Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Andrzej Mikołajczak
5 days left
Andrzej Mikołajczak , 45 years old

By życie nie było tylko cierpieniem...

Na takie chwile nie da się w żaden sposób przygotować. Przychodzą nagle i odwracają nasze życie do góry nogami. Zwłaszcza gdy jest się młodą mamą, która staje w obliczu tak wielkiego wyzwania. Od tamtej chwili minęło już tyle czasu. Mój syn jest już dorosły, ma 42 lata. Nasza codzienność nie jest kolorowa i beztroska, ale robimy wszystko, co w naszej mocy, by była jak najlepsza… Choroba towarzyszy Andrzejowi od zawsze. Syn urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym i od pierwszych chwil swojego życia musiał stawiać czoła ograniczeniom i przeszkodom, które stawały na jego drodze po sprawność. Mimo, że syn nie mógł chodzić, był w stanie wykonywać wiele czynności samodzielnie. Potrafił przygotować sobie jedzenie, ubrać się, a przy kąpieli potrzebował jedynie niewielkiej pomocy.  Od samego początku jedynym sposobem na walkę o jak największą sprawność syna jest żmudna i długotrwała rehabilitacja. Zdaniem lekarzy Andrzej powinien również odbyć dwutygodniowy turnus mający na celu rehabilitację neurologiczną. To zapewni jeszcze lepsze rezultaty, da szansę na dalsze postępy i większą samodzielność.   Nie mam innego wyjścia niż prosić Was o wsparcie. Do tej pory jakoś udawało nam się utrzymywać Andrzeja w formie, zapewniać systematyczną rehabiltację i opiekę, ale od sierpnia 2021 roku syn zaczął słabnąć w oczach. Nie miał nawet siły podnieść szklanki z wodą, był apatyczny, bez życia. Obecnie turnus to nasza nadzieja, której nie możemy stracić, dlatego bardzo proszę o pomoc! Aleksandra, mama

7 593,00 zł ( 7.93% )
Still needed: 88 152,00 zł
Aleksandra Nogowska
Aleksandra Nogowska , 59 years old

Nierówna walka z nowotworem, który zmutował! Ola prosi o pomoc!

Dzięki samobadaniu zdiagnozowałam u siebie raka piersi. Mimo że badałam się profilaktycznie u specjalistów, mammografia nic nie wykazywała. Byłam naprawdę zaskoczona. Na miejsce w szpitalu musiałam jednak trochę czekać.  Na początku 2019 roku przeszłam operację częściowego wycięcia węzłów chłonnych i mastektomii. Wycięto mi prawą pierś. To duży cios dla kobiety, dlatego zdecydowałam się na rekonstrukcję. Wdała się jednak martwica, więc wypełnienie trzeba było usunąć. By wyciszyć raka, poddałam się hormonoterapii i radioterapii.  Nie spodziewałam się, że niedługo przed Świętami Bożego Narodzenia dostanę wiadomość o zmutowaniu nowotworu. Towarzyszył mi ciągły ból w okolicach szyi, lędźwi i klatki piersiowej, jednak myślałam, że najgorsze już za mną. Niestety los miał inny, nikczemny plan.  Tym razem nowotwór obudził się po drugiej stronie na węzłach chłonnych i kościach. Jestem w trakcie chemioterapii i immunoterapii. Dotychczas byłam bardzo spuchnięta, ale dzięki temu, że mój organizm reaguje na leczenie, wyglądam i czuję się trochę lepiej. W ciągu kilku dni zaczęłam przełykać i w miarę funkcjonować. Wyboje na drodze jednak nadal się zdarzają. Niedawno doszło do nacieku wzdłuż kręgosłupa. Musiałam być hospitalizowana dobry miesiąc. W związku z takim rozwojem sytuacji bardzo potrzebuję wsparcia finansowego. Leki wspomagające moją odporność i siłę organizmu są kosztowne. Jestem na rencie chorobowej, więc dochody mam niewielkie. Chciałabym też móc korzystać z niezbędnej w moim przypadku rehabilitacji.  Bardzo proszę Cię o pomoc! Aleksandra

7 592 zł
Marcelek Bednarek
Marcelek Bednarek , 7 years old

Guz mózgu odebrał Marcelkowi zdrowie. Pomóżmy mu je odzyskać!

Ten dzień zaczął się jak wiele przed nim. Nic nie wskazywało na to jak wielki dramat nas czeka… Tak jak zawsze wstaliśmy z łóżek, zjedliśmy wspólnie śniadanie i zaprowadziłam Marcelka do przedszkola. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to ostatni moment normalności, że później nic już nie będzie takie samo… Po południu otrzymaliśmy pilny telefon z przedszkola – Marcel dostał bardzo silnego skurczu rączki i nóżki. Tak silnego, że nie był w stanie utrzymać się na krześle i upadł na podłogę. Natychmiast pojechaliśmy z synkiem do szpitala. Lekarze mówili, że pewnie zaraz wrócimy do domu, bo to nic poważnego. Ja jednak w matczynym sercu czułam, że już tam zostaniemy. Niestety, okazało się, że się nie myliłam.  Po otrzymaniu wyników tomografu zaczął się koszmar. Lekarz wyszedł z gabinetu i na korytarzu wśród wszystkich obcych nam ludzi przekazał, że Marcel ma guza mózgu. Byliśmy przerażeni, świat wokół nas się zatrzymał, a serca przestały na chwilę bić. Nie potrafiliśmy zrozumieć, przecież rano oddawaliśmy synka zdrowego do przedszkola…  Trwały konsultacje, a nam nikt nie chciał nic powiedzieć. W końcu dowiedzieliśmy się, że guz jest wielkości 3 cm na 6 cm! Niezbędna była pilna operacja. Usłyszeliśmy, że oponiak jest ulokowany w takim miejscu, że nasz syn może nie przeżyć operacji lub obudzić się z niedowładem połowy ciała i już nigdy nie chodzić!  W panice odbyliśmy prywatną konsultację, modląc się o inną opinię. Zostaliśmy jednak odarci z jakichkolwiek złudzeń – usłyszeliśmy dokładnie te same rokowania. Marcela operowali najlepsi i najbardziej doświadczeni lekarze swoich specjalizacji. Przeżył, oddychał, nadal był z nami!  Nie był to jednak koniec naszego dramatu. Po wybudzeniu naszego synka okazało się, że w trakcie operacji doszło do uszkodzenia nerwów w mózgu. Zdiagnozowano u niego niedowład. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli walczyć o jego sprawność jeszcze bardzo długo. Po powrocie do domu ze względu na diagnozę guza mózgu oraz całościową opiekę, której wymaga Marcel, musiałam zrezygnować z pracy.  Pomimo tego jak dużo wycierpiał, Marcel jest czułym, pogodnym i uśmiechniętym dzieckiem. Nawet w szpitalu nie żalił się na swój los, nie narzekał na ból. Jedyny moment, gdy podupadł na duchu, był wtedy, kiedy dowiedział się, że stracił włosy. Swoje ukochane loczki. Wedle prognoz miał już nigdy nie stanąć na nogi, jednak dzięki codziennej i nieprzerwanej rehabilitacji zaczął chodzić! Nie wrócił jeszcze do sprawności sprzed operacji, kroki są czasami niepewne. Dzięki terapii dzieją się cuda, na które lekarze nie dawali szans! Niestety, każda godzina opieki specjalistów jest niezwykle kosztowna, a my nie jesteśmy w stanie udźwignąć takich wydatków sami. Dodatkowo niezbędny jest zakup ortez, których koszt liczony jest w tysiącach złotych… Przerwanie rehabilitacji będzie oznaczało utratę szansy na sprawność Marcelka oraz zaprzepaszczenie wypracowanych postępów.  Tak jak wszyscy rodzice chcemy dla naszego dziecka wszystkiego, co najlepsze. Prosimy, pomóżcie nam wrócić do dawnego życia. Pomóżcie Marcelkowi odzyskać sprawność, a mi wrócić do pracy. Nie jest łatwo nam prosić o pomoc, wiemy jednak, że od tego zależy zdrowie i przyszłość naszego syna.  Rodzice Marcela

7 585 zł
Jakub Osadnik
Jakub Osadnik , 8 years old

Każdy dzień to walka o sprawność i samodzielność Kuby❗️Potrzebna pomoc 🚨

Problemy w rozwoju synka zauważyłam chwilę po narodzinach. Kubuś nieustannie płakał, bardzo źle reagował na dotyk – każda zmiana pieluszki, każda kąpiel wiązała się wręcz z histerycznym płaczem… Później wszystko odmieniło się o 180 stopni… Kubuś przestał czuć jakikolwiek ból. Nawet przy złamaniu palca nie uronił choćby łzy. Lekarze byli zszokowani, gdy przy nastawianiu palca synka nie usłyszeli żadnego krzyku… U naszego Kuby zdiagnozowano Zespół Aspergera i całościowe zaburzenia rozwojowe. Wtedy rozpoczęła się walka o sprawność i samodzielność naszego dziecka... Kuba zaczął mówić, gdy miał 4 latka. Wcześniej wymawiał jedynie pojedyncze słowa… Obecnie ma już 8 lat, uczęszcza do szkoły, w której ma zapewnione zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju, zajęcia terapeutyczne, spotkania z pedagogiem i neurologopedą. Niestety to nie wystarczy… Musimy zapewnić mu jeszcze terapię, która nie jest refundowana, kołdrę obciążeniową i wiele sprzętów rehabilitacyjnych. To wszystko generuje bardzo wysokie koszty… Kuba nie może być sam. Potrzebuje stałej uwagi, wsparcia i kontroli… Gdy jest zbyt długo bez opieki, wykazuje bardzo niepokojące zachowania. Mamy też starszego synka, który również choruje. Nasza codzienność jest bardzo trudna. Chcielibyśmy zapewnić dzieciom odpowiedni rozwój, radosne dzieciństwo, wszystko, co niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Bez Waszego wsparcia to nie będzie możliwe… Obecnie rodzinę utrzymuje wyłącznie mąż. Jego pensja jest niewystarczająca, by pokryć codzienne funkcjonowanie i niezbędne terapie, które trzeba zapewnić Kubie. Bardzo prosimy o pomoc. Z Waszym wsparciem nasza nadzieja na lepsze jutro synka nie zgaśnie… Mama Kuby

7 581,00 zł ( 71.25% )
Still needed: 3 058,00 zł
Damian Zakrzewski
Damian Zakrzewski , 13 years old

,,Chcę chodzić, ale nie mam jak…" – razem zawalczmy o sprawność Damiana!

Serca nam pękają, gdy Damian pyta: ,,Dlaczego moje nóżki mnie nie słuchają? Co mam zrobić, żebym mógł chodzić? Ćwiczę, ale one ciągle nie są posłuszne…”  Nasz synek urodził się jako wcześniak, w 24. tygodniu ciąży. Lekarze cudem go uratowali. Był taki maleńki i kruchy… Niedługo później, jak grom z jasnego nieba spadła na nas diagnoza – mózgowe porażenie dziecięce. Byliśmy w szoku, nie wierzyliśmy, że to spotkało właśnie nasze dziecko! Ciężko nam było się z tym pogodzić. Wiedzieliśmy jednak, że trzeba działać szybko, by dać Damiankowi szansę na jak najlepszy rozwój!  Od razu rozpoczęliśmy wizyty u wielu specjalistów, regularnie jeździmy do logopedy. Dzięki temu Damian mówi i możemy łatwiej się z nim porozumiewać. Konieczne są też zajęcia z fizjoterapeutą. Mimo że niektóre ćwiczenia bolą naszego synka, stale przełamuje swoje bariery, cały czas widzimy w nim wolę walki. Lewa strona jego ciała funkcjonuje gorzej niż prawa. Wspieramy go najlepiej, jak możemy – jego siostry, rodzina oraz przyjaciele także bardzo mobilizują Damianka do pracy. Wszyscy staramy się być silni dla niego. Damian musi mierzyć się nie tylko ze skutkami dziecięcego porażenia mózgowego, ale również z padaczką. To jednak nie wszystko, klatka piersiowa naszego synka jest zniekształcona, co jest dla nas kolejnym źródłem stresu. Przez to każda, nawet najmniejsza aktywność fizyczna jest dla Damiana dużym wyzwaniem. Nasze dziecko jest bardzo zdeterminowane, a ból i zmęczenie nie zatrzymują go w ciągłej pracy i ćwiczeniach.  Damianek tak jak wszyscy, ma swoje marzenia. Tak bardzo chciałby chodzić, skakać, poznawać świat… Porusza się na wózku elektrycznym, co daje mu sporą samodzielność. Wcześniej był zdany tylko na nas. Uczęszcza do szkoły specjalnej, jest pogodnym, uśmiechniętym chłopcem, tętni życiem.   Rehabilitacja jest jedyną szansą na ulżenie Damianowi w bólu oraz poprawę jego sprawności. Z dnia na dzień potrzeb przybywa, niezbędne są także kolejne sprzęty do rehabilitacji.  Damianek dzięki zajęciom czyni coraz większe postępy, a my robimy wszystko, by dalej się rozwijał. Każdy rodzic zrobiłby to dla swojego dziecka! Musimy jednak mierzyć się ze sporymi kosztami, dlatego każde wsparcie będzie dla nas nieocenione. Prosimy, pomóżcie nam w tej walce o sprawność Damiana! Rodzice

7 569,00 zł ( 7.11% )
Still needed: 98 814,00 zł
Michał Dąbrowski
4 days left
Michał Dąbrowski , 32 years old

Na tę chorobę nie ma lekarstwa... Twoja pomoc może być RATUNKIEM!

Gdy urodził się mój brat, lekarze zdiagnozowali u niego bardzo rzadką chorobę genetyczną. Choroba jest dziedziczna, dlatego prawie nikt nie miał wątpliwości, że dotknie też mnie. Pierwszym objawem był bardzo niski poziom cukru zaraz po urodzeniu. Badania były tylko formalnością, od razu potwierdziły u mnie to samo schorzenie.   Choruję na glikogenozę 1b z neutropenią. Nie da się jej wyleczyć, można jedynie próbować łagodzić jej postęp i występowanie skutków ubocznych. Niestety u mnie poważnym powikłaniem choroby jest reumatoidalne zapalenie stawów, które z każdym dniem coraz bardziej odbiera mi sprawność.   Pomimo swoich codziennych trudności jestem pogodnym i aktywnym człowiekiem. Mam wiele marzeń i planów, do których staram się każdego dnia dążyć. Prawdą jest, że moja choroba stwarza wiele ograniczeń, jednak dla mnie nie są to przeszkody nie do pokonania, chce żyć i uczestniczyć w życiu społecznym z pełną mocą, ile tylko będę miał sił.   Aktualnie poruszam się wyłącznie na wózku, co w codziennym funkcjonowaniu sprawia mi wiele trudności. Nie poddaje się i rozwijam się dalej, ukończyłem studia magisterskie i aktualnie szukam pracy. W przyszłym roku chce spełnić swoje marzenie i zdać egzamin na prawo jazdy.   Przeszedłem w swoim życiu kilka operacji, ciągłą rehabilitację i próby, na które wystawiał mnie los. Chcę być niezależny i samodzielnie funkcjonować w codziennym życiu. W ostatnich latach problemem stało się jednak przemieszczanie się nawet na krótkie odległości. Koszmarem są dalekie wyjazdy na wizyty w poradniach i kilkutygodniowe pobyty w szpitalach.   Rehabilitacja i leczenie są niezwykle ważne, bez nich choroba będzie stale postępować. Już wyrządziła wiele szkód w moim organizmie. Atakuje wszystkie organy – nerki, serce, wątrobę, jelita… Wszystkie stawy w moim ciele są zniszczone przez chorobę. Jednak przez bardzo niską odporność, nie ma możliwości zastosowania endoprotez. Jestem skazany na wózek inwalidzki.   Na co dzień pomaga mi mama i brat. Dużym ułatwieniem dla nas byłby zakup specjalnie przystosowanego samochodu, który pomógłby nam przemieszczać się i dojeżdżać na rehabilitacje i terapie.   Niestety nie stać nas na taki samochód, a mi, jako osobie niepełnosprawnej bardzo ciężko znaleźć pracę. Nie zamierzam się poddać, przeszedłem już bardzo wiele, ale nadszedł moment, w którym muszę poprosić o pomoc. Wierzę, że otworzycie dla mnie swoje ogromne serca. Wasza pomoc jest na wagę złota!   Michał

7 565,00 zł ( 4.44% )
Still needed: 162 648,00 zł
Celina Malek
Celina Malek , 13 years old

Nie pozostawiaj Celinki samej w wiecznej ciemności❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za dotychczasowe wsparcie! Dzięki Waszej pomocy Celinka mogła uczestniczyć w wymagających i intensywnych turnusach rehabilitacyjnych! Zostańcie z nami, nadal potrzebujemy wsparcia! Celinka urodziła się w 23 tygodniu ciąży. Była malutka… Mniejsza niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić. Ważyła zaledwie 540 gramów. Nie można było jej dotknąć, dla jej maleńkiego, zmarzniętego ciałka wszystko wydawało się olbrzymie i śmiertelnie niebezpiecznie. I rzeczywiście takie było. Wtedy zaczęła się walka o jej przyszłość i życie w zdrowiu.  Przez prawie 5 miesięcy leżała w inkubatorze, a wyglądała tak, jakby nadal należała do innego świata. Świata, który był moim brzuszkiem i z którego została wyrwana, aby walczyć o własne życie. Cierpi na retinopatię wcześniaczą, która nigdy nie wypuściła wzroku Celinki ze swych szponów, refluks żołądkowo-przełykowy, znaczny niedosłuch obustronny. Doznała wylewu krwi do mózgu, przez który do dziś nękają ją napady padaczkowe… To wszystko następstwa przedwczesnych narodzin, po których nawet nie oddychała samodzielnie.  Te choroby stale naznaczają naszą codzienność, spowalniają jej rozwój psychoruchowy. Nauka trwa wolniej, rozumienie i zdolności poznawcze są ograniczone. Jakiś czas temu neurolog zmienił Celince leki i był to strzał w dziesiątkę! Napady padaczkowe są znacznie rzadsze.  Dzięki Waszej pomocy Celinka mogła uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych, które przynoszą poprawę. Nadal są niezbędne. Dzięki ćwiczeniom Celinka robi ogromne postępy. Zaczyna sama siadać, wstawać w łóżeczku, nie ma przykurczy i jej rozwój się nie cofa. Uwielbia słuchać muzyki. Przykłada słuchawkę do zdrowszego uszka i czerpię radość z każdego usłyszanego dźwięku. Córeczka potrzebuje stałej opieki i troski. Gdybym ją zostawiła, na zawsze pogrążyłaby się w ciemności. Celinka uwielbia się do mnie przytulać, wtedy czuje się bezpieczna. Wiem, że muszę zrobić wszystko, by czuła się jak najlepiej. Potrzebuję Państwa dalszej pomocy... Chciałabym, aby moja córka była jak najbardziej sprawna fizycznie – aby samodzielnie stała, stawiała kroki, potrafiła utrzymać coś w rączce. Turnusy rehabilitacyjne są dla niej szansą na odrobinę samodzielności, na zdobycie zaufania do samej siebie. Mama Celinki

7 559,00 zł ( 12.35% )
Still needed: 53 612,00 zł
Staś Kłosowski
Staś Kłosowski , 6 years old

Droga operacja szansą dla Stasia❗️Potrzebne wsparcie❗️

Staś urodził się w 2018 r. jako dziecko zdrowe z podejrzeniem problemu z uszkami. W poradni audiologicznej okazało się, że jest problem z lewym uszkiem. Kolejnym krokiem było badanie ABR+ we śnie, niestety Staś zaczął często chorować i badanie zostało odwołane. Udaliśmy się do laryngologa, który, stwierdził, że Staś ma doskonały słuch i nie ma potrzeby dalszych badań.  Nasza radość z takiej diagnozy nie trwała długo, ponieważ zaczęliśmy zauważać braki w słownictwie, niewyraźną mowę, ślinienie się oraz brak koncentracji i nadruchliwość Stasia. W przedszkolu również zaczęła zgłaszać nam identycznie niepokojące problemy. Udaliśmy się do poradni, gdzie oprócz diagnozy skierowano nas do różnych lekarzy specjalistów takich jak terapeuta SI, neurolog dziecięcy, otolaryngolog dziecięcy, okulista... Usłyszeliśmy następujące diagnozy: zaburzenia ekspresji mowy, dyskusja i afazja, niedosłuch ucha lewego, przerost migdałków podniebiennych współistniejący z przerostem migdałka gardłowego, nieropne zapalenie ucha środkowego… Dziś Staś wymaga wizyt u wielu specjalistów w tym psychiatry dziecięcego. Synek pilnie potrzebuje usunięcia migdałka gardłowego oraz drenażu uszu. Niestety, rok temu otrzymaliśmy z NFZ termin na maj 2025 r. Jesteśmy zatem zmuszeni wykonać zabieg prywatnie, a wtedy koszt wynosi 6400 zł plus dodatkowe badania przed zabiegiem! Miesięczny koszt leczenia naszego synka przerasta nasze możliwości. Wszystkich specjalistów musimy organizować prywatnie, inaczej nie byłoby szans na poprawę stanu zdrowia. Staś na szczęście jest bardzo dzielny! Pomimo ogromu badań bardzo chętnie się uczy i podchodzi do życia z entuzjazmem. Bardzo prosimy o wsparcie, ponieważ każda najmniejsza pomoc przyczyni się nie tylko do poprawy jakości życia naszego synka, ale i jego przyszłości. Rodzice

7 555 zł
Patrycja Ułamek
Patrycja Ułamek , 33 years old

Ogrom bólu skrywany pod uśmiechem... Pomóż!

Od 4. roku życia choruję na łuszczycę, która później przerodziła się w łuszczycowe zapalenie stawów! Wówczas na skórze wykwity uwydatniły się i do dnia dzisiejszego są dosłownie wszędzie! Choroba utrudnia każdy mój dzień, każdą chwilę. Przez moje choroby mam problem ze znalezieniem pracy. Nikt przecież nie chce pracownika, którego skórę pokrywają strupy, który ma problemy z poruszaniem się... W 2013 roku wykryto u mnie również zespół jelita drażliwego, który dodatkowo zniszczył mój osłabiony organizm. Boję się wyjść z domu. Lęki narastają z każdym dniem. Kolejne diagnozy paraliżują. Guzy na wątrobie, zapalenie dwunastnicy i żołądka... Ostatnio wykryto u mnie również refluks przełykowy i problemy z kręgosłupem piersiowym. Nie mam już siły, ale muszę walczyć! Na szali leży moja przyszłość... Pomożesz mi ją uratować? Patrycja

7 545 zł