Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Artur Nawrocki
Artur Nawrocki , 50 lat

Amputowano mi nogę... Ratuj, sam sobie nie poradzę!

Obcowanie z naturą to najczulszy dotyk duszy. Widzisz, czujesz, słyszysz, lecz jednak rozgrywa się to jakoś inaczej. Urokliwie leczy, zwłaszcza gdy spoglądasz ze szczytów górskich na otaczający nasz świat. To wszystko zostało mi odebrane, gdy utraciłem kończynę... Od kiedy pamiętam, borykałem się z problemami zdrowotnymi związanymi ze stopą cukrzycową. To doprowadziło do amputacji wszystkich palców w prawej stopie. Na szczęście rana się goi, ale przed nami jeszcze długa droga. Niestety kilka tygodni temu moja lewa noga została amputowana na wysokości połowy goleni. Obecnie poruszam się tylko przy pomocy wózka inwalidzkiego. Nie jestem w stanie sam sobie poradzić z wejściem do własnego mieszkania. Trzy miesiące temu urodził mi się pierwszy wnuk. Chciałbym mu pokazać piękno naszego kraju, tak jak ja miałem okazję je poznać. Pragnę, by zobaczył nasze polskie góry – od Bieszczad, przez Tatry, Pieniny, Beskidy, Góry Stołowe, Świętokrzyskie, aż po te mniejsze, ale równie urokliwe szczyty. To miejsca, które zawsze kochałem i chciałbym mu je pokazać, dzieląc się z nim moją pasją do wędrówek. Aby to marzenie mogło się spełnić, potrzebuję protezy. Jej koszt jest ogromny i znacznie przekracza moje możliwości finansowe, niestety potrzebuję aż dwóch protez. Pierwszej, by nauczyć się korzystać ze sprzętu i drugiej, która będzie moją stałą pomocą. Dodatkowo dochodzą koszty rehabilitacji, która niestety jest bardzo kosztowna. Proszę Was o pomoc. Chciałbym móc znów spacerować, wyjeżdżać na wycieczki z wnukiem i moją ukochaną żoną. Pragnę uwolnić się od wózka oraz cieszyć się pełnią życia. Tęsknię za widokiem gór, które oświetlone światłem działają jak ukojenie i spełnienie każdego marzenia. Dziękuję z całego serca za Wasze wsparcie. Artur

12 305,00 zł ( 16,52% )
Brakuje: 62 164,00 zł
Aneta Bzinkiewicz
Pilne!
Aneta Bzinkiewicz , 52 lata

Trwa nierówna walka Anety z GLEJAKIEM❗️Potrzebne kosztowne leczenie❗️

To wszystko potoczyło się tak szybko… Wakacyjny wyjazd z rodziną do Chorwacji w ciągu zaledwie paru godzin zamienił się w koszmar. Wszystko zaczęło się od niewinnego bólu głowy… Początkowo podejrzewaliśmy udar, lecz po przewiezieniu mamy na SOR, usłyszeliśmy jeszcze bardziej wstrząsającą diagnozę. NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY MÓZGU! Nasz świat się załamał… Z powodu obrzęku mózgu normalny powrót do Polski groził śmiercią. Musieliśmy natychmiast opłacić prywatny transport medyczny. Jego koszt sięgnął bez mała 20 tysięcy złotych. Aneta przeszła w Polsce pilną operację usunięcia nowotworu mózgu. Mimo to nasze problemy się nie skończyły i każdy dzień to walka o życie naszej mamy. Udało się usunąć guza w całości, jednak według lekarzy w każdej chwili może zacząć odrastać i to ze zdwojoną siłą. Już teraz wiemy, że radio i chemioterapia to za mało, a niestety metody leczenia w Polsce na tym się kończą. Aby wydłużyć życie mamie, szukamy różnych metod leczenia za granicą. Istnieją nierefundowane terapie urządzeniem Optune oraz immunoterapia, a także leki wspomagające chemioterapię, które mama musi zacząć przyjmować jak najszybciej. Niestety ich koszt przewyższa nasze możliwości! Mimo śmiertelnej choroby staramy się żyć, cieszyć się każdym dniem i stawić czoła diagnozie 15. miesięcy życia. Mama ma ogromną wolę walki i chęci do życia, chce doczekać wnuków i wychować jeszcze niepełnoletniego syna Stasia. Choć ciężko prosić nam o pomoc, bez Waszego wsparcia nie damy rady sfinansować tak drogiego leczenia! Aneta to pełna życia, radości i otwartości na drugiego człowieka kobieta. Każdy, kto ją zna, wie, że dobro innych zawsze stawia nad swoje. Nawet w natłoku zajęć i pracy zawsze znajduje dla nich czas. Teraz to ona potrzebuje naszej uwagi i pomocy! Każdy może pomóc, możesz i Ty! Wierzymy, że dobro, które okazujemy drugiemu człowiekowi – wraca do nas z podwójną mocą! Dzieci Anety – Zuzia i Staś ➡️ Licytacje dla Anety- razem pomóżmy jej wygrać walkę o życie 🩵

129 911,00 zł ( 10,17% )
Brakuje: 1 146 685,00 zł
Igor Osypenko
Igor Osypenko , 7 lat

Pomóż w walce o codzienność... Potrzebny nowy sprzęt!

Kiedy w życiu tym, co pozostaje niezmienne, jest choroba dziecka, człowiek może się przyzwyczaić, że codzienność wygląda inaczej, niż powinna. Nie może się jedynie przyzwyczaić do tego, że brak środków na leczenie oznacza dla dziecka ból… Igor cierpi na mózgowe porażenie dziecięce i niedowład spastyczny czterokończynowy. Nie chodzi, nie czyta, nie korzysta z toalety, nie ubierze się, nie zje sam, nie trzyma nawet łyżki. Rozumie, kiedy ktoś z nim rozmawia, potrafi dać znać kiedy jest głodny albo potrzebuje pomocy, ale mówi tylko 5 słów. Potrzebna jest stała rehabilitacja i sprzęt, z którego Igor stale wyrasta. Wózek, którego używaliśmy do tej pory, też nie jest już odpowiedni. Zapada się pod wagą syna i nie jest w stanie jechać dalej… W naszej sytuacji nie wiemy już, skąd wziąć pieniądze. Starszy syn wciąż się uczy, a ja nie mogę pracować, ponieważ muszę opiekować się Igorem. Dlatego postanowiłam zwrócić się o pomoc do ludzi dobrego serca, którzy pomogliby mi zapewnić Igorowi to, czego potrzebuje. Nie liczę na cud. Wierzę jednak, że może udać się zebrać środki, by ułatwić Igorowi codzienność. Sprzęt taki jak ortezy czy odpowiedni wózek w połączeniu z rehabilitacją i wizytami u specjalistów mogą realnie pomóc nam radzić sobie z codziennością pomóc Igorowi. Mama

909,00 zł ( 4,27% )
Brakuje: 20 368,00 zł
Magdalena Stokfisz-Nowaczyk
Magdalena Stokfisz-Nowaczyk , 33 lata

Stwardnienie rozsiane postępuje! Pomóż młodej mamie w walce z chorobą!

Stwardnienie rozsiane krok po kroku odbiera mi sprawność. Choroby nie da się zatrzymać, ale da się z nią walczyć. Choć odebrała mi już możliwość swobodnego poruszania się, nie tracę wiary, że kiedyś wstanę na nogi i zabiorę moją córeczkę na spacer! Dziś bardzo potrzebuję Waszej pomocy! Diagnoza przyszła, kiedy skończyłam dziewiętnaście lat. Pewnego dnia zaczęłam widzieć podwójnie. Bardzo mnie to zaniepokoiło, więc udałam się do okulisty. Wstępne rozpoznania były przerażające. Lekarze podejrzewali, że w moim mózgu może znajdować się guz! W szpitalu okazało się, że los napisał dla mnie inny scenariusz. Dowiedziałam się, że cierpię na stwardnienie rozsiane, które zaczyna postępować. Byłam przerażona, ale też pełna nadziei na pozytywne skutki rozpoczęcia leczenia. Niestety, dwa lata temu choroba odebrała mi możliwość wykonywania zawodu. Do niedawna byłam w stanie chodzić po mieszkaniu, podpierając się o meble. Dziś poruszam się jedynie na wózku inwalidzkim, który na dodatek wymaga wymiany... Na nic więcej nie mam siły. Lekarze zalecają kontynuację leczenia oraz intensywnej rehabilitacji. Tylko takie działania spowodują spowolnienie rozwoju choroby. Dodatkowo, moim priorytetem jest uzbieranie na wózek inwalidzki aktywny, dzięki któremu poruszanie się będzie znacznie prostsze. To on da mi namiastkę sprawności i siłę do dalszej walki. Niestety, koszt z tym związany przerasta nasze finansowe możliwości. Wydatki będą tylko rosły, więc jestem zmuszona poprosić o Waszą pomoc. Ruszam do trudnej walki o moją sprawność. Chcę wygrać ją dla siebie i mojej rodziny, by jak najdłużej przytulać moją ukochaną córeczkę. Pomocy! Magdalena

3 503 zł
Kacper Pietrusiński
Kacper Pietrusiński , 11 lat

Lekarze musieli amputować mu nóżkę! Potrzebne środki na protezę!

Przed wypadkiem Kacper był bardzo uśmiechnięty, życzliwy i pełen radości. W głowie miał pełno marzeń i planów, by w przyszłości zawodowo grać w piłkę nożną, uwielbiał pomagać dziadkom przy gospodarstwie… Wszędzie było go pełno, wszyscy bardzo go lubili. Z wzajemnością. 23 czerwca 2024 roku, w Dzień Ojca, los odebrał mu marzenia. Kacper uległ bardzo poważnemu wypadkowi i trafił do szpitala… Nasze serca się zatrzymały. Nie da się opisać słowami, co czuje rodzic, kiedy jego ukochane dziecko leży w śpiączce na szpitalnym łóżku. Na szczęście Kacper pomimo ciężkich obrażeń i długiej walce przeżył. Ale nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Kacperek odniósł bardzo poważne obrażenia lewej stopy i pomimo zaciętej walki lekarzy nie udało się jej uratować… Trzeba było amputować nogę naszego syna do kolana! Kacper nadal przebywa w szpitalu, a okres rekonwalescencji będzie bardzo długi. Wcześniej marzył, by grać w piłkę, jeździć na rowerze… Dziś, by mógł chodzić. Niedługo po obudzeniu zapytał nas: „Mamo, tato, czy będzie nas stać na protezę?” Jak odpowiedzieć, że nie, ponieważ nie mamy pieniędzy? Koszty protezy wahają się od kilku do KILKUDZIESIĘCIU tysięcy złotych. Nas na to po prostu nie stać, ponieważ mamy małe gospodarstwo rolne i nie jesteśmy w stanie odłożyć takich pieniędzy. A proteza na NFZ może najwyżej sprawić, że Kacper nie będzie się przewracał. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie ludzi o dobrych sercach na naszą zbiórkę. Każda wpłata ma znaczenie, byśmy mogli zakupić protezę, a potem zapewnić Kacperkowi potrzebną rehabilitację. By ten makabryczny wypadek nie odebrał mu całkowicie szansy na to, że jeszcze kiedyś zagra w piłkę. Rodzice

66 720 zł
Piotr Michalak
Piotr Michalak , 8 lat

Mały Piotruś gaśnie... Pomóż zapewnić mu niezbędny sprzęt medyczny!

U Piotrusia zdiagnozowano dystrofię mięśniową Duchenne'a — nieuleczalną chorobę, która na naszych oczach wyniszcza nasze dziecko! Widzimy, jak nasz synek każdego dnia jest coraz słabszy. Jak ulatuje z niego życie! Prosimy o wsparcie, by w tej trudnej drodze było mu choć trochę łatwiej... DMD to bezlitosne schorzenie, które dotyka tylko chłopców i zawsze przebiega według tego samego, koszmarnego scenariusza. Najpierw odbiera siły i utrudnia rozwój ruchowy. Następnie przeszkadza w poznawaniu świata, powodując problemy poruszaniem się. Powstają liczne przykurcze, skolioza, powikłania oddechowe i kardiologiczne. Nastoletni Piotruś zupełnie straci sprawność. Dorosłe życie? — Ta historia nie ma tego rozdziału... Piotruś otrzymał diagnozę tuż po urodzeniu. W ostatnim roku jego choroba bardzo mocno postąpiła. Synek nie może już samodzielnie chodzić. Stara się pokonać kilka kroków, opierając się o nas, albo o ściany. Przewraca się. Każde przeziębienie trwa tygodniami, bo Piotruś nie ma siły, by kaszlnąć i odkrztusić wydzielinę – choroba zaatakowała mięśnie odpowiedzialne za oddychanie. Ten widok rozdziera nam serca niewyobrażalnym bólem. Nasz mały chłopiec wie, że jest chory. Wie, że musi przesiąść się na wózek. Wie, że już nigdy nie dogoni swoich rówieśników. My także wreszcie zaakceptowaliśmy, że Piotrek nie wyzdrowieje, że nie możemy uratować jego życia... Pragniemy jednak zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje, by jak najmniej cierpiał.  W związku ze znacznym pogorszeniem się stanu synka musimy zakupić niezbędne sprzęty: wózek inwalidzki, asystor kaszlu do odsysania wydzieliny, pionizator i specjalistyczny fotelik samochodowy.  Nie sposób opisać bólu rodziców, którzy każdego dnia patrzą, jak ich ukochane dziecko powoli gaśnie. Mimo to musimy pozostać silni, bo Piotruś potrzebuje naszego wsparcia bardziej niż kiedykolwiek. Dziś szczególnie potrzebuje i Waszej pomocy. Każda, nawet najmniejsza wpłata będzie dla nas na wagę złota. Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc! Rodzice

25 148,00 zł ( 39,39% )
Brakuje: 38 682,00 zł
Tomasz Niciak
Tomasz Niciak , 27 lat

Leczenie zdaje się nie mieć końca... Pomóż mi w walce o sprawność!

Każdego dnia marzę o tym, by być zdrowym człowiekiem. Chciałbym zasypiać i budzić się z myślą, że moje leczenie dobiegło końca i wreszcie niczym nie muszę się martwić. Niestety, do spełnienia tego scenariusza jeszcze długa droga. Czy pomożesz mi w walce? Urodziłem się z obustronnym rozszczepem wargi i podniebienia. Taka wada często powoduje problemy z oddychaniem, jedzeniem oraz mową. Zaalarmowani moim stanem lekarze postanowili działać od razu. Jako dziecko przeszedłem szereg skomplikowanych operacji. Jak się później okazało, nie były one jednak wystarczające. Perspektywa sprawności cały czas się oddalała. Leczenie ortodontyczne trwało przez cały okres dorastania. Kiedy skończyłem osiemnaście lat, zacząłem szukać bardziej radykalnego rozwiązania mojego problemu. Zostałem zakwalifikowany na kolejne, poważne zabiegi. Lekarze trzykrotnie operowali moje podniebienie, jednak nie zdecydowali się na jego zamknięcie. Proces rekonwalescencji był niezwykle bolesny. Cierpienie było nie do zniesienia… Choć traciłem nadzieję na poprawę, wiedziałem, że nie mogę się poddać. Szukałem dalej, a po czasie, udało mi się znaleźć lekarza, który zaoferował pomoc. Kiedy usłyszałem, że kwalifikuję się do zabiegu zamknięcia podniebienia, byłem najszczęśliwszy na świecie. Moje marzenia wreszcie zaczęły się spełniać. Operacja przebiegła pomyślnie, a przede mną proces rekonwalescencji. Wkrótce dowiem się, czy rany się zagoiły. Niestety, to nie koniec mojej walki. Przede mną dalszy, wyczerpujący i kosztowny proces leczenia i rehabilitacji.  Jeśli chcesz, by ciągnący się latami koszmar się skończył, będę wdzięczny za wsparcie. Bardzo chciałbym być zdrowy i sprawny. Jesteś moją ostatnią nadzieją. Bez Ciebie sobie nie poradzę… Tomek

551 zł
Kinga Kozak
Kinga Kozak , 3 latka

Bioderko Kingusi może wypaść w każdej chwili❗️Potrzebna pilna operacja – RATUJ❗️

Jaka kolejna diagnoza spadnie na nasze dziecko? Ile cierpienia jeszcze będzie musiała znieść Kingusia? Każdego dnia zadajemy sobie to pytania, jednak nigdy nie jest nam dane poznać odpowiedzi. Choć córeczka walczy o zdrowie od urodzenia – wciąż padają kolejne ciosy… Kingusia urodziła się w zaledwie 29. tygodniu ciąży w zamartwicy. Tak potwornie bałam się o jej życie. Spędziła dwa miesiące w szpitalach, gdzie przez 3 tygodnie była podłączona do respiratora. Pierwsza pojawiła się dysplazja oskrzelowo-płucna. Następnie zachorowały jej oczka. Przeszła operację na retinopatię wcześniaczą, ale w wieku 6 miesięcy zachorowała na jaskrę, która spowodowała, że jedno oczko było większe. Z Kinią zostanie ona do końca życia i w każdej chwili może wrócić Lekarze musieli ratować wzrok naszej kruszynki, więc przeszła już trzy operacje jaskrowe. W wyniku jednej z nich rozwinęła się zaćma. To oznaczało kolejną operację i założenie sztucznej soczewki w lewym oczku.  Ale to nie wszystko. Zez sprawia, że ćwiczymy codziennie oczka córeczki, a 8 narkoz podczas różnych operacji i badań bardzo obciążało jej organizm. Od dwóch lat razem z lekarzami walczymy wzrok Kingusi. Choć na razie udało się uratować oczka, nasza wojowniczka potrzebuje rehabilitacji wzroku oraz częstych kontroli u okulisty, optometrysty i ortoptysty. Kolejni lekarze zdiagnozowali czterokończynowe porażenie mózgowe. Mocniejsze jest w nóżkach, a słabsze w rączkach. Wszystko to spowodowało, że Kinga rozwija się troszkę wolniej. Zaczęła raczkować dopiero, jak miała 2 latka. Dzisiaj dalej walczy, by samej poprawnie usiąść i samej chodzić na nóżkach.  Córeczka nie umie jeszcze mówić i potrzebuje zajęć z logopedą 3 razy w tygodniu. Do tego co dwa tygodnie wizyty u osteopaty, a raz w miesiącu do neurologopedy. Oprócz ćwiczeń Kinia potrzebuje także specjalistycznego sprzętu – ortez na dzień i na noc, bardzo drogiego pionizatora dopasowanego do jej potrzeb i nową parę dwuogniskowych okularków.  Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy Kinga mogła korzystać ze stałego wsparcia specjalistów. Dziękujemy Wam za to z całego serca... Niestety, nasza walka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia. Kingusia jest maleńką dziewczynką, lecz walka o zdrowie to dla niej jak praca na pełen etat. 5 dni w tygodniu na drogiej rehabilitacji, a w domu podłączenia do nóżek i plecków elektrostymulator, aby wzmocnić pracę mięśni. Niestety, nawet pomimo tak intensywnej terapii u Kingusi doszło do podwichnięcia bioderek. W lewym sytuacja jest tragiczna – w każdej chwili może wypaść! Niezbędna jest natychmiastowa operacja! Czas jest tu kluczowy, a koszty operacji – ogromne. Wynoszą aż 18 800 zł! Nie jestem w stanie opłacić tak dużej kwoty sama… Wszystkie dotychczasowe środki przeznaczaliśmy na rehabilitację i terapię logopedyczną… Kinga jest maleńką dziewczynką, a doświadczyła już więcej bólu i cierpienia niż niejeden dorosły. Każdy nasz dzień to walka o przyszłość córeczki, o jej życie bez bólu, o pierwsze samodzielne kroki… Wierzymy, że możemy tę walkę wygrać – potrzebujemy jednak do tego Waszego wsparcia! Prosimy, wyciągnijcie do Kingusi pomocną dłoń! Agata, mama Kingi

10 499,00 zł ( 36,01% )
Brakuje: 18 650,00 zł
Zbigniew Margas
Zbigniew Margas , 52 lata

Pomóż mi stanąć na nogi❗️

Mam na imię Zbyszek i pewnie wielu z Was zna mnie jako tatę Filipa. Dokładnie 12 maja 2024 roku wyszedłem skosić trawę, ale już nie wróciłem do domu o własnych siłach… Później przyjechała karetka, która przewiozła mnie do szpitala. Tam zdiagnozowano trzy ogromne tętniaki aorty brzusznej i obu tętnic udowych! Mój stan był bardzo ciężki. Kilka tygodni spędziłem w śpiączce farmakologicznej. Przeszedłem sześć wielogodzinnych operacji. A ostatnia z nich skończyła się amputacją mojej lewej nogi. Czy było mi łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Spojrzeć pod pościel i zrozumieć, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo? Oczywiście, że nie. Ale nie poddam się! Bezkompromisowo chcę wrócić do samodzielności, pracy i  tego co kocham, czyli gór. Chcę żyć na swoich warunkach. Oddychać pełną piersią. To nie jest niemożliwe, tylko bardzo trudne i kosztowne. Z wysiłkiem i bólem dam sobie radę sam, za to koszty leczenia, rehabilitacji i wymarzonej protezy są porażające… Dlatego z całego serca bardzo proszę wszystkich o pomoc w uzbieraniu tej ogromnej kwoty. Ktoś mądry mi kiedyś powiedział: „Nie umarłem, bo ewidentnie mam tu jeszcze coś do zrobienia” – właśnie tymi słowami się dzisiaj kieruję. Z góry dziękuję za każdą pomoc i wsparcie. Wierzę, że dzięki Wam uda mi się wygrać tę walkę! Zbyszek

70 874,00 zł ( 44,41% )
Brakuje: 88 701,00 zł