Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Szymon Wijas
Szymon Wijas , 5 years old

Koszty stoją na drodze do zdrowia Szymka – Potrzebna pomoc❗️

Szymonek urodził się 3 stycznia 2019 roku. Tak jak w wielu historiach, gdzie w jednym momencie rzeczywistość drastycznie się zmieniła, tak w naszym przypadku na początku wszystko było w porządku.  W drugiej dobie życia okazało się, że syn ma niedrożność jelit. Przewieziono nas do DSK w Białymstoku, gdzie lekarze zdiagnozowali zarośnięty odbyt z przetoką moczową, a badania echokardiograficzne wykazały obecność ubytku w przegrodzie międzyprzedsionkowej. Pierwsza w życiu operacja to próba zamknięcia stomii i nieudana próba założenia cewnika, potem 26 lipca operacja zamknięcia kolostomii, po której Szymon miał objawy niedrożności.  Przez kolejne lata synek miał operowane zrosty, kalibrację, wyłonienie kolostomii, elektrostymulację, plastykę odbytu… I mimo że lekarze z całych sił próbowali pomóc, nie obiecywali, że Szymon będzie trzymał stolca. Zostaliśmy wysłani też do urologa, ponieważ wyszło, że synek popuszcza mocz. Jesteśmy pod opieką specjalistów urologii chirurgicznej, kardiologi… Mamy wizyty co 3 tygodnie oraz podajemy leki. Kardiolog zakwalifikował też Szymona do zabiegu zamknięcia przecieku tętniczego. Syn ma dopiero 5 lat, a już przeszedł więcej niż niejeden dorosły. Szymon chodzi także na zajęcia wczesnego wspomagania, ma zajęcia z logopedą, pedagogiem i terapie SI, ponieważ wymawia tylko pojedyncze słowa. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji finansowej, ponieważ musimy dopłacać do środków pielęgnacyjnych stomii, wacików, plastrów, chusteczek… Chcielibyśmy też zakupić przyrządy do kalibracji odbytu. Każde wsparcie jest dla nas na wagę złota. Wpłata czy udostępnienie zbiórki pomogą nam zapewnić Szymonkowi leczenie i terapie, by w przyszłości mógł funkcjonować normalnie. Justyna, mama

9 930 zł
Saadat Osmonova
Urgent!
Saadat Osmonova , 3 years old

PILNE! Neuroblastoma zabija❗️Niemal 3 miliony kosztuje życie tej dziewczynki!

Jestem ojcem trzyletniej dziewczynki, której życie wisi na włosku. Pochodzę z Kirgistanu, kraju w Azji Środkowej. Jeszcze miesiąc temu nasze życie było zupełnie inne, pełne spokoju i nadziei. Jednak 4 kwietnia 2024 roku, nasz świat legł w gruzach. Wtedy to u mojej maleńkiej córki zdiagnozowano nerwiaka niedojrzałego, wysokiego ryzyka w 4 stadium. Przez półtora miesiąca błądziliśmy w ciemności, próbując zrozumieć, dlaczego nasza córeczka ciągle choruje. Po wielu błędnych diagnozach, przypadkowo odkryto u niej guz w brzuchu. W ciągu tygodnia od tego tragicznego odkrycia, zwróciliśmy się do lokalnego ośrodka onkologicznego, gdzie potwierdzono najgorsze obawy: nerwiak niedojrzały z przerzutami do kości i szpiku kostnego. Lekarze w Kirgistanie nie dawali nam wiele nadziei, mówiąc, że szanse na przeżycie w naszym kraju wynoszą zaledwie 18%. Przez tydzień żyliśmy w rozpaczy, zanim zebraliśmy nasze oszczędności, sprzedaliśmy wszystko, co mieliśmy, i wyruszyliśmy do Turcji, aby walczyć o życie naszej córki. W Turcji zakończyliśmy już trzeci cykl chemioterapii, ale ból naszej córeczki jest nie do zniesienia. Lekarze tutaj powiedzieli nam, że przeżywalność w jej przypadku wynosi tylko 40%. W dzień, kiedy goliliśmy włoski przed chemioterapią, moje serce pękło na pół! Moja maleńka ukochana córeczka szykowała się na wojnę, nie wiedząc, co tak naprawdę ją czeka... Zdesperowani, zaczęliśmy szukać nadziei gdzie indziej. Znaleźliśmy ją w Hiszpańskiej Klinice dla Dzieci z Ciężkimi Nowotworami, gdzie szanse na wyzdrowienie wynoszą ponad 80%. Nie potrafię opisać słowami bólu, który czuję, widząc cierpienie mojej córki. Wierzę w cuda i dobroć ludzi. Błagam, jeśli możesz, pomóż uratować życie mojej trzyletniej córeczki. Jedynym moim marzeniem jest zobaczyć moją córkę zdrową, dorastającą, a kiedyś być na jej ślubie. Proszę, pomóż mi spełnić to marzenie. Z poważaniem, Maksat, ojciec dziewczynki, której życie można uratować. Facebook –> KLIK

121 587,00 zł ( 4.48% )
Still needed: 2 591 956,00 zł
Katarzyna Kubiak
Urgent!
Katarzyna Kubiak , 40 years old

WALKA, która trwa 12 lat❗️Rak nie odpuszcza, ale Kasia też nie❗️POMOCY!

To już 12 lat, jak walczę o życie i przegrywam tę walkę! Ten dzień pamiętam, jakby to było wczoraj. Najpierw rutynowe badania kontrolne, USG piersi i nagle diagnoza, która w uszach 27-letniej kobiety brzmiała jak pomyłka: rak piersi...  Wtedy w gruzach legły moje marzenia o zostaniu mamą.  Lekarze zabronili mi zachodzić w ciążę, natychmiast musiałam poddać się chemioterapii i hormonoterapii, które bardzo źle znosiłam. Złe samopoczucie fizyczne i psychiczne odebrały mi siłę do walki, a nowotwór nie dawał za wygraną. Nie chciałam już walczyć. Gotowa byłam przerwać leczenie i umrzeć. Psychicznie byłam na samym dnie. Na szczęście mój mąż nie odpuścił  i dzięki ogromnemu wsparciu z jego strony, uwierzyłam na nowo w to, że mogę i będę żyła. I udało się - "wyzdrowiałam". W 2019 bóle głowy i stawów nie dawały mi spokoju, a przy kontroli okazało się, że nowotwór powrócił, dając rozległe przerzuty: do kości, węzłów chłonnych szyi i klatki piersiowej, wątroby i płuc.  Załamałam się, wiedząc, że tym razem nie dam rady. Nie z takimi przerzutami... Rak był silny i nieprzewidywalny.  Po kilku miesiącach rozprzestrzenił się do rdzenia kręgowego i mózgu... To był ten moment, gdzie uświadomiłam sobie, że jedynie cud może mnie uratować, w leczeniu nie pokładałam już żadnej nadziei. Zaczęłam porządkować sprawy osobiste. Czułam, że śmierć to kwestia czasu, najbliższego czasu...  Od 2019 roku cały czas przyjmuję chemioterapię i leczenie uzupełniające - hormonoterapię. Na przerzuty w mózgu zastosowano radioterapię stereotaktyczną. Z czasem pojawia się coraz więcej skutków ubocznych leczenia. Organizm z dnia na dzień słabnie, a ja nie umiem się z tym pogodzić.  Uprzedzono mnie, że nowotwór za jakiś czas uodporni się na leki i... umrę? Tracę już siły i z trudem udaje mi się podołać prostym czynnościom, dużo odpoczywam, bo zwyczajnie opadam z sił. Moje wyniki są coraz gorsze. Obecnie największym problemem jest guz mózgu, który rośnie wraz z obrzękiem. Obrzęk uciska te części mózgu, które odpowiedzialne są za lewą stronę ciała, dlatego lewa strona daje coraz więcej objawów neurologicznych, które bez operacji mogą jedynie się pogłębiać. Szukaliśmy i konsultowaliśmy się z najlepszymi neurochirurgami. Znaleźliśmy klinikę Vital Medic, którą prowadzi jeden z najlepszych neurochirurgów w Polsce dr Witold Libionka. Będzie to specjalistyczna operacja z wybudzeniem, tak, by można było przeprowadzić elektrostymulację i zobaczyć, jak "głęboko" można usunąć guza. Dr. Libionka podejmie się tej operacji. Niestety nie jest ona refundowana przez NFZ. Setki tysięcy za życie... Ale dzięki Waszym sercom jestem zabezpieczona finansowo. Moim jedynym marzeniem jest dożyć spokojnej starości, umrzeć w otoczeniu bliskich mi osób, w spokoju... Nie w hospicjum, w cierpieniu, nieprzytomna, bez kontaktu ze światem, z morfiną w żyłach. Choć tak dużo już przeszłam, panicznie boję się śmierci, bólu, umierania. Nie potrafię się z tym wszystkim pogodzić. Jeszcze nie teraz... Dlatego bardzo proszę, pomóż mi wyrwać się z jej szponów...  Dziękujemy Wam bardzo za dotychczasowe wsparcie za to, że dzięki Wam mam szansę ŻYĆ. Kasia ➡️ Kasi możesz pomóc też przez LICYTACJE - KLIK!

428 331,00 zł ( 73.2% )
Still needed: 156 775,00 zł
Zygmunt Serówka
Zygmunt Serówka , 65 years old

"Płonąłem żywcem, cudem przeżyłem..." – potrzebna pomoc dla Zygmunta!

Od tragicznego wypadku minęły już 2 lata. Zygmunt żyje, choć lekarze dawali mu tylko 2% szans... Płonął żywcem! Doznał poparzeń III stopnia... Walczył z paraliżującym bólem, bo bardzo chciał tu zostać. Udało się, jednak potrzebuje ogromu wsparcia, by móc funkcjonować. Potrzebna pomoc! Dzisiaj Zygmunt jest już w domu po wielomiesięcznych pobytach w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych. Potrzebuje stałej opieki – ma amputowaną prawą rękę, a lewą pokrywają blizny ograniczające ruch. Trzeba go myć, karmić, poić i pomagać mu we wszystkich czynnościach. W pożarze ucierpiały również nogi i dziś Zygmunt ma niedowład kończyn dolnych. Nie może chodzić... Dla Zygmunta jedyną nadzieją jest intensywna i niestety bardzo kosztowna rehabilitacja. Po wielu miesiącach ciężkiej walki są jużp ierwsze postępy! Przy pomocy rehabilitantów Zygmunt zaczął stawiać pierwsze kroki. To dla niego ogromne szczęście i nadzieja, że będzie tylko lepiej! Ma o co walczyć. Codzienność Zygmunta to nieustanna batalia z przeciwnościami losu. On się jednak nie poddaje, bo chciałby żyć w miarę normalnie. Tak po prostu... Przed nim jeszcze daleka droga, którą przejść może tylko z pomocą! Zygmunt mieszka w starym doku, niedostosowanym do potrzeb osób niepełnosprawnych. Marzy o łazience, w której mógłby się swobodnie wykąpać. Większość dnia, gdy nie ma nikogo przy nim, po prostu leży w łóżku. W łóżku jest też myty. Wciąż jednak wierzy w lepsze jutro, na które ma szansę! Bardzo prosimy o wsparcie i pomoc dla Zygmunta, dajmy mu nadzieję na normalne życie Historia Zygmunta: Boże Narodzenie - dzień, w którym wszyscy życzą sobie szczęścia i zdrowia, odebrał mi wszystko. Zostawił ból i cierpienie do utraty przytomności. Płonąłem żywcem. Cudem przeżyłem... Los nie był dla mnie łaskawy. W wieku 12 lat maszyna sieczkarnia wyrwała mi rękę. Zastępowała ją proteza, którą tego feralnego dnia miałem na sobie... Gdy zacząłem się palić od świeczki przy kominku, trudno mi było się ratować przez ograniczenia ruchowe. Proteza zaczęła palić się najszybciej. Cierpiałem okrutnie, w chmurach dymu walczyłem o życie, aż do utraty przytomności... Doznałem poparzeń III stopnia większości ciała. Lekarze zdecydowali się wprowadzić mnie w śpiączkę farmakologiczną (w której byłem przez 3 miesiące). Mój stan był krytyczny, dawali mi 2 % na przeżycie. To cud, że tu jestem...  Rany się zabliźniają po licznych operacjach i przeszczepach skóry, jednak w nogach jest niedowład z powodu przeżytego szoku, na skutek czego zostały uszkodzone nerwy. Natomiast ręka - jedyna jaką mam, jest bezwładna. To właśnie nią walczyłem z ogniem o życie... Ręka uległa największym poparzeniom. Dzisiaj w 100% jestem uzależniony od osób trzecich. Sam nic nie jestem w stanie zrobić: zjeść czy nawet się podrapać, a ciało strasznie mnie swędzi, bo całe pokryte jest gojącymi się bliznami.  Na chwilę obecną przebywam w domu, bo koszty leczenia i rehabilitacji były ogromne, a wszystkie oszczędności, jakie posiadałem, się skończyły. Sytuacja znowu jest tragiczna... Pilnie potrzebuję rehabilitacji! W przeciwnym razie cała moja praca, ból i cierpienie w walce o odzyskanie sprawności i chodzenie pójdą na marne... Dlatego z całego serca proszę o wsparcie, każda złotówka będzie dla mnie kolejnym krokiem do odzyskania sprawności.  Wiem, że mogę stanąć na nogi i chodzić! Bardzo proszę o pomoc! Zobacz, jak Zygmunt się nie poddaje

128 830,00 zł ( 85.17% )
Still needed: 22 415,00 zł
Łukasz Jędrzejewski
Urgent!
3 days left
Łukasz Jędrzejewski , 10 years old

Dramatyczna walka 8-latka z nowotworem mózgu! Błagamy o pomoc!

Nasz kochany synek ma zaledwie 8 lat, a tak bardzo cierpi. Nie ma w nas zgody na ten widok, na taką kolej rzeczy. Łukasz to jeszcze dziecko, a już musi rozgrywać walkę z największym przeciwnikiem życia – nowotworem złośliwym mózgu. Walkę, której boi się niejeden dorosły… Łukasz od listopada do połowy grudnia ubiegłego roku cierpiał na napadowe bóle głowy, senność i wymioty. Wydawałoby się, że to zwykłe objawy. Jednak nic bardziej mylnego. Chodziliśmy wraz z synem od lekarza do lekarza, słysząc, że to albo pasożyty albo wada wzroku. Okulistka zdiagnozowała obrzęk zastoinowy tarczy nerwu wzrokowego i odesłała nas do neurologa. Tam udaliśmy się również prywatnie, bo na NFZ mielibyśmy termin dopiero we wrześniu tego roku. Nie mogliśmy czekać. Wizyta odbyła się jeszcze w styczniu. Pod koniec stycznia 2022 roku trafiliśmy na oddział w Olsztynie z przypuszczeniem torbieli lub wodniaka. Niestety potwierdziło się najgorsze, MRI nie pozostawiało złudzeń – niejednolita masa z tyłu głowy – przypuszczalnie rdzeniak płodowy. Następnego dnia zostaliśmy przetransportowani do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie 2 lutego. odbyła się operacja subtotalnego usunięcia guza. Wszystko działo się tak nagle... Nie obyło się bez niespodzianek, bo kilka godzin po operacji w główce naszego dziecka zrobiła się odma i Łukasz trafił ponownie na blok operacyjny. Byliśmy załamani. Lekarze działali jednak bardzo szybko. Założyli mu drenaż, a później zastawkę, którą nosi do dziś i prawdopodobnie będzie miał przez resztę życia.  To jednak nie wszystko… 12 lutego Łukasz przyjął pierwszą dawkę chemioterapii. Początkowo po operacji synek przyjmował 2 cykle 5-dniowe wlewów i 2 cykle 3-dniowe. Następnie Łukaszek został poddany 6-tygodniowej radioterapii. Niestety nowotwór nie dawał za wygraną. Pojawiły się przerzuty, dlatego konieczne było także naświetlanie główki i kręgów, na których pojawiły się zmiany.  Do czwartego tygodnia leczenia obyło bez komplikacji, te jednak zaczęły się i trzymają się do dzisiaj – jest to brak łaknienia i zatrważająco zmniejszająca się waga. Łukaszek waży ledwo 17 kg! To zdecydowanie za mało na 8-letnie dziecko! Po radioterapii zaczęliśmy chemię przypominającą. Na zmianę jeździmy na leczenie do Wojewódzkiego  Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie oraz do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Wyjazdy są częste, a bywają takie, po których wracamy z niczym. Łukasz nie może poruszać się transportem publicznym a koszt jednego wyjazdu do Warszawy to prawie pół tysiąca złotych. Do tego dochodzi jeszcze wyżywienie i parkingi. Łukasz dostaje też często drogie leki, które nie są refundowane. Z racji spadków wagi musi przyjmować również nutridrinki, które są kosztowne. Szczerze jest nam finansowo bardzo źle. Nie prosimy dla siebie, ale dla naszego dziecka – pomóżcie nam pociągnąć dalej tę walkę, bo sami nie damy rady…  Rodzice Łukasza

102 529 zł
Małgorzata Płuciennik
Małgorzata Płuciennik , 36 years old

Chcemy, by wróciła, by jeszcze raz się uśmiechnęła... Potrzebne wsparcie❗️

Miesiąc temu dotarła do nas bardzo zła wiadomość, a dwa tygodnie temu nasz świat stanął w miejscu. U Gosi, naszej siostry, córki i mamy dwóch córeczek wykryto tętniaka aorty szyjnej w dolnej części czaszki.  Na początku miał być tylko zabieg wstawienia zacisku. Niestety, podczas niego tętniak pękł, powodując rozległy wylew krwi do mózgu. Konieczna była operacja, a dwa dni później kolejna przez nasilający się obrzęk mózgu. W tej chwili siostra ma silny uszczerbek neurologiczny, rurkę do karmienia, do tracheotomii i częściowo oddycha dzięki respiratorowi. Jest wycieńczona walką o życie, a czeka ją jeszcze bardzo długa i bardzo ciężka rehabilitacja. Dlatego to my zaczniemy tę drugą walkę – o to, by Małgosia wróciła do nas, do domu. By choć trochę wróciła do dawnej sprawności i uśmiechnęła się do nas tak, jak kiedyś. Wiemy, że leczenie i rehabilitacja będą kosztowne. Dlatego bardzo prosimy o każde wsparcie, nawet najmniejsze jest na wagę złota. Bardzo dziękujemy. Rodzice, rodzeństwo, córki i partner Małgosi

96 654 zł
Jan Jagodzinski
Jan Jagodzinski , 5 years old

Jaś mierzy się z tak wieloma problemami i potrzebuje Waszej pomocy!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie. Dzięki Waszej pomocy mogłam zapewnić Jasiowi potrzebną rehabilitację! Jestem niezwykle wdzięczna i jeszcze raz proszę o wpłaty! Koszty są naprawdę ogromne… Nasza historia: Pierwsze 3 miesiące życia mojego synka to tygodnie wypełnione strachem, niepewnością i wielką nadzieją. Jaś przyszedł na świat jako skrajny wcześniak. Zamiast w moich objęciach, pierwsze miesiące spędził w inkubatorze na intensywnej terapii… Niewydolność oddechowa, dysplazja oskrzelowo-płucna, wylew, retinopatia to zaledwie ułamek wszystkich jego dolegliwości. Dziś synek ma już cztery latka. Jest dzieckiem niepełnosprawnym. Musiałam zrezygnować z pracy, by móc odpowiednio się nim zaopiekować. Jaś wymaga regularnej rehabilitacji. Cierpi na głuchotę nerwowo-czuciową, ma wszczepione implanty ślimakowe. Ostatnio potwierdziła się też diagnoza mózgowego porażenia dziecięcego.  Synek miał też ogromne kłopoty z chodzeniem ze względu na wzmożone napięcie mięśniowe oraz skrócone ścięgno Achillesa. Na szczęście dzięki stałej rehabilitacji bardzo dobrze się rozwija i świetnie rokuje. Chodzi już samodzielnie, rozumie mowę, wypowiada pierwsze słowa. Zaczął chodzić do przedszkola terapeutyczno-integracyjnego. Koszty walki o rozwój i zdrowie syna nadal są ogromne. Terapia integracji sensorycznej, fizjoterapia, zakup ortez oraz dojazdy to naprawdę wielkie wydatki. A dochodzą do tego jeszcze akcesoria do procesora mowy. Staram się, jak mogę, żeby zapewnić synowi pomoc. Część wizyt udaje się realizować na NFZ, ale większość kosztów muszę ponosić sama. Bardzo proszę o wsparcie! Hanna, mama ➡️ Facebook - Licytacje Szacunkowa kwota zbiórki

52 799,00 zł ( 82.71% )
Still needed: 11 031,00 zł
Katarzyna Rumińska
Urgent!
Katarzyna Rumińska , 46 years old

Umieram na waszych oczach... Błagam o pomoc w walce z rakiem❗️

Mam na imię Kasia, niedługo skończę 47 lat. W styczniu 2023 roku trafiłam do szpitala z silnym krwawieniem, a po wykonaniu badań laboratoryjnych usłyszałam najgorszą diagnozę jaką można sobie wyobrazić: rak. Okazało się, że nawet regularne wykonywanie badań nie jest skuteczne. Cytologię miałam co roku, lekarze nie potrafili wyjaśnić jak doszło do takiego zaawansowania choroby. Niczego w życiu nie można być pewnym, ale w moim przypadku jedno jest wiadome – UMIERAM! Rak szyjki macicy – płaskonabłonkowy rogowaciejący G2 z rozsiewem do węzłów chłonnych, to była pierwotna diagnoza. Natychmiast poddałam się leczeniu w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Przeszłam cztery cykle chemioterapii, po których dość długo dochodziłam do siebie. Później zostałam poddana radioterapii w skojarzeniu z kolejną chemioterapią, a na końcu przeszłam brachyterapię. Leczenie zadziałało, badanie rezonansem wykazało brak nowych ognisk i prawie całkowity zanik choroby. Miałam nadzieję, że wygrałam tę walkę… Niestety, okazało się, że była to tylko pierwsza z wielu bitew!  Po roku rak wrócił i przerzucił się na lewe płuco. Rak z przerzutami odległymi to już ostatni stopień zaawansowania choroby, więc mój stan się pogorszył. Lekarze w Instytucie kazali powtórzyć chemioterapię i wdrożyć nowy lek. Dużo czytałam i dowiedziałam się między innymi o innowacyjnym leczeniu, które może całkowicie mnie wyleczyć. Niestety, w Polsce lek ten w moim przypadku nie jest refundowany, dopóki nie zostaną wykorzystane inne metody leczenia... W walce z nowotworem nie chodzi tylko o mnie... Mam 11-letnią córkę, poza którą nie widzę świata i nie jesteśmy gotowe na to, żeby się rozstać. Kocham swoją rodzinę i swoje życie, nie chcę ich stracić. Skonsultowałam się prywatnie z onkologiem, powiedział, że jak najszybciej powinnam wdrożyć immunoterapię i zacząć przyjmować specjalny lek. Niestety dawka tego leku jest potwornie droga, koszt jednego wlewu to około 14 tysięcy złotych (lek podawany jest co trzy tygodnie).  Z tego powodu zwracam się do Was z ogromną prośbą. Koszty leczenia, specjalnego żywienia, dojazdów, konsultacji prywatnych bardzo mnie obciążają i nie mam innego wyjścia niż poprosić Was o pomoc! Z powodu choroby musiałam czasowo zrezygnować z pracy i ze studiów, ale bardzo chciałabym wrócić do ukochanej codzienności. Mimo że świat jest pełen niesprawiedliwości i cierpienia, ja tak bardzo chcę żyć… Dotychczas nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc, tym razem proszę. Błagam, pomóżcie! Kasia

43 030,00 zł ( 26.96% )
Still needed: 116 545,00 zł
Hania Garczarek
Hania Garczarek , 16 months old

Otwórz swoje serce dla małej Hani❗️Potrzebna pomoc 🚨

Nasza córka Hania przyszła na świat w maju poprzedniego roku. Od razu wiedzieliśmy, że będzie naszym oczkiem w głowie. Obdarzyliśmy ją ogromną miłością, zanim zdążyła się urodzić. Niestety ta miłość nie zdołała uchronić Hani przed całą listą chorób i problemami zdrowotnymi, z którymi mierzymy się każdego dnia... Hania cierpi na tetrasomię chromosomu 18., ma wadę wrodzoną małżowiny usznej, niedosłuch prawego ucha, opóźniony rozwój psychoruchowy i mowy, śladową niedomykalność aortalną, wrodzoną stopę piętowo – koślawą i zaburzenia napięcia mięśniowego. Ta lista zdaje się nie mieć końca… Stopę udało nam się już przywrócić do prawidłowego funkcjonowania, jednak z uchem jest większy problem, ponieważ niewykształcona małżowina zakrywa przewód słuchowy. Czekamy na termin badania obrazowego, które odpowie na pytanie, czy przewód słuchowy jest drożny, czy ucho środkowe jest wykształcone poprawnie.  Jest ryzyko, że przewód słuchowy jest zarośnięty. W naszym kraju nie ma możliwości przeprowadzenia operacji udrożnienia…  Hania jest pod kontrolą specjalistów – laryngologa, audiologa, neurologa… Każdy z nich powtarza nam, że córeczka rozwija się wolniej, że powinna siedzieć samodzielnie, gaworzyć… Niestety nasza rzeczywistość jest inna, niż rodziców zdrowych dzieci... Udało nam się znaleźć szpital w USA, który przeprowadza operacje udrożniania przewodu słuchowego. Niestety koszty są ogromne… To minimum 350 TYSIĘCY! Mamy nadzieję, że badania obrazowe wykluczą konieczność udrażniania przewodu słuchowego. Sami nie będziemy w stanie zebrać tak dużej kwoty.  W tym momencie potrzebujemy środków na bieżące leczenie i rehabilitację, które również generują ogromne koszty… Musimy poprosić o pomoc. Sami nie będziemy w stanie zapewnić Hani wszystkiego, czego potrzebuje… Wasze wsparcie jest nam bardzo potrzebne. Prosimy, nie przechodźcie obojętnie... Rodzice

38 050 zł