Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kuba Borkowski
Kuba Borkowski , 16 years old

Walczymy z zapaleniem mózgu – choroba odbiera Kubusiowi zdrowie! Pomocy!

Przez całe lata bezskutecznie próbowaliśmy dowiedzieć się, co jest naszemu dziecku. Kuba, kiedy skończył półtora roku, przestał nawiązywać z nami kontakt. Początkowo zdiagnozowano autyzm, jednak my czuliśmy, że to coś więcej. Jak się później okazało, mieliśmy rację... Choroba każdego dnia coraz bardziej odbierała nam syna. Lekarze nie zlecali nowych badań. Widzieliśmy, że z roku na rok zachowanie Kuby zmienia się, dlatego zaczęliśmy szukać ratunku na własną rękę. Tak trafiliśmy na Ukrainę, gdzie dzięki zebranym oszczędnościom postawiono właściwą diagnozę, rozpoczęto badania i leczenie.  Badania wykazały, że Kuba ma autoimmunologiczne zapalenie mózgu – jest zainfekowany wirusami, a układ odpornościowy zwrócił się przeciwko niemu.  Zamiast walczyć z patogenami, zwalcza także swoje własne, zdrowe komórki, powodując szereg objawów często przypominających autyzm... Syn jak najszybciej powinien zacząć leczenie, byśmy mieli jakąkolwiek szansę na to, że go odzyskamy... Koszty z tym związane są ogromne, dlatego bardzo prosimy o pomoc, o szansę na ratunek dla naszego syna. Jego los nie leży już tylko w naszych rękach, ale także Twoich i każdego człowieka, który zechce nam pomóc! Rodzice Kuby

39 851 zł
Mariola Woźniczak
Mariola Woźniczak , 48 years old

Mariola przeszła TRZECI UDAR❗️Dziś nie mówi i zmaga się z niedowładem... Pomocy❗️

Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie dla mojej mamy, Marioli, która w wieku 48 lat stanęła w obliczu swojego trzeciego udaru i potrzebuje naszej wspólnej pomocy, aby móc wrócić do życia, które kocha. Odkąd pamiętam, mama zawsze była osobą pełną ciepła i miłości. Zawsze kochała piec ciasta i torty, które stały się symbolem wszystkich rodzinnych uroczystości i wielu chwil pełnych radości. Mariola, to nie tylko miłośniczka pieczenia i gotowania, ale przede wszystkim mama dwóch dorosłych córek i siostra dwóch wspaniałych kobiet, dla których zawsze była wsparciem. Niestety, w ubiegłym roku straciła swoją mamę w wyniku udaru, a dziś sama stanęła przed największym wyzwaniem swojego życia. To wydarzenie jeszcze bardziej uświadomiło nam, jak kruche jest życie i jak ważna jest każda chwila spędzona razem. Obecnie Mariola zmaga się z niedowładem prawej strony ciała i nie jest w stanie mówić ani się komunikować. Każdy dzień jest dla nas walką o najmniejszy ruch czy gest. Jej duch jest silny, ale potrzebuje dostępu do najlepszej możliwej opieki i rehabilitacji, aby mieć szansę na powrót do normalnego życia. Koszty takiej opieki są ogromne i niestety przekraczają nasze możliwości finansowe, ale wierzymy, że z Waszą pomocą możemy zebrać potrzebne środki, które pomogą pokryć koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym, który jest kluczem do odzyskania przez mamę w miarę normalnego życia. Każda złotówka, każde udostępnienie tej zbiórki to dla nas ogromna pomoc i promyk nadziei. Dołączcie do "Razem dla Marioli" – nie tylko zbiórki, ale społeczności, która wierzy w siłę wsparcia i cudowną moc ludzkiego serca. Razem możemy pomóc mamie odzyskać to, co udar odebrał – radość i możliwość dzielenia się swoją energią i miłością z innymi. Dziękujemy, za każdą formę wsparcia. Z wdzięcznością i nadzieją – córka Karolina wraz z całą rodziną

39 806,00 zł ( 57.56% )
Still needed: 29 343,00 zł
Kacper Józefowski
Kacper Józefowski , 21 years old

Powstrzymać chorobę, która niesie śmierć

Nie możemy przestać walczyć o marzenia naszego syna Kacpra – POMÓŻCIE! Kacper pod koniec września rozpoczął kolejną już trzecią serię 10 zastrzyków komórek macierzystych. Koszt leczenia jest bardzo wysoki, a naprawdę widać efekty w leczeniu i nie chcielibyśmy tej terapii przerywać z uwagi na brak finansów. To dla Kacpra bardzo ważne, dlatego prosimy Was o dalszą pomoc, bez której jesteśmy bez szans. Choroba Kacpra nie postępuje znacząco, a przed rozpoczęciem terapii Kacper słabł z miesiąca na miesiąc – zanik mięśni różnych części ciała zwłaszcza nóg i rąk postępował bezlitośnie. Terapia znacząco spowolniła ten proces. Pozytywne działanie komórek zostało każdorazowo odnotowane w testach siły mięśni przeprowadzanych w Centrum Medycznym Klara. Wciąż mamy nadzieję, że zostanie wynaleziony lek na tę straszną chorobę, a terapia pozwoli utrzymać Kacpra w jak najlepszej kondycji, pozwoli Kacprowi samodzielnie się poruszać na wózku inwalidzkim, tak by nie potrzebował nas na każdym kroku, dlatego też bardzo chcemy kontynuować podawanie komórek… To dzięki Wam terapia może wciąż trwać i prosimy, nie przestawajcie i pomóżcie Kacprowi – ma tyle marzeń, które chce zrealizować. Terapia pozwoliła uczęszczać Kacprowi do liceum w trybie stacjonarnym, a za rok chce rozpocząć studia. Dziękujemy z całego serca A oto nasza historia:  Kiedy pierwszy raz usłyszałam "dystrofia mięśniowa Duchenne’a", pomyślałam, że to jest niemożliwe, że to nie może dotyczyć mojego synka Kacperka, który ma 7 lat, ale chodzi, biega, śmieje się, uwielbia zabawy, ma tysiące pomysłów. Potem dotarło do mnie coś gorszego – dowiedziałam się, że choroba jest nieuleczalna, że powoli wyniszcza ciało, odbiera władzę w nogach, rękach, doprowadza do zaniku wszystkich mięśni, również tych odpowiedzialnych za przełykanie i oddychanie. Potem następuje to, o czym żadna matka nie chce myśleć... Czyli śmierć w wieku 15 lat. Tak przeczytałam na stronie jednej z klinik robiących badania genetyczne i się przeraziłam. Nie wiedziałam, co myśleć, a pogodzić się po prostu nie mogłam. Od lekarza usłyszałam, że nie ma na to lekarstwa, tylko ćwiczenia rehabilitacyjne, hydromasaże i ewentualnie podawanie sterydów w celu zahamowania postępu choroby. I to wszystko. Trzeba czekać, tylko jak można w ogóle myśleć o czekaniu, jeśli ma ono prowadzić do śmierci? Na początku oszaleliśmy z mężem i biegaliśmy z Kacprem wszędzie szukać pomocy, od lekarza do kolejnego lekarza i tak w kółko. Kacper nie rozumiał, co się dzieje, dlaczego traci siły, cierpliwie znosił godziny męczącej rehabilitacji. W końcu zapytał – dlaczego to robimy? "Przecież ja chcę się bawić, chodzić do kolegów, na plac zabaw chcę jak dawniej..." To zdanie wyrwało mi serce... Postanowiliśmy, że przystopujemy i damy Kacprowi wszystko, co możliwe z jego dzieciństwa, żeby poczuł, że było najfajniejsze. I znowu uśmiechnięty wychodził na dwór bawić się z kolegami, troszkę słabiej chodził i biegał z roku na rok, ale dzieciaki go akceptowały. Żeby mógł dogonić swoich kolegów, jeździł wszędzie na hulajnodze. Na rower zwykły był za słaby, to kupiliśmy mu rower elektryczny, żeby z kolegami mógł jeździć na wycieczki. Za każdym razem staraliśmy się znaleźć jakąś alternatywę, żeby jak najmniej odczuwał postęp swojej choroby. I jakoś się do tej choroby przyzwyczailiśmy... Kiedy Kacper zaczął dorastać, choroba zaczęła gwałtownie postępować i nie potrafimy jej już zdławić, a Kacper jest naprawdę bardzo dzielny, wciąż uśmiechnięty i nie chce pokazać, co czuje i co to dalej będzie. Teraz Kacperek ma już 15 lat, a zanik mięśni dokonał spustoszenia w jego organizmie. Musieliśmy pogodzić się z tym, że został nam tylko wózek inwalidzki. Jeszcze trochę chodzi, ale tylko w domu, ręce też są coraz słabsze, przy każdych czynnościach trzeba mu pomagać. Nawet nie chcemy myśleć, co dalej... Nie umiem sobie wyobrazić dnia, w którym przestanie się poruszać, będzie potrzebował specjalistycznej aparatury, by w ogóle żyć. Cały czas liczymy na jakiś cud, na jakiś cudowny lek, który pozwoli Kacperkowi samodzielnie się poruszać, tak by nie potrzebował nas na każdym kroku. Musieliśmy znaleźć siłę do dalszej walki i tę siłę dał nam lekarz, który w 2017 roku zaproponował terapię komórkami macierzystymi – szansę na samodzielne i normalne życie – i tak wszystko się zaczęło. 

39 795,00 zł ( 21.4% )
Still needed: 146 110,00 zł
Józek Leśniak
Józek Leśniak , 5 years old

7 operacji i grad chorób❗️Zawalcz z Józiem o lepsze dzieciństwo❗️

Mój synek urodził się jako kruszynka. Ważył niecałe 800 gram. To mniej niż torebka cukru, niż torebka mąki… Był 2 razy krótszy od noworodka urodzonego w terminie. Mierzył zaledwie 28 cm. To cud, że przeżył! Codziennie za niego dziękujemy. CUD — To słowo często przewija się w historii tego Małego Wojownika. Wspomniany cud ma swoje części składowe. Najważniejsze z nich to ogromna wola życia samego Józia, znakomici lekarze i sprzęt, który na 110 dni musiał zastąpić mu łono mamy.  Od razu po urodzeniu rozpoznano u Józia szereg skomplikowanych i ciężkich schorzeń: zespół zaburzeń oddychania, martwicze zapalanie jelit, krwawienie krwi do mózgu III i IV stopni, retinopatia V stopnia, zaburzenia hematologiczne i metaboliczne, niedokrwistość, martwica paluszków przy lewej stopie, sepsa, wodogłowie pokrwotoczne, czy też dysplazję oskrzelowo-płucną. Tak naprawdę od pierwszych minut Józio walczy o życie i zdrowie. A my razem z nim! Obecne nasz synek wymaga stałej opieki wielu specjalistów oraz intensywnej i żmudnej rehabilitacji, terapii karmienia i komunikacji, zajęć integracji sensorycznej czy z neurologopedą. Józio uczęszcza również na zajęcia z tyflopefagogiem, ponieważ jest niewidomy. Wiemy, że już nigdy nie będzie widział. Józio ma za sobą aż 7 operacji. Ostatnie to wszczepienie układu zastawkowego komorowo-otrzewnowego w związku z wodogłowiem w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, operacja na lewe oczko — witrektomia (retinopatia V stopnia sprawiła, że syn jest niewidomy bez poczucia światła) oraz założenie PEG-a (Józio jest karmiony do jelitowo). Niestety to nie koniec diagnoz. W lutym 2021 Józia ze snu obudził pierwszy atak padaczkowy, a badanie EEG było bezlitosne. Od tej pory musi codziennie przyjmować leki, dzięki którym, miejmy nadzieję, nie wystąpią już nigdy te okropne ataki padaczkowe. Rok 2022 to kolejna diagnoza. Tym razem wynik rezonansu magnetycznego i po raz kolejny zostaliśmy bezradnie powaleni na kolana! Oprócz wylewów dokomorowych, które Józek doznał w pierwszych dniach życia, dowiedzieliśmy się o wadzie rozwojowej tylnego dołu czaszki, czyli heterotomii okołokomorowej. To ciężkie nieodwracalne schorzenia, które prowadzą do niepełnosprawności. W przypadku tak licznych schorzeń u Józka liczy się każdą złotówka, która jest mu niezbędna do dalszego rozwoju. Mój synek ma 3,5 roku, nadal nie mówi, nie chodzi, nawet nie raczkuje. Chcielibyśmy, by przynajmniej poruszał się przy pomocy balkonika, by był jak najbardziej sprawny. Bez dalszej rehabilitacji tego nie osiągniemy. Teraz waży się jego przyszłość. Proszę o pomoc! Ewa, mama

39 782 zł
Amelka Kochanowska
Amelka Kochanowska , 18 months old

Walczę o córeczkę z całych sił! Proszę, pomóż!

Po lekkiej, zdrowej ciąży szykowałam się na poród ambulatoryjny, czyli rodzę i po 4 godzinach z maleństwem wychodzę do domu. Niestety córeczka po urodzeniu była bardzo słaba, a po odpępnieniu PRZESTAŁA ODDYCHAĆ.  Widzieliśmy, jak sinieje i staje się bezwładna niczym szmaciana laleczka… Natychmiast została zabrana na oddział intensywnej terapii noworodka, gdzie była reanimowana. Nie mieliśmy możliwości przytulić córeczki ani usłyszeć jej krzyku.  Zobaczyliśmy ją dopiero po kilku godzinach, w inkubatorze, z sondą, podłączoną do tlenu – taką maleńką, delikatną i bezbronną. Dostaliśmy też informacje, że po reanimacji Amelka miała silny atak spastyczny do tego stopnia, że lekarze podjęli decyzję o podaniu leków uspokajających, żeby ją rozluźnić. Kiedy po paru dniach udało nam się wyjść do domu z zaleceniami obserwacji, kontroli neurologicznej i obserwacji fizjoterapeuty, myśleliśmy, że najgorsze chwile już za nami.  Niestety to, co na początku było brane za niewielkie wzmożone napięcie mięśniowe, aktualnie bardzo szybko się rozwija, uniemożliwiając naszej córeczce rozwój fizyczny. Jesteśmy na początku drogi do diagnostyki, co dokładnie powoduje u Ami takie trudności. Rehabilitantka sugeruje spastyczne mózgowe porażenie dziecięce. Czekamy na kolejną wizytę u neurologa, który potwierdzi, bądź zaprzeczy tym przypuszczeniom…  Dostaliśmy skierowania do wielu poradni: genetycznej, chorób metabolicznych, okulisty (mała nie wodzi płynnie wzrokiem), neurologa, neonatologa, logopedy (w związku z silnym napięciem Amelka zaczyna mieć asymetrię twarzy, nie pracuje językiem). Czekamy również na rehabilitację na NFZ.  Niestety terminy są koszmarnie odległe. Na ten moment wszystkie wizyty odbywają się prywatnie, bo wiadomo, że liczy się czas. Jest jeszcze szansa, że intensywną rehabilitacją przywrócimy jej lwią część utraconej sprawności. A może w przyszłości będzie mogła jednak zagrać z braciszkiem w piłkę. Synek bardzo na to czeka…  Amelka ma dwuletniego brata Julka i nas. Sami nie będziemy w stanie sfinansować wszystkich badań, które są potrzebne – między innymi badanie WES, które jako jedyne sprawdza wszystkie możliwe uszkodzenia genów, a nie jest ono refundowane. Dlatego bardzo prosimy, pomóżcie nam zawalczyć o sprawność naszej małej Żabki. Magda i Marek, rodzice ➡️ Licytuj i pomóż Amelce!

39 760 zł
Anna Szyńkarczuk
Anna Szyńkarczuk , 34 years old

Nowotwór, którego nikt nie wie jak leczyć i pożar domu❗️Proszę, pomóż mi przez to przejść!

Nie wiem, od czego zacząć. Nie wiem, który fragment mojej historii jest w tym momencie najbardziej znaczący. Tutaj nie da się postawić znaku równości. Dlatego proszę Cię, zostań chociaż tylko na chwilę i przeczytaj to, co mi się wydarzyło… Chyba pierwszy raz wiem, co to znaczy, że „życie zaczyna się walić”. Zawsze starałam się być silna, waleczna, optymistyczna, to ja wspierałam innych. Dlatego sytuacja, w której proszę o pomoc, jest dla mnie bardzo trudna. Sama siebie musiałam przekonać, że ja także mogę przyznać, iż potrzebuję wsparcia. W zeszłym roku, pod koniec listopada, zaczęłam się dziwnie czuć. Zaczęłam cierpieć na bezsenność tak silną, że traciłam kontakt z otoczeniem, a jednocześnie nie mogłam zapaść w głęboki sen. Do tego cały czas drżały mi ręce i miałam różne, niepokojące objawy. Sytuacja nie była jednoznaczna, dlatego nie od razu dowiedziałam się, gdzie leży przyczyna. Przez ostatni rok przeprowadzono na mnie serię badań, w wyniku których stwierdzono m.in. nowotwór. Dopiero pod koniec października odetchnęłam z ulgą, gdy lekarz wykluczył glejaka. Niestety tylko na chwilę, bo postawiono kolejną diagnozę: nowotwór o nieznanym lub niepewnym charakterze centralnego systemu nerwowego, z którym nie wiadomo, co zrobić. Żyję w niewiedzy i niepewności, czekając na kolejne wytyczne lekarzy. Jestem przerażona, gdy myślę o kosztach leczenia, które z dnia na dzień mogą się przede mną pojawić, bo sama nie zdołam ich udźwignąć, zwłaszcza w obecnej sytuacji… We wrześniu br. w pożarze bloku moje mieszkanie zostało doszczętnie zniszczone i nie nadaje się do zamieszkania. W akcji gaszenia brało udział aż 14 zastępów straży pożarnej. Po ciągu niefortunnych i obciążających wydarzeń, także w życiu osobistym, oraz diagnozie nowotworu, to był kolejny cios, który mnie przygniótł. W tym paśmie nieszczęść, straciłam większość oszczędności życia, a teraz mogę stracić także zdrowie. W obecnej sytuacji życiowej, nie jestem w stanie samodzielnie unieść ogromu kosztów naprawy mieszkania oraz zabezpieczenia kosztów mojego leczenia. Ta lawina, która tak gwałtownie się na mnie zwaliła, nie pozwala mi też skupić się na leczeniu i wyzdrowieniu. Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi prosić o pomoc, dużo łatwiej było pomagać innym i organizować zbiórki dla nich. Jednak nadszedł czas, w którym muszę prosić o wsparcie dla siebie i poddać w wątpliwość przekonanie, że dam sobie radę sama. Dziś już tego nie potrafię. Zwracam się z gorącą prośbą o Wasze wsparcie w mojej trudnej sytuacji. Każdy wkład, choćby najmniejszy, ma ogromne znaczenie. Wasza hojność i wsparcie pomogą mi przetrwać ten trudny okres i dać nadzieję, że jakoś się z tym uporam. Żadna kwota nie jest za mała. Jeśli nie możesz wpłacić, proszę udostępnij moją zbiórkę. DZIĘKUJĘ z całego serca za każdy gest! Ania

39 759,00 zł ( 24.91% )
Still needed: 119 816,00 zł
Kinga Kołakowska
Kinga Kołakowska , 29 years old

Teraz rehabilitacja może ukoić ból Kingi!

Witam drogich darczyńców ponownie. Mam na imię Kinga, mam 27 lat mieszkam w Kętrzynie. Od urodzenia choruję na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe.  dzięki Wam przeszłam pozytywnie zabieg obustronnej osteotomii derotacyjnej kości udowych... Operacja ta była dla mnie ostatnią deską ratunku, ponieważ mimo wielu starań, dotychczasowe leczenie okazało się niewystarczające, a z upływem czasu mój stan zaczął się pogarszać. Panewki biodrowe były wysunięte o 90 stopni, przez co wykrzywiały całe moje ciało, a podniesione i wywinięte rzepki w kolanach powodowały opuchliznę i intensywny, ciągły ból. Moje stopy, biodra i kolana rozchodziły się do wewnątrz, a nie na zewnątrz, jak u każdego zdrowego człowieka, powodując brak równowagi ze względu na słabą siłę mięśni. Teraz, aby utrzymać efekty przebytej operacji i wzmocnić siłę mięśniową najlepszą receptą na to wszystko jest bardzo potrzebna pilna rehabilitacja Jednak okazało się, że będzie ona długotrwała i bardzo kosztowna, lecz jeżeli zaniedbam ten czas po operacji, stracę jedyną i niepowtarzalną szansę, by poruszać się o własnych nogach. Niestety koszt turnusu przechodzi możliwości finansowe moje i mojej rodziny, dlatego po raz drugi proszę Państwa o pomoc. Muszę przejść tę drogę pełną wzlotów i upadków, bolesną rehabilitację, stawić czoła ograniczeniom, z którymi borykam się od zawsze. Niestety, aby dojść do celu, po raz kolejny potrzebuję Państwa wsparcia, bez niego utknę i stracę wszystko, co do tej pory wypracowałam i wywalczyłam, a kosztowało mnie to dużo wyrzeczeń, nerwów oraz wytrwałości. Bardzo marzę piąć się w dalszym ciągu na wyżyny, aby być całkowicie sprawną i samodzielną osobą. Proszę, pomóż mi spełnić moje marzenie. Kocham świat i ludzi. Mimo swoich trudności z optymizmem patrzę w przyszłość. Chciałabym poznawać nowe osoby, podróżować po świecie. Wyjechać do większego miasta, z większymi możliwościami dla osób niepełnosprawnych. Chciałabym też kiedyś poczuć miłość bliskiej mi osoby, założyć  ciepły, rodzinny dom. Jak każdy, mam też wady. Za największą uważam swoją zbytnią wrażliwość – za szybko się wzruszam i zbyt emocjonalnie podchodzę do życia. Nie wszystkie marzenia pewnie się spełnią, ale niczego tak nie pragnę, jak stanąć na własnych nogach, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Wierzę, że dobro, którym człowiek się dzieli z innymi, wraca ze zdwojoną siłą. Z całego serca wszystkim przyszłym darczyńcom ogromnie dziękuję Kinga

39 655,00 zł ( 50.37% )
Still needed: 39 069,00 zł
Kuba i Kewin Matczak
Kuba i Kewin Matczak , 11 years old

Braterska miłość nie da rady ich uleczyć, Ty możesz pomóc!

Był 15 marca 2013 roku. Stanowczo za wcześnie, by moi chłopcy mogli bezpiecznie przyjść na świat. Niestety, nie dało się już nic zrobić... Kubuś z powodu zbyt szybkiego porodu zmagał się z niewydolnością oddechową. Pierwsze dni życia spędził podłączony do respiratora, walcząc o życie. Już nigdy nie opuści go dziecięce porażenie mózgowe, a także wiążące się z tym pozostałe diagnozy. Synek ma duży problem z oczkami, konieczne jest leczenie operacyjne, jednak odległe terminy w ramach NFZ niemal odbierają nadzieję na samodzielną przyszłość Kubusia... Niestety, brat bliźniak Kuby, Kewin, również zmaga się z problemami zdrowotnymi. Przeszedł zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i zapalenie mózgu. Po opuszczeniu szpitala Kewin nie umiał chodzić, mówić nie rozpoznawał miejsc, ani nikogo z najbliższego otoczenia. Dzięki wytrwałej pracy terapeutów Kewin poczynił wielkie postępy - chodzi, mówi, a nawet jeździ na rowerze. Chłopcy wciąż potrzebują wsparcia terapeutycznego, a także wizyt lekarskich, co wiąże się z dużymi wydatkami, dlatego proszę, pomóż...  Karolina, mama

39 546 zł
Monika Wohlert
Monika Wohlert , 40 years old

Pomóż mi odzyskać żonę i jej zdrowie! Nie mogę patrzeć jak cierpi...

Życie mojej żony zmieniła sekunda. Zdrowa, sprawna kobieta w jedną krótką chwilę zmieniła się w niesamodzielną, niepełnosprawną osobę. Pytanie dlaczego ona, wciąż pojawia się w mojej głowie. Nie zasłużyła na taki los, nikt na niego nie zasłużył... Kocham ją całym sercem, jednak bezsilność ogarnia mnie już coraz częściej. Monika zachorowała dwa lata temu. Pękł jej tętniak, na skutek czego jej mózg doznał licznych uszkodzeń. Jej ciało jest w połowie sparaliżowane, nie mówi, jednak pozostała w pełni świadoma. Serce mi pęka, gdy widzę jak płacze... Gdy wspominamy dawne czasy, ogromnie wzrusza się, oglądając swoje zdjęcia. A ja razem z nią... Monika nie ma nawet 40 lat! Zamiast cieszyć się życiem, codziennie walczy o swoje zdrowie. O to, by choć w minimalnym stopniu powrócić do sprawności.  Jako tak naprawdę młode małżeństwo powinniśmy teraz cieszyć się życiem, zwiedzać świat i planować wspólnie każdy kolejny rok! My tymczasem walczymy o to by każdy kolejny dzień był po prosu lepszy.  Rehabilitacje i terapie przynoszą efekty, ale to wciąż mało. Bardzo chciałbym wysłać Monikę po raz kolejny na turnus do kliniki. Niestety, brakuje nam funduszy. Sami ledwie ogarniamy sprawy związane z życiem codziennym.  Moja żona jest dla mnie wszystkim. Jest wzorem tego, jak w najcięższych sytuacjach potrafi pokazać swoją ogromną siłę. Oczywiście — nigdy nie pogodzimy się z tym co się wydarzyło, ale musimy cieszyć się z najmniejszych spraw.  Monika na co dzień maluje, walczy, by się nie załamywać, zbiera środki na swoje leczenie. Jest dla mnie wzorem do naśladowania!  To nadal za mało. Błagam... Potrzebujemy Twojej pomocy! Tak bardzo pragnę, by Monika wróciła, by dać jej wszystko, co możliwe, by nie cierpiała! Leszek, mąż

39 533 zł