Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kornelia Wójcik
Kornelia Wójcik , 3 years old

Nie dawali jej szans na przeżycie! Dziś walczymy o sprawność Kornelki!

Początki ciąży z Kornelką przebiegały naprawdę dobrze. Byłam pod stałą opieką lekarską, poddawałam się wszystkim badaniom. Nic nie wskazywało na to, że coś może pójść nie tak. Gdy byłam w 21. tygodniu ciąży, trafiłam do szpitala. Tam okazało się, że odeszły mi wody, a życie mojej córeczki jest zagrożone... Lekarze nie dawali Korneli szans na przeżycie. Przez kolejne tygodnie przebywałam w szpitalu. Aż w końcu w 27. tygodniu ciąży z wagą urodzeniową 900 gramów przyszła na świat moja kochana córeczka. Była taka malutka, bezbronna i zupełnie nieświadoma, z czym przyjdzie jej walczyć. Po porodzie zabrano ją do innego szpitala na OIOM, gdzie każdego dnia walczyła o życie. Kornelia do dzisiaj zmaga się z wieloma konsekwencjami wcześniactwa: wylewy krwi do mózgu 3/4 stopnia, jamy malacyjne w obu półkulach mózgu, mózgowe porażenie dziecięce, spastyczność czterokończynowa. W jednej chwili tak wiele na nią spadło… Obecnie córka jest dzieckiem leżącym – nie siedzi, nie raczkuje, nie trzyma stabilnie główki. Potrzebuje stałej opieki specjalistów m.in. neurologa, ortopedy ze względu na ułożenie stopy końsko-szpotawe, okulisty z powodu wady wzroku ze względu na wcześniactwo i pod kątem retinopatii wcześniaczej, gastroenterologa ze względu na kamienie w pęcherzyku żółciowym oraz audiologa z powodu kontroli słuchu.   Kornelia codziennie uczęszcza na rehabilitację metodą Bobath oraz Vojty. Dodatkowo uczęszczamy na rehabilitację wzroku do tyflopedagoga. Pozostajemy również pod kontrolą neurologopedy dwa razy w tygodniu.   Każdego dnia staram się ze wszystkich sił, jak tylko mogę, aby zapewnić córce jak najwięcej dobra. Jestem samotną matką. To jednak nigdy nie pozwoliło mi zwątpić, że może się nam nie udać.  Wieloletnie leczenie bardzo obciążyło mój budżet i czasem jest naprawdę ciężko. Dlatego pełna nadziei proszę Was o pomoc. Chciałabym móc dalej zapewnić Korneli odpowiednie leczenie, rehabilitację i potrzebny sprzęt medyczny. W tej sytuacji każda złotówka i słowo wsparcia znaczą dla mnie naprawdę wiele! Sylwia, mama Korneli Kornelia - licytacje

9 045,00 zł ( 16.04% )
Still needed: 47 338,00 zł
Magdalena Wiśniewska
Magdalena Wiśniewska , 49 years old

Pozwól mojej żonie wrócić do domu, do naszych dzieci!

24 lipca zwykła lipcowa noc zamieniła się w koszmar… Nad ranem moja żona nagle, bezwładne, oparła się na mnie całym ciężarem ciała. Gdy próbowałem ją odsunąć, zorientowałem się, że straciła przytomność! Natychmiast wezwałem pogotowie… Byłem przekonany, że Magda ma udar. Z takim podejrzeniem została też zabrana do szpitala. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że to opryszczkowe zapalenie mózgu! Przewieziono ją na oddział intensywnej terapii, gdzie przebywa do dzisiaj… Początkowo żona była w śpiączce farmakologicznej, leżała pod respiratorem. Na szczęście wybudziła się! Założono jej tracheotomię, mogła też rozpocząć rehabilitację, która trwa do dziś.  Obecnie żona oddycha sama, a rehabilitacja przynosi efekty. Wykonywana jest pięć razy w tygodniu po 30 minut. Już dziś wiemy, że zaraz po wyjściu ze szpitala, potrzebna będzie dalsza intensywna rehabilitacja na specjalistycznym oddziale. Szpitale na NFZ nie chcą przyjmować osób w takim stanie, w jakim znajduje się moja żona. Dlatego muszę szukać prywatnych ośrodków, żeby mogła wrócić do stanu sprzed choroby. Choć wiem, że nie będzie to łatwe, ponieważ żona od 2015 roku choruje na stwardnienie rozsiane… Nie stać mnie na opłacanie prywatnego szpitala. Pracuję za najniższą krajową, mamy dwójkę dzieci w wieku 10 i 11 lat teraz sam sprawuję nad nimi opiekę. Proszę o wsparcie! Rehabilitacja mojej żony musi być kontynuowana bez przerwy! Tylko dzięki Wam będzie to możliwe! Wierzę, że będziecie z Magdą! Paweł, mąż

9 026,00 zł ( 14.14% )
Still needed: 54 804,00 zł
Kamila Wojdyła
Kamila Wojdyła , 39 years old

Pomóż mi uwolnić się od bólu! Potrzebuję operacji!

Z chorobą żyję od wielu lat. Pomimo bólu i cierpienia zawsze starałam się radzić sobie sama. Tym razem wiem jednak, że nie dam rady bez Waszego wsparcia. Każdego dnia ból odbiera mi wszystko… Moja jedyna nadzieja to operacja. Wszystko zaczęło się w 2010 roku. To wtedy otrzymałam diagnozę i dowiedziałam się, że choruję na endometriozę. Dzielnie znosiłam towarzyszące mi dolegliwości, zażywałam leki, które pozwalały mi funkcjonować. Jednak  pod koniec ubiegłego roku wszystko się zmieniło… Ból był tak ogromny, że zupełnie wyłączył mnie z codziennych zadań. Nie potrafię opisać słowami ogromu tego cierpienia. Stan mojego zdrowia odebrał mi możliwość aktywności zawodowej. Niezwłocznie udałam się do lekarza specjalisty. Wieści, które otrzymałam, zwaliły mnie z nóg… Okazało się, że choroba jest już tak rozległa, że zajęła lewy moczowód, co powoduje niewydolność nerki! Jedyną nadzieją na poprawę mojego stanu zdrowia jest nierefundowana operacja. Musi się ona odbyć pilnie, ze względu na wodonercze. Boję się, że jeśli nie uzbieram koniecznych środków na czas, stracę nerkę!  Moje życie jest uzależnione od leków i środków przeciwbólowych. Wszystkie plany muszę uzależniać od poziomu bólu… Nie wyobrażam sobie dłużej znosić tak ogromnego cierpienia. Termin operacji został wyznaczony na maj. Proszę, pomóżcie mi zebrać potrzebne środki! Dziękuję z całego serca wszystkim Dobrym Aniołom wspierającym moją zbiórkę! Kamila

9 019,00 zł ( 18.83% )
Still needed: 38 854,00 zł
Julia Paczyńska
20:34:00  left
Julia Paczyńska , 12 years old

Pomóż stanąć na własnych nóżkach! Julka czeka na Twoje wsparcie!

Julka od urodzenia zmaga się z wadą, jaką jest krótsza nóżka. W tym roku w maju przeszła operację jej wydłużenia. Gdy już myślałam, że wszystko będzie dobrze, 2 miesiące później doszło do złamania. Konieczne okazały się kolejne 2 operacje. Mimo to wciąż nie przestaję wierzyć, że Julka z tego wyjdzie i spełni marzenie o tym, by sprawnie, samodzielnie chodzić. Obecnie jest to niemożliwe... Julka porusza się przy pomocy kul lub wózka.  Widzę, że Julka cierpi. Tak bardzo chciałaby móc chodzić do szkoły, spotykać się z innymi dziećmi, bawić się z nimi. Staram się, jak mogę, jednak koszty rehabilitacji są dla mnie stanowczo zbyt duże. Proszę, pomóż nam! Przez tyle cierpienia Julka przeszła, zagruzowane nadzieje, niespełnione marzenia o samodzielności... to przeszywające ciosy dla tak małego człowieka. Do tego ból pooperacyjny, ból fizyczny... On też rani rodzica, który chce dla swojego dziecka tego, co najlepsze. To Twoja pomoc jest światłem, które może poprowadzić nas ku lepszej przyszłości. Dziękuję Ci za okazane serce! Rodzice

9 019 zł
Oliwia Haśkie
Oliwia Haśkie , 5 years old

Walka o sprawność Oliwki wciąż trwa! Pomoc ponownie potrzebna!

Oliwka to nasza mała córeczka, która dzień po dniu walczy o każdy samodzielny krok. Walczy z chorobą, z którą nie da się wygrać. Można jedynie spowodować, że codzienne funkcjonowanie będzie bardziej komfortowe niż dotychczas. O to teraz walczymy! Oliwia urodziła się ze stopami końsko-szpotawymi. Przeszła dwa zabiegi podcięcia ścięgien Achillesa, spędziła pierwsze pół roku życia z zagipsowanymi nóżkami…  Oliwia rozwijała się prawidłowo do momentu, gdy powinna zacząć chodzić. Niestety, nie miało to miejsca, co wzbudziło u nas zaniepokojenie. Oliwka, kończąc dwa lata, nadal nie podjęła chodu. Byliśmy u wielu lekarzy neurologów, gdzie córeczka przeszła szereg badań i ostatecznie z podejrzeniem choroby mięśniowej trafiliśmy do genetyka, który stwierdził podejrzenie strzałkowo-łopatkowego rdzeniowego zaniku mięśni.  Jest to bardzo rzadka choroba o występowaniu poniżej jednego przypadku na milion urodzeń. Dodatkowo neurolodzy zauważyli nieprawidłowy rozwój i ruch rąk, które też wymagają rehabilitacji celem zapobieganiu w nieprawidłowości rozwoju mięśni. W międzyczasie Oliwia dzięki środkom ze zbiórki w 2021 roku mogła zostać wyposażona w specjalne ortezy pomagające jej chodzić. Oliwia korzysta również codziennie z pionizatora oraz odbywa trzy razy w tygodniu rehabilitację rąk i nóg. Wszystko dzięki środkom z poprzedniej zbiórki, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni wszystkim darczyńcom. Jednak z taką wstępną diagnozą Oliwia będzie wymagać rehabilitacji przez całe życie. Dzisiaj, mając skończone 3-latka, w miarę sprawnie porusza się samodzielnie. Nadal ma problemy z utrzymaniem równowagi, jednakże dzielnie prze do przodu. Uczy się wchodzić i schodzić po schodach, co jest aktualnie najważniejszym celem. Zaczyna poruszać się coraz szybciej i sprawniej, powoli dogania rówieśników.  Oliwia w celu potwierdzenia diagnozy genetycznej musi mieć wykonane nierefundowane badanie genetyczne chorób nerwowo-mięśniowych. W dalszej przyszłości nad Oliwką wisi również widmo poważnej operacji rąk/obręczy barkowej. Z dnia na dzień obserwujemy poprawiający się stan naszej córeczki i jesteśmy z niej bardzo dumni. Jednakże, by Oliwia mogła się dalej rozwijać, potrzebna jest ciągła rehabilitacja, w związku z czym prosimy o pomoc!  Rodzice Oliwii, Maciej i Aleksandra.

9 016,00 zł ( 36.84% )
Still needed: 15 453,00 zł
Dagmara Wójcicka
Dagmara Wójcicka , 44 years old

To miało być przeziębienie, a Daga prawie umarła... Pomóż!

To może zdarzyć się każdemu… Na pozór zwykłe przeziębienie przyniosło tragedię... Gdy brat Dagmary w rozpaczy starał się ją uratować, myślał, że ona już nie żyje. Potem karetka, szpital i dramatyczna diagnoza... Chociaż miała umrzeć, a potem została skazana przez lekarzy na wegetację, dzisiaj - krok po kroku - wraca do życia! Walka o Dagmarkę wyczerpała wszystkie nasze środki, dlatego ponownie prosimy o pomoc. Rok temu poprosiliśmy o pomoc po raz pierwszy -  marzyliśmy o tym, by zebrać środki na operację nóg i rehabilitację. Dziś Dagmara nie mówi i nie pokazuje rękoma, jednak dużo  rozumie. Ma uszkodzoną lewą stronę mózgu, która odpowiada za mowę. Dlatego potrzebny jest jej komunikator Cyber-eye (cyberoko). Niestety, jego koszt to blisko 30 tysięcy złotych. Nie stać nas na kupno takiego komputera… Mąż jest na emeryturze, ja będę od przyszłego roku… Chcielibyśmy uzbierać także choć na jeden wyjazd do ośrodka Neuron w Bydgoszczy. Dwa tygodnie turnusu rehabilitacyjnego to kolejne 10 tysięcy złotych… Tam mają bardzo profesjonalny sprzęt, podczas zabiegów komórki mózgu są pobudzane do pracy, przynosi to znakomite rezultaty, jednak swoje kosztuje. Dlatego jesteśmy tu ponownie z prośbą o wsparcie dla naszej córki. Bo nic innego nam nie zostało… Historia Dagmary: Jeszcze niedawno to była pełna entuzjazmu, uśmiechnięta i szczęśliwa dziewczyna. Miała przecież dopiero 35 lat, całe życie przed sobą. Gdy zachorowała, nikt nie przeczuwał najgorszego… Przeziębienie, w najgorszym wypadku grypa, ale co to dla silnego, młodego organizmu - kilka dni i dojdzie do siebie. Dagmara nie wyglądała dobrze, miała wysoką gorączkę. Od lekarza dostała antybiotyk. Mijały dni, a leki nie pomagały. Z córką było coraz gorzej… Kaszel, katar, taki ból gardła, że nie mogła mówić. Do tego nieustanna gorączka. Miała jeszcze siły, by znów iść do lekarza. Kolejny antybiotyk... Było coraz gorzej. Nie miała już siły chodzić. Tamtego dnia, 18 kwietnia 2015 roku, położyła się wcześniej spać, bo było jej słabo. Nie wiedziałam, że to mógł być ostatni raz, gdy widzę córkę żywą… Brat Dagmary usłyszał hałas z pokoju siostry. Kiedy otworzył drzwi, Dagmara leżała nieprzytomna na podłodze… Od razu zadzwonił na pogotowie i zaczął ratować siostrę. Reanimował ją do przyjazdu karetki, a łzy ciekły mu po policzkach… Po kilku minutach myślał, że to nie ma sensu, bo już nie ma kogo ratować. Był przekonany, że nasza Daga nie żyje… Ratownikom udało się ocalić jej życie, ale nie było tak, jak w filmach… Nie poszliśmy na drugi dzień do szpitala z naręczem kwiatów i balonów, nie powitał nas szeroki uśmiech córki. Niedotleniony mózg bardzo ucierpiał…Lekarze spisali ją na straty. Mówili nam, że nic nie da się zrobić, że będzie wegetować do końca swoich dni, zupełnie jak roślinka. Przekonywali, że to ciężar, że trzeba ją oddać do specjalnego ośrodka. Nie mogliśmy się na to zgodzić! Zadbaliśmy o najlepszą opiekę i rehabilitację, bo - mimo wszystkich przeciwności losu - wierzyliśmy, że Daga do nas wróci. I tak krok po kroczku wracała! Nie ma większego szczęścia, niż widzieć mruganie oczu na znak, że rozumie! Dzięki błyskawicznie wdrożonej rehabilitacji, dzisiaj, po pięciu latach od tamtych strasznych zdarzeń udowodniliśmy, że lekarze się mylili! Chociaż córka ma silne niedotlenienie mózgu, porażenie czterokończynowe, nie chodzi i nie mówi, to wszystko rozumie. Robimy wszystko, by osiągnąć jeszcze więcej, ale wydaliśmy już wszystkie oszczędności… Każdy grosz inwestujemy w terapię Dagi, ale już nie mamy za co opłacić kolejnego turnusu, kolejnej godziny rehabilitacji… Widzimy, że Daga tak bardzo chce wrócić, odzyskać swoje dawne życie, utracone zdrowie! Współpracuje z rehabilitantami, jest bardzo dzielna. Wiemy, że przed nami jeszcze długa i wyboista droga, ale jesteśmy gotowi ją przejść - całą rodziną. Problem w tym, że rehabilitacja jest bardzo droga, a na pomoc NFZ można liczyć tylko w minimalnym stopniu. To zdecydowanie za mało… Dzisiaj bez pomocy już nie damy rady, dlatego prosimy o jakąkolwiek formę wsparcia - o wpłatę choć złotówki, o udostępnienie naszej prośby dalej, bo może znajdzie się jeszcze ktoś, kogo poruszy historia tragedii, a potem cudu, który wydarzył się w naszym życiu. Wierzymy, że Daga w końcu wypowie swoje pierwsze słowa i będzie w stanie sama podziękować za wsparcie, które otrzyma.  Małgorzata, mama Dagmary

9 012,00 zł ( 23.2% )
Still needed: 29 818,00 zł
Urszula Gutowska
4 days left
Urszula Gutowska , 4 years old

By móc wyszeptać jej do uszka, jak bardzo ją kochamy... Pomagamy Uli!

Patrzymy na naszą piękną córeczkę Ulę i wiemy, że doskonalszej nie mogliśmy sobie wymarzyć. Chcemy zapewnić jej dobrą i bezpieczną przyszłość. Niestety coś stoi na naszej drodze. Jest to choroba. Przeszkoda nie do pokonania w pojedynkę....  Mimo wielkiej wiary w to, że Ula urodzi się w pełni zdrowa, los zaskoczył nas chorobą. Ulcia urodziła się z niedowładem obwodowym lewostronnym, wrodzoną wadą lewej małżowiny usznej, a także asymetrią twarzy oraz niedosłuchem ucha lewego. Od samego początku konsultujemy córeczkę u licznych specjalistów. Z wizyt tych wynika, że Ula będzie potrzebować aparatu słuchowego, a w późniejszym czasie także poważnej operacji.  Już dziś wiemy, że leczenie córeczki pochłonie ogromne sumy pieniędzy. Nasza córeczka bardzo szybko rośnie, a kolejne badania mogą otwierać nam drogę do zabiegu. Musimy być gotowi, gdy przyjdzie odpowiedni czas, dlatego już teraz prosimy Was o pomoc, o szansę na lepszy rozwój naszej córeczki! Paweł i Sonia, rodzice

9 008 zł
Marta Czajor
8 days left
Marta Czajor , 44 years old

Ból nie pozwala żyć... Pomóż mi odzyskać siłę i znów być matką!

Choroba stopniowo odbiera wszystko, co kocham… Ból staje się nie do zniesienia, a ja choć tracę siły w przerażającym tempie, nie tracę nadziei na ratunek.  Kiedy każdy dzień staje się być coraz większym wyzwaniem, a cierpienie uniemożliwia normalne funkcjonowanie, pozostaje tylko jedno - wołanie o pomoc. W sytuacji, w której się znalazłam nie mam wyboru - muszę zrobić wszystko, by się ratować.  Endometriozę zdiagnozowano u mnie 7 lat temu, kiedy mój synek miał zaledwie 4-latka. Początkowo objawy były znacznie łagodniejsze i choć ból bywał paraliżujący to nie wpływał tak bardzo na moje codzienne funkcjonowanie. Wciąż miałam nadzieję, że choroba mnie nie powali, że istnieje wyjście z tej podbramkowej sytuacji.  W tym momencie z dnia na dzień jest coraz gorzej. Musiałam zrezygnować z ulubionych aktywności - sport w tym momencie jest dla mnie jedynie odległym marzeniem. Niestety, problemem stają się zwyczajne czynności, w tym opieka nad moim synem, dla którego jestem jedyną opiekunką. Co w sytuacji, kiedy zabraknie mi energii i siły do tego, by wspierać go w poznawaniu świata, w pokazywaniu tego co ważne i najważniejsze? Nie chcę być w życiu mojego dziecka tylko duchem… Nie mogę dopuścić do sytuacji, w której moje dziecko będzie musiało czekać na lepszy dzień, bym mogła dotrzymać mu kroku. Nie mogę go zostawić!  Moją jedyną szansą jest w tym momencie laparoskopowe usunięcie endometriozy, jednak zabieg nie znajduje się na liście działań refundowanych. Moja nadzieja została wyceniona na ogromną kwotę, a ja muszę zrobić wszystko, by ją zdobyć. Świadomość tego, jak wiele zależy operacji bywa dla mnie przerażająca, ale wiem, że muszę zrobić wszystko, by zdobyć środki potrzebne na operację. Właśnie dlatego proszę dziś o pomoc - przede wszystkim dla siebie, ale też dla naszej małej rodziny, bo w tym momencie na moich barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność.  Proszę, pomóż mi w walce, zanim choroba zabierze jeszcze więcej! Daj szansę na życie, o którym już prawie zapomniałam, zapadając się coraz głębiej w otchłań rozpaczy...  Twoje wsparcie to moja jedyna nadzieja na to, że ból zniknie, a moją codziennością przestanie rządzić choroba.  Endometrioza zabrała mi wiele, ale nie złamała mnie całkowicie. Postanowiłam, że dopóki jest choćby iskierka nadziei spróbuję. Do stracenia mam wiele, ale stawką jest nowe życie dlatego nie mogę zrezygnować. Błagam, daj mi szansę pokonać ból raz na zawsze! 

8 996,00 zł ( 16.91% )
Still needed: 44 196,00 zł
Ada Znajdek
12 days left
Ada Znajdek , 5 years old

Pomóż uratować wzrok małej Ady!

Nasza córeczka od urodzenia zmaga się z wadą prawego oczka. Kiedy miała zaledwie 2 miesiące dowiedzieliśmy się o zaćmie jądrowej soczewki. Ciężko było uwierzyć, że nasze maleństwo, które ledwo co przyszło na świat, zamiast spędzać czas z nami w domu, będzie musiało ponownie odwiedzać szpital… Mieliśmy dużo szczęścia, bo akurat zwolnił się termin i zabieg usunięcia zainfekowanej soczewki odbył się, gdy Ada miała 3,5 miesiąca. Kolejne dni spędzone w szpitalu, obserwacja, czy blizna po zabiegu dobrze się goi, kontrole - wszystko to bardzo nas stresowało. A to był dopiero początek! Po zabiegu wada w oczku naszego dziecka wynosiła aż +13,8 dioptrii! Musieliśmy natychmiast rozpocząć terapię widzenia, by zwiększyć szanse Ady na poprawę wzroku. Zakrywaliśmy zdrowe oczko, aby aktywizować to, które zostało zoperowane. Jednak ciężko, by takie maleństwo rozumiało wszystko, co się działo – nasza córeczka z początku nie chciała współpracować, wierciła się, ale nie ma co się dziwić, w końcu była taka malutka… Z czasem przyzwyczaiła się do ćwiczeń, ale zdrowe oczko miała zaklejane aż na 6 godzin dziennie! Wszystko po to, by wspomagać terapię, na którą cały czas uczęszczamy.  Ada robi ogromne postępy – dużo pracujemy z nią sami w domu, ale terapia widzenia również bardzo jej pomaga. Wada znacząco się zmniejszyła, w tym momencie wynosi +6 dioptrii! Bardzo nas to cieszy i daje ogromną nadzieję, że te efekty mogą być jeszcze większe! Dlatego nasza córeczka musi kontynuować specjalistyczne leczenie, które nie jest refundowane. Niestety, wada wzroku u Ady przyczyniła się także do innych problemów. Cała prawa strona jej ciała jest osłabiona, dlatego konieczna jest też intensywna praca z fizjoterapeutą. Dużą poprawę zauważyliśmy, gdy Ada skończyła dwa latka. Była na kilku turnusach rehabilitacyjnych, które bardzo usprawniły jej rozwój. Jednak każda dłuższa przerwa w fizjoterapii sprawia, że córeczka traci to, czego nauczyła się podczas zajęć.  Nie możemy więc dopuścić, aby regres był jeszcze większy, a jej ciężka praca poszła na marne! Mimo tylu przejść nasza dzielna córeczka jest kochanym, szczęśliwym dzieckiem. Uwielbia się śmiać, kocha zwierzęta, a my dbamy o to, by pielęgnować w niej tę dziecięcą radość. Nie chcemy, by wspomnienia z dzieciństwa były przysłonięte przez chorobę. Staramy się aktywizować Adę – obecnie chodzi na balet, który także pomaga w terapii, a wcześniej trenowała nawet jiu-jitsu! Kluczowy moment w życiu Ady będzie, gdy skończy 7 lat – wtedy zapadnie decyzja, czy potrzebny jest przeszczep soczewki. Można żyć bez niej, jednak zależy to od pracy i postępów w terapii. W przypadku naszej córeczki lekarze szacują, że ma szanse, by odzyskać wzrok nawet w 90 procentach! Będzie to jednak wymagało zarówno od niej, jak i od nas dalszych nakładów pracy.  Niestety, wada naszej córci jest rzadka i nie możemy liczyć na refundację jej leczenia i rehabilitacji. Do tej pory ponieśliśmy już wiele wydatków, aby poprawić jej stan zdrowia. Dlatego każda złotówka, każde wsparcie będzie nieocenione! Prosimy, pomóżcie nam w tej walce! Rodzice Ady

8 979,00 zł ( 56.26% )
Still needed: 6 979,00 zł