Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartek Rachwał
14 dni do końca
Bartek Rachwał , 8 lat

Pomóż zatrzymać chorobę, która zabiera nam syna!

Bartuś kochał klocki lego, zabawy z bratem, piłkę nożną i berka. Był bardzo żywiołowy i energiczny. Zdrowy, szczęśliwy, uśmiechnięty chłopiec – takiego go pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś takiego zobaczymy...  Zespół Fires, czyli padaczka lekooporna to choroba, która spadła na nas niespodziewanie i zamieniła nasze życie w dramat, którego nie wyobrażaliśmy sobie nawet w najstraszniejszych snach! Choroba sieje spustoszenie w organizmie naszego malutkiego synka, a my nie jesteśmy w stanie jej zatrzymać...  Nasz synek przed ukończeniem 4. roku życia zachorował na rzadką chorobę, jaką jest Zespół Fires. To ciężki i bardzo niebezpieczny rodzaj padaczki lekoopornej, która rozwija się u dzieci uprzednio zdrowych i prawidłowo rozwijających się! Choroba pojawiła się nagle, kiedy nasz synek przechodził infekcję z wysoką gorączką.  Momentu pierwszego ataku padaczki nie zapomnimy nigdy! Strach zupełnie nas sparaliżował. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, jak pomóc naszemu synkowi. Zresztą do dziś tego nie wiemy, chociaż ataków były już setki...  Choroba zaczęła rozwijać się w zastraszającym tempie. W jej przebiegu pojawiło się zapalenie mózgu, utrata pamięci, zaburzenia poznawcze. Każdy atak był resetem mózgu Bartusia i utratą wszystkich dotychczas wykształconych umiejętności! Organizm naszego synka codziennie był degradowany...  Bartek wymagał natychmiastowej hospitalizacji! W marcu 2020 roku trafił do szpitala. Tam, przez 5 miesięcy przebywał na oddziale intensywnej terapii, a następnie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej na kolejne 3 miesiące.  Niestety, po wybudzeniu nie odzyskał świadomości... Szukając pomocy, trafiliśmy do Kliniki Budzik, w której syn przebywa już rok. Do dziś jego stan jest ciężki. Bartuś oddycha przez rurkę tracheotomijną i jest karmiony przez sondę. Nie mówi, nie reaguje na swoje imię, nie uśmiecha się... Wciąż zmaga się z napadami padaczkowymi, silną spastycznością oraz pogłębiającą się skoliozą.  Ciężko patrzeć na własne dziecko w takim stanie. Serce rodzica po prostu pęka na pół...  Zaczęliśmy szukać ratunku wszędzie. Byliśmy pewni, że zrobimy dla Bartusia wszystko, zapukamy do każdych drzwi i będziemy rozpaczliwie błagać o pomoc, by go tylko nie stracić.... Ratunek znalazł się poza granicami Polski w specjalistycznej Klinice w Niemczech. Otrzymaliśmy już wstępne kosztorysy leczenia i wiemy, że bez Waszego wsparcia to się nie uda. Leczenie, rehabilitacja, dojazdy i sprzęty kosztują bardzo dużo. Sami nie jesteśmy w stanie uzbierać tak kolosalnych środków. Dlatego prosimy Was o pomoc, udostępnianie i wpłacanie, choć symbolicznej złotówki.  Błagamy, nie zostawiajcie nas w tej walce i pomóż nam odzyskać syna... Rodzice  ➡️ Pomagamy Bartusiowi! 💚

336 546,00 zł ( 90,38% )
Brakuje: 35 795,00 zł
Kinga Kołakowska
Kinga Kołakowska , 29 lat

Teraz rehabilitacja może ukoić ból Kingi!

Witam drogich darczyńców ponownie. Mam na imię Kinga, mam 27 lat mieszkam w Kętrzynie. Od urodzenia choruję na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe.  dzięki Wam przeszłam pozytywnie zabieg obustronnej osteotomii derotacyjnej kości udowych... Operacja ta była dla mnie ostatnią deską ratunku, ponieważ mimo wielu starań, dotychczasowe leczenie okazało się niewystarczające, a z upływem czasu mój stan zaczął się pogarszać. Panewki biodrowe były wysunięte o 90 stopni, przez co wykrzywiały całe moje ciało, a podniesione i wywinięte rzepki w kolanach powodowały opuchliznę i intensywny, ciągły ból. Moje stopy, biodra i kolana rozchodziły się do wewnątrz, a nie na zewnątrz, jak u każdego zdrowego człowieka, powodując brak równowagi ze względu na słabą siłę mięśni. Teraz, aby utrzymać efekty przebytej operacji i wzmocnić siłę mięśniową najlepszą receptą na to wszystko jest bardzo potrzebna pilna rehabilitacja Jednak okazało się, że będzie ona długotrwała i bardzo kosztowna, lecz jeżeli zaniedbam ten czas po operacji, stracę jedyną i niepowtarzalną szansę, by poruszać się o własnych nogach. Niestety koszt turnusu przechodzi możliwości finansowe moje i mojej rodziny, dlatego po raz drugi proszę Państwa o pomoc. Muszę przejść tę drogę pełną wzlotów i upadków, bolesną rehabilitację, stawić czoła ograniczeniom, z którymi borykam się od zawsze. Niestety, aby dojść do celu, po raz kolejny potrzebuję Państwa wsparcia, bez niego utknę i stracę wszystko, co do tej pory wypracowałam i wywalczyłam, a kosztowało mnie to dużo wyrzeczeń, nerwów oraz wytrwałości. Bardzo marzę piąć się w dalszym ciągu na wyżyny, aby być całkowicie sprawną i samodzielną osobą. Proszę, pomóż mi spełnić moje marzenie. Kocham świat i ludzi. Mimo swoich trudności z optymizmem patrzę w przyszłość. Chciałabym poznawać nowe osoby, podróżować po świecie. Wyjechać do większego miasta, z większymi możliwościami dla osób niepełnosprawnych. Chciałabym też kiedyś poczuć miłość bliskiej mi osoby, założyć  ciepły, rodzinny dom. Jak każdy, mam też wady. Za największą uważam swoją zbytnią wrażliwość – za szybko się wzruszam i zbyt emocjonalnie podchodzę do życia. Nie wszystkie marzenia pewnie się spełnią, ale niczego tak nie pragnę, jak stanąć na własnych nogach, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Wierzę, że dobro, którym człowiek się dzieli z innymi, wraca ze zdwojoną siłą. Z całego serca wszystkim przyszłym darczyńcom ogromnie dziękuję Kinga

36 280,00 zł ( 89,74% )
Brakuje: 4 146,00 zł
Oliwia Kaczmarek
Oliwia Kaczmarek , 5 lat

Operacja jedyną nadzieją Oliwki na samodzielne kroki... Proszę, pomóż❗️

Dopiero co rozpierała nas radość z zielonego paska, a dziś już wiemy, że niestety koszty leczenia i rehabilitacji Olisi znacznie wzrosły! Nie mamy innego wyjścia niż znów prosić Was o wsparcie!  ______________ W 5. dobie po urodzeniu Oliwki, badanie USG pokazało u córeczki wylewy krwi do mózgu, najgorsze z możliwych, 3 stopień po stronie prawej i 4 stopień po stronie lewej. „ Takie wylewy się nie wchłaniają” –powiedziała nam lekarka – „Mózg córeczki został nieodwracalnie uszkodzony. Proszę przygotować się na ciężką niepełnosprawność”.  Byliśmy zdruzgotani, nasz świat runął, rozsypał się jak talia kart. Przez pierwsze miesiące życia Oliwki oswajaliśmy nową sytuację, szukaliśmy po omacku światełka w tunelu, ale statystyki były bezlitosne. Modliłam się o cud. Dochodziły kolejne komplikacje, wodogłowie, retinopatia 3 stopnia, przez którą wzrok Olisi był zagrożony. Konieczna była operacja, jeszcze w inkubatorze Olisia została poddana laseroterapii, której skutkiem ubocznym są rozległe blizny na siatkówce oczu, ale na szczęście Olisia widzi. Nasz pierwszy cud się dokonał. Po 2 miesiącach pobytu w szpitalu rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację i nieustanną walkę o sprawność Olisi. 3-4 godziny codziennych ćwiczeń, wizyty u specjalistów, neurolog, okulista, kardiolog, ortopeda, osteopata, neurochirurg. Diagnoza padła około 1. roku życia - mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe postać spastyczna. Kolejny cios, ból ogromny ale zaraz potem mobilizacja i powrót do intensywnej rehabilitacji. Zaczęliśmy jeździć na liczne turnusy, wprowadziliśmy nowe metody rehabilitacji, vojta, medek, terapia wodna, mikropolarycja. Olisia zrobiła ogromne postępy, bo mówi i czworakuje. 3 miesiące temu spadła na nas jednak kolejna zła wiadomość. Biodra Olini są podwichnięte, w tym jedno 50% w zasadzie do operacji, ale wraz z lekarzami postanowiliśmy, że zanim poddamy Oli operacji bioder musimy poddać ją operacji, która zabierze patologiczną spastykę, która powoduje podwichnięcie. Jesteśmy w momencie, gdzie sama rehabilitacja już nie wystarczy. Lekarze i fizjoterapeuci są zgodni. Konieczna jest operacja selektywnej rizotomii grzbietowej, operacja, która uwolni Olisię od patologicznego napięcia i da jej swobodę ruchu. To jedyna szansa na chodzenie dla Olisi! W przeciwnym razie czeka ją życie w bólu, spowodowane niszczeniem stawów, kości i mięśni. Dr Park, który będzie operował Olisię jest neurochirurgiem i operatorem z największym doświadczeniem na świecie w tego typu operacjach.  Dzięki Waszemu wsparciu przy poprzedniej zbiórce wydawało nam się, że mamy już całość kwoty obejmującej koszty operacji Olisi. Z czasem dowiedzieliśmy się jednak, że zakres operacji u Olisi musiał zostać poszerzony o wydłużenie przykurczonych mięśni łydek i przywodzicieli. Do wszystkiego doszła jeszcze galopująca inflacja, która spowodowała zwiększenie kosztów leczenia, biletów lotniczych i zakwaterowania na miejscu. Z powodu ogromnego wzrostu kosztów zarezerwowaliśmy bezpieczny termin operacji 25 czerwca 2023 roku. Dzięki tej zbiórce pragniemy również zapewnić Olisi intensywną rehabilitację przed i pooperacyjną oraz turnusy rehabilitacyjne już w Polsce. Olisia będzie potrzebowała minimum trzy godziny dziennie intensywnej fizjoterapii. Olisia ma 4 latka, jest naszą najmłodszą córką i jednocześnie pogodną, mądrą zmotywowaną dziewczynką, ale żeby mogła stanąć na nóżki, potrzebuje pilnej operacji i dalszej rehabilitacji! Mamy ogromną nadzieję, że zostaniecie z nami w tej walce i pomożecie nam zebrać do tego czasu potrzebne środki oraz zrealizować nasze największe marzenie - uratowanie sprawności Olisi! Dziękujemy Wam z całego serca za każdy pomocny gest!  Rodzice i siostry Olisi Wesprzyj Oliwkę poprzez licytacje Zapraszamy również na stronę: Oliwka Niezwykła

172 956,00 zł ( 89,66% )
Brakuje: 19 940,00 zł
Kinga Wosztyl
Pilne!
Kinga Wosztyl , 12 lat

Operacja jedyną szansą na życie bez bólu i cierpienia❗️Pomóż Kindze!

PILNE❗️Jeśli nic nie zrobimy, Kingę czeka życie na wózku inwalidzkim! Dziewczynka ma niedowład nóg, ostatnie wyniki są bardzo złe... Kość udowa wysuwa się z panewki, jest już w 60% poza nią... Jeśli dojdzie do najgorszego, Kingę czeka ból nie do zniesienia, przestanie też chodzić... Nie możemy do tego dopuścić! Operacja jest jedynym ratunkiem przed niewyobrażalnym cierpieniem! Rodzice Kingi bardzo proszą o Twoją pomoc: Nasza córeczka Kingusia przyszła na świat 12 tygodni przed terminem. Ważyła zaledwie 980 gramów... Jej stan był bardzo ciężki. Po urodzeniu przeszła operację ratującą życie. Pierwsze chwile naszego dziecka na świecie były naprawdę dramatyczne... Baliśmy się, czy nasza córeczka da radę, czy przeżyje, czy znajdzie w sobie dość siły, by przezwyciężyć śmierć. Było bardzo ciężko. Nie sądziliśmy, że gdy Kinia wygra walkę o życie, będzie czekać ją kolejna - o zdrowie... Kinia jest skrajnym wcześniakiem - tak nazywa się dzieci, urodzone przed 32. tygodniem ciąży. Ich narządy nie zdążyły się jeszcze dobrze wykształcić, co powoduje szereg ciężkich problemów zdrowotnych. Niestety skrajne wcześniactwo u Kini pozostawiło po sobie trwały ślad w postaci niepełnosprawności... Każdego dnia cieszymy się, że nasza córeczka jest z nami i każdego bardzo ciężko walczymy o to, aby Kini żyło się sprawniej i lepiej... Każdy rodzic chce dla swojego maleństwa tego, co najlepsze... Niestety Kinga mało ma z beztroski dzieciństwa, zbyt dużo czasu spędza w szpitalach... Za nią wiele zabiegów, operacji. Od placu zabaw lepiej zna rehabilitacyjną salę. Codziennie dzielnie ćwiczy po to, aby uzyskać jak największą sprawność. Wszystko po to, by żyć normalnie. Jest dzielną dziewczynką, która zadziwia wszystkich swoją siłą. Najgorszym problemem naszej córeczki jest niedowład kończyn... Kinga zmaga się też ze wzmożonym napięciem mięśniowym. Ma przykurcze, problemy z poruszaniem, podwichnięte biodro... Nosi specjalne ortezy. Tylko dzięki nim może chodzić i utrzymywać równowagę... Inaczej jej chore, słabe nóżki nie mogłyby jej unieść. Niestety, to już za mało... Kinia coraz częściej potyka się i przewraca... Cierpi, coraz częściej towarzyszem jej codzienności jest ból. Pęka serce, gdy widzi się cierpienie własnego dziecka... Szukaliśmy pomocy w całym kraju. W końcu dowiedzieliśmy się o Klinice Ortopedii Dziecięcej w Aschau w Niemczech, w której operuje światowej klasy specjalista, doktor Florian Paulitsch. Pomaga dzieciom takim jak Kinga... Okazało się, że stan naszej córeczki jest naprawdę zły. Pilnie potrzebna jest operacja rekonstrukcji biodra oraz kolana. Bez niej naszą córeczkę czeka wózek inwalidzki! Doktor daje nam duże szanse na to, że po operacji nasza córeczka będzie chodzić, a nawet biegać. Nie mamy wiele czasu, aby uratować nóżki Kini. Jeśli dojdzie do całkowitego zwichnięcia, naszą córeczkę czeka niewyobrażalne cierpienie... Nie możemy do tego dopuścić! Chcemy, aby nasza córcia była szczęśliwa, mogła chodzić, skakać i biegać. Żyć bez wózka inwalidzkiego, barier i cierpienia… Potrzebujemy aniołów, które swoją dobrocią pomogą naszej dzielnej wojowniczce przejść przez życie na własnych nóżkach. Potrzebujemy Cię… Prosimy, pomóż naszej Kini. Agnieszka i Łukasz - rodzice Kingi ➡️ Kindze możesz pomóc też przez LICYTACJE - KLIK!

64 280,00 zł ( 89,62% )
Brakuje: 7 441,00 zł
Dawid Buchta
Pilne!
Dawid Buchta , 4 latka

WZNOWA – nowotwór zaatakował naszego synka po raz drugi! Ratuj!

Ostra białaczka limfoblastyczna – WZNOWA. Zaledwie pół roku po zakończeniu chemioterapii koszmar, o którym tak bardzo chcieliśmy zapomnieć – powrócił z podwójną mocą! Nasz 4-letni synek po raz drugi trafił do onkologicznego piekła. Po raz drugi leży w szpitalnym łóżeczku, a przez jego drobne, dziecięce żyły płyną kolejne litry chemioterapii. Jego delikatne loczki dopiero co odrosły, a już wypadają po raz kolejny… Jego ufne oczy po raz kolejny wypełniają ból i łzy.  Nie ma słów, które są w stanie opisać naszą rozpacz. Pierwszy raz diagnozę białaczki usłyszeliśmy, gdy Dawidek miał zaledwie 2 latka. Przez 1,5 roku z całych sił walczył o życie na onkologii. Kiedy już myśleliśmy, że koszmar się skończył, że wróciliśmy do normalności… Choroba wróciła i dziś nasze maleństwo staje walki po raz drugi.  Każde kolejne starcie z nowotworem jest jeszcze trudniejsze – nie tylko dlatego, że wiemy już jakie piekło nas czeka. Białaczka wraca silniejsza, a leczenie musi być bardziej agresywne.  Jak wytłumaczyć synkowi, że musi przejść to wszystko jeszcze raz? Jak wytłumaczyć, że znowu musi zamienić swój bezpieczny, dziecięcy pokoik na salę szpitalną? Jak wytłumaczyć, że tym razem chemioterapia paląca jego żyły musi być jeszcze mocniejsza?  Jesteśmy na dziecięcej onkologii 3. tydzień. Synek już nie je, nie pije, a brzuszek boli go coraz bardziej. Z każdym wlewem chemii Dawidek robi się coraz słabszy. Włoski wypadają już tak mocno, że musieliśmy je ściąć.  Codziennie trzymam rączkę synka przy kolejnych wkłuciach i ocieram łezki płynące po jego buzi. Obiecuję, że wygramy po raz drugi. Obiecuję, że wrócimy razem do domu – do jego taty i rodzeństwa. Przed nami jeszcze długie miesiące w szpitalu. Jeśli po trzech zaplanowanych cyklach chemioterapii nastąpi remisja, nasze maleństwo będzie musiało przejść przeszczep szpiku. Ze względu na zgodność, dawcą zostanie jego starszy, nastoletni brat. Całą rodziną robimy wszystko, co w naszej mocy, by ratować Dawidka.  Sami jednak nie damy rady. Potrzebujemy Waszej pomocy, ponieważ koszty związane z leczeniem, suplementacją i dojazdami do szpitala są niezwykle wysokie. Nasz synek jest bardzo osłabiony nowotworem oraz chemioterapią i będzie wymagał kosztownej rehabilitacji.  Jedyne, o czym dzisiaj marzymy, to by usłyszeć słowa lekarza „Remisja. Koszmar się skończył!”. Marzymy o tej chwili każdego dnia, gdy budzimy się rano i gdy kładziemy się spać. Marzymy, że weźmiemy Dawidka w ramiona, przytulimy z całych sił i wyszeptamy "Jesteś bezpieczny. Wracamy do domu". Prosimy, pomóż nam spełnić to marzenie. Rodzice Dawidka

95 025,00 zł ( 89,32% )
Brakuje: 11 358,00 zł
Andrzej Marcinek
14:16:41  do końca
Andrzej Marcinek , 43 lata

By nie stać się martwym za życia... Upadek z 3 piętra zakończył się tragicznie – POMÓŻ❗️

14 lipca 2023 roku to dzień, który rozbił nasze serca na milion kawałków, a życie Andrzeja tragicznie odmienił. Od tej pory nie będzie ono już takim, jak dotychczas. Najprawdopodobniej na skutek zasłabnięcia w czasie prac remontowych na balkonie, Andrzej wypadł z 3 piętra, prosto na głowę. Cudem przeżył upadek, ale obrażenia, jakich doznał, okazały się potężne. Dwa i pół tygodnia walczył o życie w śpiączce farmakologicznej. Przeszedł w tym czasie sześć skomplikowanych operacji, w tym trzy na kręgosłupie: dwie na szyjnym i jedną na piersiowym. Na ten moment nadal przebywa na OIOM-ie i niestety, mimo wysiłków lekarzy i ogromnej woli walki ze strony Andrzeja wstępna diagnoza nie napawa optymizmem. Andrzejowi, niczym bohaterowi filmu "Motyl i skafander" grozi życie w więzieniu swojego ciała.  Aby poprawić komfort życia i umożliwić funkcjonowanie w społeczeństwie niezbędne będzie zastosowanie intensywnej rehabilitacji w wysokospecjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym, zakup respiratora, bez którego nie może oddychać, zakup cyber-oka, aby mógł komunikować się z otoczeniem, jeśli nie będzie w stanie mówić.  Konieczne będzie także dostosowanie mieszkania do jego potrzeb. Na pewno niezbędny będzie zakup specjalistycznego łóżka i odpowiedniego wózka inwalidzkiego, dzięki któremu mógłby z pomocą opiekuna wychodzić na zewnątrz. Andrzej ma 42 lata. To dobry człowiek. Przede wszystkim wspaniały tata, którego 12-letnia córka Julia tak bardzo potrzebuje! To również troskliwy syn i nieoceniony przyjaciel, który nigdy nie zawodził. Do czasu wypadku był wulkanem energii, człowiekiem bardzo aktywnym, z głową pełną marzeń i pomysłów. Niejednokrotnie sam udzielał się w różnych akcjach charytatywnych. Jego pasją była do tej pory gra na gitarze elektrycznej.  Wraz z zespołem Wielki Las, a wcześniej Emeriten Komando, Tofu Riot i Frei Republik Panama, w których był gitarzystą, grał koncerty często również na rzecz osób potrzebujących pomocy, na chore dzieci, na osoby po wypadkach. Nigdy nie był obojętny na ludzkie cierpienie i niesprawiedliwość.  Teraz sam tej pomocy potrzebuje. Nie sądziliśmy, że będziemy zmuszeni prosić o pieniądze, ale teraz dosłownie o nie BŁAGAMY. Trudno oszacować, jakie ostatecznie będą koszty walki o zdrowie i życie Andrzeja. Jednak już teraz wiadomo, że zdecydowanie przewyższą one nasze możliwości.  Jest to pomoc niezbędna, aby zapewnić Andrzejowi szansę na to, by wrócił w możliwie największym stopniu do funkcjonowania wśród ludzi. Wyobraź sobie, jakby to było żyć do końca swoich dni przy pełnej świadomości umysłu, uwięzionym w niewładnym ciele, bez możliwości mowy i samodzielnego oddechu... To tragedia i niesprawiedliwość, na którą Andrzej nie zasłużył... Nikt nie zasługuje na taki los. Prosimy, nie bądź obojętny! Bliscy Andrzeja Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową ➡️ Licytacje dla Cinka 

330 996,00 zł ( 88,89% )
Brakuje: 41 345,00 zł
Antoś Barej
3 dni do końca
Antoś Barej , 7 miesięcy

Trwa walka o sprawność Antosia❗️

Nasz mały wojownik, Antoś, przyszedł na świat z wyzwaniem – niepełnosprawnością narządów ruchu... Nie liczyły się nasze plany, nadzieje, miłość, która miała go przed wszystkim uchronić i to, że po drugiej stronie stoi bezbronne dziecko. Codzienne życie Antosia to walka z trudnością w zginaniu kolana, rączek w łokciach i przykurczami dłoni. Stajemy przed najważniejszym zadaniem — leczeniem nóg naszego syna. Marzymy, aby pewnego dnia zobaczyć, jak stawia pierwsze kroki. Przed nami operacja w Wiedniu, polegająca na wykonaniu tenotomii obu ścięgien Achillesa i ścięgna prostego kolana po lewej stronie. W drugiej kolejności zaczniemy serie gipsów zmienianych co tydzień przez około 4-8 tygodni. Gips zakładany jest na całą nogę, od palców stopy aż do pachwiny – kolano musi być zgięte. Niestety istnieje ryzyko nawrotu wady… By temu zapobiec, bezpośrednio po zdjęciu ostatniego gipsu Antoni zacznie nosić szynę derotacyjną. W szpitalu będą przygotowane dla niego również specjalne szyny na ręce, aby mógł w przyszłości sprawnie ruszać dłońmi.  Podczas całego procesu leczenia nasz bohater będzie poddawany rehabilitacji, która jest również bardzo kosztowna. Wasze wsparcie jest nam niezwykle potrzebne... To nadzieja na lepszą przyszłość naszego dziecka! Każda wpłacona złotówka to ważny krok w kierunku samodzielności naszego Antosia i szansa na znaczącą poprawę jakości jego życia. Bardzo prosimy – nie odwracajcie wzroku. Tu chodzi o zdrowie i przyszłość naszego ukochanego, wymarzonego chłopca! Rodzice

66 134,00 zł ( 88,8% )
Brakuje: 8 335,00 zł
Zosia Mędrala
Pilne!
Zosia Mędrala , 6 lat

Nowotwór chce zabrać córeczkę❗️Twoja pomoc na wagę życia Zosi❗️

Wznowa – gdy to usłyszeliśmy, nogi się pod nami ugięły… Co innego zaczynać leczenie onkologiczne pierwszy raz, a co innego wchodzić w koszmar ponownie, gdy pierwszy się właściwie nie skończył… Nie ma nic gorszego, jeśli to dotyczy Twojego dziecka, ukochanej, jedynej córeczki… Prosimy o pomoc! W przypadku wznowy szansę na przeżycie maleją! Zosia potrzebuje leczenia w USA, by żyć! Kiedy w listopadzie 2021 pojechałam z córeczką do lekarza, nikt nie spodziewał się wyroku! Od kilku dni lekko bolał ją brzuszek, ale że trwało to za długo, musieliśmy sprawdzić przyczynę. Prywatne USG, bo tak najszybciej i pierwszy szok – lekarz zobaczył na nadnerczu coś dziwnego. Prawdopodobnie guz… Pędem na SOR, a tam już zostajemy obdarci ze złudzeń – 6-centymetrowy guz, za duży, żeby go usunąć! Szybko okazało się, że to nowotwór! Neuroblastoma, guz zwany zabójcą dzieci – zabiera 50% małych pacjentów!  Od razu zostało wdrożone leczenie. Do domu Zosia już nie wróciła… Chemia, potem operacja, radioterapia i znów chemia. W tym wszystkim moja córeczka tak dzielna, choć tak maleńka… W końcu mogliśmy wyjść do domu jedynie z chemią podtrzymującą w tabletkach i kontrolnymi badaniami. I właśnie jedno z nich, w listopadzie 2022 roku – równo rok po pierwszej diagnozie, świat znów zawalił się nam na głowy… W loży pooperacyjnej znów pojawił się guz! WZNOWA – tego słowa boi się każdy, który ma za sobą koszmar walki z nowotworem. Nasz się nawet nie skończył! Łzy, których nie da się powstrzymać, szok i rozpacz… Musieliśmy powiedzieć Zosi, że wszystko zaczyna się od nowa… Ale teraz jest znacznie trudniej… Znów zamieszkałyśmy z córeczką na oddziale onkologii. W domu dwóch starszych braci z tatą, tęsknią przeokrutnie… Bo gdy choruje jedna osoba, z chorobą zmaga się cała rodzina. Każdego to dotyka, boleśnie krzywdzi, na swój sposób, każdego inaczej…  Okazało się, że nowotwór dał już przerzuty! Są w kościach i możliwe, że w szpiku – to pokażą dokładne badania. Lekarze zabierają Zosię na operację. Córeczka wraca na swoją salę bez guza, ale też bez nerki – nie udało się jej zachować… Zosia jest w grupie wysokiego ryzyka, a w planie jest bardzo intensywne, wieloetapowe leczenie. Miesiące nieopisanie ciężkiej walki. Każdy dzień pełen strachu, który przejmuje kontrolę nad każdą komórką ciała… Przed nami znów wycieńczające cykle chemioterapii, przeszczep szpiku, immunoterapia, radioterapia i mierzenie się ze skutkami ubocznymi leczenia.  Nadzieją dla Zosi jest dalsze leczenie za granicą innowacyjnymi metodami oraz szczepionka przeciwko kolejnej wznowie w USA. Potencjalny koszt – 3 000 000 PLN. Cena życia mojej córeczki… Bardzo prosimy o pomoc każdego, kto czyta nasz apel. Seria szczepień przeciwko wznowie neuroblastomy to dla Zosi jedyna nadzieja! Jeśli nowotwór znów wróci, to po to, by zabrać mi dziecko… Proszę, pomóżcie nam uratować Zosię! Każdy gest dobroci Waszych serc jest ważny – każda, nawet najdrobniejsza wpłata, każde jedno udostępnienie zbiórki. Dobro to suma wielu małych rzeczy, które składają się na wielki projekt – uratowanie życia dziecka! Tym razem chodzi o moje dziecko… Proszę… Mama z tatą i braćmi Zosi   ➡️ Licytacje dla Zosi   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 414 450,00 zł ( 88,63% )
Brakuje: 181 295,00 zł
Krystyna Opalinska
Krystyna Opalinska , 9 lat

Okrutna choroba odbiera władzę nad ciałem... Krysia woła o Twoje wsparcie!

Dotychczasowe wsparcie, które od Was otrzymaliśmy jest nieocenione i czujemy ogromną wdzięczność za każdą pomoc. Dzięki zebranym środkom Krysia jest już po dwóch turnusach rehabilitacyjnych i widać już pierwsze efekty.  Aby jednak choroba nie postępowała dalej, nadal potrzebujemy Waszego wsparcia! Zbieramy pieniądze na roczną rehabilitację i potrzebny sprzęt medyczny. Razem z Krysią liczymy na Wasze dobre serca! ----- Nasza historia: Pomimo że znam diagnozę już od dłuższego czasu, nadal ciężko mi się z nią oswoić. Cały czas się boję, cały czas żyję w niepewności o to, co przyniesie kolejny dzień. Moja córeczka jest nieuleczalnie chora. Lekarze zdiagnozowali u Krysi okrutną chorobę – rdzeniowy zanik mięśni, SMA.  Gdy usłyszałam wyrok po raz pierwszy, moje matczyne serce pękło na pół… To jej uśmiech sprawia, że pomimo ciężkiej codzienności mam siłę, by dalej szukać pomocy, by z nadzieją patrzeć w przyszłość. Córka nie jest w stanie samodzielnie chodzić, traci władzę nad całym swoim ciałem. Choroba odbiera coraz więcej… Dodatkowo pogłębia się skolioza, która jeszcze bardziej utrudnia jej funkcjonowanie i powoduje ból.  Walka z niepełnosprawnością to ogromne koszty. Dzięki Waszej pomocy już raz udało nam się uzbierać środki na turnus rehabilitacyjny. Wierzę, że i tym razem nam się uda. Krysia potrzebuje stałej pracy z rehabilitantami. Każda złotówka to dla nas nadzieja! Ivanna, mama Krysi

29 248,00 zł ( 88,63% )
Brakuje: 3 749,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki