Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jacek Oleszczuk
Jacek Oleszczuk , 55 years old

Straszny wypadek prawie odebrał Jackowi życie! Pomóż mu wrócić do żony i synka!

W jeden dzień nasze życie zupełnie się zmieniło... 18 października 2023 roku mój mąż Jacek i ja braliśmy udział w wypadku samochodowym. Mnie udało się wyjść ze szpitala dość szybko, ale mąż spędził tam o wiele więcej czasu... Sam… Wypadek był bardzo poważny. W jego trakcie Jacek doznał ciężkiego urazu głowy. Trafiliśmy do niemieckiego szpitala, gdzie mąż walczył o życie. Przeszedł kilka operacji mózgu, a lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną. Mój stan również nie był najlepszy. Przeszłam wstrząśnienie mózgu oraz uraz obojczyka, który wymagał operacji. Przez połamane żebra bolało mnie dosłownie wszystko. Choć bardzo chciałam zostać przy Jacku, musiałam wrócić do domu, kiedy tylko mój stan uległ poprawie. W Polsce czekał na mnie nasz niepełnoletni synek… Droga do domu była niezwykle bolesna. Bardzo martwiłam się o męża. W głowie kłębiły się tysiące myśli. Chciałam być blisko, by się nim opiekować. Wiedziałam, że jest w dobrych rękach, jednak stres nie opuszczał mnie na krok. Kiedy przekroczyłam próg domu zrozumiałam, jak wiele się zmieniło. Czułam, jak bardzo mi go brakuje. Jacek jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Świadomość, że mogłam go stracić, była niezwykle bolesna. Wiadomość o wybudzeniu go ze śpiączki bardzo podbudowała mnie na duchu. Po zakończonym leczeniu za granicą zaistniała konieczność przewiezienia go do kraju oraz znalezienia odpowiedniego ośrodka rehabilitacyjnego. Niestety, stan zdrowia męża nie pozwala jeszcze na samodzielne funkcjonowanie, a specjalistyczne ćwiczenia są jedyną szansą na uzyskanie jego sprawności. Aktualnie Jacek ma problem z najprostszymi, niezbędnymi do zwyczajnego życia czynnościami. Trudno było mi znaleźć ośrodek, który przyjąłby pacjenta z rurką tracheostomijną. Na szczęście się to udało, jednak koszt jego pobytu znacznie przewyższa nasz domowy budżet. Przed mężem długa droga powrotu do zdrowia. Jacek przyzwyczaja się do nowego miejsca i ćwiczy z terapeutami. Bardzo go kocham. Zamierzam walczyć o jego sprawność każdego dnia. Będę bardzo wdzięczna za wszelką formę wsparcia. Z góry bardzo dziękuję za każdą złotówkę! Zofia

20 740 zł
Jolanta Czepek
Jolanta Czepek , 72 years old

Zamiast cieszyć się z narodzin wnuczki – Jolanta walczyła o życie w szpitalu! Pomocy!

Odwiedziny u córki w Hiszpanii z okazji Świąt Bożego Narodzenia i radość z narodzin wnuczki 30 grudnia szybko przerodziły się w koszmar, który trwa do dzisiaj. Wieczorem tego dnia moja mama, pełna radości, postanowiła położyć się spać… Niestety, nagle straciła równowagę i spadła z pierwszych kilku schodów… Mama uderzyła się w głowę, straciła przytomność i mnóstwo krwi… Natychmiast wezwaliśmy karetkę, by ratować mamę. Do dzisiaj mamy przed oczami krew, która wypływała stróżkami z jej rozciętej głowy… Badania przeprowadzone w szpitalu ujawniły rozległy uraz czaszkowo-mózgowy. Życie mamy było zagrożone, trzeba było operować natychmiast!. Dwa krwiaki na mózgu i złamanie podstawy czaszki sprawiły, że lekarze musieli podjąć trudną walkę o jej życie. Po operacji przez ponad dwa tygodnie była w śpiączce. Lekarze robili wszystko, co mogli, by ustabilizować jej parametry życiowe. Na szczęście badania wykonane w styczniu, nie wykazały poważnych uszkodzeń aksonalnych mózgu. Obecnie mama została wybudzona, ale przed nią długa i ciężka droga do odzyskania sprawności, choćby częściowej. Będzie to trudna batalia o rzeczy najprostsze – samodzielne jedzenie, chodzenie i mówienie… Dzisiaj przebywa pod opieką lekarzy w Tarragonie. Jej stan nie pozwala na bezpieczny transport kołowy do Polski, a lotniczy jest niemożliwy z uwagi na wiele trudności zdrowotnych i finansowych. Serdecznie prosimy o wsparcie finansowe, które pomoże nam pokryć koszty leczenia i rehabilitacji naszej ukochanej mamy, żony i babci. Każda złotówka się liczy, a Wasza hojność będzie ogromnym wsparciem w tej trudnej chwili. Dziękujemy z całego serca za wszelką pomoc i modlitwy za powrót Jolanty do zdrowia. Rodzina Jolanty  

20 704 zł
Helena Sobańska
Helena Sobańska , 4 years old

Rehabilitacja na wagę złota! Helenka potrzebuje Twojej pomocy!

Przyjście Helenki na świat wprowadziła w nasze życie wiele radości i koloru. Bardzo cieszyliśmy się z rozpoczęcia nowego rozdziału w naszym życiu. Niestety, pierwsze chwile córeczki na tym świecie były naprawdę trudne. Helcia urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, pęcherzem neurogennym oraz niedowładem w nóżkach. Już w dniu narodzin przeszła plastykę przepukliny. Po kolejnych 3 tygodniach życia przeszła zabieg zastawki komorowo-otrzewnej.Był to niezwykle ciężki etap naszego życia. Pierwsze dni zostały pozbawione przytuleń, trzymania w objęciach i pełnej opieki. Ze złamanymi sercami czekaliśmy na kolejne diagnozy, badania i konsultacje…  Helenkę czeka ciążka, kosztowna rehabilitacja oraz liczne wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne. W tym momencie to od nas zależy, by w przyszłości była jak najbardziej sprawna. Taka świadomość przy realnych możliwościach jest niezwykle trudna. Z tego miejsca zwracamy się o pomoc, dzięki której walka o sprawność naszej córeczki nie stanie w miejscu. Dzięki wsparciu będziemy mogli kontynuować rehabilitację i trwać w nadziei o bezpieczną przyszłość naszej Helenki.Dzisiaj koszmarnym wspomnieniom ustępuje uśmiech córeczki i jej piękne, wpatrzone w nas oczka. Patrząc na nią nie możemy zaprzepaścić żadnej szansy na rozwój jej potencjału. Rodzice

20 680,00 zł ( 29.99% )
Still needed: 48 257,00 zł
Rafał i Marcin Krawczyk
Rafał i Marcin Krawczyk , 27 years old

DMD zabija po kolei moich braci – błagam, pomóż!❗️

Byliśmy piątką rodzeństwa… Niestety okrutny los nie pozwolił nam żyć szczęśliwie razem. Wszyscy moi bracia chorowali na Dystrofię Mięśniową Duchenne’a – dwóch z nich pokonała choroba. Całą rodziną walczymy teraz o godne życie Marcina i Rafała! Dystrofia Mięśniowa Duchenne’a to rzadka choroba genetyczna, która osłabia wszystkie mięśnie w ciele. Marcin i Rafał od lat muszą poruszać się na wózkach inwalidzkich, a w ostatnim czasie choroba coraz bardziej postępuje. 6 lat temu Marcin złapał pozornie niegroźną infekcję, która jednak zasiała spustoszenie w jego organizmie. By ratować jego życie, trzeba było podłączyć go do respiratora. Kilka tygodni temu ten koszmar spotkał także Rafała. W szpitalu przeprowadzono tracheostomię i on również jest wentylowany mechanicznie.  Ciężar pielęgnacji Marcina i Rafała spoczywa na moich rodzicach… Odejście dziecka to niewyobrażalna tragedia, a moich rodziców spotkało to już dwa razy. Razem z nimi obserwuję, jak choroba podstępnie niszczy zdrowie moich braci i w końcu prowadzi ich do ŚMIERCI! Marcin i Rafał są pod opieką hospicjum domowego, dzięki czemu nie muszą mieszkać w ośrodku opiekuńczym. Pilnie jednak potrzebujemy wsparcia wykwalifikowanych asystentów osób z niepełnosprawnością – specjalistów, którzy odciążą moich rodziców w opiece. Niezbędna jest też pomoc w zakupie odpowiednich opatrunków i leków na odleżyny, z którymi boryka się Rafał.  Marzymy, żeby Marcin i Rafał mieli jak najlepszą opiekę i by mogli godnie żyć. Choroba jest nieubłagana, ale musimy zawalczyć o komfort i jak najdłuższą sprawność moich braci. Błagamy, pomóżcie!  Małgorzata, siostra

20 680 zł
Aleksander Miller
Aleksander Miller , 9 years old

Samotna walka o życie dziecka! Pomóż Olusiowi pokonać nowotwór!

Choroba zaczęła się, kiedy Oluś miał zaledwie 4 miesiące. Mijający czas nie poprawia sytuacji - jak grad spadają na nas złe informacje i kolejne diagnozy. Wiotkość krtani, dziecięce porażenie mózgowe, a w momencie kiedy myślałam, że nic gorszego nas już nie spotka - lekarze poinformowali nas o kolejnej chorobie - nowotwór. Mój synek nie skończył jednej walki, a już zaczynał następną. Nie mam słów, by opisać to, co przeszło moje dziecko w ciągu zaledwie kilku lat życia. Ze strachem patrzę przyszłość, ale jak niczego trzymam się nadziei…  Był jeszcze taki maleńki, kiedy choroba zaatakowała po raz pierwszy. Pobyt w szpitalu, ogromny stres i niepewność jutra… Wtedy nie byłam w stanie przewidzieć, że w przyszłości kolejne szpitalne oddziały poznam aż nazbyt dobrze.  Jako pierwsza została stwierdzona wiotkość krtani, która skomplikowała żywienie mojego dziecka. Do dziś każdy przygotowany dla niego posiłek musi być dokładnie zblendowany. Nawet niewielka cząsteczka pokarmu może oznaczać ryzyko zadławienia lub uduszenia. Nie zdążyłam do końca przejść do porządku dziennego związaną z tą diagnozą, a już w 2016 roku usłyszałam, że mój synek cierpi na Dziecięce Porażenie Mózgowe Czterokończynowe. U Olusia widać to niemalże na pierwszy rzut oka - ma zniekształconą twarz, jest niepełnosprawny i niesamodzielny. On nie jest w stanie nawet utrzymać zabawki w rączce…  Kiedy zaczęłiśmy terapię i zajęcia ze specjalistami byłam przekonana, że największe przeszkody już za nami. Wierzyłam, że wyjdziemy na prostą. Niestety, to trwało tylko chwilę - w czerwcu 2021 roku u mojego synka zdiagnozowano złośliwego raka nerki. Świat znów runął… Zagrożenie okazało się aż nazbyt realne!  Oluś wymaga całodobowej opieki i wsparcia w wykonywaniu codziennych czynności. Niestety, samodzielne wychowywanie jego i rodzeństwa, to dla mnie ogromne wyzwanie. Organizacja codzienności i rosnące wydatki to problemy, z którymi borykam się każdego dnia. Wiem, że walczę o najwyższą stawkę, dlatego nie mogę się poddać ani na chwilę. Dla nas każdy element ma ogromne znaczenie - każdy z nich może zadecydować o przyszłości i sprawności Olusia.  W tym momencie mój synek przyjmuje chemioterapię, na którą dojeżdżamy wiele kilometrów. Następnego dnia zwykle Oluś nie chce jeść  i bardzo cierpi, ale w ciągu kilku kolejnych wraca do sił. Czasem patrzy na mnie i mam wrażenie, jakby chciał mi wiele przekazać. Choroba odebrała mu możliwość komunikacji. Czasem mam wrażenie, że dzieli nas mur. Chciałabym wiedzieć, czy coś go boli, czy się boi. Niestety, prawdopodobnie nigdy nie usłyszę od niego ani słowa… Ta świadomość łamie mi serce na milion kawałków!  Najgorsze jest to, że na zabezpieczenie przyszłości Olusia potrzebuję środków, których nie mam i nie jestem w stanie zdobyć. Sama prowadzę gospodarstwo, a pod opieką mam czwórkę dzieci. Choroba Olka wiąże się dla mnie z wieloma wyzwaniami. Muszę zapewnić mojemu dziecku dojazd na chemioterapię, stałą rehabilitację, leki i suplementy oraz specjalną dietę podporządkowaną cukrzycy. Potrzebuję Twojej pomocy, by zapewnić mojemu dziecku możliwość walki o zdrowie i życie!  Od wielu lat żyjemy w cieniu choroby. Dla nas najmniejszy gest wsparcia to ogromna szansa, dlatego proszę - nie odkładaj pomocy na później - daj Olusiowi szansę na przyszłość bez cierpienia! 

20 653 zł
Kasia Tępowska
Kasia Tępowska , 40 years old

Moje życie to ciągły ból i cierpienie... Pomóż mi!

Całe moje życie to powracający ból i cierpienie. Mam 39 lat i odkąd pamiętam, moje ciało jest barierą, która uniemożliwia mi spełnianie marzeń. Uciekam w świat książek, ale marzę o tym, by zacząć normalnie żyć! Wszystko zaczęło się niewinnie. Miałam jedenaście lat i bolał mnie palec u stopy. Nikt się nie przejmował, bo jak to dziecko, mogłam uderzyć się na lekcjach WF-u czy podczas zabawy. Ból jednak nie ustępował i rozprzestrzeniał się dalej na całą stopę. Tak trafiłam na oddział reumatologii dziecięcej. Po miesiącu usłyszałam diagnozę: reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). I choć od tego momentu minęło wiele lat, medycyna wciąż nie zna leku na moją chorobę. Dodatkowo moje RZS jest lekooporne. Pierwszą endoprotezę biodra wstawiono mi, gdy miałam zaledwie 18 lat. Później przeszłam trzy kolejne operacje: na drugie biodro i oba kolana oraz wiele innych zabiegów. To jednak nie koniec moich zmagań z ciałem. Mam wiele chorób współistniejących, które utrudniają mi życie. To osteoporoza czy zapalenie błony naczyniowej oka, spowodowane lekami i samą chorobą. Przez to musiałam przyjmować zastrzyki w oko. Widzę jakby przez mgłę, żadne okulary nie pomogą… Jestem pod stałą opieką reumatologów, konieczna jest ciągła rehabilitacja. RZS to choroba, która wykańcza. Człowiek jest ciągle koszmarnie zmęczony. Od tego nie ma odpoczynku, nie ma ucieczki. Mało kto potrafi to zrozumieć… Przez to wiele w życiu straciłam. Nigdy nie podjęłam pracy zawodowej, bo jest to fizycznie niemożliwe. Skończyłam ekonomię. Bardzo lubiłam studiować, ale byłoby to niemożliwe, gdyby nie koleżanki, które woziły mnie zajęcia i bardzo wspierały. Moją ucieczką od cierpienia są książki. Zatracając się w literaturze, mogę być, kimkolwiek zechcę, w ciele, które mnie nie niszczy. To tam przeżywam wszystko, na co nie pozwala mi rzeczywistość. Żeby choć trochę sobie ulżyć w prawdziwym życiu, muszę się rehabilitować. Najlepiej codziennie. NFZ proponuje bardzo rzadkie terminy i nie zawsze zajęcia dobrane są pod moje potrzeby, a prywatne wizyty kosztują… Sama nie jestem w stanie ich opłacić. Siostra i mąż wspierają mnie, jak tylko mogą, są moimi powiernikami i najlepszymi przyjaciółmi, ale potrzeby cały czas rosną. Nie dajemy już rady… Proszę o pomoc! Kasia

20 620,00 zł ( 20.83% )
Still needed: 78 326,00 zł
Przemysław Piątek
Przemysław Piątek , 53 years old

W Dzień Ojca usłyszał, że umiera! Pomóż Przemkowi – nie ma już czasu do stracenia!

U taty dokładnie w Dzień Ojca wykryto czerniaka! Jak się później okazało – z przerzutami do węzłów chłonnych. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie! Po szeregu badań i konsultacji dostaliśmy wiadomość, że potrzebna jest pilna operacja usunięcia guza z nosa oraz trzech guzów przerzutowych z węzłów chłonnych, gdyż w wyniku biopsji rak może dostać się do krwioobiegu i roznieść po całym organizmie. Niestety – terminy są powalające, a trwający obecnie sezon urlopowy nie pozastawiają złudzeń, a nasz lekarz onkolog ocenił czas jako „bardzo późny” i podtrzymuje, że operacja potrzebna jest na JUŻ! Po konsultacji z chirurgami onkologicznymi otrzymaliśmy kosztorys operacji opiewający na sumę 70 000 zł. Ta informacja ścięła nas z nóg, ponieważ nie tak wysokiej kwoty w ciągu kilku dni nie jesteśmy w stanie zdobyć. A nie będzie to koniec leczenia, gdyż po operacji tatę czeka konsultacja z onkologiem odnośnie dalszego leczenia – prawdopodobnie chemioterapii albo immunoterapii. Sama konsultacja to koszt 600 zł nie licząc kosztów dojazdu (prawie 500 km w jedną stronę). Przed nami finansowo, a przede wszystkim emocjonalnie ciężka i trudna droga, ale jako rodzina zrobimy wszystko, żeby umożliwić tacie jak najlepsze dla niego leczenie. Prosimy Was z całego serca o pomoc! Będziemy wdzięczni za wszelkie okazane wsparcie. Rodzina Przemka

20 615,00 zł ( 27.68% )
Still needed: 53 853,00 zł
Franuś Kublik
Urgent!
Franuś Kublik , 16 months old

Dzielny Franio udowodnił, że nie podda się w walce o życie❗️Wesprzyjmy go❗️

Kiedy inni słyszą, że nasz Franio zmaga się z Zespołem Edwardsa, patrzą smutno i ze współczuciem. To poważna choroba, która nie pozostawia wiele nadziei na życie. Ale Franio nie poddał się. Pokazał, że nie zamierza łatwo dać za wygraną. Jest jak ostatni Mały Wojownik, stojący mężnie na polu bitwy o własne zdrowie. O chorobie dowiedzieliśmy się jeszcze podczas ciąży. Usłyszeliśmy, że Franio urodzi się martwy, ale na szczęście tak się nie stało. Dziś po desperackiej walce synek jest roześmianym, wesołym dzieckiem. Chociaż bardzo chorym. Przez ten czas krążyliśmy między domem, szpitalem i hospicjum. Ćwiczymy każdego dnia, staramy się o jak najlepsze warunki, chociaż nie jest łatwo. Ciężka i nierokująca choroba Frania sprawia, że czasem musimy postarać się o wiele bardziej. To jak rozwija się Franio i to, że wciąż walczy, zdarza się w Zespole Edwardsa bardzo rzadko. Niestety, w przypadku poważniejszych powikłań możemy nie otrzymać pomocy. Dlatego nie możemy do tego dopuścić! Rehabilitacja to mus. Bez niej będzie postępowało podwyższone napięcie mięśniowe i przykurcze. Tak samo ważne są specjalistyczne sprzęty, by wspomagać Franiulka w jego zmaganiach. Ale tak jak jest szansa, byśmy nie musieli sami kupować sprzętów, tak rehabilitacja na pewno będzie do opłacenia. Mimo własnych trudności staraliśmy się wspierać innych, którzy zmagają się z poważnymi chorobami. Ale teraz sami potrzebujemy pomocy. Od urodzenia walczymy, by Franio był z nami jak najdłużej. Radzi sobie, ma ogromną wolę życia, ale to nie wystarczy bez rehabilitacji. Całą rodziną chcemy mu ją zapewnić, jak najbardziej pomóc i ułatwić codzienność.  Pomóżcie nam stać obok Frania na tym polu bitwy o życie. Rodzice

20 587 zł
Iga Gawecka
Iga Gawecka , 7 years old

Walczymy o słuch i uszko Iguni! Pomóż, prosimy...

Igunia czasem staje przede mną i pyta mnie: “Mamo, dlaczego wszyscy mają dwa duże uszka, a ja mam tylko jedno małe?”. Jest coraz większa i coraz więcej rozumie. Przez wrodzoną wadę Iga nie słyszy na lewe ucho – ma niewykształconą małżowinę uszną i zamknięty kanał słuchowy. Co to w praktyce oznacza? Jednostronny niedosłuch ciągnie za sobą szereg dodatkowych utrudnień w rozwoju... Iga taka się urodziła – po porodzie usłyszałam od lekarza, że aby ratować jej słuch, konieczny będzie szereg operacji. Diagnoza? Mikrocja lewostronna i niedosłuch. Od tych słów rozpoczęła się nasza walka. Dzisiaj Iga ma trzy latka. Wada sprawia, że nie potrafi zlokalizować źródła dźwięku. To dla niej duże zagrożenie, bo co jeśli nie zauważy przez to nadjeżdżającego samochodu? Boję się o nią – nie mogę przestać myśleć o tym, jak wiele niebezpieczeństw może ją spotkać. Oprócz tego jest jeszcze jedno – wygląd. Ja kocham Igunie taką, jaka jest –  całym matczynym sercem. Niestety wiem, że w przyszłości mogą ją spotkać negatywne komentarze albo pytania. Ludzie bywają czasem okrutni w swoich ocenach… Leczenie w Polsce jest długie i składa się z kilku operacji. Rekonstrukcje ucha są przeprowadzane dopiero około 10 roku życia dziecka, a Iga skończyła dopiero 3 latka. Pozostaje więc kilkuletnie oczekiwanie na operację, a w tym czasie nasza córeczka nie będzie mogła się rozwijać, jak jej rówieśnicy. Już teraz wada uszka znacznie utrudnia jej rozwój... Pojawiła się jednak szansa operacji w USA, gdzie zabiegi wykonywane są już u 3-letnich dzieci. Podczas tylko jednej operacji wykonywana jest rekonstrukcja małżowiny usznej oraz otwarcie kanału słuchowego lub wszczepienie implantu Baha. Niestety koszt takiej operacji to kilkaset tysięcy złotych – ogromna kwota, której sami nie mamy. Obecnie czekamy na szczegółowy kosztorys ze Stanów, ale środki chcemy zacząć zbierać już teraz. Dla Igi to szansa na normalne życie pełne dźwięków.  Prosimy, pomóż nam ratować zdrowie Igi... Rodzice

20 586,00 zł ( 7.13% )
Still needed: 267 924,00 zł