Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Patrycja Aksman
Pilne!
9 dni do końca
Patrycja Aksman , 22 lata

Kiedy młode życie przerywa brutalna choroba... Pomóż Patrycji!

Wiadomość o śmiertelnej chorobie nigdy nie przychodzi w porę. Zwłaszcza kiedy masz zaledwie 19 lat i cały świat stoi przed Tobą otworem... Nowotwór jajnika – taka diagnoza rujnuje życie każdej kobiety. Żadna z nas nie chce jej usłyszeć i żadna z nas nie jest w stanie się na nią przygotować. Choroba wkrada się po cichu i w jednej chwili brutalnie przekreśla dosłownie wszystko...  "Dotychczas, aby choć trochę zapomnieć o straszliwej chorobie, z jaką przyszło mi się mierzyć – uciekałam w moją największą pasję, jaką jest makijaż. Kocham malować, kocham tworzyć, kocham to, co robię. Niestety, w ostatnim czasie przez nagły rozwój choroby musiałam przerwać swoją pasję... Wszystko zaczęło się w styczniu 2022 roku. Najpierw trafiłam do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, a już po kilku dniach przeszłam skomplikowaną operację. Razem z dużym guzem, lekarze wycięli mi prawy jajnik wraz z jajowodem. Z ogromnym lękiem czekałam na wyniki badania histopatologicznego, gorliwie wierząc, że wszystko będzie dobrze. Niestety, myliłam się. Diagnoza okazała się bardzo bolesna – nowotwór jajnika. Ciężko opisać mi słowami, co wtedy czułam. Mój świat rozpadł się na miliony kawałków, a moim nieodłącznym towarzyszem stał się paraliżujący strach...  Natychmiast rozpoczęłam leczenie, które trwa do dziś. Obecnie jestem poddawana chemioterapii BEP, która została rozpisana na 4 cykle. Leczenie jest bardzo inwazyjne i zabiera mi wszystkie siły. Pomiędzy kolejnymi dawkami chemii i wycieńczającymi badaniami, gdy dochodzę do siebie – staram się uczyć, nadrabiać materiał szkolny i przygotowywać do nadchodzącej matury... W kryzysowych momentach pomaga mi myślenie o marzeniach, choć czasami i to jest bardzo trudne...  Nie wiem jakie efekty przyniesie dotychczas zaplanowane leczenie, nie wiem też co przyniesie jutro. Jednak nieustannie wierzę, że znajdę w sobie siły na walkę z bezwzględnym przeciwnikiem, a leczenie okaże się skuteczne.  Zawsze starałam się być pozytywnie nastawiona, nieważne, z jakimi trudnościami przychodziło mi się zmierzyć. Zawsze próbowałam sobie radzić sama. Jednak w tym momencie muszę zwrócić się o pomoc...  Po ukończeniu szkoły chciałam zająć się zawodowo wizażem (makijażem). Niestety, w tym momencie zdrowie nie pozwala mi na podjęcie takich kroków. Nie mam żadnego dochodu, ani żadnego źródła utrzymania. Jedyną pomoc uzyskuję od rodziców. Wiem, że dla nich to ogromne obciążenie, dlatego założyłam zbiórkę, aby wszystkiego nie zrzucać na ich barki... Celem zbiórki jest wsparcie finansowe podczas leczenia onkologicznego, a więc pokrycie kosztów: leków towarzyszących leczeniu, dojazdów, konsultacji medycznych oraz psychologicznych, suplementów, specjalistycznego żywienia, rehabilitacji i fizjoterapii...   Mój przeciwnik jest silny, ale wiem, że nie mogę się poddać. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić ludzi dobrego serca o wsparcie mojej zbiórki. Zbiórki, która jest dla mnie jedynym ratunkiem...  Proszę, pomóżcie mi. Tak bardzo chcę żyć..." Patrycja Dowiedz się więcej:  ➡️ Make Up by Patrycja Aksman

48 301 zł
Wiktor Wojtyczka
Wiktor Wojtyczka , 14 lat

Wiktor w poniedziałek trafił do szpitala – w czwartek przeszedł przeszczep. Pomóż odzyskać zdrowie!

To wszystko spadło na nas tak bardzo nieoczekiwanie… Przecież Wiktor zawsze był takim zdrowym i silnym chłopcem! Niestety, w listopadzie 2023 roku przyszło mu zmierzyć się z diagnozą, która wywróciła nasze życie do góry nogami. W piątek jeszcze był w szkole – w poniedziałek już w szpitalu. Początkowo myśleliśmy, że wymioty i podwyższona temperatura to objawy zwykłego przeziębienia. Niestety, prawda okazała się inna.  U naszego syna zdiagnozowano ostrą niewydolność wątroby. Próby wątrobowe były tak złe, że już kolejnego dnia pojawiły się pierwsze wzmianki o przeszczepie. Byliśmy w ogromnym szoku… Jak to możliwe? Zawsze przecież dbaliśmy o zdrowie całej naszej rodziny… Do szpitala trafiliśmy z synem w poniedziałek – w czwartek przeszedł już przeszczep wątroby. Niestety, w ciągu kolejnego tygodnia konieczne były jeszcze dwie operacje, ze względu na nieszczelne drogi żółciowe.  Wiktor spędził na OIOM-ie dwa tygodnie, w szpitalu łącznie niecałe 2 miesiące. To właśnie wtedy okazało się, że jego ciało odrzuca przeszczep. Niezbędne stało się przyjmowanie bardzo silnych leków obniżających odporność – tak, by jego organizm nie atakował nowej wątroby.  Z całego serca wierzymy, że najgorsze za nami. Tak bardzo chcemy, żeby życie stało się znów normalne. Niestety, przed nami jeszcze długa droga. Aktualnie Wiktor nie może chodzić do szkoły ze względu na zbyt duże ryzyko infekcji, nie może widywać się ze znajomymi ani uprawiać sportu. Jest osłabiony, mocno schudł, chodzi lekko pochylony. Całe dnie spędza w domu, dochodząc pomału do siebie.  W walce o zdrowie Wiktora niezbędne jest kontynuowanie leczenia, częste dojazdy do szpitali i regularne kontrole lekarskie. Jest to związane z dużymi kosztami. Ja, jako mama, jestem aktualnie na zwolnieniu lekarskim, abym mogła zajmować się Wiktorem na co dzień. Takiej pomocy będzie potrzebował jeszcze przynajmniej przez najbliższy rok, co sprawia, że trud utrzymania całej naszej rodziny najpewniej spadnie w całości na barki jednej osoby. Wiktor jest cudownym młodym chłopcem. Pasjonuje się rolnictwem, uprawą roli. Zawsze uwielbiał spędzać czas na dworze. Nie chcemy pozwolić, by problemy ze zdrowiem przekreśliły nadzieję i marzenia naszego syna. Prosimy o pomoc w powrocie do zdrowia i normalności. Wierzymy, że z Waszym wsparciem Wiktora czeka jeszcze spokojna i radosna młodość – z dala od szpitalnych murów. Rodzice Wiktora

47 864 zł
Fabian Waliszewski
Fabian Waliszewski , 13 lat

Jego kręgosłup robi mu przeraźliwą krzywdę❗️Pomóż nam to zatrzymać...

Fabianek ma dopiero 11 lat, a już dzisiaj jego dalsze życie zależy od operacji! Ogrom powikłań, które niesie ze sobą choroba, przykuwa go do łóżka. Jest drobny, chudy, a jego kręgosłup niemalże zawija się w literę S. To boli, to utrudnia wszelkie ruchy, to zagraża jego organom. To kolejne utrapienie naszego małego chłopca…  Fabianek choruje od urodzenia, a wszystkie tragiczne diagnozy spadły na nas chwilę po porodzie… Nie było czasu na radość i beztroskę. Był szpital, lekarze, specjaliście i strach przed jutrem.  Syna codziennością zawładnęło dziecięce porażenie mózgowe, w dodatku czterokończynowe oraz padaczka. Od swoich pierwszych dni dzielnie walczy ze wszystkim przeciwnościami. Pokazuje nam dorosłym, jak ważne są małe rzeczy. Dzięki niemu doceniamy otaczające nas szczegóły…  Po 11 latach choroby, mimo intensywnej rehabilitacji nasz synek ma bardzo duże skrzywienie kręgosłupa. W tej chwili wynosi już 75 stopni. Co gorsze, ciągle się pogłębia.... Fabianek jest dzieckiem bardzo szczupłym i skolioza powoli deformuje narządy wewnętrzne. Jedynym ratunkiem jest operacja. Jedyny lekarz, jaki chce się jej podjąć pracuje w klinice w Stanach Zjednoczonych. Sama operacja i transport tam to olbrzymie, wręcz niewiarygodne dla nas koszty.  Niestety, nie jesteśmy w stanie sami uzbierać tak wysokiej kwoty. Nie mamy oszczędności, gdy wszystkie nasze pieniądze idą na bieżące ratowanie zdrowia dziecka. Rehabilitacja, leki, specjaliści… Sami z pewnością nie uzbieramy tej kwoty. Sami jesteśmy skazani na patrzenie jak nasz synek z każdym dniem cierpi jeszcze bardziej…  Bardzo chcemy mu pomóc, a Ty? Pomożesz nam?  Kinga, mama

47 545,00 zł ( 5,55% )
Brakuje: 808 626,00 zł
Karina Konka
Pilne!
Karina Konka , 14 lat

Dramatyczna sytuacja❗️Wzrosły koszty leczenia Karinki! Pomóż...

Ile jeszcze cierpień przed Karinką? Jak długa jeszcze będzie jej droga do sprawności i zdrowia? Jak wiele razy jej mama będzie musiała prosić o pomoc dla córeczki, bez której wszystko przepadnie…? Karinka niczym sobie na to wszystko nie zasłużyła. Operacja za operacją, kolejne tygodnie w gipsach i ortezach. Nie miała i nie ma normalnego dzieciństwa. Jednak ma szansę! Pomóż, ten jeszcze jeden raz. Przegońmy razem ból i cierpienie, dajmy Karince i jej mamie nadzieję na przyszłość!  Katarzyna, mama Kariny: Moja córka ma już za sobą 5 zabiegów, a z każdym z nich coraz mniej wiary w pozytywne zakończenie… Przed nią miały być jeszcze tylko dwa zabiegi w Niemczech, gdzie dzięki pomocy Darczyńców Karinka może być leczona. Niestety, okazało się, że jej stan jest znacznie poważniejszy, a na domiar złego dostaliśmy wyższe, zaktualizowane kosztorysy operacji – ma być ich jeszcze 4… Dla 11-letniej dziewczynki to niesamowity stres… W Niemczech dostaliśmy zalecenia pracy nad miednicą, kręgosłupem, bo niestety deformacja nóg pociąga za sobą określoną postawę ciała. A o następnej operacji na kręgosłupie nie chcę nawet myśleć… Kolejny zabieg planowany jest na 24 maja (przyjęcie 23 maja), wtedy będzie pobierany odlew na ortezy. Cykl zabiegów miał się skończyć do sierpnia, ale może przeciągnąć się do końca września. Nie wiem, czy to w ogóle realne, by zebrać tyle pieniędzy do tego czasu…  Poprzednia zbiórka trwała dwa lata, fundusze na rehabilitację, bez której operacje nie mają sensu, wykorzystywaliśmy na bieżąco. Nie spodziewałam się aż takich podwyżek… Nie będę ukrywać – jestem załamana. Co mam jednak powiedzieć córce? Że niestety, w trakcie leczenia, po którym tak wiele się spodziewamy, zabrakło nam środków i musimy wracać do domu? Że tyle wycierpiała na marne? Że nie będzie żadnej poprawy, mało tego – będzie coraz gorzej? Proszę, poznaj naszą historię i jeśli tylko los mojej córeczki nie jest Ci obojętny, wesprzyj ją choć przysłowiową złotówką… Grudzień 2009 roku — to wtedy na świecie pojawiła się moja ukochana córeczka. Nasze szczęście nie trwało jednak długo… W drugim miesiącu życia lekarze stwierdzili opóźnienie psychoruchowe. Zaczęła się rehabilitacja. Wierzyłam, że Karinka z tego wyjdzie i dzięki ciężkiej pracy szybko nadgoni rówieśników. Niestety, najgorsze dopiero miało nadejść… Ostateczna, prawidłowa diagnoza zapadła o wiele za późno. Oznaczało to stracone najważniejsze miesiące, podczas których mogłybyśmy tak dużo osiągnąć… Nie wiedziałam, że moja córka ma porażenie mózgowe. Lekarze stwierdzili to dopiero w 20 miesiącu jej życia. Niedowład czterokończynowy z przewagą kończyn dolnych i lewej kończyny górnej — tak brzmiał nasz wyrok. Wtedy też przyszło orzeczenie o niepełnosprawności. Moja córka jest niepełnosprawna — ta myśl tłukła się po mojej głowie, raniła serce. Dlaczego właśnie my, dlaczego Karinkę to spotkało? Nie było jednak czasu, żeby się użalać. I tak za dużo go straciliśmy. Wiedziałam, że zrobię wszystko, by moja córka była szczęśliwa, mimo swojej choroby. Dzisiaj Karinka jest pod opieką sztabu specjalistów: neurologa, neurochirurga, ortopedy, lekarza rehabilitanta oraz przychodni rehabilitacyjnej. Z powodu licznych chorób towarzyszących znajduje się także pod opieką: poradni onkologiczno-hematologicznej w Szczecinie (w związku z zaburzeniami krzepnięcia – choroba von Willebranda); kardiologa (niewielka wada serca); urologa (pęcherz neurogenny); alergologa (uczulenie pokarmowe i wziewne). Dużo jak na tak małą dziewczynkę… Na chorobę Karinki nie ma leku, ona nigdy nie wyzdrowieje. Jedynym ratunkiem jest rehabilitacja — systematyczna, nieprzerwana, uciążliwa, ale niosąca nadzieję na poprawę. I operacje…  Karinka ma tylko jedno marzenie – znów chodzić. Walczymy o to, ale los nam rzuca kolejne kłody pod nogi… Ciągle złe wiadomości, ciągle ból i strach. To trudne, jednak  nie mam innego wyjścia - znów proszę o pomoc dla mojej córeczki. Obiecałam jej, że zrobię wszystko, ale moje wszystko to za mało…  

46 307,00 zł ( 11,41% )
Brakuje: 359 320,00 zł
Maja Gorzula
Maja Gorzula , 5 lat

PILNE❗️ Powstrzymaj ból bezradności!

Dzieci takie jak Maja rodzą się bardzo rzadko, bo 1 na 40 tysięcy urodzeń. Rocznie w Polsce takich dzieci rodzi się zaledwie kilkoro. Przyczyna powstania wady jest nieznana i mogła przytrafić się każdemu, mi, Tobie lub komuś z Twojej rodziny… Ból i łzy złości, kiedy Maja kolejny raz bezradnie upada na twarz... To, co w życiu dziecka powinno być radością, dla naszej córeczki stało się barierą nie do pokonania! Jedna nóżka Mai jest krótsza o 7 cm! Wyobrażasz sobie taką różnicę?! Dzieci w jej wieku już samodzielnie chodzą, a nasza córeczka nie daje rady, przewraca się, płacze. Jej cierpienie rozdziera nam serca! Kość strzałkowa jest znacznie skrócona, przez co stopa nie jest stabilna, wygina się w każdą stronę. To prowadzi do koślawości i problemów z utrzymaniem równowagi.  Każdy przyszły rodzic, czekający na przyjście na świat swojego dziecka, jest przekonany, że to właśnie jego maleństwo będzie w pełni zdrowe i  sprawne, że za chwile zabierze je do domu, a świat od tego dnia będzie wypełniony miłością i szczęściem! Wiadomość o chorobie córeczki spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Maja urodziła się w dzień ojca, jako najwspanialszy prezent dla swoich rodziców.  Jest to bardzo rzadka wad wrodzona polegająca na niedorozwoju kości udowej, jak również wielopłaszczyznowej deformacji stawu biodrowego. W przypadku Mai mamy również do czynienia z mocno wygiętą kością udową, którą operacyjne trzeba wyprostować. Aktualnie nóżka lewa Mai jest o 4 cm krótsza od zdrowej, jednak zawsze już kość udowa będzie rosła wolniej, a co za tym idzie, nieleczony skrót nóżki w wieku nastoletnim wyniósłby około 20 cm!  Maja musi przejść serię ciężkich i bolesnych operacji oraz kilkukrotne wydłużanie nóżki specjalnymi aparatami oraz wieloletnią, ciągłą rehabilitację, żeby mogła w dorosłym życiu ciszyć się równymi nogami. Przeprowadzenie tych operacji sprawi, że w wieku kilkunastu lat Maja będzie już w pełni zdrowym i całkowicie sprawnym dzieckiem. Jedyną szansą na całkowite wyleczenie okazała się operacja u najlepszego lekarza na świecie dr. Paleya z Florydy, który ratuje dzieci takie jak Maja od amputacji nóżek! Zakwalifikował Maję do operacji stawu biodrowego i kolanowego. Operacje i rehabilitacja to ogromny koszt. Wiemy, że sami nie damy rady uzbierać wystarczających środków na pokrycie tych kosztów. My, jako rodzice prosimy o pomoc w zebraniu potrzebnych pieniążków, bo chociaż kwoty są ogromne, to one są jedyną przeszkodą do normalnego funkcjonowania naszej córki. Jesteśmy pełni nadziei i bardzo liczmy na wsparcie, w każdej formie. Jeżeli możecie pomóc nam sprawić, żeby Maja była zdrowa, to prosimy - zróbcie to dla niej, bo przecież Każdy rodzic chce patrzeć, jak jego dziecko chodzi, biega, jeździ na rowerze czy skacze na trampolinie. Chociaż naszym obowiązkiem, jako rodziców jest zebranie na leczenie córki, to największą walkę będzie musiała stoczyć Maja. Przez większość swojego życia będzie musiała stawać ramie w ramię z bólem, cierpieniem, nieustającą rehabilitacją, brakiem normalnego dzieciństwa i spojrzeniami innych. Ale wierzymy, że pewnego dnia powie do nas, że wszystkie te doświadczenia były warte tego, że teraz ma zdrowe, równe nogi! Z góry dziękujemy za wszystkie wpłaty. Zdrowa Maja będzie nam codziennie przypominać, o tym, jak bardzo wdzięczni jesteśmy każdemu z darczyńców, każdemu z Was! Rodzice Mai

42 353,00 zł ( 66,35% )
Brakuje: 21 477,00 zł
Emilia Sompolska
5 dni do końca
Emilia Sompolska , 40 lat

Wypadek samochodowy prawie zabrał mamę 5-letnich bliźniaków! Potrzebna pomoc!

Synkowie bardzo tęsknią za mamą. Ciągle pytają kiedy mama będzie chodziła z nimi na długie spacery, bawiła się na placu zabaw, czytała bajki na dobranoc… Kiedy przestanie płakać w poduszkę z bólu, kiedy zrobi samodzielny krok! 3 lipca – data, którą cała nasza rodzina zapamięta na lata. To wtedy zatrzymał się nasz świat. Świat naszej rodziny, męża Emilii i jej 5-letnich bliźniaków. To tego dnia Emilia przeżyła wypadek samochodowy, który doprowadził do rodzinnej tragedii.  Z rozległymi obrażeniami i w bardzo ciężkim stanie moja siostra trafiła do łódzkiego szpitala. Rozpoznano wstrząs urazowy, wstrząs krwotoczny, uszkodzenie prawego płata wątroby, złamanie prawej kości ramiennej, uszkodzenia naczyń w prawej kończynie górnej, uszkodzenie nerwów prawej kończyny górnej, stłuczenie płuc, złamanie żeber, odmę opłucnową u podstawy płuca prawego. Niekończąca się lista urazów przerażała, budziła grozę i nadal powoduje lęk, z którym tak trudno żyć.  Życie Emilki stanęło w ogromnym niebezpieczeństwie. By je uratować, konieczne było przetaczanie preparatów krwiotwórczych i przeprowadzenie czterech operacji. Lekarze robili wszystko, co w ich mocy, jednak z powodu braku możliwości operacyjnego zaopatrzenia krwawienia, w stanie krytycznym została przetransportowana do Warszawy.  Niestety, konieczne było usunięcie 75% wątroby. Pozostawiono jeden płat, który po zregenerowaniu przejął funkcje usuniętego organu. To ogromny wysiłek dla organizmu, jednak Emilia była i jest zdeterminowana – ma dla kogo walczyć!  Emilia przeszła łącznie 9 operacji, jej stan jest stabilny. Najgorszy koszmar już za nią, jednak by wrócić do sprawności, wymaga długotrwałego leczenia i rehabilitacji. Prosimy o pomoc, o każdą złotówkę, która może sprawić, że wypadek pozostanie już tylko złym wspomnieniem! To moja młodsza siostra, dlatego muszę zrobić wszystko, by jej pomóc! Ona ma dla kogo żyć, ma do kogo wracać! Anna, siostra 

40 887 zł
Mariola Woźniczak
Mariola Woźniczak , 49 lat

Mariola przeszła TRZECI UDAR❗️Dziś nie mówi i zmaga się z niedowładem... Pomocy❗️

Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie dla mojej mamy, Marioli, która w wieku 48 lat stanęła w obliczu swojego trzeciego udaru i potrzebuje naszej wspólnej pomocy, aby móc wrócić do życia, które kocha. Odkąd pamiętam, mama zawsze była osobą pełną ciepła i miłości. Zawsze kochała piec ciasta i torty, które stały się symbolem wszystkich rodzinnych uroczystości i wielu chwil pełnych radości. Mariola, to nie tylko miłośniczka pieczenia i gotowania, ale przede wszystkim mama dwóch dorosłych córek i siostra dwóch wspaniałych kobiet, dla których zawsze była wsparciem. Niestety, w ubiegłym roku straciła swoją mamę w wyniku udaru, a dziś sama stanęła przed największym wyzwaniem swojego życia. To wydarzenie jeszcze bardziej uświadomiło nam, jak kruche jest życie i jak ważna jest każda chwila spędzona razem. Obecnie Mariola zmaga się z niedowładem prawej strony ciała i nie jest w stanie mówić ani się komunikować. Każdy dzień jest dla nas walką o najmniejszy ruch czy gest. Jej duch jest silny, ale potrzebuje dostępu do najlepszej możliwej opieki i rehabilitacji, aby mieć szansę na powrót do normalnego życia. Koszty takiej opieki są ogromne i niestety przekraczają nasze możliwości finansowe, ale wierzymy, że z Waszą pomocą możemy zebrać potrzebne środki, które pomogą pokryć koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym, który jest kluczem do odzyskania przez mamę w miarę normalnego życia. Każda złotówka, każde udostępnienie tej zbiórki to dla nas ogromna pomoc i promyk nadziei. Dołączcie do "Razem dla Marioli" – nie tylko zbiórki, ale społeczności, która wierzy w siłę wsparcia i cudowną moc ludzkiego serca. Razem możemy pomóc mamie odzyskać to, co udar odebrał – radość i możliwość dzielenia się swoją energią i miłością z innymi. Dziękujemy, za każdą formę wsparcia. Z wdzięcznością i nadzieją – córka Karolina wraz z całą rodziną

39 806,00 zł ( 57,56% )
Brakuje: 29 343,00 zł
Bartłomiej Szymczak
Bartłomiej Szymczak , 27 lat

Dostał od życia drugą szansę, ale musi zawalczyć o sprawność. Pomocy!

Najpierw nie wiedziałam, czy przeżyje. Teraz patrzę na niego i w głowie mam tylko jedną myśl: tak bardzo chciałabym cofnąć czas. Wiem, że tego nie dokonam, ale być może uda mi się odmienić jego los… By chociaż częściowo zapomniał o tragedii, która zmieniła wszystko.  Ma 23 lata, przed nim całe życie, a jednak nie może wyciągnąć po nie ręki… Ten wypadek sprawił, że wszystko, co mieliśmy odeszło w zapomnienie, a wyzwaniem stał się dosłownie każdy dzień.  Na takie wiadomości nie można się przygotować. Wypadek zawsze powoduje gęsią skórkę, przywodzi na myśl najgorsze… W naszym przypadku przerażające przypuszczenia niestety okazały się prawdą. Lekarze mieli dla nas bardzo złe informacje. Stan Batłomieja był ciężki, na tyle zły, że trudno było przewidzieć kolejne godziny, nie wspominając o dniach. Pełni strachu patrzyliśmy na tę rzeczywistość, mając nadzieję na to, że znajdzie w sobie siłę do dalszej walki. Czas, kiedy czekasz na najważniejszą wiadomość zdaje się dłużyć w nieskończoność…  Wiadomość o tym, że żyje, przyjęłam z ogromną ulgą. To jakbym wygrała los na loterii! Niestety, za jedną dobrą wiadomością, idą dwie złe… Bartłomiej stracił prawą rękę. Dla każdego człowieka to prawdziwy dramat, szczególnie dla osoby, która tak jak Bartek planowała karierę kierowcy. Ten cios zmienił całkowicie postrzeganie rzeczywistości - sprawił, że sprawność i samodzielność stała się celem nowej drogi, którą obraliśmy. To, co zawsze braliśmy za pewnik, stało się nieosiągalne. Ja jako matka postawiłam sobie wyzwanie: zrobić wszystko, by ułatwić życie mojego syna. Bo bez względu na wiek, moim dzieckiem będzie zawsze, bez względu na wszystko. W tym momencie jedynym wyjściem jest zakup protezy, która zapewni Bartkowi możliwość normalnego funkcjonowania. Wiem, że to nie stanie się ot, tak. Potrzeba długiej i intensywnej rehabilitacji, przygotowań i zabiegów. A sama proteza? W wersji, która nie będzie stawiała Bartkowi barier, to wydatek sięgający nawet kilkuset tysięcy złotych. Kwota, której nie jestem w stanie zdobyć sama! Środki zupełnie poza moim zasięgiem… Pomóż mi proszę!  Bycie mamą to podświadomy strach o zdrowie i bezpieczeństwo dziecka, który nie znika praktycznie nigdy. Niezależnie, dorosły czy mały, obawy zawsze są podobne zmieniają się tylko powody. Nigdy nie zapomnę tych kilku tygodni niepewności. Obawy przed dzwoniącym telefonem… Nigdy nie zapomnę też widoku mojego syna z rezygnacją wypisaną na twarzy. Ten obraz nie pozwala mi się poddać. Wiem, że muszę zrobić wszystko, by zapewnić, by przyszłość go nie przerażała. Powiedziałam Bartkowi, że wygrał walkę o życie, ale to dopiero początek. Jestem przekonana, że wykorzysta szansę, którą dał mu los. By marzenia o sprawności stały się rzeczywistością, potrzebujemy pomocy! Twoje wsparcie to dla Bartka szansa na całkiem nowe życie, bez piętna wypadku, który prawie odebrał mu życie. Pomożesz mu stanąć na nogi i jeszcze raz zawalczyć?

35 966 zł
Kacper Rybak
12 dni do końca
Kacper Rybak , 13 lat

Jeden dzień który zmienił całe jego życie... Pomóż, by Kacper znów był jak kiedyś❗️

Niedawno stał się nastolatkiem. Dopiero co składaliśmy mu noworoczne życzenia, by spełniały się jego marzenia. Zasługiwał na to szczególnie, bo to wyjątkowo grzeczny, dobrze uczący się chłopak. Jednak nawet w najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że to my powinniśmy mieć marzenie… I to tylko jedno – Synku, ŻYJ! 20 stycznia 2023 roku Kacpra bolała głowa. Może zmiana ciśnienia, może stres, może rozwija się jakaś infekcja – nie brzmiało to super poważnie, więc postanowiliśmy to tylko obserwować. Na drugi dzień, w sobotę miał podwyższoną temperaturę, więc pojechaliśmy na pomoc doraźną. Lekarz stwierdził grypę, zapisał leki i wróciliśmy do domu. W niedzielę syn był bardzo ospały. Źle się czuł, był chory, więc miał prawo. Jednak podczas wstawania, gdy szedł, to jakby ciągnął za sobą lewą nogę i nie ruszał lewą ręką… To już nie było normalne! Szybka telekonsultacja z lekarzem rodzinnym i decyzja – jedziemy do szpitala. Tam wszystko potoczyło się błyskawicznie! Jeszcze tego samego dnia przeszedł operację ratującą jego życie! Badanie rezonansem wykazało bowiem u niego ropień na prawej półkuli mózgu o wielkości 5 cm. Lekarze natychmiast musieli ewakuować ropę.   Po operacji trafił na OIOM. Myśleliśmy, że już nic gorszego się nie wydarzy, jednak po 6 dobach jego stan się pogorszył! 28 stycznia przeszedł drugą w swoim życiu operację mózgu – kraniotomię odbarczającą! Kolejne dni to kolejna walka o jego życie… W sumie na OIOM-ie spędził dwa tygodnie, a zaintubowany był 12 dni. Przez 5 tygodni przebywał w śpiączce farmakologicznej. Jako taką świadomość odzyskał dopiero pod koniec lutego… Wtedy też dopiero zaczął chodzić. Wcześniej tylko leżał i potrzebował opieki jak miesięczny niemowlak… Cały czas przebywa w szpitalu na oddziale neurochirurgii i jest leczony farmakologicznie. Lekarze do tej pory nie znaleźli przyczyny powstania ropnia, dlatego leczenie jest trochę na „chybił – trafił”. Niestety agresywna antybiotykoterapia przyniosła za sobą skutki uboczne w postaci kamieni w brzuchu. Kacper odzyskał świadomość, tylko po to, aby teraz cierpiał dodatkowo z powodu bólu brzucha… Być może będzie potrzebny zabieg chirurgiczny, a być może wystarczy tylko zmiana leków. Ta wiedza jeszcze przed nami…  To, co dziś wiemy na pewno, to że powoli wraca do siebie i że przed nim jeszcze daleka droga do pełnego wyzdrowienia. Za około dwa lata przejdzie jeszcze jedną operację, tym razem plastyki czaszki, ponieważ obecnie nie posiada kości czaszki na prawej półkuli mózgu… To powoduje, że bezpośrednio pod skórą ma mózg, co jest bardzo niebezpieczne! Z tego powodu nie wróci do swoich kolegów i koleżanek ze szkoły, lecz czeka go nauczanie indywidualne.  W najbliższych dniach, tygodniach i miesiącach czeka nas jednak walka o jego powrót do sprawności. W tej chwili ma niedowład lewej strony ciała. Chodzi, ale jedna noga jest sztywniejsza. Lewa ręka jest najmniej sprawna. Staramy się zorganizować profesjonalną rehabilitację, która pomoże go usprawnić. Przed nami jeszcze praca z logopedą, psychologiem i pedagogiem, aby jego świadomość wróciła do stanu sprzed operacji.  Trwa wyścig z czasem. Jeśli nic już nie stanie na przeszkodzie, chcemy jak najszybciej opłacić mu rehabilitanta, który po powrocie ze szpitala, będzie mógł z nim ćwiczyć w domu. Zrobimy wszystko by odzyskać syna i aby mógł spełnić marzenia, o których myślał, zanim wydarzyła się ta niespodziewana tragedia… Prosimy, pomóż nam w tym! Rodzice Kacpra

35 228 zł