Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Natalka Kruk
Pilne!
Natalka Kruk , 14 lat

GUZ MÓZGU odbiera Natalii młodość❗️Potrzebne pilne wsparcie!

21 października 2024 roku nasze życie wywróciło się do góry nogami. Nasza córeczka Natalia nagle zaczęła wymiotować i skarżyć się na bóle głowy. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że te problemy zwiastowały tak straszne i okrutne wieści… Sytuacja była na tyle poważna, że Natalka trafiła na SOR. W szpitalu przeszła badanie tomografem, które wykazało w jej głowie guza! Potem wszystko działo się już szybko… Karetka, transport do innego szpitala i pilna operacja usunięcia guza mózgu. Tak bardzo baliśmy się o życie naszej córeczki! Diagnoza – medulloblastoma, była dla nas okropnym ciosem. Nie wierzyliśmy, że ten koszmar spotkał właśnie Natalkę. Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego w jednej chwili musiała rozpocząć walkę o zdrowie i życie. Wiemy jednak, że zrobimy wszystko, by wygrała z nowotworem. Niestety, po operacji u córeczki pojawiły się komplikacje. Natalka na razie nie jest samodzielna. Straciła mowę, ma niedowład rąk i nóg, problemy ze wzrokiem... Nie jest w stanie sama zjeść posiłku i samodzielnie się poruszać. Teraz nadzieją na poprawę jej stanu jest intensywna rehabilitacja i dalsze leczenie. Organizm naszej córeczki jest wycieńczony walką z nowotworem. Lekarze muszą ją przygotować i wzmocnić przed rozpoczęciem chemioterapii i radioterapii. Natalka z tego powodu potrzebuje specjalnej diety, która niestety jest ogromnym kosztem. Czekają nas także duże wydatki, związane z dalszym leczeniem czy zakupem niezbędnego sprzętu… Natalka, mimo wszystko walczy i wierzy w swój powrót do zdrowia. We wrześniu dostała się do wymarzonej szkoły – liceum ogólnokształcącego o kierunku medycznym. Miała ambitne plany, chciała pomagać innym i zostać lekarzem. Teraz sama potrzebuje pomocy, jak nigdy wcześniej. Nasza córeczka chce znów chodzić do szkoły razem z rówieśnikami, cieszyć się życiem i realizować swoje plany. Natalka jest silną dziewczyną i walczy z całych sił, mimo że los ciągle rzuca jej kłody pod nogi. Prosimy, pomóżcie Natalce, aby jej dotychczasowy trud i cierpienie skończyły się zwycięstwem! Rodzice

62 560 zł
Julita Bugajska
Julita Bugajska , 19 lat

Młodzież w moim wieku odkłada pieniądze na wakacje, a ja muszę walczyć o środki na leczenie... Ratuj!

Ludzie w moim w wieku martwią się o wynik matury, myślą o podróżach, odkładają pieniądze na samochód, popełniają niewinne błędy młodości... Żyją pełnią sił wizją pięknej przyszłości, gdzie świat stoi otworem i mając wielkie aspiracje. A jaki jest mój plan na najbliższy czas? WALKA.  Mam 19 lat. Jestem niewidoma od urodzenia, ale nie to jest głównym problemem, gdyż radzę sobie w życiu dzięki specjalnym sprzętom i dostosowanym formom komunikacji. Największym problemem są moje oczy, które lubią płatać figle. Urodziłam się bez prawego oka, a lewe musiało być enukleowane z powodu jaskry. Najpierw w wieku 3 miesięcy miałam wstawiony w Niemczech ekspander hydrożelowy, który trzeba było wymieniać co jakiś czas wraz z moim wzrostem. Dlatego rodzice zdecydowali się na przeszczep lipidowy z pośladka, który rósł razem ze mną. Operację tą wykonywaliśmy we Włoszech. Niestety w wieku kilkunastu lat zaczęły się problemy z silnymi bólami oka i brakiem możliwości dobrania odpowiedniej epiprotezy. Od zewnętrznej strony oka znajdują się zrosty, które również utrudniają jej umieszczenie. W oku robią się krwiaki, gdyż proteza obejmuje tylko pewien obszar, bo nie może być większa. Podjęliśmy operację we Wrocławiu, ale doktor usunęła tylko pewien fragment tłuszczu, gdyż reszta jest blisko nerwów. W końcu po wielu próbach udaliśmy się do Austrii, do lekarza, którego polecił nam znajomy ortodonta. Lekarz ten zgodził się podjąć operacji i dał nam kosztorys, który prezentował kosmiczną sumę. Po podstawowych oględzinach wskazano nam do przeprowadzenia dwie operacje. Próbowaliśmy walczyć o refundację obu zabiegów. Niestety ból oczu jest zbyt duży i występują częste stany zapalne, do tego dochodzi zwiększone ciśnienie wewnątrz czaszkowe spowodowane nadmiarem tłuszczu. Proszę o pomoc. Wpłacenie nawet minimalnej kwoty jest dla mnie ogromną oznaką dobra. Dla Ciebie to malutki gest, dla mnie cegła, na której wybuduję fundamenty mojego zdrowia!  Julita

81 zł
Konrad Damaszke
Pilne!
Konrad Damaszke , 11 lat

"Mamo, czy nowotwór mnie zabija?" Ratuj, bym nie musiała odpowiedzieć twierdząco...

Wyobraź sobie turniej. Twoje dziecko marzy o tym, by go wygrać. Dzielnie i regularnie uczestniczy w treningach przez wiele godzin, by zdobyć szczyt w swoim ulubionym sporcie. Później doznaje kontuzji. Myślisz wtedy, że to tylko uraz w trakcie gry... Ale diagnoza okazuje się brutalniejsza od najgorszych horrorów. Dowiadujesz się, że do Twojego dziecka przyszedł oprawca, który ostrzy kły, by odebrać największą pociechę Twojego życia - mięsak Ewinga kości strzałkowej... Konrad to urodzony piłkarz. Od najmłodszych lat jego największą pasją jest piłka nożna, lecz od stycznia tego roku jego plany sportowca uległy diametralnej zmianie. Konrad początkowo grał w MKS Władysławowo i tam jego kariera rozwijała się, lecz ciągle mu było mało. Z tego powodu po testach w styczniu 2021 r. przeszedł do Arki Gdynia. Na jednym z turniejów uległ kontuzji, po której okazało się, że nie jest to tylko zwykłe złamanie kości strzałkowej, lecz dużo poważniejsza sprawa... Informacja, jaką otrzymałam po rezonansie, zwaliła mnie z nóg. Niestety dalsze badania potwierdziły diagnozę. Gdy myślę o każdej sekundzie, która wtedy mijała, czuję jej przedłużające się trwanie i strugę łez spływających po  moich policzkach.  Świat młodego piłkarza z wielkimi aspiracjami i mój obrócił się o 180 stopni. Jesteśmy po 14 seriach chemioterapii. Od początku leczenia mój silny Konrad tracił na wadze, wiec lekarze podjęli decyzje o założeniu sondy żołądkowej. Przez całe leczenie musiał być dokarmiany w ten sposób. Każdego dnia nikł mi w oczach... 5 lipca tego roku ze wstrzymanym oddechem czekałam na koniec operacji usunięcia guza wraz z marginesem zdrowych tkanek. W czasie zabiegu usunięto kość strzałkową oraz nerw, który uniemożliwia podnoszenie się stopy oraz część mięśni. To, co działo się później to seria przesuwających się wydarzeń, które mogę porównać do klatek w filmie.  11 listopada 2023 roku Konrad otrzymał ostatni wlew chemii i tak się miało zakończyć nasze leczenie. W marcu została mu usunięta sonda i port. Od tej pory wszystkie badania kontrolne wychodziły bardzo dobrze. DO CZASU, gdy oprawca powrócił... 9 października niestety już w badaniu USG radiolodzy znaleźli zmianę zlokalizowaną w tym samym miejscu, co pierwotny guz. Badanie rezonansu potwierdziło prawdopodobieństwo wznowy, a biopsja utwierdziła, że jest to wznowa. W listopadzie ponownie założono Konradowi port i rozpoczęła się kolejna walka...  W naszym planie leczenia przewidziana jest wyczerpująca syna chemia, operacja, radioterapia i  chemia podtrzymująca. Niestety potrzebne jest nierefundowane badanie. Bardzo proszę o pomoc w leczeniu Konrada. Nie pozwólcie, by oprawca po raz kolejny wyciągnął swoje łakome szpony w kierunku naszego dziecka. "Mamo, czy zabija mnie nowotwór?" Nie pozwólcie, bym musiała odpowiedzieć twierdząco synowi na to pytanie... RATUJCIE! Mama Konrada

1 723,00 zł ( 3,23% )
Brakuje: 51 469,00 zł
Sławomir Szałkowski
Pilne!
Sławomir Szałkowski , 50 lat

Leczenie ostatniej szansy❗️To badanie może uratować życie❗️

Nazywam się Sławek i zmagam się z nowotworem złośliwym jelita grubego. Moje życie to teraz walka o każdy dzień, o szansę na przeżycie. Trzy lata temu doszło do tego, że byłem tak słaby, iż mdlałem i miałem trudności z poruszaniem się.  Przeprowadzono liczne tomografie, kolonoskopie, podano mi osiem worków krwi, by ustabilizować niski poziom hemoglobiny. Przeszedłem operację, podczas której usunięto znaczną część jelita i poddałem się intensywnej chemioterapii, jednak choroba nie odpuszczała… Przez pewien czas objawy się cofnęły, ale ból wrócił, silniejszy i bardziej niepokojący. Padły słowa, których nie życzę nikomu, gorsze niż wcześniej – WZNOWA. Miałem przejść operację, ale lekarze w Gdańsku skreślili tę opcję – nowotwór okazał się rozlany i bardziej odporny, niż myśleliśmy. Nadal rośnie, agresywnie atakując moje ciało. Znów wpadłem w wir chemioterapii, lecz po 12 sesjach sytuacja dalej się nie poprawiła. Lekarz zakończył leczenie, mówiąc, że wykorzystane zostały już wszystkie środki i metody. Po konsultacjach z innymi lekarzami dowiedziałem się, że mogłoby mi pomóc innowacyjne badanie Exacta, które umożliwia dokładne profilowanie nowotworu. To badanie analizuje miliony danych na poziomie molekularnym, aby wskazać potencjalne słabe punkty choroby. Wierzę, że może to być moja ostatnia nadzieja na precyzyjnie dopasowane leczenie. Jednak to badanie, realizowane tylko za granicą, przekracza moje możliwości finansowe. Nie mam już wielu opcji. Ta jest tak naprawdę ostatnia, ale wierzę, że dzięki Waszej pomocy uda mi się wykonać badanie, które może stać się początkiem nowej drogi do zdrowia. Wierzę, że znajdzie się ktoś, kto dostrzeże w mojej historii nadzieję na cud – dla mnie, mojej rodziny i każdego, kto w tej chorobie szuka ratunku. Każda wpłata, każde udostępnienie zbiórki jest dla mnie szansą na dalsze życie. Sławek

100,00 zł ( 0,37% )
Brakuje: 26 496,00 zł
Andrzej Pajewski
Andrzej Pajewski , 38 lat

Wystarczyła chwila, by doszło do tragedii... Pomóż kochającemu mężowi i tacie odzyskać sprawność!

28 września to dzień, który zapamiętamy na zawsze. To właśnie wtedy zwykła zabawa na świeżym powietrzu zakończyła się tragedią, która wstrząsnęła życiem naszej rodziny. Mój mąż grał z dziećmi w piłkę, a gdy ta wpadła na drzewo – zdecydował się po nią wspiąć. Nikt nie mógł przewidzieć, że radosne popołudnie zakończy się upadkiem z dużej wysokości i poważnymi obrażeniami kręgosłupa... Po upadku Andrzej nie mógł się poruszać. Natychmiastowa hospitalizacja i trzy operacje pomogły ustabilizować jego stan, ale uszkodzenia są ogromne. Andrzej doznał zwichnięcia kręgosłupa w odcinku szyjnym, a także złamania nadgarstka. Obecnie sytuacja jest bardzo ciężka… Mąż co prawda odzyskał czucie w ciele, ale nie może poruszać się samodzielnie! Wymaga stałej opieki i pomocy. Lekarze byli z nami szczerzy – jest nadzieja, że Andrzej odzyska zdrowie, sprawność i będzie mógł wrócić do pełni dawnego życia. Jest jednak jeden warunek – niezbędna jest intensywna i natychmiastowa rehabilitacja.  Pierwsze miesiące są kluczowe – to one zdecydują o przyszłości Andrzeja. Obecnie udało nam się zebrać środki na pierwszy turnus, ale kolejne miesiące intensywnej rehabilitacji są już poza naszym zasięgiem finansowym. Koszt choćby dwutygodniowego pobytu w specjalistycznym ośrodku to 10-12 tysięcy złotych, a dla pełnej poprawy Andrzej potrzebuje kilku miesięcy takiej opieki. Wypadek mojego męża zatrzymał życie całej naszej rodziny. Prosimy o pomoc, o wsparcie w tej trudnej walce. Andrzej zawsze był pełen życia, poświęcał się rodzinie i przyjaciołom, a teraz sam potrzebuje pomocy, by znów stanąć na nogi, by móc przytulić nasze dzieci i wrócić do zwykłego, codziennego życia. Proszę Was o jakąkolwiek pomoc. Jesteśmy w dramatycznej sytuacji, w której nie jesteśmy w stanie poradzić sobie sami. Wraz z tragicznym wypadkiem Andrzeja runęło życie całej naszej rodziny. Dla nas zatrzymał się świat… Jedyne czego chcę, to by znów mógł samodzielnie siedzieć, chodzić czy przytulić mnie i nasze dzieci… Żona Andrzeja

26,00 zł ( 0,04% )
Brakuje: 53 166,00 zł
Mateusz Pranczk
Mateusz Pranczk , 33 lata

Do walki o zdrowie dołączyła walka o niezależność – pomożesz mi❓

Cierpię na przewlekłą chorobę nerek, a w 2015 roku przeżyłem wypadek komunikacyjny, który sprawił, że mogę poruszać się tylko na wózku. Miałem nadzieję, że to już koniec problemów, ale los chciał inaczej. Cztery lata temu mój organizm odrzucił przeszczepioną w dzieciństwie nerkę!  Gdy miałem 9 miesięcy zachorowałem na zespół hemolityczno-mocznicowy. Dzieciństwo w dużej mierze spędziłem w szpitalu, bo do 12 roku życia zmagałem się z ciężką niewydolnością nerek. W końcu, w 2003 roku, udało mi się przejść przeszczep nerki. To wtedy narodziłem się na nowo!  Niestety, kilkanaście lat później moja szczęśliwa codzienność runęła! Uległem wypadkowi komunikacyjnemu i wylądowałem na wózku. Od czasu tragedii nieustannie atakowały mnie liczne infekcje. Wszystkie komplikacje i powikłania doprowadziły do tego, że mój organizm, po 17 latach, odrzucił przeszczepioną nerkę! Nie mogłem w to uwierzyć, przecież przez tyle lat wszystko było dobrze…  Czuję się, jakbym wrócił do miejsca, w którym moja historia się zaczęła. Znów codziennie liczę na to, że znajdzie się odpowiedni dawca i że ponownie dostanę szansę od losu. Niestety, dopóki tak się nie stanie muszę korzystać z dializ – 3 razy w tygodniu oraz uczęszczać na rehabilitację. Ogromną pomocą byłby dla mnie elektryczny wózek inwalidzki, który pozwoliłby mi na odrobinę samodzielności!  Wierzę, że wśród Was znajdą się osoby, które wesprą moją drogę do sprawności! Każda wpłata będzie dla mnie wielką pomocą i motywacją na przyszłość! Z góry dziękuję za Wasze dobre serca! Mateusz

11,00 zł ( 0,04% )
Brakuje: 26 585,00 zł
Dima Zhadan
Dima Zhadan , 6 lat

Dimuś walczy ze skutkami SMA – wciąż potrzebuje pomocy!

Kiedy dowiedzieliśmy się, że nasz jedyny, ukochany syn ma SMA, zawalił się nam świat. Przecież ta choroba odebrała życie niejednemu dziecku. Lekarze nie dawali naszemu synkowi żadnych szans. Radzili nam, abyśmy zaakceptowali swój los i nie czekali na cud. Ale postanowiliśmy zawalczyć o naszego Dimusia!  I na szczęście wsparło nas wiele niesamowitych osób. Dzięki Wam udało się zebrać środki na terapię genową dla Dimy. Jednak nasza walka trwa nadal! Aby zdobyć nowe umiejętności, nasz synek potrzebuje ciągłej, kosztownej rehabilitacji.  Poza tym, jak każde dziecko, Dimus rośnie. Dlatego niemal co roku potrzebuje nowego sprzętu medycznego ułatwiającego mu życie, czyli ortez i gorsetu. Niestety koszt takiego sprzętu jest zbyt wysoki dla nas, zwykłej rodziny. Z tego powodu po raz kolejny jesteśmy zmuszeni zwrócić się do Was o pomoc. Przebyliśmy długą drogę, aby zapewnić naszemu dziecku satysfakcjonujące życie. Jednak ostateczny cel jest jeszcze przed nami. Prosimy o wsparcie naszej walki! Pomóż naszemu synowi zrealizować marzenie o pięknym życiu, życiu bez bólu i cierpienia.  Dziękujemy za wszelką pomoc! Rodzice Dimy

1 070,00 zł ( 7,58% )
Brakuje: 13 030,00 zł
Kacper Gabor
Kacper Gabor , 4 latka

ATAKI PADACZKI nie ustają! Kacperek musi przejść kosztowne badanie!

Każdy nowy dzień to dla nas kolejne 24 godziny niepokoju o zdrowie Kacperka! Wszystkiemu winne są ATAKI PADACZKI! Boimy się, że nawet chwila naszej nieuwagi może się skończyć dla synka bolesnym urazem. Dlatego potrzebujemy Twojej pomocy! Kacperek urodził się zdrowy i rozwijał się prawidłowo przez pierwsze cztery lata swojego życia. Byliśmy tacy szczęśliwi! Niestety ta radość została nam brutalnie odebrana kilka miesięcy temu. Tamten lipcowy dzień rozpoczął się normalnie i nie zapowiadał tragedii. Synek był wtedy w łazience i nagle upadł na podłogę. Tak wyglądał jego pierwszy ATAK PADACZKI! Byliśmy przerażeni! Musieliśmy działać od razu! Nasz syn przeszedł szereg badań, wielokrotnie przebywał też w szpitalu. Mimo szukania każdej możliwej formy pomocy, napady wciąż się utrzymują. Co gorsza – są one nieregularne, coraz silniejsze, a także powodują drgawki. Dlatego Kacperek potrzebuje stałej opieki. Martwimy się, że w każdej chwili może upaść i zrobić sobie krzywdę! Lekarze szukali różnych sposobów, aby pomóc naszemu dziecku. Niestety Kacperek zmaga się z padaczką lekooporną, co jest dodatkowym utrudnieniem w leczeniu. Zdajemy sobie sprawę, że droga do zdrowia synka będzie długa i kosztowna. Dlatego cały czas szukamy przyczyny wystąpienia choroby. Liczymy, że dzięki temu uda się w końcu dobrać skuteczną formę terapii dla naszego dziecka.  Dotychczasowe próby odpowiedzi na pytanie: „dlaczego choroba wystąpiła u Kacperka?", nie przyniosły rezultatu. Naszą nadzieją jest nierefundowane w Polsce badanie genetyczne WES Trio. Jednak przy pozostałych kosztach związanych z leczeniem Kacperka, sfinansowanie tego badania przekracza nasze możliwości. Jego koszt to aż 11 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wsparcie! Pragniemy pomóc Kacperkowi! Widzimy, jak bardzo cierpi! Jednak bez tego kosztownego badania, nie dowiemy się, jak można poprawić stan zdrowia naszego synka. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc! Rodzice Kacperka

13 083,00 zł ( 111,79% )
Patrycja Bukała
Pilne!
Patrycja Bukała , 50 lat

Chemia nie działa – bez Waszej pomocy czeka mnie już tylko leczenie paliatywne... Proszę, RATUJ❗️

Przez wiele lat starałam się pomagać innym ludziom, los bywa jednak niezwykle przewrotny i okrutny.  Dzisiaj sama mierzę się z koszmarem – zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy szyjki macicy. Chemioterapia nie działa, a ja mam ostatnią szansę, by zawalczyć o życie. Tak jak miliony kobiet w Polsce przestrzegałam profilaktyki i regularnie się badałam. Niestety, pomimo tego w styczniu otrzymałam diagnozę, która sprawiła, że mój świat się zatrzymał.  Nowotwór złośliwy szyjki macicy. Jak to możliwe? Przecież dbałam o siebie, a dotychczaowe wyniki badań nie wskazywały, że cokolwiek może mi zagrażać… Guz w ciągu zaledwie czterech miesięcy urósł do nieoperacyjnych rozmiarów. Wydawało się, że cios pada za ciosem. Badania wykazały zajęcie węzłów chłonnych i bardzo wysokie markery nowotworowe. Po ponad dwóch miesiącach zostałam skierowana na chemioterapię. Walczyłam z całych sił, chociaż z każdym kolejnym dniem miałam ich coraz mniej… Przeszłam 6 cykli chemii, starając się utrzymać w sobie tę iskierkę nadziei, że już niedługo usłyszę to jedno, upragnione słowo „remisja”. Że już niedługo będę bezpieczna.  Kolejne wyniki badań pozostawiały mi jednak coraz mniej złudzeń – leczenie nie zadziałało. Choroba rozwijała się nieubłaganie, nowotwór zajmował kolejne partie ciała oraz węzły chłonne. Niezbędne okazało się jeszcze silniejsze leczenie – wdrożono radioterapię połączoną z chemioterapią. Niestety, choroba i po tym leczeniu nie odpuszcza… Co więc mnie czeka? Chemioterapia paliatywna.  Wierzę, że pomimo tak okrutnego przebiegu choroby, pomimo tak agresywnego nowotworu mam jeszcze szansę z nim walczyć. Potrzebuję do tego jednak Waszej pomocy. Leczenie wspomagające odporność organizmu może pomóc mi w starciu z nowotworem, jednak nie jest ono refundowane, a jego koszty są niezwykle wysokie…  Proszę, w tym jednym z najtrudniejszych momentów mojego życia – wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń. Dajcie mi nadzieję na walkę z zabójczym nowotworem, dajcie mi nadzieję na życie! To jeszcze nie czas, by odchodzić, to jeszcze nie chwila, by się poddać… Z góry dziękuję za każdy gest dobrego serca Patrycja

3 105 zł