Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oleksandra Chornovol
Urgent!
Oleksandra Chornovol , 30 years old

Cancer wants to take my life! HELP!

🇬🇧 My name is Sasha, and I am a 29-year-old Ukrainian. Only two months ago, I was healthy. However, one day, it suddenly changed. 'You have stage IV colon cancer'. These are the words I heard from the doctor on August 3, 2023. That is when my life turned 180 degrees, and I started my war.  A week later, I underwent surgery to remove the tumor and my colon. During the procedure, it turned out that I had peritoneal metastases. The only solution I was offered was palliative chemotherapy, which is part of end-of-life care... It seemed like the doctors had written me off. This news completely devastated me, but thanks to the people—angels around me—I decided I wanted to hear a second opinion from other specialists. Thankfully, I found doctors in Brzeziny (Poland) who agreed to treat me! I won't give up!  I have a difficult period ahead of me: 12 courses of chemotherapy and complex surgery to remove metastasis. I have been going through an emotional rollercoaster for the past two months. Suddenly, I had to make several important decisions within minutes. I felt the meaning of "time flies" like never before.  Why am I writing this? I need your financial support because war is not a cheap thing. Every zloty means a lot to me. For my part, I promise to be brave and stubbornly fight until the end. I still have so much to experience - emotions, adventures, and smiles. I need your help in this battle. I will be forever grateful if you share my fundraiser, mention me among your friends, and remember me in your prayers. Sasha 🇺🇦 Мене звати Саша, мені 29 років і ще два місяці тому я була здорова. Однак одного дня все раптово змінилося. «У вас рак товстої кишки IV стадії». Ось такі слова я почула від лікаря 3 серпня 2023 року. Того дня моє життя перевернулося на 180 градусів, і я почала власну війну. Через тиждень мені зробили операцію, видалили пухлину разом з товстою кишкою. Під час операції виявилося, що у мене метастази в очеревину. Єдине, що мені запропонували, це паліативну хіміотерапію, тобто хіміотерапію, яка використовується у випадках, коли прогноз не дає шансів на успішне лікування. На мені поставили хрест. Ця новина мене повністю спустошила, але завдяки людям-янголам навколо мене я почала шукати інших лікарів та лікування. Це спрацювало, я знайшла лікарів у Бжезінах (Польща), які будуть мене лікувати, і я не планую здаватися. Останні два місяці я почуваюся як на американських гірках. Раптом мені довелося приймати кілька важливих рішень одночасно за декілька хвилин. Я відчувала швидкоплинність часу, як ніколи. Попереду важкий період, мене чекає 12 курсів хіміотерапії та серйозна операція з видалення метастазів в очеревині. Навіщо я все це пишу? Мені потрібна ваша фінансова підтримка, тому що війна з раком - штука не з дешевих. Для мене важлива кожна копійка. Зі свого боку, я обіцяю бути сміливою і вперто боротися до перемоги, тому що я вірю, що мені ще належить пережити багато важливих і маленьких моментів, багато емоцій, пригод і багато посмішок. Мені потрібна ваша допомога в цій боротьбі. Буду вдячна, якщо ви поділитеся моїм збором коштів, згадаєте мене серед своїх друзів і у своїх молитвах. Дякую. Саша

39 514 zł
Wiktor Godlewski
Wiktor Godlewski , 2 years old

Szansa na rozwój, której nie można zmarnować! Pomóż Wiktorkowi!

Nasz synek urodził się z wodogłowiem i rozszczepem kręgosłupa! Każdego dnia bardzo cierpi. Nie tracimy jednak nadziei, że leczenie i rehabilitacja, dadzą mu szansę na normalne życie. Na życie bez bólu... O chorobie Wiktorka dowiedzieliśmy się, gdy był jeszcze w brzuszku. Nie zapomnę dnia, w którym po raz pierwszy usłyszeliśmy diagnozę. Nigdy nie bałam się tak bardzo, jak wtedy… Czułam, jak ból i żal rozrywają mnie od środka. To było już jednak pewne, a my nie mogliśmy nic zrobić – Wiktorek przyjdzie na świat z ciężką wadą wrodzoną – przepukliną oponowo-rdzeniową. Nasz świat się zatrzymał… Od pierwszych chwil jego życia rozpoczęła się dramatyczna walka! Gdy urodziłam, miałam zaledwie chwilę, by go zobaczyć. Po kilku godzinach synek był już po pierwszej operacji. Lekarze zamknęli przepuklinę i naszyli na pleckach łatę. Dziura była zbyt duża, by pokryć ją skórą. Przez kolejne dni lekarze stopniowo ją usuwali i zaszywali plecki...  Szybko okazało się jednak, że to nie koniec naszej walki.  Po kilku dniach usłyszeliśmy, że Wiktorek będzie miał kolejną operację. Minęło zaledwie 9 dni, odkąd nasz synek przyszedł na świat, a już po raz drugi miał być operowany! Konieczna była implantacja zastawki komorowo-otrzewnowej. Byliśmy przerażeni, na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie. Po 2 tygodniach mogliśmy w końcu zabrać Wiktorka do domu. Byliśmy niezwykle szczęśliwi! Niestety, nasza radość nie trwała zbyt długo. W październiku zauważyliśmy, że z synkiem dzieje się coś niepokojącego. Mały zaczął mocno ulewać po jedzeniu, zrobił się marudny, miał napady płaczu podczas snu, a jego ciało stało się niezwykle wiotkie! To były straszne chwile… Natychmiast skonsultowaliśmy to z neurochirurgiem, który od samego początku opiekował się naszym synkiem. Wkrótce potwierdziło się najgorsze. Zastawka nie działa, tak jak powinna. Potrzebna jest kolejna operacja...  Nasz synek już nie raz pokazał swoją niezwykłą siłę i wolę walki. Tym razem nie mogło być inaczej. Wymiana zastawki przebiegła pomyślnie. Obecnie stan Wiktorka jest dobry, jednak lekarze nie dają 100% pewności, czy w przyszłości zastawka nie będzie wymagała ponownej wymiany. Synek jest regularnie rehabilitowany i pozostaje pod stałą kontrolą lekarzy. Dzięki temu zaczął podnosić główkę do góry i porusza nóżkami. Rokowania są coraz lepsze, a ćwiczenia przynoszą efekty. Jednak żeby Wiktorek mógł się dalej rozwijać, potrzebuje regularnej i intensywniejszej rehabilitacji. Wiemy, że to jedyna szansa dla naszego synka! Niestety leczenie i dojazdy generują ogromne koszty. Nie jesteśmy już w stanie ich pokryć sami! Tylko dzięki ludziom o wielkim sercu, nasz synek będzie mógł rozwijać się, jak inne dzieci! Tylko dzięki rehabilitacji ma szansę na normalne życie... Paulina i Michał, rodzice Wiktorka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

39 474,00 zł ( 103.07% )
Olena Viazovova
Urgent!
Olena Viazovova , 31 years old

Nie ma dokąd wrócić, nie ma środków, by opłacić dalsze leczenie! Pomóż!

Ta tragedia rozrywa nasze serca na kawałki. Olena pojechała na wymarzone wakacje do Turcji – miała odpocząć, zwiedzać, wysyłać nam piękne zdjęcia. Ciężarówka wbiła się w samochód, którym jechała, wgniatając wszystkie blachy niczym kartki papieru. Cudem przeżyła, ale jej stan jest tragiczny! Błagam, pomóż nam ją ratować! W stanie krytycznym została przewieziona do najbliższego szpitala. W wyniku bardzo rozległych obrażeń ciała i mózgu przewieziono ją do specjalistycznej kliniki. Cały proces leczenia i pobytu jest strasznie kosztowny. Mówiąc wprost – nie mamy już środków, by opłacić leczenie Oleny! Jesteśmy zrozpaczeni, nie wiemy co zrobić, by ją ratować! Z tego miejsca zwracam się z ogromną prośbą, wręcz błaganiem o wsparcie! Gdy tylko pozwoli na to jej stan, chcemy przetransportować ją do domu, do kraju, by mogła być blisko domu i kochanej rodziny. Koszty są ogromne… Sami temu nie podołamy, a świadomość tej bezradności potrafi doprowadzić do obłędu. Przyjmiemy z ogromną wdzięcznością każde wsparcie, każdą złotówkę. Każda cząstka dobra, którą się z nami podzielicie da szansę Olenie na powrót do sił i zdrowia. Im będzie nas więcej, tym większa szansa na cud, o który tak gorąco się modlimy i prosimy... rodzina i przyjaciele Oleny

39 437,00 zł ( 9.44% )
Still needed: 377 938,00 zł
Lena Woźniak
Lena Woźniak , 6 years old

Lena zaznała spokoju niestety tylko na chwilę. Jej walka trwa, pomóż❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednich etapach zbiórki. Wasza pomoc jest nieoceniona! Prosimy, zostańcie z nami. Nadal potrzebujemy wsparcia! Mieliśmy okazję zaznać spokoju, normalności, oddechu. Niestety tylko przez trzy lata. W październiku podczas kontroli okazało się, że po ostatniej operacji nóżka Lenki rośnie krzywo, przez co wkrada się również skrzywienie kręgosłupa i miednicy. Konieczne jest przeprowadzenie jeszcze dwóch operacji, dalsze leczenie i rehabilitacja. Pierwszą operację musimy wykonać jak najszybciej! Druga jest uzależniona od tego, czy po pierwszej nie pojawią się komplikacje. Bez tych dwóch kosztownych zabiegów zaprzepaścimy wszystko, co dotychczas osiągnęła nasza córeczka.  Nasza Lena mierzy się z niedorozwojem kości udowej, koślawością kości stawu skokowego i stopy, skróceniem kości uda i kości podudzia. Walkę o jej sprawność prowadzimy od dawna… Dzięki Wam mogliśmy oglądać pierwszy krok córeczki. Nasza codzienność z Waszym wsparciem wygląda zupełnie inaczej, a córka może obserwować świat z zupełnie innej perspektywy.  Lena codziennie jest intensywnie rehabilitowana. Korzysta z ortez i specjalnych sprzętów ortopedycznych. Na szczęście ma możliwość chodzić do normalnego przedszkola i choć w jakimś stopniu czerpać z uroków dzieciństwa. Córeczka ma jedną szansę na to, żeby przyszłość nie oznaczała dla niej ciągłych problemów z poruszaniem. Za kilka lat choroba Lenki może być dla całej rodziny tylko wspomnieniem. Za kilka lat mamy szansę na całkiem inną rzeczywistość, z daleka od szpitali, rehabilitacji i bólu. Jesteś naszą szansą na spełnienie najważniejszej życiowej misji. Prosimy, pozostań z nami! Rodzice Leny

39 414,00 zł ( 41.16% )
Still needed: 56 331,00 zł
Hanna Idczak
11 days left
Hanna Idczak , 3 years old

When night time can bring death...

This is not how I imagined our first moments together.  I believed that Hania would be born on due date and all will be fine ... It was not.My daughter was born at 35 weeks of pregnancy.  I couldn’t enjoy our first cuddles a lot as they took her away from me because she stopped breathing. Doctors and nurses said it's normal for premature babies to have apnea, that this will pass over time, but they have to intubate it.  It has not passed ... Hania has been thoroughly tested.  After the doctors had eliminated almost all diseases, there was one more, very rare genetic disease. At the beginning of November, we got results from genetic test... My little Hania has congenital central hypoventilation syndrome, the so-called  Ondine's curse.  When she falls asleep, she is unable to breathe.  Please, help Hanna in life.

39 400,00 zł ( 6.73% )
Still needed: 545 707,00 zł
Tomek Albin
Tomek Albin , 40 years old

❗️Guz mózgu, udar, a potem wypadek... Dość już krzywd Tomka - pomocy!

Oddałbym wszystko, żeby tylko Tomek nie zaznał już więcej krzywd. To, ile przeżył, ile wycierpiał, trudno opowiedzieć, a co dopiero pojąć. Jesteśmy zmęczeni, wykończeni tym piekłem, które zgotował nam los... Guz mózgu. Udar. Wypadek... Ile jeszcze tragedii nas czeka? Zasypiam, bojąc się, co przyniesie jutro... Tomek stracił wzrok, gdy miał 3 latka. Guz mózgu... Był malutkim dzieckiem, kiedy przyszło mu zmierzyć się ze śmiercią. Walkę o życie udało mu się wygrać, pozostawiła na nim jednak okrutne piętno. Skazała na życie w ciemności. Przez pewien czas było wszystko dobrze. Tomek cieszył się życiem, jeździł z naszą mamą na wycieczki, szkolenia. Poruszał się o lasce, cieszył życiem, uśmiechał. Wszystko robił sam, nie potrzebował opieki. Mimo swoich chorób Tomek był samodzielny i aktywny. Wtedy przyszedł 2018 rok, który zniszczył wszystko. Brat przeszedł udar mózgu. Cała jego lewa strona ciała stała się bezwładna... Wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać. Wspólnie z mamą znaleźliśmy oddział rehabilitacyjny, w którym mieli pomóc Tomkowi. To zdarzyło się tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Brat niał wyjść na przepustkę, spędzić ten czas z nami w domu. Ma tylko mamę i mnie. Bardzo się cieszył, odliczał każdy dzień, każdą minutę do spotkania z nami. Niestety się nie doczekał... W szpitalu zdarzył się wypadek, który drastycznie pogorszył jego stan. Tomek doznał urazu głowy. Uderzył głową o posadzkę, pękła mu kość. Tak go pilnowano... Święta spędziliśmy przy jego łóżku... Nie było kolęd, wigilijnego stołu, radości... Tylko szpital i strach o życie Tomka. Czekały go 3 poważne operacje, lekarze przygotowywali nas na to, że nie może przeżyć... Że to są chwile, kiedy widzimy go po raz ostatni. Tomkowi udało się przeżyć, ale jego stan był bardzo ciężki... Nie mówił, nie chodził, trzeba było go przebierać, kąpać, karmić... Usunięto mu kość w głowie. Szpital nie chciał go przyjąć, prognozowano, że Tomek będzie "warzywem"... Ufaliśmy specjalistom, a oni zaniedbali Tomka. Doszło do wylewu krwi do mózgu. Kolejną operację, już w innym szpitalu, brat zniósł bardzo ciężko. Był o włos od śmierci, cudem udało się go uratować. Nie chcąc narazić brata na kolejne zaniedbanie ze strony służby zdrowia, postanowiliśmy zabrać go do domu. Uznaliśmy, że to jedyny sposób, bo w szpitalu po prostu umrze. Zaaranżowaliśmy z mamą życie tak, żeby poświęcić je opiece nad Tomkiem... Brat wymaga opieki 24 godziny na dobę. Ktoś z naszej dwójki jest przy nim cały czas. Jest ciężko. Bardzo... W domu od dwóch lat jest płacz. Staramy się, jak możemy, każdy grosz poświęcamy na leczenie i rehabilitację Tomka... Wszystko, żeby niczego mu nie brakowało. Teraz Tomek siedzi, mówi pojedyncze słowa, niestety wciąż nie chodzi. Tomek wymaga leków i kosztownej rehabilitacji. Robię co w mojej mocy, aby zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje, ale to wciąż kropla w morzu... Dlatego proszę o Twoją pomoc. Tak bardzo pragnę, aby moja mama i brat znów mieli uśmiech na twarzy... Chciałbym spojrzeć mu w oczy i ze spokojem obiecać, że wszystko będzie dobrze. Chciałbym mieć pewność, że mu pomogę. Oddałbym bratu wszystko, nawet życie, byle by już nie musiał cierpieć.  Proszę, błagam, nie bądź obojętny na jego los... Brat Tomka, Ernest ➡️ Pomoc dla Tomka - licytacje na Facebooku

39 380,00 zł ( 68.39% )
Still needed: 18 195,00 zł
Grzegorz Pędzich
Urgent!
Grzegorz Pędzich , 51 years old

Mój mąż walczy o życie ze złośliwym NOWOTWOREM❗️Ratunku❗️

Od 2021 roku trwa walka o życie i zdrowie mojego męża. Grzegorz już od pewnego czasu czuł się gorzej, ale lekarze nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić, co się z nim dzieje. Do końca życia nie zapomnę dnia, w którym dowiedziałam się, że mój mąż musi walczyć z NOWOTWOREM! W krytycznym momencie Grzegorz schudł 20 kilogramów w ciągu 2 miesięcy. Nie był już w stanie nawet wstać z łóżka… Gdy wreszcie przeszedł szczegółowe badania, okazało się, że wszystkiemu winny jest złośliwy nowotwór okrężnicy! Nasz świat w jednej chwili rozpadł się na milion kawałeczków! Do tej pory ciężko mi uwierzyć, że to spotkało mojego ukochanego męża… Trzeba było jednak działać szybko! Grzegorz niemal natychmiast rozpoczął leczenie onkologiczne, które z początku przynosiło poprawę. Niedługo później przeszedł też operację. Przez nią konieczne było zrobienie przerwy w leczeniu, która spowodowała kolejne problemy… Dalsze badania wykazały, że na wątrobie męża pojawiły się przerzuty! To był dla nas kolejny, bolesny cios. Lekarze starali się znaleźć odpowiednie leczenie, jednak stan Grzegorza się nie poprawiał. Ta bezsilność była przytłaczająca… Obecnie żadna refundowana forma leczenia nie jest skuteczna w walce o zdrowie męża. Pojawiła się jednak ogromna nadzieja! Szansą może być połączenie dwóch, specjalistycznych leków! Ta wiadomość była dla nas jak promyk nadziei, który niestety szybko przygasł. Potrzebny lek jest nierefundowany i bardzo drogi. Miesięczny koszt leczenia znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe. Chcę jednak zrobić wszystko, by ratować męża, dlatego proszę Was o pomoc! Błagam, wesprzyjcie nas w tej trudnej walce o życie Grzegorza! Bogusława, żona

39 375,00 zł ( 74.02% )
Still needed: 13 817,00 zł
Adrianna Rudnicka
Urgent!
12 days left
Adrianna Rudnicka , 23 years old

Młoda dziewczyna walczy o każdy oddech. Ratunkiem leczenie za milion złotych

Ile czasu spędziłam w szpitalach, podłączona do kroplówek? Ile garści tabletek muszę połykać każdego tygodnia. Tego już nie policzę. Z jak wielu rzeczy i marzeń musiałam zrezygnować z powodu choroby - wolę nawet sobie przypominać. Jak długo jeszcze z nią wytrzymam? Boję się nawet myśleć... Średnia wieku w Polsce wynosi 35 lat, czyli jestem już za połówką i z każdym rokiem świadomość z jak ciężką chorobą się mierzę, przeraża mnie coraz bardziej.  Mam na imię Ada i od urodzenia, czyli już ponad 20 lat choruję na genetyczną, nieuleczalną chorobę – mukowiscydozę. Polega ona na wytwarzaniu się nadmiernych ilości lepkiego śluzu, który jest świetną pożywką dla bakterii, a te z kolei prowadzą do częstych infekcji płuc, ale nie tylko, ponieważ choroba ma negatywny wpływ także na inne organy, takie jak trzustka, wątroba czy nerki. Ze względu na to, że jest to choroba wielonarządowa, grożą mi jej powikłania, np. zwłóknienie płuc, krwioplucia, cukrzyca czy stłuszczenia wątroby.  Choroba coraz bardziej daje mi się we znaki. Częste pobyty w szpitalu, leki, rehabilitacja - tak wygląda moja codzienność. Wiem, że z czasem, by móc po prostu żyć będzie konieczny przeszczep płuc. Mukowiscydoza cały czas postępuje i zatrzymać ją może jedynie leczenie bardzo kosztownymi lekami, za które trzeba w ciągu roku zapłacić milion złotych. Na tyle wycenione jest moje zdrowie i życie. Skąd wziąć tak ogromne pieniądze? Nie mam tyle czasu co moi rówieśnicy. Statystycznie od ponad dwóch lat jestem już na równi pochyłej w dół... Nie jest mi łatwo, ale doszłam do ściany i nie mam wyjścia. Muszę wyciągnąć do Ciebie rękę po pomoc. Muszę spróbować i ze wszystkich sił poprosić o wsparcie w zebraniu tego miliona. Żebym miała jeszcze przed sobą przyszłość. Żebym mogła normalnie, tak zwyczajnie oddychać. Tak po prostu, a nie krztusząc się i łapczywie ze łzami w oczach łapać tlen. Daj mi szansę, proszę... Ada 

39 343,00 zł ( 3.61% )
Still needed: 1 048 700,00 zł
Ania Machelska
Ania Machelska , 10 years old

Trwa walka o lepsze jutro Ani❗️ Podaj jej swoją pomocną dłoń❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie! Macie ogromne serca! Wasza pomoc jest nam nadal bardzo potrzebna! Prosimy, nie zostawiajcie nas! Oto nasza historia: Nasza mała córeczka Ania wraz ze swoim pojawieniem się na świecie sprawiła, że w naszym domu zagościła niekończąca się radość, szczęście, z którym nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Zdrowe dziecko, czy może być coś piękniejszego? Przez całe 15 miesięcy wierzyliśmy, że jej życie będzie już zawsze dobre i spokojne, tylko tego tak naprawdę pragnęliśmy. Niestety, rzeczywistość tak często wygląda zupełnie inaczej, niż nasze plany... Gdy Ania miała 15 miesięcy, z niewiadomych przyczyn wylądowała w szpitalu z ostrym zapaleniem i obrzękiem mózgu. Świadomość, że prawie otarła się o śmierć, sprawiała, że drżeliśmy z niepokoju o jej życie. Te trudne i traumatyczne wydarzenia pozostawiły na zdrowiu naszej córeczki mnóstwo niechcianych pamiątek, z którymi będziemy musieli się mierzyć pewnie do końca jej życia.  Ani codziennie towarzyszą męczące napady padaczkowe, które znacząco utrudniają jej funkcjonowanie. Córeczka jest codziennie bardzo intensywnie rehabilitowana, przede wszystkim ruchowo. Ma również terapię integracji sensorycznej i zabiegi hydromasażu. Niestety, dopóki nie uda nam się opanować ataków padaczki, dalsze leczenie i rehabilitacje nie będą przynosiły skutków. Wyczerpaliśmy już wszystkie możliwości skutecznego leczenia w kraju. Lekarz neurolog, który prowadzi córkę od 5 lat, wysyła nas do kliniki w Niemczech, gdzie skuteczność leczenia padaczki sięga aż do 80%. I etap pobytu polega tam na 4-5-dniowej diagnostyce. Następny etap to wdrożenie zaproponowanego leczenia. Niestety taki wyjazd, choć daje wielką szansę na poprawę stanu zdrowia Ani, jest również niezwykle kosztowny. Musimy ponownie prosić o pomoc, bo sami nie damy rady sfinansować leczenia córeczki za granicą. Co miesiąc wydajemy ogromne pieniądze na rehabilitację, leki i sprzęt, który pomaga nam walczyć o lepsze jutro dla córeczki. Potrzebujemy Waszego wsparcia! Już raz otworzyliście dla Ani swoje ogromne serca. Prosimy, nie zamykajcie ich. Rodzice Ani

39 331,00 zł ( 30.8% )
Still needed: 88 329,00 zł