Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franciszek Maligranda
6 days left
Franciszek Maligranda , 43 years old

Franek ze wszystkich sił pragnie odzyskać sprawność! Pomóż wywalczyć to, co odebrał wypadek!

Mam na imię Franek. Mam 42 lata. Do września 2021 roku byłem osobą aktywną zawodowo i zdrową. Moje życie uległo jednak całkowitej zmianie. W wyniku nieszczęśliwego wypadku doznałem urazu kręgosłupa. W jednej chwili, z osoby zdrowej i samodzielnej, stałem się całkowicie zależny od innych. Obecnie jestem osobą leżącą. Nie jestem w stanie, bez pomocy innych, usiąść, czy też obrócić się na bok. Ciężko pracuję nad tym, by stać się bardziej samodzielny. Moim marzeniem jest wrócić do sprawności sprzed wypadku. W mojej codziennej walce o zdrowie wspiera mnie rodzina, w szczególności żona i syn. To właśnie oni są dla mnie wielką motywacją do tego, by jak najszybciej stanąć na nogi. Nigdy nie sądziłem, że moje życie tak się przewartościuje. Przed wypadkiem nigdy bym nawet nie pomyślał, że tak ogromną radość sprawi mi kiedyś chwila, gdy poruszę palcami u stóp. Obecnie, kilka razy w tygodniu, ćwiczę w domu z fizjoterapeutą. Wspólnie z żoną, przesadzają mnie na wózek inwalidzki i pionizują przy łóżku ortopedycznym. Na początku mojej walki o odzyskanie sprawności, nawet nie przypuszczałem, że będę mógł, chociażby siedzieć w wózku, czy też przez kilka minut stać o własnych siłach. Teraz, dzięki rehabilitacji, jest to możliwe. Cieszą mnie nawet najmniejsze sukcesy. Chociażby to, że coraz lepiej radzę już sobie z samodzielnym spożywaniem posiłków. Każdy kolejny dzień to walka ze swoimi słabościami, ale wierzę, że będzie lepiej. Mam jednak świadomość, że aby tak się stało, potrzebuję nieustannej rehabilitacji. Bez tego moje szanse na powrót do zdrowia nieubłaganie maleją. Niestety na taką specjalistyczną rehabilitację w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia trzeba długo czekać, a w moim przypadku każdy dzień opóźnienia, ma znaczenie. Dużą szansą jest dla mnie rehabilitacja w prywatnym ośrodku, jednakże ta forma pomocy, jest dla naszej rodziny nieosiągalna, ze względów finansowych. Zdaję sobie sprawę z tego, że przede mną jeszcze długa i trudna droga do odzyskania sprawności. Mam jednak w sobie dużo siły, aby to osiągnąć. Żeby jednak do tego doszło, proszę ludzi dobrej woli o wsparcie mnie, abym mógł zrealizować swój cel — wrócić do życia sprzed wypadku. Dziękuję, Franciszek

8 655 zł
Dariusz Ziemiański
Dariusz Ziemiański , 55 years old

W jednej sekundzie Darek stracił wszystko... Pomóż mu wrócić do dawnego życia!

2 września 2022 roku to dzień, który wywrócił nasze życie do góry nogami. Mój mąż Dariusz uległ poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie, gdzie walczył o życie. Diagnoza, jaką usłyszałam na miejscu, była przerażająca: rozlany uraz aksonalny mózgu, liczne złamania twarzoczaszki, kości udowej prawej, wyrostka barkowego prawego, liczne złamania żeber i wyrostków poprzecznych kręgosłupa. Stan męża był bardzo ciężki. Jego życie było zagrożone… Miał ostrą niewydolność oddechową i krążeniową. Siedziałam na korytarzu i czekałam na jakąkolwiek informację. Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Byłam zdruzgotana… Dariusz został wprowadzony na 2 tygodnie w śpiączkę farmakologiczną. Po wybudzeniu mąż nie odzyskiwał przytomności oraz świadomości przez 2 miesiące! Nie mieliśmy z nim żadnego kontaktu. Czekaliśmy z nadzieją, że jego stan ulegnie zmianie i zacznie się poprawiać. Codzienne odwiedziny, niepocieszające informacje: infekcje, zapalenie płuc wodogłowie, gronkowiec złocisty. To nie miało końca… Cały czas czekaliśmy z niecierpliwością na jakiś znak od męża. Pewnego dnia Darek poruszył palcem u ręki a kolejnego dnia nogą. Niby nic, a dla nas tak wiele. Każdego dnia dostrzegaliśmy coś nowego, chociaż mąż nie odzyskiwał świadomości. My nie traciliśmy nadziei i wierzyliśmy, że w końcu do nas wróci. Postanowiliśmy działać i zabrać Dariusza do ośrodka neurorehabilitacji w renomowanej klinice. Mąż potrzebuje całodobowej opieki osób trzecich, długoterminowej rehabilitacji i leczenia, żeby mógł wrócić do sprawności. W czasie pobytu w ośrodku neurorehabilitacyjnym małymi kroczkami zaczął robić postępy. Dzielnie ćwiczy, choć kosztuje go to wiele wysiłku i bólu. Walczy i nie poddaje się, a efekty jego pracy są zauważalne.  Rehabilitacja mojego męża to długi proces. Koszty w takich ośrodkach są bardzo wysokie. Razem z rodziną robimy, co możemy, aby pomóc mu w dalszej rehabilitacji i leczeniu. Darek ma dopiero 53 lata i chciałby normalnie funkcjonować. Ma dwóch synów i czworo wnucząt, którzy bardzo go kochają i czekają na jego powrót do domu i normalności. Mąż był osobą energiczną, aktywną i bardzo pracowitą. Zawsze każdy mógł na niego liczyć, służył pomocą. Dziś my prosimy ludzi o dobrym sercu w dalszej rehabilitacji Darka, aby mógł wrócić do pełnej sprawności. Barbara, żona Dariusza Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową 

8 647,00 zł ( 7.38% )
Still needed: 108 375,00 zł
Piotr Osojca
11 days left
Piotr Osojca , 63 years old

Pomóż Piotrowi pokonać złośliwy nowotwór, by dalej mógł cieszyć się życiem!

Wystarczyła chwila, by życie, które znał mój tata, zmieniło się nie do poznania. Wkradła się w nie niepewności, strach i ból... 13 sierpnia 2020 cała nasza rodzina poczuła, co to znaczy bać się o życie najbliższej osoby. Będziemy walczyć, zrobimy wszystko, by nasz tata żył! Jednak w tej niezwykle trudnej walce, potrzebujemy wsparcia… Nagłe osłabienie organizmu, paraliż i atak padaczki. Tak rozpoczęły się problemy zdrowotne taty. Nie wiedzieliśmy, co się z nim dzieje, co to wszystko może oznaczać. Mieliśmy jednak nadzieję, że był to pierwszy i ostatni raz. Nic bardziej mylnego... Przeprowadzone w szpitalu badania wykazały, że za atak odpowiadał guz mózgu! Nie zdążyliśmy  oswoić się z diagnozą, a tato był po operacji usunięcia guza, a chwilę po niej w trakcie radio i chemioterapię. W grudniu, kiedy powoli odzyskiwał nadzieję, że najgorsze już za nim, przeszedł kolejny atak. Okazało się, że guz odrósł i znowu zaatakował już i tak mocno osłabiony organizm.  Po kolejnej operacji wystąpił niedowład lewostronny oraz nasilające się ataki padaczki. Na ten moment nowotwór rośnie w siłę, a tych sił zaczyna brakować całej naszej rodzinie… Tatą zajmuje się nasza mama. W tym momencie jest on całkowicie niesamodzielny, potrzebuje wsparcia przy każdej, nawet tej najprostszej czynności. Większość dnia leży w łóżku, a jeśli ma się przemieszczać, to tylko na wózku. Psychicznie jest także w bardzo złej kondycji. Ciężko pogodzić się z myślą, że w jednej chwili, z pełnego sił mężczyzny – męża, ojca i dziadka, stał się więźniem własnego ciała.   Życie taty niczym nie przypomina tego, które wiódł przed chorobą. Każdego dnia martwimy się, co przyniesie jutro. Mimo wszystko mamy nadzieję, że będzie lepiej... Teraz walczymy o leczenie ostatniej szansy! O operację, która może uratować życie! Jej kwota może przekroczyć możliwości finansowe naszej rodziny, dlatego z całego serca błagam o wsparcie… Proszę, pomóż mi uratować tatę! Milena, córka 

8 639 zł
Irena Marcinkowska
Urgent!
5 days left
Irena Marcinkowska , 42 years old

Muszę żyć dla moich córek! Błagam, pomóż mi pokonać raka!

Jestem Irena i mam 41 lat. Gdy ostatnio czekałam w kolejce do onkologa, żeby dowiedzieć się, jaki jest wynik badania piersi, byłam pełna nadziei. Myślałam, że przecież nie może być aż tak źle. Gdy lekarz wypowiedział słowa „niestety, przykro mi”, mój świat się zawalił. Przecież ja muszę żyć dla moich córeczek! Okazuje się, że guz w mojej piersi to chłoniak o wysokim stopniu złośliwości… Kilka miesięcy temu usunięto mi 5-centrymetrowego guza tarczycy, który okazał się zmianą rakową. Kiedy myślałam, że już wszystko będzie dobrze, znowu muszę walczyć o zdrowie i życie!  Wykonano kolejne badania, które wykazały, że wszystkie węzły chłonne zostały zajęte... Na śledzionie pojawił się guz... Tak bardzo się boję! Czekam na wyznaczenie drogi dalszego leczenia. Życie bardzo mnie doświadczyło. Mam wadę serca. Jestem DDA i w rodzinnym domu przeszłam tak wiele. Wiem, jak to jest nie mieć nic, chodzić głodnym i zaniedbanym. Dlatego zawsze pomagałam innym. Mam nadzieję, że Bóg da mi siły, żeby stoczyć kolejną walkę. A muszę walczyć! Mam cudowną rodzinę. Moje trzy córki są dla mnie całym światem, największym darem, jaki dostałam. Gdy myślę o tym, że je zostawię, potrafię tylko płakać... Karolinka ma 14 lat. Właśnie skończyła szkołę podstawową z wyróżnieniem i stara się o miejsce w dobrym liceum. Gra na ukulele i gitarze, szydełkuje. Justynka ma 8 lat. Jest wcześniakiem i przeszła duże niedotlenienie. Cud sprawił, że jest w miarę zdrowa. Bardzo mnie potrzebuje we wsparciu w nauce. Najmłodsza, Martynka ma 5 lat. Chodzi jeszcze do przedszkola. Uwielbia rysować, śpiewać i tańczyć. Tak bardzo je kocham! Jest mi trudno prosić o pomoc, ale robię to z myślą o moich dzieciach. Przeciwnik, z jakim się mierzę, jest straszny. Błagam, otwórzcie Wasze serca i przywróćcie mi wiarę. Z całego serca dziękuję za każdy grosz! Irena  

8 621 zł
Ignaś Szcześniak
Ignaś Szcześniak , 2 years old

Proszę, pomóż mi walczyć o Ignasia❗️

W grudniu 2021 roku spotkało nas ogromne szczęście. Urodził się nasz synek, Ignacy. Radość ta jednak zawitała o wiele za wcześnie, bo już w 27 tygodniu ciąży. Przyczyną było zakażenie wewnątrzmaciczne. Zanikające tętno u dziecka spowodowało też nagłą decyzję o cesarskim cięciu. Po porodzie Ignaś natychmiast zaczął walkę o życie. Na bloku operacyjnym została podjęta reanimacja, a pani położna udzieliła synkowi chrztu. Dalej OIOM i śpiączka farmakologiczna. Widok własnego dziecka, walczącego o życie, z niezliczoną ilością kabelków i rurek, z wkłuciami po wenflonach i po wielokrotnie przetaczanej krwi jest przerażający. Napawał nas lękiem o to, co przyniesie kolejny dzień. Ignaś bardzo długo wymagał sztucznego wsparcia oddechu, co spowodowało dysplazję oskrzelowo-płucną. Nasz okruszek ważył 1155 gramów i mierzył 38 centymetrów. Według lekarzy miał 1% szans na przeżycie! Sytuacja była tak dramatyczna… Lekarze wciąż mówili o stanie krytycznym, podpisywaliśmy już dokumenty, które oznaczałyby brak reanimacji w momencie, kiedy serduszko Ignasia znów by się zatrzymało. Strach i przerażenie towarzyszyło nam przy każdym spotkaniu z lekarzem.  Przez prawie 4 miesiące domem stał się dla synka inkubator i szpitalna sala. Nie znał nic innego jak ból, cierpienie, pikanie aparatury i panika personelu gdy działo się coś niepokojącego. Ale mimo wykańczającej walki od samego początku, Ignaś się nie poddał!  Poprzednia zbiórka umożliwiła nam zebranie środków na turnusy, wielotorowe zajęcia i terapie, które bardzo wpłynęły na rozwój Ignasia. Chociaż postępuje wada wzroku, do przodu idzie motoryka mała i duża, synek zaczął sam siadać i wstawać, ale jeszcze nie chodzi. I właśnie o to teraz walczymy. Chcemy zaplanować kolejny turnus, ale ceny wciąż są koszmarne. Nie możemy pozwolić, by pieniądze stanęły na drodze do sprawności Ignasia. Sami nie jesteśmy w stanie zapewnić mu wystarczająco zajęć. Nasz budżet na to nie pozwala. Niestety, koszty rehabilitacji i wizyt u lekarzy są ogromne. Dlatego znów musimy zwrócić się do Państwa o pomoc. Prosimy Was bardzo o wsparcie dla naszego synka. Wierzymy, że jest bardzo dużo ludzi o dobrych sercach, którzy zechcą walczyć razem z nami o zdrowie Ignasia. Prosimy o udostępnianie zbiórki oraz o każdą możliwą wpłatę, za którą bardzo dziękujemy! Rodzice Ignasia

8 614,00 zł ( 10.56% )
Still needed: 72 918,00 zł
Eryk Przybysz
Eryk Przybysz , 10 years old

Wesprzyj Eryka w walce o lepszą przyszłość! Potrzeba tak niewiele!

Kiedy patrzę w oczy mojego synka, widzę chłopca, który przeżył, chociaż po urodzeniu wróżono mu śmierć. Przypominam sobie wszystkie te chwile spędzone na oddziale dla noworodków i znów czuję ten sam strach. Wiem, że teraz cała jego przyszłość jest w moich rękach. Jako jego mama muszę zrobić wszystko, by mógł walczyć o swoją sprawność i zapewnić jak najlepszą przyszłość! Mózgowe porażenie dziecięce to wynik masywnego wylewu  III stopnia, który z powodu wcześniactwa wystąpił u Eryka w piątej 5. dobie jego życia. Potem było już tylko gorzej: wodogłowie, ślepota wcześniacza, koślawość stópek, spastyczność i wzmożone napięcie mięśniowe… Konieczna okazała się operacja główki, żeby ratować życie mojego dziecka.  Zdecydowano o wszczepieniu w główkę zastawki odbarczającej zbyt szybko gromadzący się w główce płyn mózgowo-rdzeniowy, odpowiedzialny za narastanie wodogłowia. Kilka miesięcy później trzeba było operować przepuklinę pachwinową, najpierw prawo-, a niedługo później lewostronną… Niestety to nie było wszystko, po z czasem dowiedzieliśmy się też o padaczce o wyjątkowo specyficznym przebiegu… Małymi kroczkami, dzięki specjalistycznemu sprzętowi i bardzo intensywnej codziennej rehabilitacji, udało się osiągnąć naprawdę bardzo dużo. Codzienność mojego dziecka to ciągła praca. Nie ma dnia bez dodatkowych zajęć: rehabilitacja, neurologopedia, zajęcia z Integracji Sensorycznej, aqua terapia, systematyczna praca z psychologiem, optometrystką… Sporo tego, jeśli jest czas na zabawę, to bywa, że zwyczajnie Erykowi brakuje już na nią sił… Rozrywa to moje matczyne serce, bo przecież chciałabym dla niego normalnego dzieciństwa. Ale gdy tylko trochę poluzowaliśmy grafik pojawiały się bóle plecków, nóżek...  Eryk nie może odpuszczać,  MUSI ćwiczyć! Niestety, koszty samej rehabilitacji to średnio 3 tysiące złotych miesięcznie. Udało nam się zakwalifikować syna do projektu, gdzie dwa razy w roku korzysta z turnusów rehabilitacyjnych na niesamowitym nowoczesnym sprzęcie, ale to łącznie tylko 4 tygodnie w całym roku! Resztę musimy zorganizować we własnym zakresie… Bo systematyczna rehabilitacja to dla syna być albo nie być. Ostatnio Eryk zapytał: „mamo, dlaczego inne dzieci tylko się bawią, a ja muszę ciągle tylko pracować i pracować?” I jak tu wytłumaczyć dziecku, że jego życie już zawsze będzie się różniło od życia innych, że zawsze będzie musiał dawać z siebie więcej, i że to rehabilitacja, a nie zabawa będzie jego codziennością? A jednak Eryk marzy, żeby po prostu być zdrowym i sprawnym… Tak niewiele go od tego dzieli. Błagam o pomoc! Joanna, mama

8 601,00 zł ( 22.45% )
Still needed: 29 697,00 zł
Emilia Szulc
Emilia Szulc , 3 years old

Chore oczka Emilki potrzebują pilnej pomocy! Ratuj!

Emilka przyszła na świat 1 czerwca 2021 roku. Nasza wymarzona i wyczekana córeczka. Mieliśmy nadzieję, że nie spotka ją nic złego, że uda się uchronić ją przed wszystkimi problemami. Los zadecydował inaczej, skazując nasze dziecko na życie w kompletnej ciemności… Postanowiliśmy zawalczyć, ale potrzebujemy Twojej pomocy! Tak bardzo na nią czekaliśmy, tak bardzo chcieliśmy wierzyć w to, że nasza córeczka przyjdzie na świat cała i zdrowa, niestety... Okazało się, że urodziła się z wrodzoną wadą przedniego odcinka oka – co oznacza, że Emilka nie ma tęczówki. Dodatkowo zmaga się także z jaskrą, oczopląsem, a także zaburzeniami układu nerwowego. Nasza córeczka wymaga stałej rehabilitacji oraz częstych wizyt u licznych specjalistów.  Dokładnie wiemy, jak to jest zmagać się z takimi problemami. Oboje jesteśmy osobami z niepełnosprawnością wzrokową. Ja jestem osobą słabowidzącą, a mój mąż tak samo jak Emilka nie ma tęczówek. Ma słaby wzrok, ale widzi. Niestety w przypadku naszej córeczki lekarze nie mają złudzeń – jest niewidoma.  Ostatnio spostrzegliśmy, że Emilka zaczęła interesować zabawkami i przedmiotami w jej otoczeniu. Nie możemy doczekać się kolejnych badań… Tak bardzo chcemy usłyszeć od lekarzy dobrą nowinę, że nasza córeczka nie urodziła się całkowicie bez wzroku, że jeszcze uda się sprawić, że jej przyszłość nie będzie naznaczona kompletną ciemnością.  Chcemy, by Emilka miała szansę poznawać świat wszystkimi zmysłami. Chcemy, by jej piękne oczkami miały szanse zobaczyć nasze wzruszenie, gdy stawia pierwszy krok, zdmuchuje świeczki na torcie, idzie do szkoły. Na samą myśl, że mogłoby być inaczej, nasze serca pękają… Bardzo dobrze jak to jest borykać się z problemami ze wzrokiem. Na własnej skórze wiele razy przekonaliśmy się, że stereotypy o osobach z taką niepełnosprawnością potrafią być bardzo krzywdzące. To dlatego tym bardziej chcielibyśmy, by nasza córeczka miała jak najlepsze, jak najłatwiejsze życie, które mimo tak wielu problemów może być po prostu szczęśliwe! Bardzo prosimy o pomoc... Rodzice Emilki    

8 595 zł
Oskar Lawendowski
7 days left
Oskar Lawendowski , 20 years old

Bez terapii i rehabilitacji Oskar nie będzie samodzielny❗️

Dzięki Wam Oskar mógł wyjechać na turnusy rehabilitacyjne. Dziś ponownie jestem zmuszona prosić Was o pomoc, ponieważ mój syn, mimo że jest już dorosły, wciąż walczy o lepszą, samodzielniejszą przyszłość. Nasza historia: Historia choroby mojego syna jest długa – trwa tyle, co jego życie, czyli 20 lat. To nasza wspólna historia, ponieważ przez wszystko przechodzimy razem. Zdaję sobie sprawę, że kiedyś, kiedy zabraknie bliskich, autyzm może zniszczyć życie mojego syna, dlatego muszę zrobić wszystko, aby mu pomóc. Miałam urodzić zdrowe dziecko – codziennie głaskałam swój brzuch i czekałam na dzień, kiedy na świat przyjdzie mój pierwszy syn. Poród nie należał do najlżejszych, ale odetchnęłam z ulgą, kiedy mogłam już trzymać na rękach swojego małego chłopca i całować jego małe czółko. Na tę chwilę życie kazało mi jednak długo poczekać. W drugiej dobie życia u Oskara wystąpiły ogromne wylewy do nadnerczy, bezdech i sepsa. Zamiast zabierać go do domu, patrzyłam, jak leży intubowany na Oddziale Intensywnej Terapii, podłączony do ogromnych maszyn, które pozwalały mu walczyć o życie. Do dziś nie potrafię pojąć, skąd miałam siłę, by znieść ten widok. Najważniejsze jest jednak to, że mój syn żyje. W pierwszym roku życia Oskara miałam wrażenie, że diagnozy, które na nas spadają, nie mają końca, że los szczególnie się na nas uwziął – nieprawidłowy chód, zaburzenia rozwoju i w końcu autyzm. Moje dziecko nie jest niegrzeczne, ani źle wychowane. Jego zmysły działają inaczej niż nasze, dlatego w inny sposób odbiera i reaguje na rzeczywistość. Wyobraź sobie, że boli Cię kolor lub dźwięk, że nerwowo reagujesz na zapachy i dotyk. Inni kompletnie tego nie rozumieją, a Ty musisz sobie jakoś z tym poradzić. Dla jego rówieśników nawiązywanie kontaktów w szkole czy odzywanie się do innych nie jest zwykle niczym nadzwyczajnym. Dla Oskara to wyzwanie i olbrzymi stres. Autyzm nie opuści go już nigdy, jednak dzięki specjalistycznym turnusom Oskar dzielnie stawia mu czoła. Na pierwszy rzut oka syn wygląda na naprawdę zdrowego mężczyznę, jednak głęboko w środku każdego dnia walczy z sobą samym o lepsze jutro.  Terapie i turnusy rehabilitacyjne, których potrzebuje Oskar, nie są finansowane przez NFZ, a mnie nie stać na ich opłacenie. Po podliczeniu koszty dochodzą do kosmicznych kwot, a zaprzestanie lub przerwanie terapii oznacza dla mojego syna nie tylko zatrzymanie rozwoju, ale także powolne cofanie się dotychczas wywalczonych efektów. To kilka kroków w tył, na które nie możemy sobie pozwolić. Dlatego tak ważne jest kontynuowanie terapii! Każda przekazana złotówka będzie dla nas niezwykle ważna! Marta, mama

8 579,00 zł ( 10.33% )
Still needed: 74 400,00 zł
Piotr Świerkowski
Urgent!
Piotr Świerkowski , 48 years old

Nowotwór zabija Piotra! Potrzebna pilna pomoc!

Zgrubienie, które wyczułem na mojej szyi, okazało się złośliwym nowotworem tarczycy! Choroba sieje w moim organizmie spustoszenie. Błagam o pomoc! Zła passa zaczęła się już jedenaście lat temu. Podczas powrotu do domu niespodziewanie straciłem przytomność i uderzyłem głową o krawężnik. Kiedy się ocknąłem, wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. Po kilku dniach nasilających się zaburzeń pamięci i koncentracji, za namową partnerki, postanowiłem udać się do szpitala. Okazało się, że wskutek uderzenia doznałem mocnego urazu czaszki. Mój stan był tragiczny! Gdybym poczekał jeszcze kilka dni, mógłbym umrzeć… Powodem utraty przytomności była cukrzyca! Nie miałem wcześniej pojęcia, że na nią choruję! Wypadek uczynił mnie osobą z niepełnosprawnością. Musiałem na nowo uczyć się mówić i czytać. Były to bardzo ciężkie chwile. Mam wielkie szczęście, że jestem na świecie… Od tego czasu muszę kontrolować poziom cukru oraz brać leki na padaczkę pourazową. Bez nich dostaję silnych napadów drgawek, które zagrażają mojemu życiu. Myślałem, że wszystko, co złe, już za mną… Musi przecież istnieć jakiś limit nieszczęść… Niestety, w styczniu 2024 roku, sprawy na nowo przybrały tragiczny obrót. W moim organizmie zdiagnozowano złośliwy nowotwór tarczycy! W obecnym stanie organ jest nieoperacyjny. Guz jest tak duży, że utrudnia mi przełykanie. Lekarze próbują zniszczyć go chemią, po której bardzo źle się czuję… Dalsze leczenie i rehabilitacja wiążą się z ogromnymi kosztami, na których pokrycie nie mogę sobie pozwolić… Chcę być zdrowy. Wiem, że muszę walczyć. Mam dla kogo żyć. Moja rodzina bardzo się o mnie martwi. Codziennie chcę się obudzić z tego okropnego koszmaru… Proszę, jeśli tylko jesteś w stanie podarować mi szansę na powrót do zdrowia, będę za to niesamowicie wdzięczny! Jesteś moją ostatnią nadzieją. Brak odpowiedniego działania jest wyrokiem na moje życie. Pomóż mi pokonać nowotwór. Proszę! Piotr

8 568,00 zł ( 26.84% )
Still needed: 23 347,00 zł