Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzia Mosiej
Zuzia Mosiej , 12 years old

"Tatusiu, czy ja też będę kiedyś chodzić?". Walczę o przyszłość mojej córeczki!

Wiele lat ciężkiej pracy przepadnie, jeśli Zuzia nie zostanie poddana operacji! Na tym etapie nie możemy się poddać, córeczka wycierpiała już tak wiele... _____ Kiedy przyszła na świat w 2011 roku nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Wyglądała jak calineczka, ważyła tylko nieco ponad kilogram... Baliśmy się, maluszki pojawiające się na świecie tak wcześnie, czyli w 28 tygodniu ciąży często zmagają się z dużymi problemami. Nie myliliśmy się, Zuzia przyszła na świat skrajnie niedotleniona, a pierwsze dni zamiast w ramionach kochających rodziców spędziła w otoczeniu rurek i kabli w szpitalnym inkubatorze. Jedno z karmień niemalże zakończyło się tragedią… zachłystowe zapalenie płuc i ponowne niedotlenienie doprowadziło do konsekwencji, z którymi będziemy musieli borykać się już zawsze…  Przez pewien czas lekarze powtarzali, że Zuzia będzie rozwijać się nieco wolniej, że wcześniactwo odciśnie na niej swoje piętno. Żyliśmy nadzieją, że to minie, że z czasem wróci do normy… Nadzieja, której się trzymaliśmy okazała się złudna. Pogarszająca się sytuacja naszej córeczki powodowała, że znów poczuliśmy strach. Poszukiwanie pomocy zdawało się przedłużać w nieskończoność. W końcu trafiliśmy na specjalistów, którzy zaproponowali pomoc, to oni zdiagnozowali u Zuzi mózgowe porażenie dziecięce.  Właśnie wtedy, w momencie przekazania diagnozy rozpoczęła się nasza walka o przyszłość Zuzi. Córeczka niebawem skończy 9 lat, a my wciąż prowadzimy nierówną walkę, rehabilitacja trwa nieprzerwanie od lat, a jednak wciąż bardzo jej potrzebujemy. Najtrudniejsza jest świadomość, że bez operacji większość ćwiczeń przynosi mniejszy efekt niż oczekiwaliśmy.  Zuzia mimo intensywnej pracy wciąż może jedynie pełzać albo przemieszczać się na czworaka. Na pytania "Tatusiu, czy ja też będę kiedyś chodzić?" zaczyna brakować mi odpowiedzi... Nie wiem, co mówić, by Zuzia nie poczuła się oszukana. Jej sprawność zależy od tego, czy zbierzemy ogromną kwotę na leczenie w Paley European Institute. To tam lekarze zauważyli i wyjaśnili nam, że kości Zuzi rosną, ale mięśnie i ścięgna za nimi nie nadążają, stąd komplikacje. Co mówić dziecku, jak zapewniać, że jeszcze wszystko może się zmienić, skoro nie mamy pewności? Potrzebujemy całej armii dobrych ludzi! Osób, którym cierpienie dziecka nie jest obojętne… Zuzia tak bardzo czeka na możliwość spojrzenia na świat z innej perspektywy, a ja choć zrobiłbym wszystko, nie jestem w stanie uzbierać tej kwoty. Proszę, stańcie z nami do tej walki! Czasem mam przed oczami pierwszy krok Zuzi, czasem wyobrażam sobie, że po prostu staje na własnych nogach i się uśmiecha… Te myśli niekiedy wywołują łzy. Boję się, że to się nie uda, że zawiodę! Nie mogę jej tego zrobić! Proszę, pomóż mi spełnić największe marzenie mojej córeczki. Bez Was to się nie uda!

21 701,00 zł ( 5.88% )
Still needed: 347 271,00 zł
Krystian Kawka
Krystian Kawka , 33 years old

26 lat czekam, aż mój syn zrobi pierwszy krok

Jestem matką, która nie może być chora, która nie może zawieść, nie może odejść, zaniedbać i porzucić. Matką, która kocha tak, że zrekompensuje w życiu wszystko poza brakiem zdrowia. Jestem matką dziecka, które samo nie przeniesie ciężaru życia, nie pójdzie po zakupy, nie ugotuje jedzenia. To moja rola, do śmierci, do samego końca… Pamiętam, kiedy przywiozłam go do domu, tuląc do serca, jak największy skarb. Bałam się, żeby nie zrobić mu krzywdy, bo chciałam, żeby był silny i zdrowy. Wtedy było już za późno, choć jeszcze o tym nie wiedziałem. Krystian urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Przegrał na starcie, to co dla dzieci jest naturalną rzeczywistością. Nigdy nie wsiadł na normalny rowerek, nie rozegrał meczu z kolegami. Od początku wiedziałam, że coś jest nie tak, bo Krystian nie zachowywał się normalnie, nie raczkował jak inne dzieci, a raczej przemieszczał się na pupie i plecach. Diagnoza przyszła bardzo szybko, a jego postępy bardzo wolno. To, co inne dzieci osiągają w ciągu 1 roku. Krystian próbuje osiągnąć 27 lat. Zanik nerwu wzrokowego i spastyka sprawiają, że życie jest wyjątkowo niewdzięczne. Krystian walczy, a ja patrzę, jak wyzwaniem jest krok, uścisk ręki podniesienie nogi. Zostanę przy nim do ostatniej chwili, ale wiem, że przyjdzie moment, w którym zniknę z jego życia. Co wtedy? Jak potoczy się jego życie? Kto się nim zajmie? Nie mam wyjścia, muszę żyć i walczyć o niego, bo sam o siebie nie zawalczy. Krystian marzy, by postawić pierwszy krok, by nauczyć się chodzić, przestać być ciężarem dla mnie, ale i przede wszystkim dla siebie samego. Czas nie jest jego sprzymierzeńcem – utrwalone skutki porażenia, będą już nie do przezwyciężenia w przyszłości, dlatego tak ważna jest rehabilitacja. Na turnusach Krystian zaczyna żyć, walczyć o siebie z jeszcze większą zaciekłością. Trudno pogodzić się ze swoimi ograniczeniami, zwłaszcza kiedy ma się 27 lat. Gdzie on tam ja, gdzie ja, tam on! Wciąż razem, wciąż ze sobą. Będę przy nim, dopóki wystarczy mi sił i będę wierzyła, że w końcu damy radę. Widziałam już chyba wszystkie sytuacje w życiu, w których mój syn pozostawał bezradny. Nie chcę już dłużej patrzeć na jego cierpienie, nie chcę czuć litości do dziecka, któremu przecież dałam życie. Nasz cel jest prosty – 6 turnusów rehabilitacyjnych, po których Krystian wstanie na nogi. Jeśli kiedykolwiek to się zdarzy, jeśli razem z uporem maniaka dobrniemy do momentu, kiedy Krystian będzie miał szanse zostać sam, będzie to ogromne zwycięstwo, na które mój syn zasłużył. Bohater na wózku, chłopak, który niczego nie dostał z góry,, a o wszystko walczył i nigdy się nie poddawał. Jestem dumna, z tego, że jestem jego matką i jestem szczęśliwa, kiedy mogę mu pomóc. Proszę o pomoc dla dziecka, które kocham i choć wiem, że moje dziękuję, brzmi śmiesznie w obliczu tego, co dla nas robicie, chcę Wam z całego serca podziękować.

21 693,00 zł ( 37.18% )
Still needed: 36 647,00 zł
Dominik Kwiatkowski
Dominik Kwiatkowski , 23 years old

Dominik marzy, by jeszcze kiedyś przytulić córeczkę... Prosimy o pomoc!

Dominik to 22-letni chłopak, ojciec dwuletniej Lenki. Jadąc z Holandii do Polski, uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Teraz walczy o to, aby wrócić do sprawności i do swojej rodziny. Prosimy o pomoc! Wypadek wydarzył się w Niemczech. Dominik został od razu poddany niezbędnym operacjom ratującym życie. Jego kręgosłup był złamany w dwóch miejscach! Niestety spowodowało to całkowite porażenie kończyn dolnych oraz głęboki niedowład kończyn górnych… Po pewnym czasie Dominik został przewieziony do Polski. Tu przeszedł kolejną operację. Obecnie przebywa w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie każdego dnia walczy o powrót do sprawności.  Przed wypadkiem był wesołym i szczęśliwym tatą. Teraz marzy o przytuleniu córeczki Lenki i wzięciu jej na ręce. Wcześniej miał wiele innych marzeń. Niestety niektóre z nich mogą się już nie spełnić... W domu oprócz córeczki z utęsknieniem czeka też na niego rodzina, dziewczyna i przyjaciele. Dominik krok po kroku musi przechodzić przez kolejne etapy leczenia. Przed nim jeszcze bardzo długa droga, ale wiemy, że się nie podda i będzie szedł do przodu. Koszty walki o powrót do zdrowia są jednak ogromne. Dominik przebywa w prywatnej klinice, ponieważ na NFZ czekałby zbyt długo. Konieczny jest też zakup łóżka rehabilitacyjnego. Prosimy, bądźcie z nami! Potrzebujemy Waszego wsparcia. Wszyscy jesteście w naszych sercach i modlitwach każdego dnia. Życzymy zdrowia i dziękujemy za każdą wpłatę! Rodzina i przyjaciele

21 649,00 zł ( 33.91% )
Still needed: 42 181,00 zł
Agnieszka Wielgołaska
Agnieszka Wielgołaska , 45 years old

Po narodzinach synka dowiedziałam się, że mam raka... Proszę, ratuj mnie!

Tak bardzo cieszyłam się, że już niedługo zostanę mamą. Czekałam na mojego synka pełna nadziei, ale i spokoju. Wierzyłam, że nic nie jest w stanie zniszczyć naszego szczęścia, które lada moment zaczniemy razem tworzyć.  Niestety, synek urodził się zbyt wcześnie, a ja niedługo po jego narodzinach dowiedziałam się, że zachorowałam na nowotwór złośliwy piersi… Nasze szczęście w jednej sekundzie prysło niczym bańka mydlana.  Nowotwór – taka diagnoza budzi strach i przerażenie. Nikt nie chce usłyszeć jej od lekarza, niestety zazwyczaj nie mamy na to wpływu. Dokładnie w kwietniu otrzymałam informację – nowotwór złośliwy piersi. Wiadomość o diagnozie spowodowała, że szybko spadliśmy z wyżyn szczęścia na samo dno rozpaczy…    Wiedziałam, że przy tak ciężkiej chorobie, niemal natychmiast muszę zacząć leczenie. Nie umiałam i nie umiem wyobrazić sobie, że mogłoby mnie zabraknąć...  Szybko rozpoczęłam życia na oddziale onkologii. Mocne dawki chemii z każdym dniem zabierały mi siły, niszcząc mój cały organizm... Czułam się coraz gorzej i słabiej... Nieustannie dręczyły mnie te same pytania – ile czasu mi zostało, czy mojemu dziecku będzie dane mieć mamę, jak długo będę mogła cieszyć się macierzyństwem? Strasznie się bałam...  I choć były momenty, w których mój organizm szykował już białą flagę, wiedziałam, że nadal muszę dzielnie walczyć – dla siebie, dla mojego maleństwa i ukochanego męża. Mimo tych diagnoz wiem, że nie mogę się poddać. Mam dla kogo walczyć, mam dla kogo żyć! Wciąż szukam jak najlepszego sposobu, by się skutecznie leczyć. Odwiedzam licznych lekarzy i specjalistów. Dalsze leczenie to jedyna szansa, aby mój synek wciąż miał mamę....  Pomóż...  Agnieszka 

21 619 zł
Laura Orlikowska
Laura Orlikowska , 22 months old

Mała Laura kontra SMA – To nie może być wyrok❗️

20 listopada Laurka skończy rok. Miała 6 dni, kiedy po badaniach przesiewowych dostaliśmy informację, że choruje na SMA – rdzeniowy zanik mięśni typu I. Wtedy to był szok… Wiedziałam, że taka choroba istnieje, ale kiedy zaczęłam szukać informacji w internecie, jedyne co widziałam to to, że dzieci z SMA umierają. Laurka jako siódme dziecko w Polsce otrzymała terapię genową. Niestety, mimo że wydawało się, że otrzymuje lek przedobjawowo, ujawniła się u niej asymetria i obniżone napięcie mięśniowe. Do tego ma problemy z rotacją w kręgosłupie, niepełną ruchomość głowy w lewą stronę i słabe bioderka. Córeczka wymaga stałej rehabilitacji. To jedyny sposób, by walczyć o jej sprawność, dlatego co najmniej 3 razy w tygodniu uczęszczamy na specjalistyczne rehabilitacje i 3 razy dziennie ćwiczymy w domu. Jesteśmy pod kontrolą neurologa i ortopedy. Niewykluczone też, że żeby zapobiec groźnej skoliozie, Laurka będzie musiała mieć zakupiony gorset. To wszystko kosztuje, a nasza sytuacja sprawia, że nie dam rady opłacić wszystkiego z własnej kieszeni. Dlatego proszę o pomoc i wsparcie w walce o przyszłość Laurki. Patrycja, mama

21 595 zł
Mia Momot
Mia Momot , 13 months old

POWAŻNA wada serduszka - RATUJ z nami ŻYCIE małej Mii❗️

Dokładnie 24.08.2023 roku urodziła się nasza córka Mia. Największe szczęście! Wiedzieliśmy, że strach będzie towarzyszył rodzicielstwu — nie wiedzieliśmy, że w naszym przypadku będzie tak potężny i uzasadniony! Nasza kruszynka urodziła się z wrodzoną wadą serca, niedorozwojem lewej komory serca (HLHS). Najważniejszy ‚‚element" jej ciała, ten, który odpowiada za WSZYSTKO — jest naprawdę, poważnie chory...  HLHS, to bardzo ciężka wada! Aby Mia mogła funkcjonować, musi przejść 3 operacje paliatywne.  Musi codziennie przyjmować leki, uczęszczać na fizjoterapię oraz jeździć na regularne wizyty do szpitala w Krakowie. Aktualnie jesteśmy po pierwszej operacji i w najbliższym czasie czeka nas kolejna. Pomimo iż dowiedzieliśmy się o wadzie serca 26.04.2023 (w ciąży) i od tego momentu byliśmy pod opieką najlepszych lekarzy w Polsce, to Mia nigdy nie będzie miała w pełni sprawnego serduszka... Tak naprawdę, nigdy nie będziemy o nią spokojni...  Wszelkie dotychczasowe operacje są paliatywne, czyli takie pozwalające utrzymać naszą córeczkę przy życiu. To przerażające i jednocześnie konieczne — MUSIMY O NIĄ WALCZYĆ i będziemy to robić!  Mia jest cudownym maleństwem, które wprowadza mnóstwo miłości do naszego życia. Jest małą wojowniczką, która zasługuje na normalne życie i chcemy jej w tym pomóc, tak jak tylko możemy! Prosimy, nie zostawiaj nas w tym samych.  Wierzymy, że dobro powróci do Ciebie! Każda, nawet najmniejsza pomoc, może odmienić życie naszej Mii. Każdy gest może to życie uratować!  Rodzice

21 532 zł
Lena Kubicka
Lena Kubicka , 13 years old

W szponach wielu chorób... Lenka potrzebuje naszej pomocy!

Jestem mamą 12-letniej Lenki. Lenuszka choruje na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe spastyczne z przewagą strony prawej, zespół Dandy Walkera, retinopatię III°, głuchotę czuciowo-nerwową. Nie potrafi samodzielnie stać ani siedzieć. W wieku 4 lat przestała mówić. Jednak na ostatniej wizycie 19 stycznia pani neurolog dała nam nadzieję,  że nasza Lenuszka zacznie mówić na nowo. Ta informacja naprawdę dodała nam wiatru w skrzydła, żeby walczyć dalej. W procesie leczenia najważniejsza jest stała i intensywna rehabilitacja. Zarówno usprawnianie motoryki małej, jak i dużej, terapia ręki, zajęcia integracji sensorycznej, zajęcia logopedyczne i wiele, wiele innych. W maju, kiedy skończy się poprzedni wniosek na pionizator, chcemy zakupić również urządzenie multifunkcjonalne i matę do hydromasażu, które znacznie ułatwią nam codzienne funkcjonowanie i opiekę nad córeczką. Cały czas staramy się jak najwięcej ćwiczyć i usprawniać Lenusię, ale sami nie damy rady robić to tak dobrze, jak robią to specjaliści. Wiedza i fachowość dobrego terapeuty wiele kosztuje. Nie chcemy, żeby to właśnie pieniądze ograniczały rozwój naszej córeczki. Jest bardzo wesołą dziewczynką, lubi ćwiczyć i nawet jak jej nie wychodzi, nie poddaje się i dalej walczy o swoją sprawność. Lenka jest po operacji neurochirurgicznych wentriculostomii i stentowaniu wodociągów sylwiusza oraz otopedycznych: osteotomii prawego biodra, podcinaniu ścięgien przywodzicieli, ścięgien podkolanowych. Ostatnią operację miała w listopadzie 2022 – był to zabieg ustawiania kości stopy. 6 kwietnia czeka ją kolejna – nastawianie kości prawej stopy. Następnie powrót do zdrowia przez 6 tygodni w gipsie i bardzo intensywna rehabilitacja, wspomagająca usprawnienie nóg. Naszym marzeniem jest, by córka mogła zacząć się choć trochę poruszać przy pomocy chodzika. Razem z mężem jesteśmy świadomi, że pomocy potrzebuje naprawdę wiele osób, którzy są w różnych sytuacjach zdrowotnych. Długo wzbraniałam się, by prosić o wsparcie, jednak dziś nadszedł ten moment, gdy nie mamy wyboru. Przeliczając koszty za ćwiczenia, kwotę, jaką musimy zabrać na potrzebny sprzęt multifunkcjonalny i matę do hydromasażu wiemy, że sami nie damy rady… Każdego, kto mógłby wpłacić, chociażby złotówkę, prosimy o pomoc. Jesteście naszą ostatnią nadzieją! Paulina i Łukasz, rodzice Lenki Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

21 472,00 zł ( 67.27% )
Still needed: 10 443,00 zł
Janina Zalewska
Janina Zalewska , 70 years old

Diagnoza przyszła nagle i uwięziła Janinę we własnym domu! Pomóż!

Nasza mama ma 69 lat. Ponad rok temu zdiagnozowano u niej SLA – stwardnienie zanikowe boczne. Niestety, choć od poznania diagnozy minęło niewiele czasu, choroba szybko postępuje. Dodatkowo poruszająca się do tej pory przy pomocy chodzika mama, niedawno złamała nogę. Z uwagi na te wydarzenia jest teraz osobą leżącą. Przemieszcza się jedynie przy pomocy wózka inwalidzkiego.  Dom, w którym dotychczas mieszkała, nie jest przystosowany do jej niepełnosprawności. Wysokie progi, wielopoziomowa podłoga oraz brak podjazdu na zewnątrz domu niemal całkowicie wykluczyły mamę z możliwości poruszania się. Mama całe dnie spędza w pokoju, w łóżku, co bardzo źle wpływa na jej kondycję fizyczną. Z czasem pojawiły się problemy z samodzielnym jedzeniem. Do tego doszło załamanie psychiczne. Wczoraj trafiła do szpitala z zapaleniem płuc. Jest bardzo wycieńczona i zmęczona całą tą sytuacją. Chcielibyśmy pomóc jej w tej trudnej sytuacji. Chcielibyśmy, by znów się uśmiechała, bez problemu poruszała się po domu czy wyjechała na ogród. Niestety, wybudowanie podjazdu, wypoziomowanie podłogi oraz połączenie pokoju mamy z pokojem jej opiekunki to kosztowna inwestycja. Nie mamy wystarczających środków, by przeprowadzić remont. Choroba mamy przyszła tak nagle i wszystkich bardzo zaskoczyła. Pęka nam serce, gdy widzimy, jak z każdym dniem mama coraz bardziej traci chęci do życia. Każda przekazana złotówka to szansa, by przywrócić jej utraconą radość! Dzieci Janiny

21 410,00 zł ( 50.31% )
Still needed: 21 144,00 zł
Ilona Kucher
Ilona Kucher , 3 years old

Dramatyczny wyścig z czasem... Ratuj życie Ilonki!

Rdzeniowy zanik mięśni, czyli SMA, to okrutny wyrok na zdrowie i życie. To właśnie z takim wyrokiem urodziła się Ilonka. Choroba niszczy ją kawałek po kawałku, zabierając to, co jest najbardziej potrzebne do przeżycia, czyli oddech. Jeśli nie pomożemy jej teraz, po prostu zgaśnie… Nie potrafię wyrzucić z głowy tych chwil. Ilonka zaczęła robić się sina, a każdy oddech był dla niej ogromnym wysiłkiem. Krzyk, panika i nerwowe czekanie na ratunek. Tyle pamiętam. Nigdy w życiu nie bałam się bardziej. Kiedy przyjechał zespół ratowników, córeczkę reanimowano! Nie jestem w stanie powiedzieć, ile to trwało. Każda chwila w tym momencie było wiecznością. W karetce reanimowano ją drugi raz... Liczyła się każda sekunda. Każda sekunda zwłoki mogła oznaczać najgorsze. W mojej głowie mnożyły się pytania i najgorsze myśli. Czy uda się ją uratować… Czy będzie żyć? Po przewiezieniu do szpitala Ilonka po raz kolejny była reanimowana, a później zaintubowana. Jej maleńki organizm nie miał już sił, by walczyć… Litry wylanych łez nad szpitalnym łóżeczkiem, błagalny krzyk, a w rękach diagnoza – SMA typu 1. Kilkumiesięczne dziecko na barkach niesie tak trudną chorobę, a my czujemy się, jakbyśmy mieli związane ręce.  Nie mogliśmy, i nie możemy się poddać! Szpital stał się naszym drugim domem. Córeczkę umieszczono na oddziale intensywnej terapii, a nam sen z powiek spędza nie tylko stan jej zdrowia, nie tylko walka z SMA, ale też pieniądze... Nie jesteśmy ubezpieczeni, przez co każdy dzień w szpitalu generuje ogromne koszty.  Wiemy, że to dopiero początek walki nie tylko o zdrowie Ilonki, ale przede wszystkim o jej życie. Zajmują się nią najlepsi lekarze, jest w dobrych rękach. Jednak lista potrzebnych sprzętów, które mogą dać jej, choć chwile wytchnienie, rośnie z dnia na dzień. Tracimy nadzieję, że sami zdołamy uzbierać środki na ich zakup… Dlatego roszę, pomóż nam! Tu chodzi o małe życie!  Karina, mama  ➡️ Licytacje na Facebook'u

21 400,00 zł ( 18.96% )
Still needed: 91 439,00 zł