Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Leon Korwel
Leon Korwel , 4 years old

Leoś od urodzenia mierzy się z wadą mózgu! Zawalczmy o jego rozwój!

Żaden rodzic nie jest gotowy, by usłyszeć od lekarza, że jego długo wyczekiwane dziecko przeżyje maksymalnie dwa lata. Nie będzie jeść, chodzić, ruszać się… Jak pogodzić się ze świadomością, że własne maleństwo, zamiast być zdrowe, urodzi się z wrodzoną wadą mózgu. Niestety, nas to spotkało! Nie mogliśmy doczekać się przyjścia Leosia na świat! Ciąża przebiegała bez komplikacji, ale w 9. miesiącu, lekarza zaniepokoiła różnica wielkości główki synka, w porównaniu do reszty jego ciała. My jednak byliśmy dobrej myśli i wierzyliśmy, że nasze dziecko urodzi się zdrowe! Niestety, tuż po urodzeniu u Leosia zdiagnozowano gładkomózgowie! Obie półkule mózgu są właściwie całkowicie gładkie, co znacznie wpływa na jego rozwój. Lekarz oznajmił, że nasz synek nigdy nie będzie sprawny… W chwili gdy to usłyszeliśmy, nasz idealny świat momentalnie się zawalił! Leon dopiero co się urodził, a my już baliśmy się o jego przyszłość!  Pierwszy rok był bardzo trudny. Jednym z następstw wady synka jest padaczka. Lekarze próbowali wyciszyć jej napady, ale nic nie pomagało… W ósmym miesiącu życia Leoś przeszedł na specjalną dietę, która miała złagodzić ataki. Poprawa była jednak widoczna dopiero po pół roku jej stosowania! Byliśmy na wielu konsultacjach u różnych specjalistów. Trudno nam było dopuścić do siebie myśl, że nasze dziecko nigdy nie będzie w pełni zdrowe. Rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację, a zarazem ciężką walkę o zdrowie Leosia! Dzięki terapii i ćwiczeniom udaje nam się w pewnym stopniu zachować sprawność synka. Najtrudniej jest jednak, gdy przychodzą napady padaczki – potrafią wręcz cofnąć wszystkie postępy! Z tego powodu, terapia momentami przypomina syzyfowe prace… Jednak my się nie poddajemy, a dla naszego dziecka zrobilibyśmy wszystko! Wiemy, że nie uleczymy Leosia, że nie istnieje lek ani operacja, która by go uzdrowiła. Jedyne, co możemy zrobić to zapewnić mu rehabilitację, jakiej potrzebuje. Chcemy walczyć o jego jak najlepsze funkcjonowanie, by było mu lżej. Tylko to nam już pozostało… Stała rehabilitacja i leczenie to konieczność, która wiąże się niestety z ogromnymi kosztami. Nasz synek rośnie, przez co cały czas potrzebuje nowego sprzętu ortopedycznego i medycznego. Sami nie będziemy w stanie zapewnić mu tego wszystkiego… Prosimy, pomóżcie nam w walce o sprawność Leosia! Rodzice Leoś - mój niegładki świat

17 224,00 zł ( 80.95% )
Still needed: 4 053,00 zł
Karolina Kosiańska
Karolina Kosiańska , 33 years old

Choroba zabrała mojej córce zbyt wiele! Nadal szukam dla Karoliny ratunku...

Walka Karoliny wciąż trwa! Moja córka jest bardzo dzielna, ale choroba nadal daje o sobie znać… Już tyle razy nam pomogliście. Moje serce matki dziękuje! Znowu jednak ośmielam się prosić o Wasze wsparcie, bo wiem, że sama nie pomogę Karolinie! Nasza historia:  Moja córka była jedną z najlepszych studentek. Jednak kilka lat temu z dnia na dzień w życiu Karoliny pojawiło się autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Choroba bezlitośnie przerwała jej studia, kazała odłożyć na bok plany oraz marzenia i w dynamicznym tempie uniemożliwiła samodzielne funkcjonowanie i zabrała dotychczasowe szczęśliwe życie.  Cztery etapy dotychczasowego leczenia pozwoliły na chwilę zahamować tę okrutną chorobę. Jednak to nie wystarczy! Lekarze z uniwersyteckiej kliniki w Ulm podjęli decyzję o włączeniu leku biologicznego. Zanim to jednak nastąpi, Karolina musi zostać poddana zabiegowi immunoadsorpcji, który zaplanowany jest na 5 kwietnia 2024 r. i wyceniony na astronomicznie wielką kwotę! Liczy się czas i błagam Was o pomoc! Dotychczasowe leczenie przyniosło pozytywne efekty, co zwiększa nadzieję! Moja córka ma szansę na zdrowe i spokojne życie! Dlatego szukam ratunku, gdzie tylko mogę! Będę walczyć póki jest nadzieja. Choć czasem już brakuje mi sił i zdrowia, nie poddam się! Jestem matką i nie mogę zostawić mojego dziecka bez pomocy! Błagam nawet o najmniejszą wpłatę!  Małgorzata, Mama Karoliny

17 196,00 zł ( 14.83% )
Still needed: 98 719,00 zł
Oliwia Kowalczyk
Oliwia Kowalczyk , 20 years old

Nowotwór złośliwy i cukrzyca rujnują zdrowie nastoletniej Oliwii! Błagam, pomóż!

Oliwia wciąż walczy z nowotworem i cukrzycą! Komórki są złośliwe, w każdej chwili mogą zaatakować inne organy – to jest jak najgorszy scenariusz! Aby tego uniknąć potrzeba ciągłej obserwacji, leków, dojazdów do specjalistów. Cukrzyca dodatkowo osłabia organizm, który i tak broni się jak może. Przed każdą kontrolą boimy się tego, co możemy usłyszeć. Nasze życie zatrzymało się w miejscu, gdy w maju 2021 roku otrzymaliśmy diagnozę cukrzycy typu I u mojej córki Oliwki. Byłam w szoku. Widziałam, że Oliwka schudła, była bardzo zmęczona, ciągle odczuwała pragnienie. W miejscowym szpitalu nie mogli nam pomóc i karetką została przewieziona do Szczecina. Poziom cukru był zwiększony siedmiokrotnie! To nie był koniec rozpoczętego dramatu. Kolejne wyniki przyniosły straszną diagnozę – nowotwór złośliwy IV stopnia. Wtedy pękłyśmy. Gdybym mogła oddać swoje zdrowie, życie za moje dzieci – zrobiłabym to bez wahania. Cały świat nam się zawalił. Bez pomocy finansowej nie damy rady. Koszty związane z leczeniem wykraczają poza nasz budżet. To jest moment, w którym muszę prosić o pomoc, bo inaczej nie poradzimy sobie. Zaczęło się leczenie onkologiczne, na które dojeżdżamy prawie 500 km w jedną stronę.  Nowotwór budzi ogromny strach samą nazwą, ale my się nie damy. Nie możemy... Agnieszka – mama Oliwki

17 195 zł
Ewa Tuhai
Ewa Tuhai , 2 years old

Mała wojowniczka kontra skutki skrajnego wcześniactwa! Wesprzyj Ewunię w walce!

Moja córeczka Ewunia, przyszła na świat w 24. tygodniu ciąży. Ważyła zaledwie 630 g – była taka malutka. Lekarze walczyli o jej życie. Niestety ze skutkami skrajnego wcześniactwa, będzie musiała się mierzyć przez jeszcze bardzo długi czas… Rola mamy jest najpiękniejszą, jaką przyszło mi przeżywać. Niestety ta wspaniała droga nie jest usłana różami, ponieważ moja córeczka jest bardzo chora. Ewa ma zatrzymany rozwój fizyczno-motoryczny, stwierdzoną retinopatię II stopnia i orzeczenie o niepełnosprawności. Oddycha przy pomocy rurki tracheostomijnej. To niesamowicie wiele, jak dla tak małego dziecka.  Nasza codzienność jest wyjątkowo trudna… Dotychczas, dzięki wparciu najbliższych, wszelkie zabiegi rehabilitacyjne były pokrywane z własnych funduszy. Niestety, na obecną chwilę nie jesteśmy już w stanie sprostać rosnącym kosztom. Rehabilitacja ma ogromne znaczenie dla dalszego rozwoju mojej córki. Ewa ma bardzo dużą szansę na prawidłowy rozwój i normalne funkcjonowanie, ale potrzebuje dalszej opieki medycznej, na którą przestaje nas stać.  Pojawiła się szansa na odbycie miesięcznego turnusu rehabilitacyjnego w centrum „Olinek” w Warszawie. Niestety pobyt w ośrodku jest potwornie drogi – kwota oscyluje w okolicy 20 000 złotych! Strach spędza mi sen z powiek. Obawiam się, że zawiodę moje dziecko i nie uzbieram sama tak ogromnej kwoty! Doszłam do momentu, gdzie jestem pod ścianą, zmuszona prosić o pomoc. Nie jest to łatwe, ale myśl, że działam dla mojej córki dodaje mi sił i motywacji. Bardzo proszę Was o chociaż najmniejszą wpłatę. Wierzę, że razem nam się uda, a Ewunia będzie mogła cieszyć się sprawnością w przyszłości! Mama Ewuni 

17 180,00 zł ( 80.74% )
Still needed: 4 097,00 zł
Maksym Hrabchak
Maksym Hrabchak , 4 years old

Maksiu kontra SMA❗️Rehabilitacja ratuje mu życie❗️

Wiadomość o chorobie synka, odebrała nam nadzieje, odebrała wiarę w to, że nasza przyszłość może wyglądać tak samo, jak przyszłość rodzin ze zdrowym dzieckiem... Od dnia usłyszenia diagnozy walczymy o Maksia. Codziennie robimy wszystko, co w naszej mocy, by powstrzymać SMA! Nasza historia zaczyna się tak jak i wiele innych tego rodzaju historii. Na samym początku nic nie wskazywało na ten dramat, który nas czeka. Diagnoza spadła na nas jak grom z jasnego nieba i w tamtym momencie miałam wrażenie, że świat wali mi się na głowę.  SMA to rdzeniowy zanik mięśni – rzadka choroba genetyczna… Maksiu cierpi na typ I, najcięższy. Choroba kawałek po kawałku niszczy mięśnie naszego synka. Nie tylko te, dzięki którym jest w stanie chodzić, czy utrzymać coś w rączkach. SMA powoduje niestety zanikanie mięśni odpowiedzialnych za oddychanie i przełykanie. Sprawia, że dziecko się dusi…  Od razu po usłyszeniu diagnozy przyjechaliśmy z Ukrainy do Polski, ponieważ tutaj nasze dziecko ma szansę żyć! W jednej chwili rzuciliśmy wszystko i przeprowadziliśmy się, aby ratować naszego ukochanego synka. Maksiu co cztery miesiące, aż do końca życia będzie otrzymywał lek, który hamuje postęp SMA. Choroba dziecka jest dla rodzica potwornym doświadczeniem. Bez leczenia ta choroba to po prostu wyrok śmierci. Dzięki rehabilitacji rozwój choroby udało się znacznie spowolnić. To ogromny progres i chcielibyśmy kontynuować rehabilitację... Ale nie mamy środków! Jak mam spojrzeć w pełne nadziei oczy mojego dziecka i odebrać mu ją jednym „nie dałam rady"? Nie mogę mu tego zrobić. Pomoc tysięcy osób o dobrych sercach już nam pomogła i teraz znów jest niezbędna, by Maksio miał szansę na dalszą rehabilitację. Wiemy, że nie możemy się poddać. Będziemy bardzo wdzięczni wszystkim troskliwym ludziom za pomoc, która teraz jest bardzo potrzebna. Rodzice Maksyma ➡️ Facebook – Maksym kontra SMA1 tustolica.pl: Trwa zbiórka dla Maksyma z Wawra. Chłopiec cierpi na rdzeniowy zanik mięśni

17 170,00 zł ( 41.65% )
Still needed: 24 054,00 zł
Leon Zub
Leon Zub , 12 years old

Ratujemy sprawność Leona – guz mózgu sprawił mu już wystarczającą krzywdę❗️

Dziękujemy wszystkim, którzy zechcieli pomóc nam podczas poprzedniej zbiórki dla Leonka! To dzięki Waszemu wsparciu Leo jest po operacji rekonstrukcji stóp metodą Evansa, przedłużeniu mięśni prawej łydki oraz ostrzyknięciu botuliną! Dziękujemy! Teraz czeka nas długa i intensywna rehabilitacja. Przed nami ciężki czas, ale musimy dać radę. Z Wami to może się udać! Nasza historia: Synek urodził się zdrowy, ale to, co wydarzyło się kilka miesięcy później, na dobre zrujnowało jego zdrowie!  Stan naszego Leona pogorszył się niespodziewanie, z dnia na dzień. Po wykonaniu szczegółowych badań lekarze stwierdzili guza mózgu – zwojakoglejaka – oraz padaczkę objawową! Choć nowotwór udało się powstrzymać, skutki są bardzo dotkliwe! W wyniku w sumie 3 operacji Leoś doznał prawostronnego niedowładu, który wymaga wieloletniej i systematycznej rehabilitacji. Doszło do porażenia nerwu twarzowego oraz oka po prawej stronie. Leoś cierpi na opóźnienie rozwoju. Jesteśmy pod stałą opieką lekarzy specjalistów, w tym neurologa i okulisty, ortodonty, ortopedy.  Dzisiaj Leo jest już po rekonstrukcji stóp. Efektem zabiegu jest rozluźnienie ostrzykiwanego mięśnia prawego biodra oraz prawej ręki, co nie było wcześniej zaplanowane, ale wyszło podczas analizy chodu i wizyty przedoperacyjnej z lekarzem. Aby praca nie poszła na marne, synek potrzebuje intensywnej rehabilitacji ręki toksyną botulinową. Wymaga również nowych ortez do stóp i ręki. To wszystko wciąż narastające koszty, na które nie byliśmy w całości przygotowani. Operacja to ogromny krok w walce o sprawność Leo, ale to wciąż zaledwie początek. Intensywna rehabilitacja zweryfikuje ostateczne efekty, dlatego bardzo prosimy, nie zostawiajcie nas teraz! Bądźcie dalej wsparciem, które poprowadzi naszego synka ku zdrowej, sprawnej przyszłości! Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą podarowaną złotówkę! Rodzice Leona ➡️ Facebook

17 160,00 zł ( 40.32% )
Still needed: 25 394,00 zł
Bogusława Niepsuj
Bogusława Niepsuj , 57 years old

Pomóż cofnąć skutki UDARU❗️Potrzebne wsparcie 🚨

Tego dnia mama zajmowała się swoimi wnukami – czuła się dobrze, nic nie zapowiadało, że wydarzy się tragedia, która na zawsze odmieni nasze życie. Mama uwielbiała spędzać czas z wnukami, bawić się z nimi, zajmować. Niestety z chwili na chwilę zaczęła zachowywać się coraz dziwniej. Jej wnusio powiedział dziadkowi, że „babcia chodzi od salonu do kuchni i nie odzywa się do mnie, chyba się obraziła”...  Tata zadzwonił do mnie i powiedział, że z mamą dzieje się coś złego. Ten telefon zapamiętam do końca życia. Kontakt z mamą stopniowo się pogarszał. Niezwłocznie zawiadomiliśmy karetkę, ale zanim zdążyła przyjechać – wiedzieliśmy już, co się dzieje. Nasza mama doznała udaru niedokrwiennego mózgu. Natychmiast została przetransportowana do szpitala, w którym spędziła dwa miesiące. Po trzech tygodniach została przeniesiona na inny oddział, ale nadal nie była na tyle świadoma, byśmy mogli zabrać ją do domu. Po pewnym czasie była już możliwość przetransportowania mamy do ośrodka rehabilitacyjnego, w którym znajduje się do dziś. Intensywnie ćwiczy, dzięki czemu nauczyła się siadać z łóżka na wózek, samodzielnie jeść i odpowiadać. Jest w stanie wymówić jedynie kilka słów, ale to i tak napawa nas ogromną nadzieją i potwierdza, że rehabilitacja przynosi efekty! Niestety mama ma jeszcze problemy z przełykaniem i wiele elementów, nad którymi musi pracować. Nie możemy pozwolić na nawet chwilowe przerwanie rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna… Nasza mama przed udarem była wspaniałą, pracowitą osobą. Kilka dni przed tym wydarzeniem była jeszcze w pracy. Nie pozwól, by utraciła swoje dotychczasowe życie, które tak kocha. My bardzo kochamy ją i zrobimy wszystko, by odzyskała sprawność i do nas wróciła. Pomożesz? Dzieci, mąż, najbliżsi Bogusi

17 135 zł
Edyta Ksiąg
Urgent!
9 days left
Edyta Ksiąg , 51 years old

W Polce lekarze nie dają Edycie szans na zdrowie - jesteś moją jedyną nadzieją❗️

To był maj 2021 roku. Miesiąc, w którym wszystko się zaczęło. Miesiąc, w którym musiałam porzucić dotychczasowe życie, przewartościować swoją codzienność. Nic mnie nie bolało, nie miałam żadnych objawów, po prostu poszłam na badania profilaktyczne. Zdiagnozowano złośliwego raka piersi. Gdy usłyszałam diagnozę, życie obróciło mi się do góry nogami. Nigdy nie zapomnę tych pierwszych dni. Paraliżujący strach, niepewność, uczucie, jakby grunt zupełnie usuwał mi się spod nóg. Nie wiedziałam, co dalej, jak walczyć, co robić. Jednak niemalże od razu paraliżujący szok musiałam zamienić na ogromną siłę i determinację. W końcu muszę pokonać nowotwór. Muszę żyć. Nowotwór piersi to trudny przeciwnik. Szybko daje przerzuty, odbiera siłę, nie pozwala normalnie funkcjonować. Już zakończyłam leczenie chemią, ale nie dano mi żadnej nadziei na wyleczenie. Jestem bardzo słaba, bolą mnie kości. Nie mogę pracować. Moim życiem było gospodarstwo przekazywane w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Przez 30 lat mojego życia tylko ono się liczyło. Wszyscy pracowaliśmy jak równy z równym. Mimo że teoretycznie jestem w sile wieku, nie daję rady, nie mogę dźwigać, a opary, które unoszą się na gospodarstwie, czyli m.in. azot są dla mnie bardzo szkodliwe.  Gdy pytam lekarzy o moje rokowania, rozkładają ręce, nie potrafią odpowiedzieć. Kiedy słucham rozmów innych pacjentów, wiedzą, czego mogą się spodziewać, ja nie wiem. Mój złośliwy nowotwór jest nieprzewidywalny. Ta niepewność wyczerpuje i odbiera nadzieję, ostatnie jej promyki… Mam dla kogo żyć. Dla męża, dzieci, przyszłych wnuków. Tak bardzo chcę żyć, zająć się domem, wrócić do pracy. Te miesiące walki dobijają. Nie chcę pokazywać mojego bólu, braku sił, ale powoli rozpadam się od wewnątrz.  Czytałam i słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat leczenia w klinice Vorreiter-klinik w Niemczech. Nie zamierzam się poddać. Mam ogromną nadzieję, że podjęcie się leczenia w tej klinice da mi światło nadziei na wyjście z tej choroby. Jednak mimo pomocy rodziny nie stać mnie na nierefundowaną terapię. Dlatego zgłaszam się do Ciebie o pomoc.  Wiem, że sama nie dam rady. Nie stać mojej rodziny na tak kosztowne leczenie. Możesz dać mi nadzieję i szansę na dłuższe życie. Podarować więcej czasu. Proszę, pozwól mi żyć, pozwól mi zawalczyć! Edyta

17 131,00 zł ( 4.67% )
Still needed: 349 359,00 zł
Sebastian i Rafał Szajek
Sebastian i Rafał Szajek , 19 years old

Choroba synka, ciężki wypadek taty❗️Los zadaje tej rodzinie cierpienie ciężkie do udźwignięcia...

Ile tragedii szykuje dla nas los? Ile jeszcze dramatów będziemy w stanie unieść? Najpierw choroba syna... Sebastian patrzy, ale nie widzi, otwiera usta, ale nie mówi, ma nogi, ale nie chodzi… Żyje we własnym świecie. Na wózku. W ciszy i ciemności.  Opieka nad niepełnosprawnym synem jest ciężka, ale to nie koniec tego, co zgotował nam los. Tata Sebastiana, Rafał, w 2010 roku przeżył wypadek drogowy... Doznał szeregu obrażeń. Skutki odczuwa do tej pory. Co gorsza, przybierają one na sile... Sebuś Sebastianek miał przyjść na świat 7 lipca. Urodził się 30 maja. Za wcześnie… Nikt nie przeczuwał tragedii. Nikt nie był na nią przygotowany. Ja najmniej… W wyniku wcześniejszego porodu synek miał wylew krwi do mózgu. Doszło do nieodwracalnego uszkodzenia… Utraty wzroku, umiejętności mowy, porażenia rączek i nóżek. Kiedy wychodziliśmy ze szpitala, miałam jeszcze nadzieję, że to wszystko się jeszcze cofnie, odwróci, odmieni. Niestety tak się nie stało. Mój syn nie widzi, nie mówi, jego niepełnosprawność jest na tyle głęboka, że nawet jeśli zrobiłabym dla niego wszystko, to wciąż będzie za mało... Rano budzę synka, zmieniam pieluszki, myję go, ubieram, przenoszę na wózek inwalidzki, karmię. Jestem przy nim cały czas. Sebastian wymaga rehabilitacji mimo tego, że nigdy nie będzie chodzić… Trzeba jednak pracować nad wzmocnieniem jego mięśni. Dzieci na wózkach często mają problemy z kręgosłupem, ich mięśnie wiotczeją… Pracujemy nad tym, by usprawnić Sebusia ruchowo, by było łatwiej się nim zajmować… Staramy się też robić wszystko, by pomóc mu nawiązać kontakt ze światem. Czy jego choroba to najgorsze, co nas spotkało? Niestety nie. Rafał 2010 okazał się dla nas tragicznym rokiem... 13 września to najgorszy dzień w naszym życiu. Rafał nie wrócił do domu. Sebuś miał wtedy 5 lat. Okazało się, że doszło do wypadku... Niewiele brakowało, bym została wdową. Rafał był na stole operacyjnym, walczył o życie... Doznał szeregu obrażeń, miał pękniętą śledzionę, rozerwane jelita, wstrząs septyczny, był niewydolny oddechowo. W szpitalu przebywał 5 miesięcy. Cudem przeżył... Niestety, bezpowrotnie stracił zdrowie. Jest niepełnosprawny. Od tego czasu nasze życie to ciągłe szpitale, kolejne operacje, nawracające dolegliwości. Konsekwencje tych urazów mąż odczuwa do dziś. Leczenia i rehabilitacji potrzebuje nie tylko mój synek, ale także jego tata. Jestem samą z dwójką niepełnosprawnych osób. To krzyż, który dźwigamy każdego dnia... Staram się, jak mogę, jednak trudne czasy powodują, że jest nam ciężko. I mąż, i syn potrzebują wsparcia. Muszę prosić o pomoc... Głęboko wierzę w to, że na świecie są dobrzy ludzie, tacy, którzy wiedzą, co to znaczy bezinteresowne wsparcie. Bardzo proszę o pomoc, nasza sytuacja jest naprawdę trudna... Grażyna, mama Sebastiana  

17 124,00 zł ( 17.49% )
Still needed: 80 749,00 zł