranna toaleta, śniadanie z żoną i podwózka syna na trening. Nic nie wskazywało na to, że ten dzień wywróci moje życie do góry nogami.... Po kolacji z rodziną poczułem ból głowy. Miałem za sobą ciężki dzień, więc sądziłem, że to nic dziwnego. Jak gdyby nigdy nic poszedłem spać, myśląc, że jutro będzie lepiej. Niestety wbrew moim oczekiwaniom następnego dnia bolała jeszcze bardziej. Czułem też potworne zmęczenie. Zrzucałem te objawy na stres, więc nieświadomy, z czym tak naprawdę się mierzę, dotrwałem do końca dnia i poszedłem spać.  W czwartek rano po przebudzeniu zauważyłem, że opadła mi powieka. Postanowiłem nie czekać już ani minuty dłużej i zgłosić się o pomoc. Lekarz zdiagnozował cukrzycę, więc bezzwłocznie przystąpiliśmy do leczenia. Niestety objawy nie ustąpiły, a mój stan pogarszał się z minuty na minutę. Rankiem w sobotę, 26 sierpnia, 5 dni po tym, jak zaczęła boleć mnie głowa, zacząłem wymiotować. Straciłem świadomość. Życie uratowała mi rodzina, która zawiozła mnie na SOR. Tam zaczęło się rozpaczliwe szukanie odpowiedzi na pytanie, co mi dolega. Lekarze na początku podejrzewali udar. Niestety po dalszych, dokładnych badaniach okazało się, że prawda jest dużo gorsza. Wyszło, z czym będę musiał się zmierzyć... W głowie znaleziono guz. Padła diagnoza - GLEJAK wielopostaciowy płata czołowego IV stopnia! Jeden z najgorszych i najbardziej agresywnych nowotworów mózgu... Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Po spotkaniu z lekarzem dowiedzieliśmy się, że rozmiar guza nie pozwala na jego resekcję. Dalsze konsultacje w różnych placówkach potwierdzały, że guz jest nieoperacyjny, a mi pozostało czekać na najgorsze... Jeszcze przed chwilą byłem zdrowym mężem, ojcem, dziadkiem, myślącym, że czeka mnie wiele długich i szczęśliwych lat z rodziną... A tu nagle usłyszałem, że dożyję co najwyżej do Świąt Bożego Narodzenia. Dzięki determinacji mojej córki trafiłem do doktora Witolda Libionki, operującego prywatnie w szpitalu w Kluczborku. Doktor jako jedyny podejmie się operacji. Wycięcie guza to dla mnie JEDYNA szansa na życie! Niestety trzeba działać szybko, w walce z guzem mózgu liczą się godziny! Zabieg jest bardzo kosztowny... Dodatkowo będę potrzebował środki na dalsze leczenie onkologiczne, leki, badania, dojazdy, suplementację... Zaczęła się walka o życie i nie zamierzam się poddać. Bardzo proszę o wsparcie mnie i mojej rodziny w tym trudnym momencie naszego życia. Mam 46 lat, dwójkę dzieci, dwoje wnuków - Hanię i Frania, którzy mają zaledwie 4 i 2 latka. Chcę zobaczyć, jak dorastają, jestem im potrzebny. Za każde dobre słowo i pomoc bardzo dziękujemy ! Piotr

201 699,00 zł ( 94,79% )
Brakuje: 11 067,00 zł
Marzena Majkowska
Pilne!
Marzena Majkowska , 33 lata

Nowotwór już drugi raz pojawił się w naszym życiu... Potrzebna pilna pomoc❗️

Mam 32 lata. Jestem mamą, żoną i nauczycielką. Trzy lata temu zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy migdałów z przerzutami do węzłów chłonnych. Przeszłam operację, chemię indukcyjną i radioterapię połączoną z chemioterapią, ale w ubiegłym roku nowotwór powrócił… Przeszłam dwie operacje krtani wraz z usunięciem nowotworu złośliwego i przeszczepem z lewej ręki i brzucha. By uratować mój głos i możliwość dalszego wykonywania zawodu, lekarze wykonali przeszczep, dzięki któremu mogę mówić. Niestety, lewa ręka została dość mocno uszkodzona i aby wrócić do sprawności, muszę przejść długą i kosztowną rehabilitację również szyi, kręgosłupa i brzucha. Z tym wszystkim nie jest mi łatwo tym bardziej, że choruję już od czerwca 2021 roku i to już drugi raz, gdy w naszym życiu pojawił się nowotwór. Koszt leczenia, rehabilitacji i dojazdów to nawet kilkadziesiąt tysięcy. Dlatego poprosimy o pomoc ludzi dobrego serca, którzy zechcą w jakikolwiek sposób wesprzeć mnie w walce o dawną sprawność i powrót do normalnego życia. Marzena

63 441,00 zł ( 94,65% )
Brakuje: 3 581,00 zł
Alina Kamińska
Alina Kamińska , 56 lat

Moja ukochana mama potrzebuje pomocy, aby pokonać skutki tętniaka❗️POMÓŻ❗️

14 lutego, w Walentynki, złożyłyśmy sobie z mamą życzenia miłości i pełnego, szczęśliwego życia. Rozmawiałyśmy przez telefon, kiedy mama była w aucie. Jechała na narty, czyli robić to, co kochała – uprawiać sport w górskim otoczeniu, w którym czuła się najlepiej.  Po paru godzinach znowu do niej zadzwoniłam. Tym razem odebrał jednak ratownik GOPR.  Wyjaśnił, że mama bardzo cierpi, boli ją głowa, kark i plecy. Potem rozmawiałam z mamą i po chwili wiedziałam już, że czuje ból, któremu nawet ona nie jest w stanie sprostać! Śmigłowiec zabrał ją do szpitala w Bielsku-Białej, a po kolejnych paru godzinach dowiedziałam się, że mamie pękł tętniak w mózgu!  Udało mi się porozmawiać z nią jeszcze w noc przed operacją, gdy po długiej podróży dotarłam do szpitala. Cierpiała, ale zdążyłyśmy wyszeptać sobie, jak bardzo się kochamy... Kilka godzin później pojechała na blok operacyjny.   Przez tydzień mama była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej i nie oddychała samodzielnie! Po wybudzeniu było już pewne, że rehabilitacja jest nieunikniona! To jedyny ratunek w walce o powrót mojej mamy do normalnego funkcjonowania i dawnego życia w nieznanym, na ten moment, zakresie… Każdy, kto zna moją mamę, doskonale wie jak wspaniałą osobą jest przez całe swoje życie. Zawsze działała bezinteresownie i wielokrotnie, zapominając o sobie, oddawała serce i swoją moc, aby pomagać innym.  Mama jest wspaniałą aktorką, wiele lat związaną z Teatrem Bagatela w Krakowie, ale również lektorką i aktorką filmową. Nie sposób zliczyć projektów, w których brała udział. Zawsze zaangażowana, społeczna i oddana sprawie – taką wszyscy pamiętamy moją mamę.  Płynie w niej miłość do wody i natury i mimo mieszkania w mieście, najlepiej czuje się w znanych naszej rodzinie okolicach jeziora Rożnowskiego lub na plaży w jej ukochanych Dębkach. A w tym wszystkim jest wielka miłość do gór, nart i zdobywania szczytów!  Z całego serca proszę o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty na rehabilitację mojej mamy. Każda złotówka to ważna cegiełka dołożona do zapewnienia jej koniecznej, specjalistycznej pomocy. Każdemu dziękuję za ofiarowane dobro i wsparcie! Ola, córka Aliny

213 329,00 zł ( 94,43% )
Brakuje: 12 565,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki