Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Rysiu Hajel
Rysiu Hajel , 4 latka

SMA zabrało już zbyt wiele mojemu synkowi – teraz walczymy o jego sprawność❗️

Nie mogliśmy doczekać się dnia, w którym nasz synek przyjdzie na świat i pozna swoich starszych braci. Ten dzień miał być dniem radości i szczęścia, cała ciąża przebiegała pomyślnie i nic nie wskazywało na to, by nasz wyczekiwany synek miał jakiekolwiek wady czy schorzenia. Bardzo się cieszyliśmy, że niedługo w naszym domu zagości taki mały promyczek, wyobrażaliśmy sobie wspólną piękną przyszłość, rodzinne wyjazdy, starszy brat Rysia już zaplanował nawet, że on będzie uczył kiedyś brata jeździć na rowerku. Zupełnie nie byliśmy przygotowani na informacje, które miały zmienić życie naszego maleństwa i całej naszej przyszłości. Rysio urodził się z wadą lewej rączki. Ta wiadomość była dla nas szokiem. Szczęście i radość przeplatały się z rozpaczą i obawą o jego przyszłość. Byliśmy zaniepokojeni i szukaliśmy specjalistów, którzy mogliby pomóc naszemu maleńkiemu synkowi. Gdy Ryś miał 2 tygodnie, zaczęła się wzmożona wiotkość krtani. Przy każdym wdechu wydobywał bardzo specyficzny świszczący dźwięk, utrzymujący się, gdy śpi, w mniejszym stopniu do tej pory. Kiedy nasz synek miał pół roczku, okazało się, że wystąpiło również obniżone napięcie mięśniowe. Przez cały czas był rehabilitowany. Około 18 miesiąca życia zachorował na zwykłe przeziębienie. Synek, który robił samodzielnie parę kroczków, nagle nie potrafił sam wstać na nóżki, miał nawet problem z raczkowaniem. Nie mogliśmy już dłużej czekać, myśląc, że wszystko będzie w porządku. Zaczęliśmy szukać odpowiedzi. Niestety neurolodzy podejrzewali u małego Rysia inną chorobę. Stan naszego kochanego dziecka pogarszał się. Dzięki czujności i wiedzy rehabilitantki Rysia, która nas przekonywała do zrobienia testów w kierunku SMA.  Wynik potwierdził nasze najczarniejsze obawy i stanęliśmy przed największym dla nas wyzwaniem. SMA to choroba, o której słyszeliśmy, najbardziej podstępna, która powoduje śmierć neuronów odpowiedzialnych za pracę mięśni, związanych nie tylko z ruchem, ale również z przełykaniem, oddychaniem i życiem. Jednym słowem wyrok. Długo nie mogliśmy złapać oddechu, łzy same płynęły po policzkach, ale wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na takie emocje i musimy stawić czoła temu wyzwaniu i pokazać naszym synom, że nie poddamy się i będziemy walczyć o lepsze jutro dla Rysia. Rysio przekroczył wagę, która kwalifikowała go do bezpiecznego podania najdroższego leku świata. Z tego powodu zastosowano u niego leczenie  refundowane. Ma to na celu zahamowanie postępu choroby. Pierwsze efekty nie były zbyt wielkie, ale po 3 dawce zauważyliśmy znaczną poprawę. Dodatkowo rehabilitacja pozwoliła Rysiowi stanąć na nogi i robić pierwsze kroczki. Radość i szczęście z tych postępów to emocje, które dodawały nam skrzydeł. Lecz niestety to nie koniec wad wrodzonych. Niedawno wykryto u Rysia pierwsze oznaki autyzmu. Nie możemy czekać, musimy walczyć o Rysia, o to, aby mógł cieszyć się zabawami z rodzeństwem i przyszłością, w której będzie mógł być samodzielny. Po wielu konsultacjach udało się znaleźć specjalistów, którzy cieszą się dużym zaufaniem i którzy najmniej inwazyjnie są w stanie przeprowadzić operację. Pozwoli ona Rysiowi prawidłowo chwytać, a paluszki zostaną ustawione w sposób, który nie powinien blokować ich wzrostu. Paley European Institute wycenił operację na kwotę, która przekracza nasze możliwości finansowe. Koszty związane z rehabilitacją i zakupem niezbędnego sprzętu i leczeniem Rysia są ogromne, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc i błagamy o Wasze wsparcie. Marek i Agnieszka, rodzice Rysia ➡️ Skierniewice: Zakochani w pomaganiu – pomoc dla Rysia! ➡️ Dwuletni skierniewiczanin potrzebuje waszej pomocy w walce z chorobą ➡️ Licytacje dla Rysia Hajel chorego na rdzeniowy zanik mięśni ➡️ Rysio Hajel z wadą lewej rączki i SMA 2 ➡️ Rysiu zmaga się z ciężką chorobą. Pomóc może kosztowna operacja

72 713,00 zł ( 22,99% )
Brakuje: 243 489,00 zł
Ewa Zawierucha
Pilne!
Ewa Zawierucha , 65 lat

Ewa kontra guz mózgu❗️Wesprzyj walkę o życie❗️

Pod koniec lutego moja mama trafiła do szpitala z powodu osłabionej lewej strony ciała. Okazało się, że jest to spowodowane guzem mózgu. Nie spodziewaliśmy się takiej wiadomości… Mamę zoperowano, ale niestety wynik badania histopatologicznego potwierdził, że jest to glejak wielopostaciowy o 4 stopniu złośliwości.  Następnie mama odbyła 6 tygodniowe leczenie w instytucie onkologii w Gliwicach. Była poddana radioterapii i chemioterapii. Tego typu glejak, jest bardzo trudny do wyleczenia, a do wznowy dochodzi bardzo szybko, dlatego chcemy skorzystać z terapii Nanotherm w Lublinie.  Terapia ta jest innowacyjną metodą leczenia, mającą zastosowanie w złośliwych guzach glejowych mózgu, właśnie takich jak glejakach wielopostaciowych. Polega ona na wprowadzeniu podczas operacji roztworu zawierającego nanocząsteczki tlenku żelaza. Po operacji pacjent poddawany jest serii 6 zabiegów za pomocą urządzenia, które wykorzystuje zmienne pole magnetyczne. Zastosowanie innowacyjnej terapii Nanotherm powoduje niszczenie lub trwałe uszkodzenie przetrwałach po zabiegu operacyjnym komórek nowotworowych. Ponadto poddane innowacyjnej terapii Nanotherm komórki nowotworowe stają się bardziej wrażliwe na stosowaną równolegle radioterapię lub chemioterapię.  Niestety, terapia ta nie jest w Polsce refundowana, a jej koszt przekracza 230 tysięcy złotych. Są to środki, których nasza rodzina nie jest w tym momencie w stanie zdobyć samodzielnie. A chodzi tu o życie najważniejszej osoby w naszym życiu – mamy… Dlatego w imieniu naszych wszystkich najbliższych błagam Was o pomoc. Mama ma wolę walki, chce wygrać z chorobą… Chce żyć! Ta szansa nie może zostać jej odebrana. I choć los bywa nieprzewidywalny, my cały czas wierzymy w szczęśliwe zakończenie.  Anna, córka

72 354,00 zł ( 30,91% )
Brakuje: 161 689,00 zł
Kamil Kutkowski
Kamil Kutkowski , 36 lat

"Przez COVID-19 doznałem udaru! Chcę wrócić do zdrowia i rodziny!" - dramatyczny apel taty dwójki dzieci!

Mam na imię Kamil, mam 33 lata, jestem mężem i tatą dwójki dzieci. Synek ma dwadzieścia miesięcy, drugie nasze maleństwo urodzi się za kilka tygodni. Znalazłem się w tak trudnym momencie życia, że potrzebuję Waszej pomocy... Oto moja historia. Mój stan zdrowia zrujnował wirus, z którym od niemal dwóch lat walczy cały świat... Niestety, również i mnie dotknęło przekleństwo, jakim jest COVID-19. Zakażenie koronawirusem spowodowało, że zaczęła mi spadać saturacja... Pojawiły się problemy z oddychaniem. Mój stan był kiepski, dlatego trafiłem do szpitala. Pomimo szybkiego leczenia - zastosowania tlenoterapii wysokoprzepływowej oraz leków przeciwzakrzepowych - doszło do załamania stanu zdrowia. Doznałem udaru niedokrwiennego lewostronnego. Mam porażoną nogę, rękę oraz nerw twarzowy. Poza tym wystąpiła u mnie głęboka afazja ruchowa, na skutek której utraciłem zdolność wypowiadania się.  Znalazłem się na oddziale neurologicznym z pododdziałami udarowymi... Kiedy najgorsze niebezpieczeństwo minęło, zakwalifikowano mnie na dalszą rehabilitację neurologiczną - myślałem, że teraz będzie już tylko lepiej... Wydawało się, że wygrałem walkę o życie i będę mógł rozpocząć walkę o sprawność. Niestety, pandemia znów dała mi się we znaki... Po dwóch tygodniach pobytu oddział zamknięto z powodu wystąpienia koronawirusa wśród pacjentów. Szpital nie zapewnił mi innej placówki w celu kontynuacji leczenia. Kwestia dalszej rehabilitacji spadła na mnie i moją ciężarną żonę. Mamy malutkiego synka, żona jest w ósmym miesiącu ciąży... Między innymi z tego powodu mój powrót do zdrowia jest priorytetem. Dzieci i żona mnie potrzebują, muszę zrobić wszystko, żeby znów być sprawnym człowiekiem. Chcę być wsparciem, a nie ciężarem. Potrzebna jest mi rehabilitacja oraz zajęcia z logopedą i fizjoterapeutą. Poza tym czeka mnie wiele wizyt u innych specjalistów (neurolog, kardiolog, pulmonolog, chirurg naczyniowy) w celu leczenia powikłań... Lekarze powiedzieli mi, że rehabilitacja może potrwać do roku, a to na pewno będzie się wiązało z wysokimi kosztami leczenia. Dlatego też każda złotówka jest na wagę złota, a właściwie zdrowia... Bardzo proszę o pomoc w imieniu swoim i mojej rodziny. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie. Kamil

71 627 zł
Jakub Woźniak
Jakub Woźniak , 21 lat

Każda wpłata to kropla nadziei na odzyskanie sprawności 🚨 POMOCY❗️

Zawsze chętny do pomocy, radosny, miał mnóstwo energii i motywacji do pracy – taki był właśnie był nasz Kuba. Dopiero wkraczał w dorosłe życie. Po ukończeniu szkoły pojawiła się okazja i synek wyjechał za granicę do pracy. Tam niestety doszło do tragicznego w skutkach wypadku… Los zadał mu bardzo bolesny cios. Kuba w trakcie pracy spadł z wysokości około 5 metrów… Doznał poważnego urazu ostatniego kręgu odcinka piersiowego kręgosłupa. Uszkodzony został również rdzeń kręgowy... Jeszcze tego samego dnia odbyła się operacja, do jego kręgosłupa zostały wprowadzone cztery śruby tytanowe i dwa pręty. Kuba był sam, kilkaset kilometrów od domu, zdany wyłącznie na siebie. Ogromnym problemem była bariera językowa utrudniająca komunikację pomiędzy węgierskim personelem medycznym a Kubą i nami. Toczyliśmy batalię, by móc przetransportować go do szpitala w Polsce. Niestety jego stan na to nie pozwalał… Na szczęście po jakimś czasie mogliśmy przenieść syna do szpitala w Łodzi – niestety sami musieliśmy pokryć ogromne koszty transportu. Kuba spędził kolejne 5 tygodni w szpitalu na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Po tym czasie został wypisany do domu, gdzie miał zapewnioną odpowiednią rehabilitację. Niedługo później pojawiła się jednak nadzieja, synek ponownie mógł uczestniczyć w rehabilitacji w szpitalu, z uwzględnieniem pionizowania. Widzimy ogromne postępy! Kuba ma już większe czucie w stopach, z każdym kolejnym dniem ciężkiej pracy jest coraz lepiej. Niestety ze skutkami wypadku będzie walczył jeszcze bardzo długo. Lekarze nie dają gwarancji, że Kuba jeszcze kiedykolwiek samodzielnie stanie na nogi. Nas jednak nie opuszcza nadzieja, głęboko wierzymy, że uda mu się odzyskać sprawność! Największym problemem są dla nas koszty związane z rehabilitacją – około 6000 złotych miesięcznie oraz przystosowaniem mieszkania do potrzeb osoby niepełnosprawnej. To wszystko generuje ogromne koszty, na które nie byliśmy przygotowani. Całą rodzinę utrzymuje wyłącznie mój mąż – ja kilka dni przed wypadkiem syna zamknęłam działalność… Bardzo prosimy o pomoc… Ta zbiórka ma pomóc Kubie w walce z bólem, niepewnością i ogromnymi kosztami rehabilitacji. Nasze wspólne działanie może stać się mostem, który pomoże mu przetrwać ten trudny czas... Każda wpłata to kropla nadziei… Dziękujemy! Rodzice

70 003,00 zł ( 50,61% )
Brakuje: 68 295,00 zł
Marta Bera-Sobecka
Marta Bera-Sobecka , 38 lat

Mogłam umrzeć kilka dni po porodzie... Teraz walczę o powrót do sprawności! Pomoc dla Marty!

9 czerwca 2023 to cudowny dzień dla naszej rodziny. Urodziłam wtedy cudowną dziewczynkę, Helenkę. Niestety, w ósmej dobie po porodzie, dostałam udaru krwotocznego, który doprowadził u mnie do poważnych problemów zdrowotnych. Proszę o pomoc! Rokowania po udarze były bardzo złe, ale na szczęście żyję! Nie zostawiłam męża, nie osierociłam Helenki i naszego drugiego dziecka, 6-letniego Mieszka. To tragiczne wydarzenie pozostawiło jednak poważne ślady… Mam sparaliżowaną lewą stronę ciała oraz problemy z widzeniem. Nie chodzę, nie mogę trzymać nic w lewej ręce i nie widzę lewej strony. Poruszam się za pomocą wózka inwalidzkiego i potrzebuje stałej opieki drugiej osoby. Dopiero niedawno wyszłam ze szpitala. Żeby wrócić do zdrowia, konieczna jest długa i intensywna rehabilitacja. Muszę też zakupić sprzęt do rehabilitacji domowej. Tak bardzo chcę być samodzielna dla dzieci, męża i po prostu dla siebie! Spełniać się w różnych rolach i normalnie żyć.  Wierzę, że pomożecie mi to osiągnąć. Każda wpłata jest na wagę złota i przybliża mnie do sprawności. Z góry dziękuję za pomoc! Marta

69 567 zł
Roksana Ciesielska
Pilne!
Roksana Ciesielska , 17 lat

Gorzkie przekleństwo choroby... Mało czasu, by pomóc Roksance!

Najpierw niszczy trzustkę, potem atakuje inne organy… Powikłania mogą być śmiertelnie niebezpieczne! Do tej pory wydawała się nieuleczalna, skazywała chorujących na życie w nieustannej fazie czuwania i uważania na wszystko, bo jeden błąd, niedopatrzenie może spowodować tragedię… Cukrzyca, bo o niej mowa, jest bardzo niebezpieczna, choć wiele osób ją lekceważy. Nie my, nie wtedy, gdy dotyczy naszej córeczki… Medycyna idzie do przodu, dla Roksanki jest ratunek! Niestety, szczepionka wynaleziona w Polsce nie jest refundowana. Kosztuje majątek… Musimy spróbować, poprosić o pomoc, zrobić wszystko, by nasza córka dostała szansę na życie bez męczących następstw tej choroby… Wiemy, że już do końca życia Roksanka będzie musiała być na specjalnej diecie, nie chcemy kusić losu. Terapia TREG daje jednak świetne rezultaty, jest w stanie zatrzymać postępujące zniszczenia w organizmie i rozwój cukrzycy na etapie, w którym zostanie podana szczepionka!  Diagnozowanie Roksany zajęło lekarzom dużo czasu. Zaczęło się od tego, że zaniepokoiła nas otyłość brzuszna. Tak, w tych czasach coraz więcej dzieci ją ma, ale wynika to ze złej diety. Tymczasem Roksana miała alergię na mnóstwo produktów, właściwie nie jadła słodyczy! Szukaliśmy przyczyny. W końcu lekarz skierował nas na badania metabolizmu i krzywą cukru. Wynik nie wyszedł prawidłowy, włączono więc dietę o niskim indeksie glikemicznym, to był początek 2017 roku. Pełną diagnozę poznaliśmy dopiero wiosną rok później - cukrzyca 1 stopnia. Od tego czasu córeczka ma wprowadzone leki, przyjmuje je 3 razy dziennie. Tyle też razy mierzymy cukier we krwi. Po ponad roku jej paluszki są twarde od setek wkłuć. Roksana, choć jest jeszcze dzieckiem, wiele przeszła. Wie, co może jeść, a raczej czego nie może - tego jest zdecydowanie więcej. Nie ma mowy o cukierku czy batoniku - to by mogło doprowadzić do najgorszego… Dzielnie znosi wielokrotne wkłuwanie. Jest dzielna, choć nie tak przecież powinno wyglądać dzieciństwo... Cukrzyca typu 1 najczęściej występuje u dzieci i młodych osób. Jest cicha i podstępna, ujawnia się wtedy, gdy poczyni ogromne spustoszenia. My na szczęście wykryliśmy ją dosyć wcześnie, dlatego Roksana ma szansę na szczepionkę! Jeśli jednak jej trzustka zostanie bardziej zniszczona, kwalifikacja do terapii przepadnie… Ta okropna choroba autoimmunologiczną sprawia, że organizm sam niszczy komórki, które produkują insulinę. W efekcie w organizmie zaczyna brakować hormonu niezbędnego do prawidłowego metabolizmu cukrów, co prowadzi do podwyższenia stężenia glukozy we krwi. Wysoki poziom glukozy utrzymujący się przez dłuższy czas niesie za sobą poważne konsekwencje – prowadzi do uszkodzenia, zaburzeń czynności i niewydolności wielu narządów: oczu, nerek, nerwów, serca i naczyń krwionośnych. Cukrzyca typu 1 wymaga stosowania insuliny już do końca życia. Jednak nie musi tak być! Wczesna faza rozwoju cukrzycy u córki oraz dobre wyniki badań pozwalają na zastosowanie nowatorskiej metody TREG. Co to takiego? Jak podają sami autorzy, to „innowacyjna polska terapia z zastosowaniem limfocytów T-regulatorowych, pobranych z krwi pacjenta. Unikalność terapii polega na zwalczaniu przyczyn choroby, a nie tylko jej objawów klinicznych, poprawia parametry oraz jakość życia pacjenta”. Roksana potrzebuje dwóch cykli szczepień z programu „TREG”. Dzięki temu będzie mogła żyć normalnie, bez strachu, ciągłego kontrolowania, bez restrykcji…  Jesteśmy przeciętną polską rodziną. Koszt terapii nas przeraża, dlatego musimy prosić o pomoc. Wiemy, że jest wiele innych, często groźniejszych chorób, tak wiele dzieci potrzebuje pomocy… My to robimy dla naszego dziecka i pewnie każdy rodzic zrobiłby to samo… Roksana nie ma życia takiego jak jej rówieśniczki. Nie może nawet wyjechać na kolonię, wycieczkę klasową. Cały czas pilnujemy poziomu cukrów, podawania leków. Ograniczeń jest mnóstwo. Jaka jest Roksana? to niezwykle zdyscyplinowana dziewczynka, znakomicie się uczy, lubi pomagać innym, kocha zwierzęta, zwłaszcza psy. Sama organizowała nawet zbiórki karmy dla zwierząt w schroniskach! Sami przygarnęliśmy dwa psiaki, które wiele przeszły. Choroba sprawia, że rozumie znacznie więcej, jest bardzo dojrzała emocjonalnie. Oczywiście dla każdego rodzica jego dziecko jest cudowne, najwspanialsze i najukochańsze, każdy rodzic zrobi dla swojego dziecka wszystko. My także…  Bardzo prosimy Was o pomoc - jeśli możecie, udostępnijcie naszą prośbę dalej. Wiemy, jak trudna misja przed nami, jak ogromna kwota jest do zebrania. Nie wiemy za to, ile mamy czasu… Z góry dziękujemy za każdą formę wsparcia. Mama i tata Roksanki

69 355,00 zł ( 24,88% )
Brakuje: 209 369,00 zł
Małgorzata Grzesiak-Rybka
Pilne!
Małgorzata Grzesiak-Rybka , 54 lata

Małgosia walczy z najgroźniejszym NOWOTWOREM❗️Pilnie potrzebuje naszej pomocy❗️

Siedząc na szpitalnym korytarzu nie dowierzałem w słowa lekarzy. Moja żona, zawsze taka energiczna i pełna życia – życia, które w jednej chwili okazało się być kruche jak lód. Ze łzami w oczach myślałem: co teraz? Wiedziałem jedno – zrobię wszystko, by ją uratować.  Nasz koszmar zaczął się dokładnie 1 marca, kiedy Gosia zaczęła mieć problemy z mową. Dziwnie wymawiała słowa, przypominało to raczej bełkot. Byłem bardzo zaniepokojony, dlatego zabrałem żonę na SOR. Po wstępnym wywiadzie lekarze zabrali ją na tomograf, a ja pełen strachu czekałem na jakiekolwiek informacje.  Nawet w najgorszych snach nie spodziewałem się tego, co po chwili usłyszałem – “Przykro nam, w głowie pana żony znaleźliśmy guza. To prawdopodobnie nowotwór złośliwy przerzutowy.” Ugięły się pode mną nogi, przez chwilę nic do mnie nie docierało. Wszystko przestało mieć znaczenie. Lekarze zabrali Gosię na oddział neurologiczny, gdzie przez kolejne dwa tygodnie była poddawana badaniom.  Po kolejnych dwóch tygodniach konieczna okazała się operacja. Lekarze wycięli całą zmianę. To było duże przeżycie dla mojej żony, ponieważ zabieg odbył się w pełnym wybudzeniu. Przez cały czas była wszystkiego świadoma. Operacja przebiegła pomyślnie i ku naszemu zdziwieniu wycinki przesłane do badań okazały się nie być nowotworowe. Odetchnęliśmy z ulgą i z ogromną nadzieją żyliśmy przez kolejne 4 tygodnie.  Po tym czasie wszystkie objawy wróciły. Żona była coraz słabsza. Niestety, kontrolny rezonans wykazał, że guz odrósł i Gosię czeka kolejna operacja. Tym razem biopsja potwierdziła, że to nowotwór – glejak wielopostaciowy IV stopnia. Najgorszy z możliwych.  Od 6 czerwca moja żona przebywa już w domu. W najbliższy wtorek rozpoczyna radio i chemioterapię. Najnowsze badania nie pozostawiły złudzeń co do ciągłego, kolejnego rozrostu. Konieczna może okazać się powtórna (trzecia) operacja. Wtedy też planowane jest poddanie się operacji z zastosowaniem NanoTherm, a później naświetlania metodą Optune (TTF).  Gosia walczy najdzielniej, jak się da. Operacja niosła za sobą ryzyko niedowładu – w przypadku mojej żony częściowego niedowładu prawej strony. Dzięki ogromnej pracy widać już pierwsze postępy. Jest już w stanie poruszać prawą nogą, w ręce czuć impulsy.  Z energicznej, pełnej życia kobiety, patrzącej na dojrzewanie swoich dwóch synów, póki co przychodzi jej się zmagać z pokonywaniem prostych czynności przy moim udziale. Pracujemy nad tym, aby wszystkie siły skierowała na pokonywanie tych przeciwności. Jednak obecne perspektywy związane z pokryciem kosztów zabiegów i leczenia mogą odebrać nadzieję walki.  A ja robię, co mogę, by nadzieja w niej nie zgasła. Muszę ratować Gosię, bo przecież medycyna daje jej szansę. Dlatego proszę Was z całego serca o pomoc! Nigdy nie będę w stanie zgromadzić tak wielkiej sumy, a walczę przecież o najwyższą wartość – o życie mojej ukochanej żony.  Marek Rybka, mąż Gosi

69 262,00 zł ( 6,51% )
Brakuje: 994 568,00 zł
Wiktoria Kubiak
1 dzień do końca
Wiktoria Kubiak , 22 lata

Chłoniak nie odpuszcza - zabija❗️Ratuj życie Wiktorii!

Mam na imię Wiktoria, mam 19 lat. Tuż przed maturą okazało się, że muszę zdać trudniejszy egzamin, do którego nie można się przygotować... Egzamin z walki o własne życie. W kwietniu otrzymałam diagnozę, która wtedy brzmiała jak wyrok - chłoniak Hodgkinga w IV, czyli najgorszym stopniu zaawansowania. Rzadko występujący nowotwór... Całe życie wywróciło mi się do góry nogami... Zamiast cieszyć się tym, że jestem absolwentką liceum, że czeka mnie dorosłość, musiałam podjąć walkę o to, by w ogóle nastąpiła... Czekał mnie długi pobyt w szpitalu, cykle ciężkiej chemioterapii, izolacja... Nie tak wyobrażałam sobie swoją życie po maturze. Miało być w nim rozpoczęcie wymarzonych studiów, przeprowadzka do Warszawy, podjęcie pierwszej pracy... Wszystkie plany i marzenia legły w gruzach. Niestety, chłoniak okazał się bardzo trudnym przeciwnikiem, a walka z nim okupiona była bólem, strachem i wielką tęsknotą za domem... Podjęte niemal natychmiast leczenie zawiodło. Chemioterapia wyniszczyła mój organizm, a nowotwór nadal mnie zabijał. Było coraz gorzej! 12 sierpnia przestały pracować nerki, mój stan był bardzo ciężki, ale nie przestałam walczyć... Dopadła mnie sepsa. Kiedy już myślałam, że wychodzę na prostą, usłyszałam od lekarzy najgorsze słowa - WZNOWA! Pojawiły się nowe ogniska, a stare uaktywniły.  Nowy Rok rozpoczęłam nowym leczeniem. Jestem pewna, że nie zabraknie mi determinacji. Nie pozwoli mi na to moja harcerska dusza. W 2013 dołączyłam do drużyny harcerskiej "Płomień", po niecałym roku złożyłam przyrzeczenie, a po kilku latach zostałam zastępową w tej drużynie. W 2019 roku razem z przyjaciółką postanowiłyśmy otworzyć własną gromadę "Łowcy Gwiazd". Dzięki harcerstwu poznałam wiele wspaniałych osób i nauczyłam się bardzo dużo, w znacznym stopniu to ZHP ukształtowało mnie i mój charakter.  Mam jeszcze siłę do walki, potrzebuję jednak Waszego wsparcia... Koszty są ogromne, czas ucieka… A nie widać końca wydatków na leczenie. Mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół, którzy wspierają mnie cały czas, ale przy tak dużych kosztach nasze środki to zaledwie kropla w morzu potrzeb.  Bez Was nie dam rady - nie zdążę. Proszę o pomoc, mam dopiero 19 lat, przede mną całe życie... Wiktoria

68 520 zł
Łucja Fluda
Łucja Fluda , 19 miesięcy

Serduszko naszej córeczki się zatrzymało! Pomóż walczyć o powrót do zdrowia Łucji!

Gdy urodziła się Łucja, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Moment, gdy po raz pierwszy zobaczyliśmy córeczkę, mogliśmy wziąć ją w ramiona i poczuć delikatny zapach jej dziecięcej główki. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze,  już niedługo nasz pokój przerwie potworna tragedia… Zaledwie parę miesięcy po narodzinach Łucja, najmłodsza z czwórki naszych dzieci, znalazła się w szpitalu z powodu wirusa RSV. To był początek koszmaru, który zmienił nasze życie na zawsze. Już kolejnego dnia stan Łucji się załamał. Z powodu ciężkiej obturacji dróg oddechowych stan Łucji był bardzo ciężki i niestabilny. Byliśmy przerażeni, tak potwornie się baliśmy, że stracimy ją na zawsze… Córeczka została natychmiast zaintubowana i przewieziona na Oddział Intensywnej Terapii. Infekcja była tak silna, że serduszko naszego maleństwa się zatrzymało. Każda sekunda zdawała się trwać wieczność. Jej stan był bardzo krytyczny, ale dzięki staraniom niesamowitego personelu medycznego, Łucja przeżyła. Wygraliśmy walkę o życie, lecz musieliśmy stanąć do tej o zdrowie. W wyniku niedotlenienia pojawiły się kolejne komplikacje atroficzne zmiany w mózgu oraz napady padaczkowe. Nasza córeczka wiele przeszła, niewydolność oddechowa sprawiła, że musiała spędzić dwa miesiące na intensywnej terapii bez nas, niedowład czterokończynowy, niewydolność oddechowa, atroficzne zmiany mózgu sprawiły, że Łucja ma przed sobą długą drogę rehabilitacji i leczenia. Lekarze mówią, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by określić, w jakim stopniu ma szansę odzyskać swoją sprawność ruchową i umysłową. Potrzebujemy Waszej pomocy, aby dać Łucji szansę na lepsze jutro. Tylko wspólnymi siłami mamy szansę na przywrócenie Łucji zdrowia. Nie możemy tego zaprzepaścić. To, co uda się nam wypracować teraz, zaważy o jej funkcjonowaniu w przyszłości. Proszę, dajcie naszej Kruszynce szansę na lepsze jutro.  Rodzice Łucji

67 063 zł