Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dorota Gapys
1 day left
Dorota Gapys , 55 years old

Unimaginable pain led to tragedy! Please help us fight for Dorothy!

Dorota - my mother - is a young, cheerful, very warm and family-oriented person. Unfortunately, her world and ours collapsed a few months ago and we found ourselves in a situation where we really need support... The year started unluckily for mom - on January 8 she tripped and fell, which resulted in a broken metatarsal. Mom is being treated for osteoporosis. Unfortunately, it didn't take much for the bone to break. For over 2 weeks mom went to work. At first it was thought to be a contusion and that's what mom was treated for.... It was not until three months after the injury that doctors diagnosed a fracture. Mom was treated conservatively, unfortunately without any results... Due to the ineffectiveness of the treatment and severe, acute pain it was necessary to carry out an arthrodesis of the Lisfranc joint. For the following months we struggled with severe post-traumatic pain. When it seemed that the worst was behind us, mom broke her arm.... When she stood up, she wobbled, lost her balance and fell. 1.5 months after the foot surgery, another fracture... And another operation. The arm had to be stabilized with Kirschner wires - mom had to wear them for two months. After another surgery, my mom was in a lot of pain... She was in a lot of pain and she didn't have a functioning foot and hand, which made it very difficult for her to move around and do everyday activities. We experienced her suffering very much. We helped in every way we could to make her recovery easier. It seemed that this was the end of the tragedy, but unfortunately, the worst was yet to come... Unfortunately, in June there was an accident, which cannot be undone in any way - the fracture of the spine with the severing of the spinal cord. When we left for the rehabilitation center, mom was all stiff... She couldn't move her hands by herself, which were twisted in different directions. It was hard for her to speak and she could not eat on her own. Her condition made our hearts break... Mom is temporarily in a rehabilitation center. The only way to restore her efficiency is a long and expensive neurological rehabilitation. Unfortunately, its cost exceeds our family's financial possibilities. The cost of mom's stay in the rehabilitation center is 4500 PLN per month. We support her as much as we can, but only good words without professional rehabilitation and mobilization will not help. A man faced with such difficulties seems helpless. The only thing we dream about now is that my mother could move in a wheelchair and come back to live with us. Thanks to your support, mom is slowly gaining strength and fights every day to get back to fitness. Unfortunately, a long hospitalization resulted in bedsores, which does not facilitate the healing process. Nevertheless, the fight is still on. The struggle to improve her health can only get better thanks to you. Mom and we, her family, are very grateful for all your help so far. Full of hope we are asking for further support in financing mom's neurological rehabilitation, which is the only possibility of her return to normality! Every single zloty is a spark of hope for her further fight for life. Agnieszka, Dorota's daughter

29 486,00 zł ( 13.85% )
Still needed: 183 280,00 zł
Ksawery Brzóska
2 days left
Ksawery Brzóska , 10 years old

Straszna choroba zabiera nam synka❗️Ksawery potrzebuje leczenia JAK NAJSZYBCIEJ - pomocy!

Choroba zabiera nam synka... Z przerażeniem patrzymy, jak Ksawery zmienia się nie do poznania. Jego umysł płonie - stan zapalny mózgu pogłębia się z każdym dniem... Musimy jak najszybciej rozpocząć leczenie, dlatego prosimy o pomoc dla naszego synka! Myśleliśmy, że komplikacje okołoporodowe  to dość nieszczęść, jak na jedno małe dziecko. Poród był trudny, doszło do niedotlenienia... Pierwsze chwile synka na świecie wiązały się z walką i ogromnym strachem. Wydawało się jednak, że wszystko będzie dobrze... Lekarze uspokajali nas i mówili, że synek jest zdrowy. Pełni nadziei i szczęścia, wróciliśmy z synkiem do domu. Przez 3 lata życia Ksawerego wszystko było dobrze... Synek rozwijał się jak inne dzieci, zaskakiwał nas co chwilę nowymi umiejętnościami. Wydawało się, że dramatyczne chwile, jakie przeżyliśmy, będą tylko mglistym wspomnieniem. Niestety, bardzo się myliliśmy... Kiedy Ksawery miał 3-4 lata, zaczął mieć problemy z mową... Trudno było się z nim porozumieć. Problemy zaczęły się też z jedzeniem... Kiedyś energiczny, nieustraszony chłopiec nagle stał się bardzo lękliwy. Oczywiście szukaliśmy przyczyn, najbardziej niepokoił nas opóźniony rozwój mowy... Najpierw u synka wykryto autyzm. Diagnoza ta była dużym zaskoczeniem, bo Ksawery nie ma cech typowego autystyka - nawiązuje kontakt, także wzrokowy, reaguje na imię, polecenia. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. 2,5 roku temu, kiedy synek trafił do szpitala z mononukleozą, jego zachowanie wzbudziło niepokój lekarzy. Tam wykonany szereg badań, po których wykryto autoimmunologiczne zapalenie mózgu. To ciężka, niepoznana jeszcze dobrze choroba zapalna mózgu. Umysł naszego synka niszczy sam siebie i doprowadza do upośledzenia jego rozwoju i zmian w zachowaniu. Ratujemy synka na wszelkie możliwe sposoby. Nie możemy dopuścić do tego, że choroby przejmą nad nim całkowitą kontrolę! Gdy pojawiło się światło w tunelu - Ksawery został zakwalifikowany do leczenia na NFZ, miał mieć podawane specjalne immonoglobuliny - wybuchła pandemia COVID-19... Szpital zamknięto, odmówiono nam leczenia. Czekaliśmy, ze strachem patrząc na pogarszający się stan syna. Gdy w końcu wszystko wróciło do normy, jeszcze raz wykonano badania... Uznano, że Ksawery jest zbyt "zdrowy" na leczenie, że są gorsze przypadki. Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Choroba coraz bardziej postępuje... Stan synka drastycznie się pogorszył, gdy zaraził się koronawirusem. Coraz trudniej mu mówić, chwilami nie idzie go zrozumieć... Ma ataki, czasami trwają 30 minut, a czasami nawet do 3 godzin... Pojawiają się zupełnie znienacka. Ksawery ma napady agresji, lęki, nie wie, co się z nim dzieje... Musieliśmy zacząć działać na własną rękę. Nie wiemy, co przyniesie jutro. Jeśli nie zaczniemy działać już teraz, to za kilka miesięcy nie będziemy w stanie pomóc Ksaweremu! Dojdzie do nieodwracalnych zmian! Koszty leczenia immunoglobulinami są ogromne. 150 tysięcy złotych to kwota, którą musimy zebrać NA JUŻ, bo Ksawery rozpoczyna leczenie w maju... Prosimy, daj szansę naszemu synkowi, on musi wyzdrowieć! Tylko z Wami mamy szansę pomóc własnemu dziecku!  Rodzice Ksawerego

29 446,00 zł ( 25.7% )
Still needed: 85 129,00 zł
Emilka Kruszyna
Emilka Kruszyna , 8 years old

So that the consequences of a tragic accident do not cross Emilka's future!

On 14th August 2021, my 5-year-old daughter was in a serious car accident! The head injuries shesuffered were very serious... We are still struggling with the effects to this day! Emilka's brain was damaged in the frontal, parietal and temporal lobes. She underwent 4trepanations of the skull. On the day of the accident she only got 3 points on the Glasgow scale. Shewas put into a coma for 7 days... At that time, the doctors did what they could to save her life, although she did not have much of achance. She was in a critical condition, we were told to prepare for the worst... I prayed, sitting bymy beloved daughter's bedside, day and night, without interruption. My heart broke as I looked at her she was so motionless, without a smile, unaware of what washappening around her. But deep down, I believed it wasn't her time yet. I was told that even if Emilka survives, she would not be the same, that she might not walk, notspeak, be mentally disabled. It didn't matter to me then. The most important thing was that shewould be alive! Emilka surprised everyone, it was a miracle we witnessed. After waking up from the coma, my childwas learning to eat, talk, move, explore the world again, and finally stand up and walk. After many surgeries, 6 months in the hospital, Emilka is recovering, but she has many years ofrehabilitation ahead of her. Emilka has got her life, a little different, new and she still can't find herself in it, but as a mother I willdo everything in my power to help her. My daughter has to attend to rehabilitation camps every 4 months, unfortunately, the cost of one isabout PLN 15,000. zloty. In addition, she has 5 rehab sessions per week as she needs to bestimulated all the time. Only then the camp sessions make sense. It's hard for me to save such money... Only owing to your help and support, Emilka has a chance torecover and live a normal life in the future. Just as I once asked her to survive, now I am begging for any financial help. Every little amount, evenPLN 1, will help a lot. Emilka's mother

29 435,00 zł ( 61.48% )
Still needed: 18 438,00 zł
Agnieszka Bojanowicz
7 days left
Agnieszka Bojanowicz , 46 years old

Wypadek na hulajnodze zniszczył życie Agi i jej rodziny❗️Amputacja, reanimacja, sepsa... POMOCY!

Jedna chwila zniszczyła życie moje i całej mojej rodziny! Wyjechaliśmy na kilkudniowe wakacje do Włoch. To był wyczekany wyjazd, miał być cudownym czasem, tymczasem skończył się tragicznie! Zapoczątkował serię dramatycznych zdarzeń... Amputacja, zatrzymanie serca, sepsa i walka o życie! Zaczął się piękny, wakacyjny dzień... Nie wiedziałam wtedy, że będzie najgorszym w moim życiu. Rano udaliśmy się na zakupy do lokalnego sklepu... Mieliśmy do niego kawałek, więc pojechaliśmy tam na hulajnogach elektrycznych. Nie wiem, jak to się stało... Nierówna nawierzchnia, chwila nieuwagi? Spadłam z hulajnogi, czego skutkiem było złamanie nogi w kolanie! Nie mogłam się ruszyć, ból był nie do zniesienia... Natychmiast zostałam przewieziona do szpitala we Włoszech.  Urlop zamienił się w koszmar... Zamiast wypoczynku - operacja. Niestety lekarze popełnili kilka błędów. Doszło do zaniku krążenia w nodze! W tym momencie moja sytuacja stała się naprawdę dramatyczna... Konieczna była ponowna operacja, ratująca nie tylko nogę, ale i życie... Wdała się bakteria, bardzo poważna bakteria, którą się długo i ciężko leczy. Doszło do martwicy nogi! 6 tygodni leżałam z otwartą rana nogi... Czas mijał, a koszty pobytu rosły a każdym dniem. Mój stan się nie poprawiał. Po konsultacji z polskimi lekarzami postanowiliśmy wrócić do kraju. Niestety, lekarze we Włoszech popełnili szereg błędów i nie mieli pomysłu, co robić dalej. 28 sierpnia trafiłam do szpitala MSWiA na dalsze leczenie. Lekarze próbowali uratować nogę, czyścili ranę, leczyli bakterie. Niestety, bezskutecznie... 7 września 2022 roku mój stan bardzo się pogorszył. Okazało się, że to przez zakażenie, które miałam cały czas od momentu pobytu we Włoszech. Dalszą część znam tylko z opowieści... Niewiele brakowało, a straciłabym życie. Doszło do zatrzymania akcji serca, reanimacji, krwotoku. Otarłam się o śmierć, lekarze walczyli o to, bym została. Byłam operowana kilkukrotnie, zostałam wprowadzona w stan śpiączki. Dwukrotnie walczyłam z naprawdę  groźnym przeciwnikiem, jakim jest sepsa... 20 września lekarze musieli podjąć dramatyczną decyzję. Stan się pogarszał... Zdecydowano o amputacji nogi, aby ratować mi życie. To niestety nie koniec tragedii... Przez sepsę doszło do uszkodzenia trzustki, wątroby, serca, nerek. Wyszły mi wszystkie włosy. Byłam zdrowa, w pełni sił, dziś jestem niepełnosprawna, a moje zdrowie po tych tragicznych chwilach jest zrujnowane... Koszty leczenia, pilnych wizyt lekarskich, rehabilitacji są ogromne. Pobyt za granicą też dużo kosztował, ubezpieczenie pokryło tylko część, transport do Polski też był bardzo drogi. Czeka mnie też zakup bardzo kosztownej protezy. Dodatkowo mam zanik mięśni i uszkodzony nerw strzałkowy w drugiej nodze, co też musi być pilnie rehabilitowane. Niestety prywatnie - mimo zalecenia pilnego działania, na najbliższy termin na NFZ muszę czekać około 8 miesięcy! Bardzo proszę o pomoc, chcę znów chodzić, być samodzielna, chcę odzyskać to, co zabrał mi wypadek... Chcę stanąć na nogi - dosłownie i w przenośni. Skończyły nam się wszystkie oszczędności, a ja nie mam wyjścia, jak tylko prosić o pomoc... Bez Ciebie nie mam szans w tej walce. Za każde wsparcie będę bardzo wdzięczna. Agnieszka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

29 354,00 zł ( 13.79% )
Still needed: 183 412,00 zł
Hubcio Dziechciarz
Hubcio Dziechciarz , 5 years old

Toczy się walka o przyszłość Huberta! Pomóż!

Początkowo nic nie wskazywało na to, że nasz synek ma problemy z rozwojem, wszystko następowało wręcz książkowo. Kiedy Hubert zaczął wypowiadać pierwsze słowa: „mama”, „baba” – byliśmy bardzo szczęśliwi! Każdy rodzic czeka na takie chwile. Gdy synek ukończył pierwszy rok życia, czar prysnął… Czuliśmy się, jakby ktoś z dnia na dzień zamienił nam dziecko!  Nasze życie nagle diametralnie się zmieniło. Nastąpił regres rozwoju. Na początku pojawiły się powtarzalne ruchy, uderzanie. Po pewnym czasie nasz synek przestał reagować nawet na własne imię! Podejrzewaliśmy zaburzenia słuchu, jednak problem okazał się być znacznie poważniejszy… Wystartowaliśmy z naszym maratonem – od szpitala do szpitala. Początkowo stwierdzono zaburzenia integracji sensorycznej oraz wzmożone napięcie mięśniowe. Tuż przed drugimi urodzinami rozpoczęła się diagnostyka w kierunku autyzmu. Załamaliśmy się, gdy otrzymaliśmy potwierdzenie... Nasz synek ma autyzm! Przez kolejne dwa lata nieustannie walczyliśmy o zdrowie Huberta. Na naszej drodze wciąż zaskakiwały nas nowe trudności. Hubcio zaczął tracić przytomność, pojawiły się omdlenia. Byliśmy przerażeni! Rozpoczęto badania w kierunku padaczki, na szczęście zostało to wykluczone. Jednak nasza radość nie trwała długo. Badania kardiologiczne wykazały nieprawidłowości pracy serca. Niestety Hubert źle znosi wykonanie nawet tak prostej diagnostyki, jak echo serca. Nasza walka wciąż trwa. Każdego dnia staramy się ze wszystkich sił o postępy w rozwoju Hubcia. Aktualnie największym wyzwaniem jest próba wywołania mowy. Synek wypowiada tylko pojedyncze słowa. Tak bardzo chcielibyśmy usłyszeć, co chce nam przekazać. Serce rodzica pęka, kiedy dziecko krzyczy i płacze, a w żaden sposób nie można mu pomóc! W takich sytuacjach jesteśmy bezradni… Wiemy, że nie możemy się poddać, zrobimy wszystko dla naszego dziecka. Obecnie Hubert wymaga dalszej diagnostyki i opieki wielu lekarzy: kardiologa, neurologa, psychiatry, okulisty, genetyka… Potrzebuje też rehabilitacji i dodatkowych zajęć. Niestety, większość z tych wizyt odbywa się prywatnie, a ich koszty są bardzo wysokie. Pomimo tego, że obydwoje z mężem pracujemy, nie jesteśmy w stanie pokryć wszystkich wydatków. Do tej pory posiłkowaliśmy się oszczędnościami, które z dnia na dzień coraz bardziej się wyczerpują. Chcemy zapewnić naszemu dziecku jak najlepsze życie. Nie możemy pozwolić, żeby kwestie finansowe odebrały nam tę szansę. Wiemy, że Hubert nigdy nie będzie w pełni samodzielny, ale jako rodzice przede wszystkim pragniemy, by w przyszłości potrafił się komunikować z otoczeniem, mógł chociaż w małym stopniu odnaleźć się w społeczeństwie. Zwracamy się do Was, ludzi o wielkich sercach o wsparcie. Każda, nawet drobna kwota pomoże nam w zapewnieniu naszemu synkowi lepszej przyszłości. Rodzice Hubcia ➡️ Licytacje dla Huberta

29 304 zł
Jacek Jagusiak
Jacek Jagusiak , 39 years old

Śpiączka cukrzycowa i covid omal nie zabiły Jacka! Pomóż!

Ostatnie miesiące to dramat, który rozgrywa się na oczach całej naszej rodziny. Nagle rozpoznana choroba, która nie dawała o sobie wcześniej znać, prawie zabrała mojego ukochanego męża. Ciężko pogodzić się z tak trudną sytuacją, jednak przy życiu trzyma nas nadzieja – że skuteczna rehabilitacja pozwoli na powrót Jacka do domu.  Bałam się, tak naprawdę wciąż się boję, zastanawiając się, co przyniesie jutro. W ostatnim czasie mój mąż Jacek trafił do szpitala i zapadł w śpiączkę cukrzycową. Wcześniej niezdiagnozowana choroba dała o sobie znać nagle. Gorsze samopoczucie, zasłabnięcie, szpital… Po tygodniu mąż wybudził się, jednak to właśnie wtedy otrzymaliśmy następny cios – pozytywny wynik testu na koronawirusa, bardzo słabe rokowania i kolejna śpiączka… Ten stan trwał blisko dwa miesiące. Lekarze nie dawali mężowi większych szans na to, że wyjdzie z tego stanu obronną ręką. 20% szans na to, że Jacek przeżyje. Takie były rokowania… Jednak on jest z nami, żyje i wciąż walczy! Pomimo wielu skutków ubocznych choroby, problemów z płucami i oddychaniem, drastycznej utraty wagi, czy problemów z pamięcią, chęć powrotu do zdrowia trzyma Jacka przy życiu. Chciałby być już w domu, gdzie czekają na niego nasze dzieci. Wygrał pierwszą bitwę, ale to nie koniec walki. Do tej pory pracował zarówno mąż jak i ja. Dziś mam na utrzymaniu cały dom, dzieci, a także męża, który musi mieć zapewnioną jak najlepszą rehabilitację. By mógł wrócić do dawnego zdrowia i być sprawnym człowiekiem.  Koszt miesięcznego pobytu to blisko 10 tysięcy złotych. Lekarze nie pozostawili złudzeń – pół roku to minimalny czas terapii w specjalistycznym ośrodku. Nie mamy takich pieniędzy, dlatego bardzo prosimy o pomoc! Mamy jeszcze wiele wspólnych planów do zrealizowania. Chcemy, by nasze rodzinne marzenia mogły się spełnić. Sylwia, żona Jacka

29 269,00 zł ( 49.57% )
Still needed: 29 774,00 zł
Andrzej Górski
Andrzej Górski , 70 years old

Andrzej stracił nogę! Zbieramy środki na kosztowną protezę!

Mój teść Andrzej pod koniec marca 2023 trafił do szpitala z bólem nogi. W piątek samodzielnie wszedł do szpitala, a już we wtorek dokonano amputacji nogi! To był prawdziwy szok! Dziś zbieramy środki na bardzo kosztowną protezę. Proszę o pomoc! Teść leczył się na miażdżycę. Nie przypuszczaliśmy jednak, że sytuacja jest aż tak poważna. Bolała go noga, ale myślał, że to wina doskwierającego mu biodra. Gdy trafił do szpitala, byliśmy przekonani, że lekarz, mówiąc o amputacji, może chce go trochę nastraszyć, podkreślić, że sytuacja z miażdżycą jest poważna. Prawda okazało się jednak okrutna. Konieczna była amputacja nogi. Przez pół roku teść walczył o powrót do zdrowia. Cały czas leżał w szpitalu, walcząc z zakażeniami bakteryjnymi. Rany goiły się bardzo słabo i strasznie schudł… Był bardzo zmotywowany, żeby zacząć rehabilitację, ale jego stan mu na to nie pozwalał. Dziś jest lepiej. Andrzej intensywnie pracuje, żeby wrócić do zdrowia. Korzysta z komory hiperbarycznej oraz rehabilitacji. To ma przygotować go do życia z protezą. Jednak gdy dowiedzieliśmy się, jaka jest jej cena, to zwaliło nas to z nóg... Razem z rehabilitacją trzeba wydać ponad 70 tysięcy! A dofinansowanie to tylko 5500 złotych! Dlatego proszę o pomoc! Wiem, że dzięki niej teść będzie mógł cieszyć się życiem. Uwielbia wędkować i chodzić na grzyby. Obecnie bez pomocy nie jest w stanie wyjść z domu. Andrzej to człowiek, który zawsze służył pomocą. Bardzo pomagał mi i żonie w opiece nad dziećmi. W życiu doświadczył już dużo. Przez wypadek w kopalni, leżał przez 9 miesięcy w gipsie! Chciałbym, żeby jego czas na emeryturze był jak najlepszy. Dzięki protezie i rehabilitacji będzie to możliwe. Proszę o pomoc w pokryciu tej ogromnej kwoty. Będę wdzięczny za każdą wpłatę! Artur, zięć

29 242,00 zł ( 39.26% )
Still needed: 45 227,00 zł
Jan Flis
8 days left
Jan Flis , 11 years old

Za Jankiem wiele operacji! Wrodzona wada serca zawładnęła życiem chłopca! Pomóż!

Okrutna wada serca wciąż napawa nas lękiem o przyszłość synka. Szpital stał się naszym drugim domem. Kolejna operacja może okazać się nieunikniona. Jesteśmy przerażeni. Nasz synek urodził się razem ze swoim bratem bliźniakiem. Po narodzinach okazało się, że obaj mają wadę serca. Brat Janka zmarł w drugim miesiącu życia po licznych operacjach. To był najgorszy dzień w naszym życiu... Ból i paraliżujący strach o drugie dziecko były nie do zniesienia. Mimo okrutnych okoliczności szybko musieliśmy się pozbierać. Zebraliśmy siły, by walczyć o życie drugiego synka! Wada Jasia doprowadziła do zaburzeń motoryki małej oraz braku kontroli emocji. Janek bardzo mało mówi i szybko się denerwuje. U Jasia zdiagnozowano również galaktozemię, czyli nietolerancję mleka i laktozy. Gdybyśmy wiedzieli o tym wcześniej, moglibyśmy zatrzymać proces uszkadzania układu nerwowego. Niestety, nie cofniemy czasu. Przyszłość synka może uratować dalsze leczenie oraz rehabilitacja. Widzimy, że nasze działania przynoszą dobre rezultaty. Jaś coraz lepiej się komunikuje. Używa pojedynczych słów, ale doskonale wie, czego chce i potrafi to pokazać. Sprawniej też chodzi. Bardzo bał się wchodzić i schodzić po schodach. Zamiast iść na przemian, dostawiał nogę do nogi. Teraz nie sprawia mu to problemu. Wada wrodzona i wynikające z niej liczne problemy generują ryzyko kolejnej już operacji na otwartym sercu. Bardzo boimy się o jego przyszłość. Leczenie i rehabilitacja generują ogromne koszty. Jeśli zechcecie wesprzeć nas w walce o synka, będziemy niezwykle wdzięczni. Dziękujemy za każdą formę pomocy. Wasze wsparcie w poprzednich etapach było nieocenione! Wasz gest miał i nadal ma dla dla nas ogromne znaczenie. Błagamy o ratunek! Rodzice

29 242 zł
Antonina Bosak
Antonina Bosak , 4 years old

Nagły regres przerwał szczęśliwe dzieciństwo – Kolejny etap walki o Tosię❗️

Dzięki Waszemu wsparciu, kochani Darczyńcy i środkom zebranym z pierwszej zbiórki udało się nam wykonać szereg specjalistycznych, drogich, często nierefundowanych badań, które wskazały nam kierunek leczenia Antosi!   Niestety 18 lipca Tosia dostała nagłego napadu padaczkowego, który świadczy o tym, że choroba nie daje za wygrana, nasilają się objawy. Kontaktowaliśmy się z lekarzem neurologiem. Konieczne jest natychmiastowe wykonanie specjalistycznych badań i natychmiastowe wdrożenie odpowiedniego leczenia!   Błagamy o każdą formę pomocy, wpłaty, choćby najdrobniejsze. Błagamy, nie zostawiajcie nas teraz! Nasza historia:   Nasza wyczekana, kochana, niespełna trzyletnia córeczka Tosia, pilnie potrzebuje diagnostyki i specjalistycznego leczenia immunoglobulinami. To jedyna szansa, by znów mogła się cieszyć otaczającym światem. Liczy się czas! Ale od początku... Tosia była zdrową, radosną dziewczynką, uwielbiającą tańczyć, malować, bawić się z dziećmi. Nagle to wszystko się zmieniło.... Z dnia na dzień stała się agresywna, pojawiły się niekontrolowane wybuchy złości, płaczu, autoagresji, problemy ze snem, koordynacją ruchów, zaburzenia mowy. Zaczęła odmawiać jedzenia, straciła zainteresowanie ulubionymi zabawami… Neurolog podejrzewał autoimmunologiczne zapalenie mózgu i zalecił jak najszybsze wykonanie badań w celu potwierdzenia diagnozy. Czas nie był naszym sprzymierzeńcem! Z każdym dniem wciąż rośnie ryzyko, że zmiany w mózgu naszej Tosi będą się utrwalać. Niezbędne były dla Tosi immunoglobuliny, by zatrzymać proces zapalny. Według specjalistów potrzebne byłyby minimum 3 wlewy. Każdy wlew to koszt blisko 20.000 złotych! Plus koszty wizyt u specjalistów, masy badań…   Obecnie wykluczyliśmy autyzm, liczne choroby dające podobne objawy, przeprowadziliśmy wiele konsultacji ze specjalistami z kraju. Zrobiliśmy badania WES, które wykluczyły podłoże genetyczne choroby Antosi. Podaliśmy jej też serie wlewów z immunoglobulin, dzięki czemu udało się ograniczyć przynajmniej działanie stanu zapalnego mózgu... Chcemy to natychmiast zatrzymać, cofnąć. Błagamy więc o każdą pomoc. Czas działa na niekorzyść naszej Tosi. Z każdym dniem zaczynają pojawiać się nowe zmiany oraz zachowania świadczące jednak o postępie choroby. Nasze słoneczko coraz bardziej przygasa... Dlatego Wasze wsparcie Kochani jest na wagę złota i za każde okazane dobro dziękujemy z całego serca!   Agnieszka i Rafał, rodzice ➡️ Licytacje: Pomoc dla Antosi Bosak 💚 Kwota zbiórki jest szacunkowa.

29 188,00 zł ( 13.71% )
Still needed: 183 578,00 zł