Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Róża Sanecka
Róża Sanecka , 3 years old

Pomóż nam z nadzieją spojrzeć w przyszłość! Róża walczy o sprawność!

Kiedy dowiedziałam się, że urodzi mi się córeczka, moja radość nie miała końca. Oczami wyobraźni śledziłam naszą wspólną przyszłość. Myślałam o tym, jak będzie wyglądało dzieciństwo, a później dorastanie Róży. Nie mogłam doczekać się momentu, w którym będę mogła wziąć ją po raz pierwszy w swoje ramiona i otoczyć matczyną miłością. Moment jej przyjścia na świat wyobrażałam sobie zupełnie inaczej, niż wyglądał w rzeczywistości... Różyczka urodziła się w grudniu 2020 roku. Ciąża do samego końca przebiegała prawidłowo, ale już podczas porodu pojawiły się pierwsze komplikacje. Okazało się, że doszło do spadków tętna. Kiedy zobaczyłam moją córeczkę, była cała sina i nie była nawet w stanie płakać. Od razu zabrano ją ode mnie i podłączono do aparatury wspomagającej oddychanie. Dowiedziałam się, że u Różyczki stwierdzono obniżone napięcie mięśniowe, zapalenie płuc i kwasicę metaboliczną. Jakby tego było mało, w piątej godzinie życia córeczka dostała silnych drgawek i zmniejszyła się częstość akcji jej serduszka. Wiedziałam już, że nic nie będzie wyglądało tak, jak w wyobrażeniach, że Różyczka będzie musiała przejść trudną drogę, aby w przyszłości mogła żyć tak, jakby chciała. Lekarze musieli wprowadzić Różę w stan hipotermii leczniczej, aby zapobiec skutkom niedotlenienia. Na dalsze wyniki badań oczekiwałam z coraz większym lękiem. W końcu przyszedł czas, aby zmierzyć się z potwornymi diagnozami córeczki. Wszystkie brzmiały jak najgorszy wyrok - encefalopatia niedotlenieniowo-niedokrwienna, drgawki noworodkowe, wrodzone zapalenie płuc, niewydolność oddechową i krążeniową, ubytek przegrody międzyprzedsionkowej i niedokrwistość. Badanie rezonansem wykazało również zmiany torbielowate w potylicy. Różyczka skończyła dopiero cztery miesiące, a już tak wiele przeciwności stanęło na jej drodze do beztroskiego dzieciństwa. Córeczka potrzebuje codziennej rehabilitacji i sprzętu ortopedycznego oraz dalszych konsultacji i wizyt lekarskich, aby w przyszłości mieć szansę na jak najlepszy rozwój i sprawność. Wszystko wiąże się z niewyobrażalnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie samodzielnie pokryć, dlatego bardzo Państwa prosimy o każdy, nawet najmniejszy gest wsparcia. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy jej pomóc pokonać wszystkie przeciwności! Rodzice Róży

25 376 zł
Julia Stenka
Julia Stenka , 10 years old

Guz na kręgosłupie wysysa życie z Julki❗️Trwa walka, pomocy!

Julcia ma złośliwy nowotwór kręgosłupa! Szok… Nasza kochana, mała córeczka jest tak bardzo chora! W Polsce nikt nie chce się podjąć operacji wycięcia guza. Zaczęło się leczenie, po którym Julka tak strasznie cierpi… Szukamy ratunku na całym świecie, wszędzie, gdzie się da. Błagamy o wsparcie, bo koszty będą gigantyczne… Na początku tego roku Julka zaczęła niepokojąco kuleć. Nie było żadnego urazu, dlatego zaniepokojeni szybko pojechaliśmy do lekarza rodzinnego. Podejrzenie padło na kostkę, dostaliśmy skierowanie na rehabilitację, co miało rozwiązać problem. Niestety, choć córka sumiennie ćwiczyła pod okiem terapeuty, wcale nie było lepiej!  Co gorsza, nie mogła się nawet pochylić, jakby coś ją trzymało... Badania ogólne i krwi wychodziły w porządku, dlatego zupełnie nie wiedzieliśmy, skąd te problemy. Gdy ból nóg się nasilił, mimo rehabilitacji, pojechaliśmy prywatnie do neurologa. Od razu dostaliśmy skierowanie na rezonans magnetyczny… Jeszcze nikt nie przypuszczał, że prawdziwy horror dopiero przed nami… Był już marzec. Od stycznia, od pierwszych objawów, szukaliśmy pomocy dla Julki, jednak potem miało się okazać, że szliśmy zupełnie w inną stronę… Pierwsze badanie rezonansem się nie udało. W kapsule Julka wpadła w panikę, nie można było jej zbadać. Dwa dni później straciła władzę w nogach... Od razu pojechaliśmy do szpitala, gdzie przeprowadzono badanie rezonansem w uśpieniu. Wyniki ściął nas z nóg. W kręgosłupie córeczki znaleziono guz, który uciska na rdzeń kręgowy!  Bezzwłocznie przewieziono nas do Centrum Zdrowia Dziecka. Guz okazał się na tyle duży i tak umiejscowiony, że podczas operacji chirurg nie mógł go wyciąć. Jedynie zostały pobrane próbki histopatologiczne do badań.  Uruchamiamy zbiórkę w październiku. Julcia jest już po 6 cyklach silnej chemioterapii. Lekarze musieli rozpocząć leczenie, chociaż guza nie udało się usunąć! Niestety, nie zadziałało na niego także leczenie. Nadal jest aktywny i nie zmniejszył się na tyle, na ile wszyscy liczyli...  Chociaż leczenie przyniosło mnóstwo okropnych skutków ubocznych i wymęczyło Juleczkę, nie zadziałało na nowotwór. Ten potwór cały czas zagraża jej życiu! Córeczka nie odzyskała władzy z nóżkach. Jest tak słaba, że lekarze nie mogą podać jej megachemii... Nie mamy więcej czasu do stracenia. Szukamy ośrodka, który będzie w stanie nam pomóc i zoperować Jucię. Nie możemy się poddać, choć wiemy, że zagraniczne leczenie wiążę się z gigantycznymi kosztami… Dlatego już teraz zaczynamy walkę. Błagamy, pomóż nam ocalić nasze ukochane dziecko! Rodzice Julci

25 375 zł
Julia Pytkowska
Julia Pytkowska , 2 years old

Julka czeka na Twoją pomoc! Musimy pokonać jej niesprawność!

Julka to nasza długo wyczekiwana córeczka, która przyszła na świat 22 lipca 2022 roku. Niestety, radość nie trwała długo. Córeczka była w stanie poruszać jedynie paluszkami u rąk, a nie całą rączką... Wtedy zaczęła się nasza walka! Po tygodniu pobytu w szpitalu okazało się, że w czasie porodu doszło do porażenia splotu barkowego typu Erba. Wtedy świat nam się zawalił... Jak najszybciej zaczęliśmy szukać pomocy. Dzięki wsparciu wielu specjalistów rozpoczęliśmy ćwiczenia, które powodowały, że Julka bardzo płakała. Tak naprawdę płakałyśmy obie, ja i córka. Wiedziałam jednak, że nie mogę się poddać, ponieważ walczyłam o sprawność Julki. Mijały tygodnie i miesiące, jednak wciąż nie widzieliśmy poprawy... Nie poddawaliśmy się jednak i ćwiczyliśmy dalej. Nareszcie przyszedł upragniony dzień, w którym zobaczyliśmy, że córeczka minimalnie poruszyła rączką! Julka ćwiczy zarówno w domu, jak i z rehabilitantami. Tak naprawdę nie ma dnia, w którym odpuszczamy zajęcia. Niestety koszty związane z leczeniem i rehabilitacją córeczki wciąż rosną. Dlatego zdecydowaliśmy się prosić o pomoc, by nasza Julka mogła być naprawdę sprawnym dzieckiem. To dla niej szansa na lepsze jutro! Prosimy, pomóżcie nam w naszej codziennej przeprawie. Rodzice ➡️ Licytacje

25 373 zł
Roman Hara
Roman Hara , 66 years old

Pieprzyk, czerniak... Martwica! Lekarz grozi amputacją

Zaczęło się od pieprzyka na podudziu. To on przekształcił się w ognisko czerniaka. Po głębokim wycięciu problem na parę lat został zażegnany. Teraz lekarze grożą amputacją nogi! Gdy minęło 8 lat od pierwszej diagnozy, dowiedziałem się o wznowie. Najpierw pojawił się jeden guz pod skórą, następnie kolejne w różnych miejscach. Lekarze zdecydowali o wprowadzeniu leczenia  elektrochemioterapią. W międzyczasie wprowadzono też immunoterapię, która wywołała zapalenie jelita grubego.  Tutaj musiałem przerwać leczenie. Trzeba było zająć się innym problemem, o czerniaku zapominając, a przecież on nadal tam był i infekował kolejne miejsca. W końcu lekarz powrócił do korzeni problemu i zdecydował o radioterapii, która w moim przypadku okazała się opłakana w skutkach.  Moją nogę zajęła rozległa martwica, która zżera ciało po kawałku. Gwoździem do trumny było wycięcie przez chirurga wszystkich węzłów chłonnych w pachwinie. Ich brak powoduje, że urazy się nie goją, a dodatkowo martwica się pogłębia! W najgorszym momencie noga była twarda jak drewno i dwa razy większa od drugiej. Lekarze po kolei wycinali części ciała, by pozbyć się tego poważnego problemu. Pewnego dnia usłyszałem “Proszę się przygotować. Tu jedynym wyjściem będzie amputacja. Nic innego nie da się zrobić”. Czułem się, jakbym dostał obuchem w głowę. Z bliskimi zacząłem szukać innego, mniej drastycznego rozwiązania. Przez długi czas nikt nie chciał mnie przyjąć. Lekarze rozkładali ręce. W końcu znaleźliśmy miejsce, gdzie dali mi nadzieję. Dwa razy w tygodniu jeżdżę aż z Sandomierza do Warszawy(!) na zabiegi pielęgnujące nogę. Bardzo bolesne łyżeczkowanie, wyskrobywanie obumarłych tkanek rzeczywiście daje efekt. Martwica prawie już się nie przenosi, jednak kończyna jest w tak tragicznym stanie (poodkrywane mięśnie i ścięgna), że potrzebuję przeszczepu. Każda wizyta w placówce to około tysiąc złotych. Cena przeszczepu 3 tysiące. Po nim dalsza konieczna pielęgnacja. W pewnym momencie straciłem nadzieję, że może być lepiej. Teraz, mimo ogromnego cierpienia, wzmacniany silnymi środkami przeciwbólowymi, żyję w przekonaniu, że jest szansa. Niestety moje oszczędności kurczą się w zatrważającym tempie i obawiam się, że w pewnym momencie będę musiał przerwać leczenie, a w przyszłości nie będzie mnie stać na rehabilitację… Bardzo proszę o pomoc. Nie chcę, by choroba zamknęła mnie w czterech ścianach. Robię wszystko, by do tego nie dopuścić, jednak widzę, że potrzebuję Twojego wsparcia.  Roman Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

25 352,00 zł ( 34.04% )
Still needed: 49 117,00 zł
Kacper Wójtowicz
Kacper Wójtowicz , 28 years old

Zawał prawie go zabił, teraz jest niepełnosprawny... POMOCY!

Kacper miał 25 lat, gdy jego życie w jeden dzień zmieniło się nie do poznania. Wszystkie plany, marzenia w ułamku sekundy legły w gruzach. Dziś każdego dnia staram się zapewnić synowi niezbędną opiekę i wparcie. W 2021 u syna doszło do nagłego zatrzymania serce. Reanimacja trwała ponad 10 minut, doszło do niedotlenia mózgu. Kacper wskutek tych wydarzeń cierpi na porażenie czterokończynowe.  Syn jest osobą leżącą. Wymaga wsparcie we wszystkich codziennych czynnościach. Co rano ubieram go, sadzam przy stole, a po śniadaniu Kacper udaje się na zajęcia do specjalistycznego ośrodka. Cieszy się, gdy tam przebywa. Może wtedy spędzić czas wśród ludzi. Komunikacja z Kacprem nie należy do najprostszych, jednak wiem, co do mnie mówi. Rozumiem jego potrzeby, a on odpowiada na moje proste polecenia. Ze względu na przykurcze, konieczna jest stała rehabilitacja. Tylko ona może pomóc Kacprowi. Niestety, liczba godzin oferowanych przez fundusz jest niewystarczająca… Wciąż powtarzam synowi, że nie może się poddawać. Dopóki jest choć mała szansa, że jego stan ulegnie jakiejkolwiek poprawie, należy działać! Opieka nad Kacprem jest sporym wyzwaniem, lecz kocham moje dziecko nad życie i zrobię dla niego wszystko. Z całego serca proszę Was o pomoc! Tadeusz, tata

25 290,00 zł ( 23.77% )
Still needed: 81 093,00 zł
Robert Górzny
Robert Górzny , 44 years old

❗️Robert jest po amputacji... Błagamy o wsparcie, by cukrzyca nie odebrała życia do reszty!

Robert ma dopiero 42 lata, a przeżył tyle dramatycznych chwil, że bagażem doświadczeń można by obdzielić kilka osób... Każdego dnia zmaga się z nieuleczalną chorobą – cukrzycą typu 2, która podstępem wkradła się do jego organizmu, nie dając długo żadnych objawów. Kiedy zaatakowała, było już późno... Dziś Robert jest po amputacji prawej nogi. Niestety, stopa cukrzycowa to jedno z najczęstszych powikłań tej strasznej choroby...  U Roberta zakończyło się tragicznie - nogi nie dało się uratować. Amputowano ją na wysokości podudzia. Niestety choroba postępuje i dalej czyni pustoszenie w organizmie: na drugiej nodze pojawiły się ropnie i okazało się, iż ma stopę typu Charcota. Na nogę został założony stabilizator, który będzie musiał być operacyjnie zdjęty. Potrzebna będzie kosztowna rehabilitacja, mająca na celu odbudowę mięśni - to jedyny sposób, by Robert mógł stanąć na nodze o własnych siłach. Choroba jednak nie poprzestała na rzuceniu Roberta na wózek inwalidzki... Atakuje też jeden z najważniejszych zmysłów, który odpowiada za poruszanie się w świecie - wzrok... Wskutek choroby ujawniła się retinopatia obuoczna. Pomóc może operacja, bo nieleczona prowadzi do utraty wzroku. Nie dość, że Robert stracił nogę, to jeszcze grozi mu życie w ciemności... Najgorsze jest to, że operacja nie przywróci w pełni wzroku, a tylko spowolni przebieg choroby. Robert jest pod stałą opieką licznych specjalistów: nefrologa, urologa, diabetologa, stomatologa, pulmonologa, a także chirurga ortopedy. Ma dopiero 42 lata, a jego dzień przypomina codzienność schorowanego staruszka... Leki, wizyty, specjaliści, rehabilitacje. Po zakończeniu leczenia ortopedycznego będzie mógł starać się o przygotowanie odpowiedniej protezy, niestety jej koszt przekracza możliwości finansowe naszego kuzyna. Sama proteza jest niewystarczająca do tego, aby Robert mógł sam poruszać się i funkcjonować, gdyż konieczna będzie także kosztowna i długotrwała rehabilitacja. Tylko to pozwoli mu na samodzielne życie. Wszystko niestety kosztuje... W imieniu Roberta bardzo prosimy o pomoc. Z całego serca dziękujemy za jakiekolwiek wsparcie finansowe, gdyż każda kwota, nawet ten przysłowiowy „wdowi grosz” jest dla Roberta dużym wsparciem. Wierzymy, że dobro, dane Robertowi, wkrótce do Ciebie wróci. Rodzina Roberta

25 257,00 zł ( 67.83% )
Still needed: 11 978,00 zł
Kuba Krupski
Kuba Krupski , 15 years old

Pomóżmy Kubie walczyć z chorobą!

Choroba genetyczna to często bomba z opóźnionym zapłonem. Kiedy rodzi się dziecko, jesteś przeszczęśliwy. Próbujesz zapamiętać każdą chwilę, każdy moment zapisać głęboko w pamięci… A później dowiadujesz się, że twoje dziecko jest chore, że choroba każdego dnia postępuje… Nieodwracalnie. Kuba ma 12 lat i miopatię. Ta nieuleczalna choroba genetyczna uszkadza mięśnie, co prowadzi do ich osłabienia, a nawet zaniku. Gdy Kuba miał 9 lat, przychodził jeszcze sam do szkoły, teraz to niemożliwe: z trudem się porusza, ma znacznie osłabione nogi, choroba odbiera mu sprawność fizyczną i samodzielność. Aby siedzieć prosto, potrzebuje specjalnego wózka. Postępująca choroba już dawno podporządkowała sobie naszą codzienność. Ze względu na opiekę nad synem, nie mogę podjąć pracy. Ciągła rehabilitacja (basen, kinezyterapia, stymulacja oddechowa) oraz wizyty kontrolne u lekarzy pochłaniają ok. 2 tysięcy złotych miesięcznie. Ogromną nadzieję pokładam w turnusach rehabilitacyjnych. Intensywny wysiłek i wszechstronność ćwiczeń poprawiają sprawność fizyczną i samopoczucie Kuby. Niestety, koszt jednego turnusu wyjazdowego to ok. 3,5 tysiąca złotych, co znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Kubie przydałyby się częstsze wyjazdy tego typu, dlatego bardzo proszę o pomoc!  To wszystko jest dla mnie ogromnym cierpieniem i Bóg tylko wie, co czuje mama chorego dziecka, ale ja się nie poddam i będę walczyła z tą chorobą o każdy dzień i lepszą przyszłość mojego dziecka. Z całego serca proszę o pomoc dla mojego synka i wsparcie nas w tej niewyobrażalnie trudnej drodze!  Agnieszka, mama

25 193 zł
Małgorzata Kawulok
Małgorzata Kawulok , 52 years old

Help for Malgorzata!

The injury started a series of misfortunes for Małgorzata! Please read the dramatic story of the former athlete and help her fight for her health!  Since the age of 14 sport was my whole world. I trained athletics and at the age of 15 I became Polish Youth Champion in shot put.  At the age of 16 I got into the Polish Team and my real sports career began. Trips and camps sports all over Poland - this was my life.  I have won everything that could be won in Poland in shot put and in discus throw. The streak of success lasted 6 years. Then my personal end of the world has come - my injury and so the end of my dreams. My life has changed as much as it could be possible. After the injury, I worked as a hotel receptionist and at the same time I took care of my seriously ill father. My father passed away in 2010 and shortly after that my mother had a stroke. Since that time she has been completely reliant on my care.  The situation only got worse and my mother had her leg amputated. I tried to do what I could to help her, while at the same time working in a twelve-hour shift system at the reception desk. I forgot about myself because others needed my help more. As a result my health problems worsened too. At the end of the 2020, due to diabetes, my toe in the right foot was amputated and later on, the toe in the left foot too. Unfortunately the situation required amputation of the leg. And so here I am now, left alone with my mother, both disabled.  Helplessness is my personal tragedy. I used to be an active person, and now I am disabled person and simple things as for a healthy person are unmakeble for me. I don't have high expectations, I don't feel pity for myself, but I would like to be as functional as possible. My ability to move around would be only possible by having a good prosthetic leg. I would like to live, work and earn money for myself and my mother's needs. I don't want to bother or to be a burden to anyone.  Right now, I'm only separated from achieving my independence by tens of thousands of zlotys.  This is the sum of the costs of the prosthesis and rehabilitation, the costs of travels for the fitting the prosthesis and the costs of visits to the specialists.  Please don't leave me alone.Even the smallest amount counts. Thank you for each payment.  Małgorzata

25 192 zł
Michał Kosiński
Michał Kosiński , 8 years old

W trakcie ciąży dowiedzieliśmy się, że synek urodzi się ciężko chory... Razem dla Michałka!

O tym, że nasz synek przyjdzie na świat ciężko chory, dowiedzieliśmy się kiedy był jeszcze w brzuszku – pod sercem mamy. To właśnie w 18. tygodniu ciąży, w trakcie badań kontrolnych, usłyszeliśmy, że Michałek urodzi się z chorobami neurologicznymi. Ogromna radość związana z oczekiwaniem na powiększenie się naszej rodziny zaczęła mieszać się z ogromnym lękiem o zdrowie i życie naszego dziecka… Pomimo usłyszenia diagnozy w głębi serca mieliśmy nadzieję, że to wszystko to potworna pomyłka. Tak bardzo chcieliśmy, by Michał urodził się zdrowy. Niestety, od razu po porodzie lekarze potwierdzili diagnozę. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego to nas spotyka ani dlaczego nasze ukochane dziecko musi tak cierpieć. Wiedzieliśmy jednak, że z całych sił  będziemy walczyć o Michała i jego zdrowie. Natychmiast rozpoczęliśmy rehabilitację, która trwa do dziś. Niestety, mimo wszelkich podejmowanych przez nas wysiłków – syn musi poruszać się na wózku i potrzebuje pomocy przy wielu podstawowych czynnościach.  Naszą codzienność wypełniają kolejne zajęcia z rehabilitantami i wizyty u specjalistów. Nie jest nam łatwo, jednak nie poddajemy się. Z całych sił wierzymy, że dzięki terapii Michał będzie mógł w przyszłości stanąć o własnych siłach.  Aby było to możliwe, syn musi być objęty regularną i intensywną rehabilitacją oraz mieć dostęp do specjalistycznego sprzętu – pionizatora oraz ortez. Niestety, jest to związane z ogromnymi kosztami finansowymi. Ciężko jest nam udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie.  Codziennie, gdy patrzymy w duże i ufne oczy syna, wiemy, że się uda. Prosimy, pomóżcie nam podarować Michałkowi to, co najważniejsze – zdrowie i sprawność. Każda wpłata to dla nas ogromne wsparcie i krok w stronę lepszej przyszłości naszego dziecka… Rodzice

25 176 zł