Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiesław Gardian
Urgent!
Wiesław Gardian , 46 years old

Tata trójki dzieci walczy o życie❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

Szczęśliwe małżeństwo, trójka wspaniałych dzieci, kochająca rodzina i w tym ona… Diagnoza – najgorsza, jaką mogliśmy otrzymać! Lekarz przekazywał nam te okrutne wieści, a ja patrzyłam przez tysiące napływających do moich oczu łez,  raz na niego, raz na mojego męża. Nie mogłam i nie chciałam uwierzyć w to co słyszę. Bo przecież jak zrozumieć, że NOWOTWÓR zaatakował akurat mojego Wiesia? Wszystko zaczęło się od niepokojących drętwień prawej nogi i ręki. Mąż skarżył się też na częste bóle głowy – również po prawej stronie. To nie było normalne, dlatego udaliśmy się do lekarza. Specjalista zlecił rezonans, który wykazał, że w głowie Wiesława jest guz! Byliśmy przerażeni! Jednak najgorsze wieści czekały tuż za rogiem… Otrzymaliśmy informację, że guz jest nieoperacyjny. Nasz świat się załamał! Teraz czekamy na wynik badania histopatologicznego. Specjaliści mają podjąć decyzję jak będzie wyglądać leczenie męża. Widzę, że Wiesiu będzie walczyć – mamy trójkę jeszcze niepełnoletnich dzieci, które chciałby móc wychować. Dziś nie mogę zrobić nic, tylko zawierzyć lekarzom i błagać Was o wsparcie! To początek najtrudniejszej walki w życiu Wiesława. Wiemy, że będzie się ona wiązała nie tylko z bólem i cierpieniem, ale również z ogromnymi kosztami leczenia, dojazdów do szpitala i wizyt u wielu specjalistów. Chcemy być gotowi na to co przyniesie przyszłość, dlatego z całego serca w imieniu swoim i męża wołam o pomoc! Marzena, żona Wiesława

4 732 zł
Anna Gierdosz
Anna Gierdosz , 39 years old

Walczę o moje zdrowie dla mojego synka! Pomóż mi zakupić pompę insulinową!

W życiu doświadczyłam wielu trudności. Zawsze starałam się je pokonywać. Los odwdzięczył mi się spełnieniem mojego największego marzenia – kilka lat temu zostałam mamą cudownego chłopca. Chciałabym móc skupić się w pełni na rodzicielstwie i nie musieć myśleć o chorobie w każdej możliwej sekundzie… Moje zdrowotne problemy zaczęły się, gdy byłam dzieckiem. W wieku 3 lat wskutek  wypadku straciłam wzrok w prawym oku. Musiałam pogodzić się z faktem, że już zawsze będę się różnić. 8 lat później, gdy miałam 11 lat, zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu I. Mój świat się zawalił. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego znów trafiło na mnie… Choroba rzutuje na pracę wzroku, bardzo się bałam, co będzie z moim drugim, zdrowym okiem. Nie miałam jednak wyjścia, musiałam codziennie nakłuwać paluszki, przed każdym posiłkiem przyjmować zastrzyk. Mijały lata, a medycyna przynosiła coraz to nowsze rozwiązania. Dostałam pena, który ułatwił dokładne podawanie jednostek insuliny. Wiedziałam, że istnieją też pompy insulinowe, ale taki wydatek był poza zasięgiem naszej rodziny i mogłam jedynie o nim pomarzyć. W końcu w dorosłym życiu zdecydowałam się na zakup własnej pompy na kredyt. Po 5 latach użytkowania pompa zepsuła się. Niestety, nie była już na gwarancji. Zostałam z niczym. Staraliśmy się z mężem o dziecko, wszystkie oszczędności inwestowaliśmy w wizyty lekarskie i leczenie w tym obszarze. Kiedy Wiktorek pojawił się na świecie, nie mogliśmy uwierzyć w nasz cud. Już godziliśmy się z tym, że może bycie rodzicami to nie nasza droga. Ale udało się! Dla mojego synka muszę zawalczyć o swoje zdrowie. Żeby było to możliwe, potrzebuję nowej pompy insulinowej, która pomoże mi w regulacji poziomu cukru. Sprawi, że będę czuła się bezpiecznie, gdy opiekuję się synkiem. Chcę być sprawną, pełną energii mamą. Nie chcę się bać, że podczas pobytu na placu zabaw spadnie mi drastycznie cukier. Wierzę, że ze wsparciem ludzi o wielkich sercach uda się dokonać kolejnego cudu i będę mogła zakupić pompę, która odmieni moje życie. Anna Grupa licytacyjna 💚

4 513,00 zł ( 14.14% )
Still needed: 27 402,00 zł
Krzysztof Jański
Krzysztof Jański , 53 years old

Moja samodzielność jest uzależniona od wózka! Pomóż mi!

Nie znam życia bez dziecięcego porażenia mózgowego. Od zawsze ograniczało moją samodzielność i marzenia. Nie wiem, co to znaczy być naprawdę niezależnym, ale każdego dnia staram się dotknąć odrobiny normalności. Jednak wciąż napotykam bariery, które próbują uczynić mnie więźniem własnego ciała. Większość z Was mnie zna i wie, że nie lubię o coś prosić. Niestety sytuacja, w której się obecnie znajduję, zmusiła mnie do założenia zbiórki. Niestety nie dostałem dofinansowania do wózka elektrycznego. Wystawiono mi negatywną opinię, ponieważ nie spełniam wyznaczonych wymogów – nie jestem osobą aktywną zawodowo ani uczącą się. Niepełnosprawność to nie tylko fizyczne ograniczenia – to także izolacja, poczucie bycia gorszym, mniej ważnym, zbędnym. Ale ja wiem, że tak nie jest! Każdy z nas zasługuje na godność, na możliwość realizacji marzeń oraz życie bez strachu o każdy kolejny dzień. Poruszam się tylko przy pomocy wózka inwalidzkiego, który stał się przedłużeniem mojego ciała. Niestety, po kilku latach jego użytkowania coraz bardziej się niszczy. Boję się chwili, kiedy całkowicie odmówi posłuszeństwa. Zostanę wtedy uwięziony w czterech ścianach, odcięty od świata, a moje życie stanie się jeszcze trudniejsze. Mój aktualny wózek elektryczny, jest już bardzo zniszczony technicznie i coraz częściej zawodzi. Akumulatory w sprzęcie są już słabe, a ich wymiana jest bardzo kosztowna. Silniki też się psują, podnóżek pękł dwa razy... Obawiam się wyjeżdżać nim na dalsze trasy, ponieważ nigdy nie wiem, kiedy odmówi posłuszeństwa. Nowy wózek elektryczny to dla mnie nie luksus, ale szansa na normalne funkcjonowanie. Bez niego jestem zależny od innych, a moje życie ogranicza się do minimum. Niestety jego koszt to suma, której nie jestem w stanie zdobyć sam. To dla mnie bariera nie do pokonania, a przecież tak bardzo chciałbym móc poruszać się po mieście bez strachu, że mój wózek zawiedzie. Od zawsze staram się być pozytywnie nastawiony do życia, ale niestety ograniczenie sprzętowe mnie blokuje. Bez wózka elektrycznego jestem zdany wyłącznie na pomoc innych osób lub zamknięcie w czterech ścianach.  Wózek daje mi szansę na aktywność społeczną, jeżdżenie do kościoła, na koncerty, zakupy, oraz na spotkania z przyjaciółmi. Kochani bardzo liczę na Waszą pomoc, o którą pokornie i z nieśmiałością proszę. Za każdą nawet najmniejszą kwotę już teraz z całego serca Wam dziękuję. Krzysiek.

4 365,00 zł ( 29.3% )
Still needed: 10 529,00 zł
Piotr Krot
Urgent!
Piotr Krot , 33 years old

KILKA TYGODNI, by ratować życie polskiego żołnierza❗️Mam 32 lata, rodzinę i BIAŁACZKĘ - pomocy!

KRYTYCZNIE PILNE! Mamy czas zaledwie do czerwca, by uratować życie Piotrka! Piotr ma 33 lata, jest ukochanym mężem, bratem, synem... Chłopak pełen życia, dobry, szczery, pomocny, pełen empatii. Dziś to on potrzebuje pomocy... Były żołnierz zawodowy, oddany naszej ojczyźnie, przebywający obecnie na rencie przez chorobę. Jego życie wyceniono na 1,5 miliona złotych... Ta kwota bez wsparcia jest dla nas nieosiągalna. Mamy dramatycznie mało czasu, dlatego prosimy o ratunek! Nawet nie wiemy, od czego zacząć… Po prostu nasz świat się zawalił… Nie tak miało wyglądać nasze życie… Od czego to wszystko się zaczęło…? Pierwszego urazu Piotr doznał podczas pełnienia służby, strzegąc polskiej granicy... Wówczas nic nie wskazywało jeszcze na to, aby uraz kręgosłupa był w jakikolwiek sposób związany z chorobą nowotworową! Podczas dalszej diagnostyki, pod kątem właśnie bólu kręgosłupa, stwierdzono dyskopatię. Niestety ból cały czas się nasilał, zastrzyki ani blokady już nie pomagały... Lekarz skierował Piotrka do sanatorium. Przez 2 miesiące pobytu, ciągłej rehabilitacji, kiedy leczenie nie przynosiło efektów, skierowano Piotra na rezonans magnetyczny. Po kilku szczegółowych badaniach usłyszeliśmy diagnozę, po której świat się dosłownie zawalił... CHŁONIAK DROBNOZIARNICZY LIMFOBLASTYCZNY! SZYBKIE DZIAŁANIE! -  udało nam się trafić do wspaniałego  prof. dr hab. n. med.  Wróbla i jego zespołu na Odział Hematologii Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku we Wrocławiu. Zostało dobrane indywidualne leczenie. Piotr przeszedł kilkanaście cykli chemii i dodatkowo chemii celowanej w kręgosłup.... To był ciężki czas, ale daliśmy radę - Piotr dzielnie walczył, wierząc, że wyzdrowieje. Po leczeniu znów chciało się żyć! Wszystkie wyniki były doskonałe -  żadnego śladu po RAKU! Organizm zregenerował się, włosy odrosły.... Wydawało się, że to koniec koszmaru... Niestety, nasza radość nie trwała długo… W maju mieliśmy być na tak upragnionych przez Piotrka wakacjach, które miały być wytchnieniem po ciężkim leczeniu i walce o życie… Niestety, Piotrowi znów zaczął dokuczać ból, dokładnie taki jak przedtem... I tu strzał prosto w nasze serca - TO WZNOWA! Badania kontrolne zaprzepaściły wszystkie plany i marzenia... Odkładamy je w czasie i walczymy dalej - teraz najważniejsze jest życie zdrowie Piotrka. Kolejna diagnoza, z jaką przyszło nam się zmierzyć - OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA... Druga walka z nowotworem jest zawsze trudniejsza, bo przeciwnik jest bardziej podstępny i bezwzględny... Lekarze dają jednak nadzieję! Mówią o szansach i nie odmawiają leczenia! To nam daje nadzieję i siłę do walki oraz wiarę w to, że się uda. Potrzebujemy jednak wsparcia... Piotr w tej chwili jest leczony immunologicznie i przygotowywany do przeszczepu szpiku. Następnym krokiem ma terapia Car-T, przełomowa metoda w leczeniu nowotworów. Polega na pobraniu i zaprogramowaniu limfocytów pacjenta w ten sposób, by rozpoznawały i zwalczały komórki nowotworowe. Prostymi słowami mówiąc, organizm sam zaczyna zwalczać raka, dzięki czemu jest w stanie go pokonać i wyzdrowieć. Niestety, terapia ta nie jest obecnie refundowana... Musimy za nią zapłacić sami. Jej koszt to około 1,5 miliona złotych... Żeby Piotr przeszedł leczenie, musimy mieć całość kwoty. Terapia musi rozpocząć się pod koniec czerwca, a to oznacza, że mamy zaledwie kilka tygodni na ratunek! Tak bardzo kochamy Piotra - my - żona, siostry, rodzina... Poruszymy niebo i ziemię, by uratować jego życie! Piotr jest jeszcze taki młody, tyle jeszcze chce zrobić dobrego dla innych... Aby jednak tak się stało, musi pokonać chorobę i żyć! Prosimy o udostępnianie i o każdą wpłatę! Wszystkie ręce i serca na pokład! Wierzymy, że z Waszą pomocą damy radę. Dziękujemy za każdą złotówkę i udostępnienie. Żona Elwira, siostry Gosia i Iwona, rodzice i rodzina ➡️ Licytacje dla Piotrka

532 852,00 zł ( 33.39% )
Still needed: 1 062 893,00 zł
Kubuś Dudzik
Kubuś Dudzik , 5 years old

Na polu bitwy z własnym organizmem❗️Mały Kubuś potrzebuje pilnej pomocy❗️

Our beloved 3-year-old son has already experienced many hardships. He would love to play with other children but doesn’t know how to do it… He has been suffering from a developmental disorder and low muscle tone. It might seem like a minor illness, but my son is struggling, not being able to understand the world around him.  It is what autism looks like - patterns of behavior or communication skills are impossible to learn or express by an autistic person. Unlike healthy children, people with autism have their mental, emotional, and physical development disrupted.  When we noticed the first alarming symptoms, like Kuba’s odd behavior, we immediately turned to doctors, psychologists, and other therapists. Kuba underwent endless examinations, and there are still many tests ahead of him.  Unfortunately, Kuba requires extra hours of therapy (the reimbursed one is insufficient), which are non-refundable…  Your donations to our fundraiser will help us provide Kuba with regular treatment, which, in his case, is the only reasonable solution. They will also allow him to go to expensive rehabilitation camps.  Regular exercises at home are also a crucial element of therapy. It is why making donations for medical equipment and rehabilitation aids would be also much appreciated.  Kuba’s parents

61 845,00 zł ( 44.94% )
Still needed: 75 753,00 zł
Mikołaj Kobus
4 days left
Mikołaj Kobus , 19 years old

Tragiczny wypadek mógł zakończyć się śmiercią... Pomóż nam wybudzić Mikołaja z tego koszmaru❗️

To miał być dzień jak każdy inny, a tak przynajmniej nam się wydawało. Letni sierpniowy dzień i zmierzający do pracy Mikołaj. Wystarczyła zaledwie jedna chwila, by wszystko to, co dobre odeszło w zapomnienie.   Do dzisiaj nie wiemy, co tak naprawdę się wydarzyło i dlaczego Mikołaj, poruszający się na swoim motocyklu uderzył w skręcający samochód. Wiemy jednak, że gdyby nie przejeżdżająca obok anestezjolog dziecięca, dziś nie byłoby go z nami. To właśnie ona udzieliła mu pierwszej pomocy, intubując go aż do przyjazdu karetki. Wiemy też, że z konsekwencjami tego tragicznego dnia będzie musiał mierzyć się do końca swoich dni. Mikołaj natychmiast został przewieziony do szpitala, gdzie dalej walczono o jego życie. Miał liczne krwiaki w głowie, zmiażdżoną rękę, złamania i oparzenia III stopnia ud i tułowia. Lekarze zdecydowali się wprowadzić go w śpiączkę farmakologiczną. Mijały kolejne dni, a jego stan się nie poprawiał. W tamtej chwili czuliśmy, jakby ten koszmar miał się nigdy nie skończyć... Walka o jego życie trwała miesiąc. W wyniku wypadku Mikołaj doznał rozległego urazu mózgu oraz kurczowego porażenia wielokończynowego. Niestety pomimo wielu miesięcy nadal przebywa w śpiączce i głębokiej nieświadomości. Mikołaj nie potrafi się z nami komunikować, jest osobą leżącą i wymaga całodobowej opieki. Obecnie przebywany w klinice Budzik, gdzie każdego dnia uczęszcza na specjalistyczną rehabilitację. Wkrótce jednak Mikołaj skończy 18 lat, co będzie oznaczało konieczność przeniesienia go do innej placówki, gdzie będzie mógł kontynuować swoją walkę. Taka zmiana wymaga od nas dużych nakładów finansowych. Pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym i specjalistyczna opieka wiążą się z dużymi kosztami.  Od tego feralnego dnia staramy się robić wszystko, co w naszej mocy, by przywrócić Mikołajowi dawne życie. Przed nami jednak jeszcze wieloletnia walka. Nie mamy innego wyboru, jak spojrzeć prawdzie w oczy, że dłużej bez Waszego wsparcia nie damy już sobie rady. Dlatego jesteśmy tu i z całego serca prosimy o pomoc finansową! Tylko w taki sposób będziemy w stanie przywrócić Mikołajowi choć ułamek dawnego życia... Rodzina

116 428 zł
Ansar Tsechoev
Urgent!
Ansar Tsechoev , 9 years old

POMOCY❗️NOWOTWÓR zabiera młode życie❗️

Gdy 3 lata temu zmarł mój mąż – wspaniały tata dla naszych dzieci – myślałam, że nic gorszego w życiu mnie już nie spotka. Gdy usłyszałam, że mój syn jest śmiertelnie chory zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Strach o życie własnego dziecka przerósł wszystko. Bezsilność zabija mnie od środka... Wiem, że jest jeszcze szansa, by ocalić jego życie – szansa warta MILION ZŁOTYCH, z której nie możemy skorzystać! Dwa lata temu Ansarowi na szyi urósł guzek, dziwna zmiana. Lekarze powiedzieli mi wtedy, żeby się nie martwić, że to nic poważnego. Pomóc miały maści, które stosowaliśmy według zaleceń. Zaufaliśmy lekarzom… Niestety to nie pomogło, a kilka miesięcy później w okolicy pojawiły się dwa nowe guzki! Wiedziałam, że to nie zwiastuje nic dobrego… Pojechaliśmy na kolejne badania. Biopsja wykazała, że zmiany są nowotworowe i jest to chłoniak!  Nie mogłam się z tym pogodzić. Jak to możliwe? Dlaczego właśnie mój syn? Poczułam strach, którego nigdy wcześniej nie znałam. Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie. Niestety, lekarze wciąż nie mieli dla mnie dobrych wieści. Po dwóch cyklach chemioterapii wykonano badanie PET-CT, które wykazało, że zmiany na szyi dały przerzuty i rozprzestrzeniły się po całym organizmie! Byłam przerażona… Szukałam pomocy, gdzie tylko się da, nadziei, że w końcu jakieś leczenie zadziała. Tak trafiliśmy do Korei do kliniki Severance w Seulu, która zaoferowała najlepszą terapię. Rozpoczęliśmy chemioterapię według nowego protokołu.  Nowe badania wykazały, że choroba ustępuje. W porównaniu z poprzednimi badaniami PET wyraźnie widać, że zmiany wszędzie się zmniejszyły. Planowanych jest co najmniej kilka kursów chemioterapii. Ponieważ nowotwór jest bardzo agresywny i trudny w leczeniu, lekarze muszą przeprowadzić autologiczny przeszczep krwiotwórczych komórek macierzystych. Rachunek za leczenie wynosi w tej chwili ponad MILION ZŁOTYCH! Jest to bardzo kosztowne leczenie ale bez niego mój synek nie ma szans na życie! Nigdy nie zdobędę sama takich pieniędzy, dlatego proszę każdego, kto czyta ten apel o jakąkolwiek pomoc! Każda złotówka, udostępnienie – wszystko ma znaczenie!  Ansar mówi, że się nie podda, ale bez Was nie da rady! Mama

2 480,00 zł ( 0.23% )
Still needed: 1 045 286,00 zł
Dominik Boruszewski
Dominik Boruszewski , 25 years old

Od lutego Dominik jest w śpiączce! Obudźmy go!

Dominik pracował 7 dni w tygodniu w dwóch różnych miejscach. Młody, 23 lata, więc podpisana jedynie umowa zlecenie… Można pomyśleć: „Nic nadzwyczajnego”, jednak gdyby był starszy, miał więcej lat przepracowanych, czy umowę o pracę - dziś prawdopodobnie nie musielibyśmy prosić Cię o pomoc... 11 lutego wracał samochodem z nocki. Była typowa zimowa pogoda – ciemno, zimno, a przede wszystkim ślisko. Kilometr od domu Dominik wpadł w poślizg. O wypadku dowiedziałam się, gdy policjanci zapukali do drzwi. Zaraz potem jechaliśmy z mężem do szpitala. O godzinie 9 rano strażacy wyciągali Dominika z samochodu, a już o 11 był na stole operacyjnym. Doznał urazowego krwotoku podtwardówkowego. Lekarze działali natychmiast. Przyjeżdżałam do mojego syna dzień w dzień z nadzieją, że jest lepiej i wraca do zdrowia. Niestety, po zakończeniu śpiączki farmakologicznej, śpiączka nadal się utrzymuje. Od 2,5 miesiąca Dominik jest w domu. Dwa razy w tygodniu przychodzi do niego rehabilitantka, jednak z jego przypadłością to za mało. W dokumentacji syna widnieje informacja o wielu problemach, to m.in. przewlekła niewydolność oddechowa, kurczowe porażenie czterokończynowe, encefalopatia, dysfagia, zależność od respiratora, cystostomia, gastrostomia, tracheostomia.  Dominik już 5 razy był na antybiotykach ze względu na niezlokalizowane źródło zakażenia. W chwili przyjęcia na SOR otrzymał zaledwie 3 punkty w skali Glasgow. M.in. przez to nie kwalifikuje się do Kliniki Budzik. Ze względu na respirator, co tydzień Dominika odwiedza anestezjolog, który wprost komunikuje, że tu potrzebna jest intensywna rehabilitacja neurologiczna. Nas niestety nie stać na taki wydatek. Synowi nie przysługuje renta, odszkodowanie, gdyż nie spełnia kryteriów, przepracowanych lat itd. Nie wiemy już skąd brać pieniądze na leczenie, na odzyskanie jego sprawności. Czuwam przy jego łóżku 24 godziny na dobę, by się nie udławił, by go doglądać, myć, przewijać. Tak bardzo potrzebujemy Twojej pomocy… Iwona, mama Dominika

31 301,00 zł ( 19.61% )
Still needed: 128 274,00 zł
Tymek Kotow
Urgent!
8 days left
Tymek Kotow , 4 years old

Mój synek umiera na raka❗️Bez Was stracimy ostatnią szansę!

Na USG lekarka długo milczała. Nagle po jej policzku poleciała łza. Dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko ma guza w brzuchu, około 10 cm. Nasz świat natychmiast się zawalił! Cała rodzina pojechała z Tymkiem do szpitala. Zaczęły się badania, a po biopsji zapadła diagnoza – neuroblastoma przestrzeni zaotrzewnowej lewej z przerzutami do węzłów chłonnych. Czekaliśmy na nowy 2023 rok. Nasza czteroosobowa rodzina szykowała się do sylwestra. W noc z 31 grudnia na 1 stycznia, kiedy wszystko zapowiadało radosne świętowanie, nasz synek Tymek zaczął gorączkować. Następnego dnia lekarz stwierdził COVID. Ledwo wrócił do zdrowia, dopadł go rotawirus. Miesiąć później, bawiąc się ze swoją siostrą Marysią, Tymek upadł na brzuch. Dziecko zabrała karetka. Nic strasznego nie wykryto, ale brzuch nadal bolał, więc zabrałam syna na USG. W tym momencie zaczyna się nasza dramatyczna historia. Diagnoza była straszna – ogromny guz w brzuszku – rak! płakaliśmy wszyscy, łącznie z panią doktor... Od 1 marca 2023 do 20 kwietnia 2023 synek miał dwie chemioterapie. Chemioterapia przechodziła ciężko. Przez cały ten czas nie jadł i w ogóle nie chodził. Mogliśmy się tylko modlić, żeby guz się zmniejszył. I on się zmniejszył! O 30%. 25 kwietnia 2023 odbyła się operacja – usunęli mu guza razem z nadnerczem. Ta historia miała się skończyć szczęśliwie – słowem "remisja". Tak uważali wszyscy nasi lekarze w dwóch szpitalach, gdzie mieliśmy okazję się leczyć. Ale w czerwcu 2023, podczas badań, poinformowano nas, że dziecko się "świeci" i za parę miesięcy na miejscu usuniętego nadnercza wyrośnie coś nowego. To jest koszmar. To jest po prostu jakiś koszmar! Wszystko zaczęło się od nowa. Pięć cykli chemioterapii, przez które dziecko nie mogło samodzielnie jeść i nie chciało wstawać, wymioty, rozwolnienia, podwyższona temperatura. Wszystko szło zgodnie z nowym planem do piątego cyklu – wtedy tomografia komputerowa wykazała, że guz znów rośnie. Od 14 do 29 grudnia 2023 znów badania. Zapadła decyzja o trzech cyklach chemii. Przeszła trochę łatwiej, ale nie pomogła. W ogóle... 11 marca 2024 chirurdzy podjęli decyzję o usunięciu 70% guza. Operacja przeszła dobrze. Potem jeden cykl chemioterapii i planowano przeszczep szpiku. Ale... Nieszczęście. Łzy. Guz znów rośnie. Który to już nawrót? Przestaliśmy liczyć. Postanowiono powtórzyć chemioterapię, która kiedyś pomogła. Nie mieliśmy wyboru. Już po pierwszym dniu spuchł i zaczął boleć szew na brzuchu. Czyżby to był znak? Dziecko czuło się coraz gorzej. Brzuch bolał niesamowicie, a guz tylko się rozrastał. Ile takie dziecko może wytrzymać operacji? Chemioterapii, które nie pomagają? Po rozmowie z ordynatorem szpitala zrozumiałam, że za bardzo nie wiedzą, co nam zaproponować i w każdej chwili mogą nas wysłać do domu, byśmy czekali na śmierć. Zaczęłam rozsyłać maile po całym świecie. Podjęliśmy decyzję – jedziemy do Izraela. Bardzo wierzymy, że usłyszymy pewnego dnia: "Remisja nastąpiła! Tymeczek jest zdrowy!". Ale leczenie kosztuje niesamowicie dużo. Nasza rodzina należy do biednych. Mamy dwójkę dzieci – bliźniaków. Jak sprzedamy wszystko, co mamy, nie wystarczy nam nawet na depozyt. Robimy to, co potrafimy i bardzo liczymy na pomoc.

118 947,00 zł ( 5.98% )
Still needed: 1 867 575,00 zł