Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franek Lesicki
Franek Lesicki , 11 years old

Franek walczy o bezpieczną przyszłość! Zbieramy na pompę insulinową!

Cukrzyca. Jedno słowo, które zmienia wszystko. Zwyczaje, przyzwyczajenia, dietę, styl życia. Po uzyskaniu takiej diagnozy należy od razu podporządkować się warunkom, jakie stawia choroba. Każde zawahanie, każdy sprzeciw może okazać się tragiczny w skutkach. Franek ma 9 lat. 21 marca, więc niecały miesiąc temu, po raz pierwszy usłyszeliśmy, że nasz synek może mieć cukrzycę. A wszystko przez rutynowe badania profilaktyczne kwi. Dziś mamy już pewność. Franek choruje na cukrzycę I stopnia.  Po otrzymaniu diagnozy trafiliśmy do szpitala, gdzie spędziliśmy ponad dwa tygodnie. Na miejscu zostaliśmy objęci specjalistyczną opieką, przeprowadzono szereg badań i próbowano wyrównać cukier.  To dla nas zupełnie nowa rzeczywistość, w której próbujemy się odnaleźć. Jak dotąd nie zauważyliśmy, żadnych niepokojących i typowych objawów tej choroby. Franek w ostatnim czas trochę schudł, jednak nie przypuszczalibyśmy, że może być to związane z cukrzycą. Tym bardziej diagnoza była dla nas dużym zaskoczeniem. Wiemy jednak, że będziemy potrzebować Waszego wsparcia w zakupie nowoczesnej pompy insulinowej z tzw. "zamkniętą pętlą".  Taka pompa samodzielnie wylicza i dostarcza odpowiednią ilość insuliny. Dzięki niej synek będzie mógł korzystać niemal ze wszystkich uroków dzieciństwa, To nasze marzenie, jednak jego cena jest ogromna!  Część kwoty udało nam się zebrać wspólnymi siłami. Nie jesteśmy jednak w stanie uzbierać pełnej sumy. Dlatego zwracamy się do Was – do ludzi o wielkich sercach. Wierzymy, że dzięki Wam nasz syn otrzyma to, co najważniejsze – życie bez strachu. Sylwia i Daniel, rodzice Franka Kwota zbiórki jest szacunkowa

6 172,00 zł ( 52.73% )
Still needed: 5 531,00 zł
Miłosz Botha
Miłosz Botha , 12 years old

Miłosz's dream is walking alone. Help him to fulfill this dream

It is heart breaking when a child only dreams is of walking into a room on their own legs ... To be able to go for a walk, run around the house ... Miłoszek is 8 years old and is still not able to walk... His parents are asking for your help! Please read his story below. ... A premature baby - a tiny man with big luggage ... He got his fate at birth. His future is like a lottery - only after some time can you tell if fate was good .. If you catch up quickly with your peers, you are lucky. It is worse when prematurity is like a birthmark, a scar that does not allow its bad effects to heal ever... Miłosz is 8 years old. He was born in the 36th week of pregnancy. He weighed 1880g, less than 2 packets of sugar ... The joy of his birth quickly replaced fear for his life. The doctors assessed our son's condition as severe ... Instead of enjoying his first moments in the world, We where dying of fear of losing him. Our Son was born hypoxic, a respirator breathed for him. His kidneys didn't work ... The heart was beating too slowly. He had sepsis, anemia ... These were terrible moments. 9 months you carry a little being under your heart, you just want to raise him hug and love him ... And then you see his, so tiny, defenseless, fighting for his life. Every second can be the last ... The Intensive Care Unit has became our home. With premature babies, it is unfortunately so that only after some time it can be determined what the consequences of such a birth will be. Our son was diagnosed with Cerebral Palsy in the fifth month of his life. Hands and legs are affected ... Since then, Miłosz has begun the fight for fitness. Cerebral palsy took control over Miłosz's body, but it didn't touch his mind. Our son is a very smart, clever boy ... I know that he would like to be healthy like most people in the world and also want nothing more than to walk. Miłosz has been in rehabilitation since the age of five. Instead of enjoying a carefree childhood, he goes to classes where he has to practice ... This is his only chance. Only thanks to that our son crawls, rides in a wheelchair. However, this is still not enough. I just want to walk ... But still he can't. We have to lead him, support him under our arms ... Some time ago, Miłosz tested the device - a verticalizer that allows him to move independently. It gave my son and us parents hope that he would be more independent. This equipment allows him to stand without any help, come to his room alone or go for a walk alone. He could do everything a healthy, normally walking boy! Unfortunately, the equipment is very expensive. The price of Miłosz's efficiency is over PLN 40,000! Rehabilitation and visits to specialists absorbs every penny we have ... Unfortunately, in getting sick money is as important as wanting to be treated. My husband and I can't handle it alone! It's difficult to talk about your tragedy, but we will do anything for our son! That is why we are asking for your help in buying a standing frame. Please, help our son walk ...

6 171,00 zł ( 16.47% )
Still needed: 31 276,00 zł
Irina Zadwerniak
Irina Zadwerniak , 6 years old

To nie tylko walka o słuch, to walka o przyszłość mojego dziecka!

Wyniki badań prenatalnych były książkowe. Przez 9 miesięcy nie było we mnie strachu i lęku. Wszystko wskazywało, że moje maleństwo urodzi się zdrowe. Przepełniona szczęściem gładziłam swój coraz bardziej zaokrąglony brzuch i niecierpliwie czekałam na córeczkę. Kiedy w końcu przyszła na świat, zamarłam... Irina urodziła się 13 maja 2018 roku i ten moment, choć dla nas tak piękny, rozpoczął nierówną i brutalną walkę, która trwa do dziś. Nasze maleństwo przyszło na świat z niewykształconą małżowiną i zamkniętym kanałem słuchowym ucha lewego, a także wąskim przewodem oraz dodatkową małżowiną uszka prawego. Dodatkowo zaraz po urodzeniu, lekarze zdiagnozowali u niej głuchotę 3 stopnia.  Wszystkie te zaburzenia stanowiły poważne zagrożenie dla rozwoju i zdrowia naszego dziecka. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy robić wszystko, żeby jej pomóc!  Pierwsze dźwięki córeczka usłyszała chwilę przed tym, jak skończyła roczek! Dopiero wtedy mogliśmy założyć jej aparaty słuchowe... Mimo wielkiej radości wiedzieliśmy jednak, że to nie koniec... Zimą zeszłego roku zauważyliśmy, że zmienia się asymetria twarzy naszej córeczki. Wtedy lekarze postawili kolejną diagnozę – zespół wad wrodzonych, nazywany Zespołem Goldenhara. Niestety, pochodzimy z małej miejscowości na Ukrainie, gdzie nie zaoferowano nam odpowiedniego leczenia tych zaburzeń. Bez zastanowienia, zaczęliśmy szukać pomocy poza granicami kraju... W końcu udało nam się znaleźć ratunek w kalifornijskiej klinice, która jako jedyna na świecie wykonuje operacje na dzieciach od trzeciego roku życia. Wiedzieliśmy, że musimy jak najszybciej nawiązać z nimi kontakt.  Przesłaliśmy im niezbędną dokumentację i dostaliśmy informację, że Irina zakwalifikowała się na operację. Niestety, podczas dodatkowych, wymaganych przez klinikę badań, wykryto u naszej córeczki guza w prawym uchu! Lekarze poinformowali nas, że to poważne zagrożenie dla życia i zdrowia Irinki, dlatego powinien zostać jak najszybciej usunięty...  Teraz nasza córeczka musi przejść dwie poważne operacja. Pierwsza: usunięcia guza oraz dodatkowej małżowiny usznej. Druga: przywrócenia słuchu i plastyki ucha. Niestety, koszty obu zabiegów są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe...  Dlatego błagamy Was o pomoc! Te operacje to jedyny sposób, by Irina była zdrową dziewczynką – słyszała i mówiła, jak każde inne dziecko. Warunek jest jeden – zebrać ogromną sumę pieniędzy! Bez Was się nie uda. Proszę, pomóż nam… Rodzice Czytaj więcej:  ➡️ Pomoc dla Irinki! 💚

6 160,00 zł ( 0.99% )
Still needed: 615 508,00 zł
Tair Alpenev
Urgent!
Tair Alpenev , 6 years old

Złośliwy nowotwór ZABIJA naszego synka❗️Błagamy, RATUJ❗️

„U Państwa synka wykryliśmy rzadkiego i złośliwego guza wątroby” – w momencie, w którym onkolog wypowiedział te słowa, dla nas świat się zatrzymał. Patrzyliśmy po sobie nawzajem, ale nie byliśmy w stanie nic powiedzieć. Gardła zacisnęły się nam z przerażenia, a po twarzach popłynęły palące łzy rozpaczy…  Nie mogliśmy zrozumieć… Dlaczego? Nasz synek miał zaledwie 3 latka, nie zrobił nigdy niczego złego. To przecież maleńkie, niewinne dziecko. Czym zasłużył na śmierć?  Nic nie zapowiadało naszej tragedii. Synek rósł i rozwijał się tak, jak jego rówieśnicy. Zawsze uwielbiał bawić się z innymi dziećmi, rysować i grać w gry – był bystrym i pełnym życia chłopcem… Niestety, w 2020 roku zauważyliśmy, że synek czuje się słabo i ma coraz mniejszy apetyt. Zaniepokojeni zaczęliśmy szukać pomocy, jednak w najgorszych wizjach nie podejrzewaliśmy, w jak potwornym niebezpieczeństwie się znajduje.  Wyniki badań okazały się jednak bezlitosne. Nasze maleństwo od środka wyżerał zabójczy nowotwór. Rozpoczął się wyścig z czasem o życie synka.  Konieczne okazały się aż 3 operacje usunięcia guza z wątroby, dodatkowo kilkanaście cykli chemioterapii. Codziennie staliśmy przy szpitalnym łóżeczku Tairka i trzymaliśmy go za rączkę, gdy kolejne dawki chemii paliły jego żyły. Ocieraliśmy łzy synka i zbieraliśmy wypadające garściami włoski, modląc się o ratunek. Stał się cud. W lutym 2023 roku nasz koszmar się skończył. „Remisja” – żadne słowo nigdy nie przyniosło nam takiej ulgi. Wzięliśmy synka w ramiona i po raz pierwszy od momentu usłyszenia diagnozy – płakaliśmy nie z rozpaczy, lecz ze szczęścia. Odżyliśmy. Czuliśmy się, jakbyśmy po 3 latach wstrzymywania powietrza, mogli w końcu znowu oddychać. Cieszyliśmy się każdym dniem, każdą godziną, każdą minutą…  Szczęście trwało jednak bardzo krótko, zaledwie rok. W marcu 2024 roku kontrolne badania wykryły nowego guza w jamie brzusznej. Nagle znowu nie mogliśmy oddychać. Dławiliśmy się łzami, jednocześnie obiecując sobie nawzajem, że tym razem także wyrwiemy naszego synka z objęć śmierci. Musimy uratować go za wszelką cenę, nie mamy już jednak pieniędzy – wszystko wydaliśmy na wcześniejsze leczenie. Sprzedaliśmy więc dom, samochód i wszystko, co mieliśmy. Niestety, okazało się, że to wciąż zbyt mało, by nasz synek miał szansę przeżyć.  Koszty leczenia onkologicznego są bardzo wysokie i bez pomocy nie będziemy w stanie go opłacić – a to dla Tairka oznacza wyrok śmierci. Wiemy, że tak nie musi być, już raz w końcu wygrał z nowotworem! Jedyną przeszkodą są... pieniądze. Błagamy na kolanach, ratujcie nasze dziecko! Synek jest całym naszym światem, a bez potwornie kosztownego leczenia czeka go długa i bolesna śmierć. Błagamy Was o litość i jakąkolwiek pomoc – jesteśmy zrozpaczeni, bo wiemy, że sami nie damy rady ocalić naszego synka. Teraz jego los leży w rękach ludzi o dobrych sercach… Rodzice

6 160,00 zł ( 6.86% )
Still needed: 83 635,00 zł
Agnieszka Popielska
Agnieszka Popielska , 54 years old

Mama dwójki dzieci walczy z ostrą białaczką! Pomóż!

Czerwiec 2022 roku – właśnie wtedy zaczęła się moja historia, która z całą pewnością jest bardzo podobna do wielu, które mogliście tu przeczytać. W moim przypadku było tak samo – najpierw diagnoza, która była dla mnie szokiem – ostra białaczka szpikowa. Dalej niedowierzanie, łzy i paniczny lęk. Lęk o własne życie, ale też o to, co będzie później. Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci, których nie mogłam zawieść. Wiedziałam więc, że w kolejnym kroku muszę podjąć walkę, by pokonać chorobę raz na zawsze.  Od 10 czerwca leczona byłam w szpitalu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. Po kilku chemiach okazało się, że muszę przyjąć przeszczep komórek macierzystych. Na szczęście wszystko odbyło się bardzo szybo – dawcą był mój ukochany brat. I tak 7 października byłam już po przeszczepie szpiku, pełna nadziei, że teraz będzie już tylko lepiej… Jestem niezmiernie wdzięczna mojemu bratu, wspaniałym lekarzom i pielęgniarkom obraz wielu bliskim i obcym osobom, które mi pomogły. Po przeszczepie okazało się, że jestem całkowicie niezdolna do jakiejkolwiek pracy i samodzielnej egzystencji. Samotnie wychowuję dwójkę moich cudownych nastolatków. Sama ponoszę wszystkie koszty, łącznie z wynajmowaniem mieszkania. Teraz doszły kolejne, a mianowicie rehabilitacja, leki, wizyty lekarskie i badania oraz dojazdy na nie.  Cieszę się, że leczenie idzie w dobrym kierunku i równocześnie jestem bardzo zmartwiona, że nie daję rady finansowo. Dlatego, dziś nie mam wyboru i muszę prosić Was o pomoc. Wasze wsparcie będzie dla mnie nieocenione. Przecież obiecałam dzieciom, że wygram tę walkę. Nie mogę więc jej przegrać w taki sposób. Za każdą pomoc już teraz serdecznie dziękuję. Agnieszka

6 159,00 zł ( 24.12% )
Still needed: 19 373,00 zł
Michał Mętlak
Michał Mętlak , 39 years old

Sprzęt rehabilitacyjny dla Michała pilnie potrzebny!

Dzięki wsparciu wielu wspaniałych darczyńców udało nam się zapewnić Michałowi kilka miesięcy intensywnej rehabilitacji, która pozwoliła usprawnić jego ciało. Oto nasza historia: Rehabilitacja, rehabilitacja, rehabilitacja… Nie ma innej drogi dla Michała na większą sprawność i samodzielność. Ponad 30 lat walki z niepełnosprawnością, niezliczona ilość godzin spędzonych w gabinetach, litry wylanych łez i kropli potu. Dzięki pracy z najlepszymi specjalistami mój syn zaczął powoli stawać na własnych nogach.  O tym, że Michał ma Mózgowe Porażenie Dziecięce, dowiedziałam się dopiero, kiedy skończył rok. Ogromny szok i niedowierzanie... Takie były czasy i poziom wiedzy medycznej. O dostępie do informacji jak dzisiaj mogłam tylko pomarzyć. Czterokończynową spastykę próbowaliśmy zniwelować ćwiczeniami. Ciągła codzienna walka. Monotonna, czasami zbyt trudna. Nie mogliśmy się jednak poddać. Dzięki wytrwałości i uporowi udało się synowi ukończyć szkołę. Byłam z niego taka dumna. Tak wiele przeciwności, często zniechęcenia, a jednak dał radę. Niestety, w zeszłym roku zaczęły poważne kłopoty. Michał stracił czucie w nogach. Wcześniej mógł się na nich oprzeć i mimo wszystko jakoś mu pomagały w poruszaniu. Teraz nagle wszystko runęło… Nikt nie wiedział dlaczego. Lekarze obwiniali MPD, które miało dać taki rzut i uszkodzić nogi. Dopiero jednak wizyta w specjalistycznym zakładzie rehabilitacji w Mysłowicach pokazała nam, gdzie tak naprawdę tkwi przyczyna… Winowajcą okazał się złamany trzon kręgu Th11, a także silna osteoporoza. Nie jesteśmy w stanie dojść do tego, kiedy Michał odniósł kontuzję. Najważniejsze, że praca z rehabilitantami przyniosła dobre rezultaty. Dzięki wysokiej klasy specjalistycznemu sprzętowi oraz fachowości terapeutów udało się syna postawić na jego własne nogi. Co prawda tylko na kilka sekund, ale dla nas taki mały krok Michała jest niczym pierwszy krok człowieka na księżycu. Niestety, ta przynosząca świetne rezultaty rehabilitacja jest bardzo kosztowna i zdecydowanie przekracza nasze możliwości finansowe. Dlatego proszę o pomoc… Musieliśmy wrócić do domu, dzisiaj Michał nie ma żadnych zajęć. Z każdym rokiem jesteśmy coraz starsi. Sama opiekuję się synem i mocno odczuwam na zdrowiu wszystkie te lata poświęcone mojemu dorosłemu już dziecku. Po ludzku zaczyna brakować sił. Kto się nim zajmie, kiedy mnie zabraknie? Proszę Was o pomoc. Tylko z Państwa wsparciem może się udać zrobić kolejne postępy. Iwona — mama

6 156,00 zł ( 48.62% )
Still needed: 6 503,00 zł
Magdalena Matysiak
Magdalena Matysiak , 43 years old

Uśmiech, którym kiedyś zarażała innych, został zastąpiony niewyobrażalnym cierpieniem❗️

Chcemy podzielić się z Wami historią naszej Madzi, która od najmłodszych lat potrzebowała wsparcia i szczególnej opieki. Pomimo chorób neurologicznych i swojej niepełnosprawności emanowała uśmiechem i radością – była prawdziwym promykiem w naszym domu. Do czasu… Madzia z radością uczęszczała na zajęcia terapeutyczne, w których brała aktywny udział. Pomimo swojej niepełnosprawności i trudności z tym związanych – kochała życie, swoim uśmiechem zarażała innych. W grudniu ze względu na swój stan zdrowia musiała przejść dwie operacje. Zadecydowano o przeprowadzeniu dwóch tego samego dnia — lekarze uważali, że to jest dla niej najlepsze i najodpowiedniejsze rozwiązanie.  Niestety wydarzyło się coś koszmarnego. Nasza wspaniała Madzia doznała wstrząsu septycznego… Była w krytycznym stanie — drżeliśmy w obawie o jej życie. Tygodnie, w których przebywała w śpiączce, zdawały się nie mieć końca, ale w końcu nadszedł dzień, w którym otworzyła oczy.  Niestety nasza radosna córka nie jest już taka, jaką znaliśmy… Swoim spojrzeniem błaga nas o pomoc, bo tylko to może zrobić… Lekarze mówią, że rekonwalescencja może trwać naprawdę bardzo długo i generować ogromne koszty. Nie dają gwarancji, że Madzia do nas wróci, ale nie możemy się poddać! Kochani, nasza Magda każdego dnia walczy o odzyskanie sprawności. Jej uśmiech, który kiedyś był dla nas największym szczęściem, gdzieś zniknął, a nasza córeczka jest pogrążona w bólu. Zwracamy się do Was z prośbą o ratunek dla Madzi. Jesteście naszą nadzieją – sami nie damy rady. Rodzice

6 156 zł
Jacek Mucha
Jacek Mucha , 49 years old

Trwa walka z nowotworem❗️Jacek potrzebuje Twojej pomocy 🚨

Nasza codzienność nie należy do najprostszych. Każdego dnia walczymy z diagnozą, która spadła na mojego męża i odwróciła nasze życie do góry nogami. Nie tracimy nadziei, robimy wszystko, by ułatwić jego funkcjonowanie i dać szansę na lepszą przyszłość. U Jacka zdiagnozowano nowotwór niezłośliwy opon mózgowych. Mąż ma za sobą wiele operacji, wymagających zabiegów, po których za każdym razem traci jakieś umiejętności i jego ogólny stan się pogarsza… Jacek cierpi również na niewydolność, chorobę niedokrwienną serca i epilepsję.  Uczęszcza na specjalistyczne zajęcia, kontrole i wizyty u specjalistów. Musi od nowa uczyć się mówić, czytać, pisać… Jego funkcjonowanie jest bardzo mocno ograniczone. Staram się zrobić wszystko, by miał szansę stale poprawiać swój stan i na miarę możliwości – korzystać z życia. Ma przecież dopiero 48 lat... Jego problemy zaczęły się już w dzieciństwie, a nowotwór zaatakował w 2013 roku. Od tamtej pory toczymy wymagający bój, by jego codzienność nie była aż taka trudna… Bardzo prosimy o wsparcie. Brakuje nam środków na leczenie, wizyty, specjalistyczne zajęcia, leki, kontrole... To wszystko jest niezbędne, taka jest cena życia i funkcjonowania mojego Jacka. Choć robię, co mogę. Sama nie dam rady. Jestem zmuszona prosić o wsparcie! Otworzysz swoje serce? Twój mały gest może odmienić nasze życie! Żona Jacka

6 155 zł
Natalia Poletyło
Natalia Poletyło , 16 years old

Jest już po przeszczepie, choć ma dopiero 15 lat❗️POMOCY 🚨

Nasza Natalka już od paru lat cierpiała ze względu na bardzo duże zmęczenie i osłabienie po wysiłku fizycznym. Często bywała w szpitalach, na wizytach lekarskich, u specjalistów. Męczyła się nawet podczas wchodzenia po schodach… Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że córeczka wymaga przeszczepu wątroby… To był dla nas ogromny cios, świat na chwilę się zatrzymał. Zgodziliśmy się i pełni obaw czekaliśmy na telefon, który w końcu zadzwonił… Kolejnego dnia Natalka miała już inną wątrobę.  Na początku niestety nastąpił odrzut, córka brała sterydy, aby uniknąć najgorszego... Potem pojawił się niechciany płyn w opłucnej, którego trzeba było się pozbyć. Natalia przeszła dwa zabiegi z powodu nieszczelnych dróg żółciowych. W szpitalu spędziła łącznie dwa miesiące.  Mimo tego, że przeszczep został przeprowadzony już kilka miesięcy temu, córeczka nadal bardzo się męczy. Nie może chodzić do szkoły, widywać się ze znajomymi, cieszyć się młodością, jak większość jej rówieśników. Bardzo schudła, chodzi przygarbiona. Bierze dużo leków, które obniżają odporność, przez co jest jeszcze słabsza.  Dalsze, niezbędne leczenie, terapie, wizyty u specjalistów i leki są niezwykle kosztowne. Nie jesteśmy w stanie zapewnić Natalce wszystkiego, czego potrzebuje. Bardzo prosimy o pomoc. Wasze wsparcie będzie dla nas ratunkiem.  Rodzice Natalki

6 143 zł