Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ada Reszka
Ada Reszka , 3 latka

Moja córeczka ma szansę na sprawną przyszłość! Pomagamy Adzie!

Przez pierwsze miesiące życia Ada rozwijała się prawidłowo. Z mężem cieszyliśmy się naszym trzecim dzieckiem, a pierwszą dziewczynką! Gdy córeczka miała 8 miesięcy, zaczęła siadać. I wtedy zauważyliśmy coś niepokojącego… Ada zaczęła wyraźnie przekrzywiać swój malutki tułów na bok. Niestety, po wykonaniu badań okazało się, że ma wadę w kręgu szyjnym i piersiowym. U córeczki zdiagnozowano kyfoskoliozę kręgosłupa z licznymi wadami budowy kręgów piersiowych. Liczba żeber po lewej stronie wynosi u niej 13, a po prawej 10... Wykryto również zrośnięte wysokie ustawienie prawej łopatki oraz zmniejszone prawe płuco. Dowiedzieliśmy się też, że to wada wrodzona, której nie było widać ani podczas badań prenatalnych, ani w pierwszych miesiącach życia! Baliśmy się tego co nastąpi, jednak wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać! Rozpoczęliśmy walkę o zdrowie i sprawność naszego dziecka! Obecnie Ada ma 17 miesięcy i wymaga domowej rehabilitacji i to aż 4 razy dziennie! Wykonuję z nią ćwiczenia, których uczę się podczas cotygodniowych wizyt u fizjoterapeuty. Córeczka dzielnie znosi ćwiczenia, mimo że są bardzo bolesne... Ada jest też pod stałą opieką ortopedy, neurologa i okulisty, a także wymaga okresowych kontroli w poradni kardiologicznej. Tak często odwiedzamy różnych lekarzy, że moja kochana dziewczynka płacze na widok gabinetu lekarskiego. Wtedy pęka mi serce… Na szczęście, u Ady kyfoskolioza nie wpłynęła na rozwinięcie się innych schorzeń, ale trzeba bacznie monitorować, czy się to nie zmieni.  Na obecną chwilę córka nie kwalifikuje się do skomplikowanej operacji neurochirurgicznej ze względu na duże ryzyko powikłań. Codziennie walczymy o jej lepszą sprawność psychoruchową. Dzięki intensywnej rehabilitacji widać postępy – dwa miesiące temu Ada zaczęła chodzić, a ostatnio nawet biega! Co prawda rozwija się wolniej od rówieśników, ale w normie.  Dlatego nie możemy zaprzestać walki o jej zdrowie i sprawność nawet na chwilę!  Koszty są jednak ogromne, a nam z mężem coraz trudniej jest sobie poradzić. On jako wojskowy często wyjeżdża na wiele tygodni, żeby utrzymać naszą rodzinę. Wtedy dziećmi opiekuję się sama, pomaga mi moja mama. Mimo tych trudności trzymamy się razem! Synowie są w wieku 8 i 10 lat, ale dzielnie wspierają swoją siostrzyczkę! Czasami płaczą, gdy widzą, jak ją boli… Ale są bardzo dzielni! Tak samo jak moja córeczka! Dzięki środkom na dalsze leczenie Ada ma szansę na normalny wygląd i życie jak jej rówieśnicy! Żeby to osiągnąć, potrzebujemy Państwa pomocy! Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę! Monika, mama

50 237 zł
Zuzanna Ozga
Zuzanna Ozga , 19 lat

Od pierwszej doby życia – walczy... Pomóż Zuzi uzyskać sprawność!

To był dla nas szok. Nie spodziewaliśmy się, że już dobę po urodzeniu nasza córeczka będzie musiała walczyć o swoje zdrowie i sprawność. Do dziś się z tym zmagamy, jest nam niezwykle trudno... Wiemy jednak, że nie możemy się poddać! Zuzka miała urodzić się zdrowa, w ciąży nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak. Niestety przyszła na świat z przepukliną oponowo – rdzeniową, wadami rozwojowymi rdzenia, kotwiczeniem rdzenia i skoliozą kostno – pochodną. Dodatkowo Zuzia w pierwszej i czwartej dobie życia przeszła operacje zamknięcia przepukliny. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Zamiast cieszyć się z narodzin naszej długo wyczekiwanej córeczki, baliśmy się o jej zdrowie, stojąc przed salą operacyjną. Lekarze dawali jej 4% szans na prawidłowe funkcjonowanie. Według specjalistów Zuzia miała nigdy nie chodzić, nie siedzieć… Na szczęście wymagająca rehabilitacja wyeliminowała ten czarny scenariusz.  Z biegiem lat, gdy moja córeczka rosła, zaczęła się pogłębiać u niej skolioza, która powodowała nacisk na narządy wewnętrzne. Musieliśmy szukać ratunku. W 2016 roku trafiliśmy do szpitala w Szczecinie, gdzie Zuzia przeszła operację odkotwiczenia rdzenia. Był to etap, który umożliwił dalsze operacje. W 2018 córka przeszła dwie kolejne – obciążone dużym ryzykiem powikłań. Bardzo baliśmy się o jej zdrowie i nie wiedzieliśmy, że najgorsze dopiero przed nami. Zuzia po ostatniej operacji, w wyniku utraty dużej ilości krwi, trafiła na OIOM. Na szczęście nie poddała się – żyje! Lekarze wyprostowali skrzywienie ze 100 do 50%. Niestety pozostałej części nie można wyprostować, jest zbyt duże ryzyko uszkodzenia rdzenia kręgowego. Zuzia ma obecnie 17 lat, nie poddaje się, mimo że jej codzienność jest niezwykle trudna. Są chwile zwątpienia, ale wspólnie walczymy o jej lepszą przyszłość. Ma w szkole wspaniałych przyjaciół, którzy pomagają jej nosić plecak i wspierają w najprostszych czynnościach. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni.  Moja córeczka wiele wycierpiała, ma problemy z samodzielnym poruszaniem się, często traci równowagę. Ale tylko dzięki intensywnej i regularnej rehabilitacji – Zuzia chodzi. Wykorzystała swoje 4% szans, które dawali jej lekarze… Niestety, aby w przyszłości mogła być samodzielna – intensywna rehabilitacja musi być kontynuowana. Kiedyś córka uczęszczała na 2 bloki w tygodniu, teraz, ze względu na fundusze, musieliśmy ograniczyć się do jednego. Nie chcemy, aby pieniądze zabrały Zuzi szansę na normalne życie i samodzielność. Potrzebujemy pomocy. Rehabilitacja, turnusy i sprzęty ortopedyczne są bardzo kosztowne. Wciąż nie wiemy, co nas jeszcze czeka, ale chcemy zrobić wszystko, aby pomóc naszej małej Zuzi. Mama

4 534,00 zł ( 71,03% )
Brakuje: 1 849,00 zł
Małgorzata Ignerowicz
Małgorzata Ignerowicz , 49 lat

Walczę o sprawność! Tylko dzięki Twojej pomocy może się to udać

Nazywam się Małgorzata, mam zaledwie 48 lat i już jestem na tyle schorowana, że muszę przebywać na rencie... W 2005 roku zdiagnozowano u mnie reumatoidalne zapalenie stawów. Pomimo wdrożonego leczenia, choroba wciąż postępuje! Jestem pod stałą opieką medyczną w Świętokrzyskim Centrum Reumatologii. Przeszłam dwie operacje stawu kolanowego, co zakończyło już możliwości standardowego leczenia… Pozostała jeszcze jedna, ale radykalna opcja - wymiana kolana! Ortopedzi-chirurdzy rekomendują, aby ze względu na mój stosunkowo młody wiek, była to endoprotez szyta na miarę, z uwagi na konieczność jej wymiany dopiero po ok. 15-20 latach.  Dlatego też proszę o wsparcie finansowe na zakup niezbędnych modułów wykonywanych w technologii 3D, a produkowanych aż w Szwajcarii, na indywidualne zamówienie. Niestety nie jest to zakup refundowany, podobnie zresztą jak sama operacja z jego zastosowaniem. Łączny wydatek razem z rehabilitacją po zabiegu i lekami to około 77.000 zł! To wyzwanie na 2023 rok. Dłużej nie mogę już czekać… Poza tym koniecznie muszę przeprowadzić pogłębione badania diagnostyczne, żeby  zatrzymać chorobę  autoimmunologiczną, która sprawia, że mój organizm jest coraz słabszy... Wierzę, że dzięki Waszej pomocy odzyskam sprawność. Z góry bardzo dziękuję za okazaną pomoc. Małgorzata Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

5 843,00 zł ( 7,13% )
Brakuje: 76 072,00 zł
Joanna Georgoulis-Tyszka
Joanna Georgoulis-Tyszka , 52 lata

Pokonałam raka piersi, teraz zaatakował mnie nowotwór kości❗️ PROSZĘ – POMÓŻ❗️

Już od 9 lat zmagam się z nowotworem. Kiedy myślałam, że już pokonałam tego najgorszego przeciwnika, spotkała mnie kolejna tragedia. Dzieliły mnie zaledwie dwa lata od ogłoszenia kompletnej wolności od raka, gdy dostałam informację o przerzutach… Nie mogę się poddać – muszę walczyć! Nowotwór piersi został u mnie zdiagnozowany w 2015 roku. To był szok. Byłam w kwiecie wieku, miałam małe dziecko, plany. Świat nagle się zatrzymał. Dlatego, że jestem niesamowicie upartą i zawziętą osobą, założyłam zbroję i rozpoczęłam tę nierówną walkę. Od razu zostałam poddana agresywnemu leczeniu. Konieczna była również operacja odjęcia piersi oraz wyłuszczenia dołu pachowego. Myślę, że każda kobieta rozumie, jak bardzo była dla mnie ciężka. Dla życia i zdrowia byłam gotowa zrobić wszystko. Z podniesioną głową niosłam ciężar okrutnej choroby na swoich barkach. Poddawałam się terapii, starałam dojść do siebie. Niestety, kiedy życie się wali – to lawinowo, kolejna tragedia czekała tuż za rogiem...  W 2016 roku trafiłam do szpitala z udarem niedokrwiennym mózgu. Moje ciało zostało częściowo sparaliżowane. Nie mogłam wykonywać  podstawowych czynności. WSZYSTKO sprawiało mi trudność. Jedynie moja bojowa natura nie pozwoliła mi się poddać... Szybko trafiłam do ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie zostałam poddana  intensywnej rehabilitacji. Spędziłam tam prawie trzy miesiące, walcząc o sprawność z rewelacyjnym efektem. Chociaż rokowania lekarzy wskazywały na to, że nigdy nie będę chodzić, postanowiłam udowodnić, że niemożliwe staje się możliwe. Wymagało to ode mnie wielkiego wysiłku, na szczęście miałam ogromne wsparcie.  Od razu po udarze, kiedy tylko odzyskałam świadomość, usłyszałam od męża zdanie – „Nie ma takiej opcji, żebym mógł Cię zostawić”. To były najpiękniejsze słowa, jakie mogłam wtedy usłyszeć – co najważniejsze miały pokrycie w czynach. W tym najtrudniejszym czasie karmił mnie, ubierał, wykonywał wszystkie trudne czynności, aby ulżyć w moim cierpieniu. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna.  Kiedy wydawało mi się, że moje życie w końcu zaczyna się układać, poczułam niepokojący ból w prawym biodrze. Myślałam, że to przeciążenie, w końcu bardzo odciążałam lewą, sparaliżowaną nogę. Niestety, chwilę później pojawił się także ból rąk, który z czasem stał się nie do zniesienia... Niezwłocznie wykonałam wszystkie wymagane badania. Diagnoza pojawiła się stosunkowo szybko – wtedy,  już po raz kolejny mój świat się zawalił. Dwa lata przed ogłoszeniem, że jestem oficjalnie wolna od raka, okazało się, że mam przerzuty do kości! Nie ma takich słów, które potrafiłyby opisać, jak teraz się czuję. Do tej pory nie musiałam prosić o pomoc, to ja mimo wszystko pomagałam innym. Dziś zmuszona jestem pochylić głowę i prosić o wsparcie. Z góry dziękuję za każdą dokonaną wpłatę.  Joanna

48 665,00 zł ( 91,48% )
Brakuje: 4 527,00 zł
Damian Kowalczyk
Damian Kowalczyk , 30 lat

Wypadek odebrał Damianowi sprawność! Pomóż w walce o zdrowie!

Nigdy nie sądziłem, że moje życie potoczy się w ten sposób. Zawsze byłem zdrowym, silnym i samodzielnym mężczyzną. Niestety, w marcu 2023 roku doszło do nieszczęśliwego wypadku, który sprawił, że straciłem sprawność i zdrowie…  Do tej pory pamiętam ten jeden krótki moment, w którym straciłem równowagę. Pamiętam to wszechogarniające uczucie paniki, gdy spadałem z wysokości...  Leżąc na ziemi, nie byłem w stanie się poruszyć, moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Nie wiedziałem, co się dzieje. Natychmiast wezwano karetkę, którą przewieziono mnie do szpitala. To właśnie tam otrzymałem wstrząsającą diagnozę. Złamanie kręgosłupa. Niedowład kończyn dolnych. Mój świat się zawalił. W szpitalu spędziłem kolejne 3 miesiące, codziennie walcząc o zdrowie. Po powrocie do domu rozpocząłem intensywną rehabilitację, by odzyskać sprawność – choć częściową. Aktualnie nie mogę chodzić i poruszam się na wózku. Mieszkam na pierwszym piętrze, co jest dodatkowym utrudnieniem w przemieszczaniu się. W codziennym funkcjonowaniu pomaga mi obecnie mama.  Nigdy nie podejrzewałem, że upadek z drabiny może skończyć się tak tragicznie. Tak bardzo chciałbym móc cofnąć czas… Wiem jednak, że to niemożliwe. Muszę stawić czoła mojej nowej rzeczywistości i walczyć na rehabilitacji oraz turnusach o powrót do maksymalnej sprawności. Niestety, wiąże się to z bardzo dużymi kosztami finansowymi, które bardzo ciężko jest mi udźwignąć samodzielnie, ponieważ nie mogę obecnie pracować i utrzymuję się z zasiłku.  Proszę, wesprzyjcie mnie w walce o sprawność. Wierzę, że z Waszą pomocą mam szansę na lepsze jutro.  Damian

7 543 zł
Laura Orlikowska
Laura Orlikowska , 2 latka

Mała Laura kontra SMA – To nie może być wyrok❗️

20 listopada Laurka skończy rok. Miała 6 dni, kiedy po badaniach przesiewowych dostaliśmy informację, że choruje na SMA – rdzeniowy zanik mięśni typu I. Wtedy to był szok… Wiedziałam, że taka choroba istnieje, ale kiedy zaczęłam szukać informacji w internecie, jedyne co widziałam to to, że dzieci z SMA umierają. Laurka jako siódme dziecko w Polsce otrzymała terapię genową. Niestety, mimo że wydawało się, że otrzymuje lek przedobjawowo, ujawniła się u niej asymetria i obniżone napięcie mięśniowe. Do tego ma problemy z rotacją w kręgosłupie, niepełną ruchomość głowy w lewą stronę i słabe bioderka. Córeczka wymaga stałej rehabilitacji. To jedyny sposób, by walczyć o jej sprawność, dlatego co najmniej 3 razy w tygodniu uczęszczamy na specjalistyczne rehabilitacje i 3 razy dziennie ćwiczymy w domu. Jesteśmy pod kontrolą neurologa i ortopedy. Niewykluczone też, że żeby zapobiec groźnej skoliozie, Laurka będzie musiała mieć zakupiony gorset. To wszystko kosztuje, a nasza sytuacja sprawia, że nie dam rady opłacić wszystkiego z własnej kieszeni. Dlatego proszę o pomoc i wsparcie w walce o przyszłość Laurki. Patrycja, mama

21 645 zł
Mateusz Gwizdała
Mateusz Gwizdała , 12 lat

Nadzieja silniejsza od cierpienia... Pomagamy Mateuszowi!

Nikt nie potrafił zdiagnozować choroby naszego synka Mateusza. Osiem lat czekaliśmy na rozpoznanie – osiem lat bólu, prób pomocy i nieświadomości jakim zagrożeniem dla życia Mateusza jest choroba Hirschsprunga.  Nieprawidłowe unerwienie jelita spowodowało spustoszenie w organizmie mojego dziecka. Choroba poważnie zaburza naturalną perystaltykę jelit, co uniemożliwia regularne usuwanie resztek pokarmowych. Bolesną i wręcz śmiertelną konsekwencją są rozwijające się stany zapalne. Wieloetapowa operacja –  w tym usunięcie 45 cm jelita i założenie kolostomii miała przywrócić ciągłość pokarmową. Niestety plan leczenia nie idzie tak jak zakładano ze względu na nieoczekiwane komplikacje.  Półtora roku po operacji Mateuszek znowu uskarżal się na silne bóle brzucha, pojawiła się wysoka gorączka, a badania krwi wskazały wysoki stan zapalny. Strasznie się o niego baliśmy, nie chcieliśmy jechać do szpitala, ale nie było innego wyjścia. Mateusz ponownie trafił na stół operacyjny – doszło do rozlanego zapalenia i perforacji jelita. Lekarze z miejsca podjęli kolejną trudną, lecz ratującą życie decyzję o wyłonieniu ileostomii z jelita cienkiego. W związku z jego aktualnym stanem i leczeniem stanu zapalnego Mati bardzo schudł. Jego dziesięcioletnie ciało to dosłownie kości i skóra. Mając 140 cm wzrostu waży zaledwie 23 kg! Zaburzone wchłanianie składników odżywczych, witamin, minerałów –  to wszystko dodatkowo bardzo osłabia jego organizm. Lekarze mówią, że powinny być jeszcze dwie operacje, lecz ostatni proces leczenia pokazał nam jak dynamiczna i nieprzewidywalna jest choroba.  Najważniejsze co możemy teraz zrobić to wdrożyć zalecane leczenie, specjalistyczną rehabilitację, masaże, osteopatię, suplementację. Wszystko po to, by wzmocnić jego organizm przed kolejnymi ingerencjami chirurgicznymi, by nie stracił odporności. Wszystko wymaga szczegółowych konsultacji oraz regularnych badań.  Bardzo wierzymy, że to leczenie zakończy się pełnym sukcesem i nasz Mati w końcu będzie mógł wrócić do normalnego życia. Jako dziesięciolatek bardzo tęskni do kolegów, do szkoły, do prostych zabaw jak jazda na hulajnodze czy gra w piłkę. Teraz każdy ruch jest dla niego śmiertelnym zagrożeniem. Wierzymy, że otrzymane wsparcie pomoże nam z każdym dniem stawiać na nogi naszego ukochanego synka. Ewa i Damian – rodzice Mateusza ➡️  Licytacje dla Matiego

78 827 zł
Ewa Janeczek
Ewa Janeczek , 51 lat

Mój ból jest większy niż twój... Pomóż!

Choroba odebrała mi możliwość normalnego życia, zdrowego życia, które daje tak wiele szczęścia i spełnienia. Mam 47 lat, a od 15 choruję na słoniowaciznę. Pewnego razu zaczęły nagle mi puchnąć nogi. Lekarze nie wiedzieli, co mi dolega i dopiero pani doktor, która leczy mnie do dzisiaj, rozpoznała właściwą chorobę. Tak naprawdę nie musiałabym za dużo mówić, wystarczy spojrzeć na zdjęcia. Jednak nie wygląd jest moim największym zmartwieniem, a ogromna rana, która od 16 miesięcy nie chce się zagoić. Ból… Odmieniam to słowo przez wszystkie przypadki i jestem już na skraju wyczerpania. Połykam garściami tabletki przeciwbólowe, bo tylko one pozwalają mi przetrwać. Trudno to nawet komuś opisać. To tak jakby nieustannie polewać tę nogę wrzątkiem, gorącą wodą. Rana nie chce się zagoić, a próbowałam już wszystkiego. Nic nie pomaga. Mogę tylko zmieniać co 3 dni opatrunki, co wiąże się też z bardzo dużymi wydatkami. Moje życie stało się koszmarem. Gdyby nie pomoc brata i syna, pewnie już by mnie na tym świecie nie było. Otwarcie tej zbiórki to ostatnia deska ratunku. Rozpaczliwe wołanie o pomoc. Miesięczny koszt opatrunków to około 3 tysięcy złotych. Z powodu mojego zdrowia nie mogę pracować, otrzymuję jedynie niewielkiej wysokości zasiłek stały. Tak się dłużej nie da… Wcale nie chcę Wam pokazywać moich nóg i tej okropnej rany. Wiem, że taki widok nie jest niczym przyjemnym. Wiem to doskonale, bo muszę się z nim mierzyć codziennie. Czasami wracam pamięcią do tych chwil, kiedy wyglądałam normalnie. Kiedy mijając na ulicy, pewnie nie zwróciłbyś na mnie większej uwagi. A dzisiaj… Dzisiaj proszę o wsparcie. Tak będzie mi choć odrobinę lepiej...

44 000 zł
Pola Kubacka
Pola Kubacka , 14 lat

Tylko zagraniczna operacja może uratować Polę! Mamy mało czasu❗️

Zwracamy się do Was w najtrudniejszym momencie naszego życia – w walce o życie naszej ukochanej córki. Pola zmaga się z malformacją tętniczo-żylną mózgu, która jest niezwykle rzadką i zagrażającą życiu chorobą. Pierwszy atak padaczki w 2021 roku ujawnił bombę w organizmie naszej córki. W jej głowie lekarze znaleźli źle wykształcone, pękające naczynia krwionośne, których jest na tyle dużo i są położne tak głęboko, że nie można ich usunąć. Jedyną metodą leczenia jest zaklejanie ich od środka. Skutki choroby Poli niosą za sobą ryzyko kolejnego wylewu. Córka przez ostatnie kilka lat przeszła 10 embolizacji tętniczych. Niestety w 2023 roku, po jednym z zabiegów, Pola nagle doznała afazji ruchowej, przypominającej objawy udaru. Musiała ponownie uczyć się mówić i pisać, co znacznie wpłynęło na pogorszenie jej samopoczucia. Po kilku miesiącach córka wyszła z kryzysu, wracając do lepszej formy i planując kontynuację nauki. Jednak po egzaminie ósmoklasisty, 15 maja 2024 roku Pola doznała wylewu dokomorowego. Natychmiast trafiła do szpitala, gdzie lekarze walczyli, by ją uratować. Niestety niedługo później nastąpił kolejny wylew – w dniu wypisu, 30 maja, mimo dobrego wyniku tomografii… Pola spędziła w szpitalu dwa miesiące, przechodząc trepanację czaszki i aż trzy drenaże dokomorowe, które zmniejszały ciśnienie śródczaszkowe. Jednak mimo operacji ratujących życie i kolejnych zabiegów w sierpniu 2024 i październiku 2024, nie udało się zamknąć malformacji od strony tętniczej i zakończyć walki z chorobą. Teraz przed Polą najważniejsza operacja – ostatnia nadzieja polegająca na zamknięciu malformacji od strony żylnej. To bardzo trudny zabieg, do którego córka została zakwalifikowana w specjalistycznym ośrodku w Essen. Operacja jest zaplanowana na 10 lutego 2025 roku, ale czas odgrywa kluczową rolę! Niezamknięta malformacja wciąż rekrutuje nowe naczynia i może po raz kolejny wywołać wylew ze wszystkimi jego konsekwencjami. W klinice obiecano nam, że jeśli tylko zwolni się miejsce, Pola będzie mogła zostać przyjęta na operację wcześniej niż 10 lutego, ponieważ nie powinniśmy zwlekać. Nasza córeczka może zostać wezwana w każdej chwili! Każdy dzień niesie ryzyko kolejnego wylewu. Wierzymy, że dzięki operacji Pola wreszcie zakończy tę trudną walkę z chorobą. Sami jednak nie udźwigniemy tak wielkiego wydatku – kilkuletnie leczenie córki wyeksploatowało nasze zasoby finansowe, dlatego bardzo prosimy o pilne wsparcie! Jeśli możecie, pomóżcie Poli w tej ciężkiej walce o życie. Wasze wsparcie daje nam szansę na przyszłość bez strachu przed kolejnym wylewem i nadzieję na powrót do normalnego życia. Będziemy wdzięczni za każdą okazaną pomoc. Rodzice i Bliscy Poli

35 585,00 zł ( 31,61% )
Brakuje: 76 969,00 zł