Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mateusz Gwizdała
Mateusz Gwizdała , 12 lat

Nadzieja silniejsza od cierpienia... Pomagamy Mateuszowi!

Nikt nie potrafił zdiagnozować choroby naszego synka Mateusza. Osiem lat czekaliśmy na rozpoznanie – osiem lat bólu, prób pomocy i nieświadomości jakim zagrożeniem dla życia Mateusza jest choroba Hirschsprunga.  Nieprawidłowe unerwienie jelita spowodowało spustoszenie w organizmie mojego dziecka. Choroba poważnie zaburza naturalną perystaltykę jelit, co uniemożliwia regularne usuwanie resztek pokarmowych. Bolesną i wręcz śmiertelną konsekwencją są rozwijające się stany zapalne. Wieloetapowa operacja –  w tym usunięcie 45 cm jelita i założenie kolostomii miała przywrócić ciągłość pokarmową. Niestety plan leczenia nie idzie tak jak zakładano ze względu na nieoczekiwane komplikacje.  Półtora roku po operacji Mateuszek znowu uskarżal się na silne bóle brzucha, pojawiła się wysoka gorączka, a badania krwi wskazały wysoki stan zapalny. Strasznie się o niego baliśmy, nie chcieliśmy jechać do szpitala, ale nie było innego wyjścia. Mateusz ponownie trafił na stół operacyjny – doszło do rozlanego zapalenia i perforacji jelita. Lekarze z miejsca podjęli kolejną trudną, lecz ratującą życie decyzję o wyłonieniu ileostomii z jelita cienkiego. W związku z jego aktualnym stanem i leczeniem stanu zapalnego Mati bardzo schudł. Jego dziesięcioletnie ciało to dosłownie kości i skóra. Mając 140 cm wzrostu waży zaledwie 23 kg! Zaburzone wchłanianie składników odżywczych, witamin, minerałów –  to wszystko dodatkowo bardzo osłabia jego organizm. Lekarze mówią, że powinny być jeszcze dwie operacje, lecz ostatni proces leczenia pokazał nam jak dynamiczna i nieprzewidywalna jest choroba.  Najważniejsze co możemy teraz zrobić to wdrożyć zalecane leczenie, specjalistyczną rehabilitację, masaże, osteopatię, suplementację. Wszystko po to, by wzmocnić jego organizm przed kolejnymi ingerencjami chirurgicznymi, by nie stracił odporności. Wszystko wymaga szczegółowych konsultacji oraz regularnych badań.  Bardzo wierzymy, że to leczenie zakończy się pełnym sukcesem i nasz Mati w końcu będzie mógł wrócić do normalnego życia. Jako dziesięciolatek bardzo tęskni do kolegów, do szkoły, do prostych zabaw jak jazda na hulajnodze czy gra w piłkę. Teraz każdy ruch jest dla niego śmiertelnym zagrożeniem. Wierzymy, że otrzymane wsparcie pomoże nam z każdym dniem stawiać na nogi naszego ukochanego synka. Ewa i Damian – rodzice Mateusza ➡️  Licytacje dla Matiego

78 827 zł
Ewa Janeczek
Ewa Janeczek , 51 lat

Mój ból jest większy niż twój... Pomóż!

Choroba odebrała mi możliwość normalnego życia, zdrowego życia, które daje tak wiele szczęścia i spełnienia. Mam 47 lat, a od 15 choruję na słoniowaciznę. Pewnego razu zaczęły nagle mi puchnąć nogi. Lekarze nie wiedzieli, co mi dolega i dopiero pani doktor, która leczy mnie do dzisiaj, rozpoznała właściwą chorobę. Tak naprawdę nie musiałabym za dużo mówić, wystarczy spojrzeć na zdjęcia. Jednak nie wygląd jest moim największym zmartwieniem, a ogromna rana, która od 16 miesięcy nie chce się zagoić. Ból… Odmieniam to słowo przez wszystkie przypadki i jestem już na skraju wyczerpania. Połykam garściami tabletki przeciwbólowe, bo tylko one pozwalają mi przetrwać. Trudno to nawet komuś opisać. To tak jakby nieustannie polewać tę nogę wrzątkiem, gorącą wodą. Rana nie chce się zagoić, a próbowałam już wszystkiego. Nic nie pomaga. Mogę tylko zmieniać co 3 dni opatrunki, co wiąże się też z bardzo dużymi wydatkami. Moje życie stało się koszmarem. Gdyby nie pomoc brata i syna, pewnie już by mnie na tym świecie nie było. Otwarcie tej zbiórki to ostatnia deska ratunku. Rozpaczliwe wołanie o pomoc. Miesięczny koszt opatrunków to około 3 tysięcy złotych. Z powodu mojego zdrowia nie mogę pracować, otrzymuję jedynie niewielkiej wysokości zasiłek stały. Tak się dłużej nie da… Wcale nie chcę Wam pokazywać moich nóg i tej okropnej rany. Wiem, że taki widok nie jest niczym przyjemnym. Wiem to doskonale, bo muszę się z nim mierzyć codziennie. Czasami wracam pamięcią do tych chwil, kiedy wyglądałam normalnie. Kiedy mijając na ulicy, pewnie nie zwróciłbyś na mnie większej uwagi. A dzisiaj… Dzisiaj proszę o wsparcie. Tak będzie mi choć odrobinę lepiej...

44 000 zł
Pola Kubacka
Pola Kubacka , 14 lat

Tylko zagraniczna operacja może uratować Polę! Mamy mało czasu❗️

Zwracamy się do Was w najtrudniejszym momencie naszego życia – w walce o życie naszej ukochanej córki. Pola zmaga się z malformacją tętniczo-żylną mózgu, która jest niezwykle rzadką i zagrażającą życiu chorobą. Pierwszy atak padaczki w 2021 roku ujawnił bombę w organizmie naszej córki. W jej głowie lekarze znaleźli źle wykształcone, pękające naczynia krwionośne, których jest na tyle dużo i są położne tak głęboko, że nie można ich usunąć. Jedyną metodą leczenia jest zaklejanie ich od środka. Skutki choroby Poli niosą za sobą ryzyko kolejnego wylewu. Córka przez ostatnie kilka lat przeszła 10 embolizacji tętniczych. Niestety w 2023 roku, po jednym z zabiegów, Pola nagle doznała afazji ruchowej, przypominającej objawy udaru. Musiała ponownie uczyć się mówić i pisać, co znacznie wpłynęło na pogorszenie jej samopoczucia. Po kilku miesiącach córka wyszła z kryzysu, wracając do lepszej formy i planując kontynuację nauki. Jednak po egzaminie ósmoklasisty, 15 maja 2024 roku Pola doznała wylewu dokomorowego. Natychmiast trafiła do szpitala, gdzie lekarze walczyli, by ją uratować. Niestety niedługo później nastąpił kolejny wylew – w dniu wypisu, 30 maja, mimo dobrego wyniku tomografii… Pola spędziła w szpitalu dwa miesiące, przechodząc trepanację czaszki i aż trzy drenaże dokomorowe, które zmniejszały ciśnienie śródczaszkowe. Jednak mimo operacji ratujących życie i kolejnych zabiegów w sierpniu 2024 i październiku 2024, nie udało się zamknąć malformacji od strony tętniczej i zakończyć walki z chorobą. Teraz przed Polą najważniejsza operacja – ostatnia nadzieja polegająca na zamknięciu malformacji od strony żylnej. To bardzo trudny zabieg, do którego córka została zakwalifikowana w specjalistycznym ośrodku w Essen. Operacja jest zaplanowana na 10 lutego 2025 roku, ale czas odgrywa kluczową rolę! Niezamknięta malformacja wciąż rekrutuje nowe naczynia i może po raz kolejny wywołać wylew ze wszystkimi jego konsekwencjami. W klinice obiecano nam, że jeśli tylko zwolni się miejsce, Pola będzie mogła zostać przyjęta na operację wcześniej niż 10 lutego, ponieważ nie powinniśmy zwlekać. Nasza córeczka może zostać wezwana w każdej chwili! Każdy dzień niesie ryzyko kolejnego wylewu. Wierzymy, że dzięki operacji Pola wreszcie zakończy tę trudną walkę z chorobą. Sami jednak nie udźwigniemy tak wielkiego wydatku – kilkuletnie leczenie córki wyeksploatowało nasze zasoby finansowe, dlatego bardzo prosimy o pilne wsparcie! Jeśli możecie, pomóżcie Poli w tej ciężkiej walce o życie. Wasze wsparcie daje nam szansę na przyszłość bez strachu przed kolejnym wylewem i nadzieję na powrót do normalnego życia. Będziemy wdzięczni za każdą okazaną pomoc. Rodzice i Bliscy Poli

35 585,00 zł ( 31,61% )
Brakuje: 76 969,00 zł
Karolina Frątczak
Karolina Frątczak , 33 lata

Lista diagnoz Karoliny zdaje się nie mieć końca... Pomóż w walce o sprawność!

Tak bardzo chciałabym móc żyć tak jak inni ludzie. Pracować, rozwijać pasje i cieszyć się każdym kolejnym dniem… Niestety, jestem bardzo chora i codziennie muszę zmagać się z bólem i ograniczeniami… Pomimo tego, że jestem jeszcze młodą osobą, moje życie wygląda inaczej niż moich rówieśników. Zdiagnozowano u mnie wiele schorzeń, m.in. astmę oskrzelową, przepuklinę krążka międzykręgowego, zaburzenia rytmu serca w postaci polimorficznych częstoskurczy komorowych z utratą przytomności, zakrzepicę żyły głównej górnej i depresję. Byłam również u lekarza neurologa, który określił typ padaczki. Jest to padaczka miokloniczna. Mimo przyjmowania mnóstwa leków przeciwbólowych oraz plastrów z opioidami – bardzo duży ból towarzyszy mi całymi dniami i nocami. Ze względu na zły stan zdrowia nie jestem w stanie samodzielnie funkcjonować… Na co dzień poruszam się za pomocą balkonika i korzystam ze wsparcia taty, który się mną opiekuje. Szykuje mi posiłki, pomaga się ubrać czy nawet wstać z łóżka…  Aktualnie czekam na operację kręgosłupa, jednak nawet ona nie jest w stanie zagwarantować mi wi sprawności… W 2018 roku przeszłam zabieg wszczepienia defibrylatora, a w 2022 roku okazało się konieczne wszczepienia także rozrusznika. Na przestrzeni lat trafiałam do szpitala niezliczoną ilość razy… W trakcie każdego pobytu miałam nadzieję, że lekarzom uda się mi pomóc i będę mogła w końcu żyć normalnie. Jestem już u kresu sił, zarówno fizycznych jak i psychicznych. Obecnie przyznano mi już orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności. Niestety, koszty związane z zakupem leków i walką o zdrowie oraz sprawność są bardzo wysokie. Nie jestem w stanie udźwignąć ich samodzielnie.  Z całego serca proszę Was o pomoc. Każda wpłata to dla mnie krok w stronę zdrowia i nadzieja na lepszą przyszłość. Wierzę, że z Waszym wsparciem czekają mnie jeszcze piękne dni… Karolina

6 889 zł
Maciej Greta
Maciej Greta , 23 miesiące

Maciuś potrzebuje naszego wsparcie – Pomagamy❗️

Maciuś urodził 21 grudnia 2022 roku. Ciąża przebiegała prawidłowo i nic nie zapowiadało, że niedługo przyjdzie nam zmierzyć się z sytuacją, która wywróci nasze życie do góry nogami. Godzinę po porodzie synek przestał oddychać. Został reanimowany oraz zaintubowany.  Doszło do niedotlenienia mózgu i konsekwencją jest padaczka. Synek ma szczękościsk i nie może jeść samodzielnie, dlatego jest karmiony przez sondę. Ma również opóźniony rozwój psychoruchowy – nie chodzi, nie siada i nawet nie przewróci się sam na boki. Jest malutki i waży zaledwie 8 kilogramów. Synek powinien zostać objęty bardzo intensywną, długotrwałą i specjalistyczną rehabilitacją. Niezbędne jest też zakupienie drogiego sprzętu, ortez i pionizatora, który pomoże stanąć Maciusiowi na nogi. Nikt nie jest w stanie zapewnić, jak nasz synek będzie się rozwijać. Przyszłość jest niepewna, ale najgorsze, co moglibyśmy zrobić, to czekać z założonymi rękoma. Pragniemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby mu pomóc, dlatego prosimy o wsparcie finansowe. Serdecznie dziękujemy za okazaną życzliwość.   Edyta i Tomasz, rodzice

13 184 zł
Jadwiga Podlejska
Pilne!
Jadwiga Podlejska , 52 lata

Wznowa raka❗️Jadwiga potrzebuje pilnej pomocy❗️

W 2019 roku moje życie diametralnie się zmieniło. Wcześniej byłam skupiona na wychowywaniu trójki moich niepełnoletnich dzieci. Nagle musiałam jednak zająć się też sobą i zmierzyć się z okrutnym przeciwnikiem. Do dziś na dłuższą metę nic nie może go pokonać… Mam rak piersi, który daje przerzuty na wątrobę i kośći! Gdy dowiedziałam się o chorobie, byłam w szoku. Każdy słyszy, że to się zdarza, ale gdy dotyka to ciebie… Trudno to wyrazić słowami… Postanowiłam jednak walczyć! Rozpoczęła się chemioterapia. Po jej przyjęciu poddałam się operacji mastektomii piersi. Odbyła się ona w kwietniu 2020. Po niej była radioterapia. Od samego początku bardzo źle znosiłam leczenie, strasznie cierpiałam. Myślałam jednak, że mimo tych okropnych dolegliwości, leczenie przyniosło rezultaty.  Niestety, w styczniu 2023 zaczęłam mieć problemy z chodzeniem. Początkowo lekarze myśleli, że to zwyrodnienie. Po pewnym czasie usłyszałam jednak najgorszą rzecz, jaką słyszy pacjent onkologiczny - WZNOWA! Pojawiły się przerzuty do wątroby i kości… Znowu musiałam poddać się chemioterapii. Niestety, mój organizm jej nie toleruje i nie wiadomo jak dalej mnie leczyć. Odczuwam ból, mam problemy z chodzeniem, co chwilę łapie infekcje, mam problemy z jedzeniem i częste biegunki…  Nie wiem, co będzie dalej. Wspiera mnie moja rodzina. Z obecnym partnerem wychowujemy dzieci w wieku 8, 11 i 15 lat. Mam też dwie dorosłe córki z poprzedniego związku. Marzę o tym, żeby nie osierocić swoich dzieci! Jutro mam przyjąć kolejną dawkę chemii. Nie wiem, jak zareaguje mój organizm… I czy będę mogła kontynuować leczenie. Moje życie to przez ostatni rok pasmo cierpienia. Bardzo proszę o pomoc! Dzięki Wam może mi być choć trochę łatwiej… Jadwiga

1 972 zł
Kacper Gibała
Kacper Gibała , 5 lat

Nowotwór to okrutny przeciwnik. Pomóż Kacperkowi z nim walczyć!

Żyliśmy normalnie, skromnie, ale szczęśliwe. My dwoje i malutkie dzieci – chłopcy, Kacperek i Karolek. Spełnione marzenie wielu, nasze także. Jednak to zwykłe życie docenia się bardziej, gdy zostanie utracone… A my je straciliśmy z chwilą diagnozy Kacpra. Dziś walczymy z najgorszym wrogiem i bardzo prosimy o wsparcie.  W listopadzie ubiegłego roku usłyszeliśmy, że guz, który rozwija się na twarzy Kacperka, to nowotwór! Do końca mieliśmy nadzieję, że to coś innego. Przecież kto zakłada najgorsze? Kto podejrzewa, że ta okrutna choroba dotknie właśnie jego dziecko!? Kacperek ma dopiero 2,5 roku. Wiemy, że kolejne miesiące będą walką… Musimy zrobić wszystko, by wyrwać synka z sidła nowotworu. Nie będzie to łatwe. On już zostawił piętno, ale nie pozwolimy mu zabrać życia. W połowie grudnia Kacperek przeszedł operację usunięcia guza wraz z rekonstrukcją lewej strony szczęki. Gdy jechał na salę, bałam się jak nigdy wcześniej. Po operacji powstała blizna, która przypomina o horrorze. Ale ten się jeszcze nie skończył. W miarę jak synek będzie rósł, potrzebne będą kolejne operacje, a po nich konsultacje, badania i tak wciąż i wciąż. Jest nam ciężko, zwłaszcza że dopiero co zaczęliśmy naszą walkę. Ze względu na chorobe synka nie mogą iść do pracy. Żyjemy z najniższej krajowej pensji i dodatków i do tej pory sobie radziliśmy, ale teraz, choć to trudne, prosimy o pomoc. Zebrane środki pozwolą nam opłacać dalekie dojazdy do specjalistów, kolejne kontrole, leczenie i rehabilitację.  Kacperek wymaga stałej opieki i wsparcia ze względu na to, co przeszedł i co jeszcze go czeka. Długa droga przed nami, ale wierzymy, że ją przejdziemy, a synek wyzdrowieje. Bardzo proszę o każdą nawet najmniejszą pomoc. Będziemy bardzo wdzięczni za okazane wsparcie.

50 984 zł
Wojciech Papiernik
Wojciech Papiernik , 55 lat

Nasze najstraszniejsze obawy stały się rzeczywistością! Wciąż potrzebna pomoc dla Wojtka!

Od pięciu miesięcy życie Wojtka to niczym walka na ringu – Wojtek kontra skutki porażenia prądem o bardzo wysokim napięciu. Pierwsza runda wygrana! To była niezwykle ciężka walka – walka o życie! Teraz Wojtek i cała jego rodzina mierzą się z kolejnym wyzwaniem – powrotem do normalnego życia. Oto jego historia: 14 lutego… dzień miłości, radości, szczęścia. Dla nas ten dzień już nigdy nie będzie radosny, już zawsze będzie dniem nieszczęścia, które dotknęło naszą rodzinę. Ten dzień będzie początkiem jeszcze większej niż kiedykolwiek miłości do naszego taty, męża, okupionej bólem, cierpieniem, litrami wylanych łez. Nasz kochany tata ponad 26 lat pracował jako elektryk w spółce PKP. Lubił swoją pracę, ale często musiał narażać swoje życie i zdrowie. Wiedzieliśmy, co robi i że jego praca jest zawsze obarczona ryzykiem. Codzienne obcowanie z prądem o napięciu 3000 V wymaga olbrzymiego doświadczenia i zachowania największych środków ostrożności. 14 lutego wydarzyło się coś, o czym nawet nie chcieliśmy myśleć. Tata pracował przy konserwacji maszyny, kiedy poraził go prąd. Stracił przytomność i doszło do zatrzymania krążenia. Na miejscu reanimowali go koledzy, a potem ratownicy medyczni, którzy przewieźli go do szpitala.  Nie mogliśmy uwierzyć, kiedy otrzymaliśmy telefon o wypadku. W tej jednej sekundzie nasz świat się zatrzymał, a pojawił się ogromny strach i niepewność. Ze względu na obrażenia tata musiał zostać wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Przebywał w niej 4 dni, ale gdy lekarze odstawili mu leki, tata się nie wybudził. Lekarze zrobili mu dodatkowe badania, które wykazały obrzęk mózgu. Musieliśmy jak najszybciej przenieść tatę do szpitala rehabilitacyjnego. W takim miejscu, pod odpowiednią opieką lekarską i terapeutyczną, tata miał szansę wybudzić się i wracać do zdrowia. I do nas, do domu, gdzie czeka na niego kochająca rodzina. Minione pięć miesięcy to czas sinusoidy emocjonalnej. Momenty ogromnego smutku i płaczu, gdy sytuacja Wojtka tuż po wypadku była dramatyczna – zatrzymanie krążenia, obrzęk mózgu, rozległe poparzenia kończyn, a później ciągłe infekcje i zapalenie płuc po momenty radości i szczęścia, gdy sytuacja zdrowotna się poprawiała, gdy Wojtek otworzył oczy, reagował na bodźce mechaniczne i dźwięki. To była pierwsza runda, którą wspólnie zwyciężyliśmy! Teraz czas na drugie starcie – mamy nadzieję, że ono pozwoli wygrać całą walkę! Aktualnie Wojtek przebywa w ośrodku rehabilitacji neurologicznej w Otwocku, gdzie każdego dnia jest pod opieką specjalistów z zakresu rehabilitacji, logopedii i psychologii. Pobyt w specjalistycznym ośrodku to ogromna szansa na powrót do normalności. Intensywna rehabilitacja i wola walki Wojtka doprowadziły do bardzo dużego postępu. Przełomowym momentem była decyzja o usunięciu rurki tracheostomijnej, dzięki czemu wprowadzono normalne odżywianie, a także przyczyniło się to do znacznej poprawy dźwięczności wypowiadanych słów. Od tego momentu komunikacja z Wojtkiem jest o wiele łatwiejsza. Ten postępujący proces może być kontynuowany jednie w specjalistycznym ośrodku, w którym dzięki opiece wielu specjalistów z dziedziny medycyny i innych nauk Wojtek może stopniowo pisać swoją historię od nowa. Jest to jednak długotrwały i bardzo kosztowny proces. Miesięczny pobyt w ośrodku wyceniany jest na 20 tys. złotych. Zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie finansowe, które umożliwi Wojtkowi dalszy pobyt w ośrodku i kontynuację rehabilitacji. Jesteśmy przekonani, że Wojtek już niedługo o własnych siłach wróci do domu. Dziękujemy za wsparcie!  Wiktor, Ola i Daria, dzieci Wojtka i żona Joanna

61 327,00 zł ( 76,86% )
Brakuje: 18 461,00 zł
Jakub Kozłowski
Jakub Kozłowski , 22 lata

Zmieniłem swoje życie o 180 stopni! Potrzebuję wsparcia na ostatniej prostej!

Nazywam się Jakub Kozłowski, mam 22 lata, i chciałbym podzielić się swoją historią oraz poprosić o pomoc w kolejnym kroku mojej przemiany. W ciągu ostatnich dwóch lat udało mi się odmienić moje życie! Przez większość życia zmagałem się z otyłością olbrzymią, co przyniosło mi wiele cierpienia i trudnych chwil. W szkole byłem obiektem drwin i szykan, co sprawiło, że każdego dnia czułem się coraz bardziej wyobcowany i przygnębiony. Kiedy ukończyłem szkołę i przeprowadziłem się do większego miasta, postanowiłem zawalczyć o swoje zdrowie. Badania wykazały ogromne problemy nie tylko na tle metabolicznym, ale i hormonalnym!  To właśnie dwa lata temu udało mi się podjąć decyzję, by zmienić swoje życie. W tym czasie zdołałem schudnąć aż 80 kg! To było dla mnie ogromne wyzwanie, ale i moje największe osiągnięcie, z którego jestem bardzo dumny. Siłownia, dieta i farmakoterapia były tutaj niezbędne! Choć fizycznie jestem już w zupełnie innym miejscu niż kiedyś, wciąż potrzebuję wsparcia, by moje ciało mogło wyglądać tak, jak na to zasługuje po tej długiej walce. Przede mną minimum trzy operacje rekonstrukcyjne, które pomogą usunąć nadmiar skóry i przywrócić mi pełną funkcjonalność i spokój psychiczny.  Niestety, koszty tych zabiegów są ogromne i nie jestem w stanie samodzielnie ich pokryć. Sam proces chudnięcia był dla mnie i mojej rodziny ogromnym wyzwaniem finansowym… Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc! Każda, nawet najmniejsza kwota, przybliża mnie do zakończenia tej drogi. Wasze wsparcie pozwoli mi rozpocząć życie w nowym ciele, bez ograniczeń, które wciąż mnie hamują. Dziękuję z całego serca! Jakub

561,00 zł ( 0,52% )
Brakuje: 105 822,00 zł