Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franio Zadrożny
Franio Zadrożny , 2 years old

Pomóż nam zapewnić mu leczenie... I przyszłość❗️

Nasz Franio to 17-miesięczny, mały wojownik, który już zmaga się z wyzwaniami zdrowotnymi. Opóźniony rozwój psychoruchowy, hiperelastyczność stawów, estopatia więzadłowa, obniżone napięcie mięśniowe i podejrzenie dysbiozy jelit to przeciwnicy, z którymi mierzymy się na co dzień. Franio ma orzeczenie o niepełnosprawności. Wymaga intensywnych rehabilitacji i terapii logopedycznych i fizjoterapeutycznych. Jego problemy zdrowotne sprawiają, że nawet jedzenie staje się wyzwaniem, a sen rzadkością dla nas wszystkich. Aktualnie oczekujemy na pobyt w szpitalu na oddziale neurologii dziecięcej, gdzie Franio będzie mógł przejść badania finansowane przez NFZ. Ale to za mało…  Kompleksowa opieka musi też zawierać prywatne badania jak panel kleszczowy, test na mikroflorę jelit… Koszt tych i więcej to około 20 000 złotych! A do tego koszty noclegów w ośrodkach, dojazdy między domem a placówkami rehabilitacyjnymi. Twoje wsparcie finansowe pomoże nam nie tylko pokryć koszty badań i terapii, ale też przejść drogę do zdrowia. Franio ma przed sobą całe życie i tylko kompleksowa diagnostyka może dać pewność, że to życie nie będzie dyktowane chorobami.  Dziękujemy za każde wsparcie dla naszego Małego Wojownika! Rodzice

8 745 zł
Angelika Szyler
Angelika Szyler , 41 years old

Chcę być jak najdłużej sprawną mamą dla mojego syna. Pomóż!

Urodziłam się niepełnosprawna. Od tego dnia minęło już 38 lat. Na świat przyszłam z niechcianym bonusem, przepukliną oponowo-rdzeniową. Jak w sercu każdych rodziców dziecka niepełnosprawnego, tak i w sercach moich początkowo gościł jedynie lęk. Dopiero z czasem jego miejsce zaczęła zastępować nadzieja, że uda mi się przeżyć życie tak, jak będę tego chciała. Od początku poruszałam się na wózku inwalidzkim. Niestety, dorastanie okazało się być dla mnie równią pochyłą. Stopniowo traciłam władzę nad nogami, niedowład postępował, przykurcze się zwiększały. Dzisiaj nie jestem w stanie stanąć samodzielnie ani na chwilę. Kilkanaście lat temu miałam nadzieję, że los się odwrócił. Poznałam mężczyznę, który miał być moją opoką, oparciem, tą brakującą połówką, na którą czeka się całe życie. Radziliśmy sobie, on uczył się życia z moją chorobą, a ja uczyłam się, że nie jestem już sama. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, lęk i radość naprzemiennie mieszały się ze sobą. Mimo obietnic, że będzie ze mną, że wspólnie będziemy wychowywać naszego syna i DAMY RADĘ, zostałam sama. Mój partner nie zdał najważniejszego egzaminu w życiu, oblał egzamin z dorosłości. Dzisiaj mój syn Brajan to nastolatek, w opiece nad nim pomagają mi rodzice, a on pomaga opiekować się mną. Mieszkamy w małej miejscowości, takiej, w której nic się nie dzieje i wszędzie jest daleko. Chcę być aktywna, chcę podjąć pracę, być mamą, córką i pracownikiem. Jednak w mojej miejscowości nie mam możliwości znalezienia zatrudnienia. Wizyty u lekarzy specjalistów, pod których opieką jestem, również wymagają wyjazdów, czasami bardzo odległych. Nauczyliśmy się jednak żyć w tej miejscowości, która jest naszym małym światem. To tutaj wychował się Brajan, to tutaj chodzimy na wspólne spacery. Jednak kiedy nadchodzi jesień, a zaraz za nią zima, wiem, że spacery skończą się wraz z pierwszym silniejszym deszczem. Otaczają nas polne drogi, po których nie jesteśmy w stanie poruszać się zwyczajnym wózkiem. Poruszanie się po polnych drogach jest udręką nawet w ciepłe dni, a co dopiero gdy pojawią się kałuże, błoto. Wspólne spacery to takie nasze 5 minut tylko dla siebie, nasz czas, którego nikomu i za nic nie oddam. Chciałabym uzbierać środki na leczenie, a także cele z tym związane. Żyję ze skromnej renty, koszty leczenia obciążają mój budżet. Korzystam z pomocy rodziców, jednak czasami i to nie starcza… Dlatego proszę,  pomóż mi!   Angelika

8 741 zł
Bernadeta Lewandowska
Bernadeta Lewandowska , 59 years old

Jako nauczycielka zawsze pomagała i wspierała innych. Rehabilitacja jest dla niej jedyną szansą!

Choroba Parkinsona zmienia życie w koszmar, postępuje degradacja układu nerwowego. Każdy dzień to ogromne drążenie i sztywność mięśni. W tym czasie każda czynność urasta do rangi ogromnego wysiłku. Z chorobą Parkinsona nie da się normalnie żyć, zapomnieć o niej lub udawać, że jej nie ma.  Berndeta jest osobą codziennie pokonującą wiele przeszkód i barykad związanych z normalnym funkcjonowaniem. Są dni kiedy Bernadeta nie jest w stanie wstać z łóżka. Po obu stronach mózgu ma wszczepione    specjalne stymulatory, które miały zapewnić jej normalne funkcjonowanie. Niestety operacja, chodź bardzo poważna i inwazyjna nie przyniosła oczekiwanych efektów. Codziennie przyjmuje conajmniej 18 tabletek. Kiedy jest odrobinę lepiej i uda jej się wyjść z domu, niestety nie jest w stanie nic sama załatwić, ponieważ choroba w dużym stopniu zaatakowała aparat mowy, przez co Pani Bernadeta najczęściej nie zostaje zrozumiana przez innych ludzi. Od paru lat poza objawami typowymi dla choroby Parkinsona Beni towarzyszy także potworny ból kręgosłupa. Ból tak intensywny i przerażający, że często nawet jeden krok, kończy się potokiem łez i cierpieniem wypisanym na twarzy  Bernadety. Ból ten towarzyszy jej nieustannie. Jest z nią podczas snu, śniadania, kolacji. Jest z nią zawsze. Żadne lekarstwa nie pomagają. Bernadeta, próbując uciec od bólu, zaczęła pisać wiersze i malować piękne obrazy. Jednakże jest jej coraz trudniej. Jedyną opcją, która w jakikolwiek sposób mogłaby pomóc Beni jest systematyczna rehabilitacja, zastosowanie innych leczniczych metod takich jak np. obuwie ortopedyczne czy konsultacje z neurologopeda. Pani Bernadeta niestety nie może sobie na to pozwolić. Mieszka sama. Marna renta, którą dostaje ledwo starcza na opłaty, jedzenie i lekarstwa. Rehabilitacja jest dla niej luksusem porównywalnym do wyjazdu na Majorkę. Luksusem jednak niezbędnym. Kiedy jeszcze była w stanie pracować była nauczycielką. Nauczycielką pełną empatii, pasji i zrozumienia dla uczniów. Nigdy nie robiła nikomu pod górkę. Zawsze służyła pomocą w każdej sprawie. Była nauczycielem, o którym marzy każdy. Pokażmy jej, że dobro naprawdę wraca. Udowodnijmy, że na jej twarzy jeszcze może pojawić się uśmiech, a wszystkie codzienne czynności nie muszą się łączyc z powalającym z nóg bólem. Pokażmy, że mimo tak strasznej choroby życie ma sens, ponieważ niestety Bernadeta zaczęła w to wątpić...

8 733 zł
Anna Andrew
8 days left
Anna Andrew , 41 years old

Do udaru doszło, gdy nikogo nie było w pobliżu❗️Ania potrzebuje Twojego wsparcia 🚨

Moja codzienność jest niezwykle trudna. Jestem zdana na stałą opiekę mojej kochanej mamy, która robi wszystko, bym czuła się jak najlepiej. Niestety ze skutkami tragicznych wydarzeń będę mierzyć się już zawsze… 2 lata temu zupełnie niespodziewanie przebyłam udar mózgu. Nic na to nie wskazywało… W konsekwencji muszę mierzyć się z lewostronnym niedowładem połowicznym. Jakby moich problemów było mało, cierpię również na cukrzycę typu 2. Po udarze wszystkiego muszę się uczyć od początku. Byłam osobą leworęczną, a niedowładem objęta jest cała lewa strona mojego ciała. Nie jestem w stanie sama się umyć, ubrać, przygotować posiłku… Wszystko robi za mnie moja mama. Nie jest nam łatwo. Przed tym tragicznym wydarzeniem byłam osobą samodzielną. Ukończyłam studia, dzięki czemu pracowałam i zarabiałam sama na siebie. Teraz jestem zdana na mamę… Mam zapewnioną rehabilitację z Narodowego Funduszu Zdrowia, ale uczęszczam również na zajęcia prywatne. Niestety koszty związane z poprawą mojego zdrowia znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Musimy poprosić o pomoc. Muszę kontynuować rehabilitację, bo dzięki niej w końcu widzę efekty! Zaczęłam już stawiać swoje pierwsze kroki!  Bardzo proszę o pomoc. Wasze wsparcie jest dla mnie niezwykle cenne. Każda złotówka przybliży mnie do sprawności i samodzielności. Jesteście moją nadzieją! Ania

8 726,00 zł ( 2.49% )
Still needed: 340 583,00 zł
Beata Pawłowska
Beata Pawłowska , 63 years old

Moja walka z chorobą trwa już ponad 30 lat. Nie poddaję się, wciąż walczę o sprawność!

Moja walka z chorobą trwa już wiele lat. Do niedawna starałam się znosić wszelkie dolegliwości, jednak od ponad roku mój stan pogorszył się do tego stopnia, że poruszam się na wózku inwalidzkim. Każdego dnia czuję, że jestem coraz słabsza… Wszystko zaczęło się jeszcze w latach 90-tych. Początkowo moim największym problemem był wzrok, który zaczął się pogarszać. Wciąż odwiedzałam okulistę… Jednak po pewnym czasie pojawiły się trudności w chodzeniu. Zaniepokojona udałam się do neurologa. Po badaniach otrzymałam diagnozę – ataksja móżdżkowo-rdzeniowa. Trudno jest zmagać się codziennie z tak podstępnym przeciwnikiem. Choroba stosunkowo wolno, ale wciąż postępuje. Ze względu na zachwianą równowagę często upadam. Jeszcze jakiś czas temu starałam się poruszać ze wsparciem chodzika, jednak teraz jest to niemożliwe, dlatego zostałam zmuszona usiąść na wózek. Staram się ćwiczyć, jednak bardzo szybko się męczę i boli mnie całe ciało.  Moje dni są smutne i monotonne. Często towarzyszy mi smutek… Nie jestem w stanie sama wykonywać wielu podstawowych czynności. Mieszkam z tatą, który ze względu na swój wiek nie jest w stanie mi pomagać. Muszę korzystać z pomocy asystentki. Ostatnio w moim życiu pojawiła się iskierka nadziei. Jest nią kombinezon neuromodulacyjny, który zmniejsza spastyczność i aktywuje mięśnie. Już podczas godzinnego użytkowania odczułam znaczącą różnicę i udało mi się wykonać ćwiczenia, o których wcześniej mogłam tylko pomarzyć. Wierzę, że przy wsparciu kombinezonu mogłabym osiągać lepsze efekty rehabilitacji i moja sprawność mogłaby się poprawić. Niestety, koszt takiego kombinezonu jest spory. Większość mojego budżetu poświęcam na leki, sprzęt rehabilitacyjny, nie mogę sobie pozwolić na taki wydatek. Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. Wiem, że przede mną jeszcze wiele pięknych chwil, muszę tylko zawalczyć o swoje zdrowie. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc. Beata

8 720,00 zł ( 26.52% )
Still needed: 24 153,00 zł
Adam Piekarski
Adam Piekarski , 7 years old

Autyzm nie może zawładnąć jego światem! Pomagamy Adasiowi!

Wczesna diagnoza jest bardzo ważna, by jak najszybciej podjąć działanie, lecz od samego początku pojawiają się gigantyczne wręcz koszty, by zbadać każdy nieprawidłowy objaw. Adaś miał dwa latka, gdy zdiagnozowano u niego autyzm. Jego terapia trwa prawie trzy lata i jest to dopiero początek. Jednym z ważniejszych wyborów był ten dotyczący przedszkola. Od samego początku zależy mi, by Adaś mógł być prowadzony adekwatnie do swoich potrzeb. Jest w przedszkolu specjalnym, pod okiem specjalistów. Wiem, że w najbliższym czasie to nie wystarczy. Chciałabym dać szansę synkowi na samodzielność, wyposażyć go w umiejętności, które pozwolą mu radzić sobie z wyzwaniami codzienności. Autyzm nie jest chorobą, którą można wyleczyć pigułkami. Autyzm wyznacza wiele ścieżek w rozwoju, ale moim zadaniem jest kierować synka na te, które dają mu największe szanse na dobre życie. Anna – mama Adasia

8 710 zł
Alex Pawłowski
Alex Pawłowski , 10 years old

Alex potrzebuje w końcu diagnozy – odpowiedź jest tuż za rogiem! Pomocy!

Świat już od pierwszych chwil był dla Alexa niezwykle okrutny. W trakcie ciąży wykryto zamartwicę i niezbędne było wykonanie niezwłocznego cesarskiego cięcia, by ratować jego życie. Mój synek przyszedł na świat jako wcześniak, przez pierwsze 3 miesiące nie był w stanie sam jeść – musiał być karmiony przez sondę. Niestety, dalszy rozwój Alexa również nie przebiegał prawidłowo…   Przez długi czas, gdy zgłaszałam specjalistom swoje obawy – były one ignorowane. Widziano we mnie „przewrażliwioną matkę”, gdy martwiłam się, że mój syn nie zaczyna mówić, nie reaguje na własne imię. Czułam jednak głęboko w matczynym sercu, że coś jest nie tak. Walczyłam więc o pomoc dla syna – nawet resztkami sił. Dzięki mojemu uporowi Alex został objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju oraz rehabilitacją. Rozpoczęłam również samodzielną pracę terapeutyczną z moim dzieckiem w domu. Z czasem również kolejni specjaliści zaczynali dostrzegać nieprawidłowy rozwój synka. Spływały do nas kolejne diagnozy – o afazji, zaburzeniu rozwoju mowy, zaburzeniach sensorycznych, nadwrażliwości słuchowej, obniżonym napięciu mięśniowym… W zerówce szczególnie zaczęły być widoczne trudności w relacjach z innymi dziećmi. Przez to, że mówił jedynie pojedyncze słowa – był odrzucany, rówieśnicy nie chcieli się z nim bawić. Nie był zapraszany na urodziny, na które zaproszenia otrzymywały wszystkie inne dzieci. Wracał do domu z płaczem i poczuciem ogromnego osamotnienia. Ja jako matka cierpiałam wtedy razem z nim.  Alex ma teraz 9 lat i uczęszcza do szkoły specjalnej.  Do tej pory ma trudności w wykonywaniu wielu podstawowych czynności, m.in. higienicznych – dlatego wymaga mojej stałej pomocy. Syn potrzebuje uporządkowanego i przewidywalnego planu dnia. Jakiekolwiek sytuacje, na które nie jest przygotowany i odbiegają od normy, wywołują u niego trudne emocje oraz płaczliwość. Na przestrzeni lat konsultowałam przypadek Alexa z wieloma specjalistami, próbując znaleźć przyczynę jego trudności w codziennym funkcjonowaniu. Podejrzenia padły na autyzm, jednak w wyniku badań diagnoza ta została wykluczona. Podczas jednej z ostatnich wizyt diagnostycznych zostały stwierdzone inne określone zaburzenia ośrodka nerwowego. Dodatkowo Alex jest obserwowany pod kątem diagnozy napadów padaczkowych. Otrzymaliśmy skierowanie do neurologa oraz poradni genetycznej. Zostały nam również zalecone badania genetyczne, które po tak długim czasie mogą w końcu umożliwić diagnozę stanu Alexa. Ku mojej rozpaczy są one jednak bardzo drogie – koszt to aż 10 tysięcy złotych!  Walka o znalezienie przyczyny stanu Alexa trwa już tak długo. Ciągłe wizyty u prywatnych lekarzy, badania i rehabilitacja ograniczyły moje możliwości finansowe. Teraz pojawiła się szansa, by poprawnie zdiagnozować mojego syna, a co za tym idzie – wdrożyć odpowiednie leczenie i terapię. Bez tego nie ma szans na dalszy, prawidłowy rozwój. Proszę Was o pomoc w tym decydującym momencie – o pomoc w wykorzystaniu szansy, na którą tak długo czekałam. Mama Alexa

8 705,00 zł ( 74.4% )
Still needed: 2 994,00 zł
Katarzyna Porębińska
Katarzyna Porębińska , 41 years old

Kombinezon Molli może przywrócić mojej mamie życie bez bólu!

Każdy z nas ma taką osobę w swoim życiu. Znasz wszystkie zmarszczki wyrysowane zmęczeniem na jej twarzy. Potrafisz przewidzieć każdą jej emocję. Czujesz miękkość jej policzka, gdy przykłada twarz do Twojej. Widzisz opadające ze zmęczenia brwi. Z siłą walczy z codziennymi przeszkodami, by zapewnić Ci bezpieczeństwo. Trwa to od lat, więc zasługuje na spokój i wdzięczność. Tak, to opis matki – kobiety, która poświęciła wszystko dla własnego dziecka, podarowała ciepło oraz całe swoje życie. Moja mama była przy mnie zawsze, gdy potrzebowałam pomocy. Nadszedł czas, gdy chcę się jej odwdzięczyć... W 2015 roku moja mama dowiedziała się, że choruje na stwardnienie rozsiane. Od tamtej pory wszystko się zmieniło, a codzienność w naszym domu przepełniona jest smutkiem i strachem o kolejną godzinę jej życia. Diagnoza okazała się dla nas potwornym ciosem. Wciąż nie mogę się z nią pogodzić... Każdego dnia na twarzy mojej mamy widzę dodatkową zmarszczkę zmęczenia. Jest wyczerpana bólem i obezwładniającym cierpieniem. Nie poddaje się, choć wiem, że zaczyna jej brakować sił. Na ten smutny widok moje serce pęka na milion kawałków. I tak codziennie już od kilku lat…  Obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by ulżyć mojej kochanej mamie w okropnej chorobie. Nie mogę znieść widoku, gdy wykonanie najprostszej czynności, wyczerpuje ją do granic możliwości. Popchnęło mnie to do poszukiwań jakiegokolwiek rozwiązania. W ten sposób trafiłam na informacje o kombinezonie Exopulse Mollii Suit.  Dzięki temu kombinezonowi moja mama uwolni się od przeszywającego jej ciało bólu… Pozwoli to jej wyjść na spacer, ugotować obiad lub samodzielnie zrobić zakupy. To rzeczy, które dla wielu z nas są codziennością, a dla niej stały się nieosiągalnym marzeniem. Koszt kombinezonu jest ogromny. Jako uczennica technikum niestety nie dysponuję tak dużymi środkami, stąd moja prośba do każdego z Was o wsparcie. Może ono spowodować cud, na który bardzo liczę, patrząc bezradnie na cierpienie mojej ukochanej mamy. Pomóżcie mi odzyskać wiarę w to, że można pokonać jej cierpienie i przywrócić choć trochę radości z życia. Zuzia, córka ➡️ Grupa z licytacjami dla Katarzyny

8 691,00 zł ( 27.32% )
Still needed: 23 118,00 zł
Antoś Socha
Antoś Socha , 2 years old

Dopiero się urodził, a już musi walczyć o dobrą przyszłość! Pomocy!

Antoś urodził się jako nasze drugie dziecko - upragniony synek. Przyszedł na świat 1 kwietnia 2022 roku, w 35 tygodniu ciąży. Nie wiedzieliśmy, że urodzi się wyjątkowy. Jednak natura, jak przypada na Prima Aprilis - wycięła nam psikusa... Antek urodził się z Trisomią 21 (Zespół Downa). Początkowo był to dla nas ogromny szok... Kiedy poznaliśmy diagnozę byliśmy przerażeni! W głowie pojawił się natłok pytań – co to za choroba, jak będzie wyglądała przyszłość naszego dziecka i dlaczego to spotkało akurat jego? Niestety, na większość z nich do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi... Pobyt w szpitalu trwał 9 dni, cały ten czas próbowaliśmy pogodzić się z chorobą Antka i dowiedzieć się o niej jak najwięcej... Synek przeszedł szereg szczegółowych i wyczerpujących badań, które miały na celu ustalenie stanu serduszka, głowy, nerek i wszystkich innych narządów wewnętrznych. Niestety, dziś już wiemy, że Antek nigdy nie będzie w pełni zdrowy. Możliwe, że nigdy nie będzie też samodzielny... Dodatkowy chromosom spowodował mnóstwo komplikacji, z którymi syn będzie musiał mierzyć się do końca życia. Od kiedy wróciliśmy do domu, usilnie staramy się odnaleźć w nowej, trudnej dla nas rzeczywistości. Teraz rytm naszego życia nadają ciągłe wizyty u specjalistów, liczne badania i intensywna rehabilitacja... Wiemy, że tak będzie już zawsze, bo dzieci z Zespołem Downa wymagają szczególnej opieki i tylko ona jest w stanie zapewnić im sprawność i jak największą samodzielność... I choć Antoś jest jeszcze malutki, już teraz wkładamy ogrom pracy, by w przyszłości udało mu się zdobyć podstawowe umiejętności. Niestety to wiąże się z ogromnymi kosztami, które znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe.  Dlatego prosimy Was - ludzi dobrego serca, znajomych oraz nieznajomych o pomoc, by w przyszłości Antoś miał szansę zagrać z tatą i Patrycją w piłkę, mógł jeździć na rowerku i był w stanie powiedzieć, jak bardzo nas kocha. Pragniemy by Antek miał szansę stać się w pełni sprawnym dzieckiem, a w późniejszym czasie - samodzielnym dorosłym... Rodzice Antosia

8 688 zł