Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kuba Antczak
Kuba Antczak , 3 years old

Niezwykle rzadka wada genetyczna odbiera Kubusiowi sprawność! Pomóż!

U naszego synka zdiagnozowano nieuleczalną wadę genetyczną, która pozbawia go możliwości swobodnego poruszania. Bardzo możliwe, że Kubuś to jedyny taki przypadek w Polsce. Lekarze uczą się na nim, jak postępować z chorobą! Kiedy nasz synek skończył półtora roku, przestał się podnosić. Był znacznie mniej aktywny. Obserwowaliśmy wyraźny regres. Te niepokojące objawy skłoniły nas do zaczerpnięcia porady lekarza. Pierwsza wizyta szybko przemieniła się w szereg kolejnych. Nikt nie wiedział, co jest Kubusiowi. Byliśmy bezsilni. Diagnostyka trwała ponad pół roku. Nasz synek bardzo cierpiał. Kolejne potencjalne diagnozy łamały nam serce. Miesiące niepewności zakończyły się wraz z wynikiem specjalistycznych badań genetycznych. Każdy przecierał oczy ze zdziwienia. U Kubusia zdiagnozowano niezwykle rzadki zespół deplecji mitochondrialnej TK2. Zespół ten powstrzymuje produkcję białka w organizmie, znacznie osłabiając jego mięśnie. Musimy ograniczać wszelki wysiłek fizyczny naszego dziecka… Dopóki synek się nie rusza, choroba jest niewidoczna. Jest uśmiechniętym chłopcem, który czerpie radość z każdego dnia. Niestety, choroba odbiera mu sprawność. Podczas spacerów bardzo ostrożnie stawia kroki. Gdy na powierzchni występuje jakaś nierówność, od razu woła nas o pomoc. Nie potrafi samodzielnie usiąść, czy schylić się po upuszczoną zabawkę. Wada przemienia jego dzieciństwo w trudną walkę. Choroba skutecznie zatrzymuje wszelkie postępy. Kubuś ma trudności z mówieniem i koordynacją. Przez niedobory białka synek jest bardzo chudziutki. Rehabilitacja i pływanie pomagają spowolnić chorobę, ale nie są w stanie jej zatrzymać. Zagraniczni specjaliści intensywnie pracują nad lekiem dla osób, takich jak nasz mały synek. Pokładamy w nich wielką nadzieję. Prosimy, pomóż nam kontynuować dotychczasowy proces leczenia, rehabilitacji i suplementacji. Chcemy wesprzeć naszego Kubę. Największy problem, przed którym teraz stoimy, dotyczy naszych finansów. Jeśli zechcecie pomóc nam w tej ciężkiej walce, będziemy wdzięczni za każdą wpłatę! Rodzice

504,00 zł ( 3.15% )
Still needed: 15 454,00 zł
Marcin Wypchło
Marcin Wypchło , 37 years old

Rehabilitacja – jedyny lek, na chorobę, z którą żyję. Proszę, pomóż...

Rehabilitacja to moja codzienność, nieodłączny element życia z chorobą, z którą przyszło mi walczyć. Niestety – koszty, które pochłania są ogromne. A bez niej stracę sprawność, o którą walczę całe życie.  Mam na imię Marcin. Urodziłem się jako zdrowe dziecko, jednak kiedy miałem 4 lata całe moje życie się zmieniło. W wyniku powikłań po leczeniu zapalenia oskrzeli doszło do porażenia nerwów. Właśnie wtedy zaczęła się moja walka, która trwa do dziś... Od tamtej pory moje życie przebiega pod znakiem bólu i bardzo ciężkiej walki o sprawność. Tym bardziej że po każdej przebytej infekcji moje postępy mogą się cofnąć. Obecnie, dzięki latom ciężkiej pracy, chodzę o kuli, ale na dłuższe trasy muszę używać wózka inwalidzkiego... Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie pozbędę się skutków porażenia, ale widzę dużą szansę na poprawę mojego stanu. Mogę wygrać walkę o moją samodzielność! Dużą szansą są dla mnie turnusy rehabilitacyjne. Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi w ubiegłym roku mogłem skorzystać z takiego turnusu. To kolejny krok do tego, by moje ciało bardziej mnie słuchało! Równocześnie konieczna jest też codzienna rehabilitacja w domu, do której potrzebuję odpowiedniego sprzętu. Niestety – choroba, z którą żyję jest bardzo wymagająca. Także finansowo... Przy codziennych wydatkach nie stać mnie na pokrycie całości rehabilitacji w tym roku, dlatego jeszcze raz zdecydowałem się poprosić o pomoc. Proszę Cię, pomóż mi w walce o niezależność. Każda Twoja złotówka jest dla mnie na wagę złota! Marcin

55 013,00 zł ( 96.26% )
Still needed: 2 137,00 zł
Liwia Kolińska
Liwia Kolińska , 13 years old

Promyk nadziei na trudnej drodze po sprawność

Tuż po narodzinach Liwii wydawało nam się, że poza niewielkim ubytkiem w przegrodzie serca, który samoistnie się zrósł, nie będzie większych komplikacji ze zdrowiem córki. Los jednak bezlitośnie nas oszukał, chwilę później skazując Liwię na walkę, w której tkwimy do dziś.  Przez 5 miesięcy żyliśmy w zupełnej nieświadomości tego, co nas czeka. Po tym czasie u Liwki zdiagnozowano anemię i konieczne stało się przyjmowanie żelaza. Zastosowane leczenie okazało się niewystarczające. Zostaliśmy skierowani do poradni hematologicznej w Gdańsku. Przez kolejny rok córeczka przyjmowała żelazo, ale jej stan zdrowia wciąż się nie poprawiał. Ten czas był dla nas bardzo trudny – z dnia na dzień pojawiały się nowe hipotezy dotyczące diagnozy, co jedna to gorsza. Za każdym razem zlecano kolejne bolesne badania. Jedno z nich – badanie krzywej żelaza pokazało, że córka nie wchłania go ani z pożywienia ani z leków doustnych. Zdecydowano o podawaniu tego pierwiastka w formie iniekcji. Co tydzień jeździliśmy do Gdańska, aby córka mogła mieć podany zastrzyk.  U Liwki zaczęto podejrzewać również zapalenie stawów, dlatego skierowano nas do poradni reumatologicznej w Warszawie. Córeczka odczuwała bardzo silne bóle nóg, mrowienia, obrzęki, poranną sztywność stawów, co uniemożliwiało jej zwyczajne funkcjonowanie i powodowało ogromne cierpienie. Po całym dniu Liwia nie mogła przespać nocy – niejednokrotnie nosiłam ją wtedy na rękach, podawałam leki przeciwbólowe, masowałam całymi godzinami nogi, aby mogła zasnąć.  Późniejsze badania jednoznacznie wykazały MIZS - młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów. To przewlekla i bardzo bolesna choroba, która prowadzi do uszkodzenia wzroku i szybko postępujących zmian w obrębie stawów! Może też zaatakować kręgosłup, a w konsekwencji prowadzić do unieruchomienia na wózku inwalidzkim. Nie chcemy do tego dopuścić, dlatego postanowiliśmy podjąć walkę o zdrowie i sprawność córki. Od kwietnia 2021 roku Liwka rozpoczęła leczenie biologiczne, immunosupresyjne i terapię skojarzoną. Do tego dochodzi jeszcze systematyczna rehabilitacja. Zajęcia odbywają się regularnie. Są to m.in. zabiegi fizykalne takie, jak krioterapia i laseroterapia. Dwa lub trzy razy w tygodniu córka uczęszcza na ćwiczenia indywidualne z fizjoterapeutą. Niestety ostatnio pojawiły się kolejne powikłania zdrowotne córki. Liwia musiała rozpocząć leczenie okulistyczne z powodu zapalenia błony naczyniowej oka. Oprócz tego jest po opieką m.in. hematologa, nefrologa i czekamy jeszcze na konsultację u gastroenterologa.  Gdyby nie państwa pomoc przy poprzednich zbiórkach, nie wiem jak dalibyśmy radę opłacić rehabilitację Liwii. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jakie córka miałaby przykurcze, gdyby nie codzienna praca z rehabilitantem. Niestety zdarza się, że mimo największych chęci córka i tak nie może robić wszystkiego tak, jak inne dzieci. Rehabilitacja wiąże się z codziennym wysiłkiem i bólem. Serce nam się kraje, jak córka płacze, że ją wszystko boli i chciałaby być zdrowa. Przytulamy ją wtedy, mówiąc, że niedługo będzie lepiej, ale wiemy, że jeszcze czeka nas tyle pracy i dalszych zmagań. Jesteśmy bardzo wdzięczni za to, że jesteście z nami. Doceniamy każdą pomoc, jaką od was dostajemy, naszych kochanych przyjaciół oraz całkiem obcych ludzi. Liwia powoli staje się nastolatką, rośnie w szybkim tempie, a choroba postępuje. Do problemów ze stawami doszły komplilacje związane z układem pokarmowym, co wymusiło przerwanie leczenia na jakiś czas. Brak leków niestety potęguje ból. Liwia praktycznie codziennie czuje się źle. Budzi się z bólem i zasypia z bólem, do którego nie sposób się przyzwyczaić. Boimy się tego, co będzie w przyszłości. Coraz częściej trudno jest utrzymać Liwię w pozytywnym myśleniu. Córka o niczym innym tak nie marzy, jak o tym, by być zdrową dziewczynką. Liwia tak bardzo chce być jak inne dziewczynki w jej wieku, ale bez ciężkiej, codziennej rehabilitacji żadne leczenie nie pomoże. Prosimy pomóżcie uratować sprawość naszej Liwii. Bez Was to się nie uda! Rodzice Liwii Liwię można wesprzeć również poprzez licytacje

152 836 zł
Antoni Lenkiewicz
Antoni Lenkiewicz , 5 years old

WZNOWA❗️Maleńki Antoś walczy ze złośliwym nowotworem mózgu – RATUJ❗️

Gdy jest się rodzicem, najważniejsze jest, aby własne dziecko było zdrowe. Wszystko wali się w chwili, gdy dowiadujesz się o śmiertelnej chorobie, zagrażającej jego życiu… Pod koniec lutego nasz syn trafił do szpitala z podejrzeniem guza mózgu w części potylicznej. Mimo że wtedy było to jeszcze podejrzenie, byliśmy przerażeni! Każdy dzień, gdy czekaliśmy na ostateczną diagnozę, wydłużał się w nieskończoność…  Niestety przypuszczania lekarzy zostały potwierdzone. U Antosia zdiagnozowano  złośliwy nowotwór mózgu IV stopnia, a dokładnie Medulloblastomę – rdzeniaka zarodkowego!  Pustka. Po prostu jedna wielka pustka pojawiła się wówczas w naszych głowach. Po chwili tę ciszę przerwały najtragiczniejsze słowa, jakie kiedykolwiek usłyszeliśmy – życie naszego maleńkiego synka liczone jest w  godzinach i jak najszybciej trzeba wyciąć nowotwór!  1 marca pełni strachu, którego nie opiszą żadne słowa, czekaliśmy na szpitalnym korytarzu. Antoś przeszedł wtedy operację usunięcia guza, która na szczęście się powiodła!  Po kilku dniach rozpoczął się kolejny etap bitwy z chorobą, do której wykorzystano chemioterapię. Antoś musi przyjmować ją co 2-3 tygodnie. Potem czeka go radioterapia. Cały czas będzie musiał być po ścisłą kontrolą lekarza i przechodzić wiele badań. Całe leczenie może potrwać do 1,5 roku… Przed nami bardzo trudne miesiące i lata, ponieważ oprócz leczenia, trzeba będzie zapewnić Antkowi rehabilitację. Tylko ona pomoże mu  wrócić do swojego dawnego życia i sprawności.  Jesteśmy pełni nadziei. Ostatnie badanie rezonansem magnetycznym dało pozytywny obraz! Tak bardzo pragniemy, aby ten koszmar był już za nami! Teraz musimy skupić się na leczeniu i rehabilitacji naszego synka. Nie możemy pozwolić, aby doszło do wznowy! Nie możemy czekać, dzisiaj musimy zadbać o zdrowie i życie Antosia!  Dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę. To dla nas bardzo ważne! Prosimy, wspomóżcie Antka w procesie leczenia. To bystry, uśmiechnięty i waleczny chłopiec, który powinien mieć przed sobą całe życie! Rodzice Antosia ➡️ Licytacje dla Antosia

220 330 zł
Isabella Abril Cesari Licalzi
Urgent!
Isabella Abril Cesari Licalzi , 8 years old

Nasza córeczka walczy ze złośliwym nowotworem mózgu❗️POMOCY🚨

Nie tak wygląda szczęśliwe dzieciństwo… Nie tak wygląda życie, jakie wymarzyliśmy sobie dla naszej córeczki. Ósme urodziny Isabella spędziła w szpitalu, podłączona do palącej żyły chemioterapii. Obiecaliśmy, że za rok będzie tort, koleżanki, prezenty… Jak mamy jej powiedzieć, że jeśli nie zdążymy zebrać środków na leczenie, czeka ją śmierć? Jesteśmy załamani. Przy córce staramy się udawać, że wszystko jest w porządku. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Wciąż wracamy wspomnieniami do chwil sprzed roku, gdy nasza córeczka była wolna od choroby, szczęśliwa… Nic nie zwiastowało takiej tragedii… Gdy usłyszeliśmy, że u Isabelli zdiagnozowano rzadki i agresywny nowotwór – medulloblastomę, nasz świat całkowicie się zawalił. W głowie naszej córeczki był guz! Isabella przeszła ciężką operację, podczas której usunięto sporą część guza. Niestety, nie udało się go pozbyć w całości… Badania wykazały, że komórki nowotworowe wciąż są aktywne. Rozpoczęto leczenie. Córka jest w trakcie chemioterapii, a później czeka ją radioterapia. Pękają nam serca, gdy widzimy, jak traci swoje piękne włoski. Jak na jej skórze pojawiają się kolejne krosty...   Ratunkiem dla naszego dziecka jest specjalistyczne leczenie onkologiczne w szpitalu w Barcelonie. To nie tylko szpital, ale i miejsce ogromnej nadziei, dla rodzin takich, jak nasza. Zespół specjalistów onkologii dziecięcej oferuje tam najnowocześniejsze i spersonalizowane terapie dla skomplikowanych przypadków. Jednak nie jest to terapia refundowana… Nie jesteśmy w stanie sami zebrać tak ogromnej kwoty. Leczenie naszego dziecka wyceniono na ponad milion złotych! Patrzymy na Isabellę i każdego dnia drżymy ze strachu, że nie zdążymy jej uratować. Jak będziemy mogli dalej żyć ze świadomością, że nie zrobiliśmy wszystkiego… Błagamy, nie zostawiajcie nas. W naszym życiu zapanowała ciemność. Każda wpłata to światełko nadziei… Dziękujemy wszystkim, którzy stają się częścią naszej historii i uwierzyli, że razem możemy uratować życie małej dziewczynki.  Rodzice

144 937,00 zł ( 11.51% )
Still needed: 1 113 744,00 zł
Sylwia Bulaszewska
Sylwia Bulaszewska , 29 years old

Wypadek mógł zabić mamę małych chłopców❗️Pomóż❗️

Gdybym tylko mogła wyjechać do pracy wcześniej lub później, wybrać alternatywną drogę, wziąć wtedy dzień wolny… Zrobiłabym to bez wahania. Tak bardzo chciałabym wymazać ten jeden moment z mojego życia. Niestety, czasu nie da się cofnąć… To był zwyczajny poranek. Jak zawsze, przed wyjazdem do pracy, pożegnałam moich synków, życząc im dobrego dnia. Droga do pracy nie była skomplikowana, ale od jakiegoś czasu remontowali istotny kawałek drogi. Jechałam tędy nie pierwszy raz, jednak to, co stało się później, zmieniło moje życie bezpowrotnie… Jadący na sąsiednim pasie TIR wjechał na mój pas! Zamarłam. Wydawało mi się, że jedzie wprost na mnie! Pamiętam, że odbiłam wtedy w lewo i wpadłam w poślizg. Samochód dachował, obrócił się na koła i wpadł w betonowe barierki. Byłam przerażona. Nie wiedziałam co się dzieje! Ludzie przybiegli mi na pomoc. Ktoś zadzwonił po służby. Strażak, który wyciągał mnie z samochodu, powiedział, żebym nie patrzyła na swoją rękę… Nie wiedziałam, co się dzieje. To był istny chaos.  Ktoś podał mi telefon, żebym zadzwoniła do męża. Nie odebrał. Znalazł mnie później w szpitalu, gdzie trwała operacja. Walka o moją rękę trwała kilka dni. Sytuacja zmieniała się dynamicznie. Spędziłam tydzień na oddziale intensywnej terapii. Kiedy zakażenie zaczęło atakować cały organizm, balansowałam na granicy życia i śmierci. Martwica nie odpuszczała, dając lekarzom jasny sygnał, co do mojej przyszłości. Ostateczna decyzja była brutalna, ale nie podlegała dyskusji. Musieli amputować moją rękę! Byłam wykończona. Chciałam być sprawna, ale myśl o tym, że mogę nigdy więcej nie zobaczyć moich dzieci, nie dawała mi spokoju. Musiałam słuchać zaleceń specjalistów. Po operacji nadeszły złe dni, w których nie mogłam pogodzić się ze wszystkim, co się stało. Wciąż jest mi trudno… Ukojenie przynosiła myśl o powrocie do domu, gdzie czeka na mnie kochający mąż i cudowni synowie. Nie chcę już przegapić żadnego dnia, w którym mogę spędzać czas z moimi maluchami. Są moją największą motywacją w powrocie do zdrowia. Chciałabym zastąpić moją rękę protezą, która pomogłaby mi w codziennych czynnościach. Marzę o byciu sprawną dla moich dzieci. Chcę być jak najlepszą mamą... Niestety, leczenie, rehabilitacja i zakup protezy to wydatki, które znacznie przekraczają nasz domowy budżet. Chciałabym jak najszybciej wrócić do pracy i zająć się domem, żeby odciążyć mojego męża. Tylko Wy możecie dać mi wsparcie… Pomóżcie, proszę! Sylwia 

139 805 zł
Małgorzata Płuciennik
Małgorzata Płuciennik , 36 years old

Chcemy, by wróciła, by jeszcze raz się uśmiechnęła... Potrzebne wsparcie❗️

Miesiąc temu dotarła do nas bardzo zła wiadomość, a dwa tygodnie temu nasz świat stanął w miejscu. U Gosi, naszej siostry, córki i mamy dwóch córeczek wykryto tętniaka aorty szyjnej w dolnej części czaszki.  Na początku miał być tylko zabieg wstawienia zacisku. Niestety, podczas niego tętniak pękł, powodując rozległy wylew krwi do mózgu. Konieczna była operacja, a dwa dni później kolejna przez nasilający się obrzęk mózgu. W tej chwili siostra ma silny uszczerbek neurologiczny, rurkę do karmienia, do tracheotomii i częściowo oddycha dzięki respiratorowi. Jest wycieńczona walką o życie, a czeka ją jeszcze bardzo długa i bardzo ciężka rehabilitacja. Dlatego to my zaczniemy tę drugą walkę – o to, by Małgosia wróciła do nas, do domu. By choć trochę wróciła do dawnej sprawności i uśmiechnęła się do nas tak, jak kiedyś. Wiemy, że leczenie i rehabilitacja będą kosztowne. Dlatego bardzo prosimy o każde wsparcie, nawet najmniejsze jest na wagę złota. Bardzo dziękujemy. Rodzice, rodzeństwo, córki i partner Małgosi

96 654 zł
Agnieszka Litwiniuk-Glura
Urgent!
Agnieszka Litwiniuk-Glura , 42 years old

The will to fight is not enough ... To live Agnieszka needs our help!

🇬🇧🇬🇧🇬🇧 The will to fight is not enough ... To live Agnieszka needs our help! Agnieszka Litwiniuk-Glura – wife, mother of 2 small boys, our dearest friend. She always put other people before her needs, helped everyone and all who got to know her see her as a bright, kind and open person. How much the life of Aga and her relatives changed, it is unimaginable. The diagnosis of glioblastoma changed the life of the whole family in a blink of an eye. A moment ago she had plans, dreams and the conviction that she would have many years to make them happen. Today she and her family are involved in a race for their lives, fighting desperately ... Last year, Agnieszka had her first epilepsy attack - during a family dinner. Ambulance, hospital and fear. This fear, which she then felt for the first time, accompanies her till today. The doctors found that a deadly opponent had been developing for months in Aga’s head, that it was wreaking havoc in her body silently and then it attacked when no one expected it. Agnieszka quickly underwent surgery to remove the tumour, followed by radio and chemotherapy. She is at the end of her chemotherapy treatment now. She experienced almost impossible pain and paralyzing fear, all to return to her children and husband, relatives and friends, as soon as possible. In hope for a happy ending, Agnieszka needs a complicated treatment called immunotherapy. She was qualified for antibodies therapy in Cologne, Germany, but although it is very necessary, it is also incredibly expensive – approximately 70.000 EUR. It is a price for her life that her family cannot pay themselves. Time is running out with every second ... Please support Aga to pay for the treatment. Thank you Possible payment by card, not necessary to have credit card, could only be debit card. Wire transfer details: Owner of account: Fundacja Siepomaga Pl. Władysława Andersa 3 61-894 Poznań IBAN: PL47249010283587100000149187 Kod BIC/SWIFT: ALBPPLPW Title: Donation Agnieszka Litwiniuk-Glura NOTE: In case of a transfer in EURO, the transfer should be sent as the so-called SEPA transfer (Single Euro Payments Area) in order to minimize banking costs .The transfer amount should be declared in EUR, if you choose the method of distributing bank fees, SHA mode.   🇩🇪🇩🇪🇩🇪 Grusel – wie sehr sich das Leben von Aga und ihren Verwandten, in einem Moment verändert hat. Wie sehr, diese Krankheit-Glioblastom sie verändert hat. Vorhin hatten sie Pläne, Träume und die Überzeugung, dass sie viele Jahre Zeit hatten, diese umzusetzen .  Heute führen sie einen Wettlauf um ihr Leben! Kämpfen verzweifelt ... Im vergangenen Jahr hatte Agnieszka ihren ersten Epilepsie-Anfall – während eines Familienessens. Krankenwagen, Krankenhaus und Angst. Diese Angst, die wir damals zum ersten Mal verspürten, begleitet uns bis heute. Einen Moment später fanden wir heraus, dass Aga monatelang eine tödliche Gegnerin entwickelt hatte, dass er schweigend und versteckt in ihrem Körper Chaos anrichtete und dann angriff, als ihn niemand erwartete. Agnieszka wurde schnell operiert, um den Tumor zu entfernen, gefolgt von einer Radio- und Chemotherapie. Sie erlebte fast unmögliche Schmerzen und gelähmte Angst, um so schnell wie möglich zu ihren Kindern, Verwandten und Freunden zurückzukehren. Dies ist jedoch nicht das Ende des Kampfes, sondern sein Anfang. Denn jeden Tag kann es zu einem weiteren Anfall von Epilepsie kommen – und leider kommt er. Um auf ein Happy End zu hoffen, braucht Agnieszka eine komplizierte Behandlung. Sie wurde in Köln für die Therapie qualifiziert, aber obwohl es sehr notwendig ist, ist es auch unglaublich teuer... Es ist ein Preis für das Leben, den wir nicht selbst bezahlen können.  Bitte hilf uns!  Mit jeder Sekunde läuft die Zeit davon...  Dankeschön   🇮🇹🇮🇹🇮🇹 La voglia di combattere non basta... Per vivere Agnieszka ha bisogno di vostro aiuto! Diagnosi: tumore maligno al cervello, epilessia. Obiettivo: trattamento del glioblastoma -  immunoterapia in Germania. E’ terrificante pensare a come sia cambiata velocemente la vita di Agnieszka e dei suoi cari. Un attimo prima avevano dei piani, dei sogni e delle certezze e molti anni davanti per realizzarli. Oggi invece si ritrovano coinvolti in una corsa per la vita, e lottano disperatamente… Lo scorso anno Agnieszka ha avuto il suo primo attacco epilettico, durante una cena in famiglia. Ambulanza, ospedale e paura. Quella paura non ci ha lasciati da allora. Poco dopo abbiamo scoperto che nella testa di Agnieszka si sviluppava da mesi un avversario mortale, che silenziosamente e di nascosto devastava il suo organismo, e che ha attaccato quando nessuno se lo aspettava. Agnieszka ha subito subito un’operazione per rimuovere il tumore, e dopo è stata sottoposta a radioterapia e chemioterapia.  Ha provato un dolore quasi insopportabile e una paura paralizzante, tutto per tornare al più presto dai suoi figli, dai suoi cari e amici. Tuttavia questa non è la fine della battaglia, ma solo il suo inizio. Perché ogni giorno può arrivare un attacco di epilessia, e ciò accade spesso. Per sperare in un lieto fine, Agnieszka ha bisogno di una terapia molto complicata. E’ risultata idonea per una terapia a Colonia, in Germania. Tuttavia essa è incredibilmente costosa…E’ un prezzo per la vita che non siamo in grado di coprire da soli. Aiutaci a farlo! Il tempo fugge velocemente.  Grazie.

586 566 zł
Amelka Wierzchoń
Amelka Wierzchoń , 16 years old

Przed Amelką pilna operacja! Prosimy, pomóż w walce o sprawność!

Każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko miało szansę na szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną przyszłość. Niestety, nasz córka przyszła na świat o wiele za wcześnie, ważąc zaledwie 1315 gramów. Wygrała walkę o życie, lecz ta o sprawność wciąż trwa,  Mimo wcześniactwa lekarze długo nie potrafili powiedzieć, czy nasze dziecko jest i będzie zdrowe. Nas jednak cały czas niepokoił rozwój córeczki. Dopiero w wieku 8-miesięcy okazało się, że konsekwencje wcześniactwa, będą jej towarzyszyć już do końca życia. Bezradność boli najbardziej, bo chociaż ze wszystkich sił staramy się, by pociecha była szczęśliwa, sami nie sprawimy, że zacznie chodzić… Gdy walczy, gdy jest jej ciężko i my przeżywamy trudy. Wtedy chwytamy ją za rączkę i truchtamy razem z nią, by nie czuła, że tak bardzo różni się od innych. Smutek miesza się z radością, mamy ukochaną córkę, której chcielibyśmy przychylić nieba, a nie możemy… Amelka cierpi z powodu przykurczy ścięgien. Przechodziliśmy już zastrzyki, operacje, godziny rehabilitacji, zabiegów, leczenia... Nadal pozostaje wiele do wypracowania. Ta historia się nie kończy. Na co dzień dochodzą trudności z emocjami, pieluchowaniem, mową, nauką... Wszystkiemu musimy stawiać czoła, dzień w dzień! Nie tracimy jednak nadziei! Wierzymy, że intensywna rehabilitacja pozwoli jej samodzielnie chodzić! Amelka ma w sobie mnóstwo siły i determinacji, aby przezwyciężyć kolejne trudności i pokonać bariery. Jesteśmy bardzo wdzięczni za Waszą dotychczasową pomoc! Dzięki Wam mogliśmy opłacić leczenie i rehabilitację Amelki. Niestety, walka o jej sprawność wciąż trwa, a my nadal potrzebujemy Waszego wsparcia...  Amelia obecnie oczekuje na operację rekonstrukcji nóg, która odbędzie się 19 listopada w Poznaniu. Amelia będzie musiała zostać zagipsowana aż do pasa i ze względu na jej bezpieczeństwo konieczny będzie specjalny transport medyczny. Niestety, nie będzie on refundowany, ponieważ mieszkamy w Bydgoszczy i nie jest to placówka najbliżej nas. Takich wizyt córka będzie musiała odbyć aż 3, co sprawia, ze koszty wzrosną kilkukrotnie... Wszystkie wydatki będziemy musieli więc opłacić sami – tak samo jak w przypadku wizyt u specjalistów, jak i opatrunków gipsowych. Jest to dla nas niezwykle duże obciążenie finansowe, zwłaszcza że pracuje tylko jedno z nas – drugie otrzymuje jedynie zasiłek pielęgnacyjny na Amelkę...  Z całego serca prosimy Was o wsparcie. Każda wpłata i każde udostępnienie są dla nas jak zapalenie światła nadziei na lepszą przyszłość naszej córki. Wierzymy, że z Waszym wsparciem Amelka ma szansę na samodzielne jutro! Rodzice 

2 684,00 zł ( 25.22% )
Still needed: 7 955,00 zł