Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Janusz Mak
Janusz Mak , 34 years old

Tragedia w Dzień Dziecka! Janusz nadal w śpiączce❗️

To, co się wydarzyło, to istny koszmar. Jestem z Jaśkiem już od 10 lat. Moją córeczkę traktuje jak własną… 1. czerwca, gdy wróciliśmy z festynu z okazji Dnia Dziecka, Janusz wyszedł jeszcze na krótki spacer z psem. Do domu już nie wrócił. Gdy Janusz szedł chodnikiem, pies złapał zębami sznurówki od jego buta. Szarpnął za nie i mój partner się wywrócił – niestety bardzo niefortunnie. Jasiek uderzył głową o krawężnik.  Po wypadku był przytomny, jednak konieczna była trepanacja czaszki ze względu na nawrotowego krwiaka. Wtedy rozmawiałam z nim ostatni raz. Janusz ma bardzo uszkodzony mózg. Przeszedł 3 operacje, ale nadal nie ma z nim kontaktu neurologicznego... Ma niedowład prawej strony ciała. Lekarze nie podtrzymują już go w stanie śpiączki farmakologicznej, a jednak nadal się nie wybudził… Reaguje na światło i głos, szerzej otwierając oczy, ale to są jego jedyne reakcje. Lekarze, rehabilitanci robią, co mogą, jednak... nie mogą nawiązać z nim żadnej współpracy. Szpital niestety nie może go trzymać na oddziale w nieskończoność, dlatego wniósł do sądu o umieszczenie Janusza w ZOLu (Zakładzie Opiekuńczo- leczniczym), który będziemy musieli pokryć z własnej kieszeni. Bardzo proszę Cię o wpłatę jakichkolwiek pieniędzy. Liczy się każda złotówka! Już teraz z całego serca dziękuję Ci za pomoc i okazaną dobroć... Tak wiele to dla nas znaczy! Sylwia ➡️ BudzikTeam Januszka

29 769 zł
Jan Sieraniewicz
Urgent!
Jan Sieraniewicz , 69 years old

Jan walczy z rakiem o życie❗️Zrozpaczone córki proszą o ratunek dla taty!

Jan, nasz tata, to najwspanialszy na świecie ojciec dla mnie i dla moich sióstr. Rak żołądka - usłyszeliśmy kilka tygodni temu straszną diagnozę... Nasz tata jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Nie możemy siedzieć i bezczynnie patrzeć, jak on umiera... Prosimy o ratunek! Nasz koszmar rozpoczął się zaledwie dwa miesiące temu, a wydaje się, jakby to życie, które było kiedyś - pełne beztroski i szczęścia - bezpowrotnie minęło... We wrześniu tata trafił do szpitala. Miał krwotok... Lekarze nie wiedzieli, co mu jest. Bardzo baliśmy się o jego zdrowie, baliśmy się też, jaką diagnozę usłyszymy, nie sądziliśmy jednak, że dojdzie do najstraszniejszego... Tacie zrobiono USG, gastroskopię, kolonoskopię, tomografię... Po serii wnikliwych badań okazało się, że to złośliwy nowotwór żołądka. To były najgorsze chwile w życiu całej naszej rodziny... Strach, nerwowe oczekiwanie i wreszcie wyrok, bo jak inaczej nazwać moment, w którym dowiadujesz się, że masz raka? Szok i morze łez... Rozpacz, bo możesz stracić ukochanego rodzica, jedną z najbliższych osób na świecie. Byliśmy przerażeni, ale też niesamowicie zmotywowani, by ratować życie taty. Tata szybko trafił pod opiekę Wojskowego Instytutu Medycznego, gdzie dowiedzieliśmy się, jak poważna jest sytuacja. Nowotwór niestety był bardzo rozległy i agresywny... Był w bardzo zaawansowanym stadium - III i IV, były już przerzuty do węzłów chłonnych i wątroby... Sytuacja okazała się dramatyczna. Tata natychmiast zaczął przyjmować chemię, jest po drugim cyklu z sześciu. Niestety, robi się coraz słabszy, ma coraz gorsze wyniki... Bardzo się o niego boimy. Zaczęliśmy szukać leczenia, które pozwoli mu przetrwać chemioterapię i które mu pomoże, a jednocześnie wzmocni układ odpornościowy, niszczony podczas chemii. Znalazłam klinikę, która oferuje wsparcie immunologiczne i wstępnie zakwalifikowała tatę do leczenia. Niestety jest to leczenie prywatne, bardzo kosztowne. Tata potrzebuje aż 15 cykli, z których każdy będzie kosztował niemal 7 tysiące złotych... Mamy bardzo mało czasu na ratunek! Mamy bardzo mało czasu! Musimy zadbać o to, by tata przeszedł cykle chemii w jak najlepszej formie. Jeśli organizm taty będzie w dobrej kondycji, lekarz rozważy możliwość usunięcia żołądka. Wiemy, że ten rodzaj nowotworu jest trudny do wyleczenia i żadna terapia tego nie gwarantuje, jednak nie poddamy się i nie pozwolimy tacie umrzeć. Chcemy kupić mu czas. Przedłużenie życia o rok albo dwa, w ocenie mojej i moich sióstr, ma sens... W wartości, jaką jest życie ukochanej osoby, liczy się każdy dzień. Bardzo prosimy o pomoc!

29 768,00 zł ( 39.97% )
Still needed: 44 701,00 zł
Szymon Młynarczyk
4 days left
Szymon Młynarczyk , 12 years old

Pomóż uczynić to życie łatwiejszym!

Szymon jest marginalnie skrajnym wcześniakiem, którego ginekolodzy nie chcieli ratować. "Niech rodzi naturalnie, będzie miała szansę na kolejne dziecko" - lekarze orzekli bez żadnej konsultacji ze mną i moim mężem, gdy Szymon zaczął się rodzić w 24 tygodniu ciąży. Gdyby nie fakt, że odkleiło mi się łożysko, Szymon umarłby podczas naturalnego porodu. Syn urodził się z pękniętym płucem, ciężkimi wylewami krwi do mózgu, był wielokrotnie reanimowany. Spędził 7,5 miesiąca na oddziale intensywnej terapii, z którego wyszedł z tracheostomią i gastrostomią. Obecnie Szymon ma 7 lat. Ma ciężką postać czterokończynowego, mózgowego porażenia dziecięcego. Nie mówi, nie chodzi, ale wszystko rozumie. Robimy z Mężem wszystko, by był szczęśliwy. Syn należy do grona zaledwie 100 osób w kraju, które zdobyły Diadem Polskich Gór. Podróżuje przypięty do klatki piersiowej swojego Taty. Dotychczasowe leczenie syna u Macieja Abakumowa przyniosło doskonałe rezultaty. Szymon już zawsze będzie się zmagać z MPD. Na skutek zbyt wczesnego porodu synek jest całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji. Szymon wymaga specjalistycznej rehabilitacji, leczenia, a także sprzętu, który pozwoli mu mimo wszelkich przeciwności losu walczyć o lepsze jutro.  Wiem, że nie możemy zaprzepaścić tego, co do tej pory udało się osiągnąć, dlatego po raz kolejny muszę prosić Was o pomoc. Każda przekazana złotówka może oznaczać sprawniejszą codzienność Szymona. To najlepszy prezent, jaki można mu ofiarować... Ilona, mama 

29 736 zł
Benio Nizioł
Benio Nizioł , 5 years old

Demencja dziecięca odbiera życie Benia❗️Pomocy❗️

Benio is now 4 years old. For more than two years he has been struggling with drug-resistant epilepsy, which is a difficult disease for such a tiny child. Unfortunately, it soon turned out that the epilepsy is only a symptom of a serious disease - ceroid lipofuscinosis (Batten's disease) i.e. childhood dementia... It is manifested by the gradual disappearance of various functions and skills: speech, walking, vision... In Poland there are no possibilities of treatment. This condition, left untreated leads to death in early childhood. Benio can no longer go down the stairs alone, he does not speak, and cannot eat on his own. He requires constant care because he suffers from ataxia that causes tremors in his limbs and sudden falls. Our everyday life is extremely difficult, but we know that we cannot give up... We cannot take this serious illness off our son's shoulders, but we can make his life a little easier. Our only hope is rehabilitation and special treatments with specialists which can slow down the deterioration of his condition. Benio also needs new car seat, a stroller and braces. Unfortunately, although we would move heaven and earth to help him, we are unable to provide all these things for him, so we decided to ask for your help! Every zloty donated is worth its weight in gold for us!

29 704,00 zł ( 23.26% )
Still needed: 97 956,00 zł
Eugeniusz Jaroch
Eugeniusz Jaroch , 70 years old

To mogło zdarzyć się każdemu! Walczymy o szansę dla ukochanego taty i dziadka!

Nie jest ważne, ile mamy lat – dopóki mamy rodziców, jesteśmy dziećmi. Przedstawiam Wam mojego kochanego tatę,  ukochanego dziadka moich dwóch córeczek.  Zawsze uśmiechnięty, radosny, aktywny, z głową pełną pomysłów i pełen pasji. Mój autorytet, życiowa mądrość, wsparcie i podpora. Był okazem zdrowia, nic nie zapowiadało tego, co się wydarzy!  Pewnej nocy niespodziewany ból nogi wyrwał go ze snu. Był tak dotkliwy, że tata natychmiast pojechał do szpitala.  Diagnoza - tętniak. Trzy operacje ratujące nogę... Niestety nie udało się przywrócić krążenia.  To był cios, bo diagnoza oznaczało jedno – tata straci nogę... Konieczna była amputacja na wysokości uda.  Mój tata całe życie był aktywny zawodowo. Teraz jest na zasłużonej emeryturze, a to powoduje, że już nie jest przydatny naszemu państwu i społeczeństwu… Mimo że ciężko pracował całe życie, teraz nie przysługuje mu dofinansowanie protezy!  Emeryt nie podlega dofinansowaniu z PFRON... Musimy zdobyć na nią środki sami.  A koszty są bardzo wysokie...  Stąd mój apel o pomoc w przywróceniu mojemu kochanemu tacie możliwości normalnego funkcjonowania i zakupu protezy,  dzięki której wróci do aktywności i będzie mógł cieszyć się pełnią życia na nowo! Koszt protezy właściwie całej nogi jest bardzo wysoki, do tego dochodzi rehabilitacja, dlatego serdecznie prosimy o wsparcie. Marzymy o tym, aby Tata znów poszedł z nami na spacer...

29 686,00 zł ( 10.68% )
Still needed: 248 176,00 zł
Kuba Dywański
Kuba Dywański , 5 years old

Nieustanna walka o przyszłość Kubusia! Wesprzyj i daj mu szansę!

Zaburzenia oddychania i konieczność leczenia na intensywnej terapii zaraz po urodzeniu to tylko wycinek dramatu i strachu, który będziemy pamiętać już zawsze. Konsekwencje zdrowotne prawdopodobnie będą synkowi towarzyszyć całe życie. Naszym zadaniem jest tak wesprzeć Kubusia, by tych ujemnych skutków było jak najmniej. Na świat przyszedł z cechami zamartwicy. Dalsza diagnostyka wykazała Zespół Westa, wzmożone napięcie mięśniowe oraz opóźnienia etapów rozwoju fizjologicznego.  Obecnie synek jest pod stałą opieką ośrodka rehabilitacyjnego, jest również objęty programem wczesnego wspomagania. Na tyle, na ile pozwalają nam możliwości – ćwiczymy z synkiem również w domu. Niestety możliwości domowe mają swoje ograniczenia, a częstsze wizyty u specjalistów zwyczajnie przerastają nasze możliwości finansowe – stąd zbiórka. Pełni nadziei, zwracamy się z prośbą o wsparcie, które pozwoli zawalczyć o lepszą przyszłość dla naszego synka. Choć uważnie słuchamy terapeutów i systematycznie staramy się sprostać zadaniom – potrzebujemy wsparcia i doświadczonego oka. Dzisiaj Kubuś jest jeszcze mały, ale wiemy, że każdy dzień to dla niego szansa na lepszą przyszłość. Wobec każdego gestu wsparcia pozostajemy ogromnie wdzięczni. Paweł i Anita – rodzice Kubusia

29 660 zł
Mariusz Zielke
Mariusz Zielke , 46 years old

By choć na chwilę zatrzymać postępy choroby...

Przez 7 lat choroba wyniszczyła go tak bardzo, że dziś z dawnego Mariusza pozostało naprawdę niewiele. Jeszcze do niedawna mogłoby się wydawać, że stwardnienie zanikowe boczne da się zatrzymać, jednak teraz wątpliwości zostały rozwiane - choroba niemiłosiernie postępuje i zabiera nam Mariusza kawałek po kawałku. W ostatnich miesiącach stan męża bardzo się pogorszył. Obecnie przebywa w szpitalu, jest podłączony do respiratora, jego ruchy są bardzo ograniczone, a mowa znikoma. Wymaga całodobowej opieki, pomocy niemal przy każdej czynności. Jak to jest możliwe, że uśmiech nadal nie schodzi z jego twarzy, a wola walki jest tak ogromna? Mariusz inspiruje do działania całą naszą rodzinę i ludzi wkoło. On po prostu bardzo kocha życie i zrobi wszystko, by go nie stracić! Walczy dla siebie, walczy dla naszej córki Neli, która jest jego oczkiem w głowie. Pomimo tego, że w ciągu ostatnich 2-miesięcy stan zdrowia Mariusza znacznie się pogorszył – cały czas ma nadzieję. Po prostu wie, że musi być dobrze! Oglądając zdjęcia sprzed lat, ze wzruszeniem sięgam pamięcią do czasów, gdy Mariusz pełen sił spędzał każdą wolną chwilę na meczach swojej ukochanej drużyny - Arki Gdynia. Dusza kibica nie pozwala mu zapomnieć o ukochanym klubie, tak bardzo chce wrócić na stadion! Sportowe wzorce pomagają przetrwać te najtrudniejsze momenty! Sytuacja jest poważna, jednak nikt nigdy nie odbierze nadziei na to, że chorobę da się jeszcze zatrzymać. Nikt nie odbierze nadziei, że medycyna znajdzie sposób, by ją po prostu pokonać. Jedyne co dziś nas ogranicza, by mu pomóc, to brak środków na leczenie, rehabilitację, specjalistyczny sprzęt, a także stałą, specjalistyczną opiekę. Prosimy, pomóż je zdobyć!  Mariusz daje siłę całej naszej rodzinie. Pomimo ciężkiej choroby i ogromnych ograniczeń nadal jest naszym największym wsparciem. Błagam, pomóż nam! Żona Magdalena z Nelą

29 645 zł
Ala Cicha
Urgent!
Ala Cicha , 3 years old

Nasza kochana córeczka walczy z ciężką i podstępną chorobą❗️Prosimy o pomoc❗️

To tak okropnie niesprawiedliwe! Przez 9 miesięcy nosiłam pod sercem moją córeczkę, aby potem, prawie po dwóch latach dowiedzieć się, że jest śmiertelnie chora! My rodzice błagamy, POMÓŻCIE nam w tej nierównej walce, by OCALIĆ JEJ ŻYCIE!  Ostra białaczka limfoblastyczna stała się naszym najgorszym koszmarem. Naszym wrogiem, który postanowił zniszczyć nasze malutkie dziecko. Nie możemy na to pozwolić!   Wszystko zdarzyło się tak niespodziewanie. Nie byliśmy na to przygotowani. Widmo śmierci naszego ukochanego dziecka spadło na nas z dnia na dzień! Pierwsze objawy pojawiły się na początku marca. Przez kilka dni utrzymywał się stan podgorączkowy. Potem naszą uwagę przykuł dziwny zapach jej moczu. Natychmiast udaliśmy się do lekarza, który wykrył zapalenie układu moczowego. Przepisano antybiotyki, jednak stan Ali nie poprawiał się. Z dnia na dzień było tylko gorzej! Jej skóra stała się blada, a ona coraz bardziej osłabiona, apatyczna i senna… Pojawił się spłycony i ciężki oddech, a serduszko zaczęło coraz szybciej bić! W naszych głowach kłębiły się najgorsze myśli, najstraszliwsze przypuszczenia, którym ciągle próbowaliśmy kategorycznie zaprzeczać. Obawialiśmy się najgorszego… Kolejne badania. Kolejne konsultacje i narastające przerażenie. Usłyszana diagnoza pozbawiła nas tlenu. Po słowach lekarza: „OSTRA BIAŁACZKA” przez niekończącą się chwilę nie mogliśmy oddychać! Stan Alicji był na tyle krytyczny, że nie pozwolono na jej transport do specjalistycznego szpitala. Dopiero po zrobieniu dwóch transfuzji krwi i wyregulowaniu pracy serca, skierowano nas na oddział onkologii dziecięcej. Ostateczna biopsja szpiku pozbawiła nas wszelkich nadziei! W jednym momencie całe nasze dotychczasowe życie wywróciło się do góry nogami! Łzy nie chciały się zatrzymać. Wylaliśmy morze łez, zadając niekończące się pytania dlaczego spotkało to właśnie naszą Alunię!  Dopiero po kilku dniach dotarło do nas, że zaczyna się nierówna walka o życie i zdrowie naszej malutkiej córeczki. Ogarnął nas niewyobrażalny strach i niepewność co czeka nas w najbliższym okresie...  Alicja przebywa obecnie na oddziale onkologii i przyjmuje chemioterapię. Jest małą wojowniczką, która dzielnie przyjmuje sterydy i znosi liczne kroplówki, pobieranie i przetaczanie krwi, narkozy oraz wszelkie nakłucia, celem wykonania badań i podania chemii. Patrząc na nią, chce nam się płakać! Nie możemy jednak pokazać jej jak bardzo się boimy. Nie możemy pozwolić, aby wyczuła od nas strach. Nie możemy dokładać jej jeszcze większego ciężaru! Walka z chorobą zapowiada się długa, wieloetapowa i trudna. Chemioterapia może potrwać do 9. miesięcy! Potem czeka ją chemia doustna i całkowita izolacja od otoczenia, co potrwa nawet półtora roku! Cały nasz dotychczasowy świat się zawalił! Nasze kochane, zawsze uśmiechnięte, pogodne i dotąd zdrowe dziecko rozpoczęło walkę ze śmiertelną chorobą nowotworową! To wojna na śmierć i życie! Musimy zrobić wszystko, aby Ala ją wygrała. Dlatego błagamy o Waszą pomoc. Każdego dnia mamy ochotę krzyczeć ze złości, poczucia bezradności i bezsilności. Kochamy Alę całym sercem i dla niej jesteśmy zdolni do wszelkich poświęceń. Potrzebujemy Waszej pomocy.  Dziękujemy za okazanie dobrego serca.  Rodzice Alicji        

29 593,00 zł ( 27.81% )
Still needed: 76 790,00 zł
Zuzanna Helm
Zuzanna Helm , 21 years old

Zuzia przeszła już tak wiele... Proszę, pomóż mojej córce!

Zuzanna urodziła się jako wcześniak w 26. tygodniu ciąży z wagą urodzeniową 1120 g. Mierzyła 39 centymetrów. Przez pierwsze 3,5 miesiąca życia przebywała na oddziale neonatologii. Trudne początki pozostawiły ślady… Córeczka została wypisana z rozpoznaniem mózgowego porażenia dziecięcego i retinopatią lewego oka. Od tego momentu zaczęła się ciągła rehabilitacja. Była pod opieką poradni neurologicznej i okulistycznej. Przez kolejne lata konieczny był zakup wózka, łóżka rehabilitacyjnego, schodołazu, butów ortopedycznych, pionizatorów, fotelika do samochodu i do codziennego siedzenia, materacy przeciwodleżynowych. Wszystko po to, żeby zapewnić jej jak największy komfort funkcjonowania. Od 9. roku życia Zuzia ma stwierdzoną padaczkę i w związku z tym na stałe przyjmuje leki. W 2010 roku miała poważną operację kręgosłupa i przykurczu kręgosłupa, przykurczu zgięciowego biodra i lewego kolana. W 2016 roku przeszła korekcję trójpłaszczyznową skoliozy przy użyciu wszczepów SOCORE. To nie był koniec, w kolejnych latach potrzebne były zabiegi: zwolnienie przykurczu Achillesów, przykurczu przywiedzenia bioder, przykurczy pod kolanami. Moja dzielna dziewczynka musiała przejść już tak wiele… A 2019 rok przyniósł kolejne, poważne problemy. Zuzia przeszła operację usunięcia guzów piersi. Niestety w dalszym ciągu w kolejnych badaniach są obecne liczne guzy do dalszego leczenia... Zuzia nieustannie jest rehabilitowana, potrzebuje zaopatrzenia ortopedycznego i rehabilitacyjnego. Przyjmuje na stałe leki. Uczęszcza do ośrodka rewalidacyjno-wychowczego w Łęcznej. Koszty walki o zdrowie i sprawność córki są bardzo wysokie. Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie! Każda wpłata jest na wagę złota! Jolanta, mama

29 568 zł